środa, 17 września 2014

Jak uczyć? Wszystko, co musisz wiedzieć, by zostać supernauczycielem - Phil Beadle


Tytuł: Jak uczyć? Wszystko, co musisz wiedzieć, by zostać supernauczycielem.
Autor: Phil Beadle
Wydawnictwo: Publicat
ISBN: 978-83-245-1893-7
Ilość stron: 256
Cena: 39,90 zł
Wrzesień zdążył już w pełni rozkwitnąć, a wraz z nim moja nowa rola – praca w zawodzie nauczyciela. Choć przez gros osób wybór moich studiów, a w konsekwencji szkoły jako ośrodka spędzania większości czasu uważany był i jest za głupi i nierozsądny, dla mnie wciąż stanowi spełnienie marzeń. W szkole po prostu czuję się jak ryba w wodzie, a przygotowanie inspirujących i ciekawych lekcji – choć jest bardzo czasochłonne i wymaga wielu poświęceń –  daje mi wiele radości, podobnie jak widok zaangażowanych w pracę młodych ludzi.
Tak jak w każdym zawodzie, wiążącym się z przebywaniem z ludźmi, należy jednak poznać w nim pewne zasady współżycia i triki, które umożliwią nam pełniejsze wykorzystanie możliwości swoich i klasy, a także utrzymanie dyscypliny w nawet najbardziej ekstremalnych sytuacjach.
Studia i praktyki dają nam bazę wyjściową, ale dopiero praca, daje sposobność skutecznego i mozolnego wypracowania sobie programu postępowania z różnymi typami klas, trzeba dodać praca wieloletnia. Książek, które mają młodemu nauczycielowi ułatwić poruszanie się po nierzadko trudnym terenie, pełnym wybojów i min jest bez liku. Mało która jednak, wynika z osobistego doświadczenia autora i jest zapisem jego doświadczeń, a znacznie częściej stanowi kolejną próbą teoretyzowania, która cudownie brzmi na papierze, ale w rzeczywistości jest nie do zrealizowana.
Podobnych książek naczytałam się już wiele – podczas ostatnich lat studiów sięgałam po nie z czystej ciekawości, próbując na własną rękę zdobyć szereg pomysłów, które później będę mogła dowolnie wykorzystywać i modyfikować.
Oczywiście wiele z nich jest autorstwa amerykańskich autorów, co każe szereg inspiracji, ale też kłopotów, z którymi oni musieli się zmagać, przefiltrować przez naszą rzeczywistość, co w konsekwencji skraca rady i ewentualne projekty do minimum.
Książka Phila Beadle’a, uznawanego za nauczyciela z charyzmą, bardzo ciężką do naśladowania, już po oczyszczeniu z fragmentów, które nie dotyczą polskich nauczycieli i ich problemów (wiele miejsca poświęcono na omówienie trudności wynikających z nauczania młodzieży czarnoskórej), wciąż pozostało sporo ustępów i propozycji, które z powodzeniem możemy wykorzystać w szkole – testowanie niektórych idei, dotąd mi obcych, zaczynam już od dzisiaj – efekty mam nadzieję będą wymierne w stosunku do wysiłku, który będę musiała włożyć w ich wdrożenie. 
W książce Jak uczyć? oprócz porad, mniej lub bardziej pedagogicznych (grożenie uczniom, że połamie się im palce ciężkim przedmiotem jeśli nie będą cicho, a następnie realizacja jej – w polskich realiach chyba z miejsca zostałabym zwolniona dyscyplinarnie, gdyby już wpadł mi do głowy tak durny pomysł) znajdziemy w niej szereg anegdot i konkretnych przykładów z życia – są to nie tylko zaświadczenia o skuteczności działania jakiejś metody, ale też wypowiedzi uczniowskie, ich komentarze, reakcje na pewne idee.
Poruszanie w obrębie publikacji ułatwia jej przejrzysty podział na części dotyczące panowania nad uczniami (tutaj propozycje usadzania młodzieży, walki z gumą do żucia, negatywną aktywnością, kilkuetapowych sposobów udzielania reprymendy, reagowania na bójki, używania pochwał), wiedzy i rozumienia (a w nim o pracy z pasją, wzbudzaniu zainteresowań),  metod i organizacji pracy (tutaj propozycje wielu ćwiczeń – znane, ale warto je sobie przypomnieć i może unowocześnić), planowania lekcji (przede wszystkim określanie jej celów i indywidualizacja) oraz oceniania.
Ponadto książka ta zawiera na końcu polecaną bibliografię oraz aneks, który sprawdza się świetnie, jeśli tylko szukamy czegoś „na szybko”.
Jak uczyć? to tekst, który pochłonęłam jednym tchem, czerpiąc z niego ile zdołałam i dostosowując zawarte w nim rady do polskiej rzeczywistości szkolnej. Mam nadzieję, że czas poświęcony na lekturę zaowocuje nowymi pomysłami i – przede wszystkim – trwałą wiedzą jak radzić sobie w klasach trudnych, na które z pewnością w niedługim czasie trafię.

