niedziela, 31 grudnia 2017

Jaki był 2017?



Gdybym miała podsumować mijający rok, musiałabym uruchomić wewnętrznego malkontenta i skopiować tutaj notkę wieńczącą 2014. 

Był to rok niezwykle intensywny, rok w biegu, rok zmian, rok rozwiązania i zawikłania wielu spraw, który przypomniał mi, że szczęście nigdy nie będzie zależne od czynników zewnętrznych, jeśli nie zdecydujemy się na bycie szczęśliwymi i jeśli fachowo nie przepracujemy trudnych kwestii.
A tych dla mnie przez minione lata zrobiło się zbyt wiele. Ogromna wanna, do której ciurkiem kapały problemy właśnie się przelała, a wypuszczenie wody kłopotów i traum z takiej powierzchni wymaga sporo czasu. Niby nie stało się nic szczególnie złego, jednak te małe kropelki dopełniły całości.
Stary rok kończę wyczerpana, rozczarowana, zawiedziona i niewypowiedzianie smutna. 

Mimo że wiele moich marzeń się spełniło, nie potrafię się nimi cieszyć. Mimo że wiele dobra przede mną, radość z niego mi umyka.  
Przygniatają mnie obowiązki i krytyka, często ta wyobrażona. 
Przygniata i wyczerpuje mnie to, co widzę wokół siebie. 

Wszystko to uważny czytelnik blogu mógłby z powodzeniem zauważyć - recenzji znacznie mniej, wśród przeczytanych lektur dominują te niewymagające, które zresztą drażniły mnie i odpychały od czytania. Krytykowałam wszystko to, co wiem, że w innych okolicznościach by mi się spodobało. Skupiłam się na zdjęciach, bo czytanie mnie przerastało. Nie miałam i wciąż nie mam do niego głowy. Spotkań towarzyskich unikam albo to one unikają mnie. 
Nie lubię publicznie narzekać, jednak uważam, że należą Wam się wyjaśnienia, a podsumowanie roczne jest ku temu dobrą okolicznością.

Co do mnie nie podobne i najdotkliwiej świadczące o wewnętrznej rozsypce - nie jestem w stanie podać Wam corocznego podsumowania ilości przeczytanych książek, obejrzanych filmów, statystyk i rankingu tego co najlepsze i najgorsze. Przestałam go w pewnym momencie prowadzić, oddając się chaosowi zupełnie. Obiecuję poprawę i mam nadzieję tej obietnicy dotrzymać. 

Nie mam żadnych wielkich postanowień. Chcę tylko dobrze przeżyć nadchodząc czas i cieszyć się nim.
Ślubem, weselem, mieszkaniem. Kto wie, czym jeszcze. 

Mam nadzieję odzyskać radość - także tę z czytania.
Dziękuję Wam, że jesteście, zaglądacie i komentujecie, mimo że rzadko odpowiadam. Musicie mi wybaczyć, nie mam na to sił. Czytam jednak i doceniam Wasze zaangażowanie i proszę o nie na przyszły rok.

***

Na nowy rok życzę Wam dużo (s)pokoju, niech ten czas będzie wypełniony pozytywnymi doświadczeniami, uczuciami, spotkaniami; inspirującymi lekturami i uśmiechem.
Niech wokół Was nigdy nie zabraknie dobrych ludzi, szczególnie wówczas, gdy będzie Wam ciężko.
Pomyślności i uciechy z czytania! A na dziś - szampańskiej zabawy!
Do siego!

sobota, 30 grudnia 2017

Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie - Janusz Leon Wiśniewski



Wszystkie moje kobiety to w dużej mierze retrospektywna podróż śladem związków i quasi-związków głównego bohatera, budowanych przede wszystkim na jego egotycznym pragnieniu bycia pożądanym i docenianym przez płeć przeciwną – bez względu na konsekwencje, szczególnie te wiążące się ze sferą uczuciową.

Oto mężczyzna na skutek wylewu krwi do mózgu przez sześć miesięcy pozostawał w śpiączce pod opieką najlepszych holenderskich specjalistów. Podczas jego pobytu w szpitalu odwiedzało go sześć pań: Milena – femme fatale, Daria – jego studentka ,Ukrainka Ludmiła, Natalia, z  którą godzinami mógł toczyć filozoficzne dysputy, Justyna – „lekarstwo” na czas po rozstaniu z żoną oraz Ewa – nauczycielka, z którą obecnie związany jest bohater. Poza nimi opiekę nad ojcem sprawowała Cecylia, z drugiego końca świata koordynująca przebieg leczenia i wybudzania ojca. 

Wspomnienia mężczyzny sięgają jednak dużo dalej niż do czasów spędzonych z  wymienionymi kobietami – w początkowej fazie opowieści najczęściej powtarzającym się imieniem jest „Patrycja”. To ona, pierwsza żona bohatera, częściowo pokryła koszty związane z jego obecną sytuacją.

Wylew, a w jego następstwie także i afazja, to ogromna tragedia dla każdego człowieka, szczególnie zaś tego, którego praca opierała się właśnie na procesach myślowych. Poza dramatem jednak, jest to również ogromna szansa na zatrzymanie się, zrewidowanie własnego życia i odpowiedzenie sobie na pytanie: dlaczego te kobiety, które tak mocno skrzywdziłem, są przy mnie, gdy dzieje mi się źle?
Podobne kwestie roztrząsa bohater, zastanawiając się, jak wiele bólu zadał innym, jak wiele cierpienia zgotował tym, które wcale niczemu nie zawiniły, stając się jedynie ofiarami jego narcystycznego zapatrzenia w siebie. Podejmuje on próbę przyjrzenia się mężczyźnie, do którego po latach dociera poczucie winy, dotąd nie potrafiące znaleźć do niego drogi.

Motyw budzenia się ze śpiączki zdaje się tutaj podwójny – w warstwie naskórkowej dotyczy faktycznej sytuacji zdrowotnej, w której znalazła się postać, zaś w głębszych rejestrach staje się metaforą powtórnego przebudzenia do życia głównego bohatera – odzyskania zagubionych emocji, doznań i człowieczeństwa. To swoisty rachunek sumienia, memento i confiteor w jednym.

Choć spisana ręką mężczyzny, to bardzo kobieca powieść – bazująca na uczuciach, jednak miejscami bardzo przegadana i rozwlekła. Do książek Wiśniewskiego trzeba podchodzić w odpowiedniej kondycji psychofizycznej, inaczej lektura zakończyć może się fiaskiem – łatwo bowiem może irytować i drażnić, a to za sprawą zastosowania tych samych praktyk, które wciągają i poruszają.

