sobota, 30 kwietnia 2016

Kwiecień w książkach



Pomijając niezwykle obfitą wymianę, w kwietniu byłam wyjątkowo grzeczna.
Niewiele kupiłam, niewiele zamówiłam. Za to maj zapowiada się nieprawdopodobnie :) Jednak ćśśs... może nie ulegnę stosom nowości;)



Tymczasem przywędrowały do mnie:
Tylko Ty [recenzja], Fynf und cfancyś, Mówiąc inaczej [recenzja], Korytarzem w  mrok
Sekretne życie CeeCee Wilkes, Madeline w Paryżu, Ukojenie, Historia pszczół, Pozwól jej odejść (ebook), Fatum i furia (ebook), Poza czasem szukaj (ebook), Koktajle. Klinika soku [recenzja], Chwila szczęścia, Miejsce dla dwojga [recenzja 03.05.16], Dom z witrażem, Pułapka, Sekret Wesaliusza

Większość książek jest wynikiem promocji na stronie Znaku. No cóż, uległam jej kilkakrotnie, grzechem byłoby nie skorzystać;)

A z wymiany:
Zaginiona dziewczyna, Disco, Lawendowy pokój, Dom z papieru, Zakochany Dracula, Ścieżki miłości, Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką, Przygoda z owcą, Księga o niewidzialnym, Śmieszne miłości, Tylko Ciebie chcę, Podróż Bena, Ścieżki miłości, Kasieńka, Second Hand, Uwierzcie w koniec świata.

Zapowiada się arcysmaczna majówka!
A Wy, co macie na tapecie?


PS Zapraszam na kolejną wymianę. Może ktoś z Was ma ochotę i mieszka nieopodal?:)


piątek, 29 kwietnia 2016

Kamienna noc - Gaja Grzegorzewska



Gaja Grzegorzewska świeci od kilku lat na polskim firmamencie gwiazd literatury. Jej najnowsza powieść z całą pewnością sprawi, że drogę do jej twórczości znajdą kolejne osoby – jest ona bowiem tak nietuzinkowa, że z całą pewnością zarówno jej treść, jak i sama forma oraz nazwisko autorki na długo zostaną w pamięci czytelnika, wywołując apetyt na więcej.  

A wszystko przez to, że Grzegorzewska ma w nosie konwenanse i reguły gatunkowe. Język narracji został spuszczony ze smyczy, podobnie jak niektórzy bohaterowie, trwający w kazirodczym związku. Nie ma tu miejsca na subtelności i delikatności. Warstwa lingwistyczna jest mięsista, tak samo jak przewrotna fabuła.

Autorka dzieli swoją najnowszą powieść na części: wprowadza kilka równoległych wątków, które przeplatają się, zacierając jednocześnie ślady – nie tylko poszukiwanego przestępcy, ale też poczynań bohaterów. Tym bardziej, że Grzegorzewska nic sobie nie robi z linearności: czemu by nie pobawić się formą i nie zacząć opowiadać od końca? Dlaczego pewnych kwestii nie wyjaśnić, a w innych zdradzić aż nadto? Nie ma wszak żadnych przeszkód, można się bawić.

Mamy zatem historię Julii Dobrowolskiej i jej brata-męża, Łukasza. Mamy również Elizę Florek, dziennikarkę, która spisuje książkę dotyczącą ich życia. Mamy archeologiczne wykopaliska, mamy Grecję, mamy spisek, mamy nieufnego Profesora.

Wokół bohaterów narasta atmosfera niepewności i niebezpieczeństwa. Stają się oni niepożądani, poszukiwani, nie czeka ich nic poza ostracyzmem społecznym.  

Kilkanaście pierwszych stron może być trudnych – czytelnik musi oswoić się z formą, poukładać w swojej głowie wątki, by nie utracić sedna i odczarować zaburzoną chronologię. Gdy już jednak przejdzie przez ten literacki chrzest, czeka go torpeda – narracja pędzi jak szalona, wątki się mnożą, trupy wyskakują zza rogu, autorka zaskakuje. Jeśli wydaje Wam się, że kazirodztwo jest najgorszą poruszaną kwestią – oj, zdziwicie się!