Polecam wszystkim młodym nauczycielom, jako ciekawy starter, ale także weteranom, jako odświeżenie pewnych idei, a być może także i inspirację.

piątek, 12 września 2014

Czarne skrzydła – Sue Monk Kidd


Tytuł: Czarne skrzydła
Autor: Sue Monk Kidd
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 9788308053966
Premiera: 25 września 2014r.

Czarne skrzydła to – można tak rzec – sześcioaktowe wspomnienie działań sióstr Grimké, widziane oczami Sue Monk Kidd. Wypełnione zarówno faktami, jak i elementami stworzonymi na potrzeby powieści, które doskonale się splatają, tworząc powieść traktującą o losach niewolników i pierwszym próbom sprzeciwiania się sposobom obchodzenia się z nimi.
Sarah i Angelina, to córki sędziego Sądu Najwyższego Karoliny Południowej, plantatora, członka elity Charlestone. Pierwsza z nich od najmłodszych lat wykazywała pragnienia niezgodne z obowiązującymi zasadami – marzyła, by podobnie jak ojciec i bracia, zostać prawnikiem, na co miała wszelkie zadatki, poza płcią. Jej pragnienia rozkwitły wraz z otrzymaniem nietypowego prezentu na jedenaste urodziny – rodzice obdarowali ją czarnoskórą Hetty, której dziewczyna wcale nie chciała, czując, że człowieka nie można posiadać, że sprzeciwia się to wyższym prawom. Początkowo rodzina przyjmowała jej chcenia i poglądy dobrodusznie, traktowali je jako dobrą zabawę, z wiekiem jednak doprowadziły one do konfliktu Sary z ojcem, któremu nie sposób było zaradzić.
Sara potajemnie nauczyła swoją służącą czytać i pisać, co spotkało się z całkowitym niezrozumieniem i gniewem społeczności Charlestone. To był jednak dopiero początek jej rebelii.
Gdy narodziła się Nina, dorastająca dziewczyna bardzo chciała zostać jej matką chrzestną, na co rodzicielka cokolwiek niechętnie przystała. Po latach, to właśnie Sarę oskarżono o wichrzycielskie nastawienie Niny, która podobnie jak siostra, pragnęła znieść niewolnictwo, czemu dawała coraz silniejszy wyraz. Obie bohaterki, wspólnymi siłami zapoczątkowały bunt, którego skutki obserwujemy dzisiaj. Bunt, mający na celu zniesienie nierówności i dążenie do sprawiedliwości społecznej.

Narracja prowadzona jest dwutorowo – raz z perspektywy Sary, innym razem z punktu widzenia Szelmy. Ich relacje w wielu miejscach się zazębiają i uzupełniają, rzucają także nowe światło na całą historię, prezentując spojrzenie córki plantatora oraz jej niewolnicy. Z relacji tych wyłaniają się kobiety o podobnych pragnieniach, lecz znajdujące się po przeciwnych stronach barykady. Tym, co łączy obie bohaterki, jest niezgodna na zastaną sytuację, bunt przeciwko niesprawiedliwości i pragnienie szerzenia zmian.

Mimo że jest to książka bez wątpienia niezwykle wartościowa i cenna, skłaniająca do wielu refleksji poświęconym nie tylko niewolnictwu, ruchom abolicjonistycznym, ale także dążeniom do równości kobiet i mężczyzn, miałam wrażenie, że jest ona zbyt uładzona, zbyt grzeczna. Owszem, niewolna jest od scen karania chłostą uciekinierów i nieposłusznych niewolników, miałam jednak wrażenie, że były to sceny ocenzurowane, że bohaterowie byli zbyt jednoznaczni, zbyt przewidywalni, że życie nie mogło tak wyglądać, że coś niezwykle istotnego zostało w niej pominięte. To wrażenie niepełności pozostało we mnie wraz z otwartym zakończeniem, które sugerować może co najmniej dwa różne finały – optymistyczny i zatrważający, a jego wybór pozostaje złożony w rękach czytelnika.  Ksiązka tę zatem przyjęłam rozumowo, niestety jednak nie udało mi się jej przeżyć, utożsamić z bohaterami i poczuć tę bliską więź, tak istotną dla literatury wysokiej próby. Momentami miałam wrażenie, że dla autorki ważniejsze od przekazania rzeczywistości niewolniczej, stało się zaprezentowanie dojrzewania trzech kobiet, pochodzących z zupełnie różnych światów, a które łączy jedno pragnienie. To właśnie przyjaźń, poświęcenie, miłość i chęć dochodzenia sprawiedliwości wyłania się z opowieści na plan pierwszy, daleko w tyle pozostawiając rozważania o bólu i cierpieniu, które stały się podwaliną wszelkich późniejszych dążeń.
Tym, co istotne dla odbioru całości, jest rozpoczęcie narracji od czasów dzieciństwa głównych bohaterek: dzięki temu mamy okazję obserwować jak nieskażony i przenikliwy jest umysł dziecka, jak podświadomie wyczuwa ono, że niewolnictwo to coś nienaturalnego, czemu należy się sprzeciwiać, a jak z wiekiem wtłaczane jest w umysł dorastającego człowieka przekonanie o tym, że  Murzyn to w 1/3 istota ludzka, zatem rzeczą naturalną jest, że nie jest równy białym, podobnie jak kwiaty czy zwierzęta, nie należy więc traktować go jakby był nam równy.