Polecam zatem ja wówczas, gdy jesteście zrelaksowani. Nastroju rozdrażnienia niestety ona nie uleczy.


poniedziałek, 25 grudnia 2017

Zwierzoły - Victor Escandell



Zwierzoły, to 120 stron przeznaczonych do malowania, kolorowana, bazgrania, wyrywania (lub nie), uzupełniania, dorysowywania i uzupełniania owocami nieskrępowanej wyobraźni.
Tutaj rządzi dziecko – reguły, regułami, ale przecież pomysłów w zarodku dusić się nie da.

Przyjazne dla oka dziecka (i mojego!) barwy – odcienie bieli, szarości i błękitu pozostawiają sporo przestrzeni dla imaginacji, zezwalając na dowolny dobór kolorów oraz rzeczy do dorysowania. Każda strona zawiera pytanie nakierowujące, mające wyzwolić wyobraźnię i pozwolić jej działać. Przykładowo, pewna rybka nie wie, ile ma pasków i plamek – trzeba je dorysować, a następnie policzyć, łącząc naukę z zabawą. Osiołek chciałby się dowiedzieć, czy pasowałyby mu kręcone włosy – fryzjer musi zatem zadbać o odpowiednią stylizację. Biały albatros lata nad błękitnym morzem, jednak tę romantyczną scenerię odarto z kolorów – barwy upraszają się o naniesienie na kartkę! Kilkanaście stronic dalej siedzi pewna niedokończona krowa, oczekująca na swojego projektanta. Widzicie ile zawodów łączy ta książeczka? Gwarantuję, że to nie wszystko! By pięknie ukończyć całość, czytelnik będzie musiał wykazać się swoją znajomością geografii, umiejętnością łączenia kropek, pocieszania smutnych, przygotowywania posiłków, poszukiwania zaginionej rodziny, tworzenia portretów pamięciowych i wiele, wiele innych.


Zawarte w książce zadania usprawniają motorykę małą, zachęcają do kreacji, wyzwalają artystyczną duszę i gwarantują mnóstwo frajdy z ich wykonywania. 


Idealna na poświąteczne, zimowe wieczory, w które będziecie chcieli zająć swoje pociechy czymś inspirującym. Ogromnie polecam. 

Zwierzoły sprawdzą się wyśmienicie!



piątek, 22 grudnia 2017

Gabinet anatomii - Carnovsky, Kate Davies



Uwielbiam publikacje, w których coś się dzieje, które zmuszają do aktywności i korzystania z siebie na wielu poziomach – gdy nie tylko książkę się wertuje, ale też zachwyca jej zawartością i samemu decyduje o tym, co konkretnie w danej chwili jest dla mnie, czytelnika, istotne. Taki właśnie jest Gabinet anatomii, książka pozwalająca wejść w głąb ludzkiego ciała i przeniknąć je w trzech różnych wymiarach. Dzięki zastosowanej technice i dołączonych do publikacji soczewkach w trzech kolorach – czerwonym, zielonym i fioletowym – możemy wniknąć w ludzki szkielet, mięsie oraz narządy i naczynia krwionośne, przyglądając się ich najdrobniejszym szczegółom.

Publikacja ta udowadnia jak misternie skonstruowane i niezwykłe jest ludzkie ciało, jak wiele elementów musi współdziałać, by człowiek mógł być tym, kim jest. To swoisty substytut mikroskopu.

Całość uporządkowana jest tematycznie. Czytelnik może po kolei wykonać rentgen całego ciała – zbadać ponad 200 kości, poznać ich budowę, nazwy i umiejscowienie; następnie przejść do eksploracji mięśni niezbędnych, by wykonywać różne czynności. Autorzy oferują wejrzenie do wnętrza głowy bez konieczności udawania się na rezonans magnetyczny. Przyjrzeć możemy się czaszce, mózgowi, oczom, uszom, ustom, nosowi, a także zębom.



Żadnych tajemnic nie będą miały przed nami odtąd także serce i cały układ krwionośny; żebra i płuca; jama brzuszna wraz z  układem pokarmowym i moczowym. Dowiemy się, jak rozwija się, dziecko, jak z bliska wygląda układ rozrodczy. Poznamy budowę dłoni oraz stóp, a także rąk i nóg.

Prześwietlenie ludzkiego ciała jeszcze nigdy nie było tak proste i przyjemne! Wiedza pozyskana dzięki eksploracji wnętrza człowieka z  całą pewnością na długo pozostanie w głowie odbiorcy, tym bardziej, że do książki tej będzie wracał z prawdziwą ochotą bardzo regularnie – obiecuję. To taka publikacja, która się nie dezaktualizuje, którą można (i trzeba) się chwalić, stosować jako pomoc dydaktyczną, targać do szkoły, by zainspirować do poznawania ludzkiego ciała innych i czerpać z niej nieustannie. Jestem zachwycona łatwością z jaką dziecko może chłonąć niełatwą wiedzę o budowie ludzkiego ciała i tym jak ogromną frajdę może to ze sobą nieść. Swoje lata już mam, ale rozpływam się w zachwytach.

Mimo że publikacja do najtańszych nie należy (64,90zł), myślę, że to doskonała inwestycja, która zaprocentuje i przyniesie nie tylko wiedzę, ale także niesłychaną radość.


Gorąco polecam!

To ostatni dzwonek na rewelacyjny świąteczny prezent - większego cuda na temat ludzkiego ciała nie znajdziecie.



czwartek, 21 grudnia 2017

Przejścia nie ma - Isabel Minhos Martins, Bernardo P. Carvalho



Przejścia nie ma w nietypowy sposób opowiada o reżimie zasad wymyślonych przez dzierżących władzę ludzi. Oto generał Alcazar postanowił, że będzie sprawował jedyne rządy nad książką, której głównym bohaterem stanie się, kiedy tylko przyjdzie mu na to ochota.  Z tego powodu zakazał ludziom przechodzić na prawą stronę, która miała być pusta tak długo, jak długo on sam się na niej nie pojawi.

Na granicy stron czekał strażnik, zabraniający innym bohaterom książki swobodnie się przemieszczać. Ci zaś, coraz bardziej oburzeni, zaczęli wszczynać bunt, mający na celu zawłaszczenie całej książki i obalenie totalitarnych, acz absurdalnych rządów generała Alcazara.