Kamienna noc jest niejednolita gatunkowo. Jednym z  wielu pomysłów na tę książkę był synkretyzm – kryminał miesza się tu z pseudoromansem, powieścią obyczajową, społeczną, miejscami pojawiają się surowe zapisy przesłuchań dodające całości smaczku.


Fantastyczny koncept i realizacja!

Urodziny Taniej Książki i moc gadżetów do zgarnięcia!





Czy Tania Książka może być jeszcze tańsza?
Owszem, może! A to wszystko dlatego, że jedna z najlepszych księgarni internetowych świętuje właśnie swoje 10 urodziny!


A jak ktoś ma urodziny, to co się robi? Daje prezenty rzecz jasna!

Tania Książka jest jednak jak hobbit – w dniu urodzin woli obdarowywać, niż być obdarowywaną.
 
Tych lat nie byłoby bez Was, Czytelników, dlatego też z myślą o Was stworzony został cały kocioł atrakcji – rabatów, promocji, gadżetów do zgarnięcia, nagród do wygrania. Będą magnetyczne zakładki, kubki, torby,

To kilkaset tysięcy sposobów na to, by powiedzieć Wam – DZIĘKUJĘ!

Świętowanie zaczęło się 23 kwietnia i trwać będzie jeszcze długo – wszak 10 lat ma się tylko raz!

Harmonogram atrakcji wciąż się uaktualnia, a pracownicy księgarni uwijają się jak mrówki, by żaden z gości urodzinowych nie poczuł się niedoceniony. Zasada jest jedna – im więcej kupujesz, tym więcej zyskujesz. Może uda Ci się zgarnąć nagrodę wartości 3 000 zł? Kto wie, może to właśnie TY jesteś tym szczęśliwcem!?

Lubicie świętować? Wpadajcie do Taniej Książki na najlepsze urodziny dekady!

Poniżej część atrakcji, jakie na Was czekają.



23.04.2016 - 12.05.2016 r.Gratisy do zamówień

W nasze urodziny to my dajemy Ci prezent, aby podziękować za wspólne 10 lat. Złóż zamówienie na minimum 20 zł a zostanie do niego dołączona 1 z 4 losowo wybranych zakładek magnetycznych o niepowtarzalnym wzorze. 



Ci, którzy złożą zamówienia o wartości minimum 79 zł zostaną obdarowani podwójnie! Otrzymasz losowo wybraną zakładkę magnetyczną oraz... będziesz miał do wyboru 1 z 4 TanioKsiążkowych SUPERgadżetów (wybór z 2 rodzajów toreb i 2 rodzajów kubków).

 


23.04.2016 - 12.05.2016 r.:  KsiąkoManiak kupuje - Konkurs na największe zakupy

Jako że uwielbiamy rywalizację, serdecznie zachęcamy do wzięcia udziału w naszym konkursie, w którym można zgarnąć atrakcyjne nagrody o wartości ponad 3 000 zł.

29.04.-4.05. (włącznie): Darmowa Dostawa. Zamówienia powyżej 99 zł wyślemy ZA DARMO bez względu na wybrany sposób dostawy. Darmowa Dostawa dotyczy zamówień z adresem dostarczenia na terenie Polski.

23.04 - 12.05.2016 r.10 000 produktów do 10 zł 

Jeśli lubisz kupować dużo i po niskich cenach przygotowaliśmy coś również dla Ciebie! 10 000 produktów zyskało nowe, super niskie ceny- 10 zł. Wrzuć do koszyka co najmniej 2 takie produkty, a czeka Cię niespodzianka. Jaka?


Szczegóły i bieżący spis atrakcji tutaj. 

Co tydzień lista promocji jest aktualizowana o nowe elementy;)

Gorąco zapraszam do świętowania!


czwartek, 28 kwietnia 2016

Zrób sobie O.G.R.Ó.D!