Bardzo wartościowe jest wykorzystanie w powieści postaci istniejących naprawdę, lecz przepuszczonych przez filtr wyobraźni autorskiej – przyznaję, że przed lekturą Czarnych skrzydeł nazwisko Grimké było mi całkowicie obce, a dzięki jego wykorzystaniu, pamięć o tych niezwykłych siostrach ożyła – i to się ceni. W umysłach ludzi na nowo zagości pierwsza sufrażystka amerykańska, kobieta z krwi i kości, o jasno określonych poglądach i przekonaniach, skłonna do najwyższych poświęceń, być żyć w zgodzie z własnym sumieniem, nawet jeśli oznacza to wyrzeczenie się dobrobytu i świetlanej przyszłości.
Przede wszystkim jednak, po lekturze tej książki czytelnik doceni wolność – dosłowną, jak i w wymiarze metaforycznym oraz duchowym.
Nie przerażajcie się jednak – mimo ciężkości materiału, opowieść tę czyta się niezwykle płynnie, jej styl daleki jest od toporności niektórych tekstów poświęconych podobnej tematyce. Zachęcam zatem gorąco, dajcie się przenieść do XIX- wiecznej Ameryki i porwać ogromnej sile charakteru głównych postaci. Nie pożałujecie.


czwartek, 11 września 2014

Zwierciadło pęka w odłamków stos – Agatha Christie


Tytuł: Zwierciadło pęka w odłamków stos
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
ISBN: 978-83-245-9293-7
Ilość stron
: 280
Cena: 24,90zł


Zwierciadło pęka w odłamków stos urzekło mnie w dwójnasób – raz, że intryga skonstruowana jak zwykle misternie, a przy tym rozwiązanie zagadki prostsze być już nie mogło, co potęguje wrażenie mistrzostwa Christie, dwa, że autorka wspomina w nim wielokrotnie uwielbiany przeze mnie tekst Tennysona, z którego zaczerpnięty został tytuł, a który przez lata stawał się inspiracją dla innych artystów. Pod recenzją prezentuję piosenkę, będącą jedną z najpiękniejszych znanych mi korespondencji tekstów, a której melodię słyszałam i którą nuciłam  niemalże przez całą lekturę.  





Zerwana nić jak cienki włos,
Zwierciadło pęka w odłamków stos,
,,Klątwa nade mną”, woła w głos
Pani na Shalott1.


Podczas przyjęcia w Gossington Hall spotyka się wielu ludzi, w tym fanów znaczącej aktorki Mariny Gregg. Jedną z jej wielbicielek obecnych na fecie, była Heather Badcock, z wielkim zapałem opowiadająca o tym, jak przed laty mimo choroby, pobiegła na spotkanie z nią, by zyskać autograf. Krótko po ich rozmowie, Heather ginie, wypiwszy truciznę przeznaczoną, jak sądzono, wcale nie dla niej, lecz dla gwiazdy filmowej, która oddała jej swój koktajl po niefortunnym wypadku.
St Mary Mead po raz kolejny staje się sceną dla licznych morderstw, popełnianych raz po raz na ludziach obecnych na przyjęciu. Sprawą zajmuje się nie kto inny, jak wiekowa już Jane Marple, dla której rozwiązywanie zagadek kryminalnych jest najlepszym medykamentem na świecie. Tylko ona jest w stanie spojrzeć na sprawę z należytej perspektywy i przyjąć spojrzenie mordercy, z niezwykłą precyzją łącząc fakty dla policji nieczytelne. W swoim rozumowaniu korzysta – co częste dla utworów Christie – z utworu literackiego, idealnie opisującego sytuację na fecie oraz późniejsze wydarzeni: jest on nie tylko poszlaką, ale też doskonałą puentą.
Autorka po raz kolejny proponuje nam zmyślną intrygę, której rozwiązanie jest tak oczywiste, że nikomu – poza starszą panią – nie przychodzi nawet do głowy. Morderca popełnił zbrodnię doskonałą, korzystając ze sprzyjających okoliczności i świetnie maskując swoje poczynania.