Ta krótka historia w doskonały sposób obrazuje ja wielką moc może mieć jeden człowiek, ale też ile w stanie są zdziałać zsolidaryzowani ludzie, dążący do obalenia niedorzecznego reżimu władzy. Nonsensowne rozkazy i sztywne ich spełnianie z obawy przed karą wynikającą z buntu są znane każdemu człowiekowi. Autorzy uczą jak łatwo można przeciąć nić irrealizmu, jeśli tylko złączy się siły.

Świetna propozycja, od małego ucząca, że siła tkwi w zjednoczeniu.
Polecam.





środa, 20 grudnia 2017

Drzewo Darów - Shel Silverstein


Była sobie raz jabłoń, która kochała małego chłopca…

Drzewo Darów to nietuzinkowa opowieść o miłości jaką drzewo darzyło pewnego chłopca i  tym, jak on jej nie potrafił docenić.

Jabłoń towarzyszyła bohaterowi od maleńkości. Gdy był dzieckiem, pozwalała mu jeść swoje owoce, huśtać się na swoich gałęziach, wspinać po pniu, by z innej perspektywy mógł się przyglądać światu. Gdy dorastał, poświęciła swoje gałęzie na jego dom, owoce zaś dla jego zarobków. Towarzystwo chłopca uszczęśliwiało drzewo, sprawiało, że czuło się ono potrzebne. 

Kapitalna opowieść o przemijaniu i towarzyszeniu człowiekowi przez naturę. Oto opis tego, jak środowisko naturalne nieraz „poświęca się”, by ludziom niczego nie brakowało i by swoich lat mogli dożywać oni w poczuciu bezpieczeństwa i harmonii. Książka Silversteina pokazuje, że nawet gdy my obrazimy się na naturę, ona poczeka, bowiem cierpliwość świata jest niczym niezmącona. Powiastka ta ilustruje proces przemijania i zataczania kręgu. Obrazuje proces brania i dawania, bezwarunkowej miłości i poświęceniu się natury oraz roszczeniom człowieka, żądaniom stawianym środowisku naturalnemu i jego owocom, które obracają się w pokorę dopiero wówczas, gdy wiek pozwala spojrzeć na wszystko z innej perspektywy – perspektywy bezbronnego.

Słowem-kluczem tejże publikacji jest minimalizm. Za pomocą niewielkiej ilości słów i oszczędnego w wyrazie obrazu, prezentuje ona zagadnienia tak ekologii, jak poszanowania dla drugiego (nawet, jeśli miałoby to być drzewo). Ukazuje postawę biorcy, któremu wszystko się należy i dawcy, który wszystkim pragnie obdarować, nawet za cenę siebie samego.

Oto książeczka, która niesamowicie uczy pokory, każe zastanowić się nad coraz bardziej inwazyjnymi próbami podporządkowania sobie przyrody przez człowieka oraz konsekwencji tegoż. Niełatwa w odbiorze, zmuszająca do myślenia, otwierająca pole do dyskusji i prowokująca do ekologicznego rachunku sumienia. Warto czytać ją dzieciom i za jej pośrednictwem uczyć dobrych relacji ze środowiskiem naturalnym, wskazywać na możliwości ratowania go przed degradacją i dbania o najmniejszą nawet roślinkę. Słodko-gorzka to opowieść, z której zaczerpną tak samo dorośli, jak mali czytelnicy.

Dosadna, bogata w treść i niezwykle ważna. Polecam, szczególnie jeśli troska o środowisko naturalne leży Wam na sercu, a degradacja tegoż Was zasmuca. Zmiany trzeba zacząć od siebie.




wtorek, 19 grudnia 2017

Ada Bambini naukowczyni - Andrea Beaty, David Roberts


Ada Bambini naukowczyni to książka, która przypadnie do gustu każdemu ciekawemu świata dziecku – zwłaszcza temu, który upodobanie znajduje w dociekaniu każdej, nawet najmniejszej sprawy rządzącej światem.

Poznajcie Adę, dziewczynkę, która wcześniej zaczęła liczyć niż mówić, jednak gdy już w końcu zaczęła słownie wyrażać swoją ekspresję, nie mogła przestać. Ciekawiło ją dosłownie wszystko. Setki pytań zaczynających się od „dlaczego?”, „co?”, „jak?”, „kiedy?” każdego dnia przelatywały przez jej mieszkanie, nie dając rodzicom spokoju. Dziewczynka miała nieposkromiony pęd do wiedzy i to wcale nie z jednej dziedziny. Tak nauczyciele, jak rodzice mieli z nią nie lada kłopot. Dziewczynka postanowiła bowiem badać wszystko – prowadziła doświadczenia, które nierzadko się nie udawały, dzięki czemu bohaterka mogła uczyć się na własnych błędach. Ada niczemu nie dawała wiary, póki empiria nie przemówiła za teorią. Jej pragnienie poznawania świata było godne podziwu, choć dla rodziców także i męczące. 

Ada Bambini naukowczyni to hołd złożony dziecięcej ciekawości i komentarz dla rodziców: nie ograniczajcie chęci poznania Waszych dzieci; nie bójcie się efektów, nie trwóżcie przez porażkami, bałaganem, brudem czy zniszczeniem – to one pozwalają Waszemu dziecku twórczo przejść przez życie, pokazując mu, że wiedza to potęga, a jej zdobywanie – niezwykłe doświadczenie.



Polecam ogromnie – napisana wierszem, z zachowaniem rymowanej formy, okraszona urokliwymi ilustracjami opowieść, która mądrze i pomysłowo prezentuje świat dziecięcej ciekawości świata. Do przemyślenia jako prezent!

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości - Andrea de la Barre de Nanteuil, Lovisa Burfitt



Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości to książka, do której premiery tęskniłam.

Fantasmagoryczna tytułowa bohaterka i jej kolorowy świat pozwalają na chwilę oderwać stopy od ziemi, unieść się kilkanaście metrów do góry i podziwiać wszystko z innej perspektywy.