Zrób sobie O.G.R.Ó.D. – warsztaty z architektury krajobrazu dla najmłodszych

Z okazji premiery książki „O.G.R.Ó.D.” Wydawnictwo Dwie Siostry i Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego zapraszają dzieci w wieku 4–8 lat z rodzicami na wyjątkowe warsztaty z architektury krajobrazu!
Latający, podwodny, kieszonkowy, kosmiczny, kamienny, trujący, składany, pionowy… Jaki jeszcze może być ogród? Dowiecie się tego na naszych warsztatach!

W programie:
·         Spotkanie z twórcami książki – autorką Ewą Kołaczyńską i ilustratorem Adamem Wójcickim;
·   Komponowanie niezwykłych ogrodów z różnych stron świata pod okiem edukatorów z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego;
·         Tworzenie własnych „ogrodów na wynos”;).
Kiedy: 7 maja 2016, sobota, godz. 12.00–13.30
Gdzie: Ogród Botaniczny UW, Aleje Ujazdowskie 4, Warszawa
Koszt: Udział w warsztatach bezpłatny. Uczestnicy zobowiązani są do zakupu biletu wstępu do Ogrodu Botanicznego: 4,00 PLN – dzieci, 8,00 PLN – dorośli.

Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc prosimy pamiętać o wcześniejszej rezerwacji. Zapisy: promocja@wydawnictwodwiesiostry.pl


O książce:

„O.G.R.Ó.D. czyli Olśniewające Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze”
Tekst: Ewa Kołaczyńska
Ilustracje: Adam Wójcicki

„O.G.R.Ó.D.” to fascynujący książkowy spacer po 42 najciekawszych, najpiękniejszych i najbardziej niesamowitych ogrodach z całego świata. Zobaczcie muzeum drzew i fabrykę pnączy, zieloną plażę i pole światła, kwietny tunel i kaktusowe łoże – i przekonajcie się, że wyobraźnia architektów krajobrazu nie zna granic.

Strona książki:

http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-ogrod.html


ZAPRASZAMY!

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

WYNIKI




Bez zbędnego przedłużania, Układ wędruje do:

Karoliny Tabackiej - za uchwycenie sedna ;) Faktycznie trafiłaś z argumentacją bezbłędnie, gratuluję!

Iwony S. - wycelowałaś w książkę, na którą od dawna mam ochotę, utwierdzając mnie w przekonaniu, że warto. Dziękuję!

Zwyciężczynie proszę o kontakt mailowy z podaniem adresu do wysyłki nagrody.

Wszystkim dziękuję z udział i zapraszam do udziału w kolejnych zabawach:)



piątek, 22 kwietnia 2016

Wybrańcy – Steve Sem-Sandberg



Monumentalność Wybrańców w połączeniu ze świadomością tematyki książki może być bolesnym ciosem. Przy pierwszym zetknięciu, wiele wskazuje bowiem na to, że będzie to lektura przygniatająca ciężarem materii. Steve Sem-Sandberg ma jednak wielki dar, dzięki któremu przez jego zbeletryzowany dokument płynie się jak przez każdą świetnie skonstruowaną powieść.

Autor podejmuje się spisania historii dzieci kalekich, upośledzonych fizycznie i umysłowo, ciężko chorych neurologicznie, zwanych wybrańcami. W myśl idei przyświecającej II wojnie światowej – idei czystości rasy – osoby te zamykane były w szpitalu w Spiegelgrundzie, który teoretycznie ma za zadanie ich leczyć, w praktyce zaś, przy pełnym błogosławieństwie führera, powoli je zabija, uprzednio stosując serię brutalnych badań i eksperymentów. Jest to zatem wstrząsający przykład masowej eutanazji czy jak kto woli - egzekucji. 