To jedna z książek Christie, którą dzięki licznym odwołaniom i własnym porównaniom przeżyłam wyjątkowo silnie.
Polecam ją gorąco, w tle koniecznie puszczajcie wersję Joli Koryckiej i Wojciecha Dudzińskiego (Marta – dzięki Tobie!) lub – dla lubujących się w wersjach obcojęzycznych – Loreeny McKennit. Wtedy gwarantowane są o wiele bardziej intensywne doznania
:)




Wojciech Dudziński i Jola Korycka - Pani na Shalott




1. Alfred Tennyson, Pani na Shalott, [online] http://www.anneofgreengables.fora.pl/tworczosc-wykorzystywana-w-powiesciach-i-ekranizacjach-powiesci-lmm,177/pani-na-shalott-alfred-tennyson,541.html, wejście z dnia 11.09.2014r.

wtorek, 9 września 2014

Cecelia Ahern – Zakochać się


Tytuł: Zakochać się
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
ISBN: 9788377586891
Ilość stron: 414
Cena: 39,99zł

Zakochać się, to kolejna propozycja Cecelii Ahern, mającej zdolność niesienia ciepła w każdy kąt, w którym sięga się po jej ksiązki. Opowieść ta jest zapisem losów Adama Basila i Christine Rose – pary, która po raz pierwszy spotyka się w bardzo nietypowych okolicznościach – kobieta natyka się na mężczyznę, gdy ten próbuje popełnić samobójstwo, skacząc z jednego z dublińskich mostów.  Próbując przekonać go do zmiany decyzji, zawiera z nim umowę, w myśl której przed jego kolejnymi urodzinami, wypadającymi za dwa tygodnie, pokaże mu piękno życia i ostatecznie odwiedzie go od myśli o śmierci.
Bohaterka dopiero po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, jak odpowiedzialnego i niewyobrażalnie trudnego zadania się podjęła, sama będąc w sytuacji nie do pozazdroszczenia – właśnie odeszła od męża, który w wyjątkowo okrutny sposób próbuje się na niej mścić i w krótkim czasie stała się świadkiem drugiej próby samobójczej.  Kobieta sama ma problemy z szukaniem szczęścia w życiu, dlatego też wysiłek przekonania Adama do sensu istnienia staje się dla niej wyjątkowo wielki. Jako miłośniczka poradników na każdą okazję Christine decyduje się na skorzystanie z rad jednego z nich, poświęconego afirmacji życia.
Nie wie wówczas jeszcze, że rozpoczęła nie tylko wyścig z czasem, ale też wyścig o miłość – i to wcale nie o tę,  o którą jak się zdawało, początkowo z Adamem walczyła.

Ahern po raz kolejny wychodzi do czytelnika z propozycją niezwykle podnoszącą na duchu, ukazującą wartość tego, co nas spotyka, wskazującą na sens każdego doświadczenia i brak przypadków, celowość wszystkich, nawet najbardziej błahych i trywialnych wydarzeń.
Podkreśla, że czasem sekundy dzielą nas od śmierci i tylko pozornie losowe spotkania, ratują nam życie.
Mimo że proza Ahern nie jest w tym wypadku magiczna, wciąż udaje jej się skutecznie oczarować czytelnika. Autorka ma talent do snucia narracji pełnych optymizmu, ciepła, mądrości i pociechy, od których wcale nie będziemy chcieli się odrywać. Dzięki niej poznamy świat, w którym dobro zwycięża nad złem, a poświęcenie jest należycie doceniane i daje wymierne efekty.
Najbardziej ujmujące jest w niej jednak to, że ta historia mogła przydarzyć się każdemu i – nie oszukujmy się – każdy chciałby ją albo jej podobną przeżyć.
Przyjemna lektura na wolne popołudnie, dzięki której zaczniecie dostrzegać piękno życia, a być może także się zakochacie:)

poniedziałek, 8 września 2014

Inicjały zbrodni – Sophie Hannah


Tytuł: Inicjały zbrodni
Autor: Sophie Hannah
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-08-05391-1
Ilość stron:
360
Cena:
30,40zł
Data premiery: 11 września 2014.