Na Alei Minionych Czasów wszystko szykuje się do Bożego Narodzenia. Mimo że to czas kojarzący się większość ze szczęściem i rodzinną atmosfera, Mademoiselle Oiseau nigdy nie spędza go w Paryżu – ucieka, mając w pamięci wydarzenia z przeszłości, które na zawsze odarły ją z radości przeżywania świąt. Od jej podróży do siostry mija właśnie pięćdziesiąt dziewięć dni. Domem wciąż zajmuje się Isabella, spędzająca czas w towarzystwie Isis. Pewnego razu bohaterka odkrywa tajemnicze listy z przeszłości i pewną fotografię, na której widnieją dwie dziewczynki złączone warkoczem stojące przy Trinité. Ich odnalezienie poprzedził pewien tajemniczy telefon, informujący o pewnym mieszkaniu. Isabelle wraz z Isis postanawiają ruszyć szlakiem wytyczonym przez listy, po to, by być może – jeśli tylko uda im się zdążyć – uratować ducha świąt i przywrócić Mademoiselle Oiseau radość z ich przeżywania. Bohaterki muszą okryć, kim są dziewczynki przedstawione na fotografii, co kryje się za ich smutnymi spojrzeniami i jakie sekrety łączą się z mieszkaniem, w którym się znajdują. Rozwiązanie tych zagadek może sprawić, że tym razem to Isabelle ocali Mademoiselle Oiseau, tak jak ta kiedyś ocaliła ją samą.

Bajkowa, tajemnicza i magiczna to opowieść, snuta między urokliwą Wenecją a klimatycznym Paryżem, której kolorytu, niczym maźnięcia zaczarowanego pędzla, dodają kapitalne ilustracje decydujące o klimacie i wartości całej publikacji.


Jeśli znacie kogoś zakochanego w Paryżu, uwielbiającego koty, tajemnice i lekką ekstrawagancję, książka ta może okazać się dla niego świątecznym strzałem w dziesiątkę. Ogromnie polecam, ja od Mademoiselle Oiseau i jej przygód jestem już uzależniona. Co rusz zachwycam się magią, która niczym doskonałe perfumy otula tę publikację.  Polecam Wam to samo, gwarantując, że przepadniecie a paryskiej atmosferze.



niedziela, 17 grudnia 2017

Amelia Bedelia i Boże Narodzenie - Peggy Pirsh



Święta, święta, święta. Także i u Amelii Bedelii, kultowej bohaterki opowiastek Peggy Parish, celebracja Bożego Narodzenia za pasem. Obowiązków od groma – trzeba upiec świąteczne ciasto (a jakie są jego wyznaczniki?), przygotować choinkę do ubrania (trzeba ją zatem dobrze skroić, by wszystko pięknie leżało), uprażyć kukurydzę, nadziać skarpety (cóż za przedziwna tradycja!), umieścić gwiazdę na czubku choinki (jaką gwiazdę? Kto przy zdrowych zmysłach zgodzi się zawisnąć na choince?!). Amelia ma ręce pełne roboty, a czas ucieka. Pani Rogers nie będzie zadowolona, gdy któryś z  elementów na liście nie zostanie zrealizowany o czasie, szczególnie, że za parę chwil ich próg przestąpi ciotka Myra.

Bohaterka robi zatem wszystko, by święta przygotować najlepiej jak potrafi. I choć jej praca nie do końca pokrywa się z oczekiwaniami pracodawczyni, wkłada w nią ona całe swoje serce, rozczulając i rozśmieszając czytelnika do łez. Jej zapał godny jest podziwu, a precyzja naśladowania.


Jeśli nie wierzycie, że klasyka literatury wciąż może bawić i cieszyć, koniecznie sięgnijcie po teksty Parish – oszalejecie na punkcie zwariowanej gospodyni, która wprowadzi w Wasze życie przedświąteczny nastrój radości znacznie lepiej niż lecący w radiu utwór Last Christmas. 

Ja bawiłam się przednio, a dzięki tej lekturze moje tegoroczne ubieranie choinki będzie przebiegać w zupełnie innej atmosferze - wszak nie sposób zapomnieć o pomysłach Amelii i się przy ich wspominaniu nie uśmiechnąć. Polecam.

sobota, 16 grudnia 2017

Żałując macierzyństwa - Orna Donath



Żałując macierzyństwa to głos w sprawie rodzicielstwa. Autorka, Orna Donath, przywołuje glosy tych kobiet, które żałują, że zostały mamami. Przekrój badanych pań jest szeroki – niektóre urodziły dzieci, bo „tak wypadało”, bo „czuły presję”, bo „nie chciały się wyróżniać” lub też, bo „tak wyszło”. Każda jednak – prędzej czy później – poczuła, że w roli, w którą wtłoczyło ją życie, nie czuje się komfortowo. W tej sytuacji pada pytanie – czy każdy człowiek stworzony jest do prokreacji? Czy każdemu pisane jest płodzenie dzieci, wychowywanie ich i znajdywanie w tym spełnienia?


Donath przez wiele lat prowadziła badania jakościowe w oparciu o wywiady przeprowadzane z kobietami z różnych środowisk, będącymi na różnych etapach życia, posiadającymi różną ilość dzieci, wykształconymi i niewykształconymi, biednymi i bogatymi. Łączy je jedno – poczucie winy i żal za utraconym życiem.

Zachęcone przez autorkę, postanowiły one odważnie wypowiedzieć swoje zdanie, podzielić się swoim przeżywaniem rodzicielstwa, wskazać na pobudki, które kierowały nimi podczas decydowania się na potomstwo i odczarować macierzyństwo, zepchnąć je z piedestału i udowodnić, że nie każdemu jest ono pisane. 

Szalenie ciekawa publikacja, będąca efektem badań socjologicznych każe raz jeszcze zastanowić się nad utrwalanymi od lat rolami społecznymi, nad naszą wrażliwością, empatią i szacunkiem dla osób o odmiennych niż nasze poglądach. Życie bowiem nie zawsze jest różowe. Tak jak niektórzy w ciążę zajść nie mogą, tak niektórzy nie chcą i nie należy ich do tego zmuszać – nawet najsubtelniej. To  co naturalne bowiem, wcale naturalne być nie musi, jawiąc się jako opresja.

Literatura faktu, zwłaszcza ta drążąca tematy kłopotliwe, zawsze znajduje szerokie grono odbiorców. Myślę, że nie inaczej będzie z tą pozycją, szczególnie, że temat macierzyństwa jest dziś szeroko komentowany, zazwyczaj jednak z tej drugiej perspektywy. Głos tych, które rodzicielstwa żałują jest słyszany z rzadka i niezwykle cicho – teraz ma wreszcie szansę wybrzmieć. Zdecydowany kandydat na bestseller.


piątek, 15 grudnia 2017

Dyskretne szaleństwo - Mindy McGinnis



Dyskretne szaleństwo Mindy McGinnis łączy w sobie najlepsze elementy kryminału i thrillera, ulokowanego w niezwykle klimatycznych przestrzeniach zakładów dla obłąkanych. Powieść gotycka, o niesłychanym kolorycie i z dreszczem.