Książka pomyślana została tak, by całość osnuć wokół historii życia pacjentów szpitala, na wzór których stworzona została na wpół fikcyjna postać chłopca, który przeżył  – Adriana –  oraz siostry od początku pracującej u boku kolejnych lekarzy – Anny Katschenki. Ich losy są splecione – zarówno w rzeczywistości szpitalnej, jak i później, już podczas powojennych procesów ujawniających dramatyczne wydarzenia mające miejsce w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym w austriackim Spiegelgrundzie. Chłopak, wcale nie tak bardzo ociężały i opóźniony jak sądzono, poradził sobie z trudną codziennością w szpitalu, wielokrotnie udowadniając (na przykład podczas ucieczki), że niełatwo będzie go ugiąć.


Wybańców czyta się bardzo dobrze. Zdziwieni? Wszystko to za sprawą autorskiej narracji. Ton jest reporterski, suchy, surowy i odarty z emocji, jednak właśnie dzięki takiemu przedstawieniu faktów, historia robi na odbiorcy tym większe wrażenie. To, co musiały przeżywać dzieci, z których oczyszczony miał być naród, było horrorem.

Lekturze stale towarzyszy wyparcie, bez którego nie sposób byłoby przez nią przebrnąć. Czytelnik stale „zapomina”, że opisane wydarzenia zdarzyły się naprawdę. Gdy jednak raz po raz brutalnie to sobie przypomina, czuje przejmujące dreszcze, włos jeży mu się na głowie, a wściekłości ukierunkowanej na sprawców nie ma końca. Tych momentów nie jest jednak wiele, książka bowiem wciąga tak bardzo, że z łatwością można oszukać mózg, który ma wrażenie, że czyta o świecie zmyślonym, w którym to brutalność stoi na porządku dziennym, stąd łatwo się z nią pogodzić. Ten sposób czytania sprawia, że lekturę bardziej niż emocjonalnie przeżywałam rozumowo. Wszystko działo się na poziomie racjonalnym, wyzuta byłam z emocji, co nie tyle świadczy o znieczulicy, ile  o tym, jak przejmująca jest to opowieść, jak bardzo trzeba oszukiwać samego siebie, by z bezsilności lektury nie porzucić i dotrwać do końca, poznając losy wybrańców.


Polecam, lojalnie ostrzegając: nie będzie łatwo.



czwartek, 21 kwietnia 2016

Tylko Ty - Federico Moccia


Jeśli tęsknicie do wakacji, mam dla Was książkową propozycję, która kapitalnie oddaje klimat tego czasu.

Federico Moccia zasłynął dzięki zekranizowanej już serii rozpoczynającej się od tomu Trzy metry nad niebem. Cykl zyskał mu tak wielu zagorzałych czytelniczek (ze znaczącą przewagą płci pięknej), że dziś właściwie każda kolejna powieść staje się gwarantem bestsellera. Mało tego – powieści Mocci są właściwie gotowymi scenariuszami filmowymi. Lekka, ciepła produkcja romantyczna jest właściwie wpisana w książkę – nie sposób nie przerzucać niektórych fragmentów bezpośrednio na ekran, a kolejnych aktorów obsadzać w głównych rolach.

Tylko Ty to bezpośrednia kontynuacja powieści Chwila szczęścia, w której jedną z głównych bohaterek jest Polka. Po perypetiach Nicca i bolesnym rozstaniu z Anią, w  której zdążył się już zakochać, Moccia zabiera nas… do Polski właśnie. Akcja jego najnowszej książki toczy się przede wszystkim w Warszawie oraz częściowo w Krakowie, a także epizodycznie (choć kluczowo) nad Morskim Okiem.

Nicco po wakacjach nie jest już sobą. Mimo iż myślał, że to Alissia była miłością jego życia, przekonał się jak w wielkim był błędzie i jak wiele stracił, gdy tylko Ania wróciła do Polski. Wiedziony impulsem, a także zmotywowany przez zmarłego już ojca i samą Alissię, która zaczęła spotykać się z  jego dobrym znajomym, postanawia wyruszyć w ciemno do Warszawy, by tam odnaleźć swoją ukochaną i wyznać jej uczucia. W podróży towarzyszyć ma mu najlepszy przyjaciel i wielki kobieciarz, Gruby.