Niemalże 40 lat po premierze ostatnich przygód Poirota, na światowej scenie pojawia się kolejna powieść z udziałem tego detektywa wszech czasów. Spisaniem jego przygód zajął się nie kto inny, jak Sophie Hannach, wybrana do tego zadania przez spadkobierców Agaty Christie, zgodnie twierdzących, że nikt inny tak dobrze nie sprawdzi się jako kontynuator dokumentowania perypetii Małego Belga, jak uznana pisarka wychowana na kryminałach anglosaskiej autorki.
Także ja i wychowałam się na jej powieściach, zatem wieść o ponownym oddaniu głosu Poirotowi była dla mnie piorunująca – z miejsca pojawił się szereg obaw, ale i nadziei na świetne projekty literackie, które będą nie lada gratką dla fanów, ale też ogromnym hołdem złożonym samej autorce.
Sumiasty, czarny wąs, szare komórki zdolne rozwikłać dowolną zagadkę, wysokie poczucie własnej wartości, nieco irytujący ton i fenomenalny zmysł obserwacji, to cechy, które wyróżniają Poirota spośród innych detektywów. To one sprawiły, że wiele lat temu Mały Belg umościł się wygodnie w mojej głowie i ani myśli z niej wyjść.
A jego ani myślą opuścić przygody – gdy na emeryturze spędza wieczór w londyńskim hotelu, gdzie delektuje się smaczną kolacją, z miejsca zaangażowany zostaje do rozwiązania niełatwej, jak się okaże, sprawy. Pewna kobieta, której poruszenie mocno go zainteresowało, a wrodzona ciekawość nie pozwoliła pozostawić sprawy bez wyjaśnienia, wyznaje mu, że grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Mimo wyraźnego poruszenia, błaga detektywa, by nie próbował szukać mordercy, bo jej śmierć jest konieczna. Jej relacja stanowi tak mocno chaotyczną szarpaninę słowną, że detektywowi z trudem przychodzi wysunięcie z niej rozsądnych wniosków. Sprawa okazuje się tym bardziej osobliwa, że tego samego wieczoru, w innym hotelu, popełnione zostaje trzykrotne morderstwo, o którym wieść szybko dociera do mężczyzny. W ustach ofiar zabójca pozostawił spinki do mankietów z grawerem PJI. Tym razem, w dochodzeniu pomaga Poirotowi (choć powinno być odwrotnie) Catchpool, przedstawiciel Scotland Yardu.
Jaki związek mają ze sobą obie sprawy? Czy Poirotowi uda się rozwiązać zagadkę, zanim dojdzie do kolejnego morderstwa?
Na te pytania odpowiedzi poznacie dopiero, gdy wejrzycie tej książce pod okładkę, a zaręczam, że warto.

Jak poradziła sobie Hannah z tym ogromnym wyzwaniem jakim jest próba dorównania do poziomu Christie, by całość nie wypadła blado?
Muszę przyznać – doskonale.
Inicjały zbrodni, pomimo kilku odstępstw od charakterystycznego rytmu powieściowego Christie, jakim jest przede wszystkim długość historii (około 350 stron przy dużym formacie, podczas gdy u Christie było to około 250 stron) i rozbudowanie wątków, a także osadzenie w roli narratora Catchpoola, a nie jak było to dotąd – narratora wszechwiedzącego (nie ukrywam, że do formy narracji zastosowanej przez Hannah bardzo ciężko było się przyzwyczaić, a dodatkowo sprawiała ona, że ułuda czytania Christie zanikała – dość nieudany zabieg), są książką bardzo sprawnie napisaną, wierną rozwiązaniom fabularnym znanym z tekstów Królowej Kryminału i – gdyby nie owe niedopatrzenia (specjalne zastosowania?) – wręcz łudząco podobną do oryginału.
Spadkobiercy Christie nie pomylili się – Hannah to właściwa autorka, na właściwym miejscu.
Nic nie uroniła z pewności siebie, kultury osobistej, impertynencji i analitycznego umysłu Poirota, który lubował się w popisywaniu się swoją wiedzą i zdolnością od odkrywania prawdy, nawet tej najbardziej wymyślnej. W Inicjałach zbrodni czuć atmosferę znaną z książek Christie, namacalne jest podobieństwo postaci, a ewentualne różnice są niezauważalne i zupełnie bez znaczenia. To wręcz lustrzane odbicie, które jednak w pewien sposób zostało zniekształcone – skazą na powieści jest bowiem jednocześnie jej najmocniejsza strona… Poirot. Autorka tak silnie chciała oddać jego najbardziej charakterystyczne cechy, że w którymś momencie miarka się przebrała, sprawiając, że detektyw –  dotąd irytujący jedynie dla innych bohaterów – teraz stał się  denerwujący także dla czytelników. Uwielbiałam tę zarozumiałość Poirota i jego wrodzoną  nieomylność, u Hannach zaś mocno mnie ona drażniła, sprawiała, że Poirot wydawał się… sztuczny, nieswój, obcy i przesadzony.
Cieszę się, że wydawcy zachowali charakterystyczne logo znane z niemalże wszystkich wydań książek o Poirocie, choć przyznaję, że nieco mylące jest wyolbrzymienie jej nazwiska na niekorzyść prawowitej autorki, ale marketingowo to zdecydowanie jasne i – jak sądzę – najlepsze rozwiązanie. Sprawi jednak, że Hannah nie będzie oceniania jako samodzielna autorka, a jako naśladowczyni – dla jednym mniej, dla innych bardziej wiarygodna.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych przygód Poirota, a Was zachęcam do szybkiego odwiedzenia księgarni i zrobienia miejsca na półkach – będzie Wam w najbliższym czasie potrzebne, zwłaszcza, że format znacząco wybiega od formatu książek samej Christie;)