Oto młoda kobieta, córka wpływowego senatora, Grace Mae, zostaje umieszczona w zakładzie dla obłąkanych, po tym, jak zachodzi w ciążę. Rodzina nie może pozwolić sobie na skandal, „pozbywa” się zatem kłopotu, rodząc w brzemiennej jeszcze większy niż dotąd gniew, pielęgnowany przez lata traumatycznych doświadczeń.

W owym szpitalu dostrzega ją doktor Thornhollow, zdając sobie sprawę, jak przenikliwy umysł posiada Grace i jak wiele szczegółów zdolna jest zapamiętać. Te zaś cechy predestynują ją do tego, by uczynić z niej asystentkę idealną. Kobieta wraz z doktorem ucieka się do spisku, który umożliwia jej odgrywanie roli obłąkanej dziewczyny, na którą nikt nie zwróci uwagi, a która sama zdolna jest zebrać niesłychaną ilość dowodów z miejsc zbrodni.

To jednak naprowadzi ją na ślad morderstw, których sprawca jest bohaterce bliższy niż sądzi, i którego zdemaskowanie może obudzić uśpione od dawna demony.

Bardzo mi się podobało. Autorce udało się oddać klimat zimnych cel, starych zakładów dla obłąkanych, w których stosowano drastyczne metody „leczenia” ludzi i które jednoznacznie szargały opinią człowieka. Dyskretne szaleństwo to thriller, na który warto zwrócić uwagę, szczególnie jeśli lubicie powieści klimatyczne, niesztampowe i przykuwające uwagę od pierwszych stron – gwarantuję, że książka McGinnis zostanie w Waszej pamięci na dłużej. Jeśli zaś co jakiś czas oglądacie horrory / thrillery, które ulokowane są w szpitalach psychiatrycznych, to doskonale wiecie, o jakiej atmosferze mówię i czego można się po książce w tej materii spodziewać. 

Polecam. Murowany bestseller.


środa, 13 grudnia 2017

Nie całkiem białe Boże Narodzenie - Magdalena Knedler




Jeśli święta Bożego Narodzenia dotąd przywodziły Ci na myśl czas sielski, rodzinny, wypełniony miłością i życzliwością, pora na zrewidowanie poglądów.

Oto Magdalena Knedler, oferuje czytelnikowi Nie całkiem białe Boże Narodzenie, dzięki któremu czerwień nie będzie się już kojarzyła jedynie z kokardą zdobiącą pięknie zapakowany prezent czy też z nosem pewnego animowanego renifera.

Biel puchu otulającego ziemię skażona została bowiem najpierw krwią mężczyzny zamordowanego w hotelu Mścigniew, zrzeszającym ludzi, którzy z różnych powodów nie chcą spędzić świąt w gronie rodzinnym, lecz z dala od codziennej rutyny, niesnasek i gorączki przygotowań; później zaś krwią kolejnego bohatera. Czy te dwie sprawy łączą się ze sobą? Jakie sekrety skrywa znajdująca się na uboczu, przy granicy z lasem kwatera? Kim jest żona właściciela spędzająca całe dnie w zamkniętym pokoju? Jaka jest prawdziwa tożsamość zamordowanego? Kto z urlopowiczów był kiedyś w Wiedniu i wreszcie jaki związek z całością ma Agatha Christie?

Inspirowana klasyczną powieścią detektywistyczną historia, w której dominuje kultura osobista, pozorna sielskość, dobre obyczaje i spokojne tropienie sprawcy spod pióra Knedler, wprowadza nas w nastrój (anty)świąteczny, o jakiem raczej nikt nie marzy, a który jednak pozwala na docenienie czasu (oby spokojnego), który przed nami.

(...)

Sezonowa lektura, którą szkoda byłoby przeoczyć, a którą koniecznie czytać należy w towarzystwie angielskiej herbatki i świątecznych hitów muzycznych. Od tych bowiem roi się na kartach tejże niesamowicie.

Czytaj dalej:




wtorek, 12 grudnia 2017

Co robi język za zębami? Agata Hącia





Co robi język za zębami? to kapitalna książka, nie tylko dla tych, którzy językiem polskim są żywo zainteresowani, ale także dla każdego troszczącego się o piękno mowy ojczystej oraz otwartego na wiedzę podaną niezwykle smacznie.

Agata Hącia stworzyła publikację o poprawnej polszczyźnie dla najmłodszych, ale swoim nauczycielskim nosem czuję, że skorzystają z niej także dorośli – i to bardzo mocno!

Księga to wcale niemała, jej gabaryty zapowiadają całe mnóstwo fascynujących informacji. I tak – młody adept językoznawstwa dowie się z niej jak oddychać, by swobodnie mówić i śpiewać; wykona niezbędne ćwiczenia rozluźniające i oddechowe właśnie, jak również te, które mają rozgrzać buzię i znajdujące się w niej narządy odpowiedzialne za mowę, służące wywołaniu konkretnych głosek – i gwarantuję, że nie będzie to wysiłek nudny, lecz poprawiający humor i niezwykle energiczny.

Książka stanowi także niesamowitą przestrzeń badawczą dla ciekawskich – podpowiada nietypowe słowa, ujmuje je w różnych językach (z zaznaczeniem odpowiedniego akcentowania), w  tym greckim, angielskim, niemieckim czy francuskim; wyjaśnia nieznane, podaje etymologię.

Publikacja zawiera treści dla młodszych i dla tych „już całkiem dorosłych” wyróżnione odpowiednimi nagłówkami.  Wyjaśnia pewne utarte powiedzenia, rozwija słownictwo bierne i czynne, wyposaża czytelnika w ogromną walizę językoznawczej wiedzy, którą ten będzie mógł zabłysnąć w towarzystwie, korzystając ze wszystkich niuansów swojego języka i nie ograniczając swoich opisów do oklepanego „fajnie”. Zawiera ona zagadki, rozwija wyobraźnię, sugeruje co robić, by grzecznie zachować się w różnych kłopotliwych sytuacjach językowych i towarzyskich.

Obiecuję Wam, że jeśli Wasza pociecha zasmakuje w tej książce i będzie z niej regularnie korzystać, język polski nie będzie miał przed nią żadnych tajemnic i pozwoli jej wypowiadać się grzecznie i elegancko, a nade wszystko - poprawnie. Kapitalna propozycja dla najmłodszych, z której ochoczo będę czerpać inspirację, „pożyczać” ćwiczenia, i którą na pewno w najbliższej przyszłości komuś sprezentuję.