środa, 3 września 2014

Minecraft. Poradnik dla początkujących


Tytuł: Minecraft. Poradnik dla początkujących
Autor: Stephanie Milton
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 9788328100107
Ilość stron:80

Minecraft to gra-fenomen. Ilość jej użytkowników stale wzrasta, nie dziwi zatem,  że doczekała się ona serii książek, mających stanowić pomoc dla tych, którzy z tą charakterystyczną propozycją zetkną się po raz pierwszy, a także gratkę i świetny element kolekcji dla jej wiernych fanów.
Dla niektórych Minecraft to jedynie wątpliwej jakości gra o niezrozumiałej sławie, dla przeważającej większości jednak jest to symbol wszystkiego, co w grach najistotniejsze.
Jeśli jesteście laikami – zapraszam Was w tę niezwykłą podróż wraz ze mną.

Pierwsza z czterech wydanych dotąd przez EGMONT publikacji, mających ułatwić poruszanie się po uniwersum Minecraftu jest Poradnik dla początkujących.
On to pomóc ma graczom znajdującym się w nowym świecie po raz pierwszy. Nieświadomi wszystkich zagrożeń czyhających na nich ze wszystkich stron, muszą oni bowiem bardzo szybko znaleźć nie tylko bezpieczne schronienie, ale też żywność, zanim zapadnie zmrok i wirtualna przestrzeń ujawni swoje niespodzianki.
Choć brzmi to górnolotnie, poradnik ów może w pierwszych chwilach gry ocalić nam życie – dosłownie. Bez konieczności intuicyjnego, metodą prób i błędów poszukiwania podstawowych dla przetrwania elementów, będziemy w stanie samodzielnie odnaleźć konieczne surowce i pożywienie, wybudować schronienie, a także wyrobić konieczne do walki z potworami narzędzia.
Książka ta zawiera rady graczy z wielkim doświadczeniem, a także wskazówki samego twórcy gry. Jej układ jest niezwykle przejrzysty – spis treści odsyła nas między innymi do rozdziałów poświęconych krótkiej historii Minecrafta, sprawom technicznym, sterowaniu, ekwipunkowi, tabeli surowców, konkretnym profilom, osiągnięciom itd.


Tytuł: Minecraft. Poradnik dla  budowniczych
Autor: Stephanie Milton
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 9788328104365
Ilość stron: 80


Druga część to Poradnik dla budowniczych i jest już specjalistyczną propozycją. Odpowiada ona na pytanie o to, jak i co budować, mając praktycznie nieograniczone możliwości. Budowanie w Minecrafcie może przebiegać na wielu poziomach – od podstawowego na bardzo zaawansowany, wręcz mistrzowski. Zespół FyreUK, specjaliści w dziedzinie konstrukcji, dzieli się z czytelnikami wskazówkami, dotyczącymi  metod budowy mostów, domów, murów obronnych, dworów, ogrodów, kolejek górskich, statków, latających wysp i wielu, wielu innych. Autorzy oferują możliwość przyjrzenia się budowlom innych graczy, co w założeniu stanowić ma inspirację i pobudzenie wyobraźni.  Tym co ważne, jest zaznaczanie przez twórców poziomu trudności, co pozwoli nam na ocenę własnych możliwości.