 Pozycja obowiązkowa!


poniedziałek, 11 grudnia 2017

Święci pierwszego kontaktu - Szymon Hołownia



Święci pierwszego kontaktu to druga po Świętych codziennego użytku książka Szymona Hołowni, przybliżająca współczesnemu czytelnikowi sylwetki świętych znanych i mniej znanych, czczonych i zapomnianych.

Autor zdaje się przypominać, że niebo i jego mieszkańcy są znacznie bliżej niż nam się wydaje, gotowi w każdej chwili nieść pomoc, o ile – rzecz jasna – o tę poprosimy.

W sposób dla siebie typowy, językiem znanym już z innych publikacji – dalekim od skostniałego kaznodziejstwa – Hołownia porywa nas na niebiański szlak, gdzie spotkać możemy między innymi Feliksa z Sieradza OP, św. Kutberta, św. Serafina Wyryckiego, św. Kseni Petersburskiej, św. Pantelejmona, św Agatona Egipskiego oraz błogosławionego Odoryka z  Pordenone.

Przyznajcie się, ilu z wyżej wymienionych świętych znaliście wcześniej? Założę się, że niewielu, jeśli w ogóle któregokolwiek. Hołownia zatem za sprawą tej książki czyni podwójny dobry uczynek – po pierwsze odkurza wizerunki postaci niesłusznie zapomnianych, a po drugie otwiera przed czytelnikiem nowe możliwości kontaktu z Bogiem i wypraszania u niego łask.

Masz pusty portfel, kłopoty z miłością, boisz się śmierci, stresujesz się przed spowiedzią, a może wciąż nie potrafisz praktykować wdzięczności? Oto książka, dzięki której Twoje problemy mają szansę się skończyć. Wystarczy mocna wiara, skuteczna modlitwa, a w Twoim życiu zaczną dziać się cuda. Nie wierzysz? Spróbuj!

Polecam: wielce pomocna, a także pouczająca i poszerzająca horyzonty wiary pozycja.


niedziela, 10 grudnia 2017

Dlaczego fascynuje nas wojna? - Miesięcznik Znak (11) 2017


Listopadowy numer "Znaku" stoi pod znakiem wojny i fascynacji nią. Wiodący temat numeru zdaje  się niewygodny, bowiem nie ma na myśli jedynie wojny minionej, tej, od której dzieli nas już niemalże wiek, lecz tej, która czai się tuż za rogiem, jest stale obecna, lecz rozproszona po całym świecie, podchodowa, nieoficjalna. To, co przeraża, zdaje się także nas emocjonować. Film, książki, nawet teatr - każde z mediów wojnę wciąż uznają za temat atrakcyjny - zarówno tę z początków XX wieku, jak i tę osadzoną w odległej przyszłości, rządzącą się innymi prawami, lecz wciąż skoncentrowaną na przemocy i próbach objęcia dominacji jednych nad drugimi.

Widok strzelby, zmasakrowanego ciała czy nawet morderstwa dokonywanego "na żywo" nikogo dziś właściwie nie wzrusza, granice wrażliwości zostały drastycznie przesunięte, a co za tym idzie, samo słowo wojna, nie ma dziś takiego wydźwięku, jak jeszcze parę(naście) lat temu. 

Nastroje ksenofobiczne, kryzys instytucji międzynarodowych, rodzące się napięcia - to wszystko sprawia, że widmo ogólnoświatowej wojny staje się coraz bardziej nieuchronne. 

W listopadowym numerze miesięcznika "Znak" kwestie te zostały podniesione i należycie omówione, a we wrażliwym czytelniku wciąż budzić mogą emocje inne niż fascynacja i chore pragnienie przeżycia konfliktu zbrojnego na własnej skórze. Choć tematowi miesiąca zostały poświęcone jedynie trzy artykuły z niezwykle bogatego numeru, dały mi one do myślenia tak bardzo, że nie chciałbym dzielić się już z Wami innymi wrażeniami, żywiąc nadzieję, że dotkną one i Waszej wrażliwości, nakłaniając do refleksji i krytycznego spojrzenia wewnątrz własnych przekonań, nierzadko wynikających z przekazów podprogowych, nieświadomego kształtowania naszego myślenia o wojnie i jej skutkach. 

Polecam rzecz jasna także teksty Wojciecha Bonowicza, Wita Szostaka i ostatnio moje "drugie ulubione" Marcina Wilka, jednak nie chciałabym, żeby przyćmiły Wam one to, co w moim odczuciu  tym razem najistotniejsze.

Jak zawsze, zachęcam do lektury.

Te oraz inne numery miesięcznika kupisz na:



sobota, 9 grudnia 2017

Wykłady Profesora Niczego - Mieciu Mietczyński


Czy o epokach literackich można opowiadać ciekawie?

Ależ oczywiście! Mieciu Mietczyński, znany w sieci jako Profesor Niczego, specjalista od tworzenia streszczeń lektur z przymrużeniem oka, zabiera nas szlakiem barwnych epok literackich, które opowiedziane przez niego w Wykładach Profesora Niczego nabiorą barw i zaczną jawić się jako arcyciekawe.

Wychodząc od starożytności i kończąc na współczesności, Profesor Niczego ze swadą, humorem, nieraz zaczepnie, nierzadko rubasznie, czasem wulgarnie, przedstawi Ci najważniejsze elementy (postaci, teksty kultury, filozofie, twórców) dziesięciu epok w taki sposób, że już nigdy nie spojrzysz na nie tak samo, a już na pewno nigdy nie powiesz ani nie pomyślisz, że były one nudne, skłaniające do drzemki śródlekcyjnej i… zbędne na szkolnym szlaku programowym.

Mietczyński ma niewątpliwy dar gawędziarski, który wykorzystuje doskonale. Udowadnia on, że lekcje języka polskiego mają potencjał i mogą stanowić humorystyczną, a przy tym niezwykle kształcącą drogę.

(...)


Jestem przekonana, że książka ta ma spory potencjał możliwy do wykorzystania w szkolnictwie i powinna być polecana uczniom zmagającym się z trudnościami z nauką, jako świetna powtórka – chociażby przedmaturalna. Nauczyciele zaś również mogą z niej skorzystać, pokazując, jak z humorem opowiedzieć to, co na pozór wydaje się nudne.  Polecam. 