Tytuł: Minecraft. Poradnik dla użytkowników czerwonego kamienia
Autor: Nick Farwell
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 978-83-281-0437-2
Ilość stron: 80


Kolejna część, to Poradnik dla użytkowników czerwonego kamienia, następna z bardziej specjalistycznych propozycji, ogniskująca się na kształtowaniu konkretnej umiejętności, jaką jest korzystanie z właściwości tytułowego czerwonego kamienia. Na kartach tej publikacji znajdziecie między innymi wiadomości na temat tradycyjnego jego użycia, a także złożone mechanizmy, mogące zagwarantować nam bezpieczeństwo i przetrwanie. Ta część serii podzielona została na trzy zasadnicze części – podstawowe wiadomości,  eksperymenty z czerwonym kamieniem oraz budowle graczy – a każda z nich na pomniejsze podrozdziały, sugerujące na przykład w jaki sposób stworzyć pochodnię czy obwody zegarowe lub ekskluzywny system oświetlenia.
Niekwestionowanym atutem publikacji są wspominane już budowle innych graczy, niezwykle stymulujące wyobraźnię.

Grafika wszystkich książek z serii koresponduje ze stroną graficzną samej gry – zarówno czcionki wykorzystane w nagłówkach, jak i ilustracje są zaczerpnięte bezpośrednio z niej.
Wszystkie publikacje poświęcone uniwersum Minecraftu cechuje wyjątkowa estetyka i wysoka jakość wydania.
Polecam serdecznie całą serię – sprawia ona nie lada frajdę i stanowi świetny pomysł na prezent dla zapalonych graczy: gwarantuję, że wywoła ona uśmiech na ich twarzach – sprawdziłam J




wtorek, 2 września 2014

Św. Charbel prorok miłości. Milczenie, krzyż i zbawienie – Elie Maakaroun


Tytuł: Św. Charbel - prorok miłości. Milczenie, krzyż i zbawienie
Autor: Élie Maakaroun
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 978-83-63621-86-5
Ilość stron: 152
Cena: 19 zł

Św. Charbel to święty, który raz poznany, natychmiast stanie się jednym z ulubionych i najbardziej podziwianych. Choć jego kult nie jest w Polsce jeszcze aż tak silnie rozpowszechniony jak innych świętych, rokrocznie obserwuje się wzrost zainteresowania jego postacią i pielgrzymkami organizowanymi do Libanu.
Sama poznałam jego życiorys dwa lata temu i od tamtej pory moje zainteresowanie nie spada, a uznanie dla jego zasług jest coraz większe.
Świadectwo jego życia jest nad wyraz budujące, a dzięki zasługom, które zaskarbił sobie u Boga, z jego łask wciąż czerpać mogą rzesze wiernych na całym świecie, którzy za jego wstawiennictwem uzdrawiani są z nieuleczalnych chorób, nowotworów, bolączek duszy i ciała, nawracają się i przyjmują Chrystusa.

Św. Charbel dwadzieścia pięć lat swojego życia spędził na pustelni, gdzie żył w maleńkiej celi, będącej jednym z wyrazów jego ascezy. Nosił włosiennicę, pościł, pokornie przyjmował wolę Bożą, unikał wszelkich kontaktów z kobietami, nawet z matką. Spał jedynie kilka godzin dziennie, resztę doby poświęcając na medytację i walkę z demonami, pragnącymi zniewolić jego umysł, widząc jak wielkim jest dla nich zagrożeniem. Na stan dzisiejszy przypisuje się mu ponad 24 tysiące zgłoszonych cudów i uzdrowień, a liczba wiernych, pragnących wyprosić za jego wstawiennictwem łaski stale wzrasta – samych pielgrzymujących co roku jest około 4 milionów, zaś niezliczone są osoby, modlące się do niego we własnym domu.
Miałam okazję czytać już kilka publikacji poświęconych postaci tego niezwykłego świętego i myślałam, że wiem już prawie wszystko – z każda kolejną okazuje się jednak, że wciąż są luki, tereny niezbadane i nieznane, a każda kolejna książka może służyć  nie tylko odświeżeniu wiadomości, ale też wprowadzeniu kolejnych.
Wyjątkowy charakter publikacji Św. Charbel prorok miłości. Milczenie, krzyż i zbawienie opiera się na jej różnorodności. Zawiera ona bowiem oprócz biografii tego libańskiego świętego, opis cudów i uzdrowień dokonanych za jego wstawiennictwem, rozważania modlitewne, mające posłużyć osobistym rozważaniom i medytacjom, a także modlitwy i litanie do św. Charbela, które stanowią doskonały punkt wyjścia do zaangażowania się w relację wiary z tą postacią.