Czytaj całość:



piątek, 8 grudnia 2017

Sylaboratorium


Sylaboratorium to prawdziwa gratka dla tych z najmłodszych, którzy lubują się w poznawaniu nowych słów, ich znaczeń, a także którym frajdę sprawia błyszczenie przed dorosłymi znajomością tychże, a nierzadko także zawstydzanie starszego pokolenia większą wiedzą niż ich własna.

Książka ta, to swoiste laboratorium słów, przestrzeń zdominowana przez zabawę z wyrazami, sylabami i ich znaczeniami, a przy tym kapitalna propozycja dla młodego adepta językoznawstwa.
Każda strona to nowe słowo podzielone, rzecz jasna, na sylaby, krótko wyjaśnione – w  razie potrzeby wszystkimi znaczeniami występującymi w języku polskich, jak chociażby przy otwierającej książkę „apokalipsie”. Stronice wzbogacone są wyjątkowymi grafikami oraz twarzami osób, które wyjaśnienia się podjęły. 

Wśród współautorów tego kompendium dla młodego erudyty znajdują się Zuzanna Orlińska, Wojciech Widłak, Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek, Emilia Kiereś, Marcin Wicha, Zofia Stanecka, Ewa Nowak, Roksana Jędrzejwska-Wróbel, a także Mikołaj Golachowski. Znane nazwiska, prawda?


Poza wyjaśnieniem znaczeń wyjątkowych słów (huncwot, degrengolada, żagiew, naftalina, imponderabilia, wiorsta, uroboros, ździebko, łapserdak…), które przypomni sobie lub pozna (sic!) także niejeden dorosły, publikacja wyposażona jest także w wolne miejsce dla nowego słowotwórcy, który dzięki naklejek w kształcie liter może zabawić się w prawdziwego kreatora znaczeń.

Kapitalna zabawa! Żałuję, że sama nie miałam takich możliwości jako dziecko, ale w końcu kto zabroni mi stwarzać słowa teraz?:)

Polecam!



czwartek, 7 grudnia 2017

Życie pszczół - Maurice Maeterlinck


Życie pszczół Maurice Maeterlincka to druga po Inteligencji kwiatów książka autora, która odkrywa przed czytelnikiem bogaty świat fauny i flory. Pszczoły, jako jedne z najbardziej dla mnie fascynujących przedstawicielek przyrody, to owady niezwykłe – ich mądrość i zachowania społeczne zgłębiane są od lat, zaś mnogość literatury (tak popularnej, jak naukowej) im poświęconej każe zastanowić się nad ich ogromnym znaczeniem dla ludzkości. Książka Maeterlincka łączy w sobie fachowość i prostotę – pisana przystępnym, choć nieco encyklopedycznym tonem opowieść o pszczelim gatunku to tak naprawdę traktat filozoficzny biorący pod lupę przestrzeń tajemniczą i – mam wrażenie – wciąż ostatecznie niezgłębioną. Autor śledzi rok z życia pszczół, skrupulatnie oddając wszystko to, co dzieje się w nim miesiąc po miesiącu.  

Należy nadmienić, że książka ta jest wynikiem obserwacji prowadzonych u początku XX wieku, kiedy to o dzisiejszych metodach podglądania pszczelego świata nikt nie słyszał ani nie myślał. Mimo że od tamtych czasów dzieli nas niesamowity postęp nauki, książka wcale się nie zdezaktualizowała.

(...)


Czytaj całość:








środa, 6 grudnia 2017

Mama Mu na wycieczce - Jujja Wieslander, Sven Nordqvist



Mama Mu na wycieczce to zbiór czterech komiksów dla dzieci, w skład którego (poza tytułowym) wchodzą: Sto szczeniaków, Mama Mu na jednej nodze oraz Czy jesteś moim przyjacielem?

Mama Mu na wycieczce to zapis dnia, w który nasza bohaterka wraz z Panem Wroną postanawia wybrać się wycieczkę połączoną z piknikiem. W jej wyobraźni całość malowała się wspaniale, niestety na drodze do spełnienia marzenia stanęła…. pogoda. Jej zmienność tego dnia była wręcz złośliwa – słońce na przemian z burzą, opady deszczu na przemian ze skwarem. W obliczu takich trudności nie sposób wyjść z domu bez obaw. Jak poradzi sobie Mama Mu?

(....)

Choć tom w ogólnej wymowie jest humorystyczny, nie brakuje w nim scen gorzkich, które jednak każdorazowo dążą do szczęśliwego finału. Spodoba się każdemu dziecku, szczególnie temu, które lubi czytać o zwierzętach i ich przygodach. Gwarantuję Wam przyjemny czas spędzony z lekturą, ubraną w nieco inną formę niż sztampowe opowiadanie.


Muuuusicie spróbować!


Czytaj całą recenzję:



wtorek, 5 grudnia 2017

Dlaczego ziewamy? Dorota Sumińska






Dorota Sumińska po raz kolejny podjęła się wyzwania odpowiedzenia na nurtujące i wnikliwe pytania najmłodszych. Podobnie jak poprzednio, m.in. w Dlaczego oczy kota świecą w nocy?  z naukową dokładnością i dziecięcą prostotą wyjaśnia sekrety świata ludzi. Jej odpowiedzi doczekały się zapytania o to czym jest błona płodowa, dlaczego mama się maluje, dlaczego małe dzieci chodzą na czworaka, dlaczego boją się ciemności, skąd się bierze czkawka, dlaczego trąbka w uchu nie trąbi, skąd dziecko bierze się w brzuchu mamy, co to jest zły dotyk, czym jest krew, a nawet – dlaczego dzieci zadają dużo pytań? (sic!)

Autorka niestrudzenie odpowiada na te raz poważne, innym razem humorystyczne lub niewygodne, ale każdorazowo niezwykle dociekliwe pytania tych, dla których poznawanie świata wciąż jest fascynującą przygodą, odkrywającą wciąż niezbadane rewiry.

Jeśli zatem Wasza pociecha znajduje się właśnie na etapie dopytywania o wszystko, jeśli ciekawostki o świecie są jej niezbędne do przetrwania, a Wam zaczyna brakować odpowiedzi lub zwyczajnie potrzebujecie profesjonalnego odciążenia – Sumińska rzeczowo i klarownie odpowie Waszym dzieciom na nurtujące ich kwestie, niczego nie pozostawiając bez odpowiedniego wyjaśnienia, dostosowanego do ich percepcji. 