Interesująca i co ważne – skondensowana kopalnia wiedzy o życiu i działaniu św. Charbela, która z całą pewnością zachęci Was do bliższego przyjrzenia się tej postaci – gorąco zachęcam do lektury! Jeśli jeszcze nie znacie tego świętego – zostaniecie przez niego urzeczeni, jeśli zaś znacie – z całą pewnością lektura tej ksiązki jest okazją do ponownego zaufania mocy jego działania.

poniedziałek, 1 września 2014

Dziewczyna w lustrze – Cecelia Ahern


Tytuł: Dziewczyna w lustrze
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788379437870
Ilość stron: 96

Dziewczyna w lustrze to niepozorny zbiorek dwu opowiadań Cecelii Ahern, które choć krótkie, zawierają w sobie magię charakterystyczną dla prozy tej autorki, ale też elementy dotąd u niej niespotykane – w miejsce uroku i czaru postawiony został mrok, w miejsce

Bohaterką tytułowej Dziewczyny w lustrze jest Lili – kobieta, która właśnie szykuje się do zamążpójścia z wymarzonym mężczyzną. Na uroczystość zaproszona została także jej babcia, od wielu lat żądająca, by wszystkie lustra, znajdujące się przy niej były zasłonięte. Choć starsza pani jest od czasu wypadku niewidoma, nikt nigdy nie śmiał się sprzeciwić jej dziwnym, jak mogłoby się zdawać zachciankom, mając  w pamięci jej dom, wypełniony zasłoniętymi czarnym woalem lustrami. Lili zawsze posłuszna babci i nie poddająca w wątpliwość jej decyzji, wiedziona tajemniczym podszeptem, chcąc się przejrzeć w dniu ślubu, odsłania lustro w pokoju, do którego nigdy dotąd nie miała wstępu. To, co w nim ujrzy, wyjaśni wiele rodzinnych sekretów i stanie się wielkim egzaminem dla młodziutkiej kobiety, która zostanie postawiona przed pytaniem; mieć czy być?

Maszyna wspomnień, drugie z opowiadań, to historia mężczyzny, który wynalazł maszynę zdolną wszczepiać ludziom wybrane wspomnienia. Nie jest to jednak myślodsiewnia ani sprzęt do całkowitego kasowania tego co niechciane. Wraz z wszczepianiem nowych wspomnień,  nie znikają stare – stają się one jedynie mniej wyraziste. Wieść o maszynie bardzo szybko się rozniosła, co spowodowało napływ ludzi rozpaczliwie poszukujących pomocy – jedni przeżyli traumy i pragnęli, by choć częściowo zostały one przyćmione przesz szczęśliwe wspomnienia, innych pamięć została zablokowana, kolejnych męczą natrętne myśli o niechcianych czynach, które pragnęliby cofnąć lub zniwelować ich wpływ na teraźniejszość. Choć pobudki zmierzających do bohatera ludzi są różne, każdy z nich pragnie wszczepić sobie nowe wspomnienia, by ostatecznie rozprawić się ze swoimi bolączkami. Dla mężczyzny pomaganie ludziom staje się bardzo ważnym elementem życia, dla niego samego będącym formą zapominania o tym, co dawno temu utracił.

Ahern jest autorką, której prozę znam na wylot i gdyby ktokolwiek kiedykolwiek dał mi jakąś jej książkę bez podania nazwiska, bez zająknięcia potrafiłabym ją rozpoznać. Co innego z Dziewczyną w lustrze. Zbiorek ten mimo widocznej w nim magii, znacznie odbiega od pozostałych jej tekstów. Nie jest już klasycznym słodko-gorzkim czytadłem, lecz raczej krótką formą, w której dominują smutek, utrata i wychodzenie naprzeciw nim. To on stanowi główną oś spajająca, zaś elementy szczęśliwości pojawiają się, mam wrażenie, jedynie po to, by podkreślić ogrom tego, co w owych opowiadaniach gorzkie i przygnębiające. Nie jest to zabieg typowy dla Ahern, co mogłoby w dużej mierze utrudnić przyporządkowanie tych opowiadań do jej nazwiska.
Choć są one wyjątkowe i poruszające, zdecydowanie wolę autorkę  w takiej wersji, do jakiej zdążyła przyzwyczaić swoich wiernych czytelników [mnie;)]. Brakowało mi w tym tomiku charakterystycznego dla niej czaru i pogody ducha, które zastąpione zostały gorzkimi refleksjami i nutą rozgoryczenia oraz żalu. Smutne oblicze Ahern mnie nie przekonuje, bo wciąż miałam wrażenie, że nie przystaje do jej wizerunku, lecz patrząc obiektywnie, są to projekty literackie o dużej sile oddziaływania. Ciekawa jestem ich dalszej recepcji, a Wam już teraz polecam lekturę i konfrontację.
W mojej opinii autorce nieszybko uda się pozbyć etykietki autorki słodko-gorzkich powieści, podobnie jak niektórym aktorom na zawsze pozostała dopięta łatka bohaterów zdolnych grać jedynie w komediach romantycznych. Siła przyzwyczajenia jest ogromna.