Uwielbiam tę serię i zawsze w ciemno polecam ją rodzicom. Nie inaczej będzie tym razem – drodzy Państwo, prezent świąteczny jak się patrzy. Dzięki niemu w tę Wigilię nie tylko zaspokoją głód makowca, ale także dojmujący głód wiedzy. Fachowo i frapująco. Zachęcam do lektury!


poniedziałek, 4 grudnia 2017

Uczyć (się) z pasją - Pernille Ripp


Obyś cudze dzieci uczył.

Nauczanie to jedne z większych wyzwań dzisiejszych czasów.

Papierologia, która zdominowała wszystko inne oraz co rusz obśmiewany i wytykany system górują nad uczniem, co sprawia, że nauczyciele postawieni są między młotem a kowadłem – mogą nie wychylać się i płynąć z systemowym prądem albo postawić się, ryzykując utratę pracy, ale za to mając świadomość, że zrobiło się wszystko, co możliwe, by wspierać uczniów na ich edukacyjnej drodze.

Pernille Ripp postanowiła zaryzykować. W miejsce obowiązku postawiła pasję, w miejsce nudy – fascynującą podróż. Wszystko zaczęło się od postawienia sobie pytań o to, czy chciałaby być uczniem we własnej klasie oraz czy jej sposób przekazywania wiedzy jest wciągający, czy może nudny, sztampowy, usypiający i zniechęcający? Odpowiedzi wcale jej się nie spodobały.

Autorka spostrzegła, że narzucanie uczniom metod pracy hamuje ich rozwój oraz pozbawia ich kreatywności, a także zabija radość, która mogłaby – w odpowiednich warunkach – płynąć z nauki.
Postanowiła przywrócić wychowankom klasy, sprawić, by byli oni głównodowodzącymi w szkolnych ławkach, a także by mieli realny wpływ na to co i jak będą robić. 

(..)


Czytaj całość:



sobota, 2 grudnia 2017

Kaukasis. Kulinarna podróż po Gruzji - Olia Hercules


Kaukasis. Kulinarna podróż po Gruzji i innych krajach Kaukazu to propozycja dla wytrawnych smakoszy. Olia Hercules, autorka bestsellerowej Mamuszki zabiera nas niebywale apetycznym szlakiem, łączącym w sobie smaki wielu rejonów, które choć skonfliktowane politycznie, kulinarnie prezentują się wybornie.

Wiele połączeń nam, Polakom, choć coraz odważniejszym w kuchni, może wydawać się szalone. Czy bowiem na myśl o pożenieniu buraka i śliwki cieknie Ci ślinka, czy może wolałbyś zrezygnować z takiego eksperymentu? Autorka wychwala otwartość w kwestii nowych doświadczeń i gwarantuje prawdziwą eksplozję dobroci na naszych kubkach smakowych. 

Potrawy nie są sztampowe, na pewno o większości z nich nie słyszeliście albo nigdy ich nie próbowaliście, obiecuję jednak, że warto w nich zasmakować. Faszerowane bakłażany, matsoni z cukinią i czosnkiem (niech żyje prostota!), orzechowa sałatka z pomidora i ogórka, sałatka z pomidorów i malin, pierogi z serem i…botwiną, pigwa nadziewana jagnięciną, zupa estragonowa, kiszone zielone pomidory, mufiny z sosnowymi szyszkami, szerpet bazyliowy rodem z Azerbejdżanu i wiele innych smaków, o których Ci się nie śniło znajdziesz na kartach tej książki. Nie muszę dodawać, że wszystko okraszone jest niezwykle apetycznymi fotografiami, które pobudzą nawet najbardziej opornych do działania i eksperymentowania.



Jeśli zatem dość masz sztampowości i czujesz, że jesteś gotowy na nowe doznania kulinarne – koniecznie sięgnij po Kaukasis. Zaskoczysz bliskich, zaskoczysz sam siebie – dasz się uwieść bowiem prędzej, niż Ci się wydaje.  Obok kuchni krajów Kaukazu nie sposób przejść obojętnie. Ugotuj sobie zapiekany kalafior, podczytaj parę fragmentów Ali&Nino, a to miejsce styku wielu kultur wyda Ci się bliższe niż kiedykolwiek.


Gaamot!

piątek, 1 grudnia 2017

Lagom - Lola A. Åkerström


W Szwecji wszystko musi być w sam raz. Ani za dużo, ani za mało. Ani za często, ani za rzadko. Umiar jest tym, co dla Szwedów stanowi podstawę dobrego życia. Lagom, to dokładnie tyle ile trzeba. Wszystkiego: pożywienia, pracy, wolnego czasu, relacji międzyludzkich, szacunku okazywanego sobie, bliskim oraz naturze. Szwecja dąży to równowagi i tym dążeniem chce zarazić cały świat. Nie po to, by kogoś czegoś pozbawić, ale po to, by zapewnić mu pełniejsze i szczęśliwsze życie.

Ile bowiem razy nadmiar rzeczy wokół; zadań do wykonania; czasu wolnego; jedzenia; imprez spowodował u Was dyskomfort albo frustrację? Wszystko podawane w nadmiarze, szkodzi. Naszym zadaniem jest umiejętne i zrównoważone życie, mające w rezultacie czynić nas ludźmi spełnionymi.
Temu właśnie szwedzkiemu sekretowi dobrego życia poświęcona jest książka Lagom spod pióra Loli A. Åkerström. Całość skoncentrowana jest na kilku podstawowych dziedzinach, w których zachowanie umiaru wydaje się najbardziej znaczące. Są nimi: kultura i emocje; jedzenie i święta; zdrowie i dobre samopoczucie; moda i uroda; design i urządzanie wnętrz; życie towarzyskie i zabawa; praca i biznes; pieniądze i finanse oraz natura i stabilny rozwój.

Autorka jest zdania, że wprowadzenie lagom w życie może je skutecznie zmieniać na lepsze, sprawiając, że wreszcie przestaniem gonić za tym, by mieć więcej, więcej i więcej, koncentrując się na teraźniejszości i budowaniu silnych więzi, a także na środowisku, o które należy dbać, by nam samym żyło się lepiej, a nasze zdrowie było niczym niezmącone.

Bardzo ładna szata graficzna, a także cytaty, którymi przeplatane są wiadomości, pozwalają na cieszenie się książką tak ze względów wizualnych, jak i merytorycznych.


Ciekawe ujęcie, w sam raz na jedno popołudnie mijającego powoli roku – może stać się impulsem do przedefiniowania własnych wartości i zapisania wstępnych planów na nadchodzący czas – ku lepszemu życiu.