O ile sam wyjazd był sprawą bardzo prostą, o tyle odnalezienie jednej dziewczyny, której adresu, nazwiska ani profesji się nie zna – stało się już kwestią mocno skomplikowaną. Na szczęście na drodze do przeznaczenia Włocha stoją sami pomocni ludzie, którzy gotowi są nagiąć niektóre zasady, by tę romantyczną historię należycie sfinalizować. Bohaterowie poznają bowiem w Warszawie osoby dzięki którym zdolni są pokonać nawet największe przeszkody. Kto wszak mógłby się oprzeć dwojgu przystojnym i bardzo przekonującym Włochom?:)

Najnowszą powieść Mocci czyta się z niebywałą lekkością. Sama historia przypomina te najlepsze powieści romantyczne dedykowane przede wszystkim młodzieży – budzą one nadzieje, pokazują miłość jako uczucie czyste, piękne i sprawiające, że wszystko inne wydaje się nieważne, gdy tylko obok siebie ma się ukochaną osobę.  Każda przeszkoda jest wówczas do pokonania, każda sprawa może być pomyślnie rozwiązana, a nawet najwięksi przeciwnicy stałych związków, okazują się roztapiać w obliczu prawdziwej miłości.

Lekka, romantyczna, zmierzająca ku pomyślnemu finałowi opowieść, którą kapitalnie można zainaugurować sezon czytania w plenerze.


Świetny relaks!

środa, 20 kwietnia 2016

Stół króla Salomona - Luis Montero Manglano





Stół króla Salomona to debiut powieściowy Luisa Montero Manglano, brata bestesllerowej pisarki – Clary Montero – autorki między innymi Szmaragdowej tablicy czy Wiedeńskiej gryWiele wskazuje na to, że zdolności do tworzenia wciągających fabuł nie skończyły się na autorce bestsellerów, lecz zostały rozdysponowane między rodzeństwo po równo. Pisarz bowiem skonstruował świat tak wciągający i imitujący rzeczywistość, o jakiej się marzy, że od jego książki nie sposób się oderwać.

(...)

W tej powieści nic nie jest przypadkowe – ani doświadczenia życiowe bohaterów (stąd towarzyszące lekturze refleksje o charakterze uniwersalnym), ani żaden z elementów świata przedstawionego. Wszystko znajduje się na właściwym miejscu, a każdy kolejny fragment pasuje do poprzedniego jak w misternie skonstruowanej układance. 

(...)

Mimo zastosowania tradycyjnych rozwiązań fabrularnych (a może właśnie dzięki nim), lektura cieszy i nie nudzi. Stół króla Salomona to także kapitalny wstęp do kolejnych części cyklu, po który po prostu trzeba sięgnąć.



***

Recenzja pierwotnie ukazała się na stronie Granice.pl i to tam znajdziecie jej pełną wersję:



wtorek, 19 kwietnia 2016

Koktajle. Klinika soku - Magdalena Makarowska (+rabat na zakupy w księgarni dobreksiazki.pl)



Moda na zdrowe koktajle i smoothies trwa w najlepsze. Jako że rozpoczyna się sezon owocowo-warzywny, warto przypomnieć sobie co zdrowsze zwyczaje, którym kiedyś ulegliśmy, a które mogą nas na nowo (całkowicie zdrowo!) uzależnić.

Mieszanie warzyw i owoców nie wydaje się wcale trudne. Ile jednak razy, próbując stworzyć dobry koktajl, łącząc pozornie pasujące do siebie smaki, staliście się ofiarą paskudnego eliksiru, niezdatnego do wypicia?

Czy wiecie co łączyć z czym, by osiągnąć konkretne efekty zdrowotne i urodowe w krótkim czasie? Jak sprawić, by niemalże w mgnieniu oka poczuć się lepiej?

Jeśli nie, z pomocą spieszy Wam Magdalena Makarowska, dietetyk wyznająca zasadę, że najlepszym i najzdrowszym rozwiązaniem, nawet w dobie (a może szczególnie) łatwej dostępności wszystkiego, także i różnego rodzaju soków, jest ich wyrób domowy. Świeżość i jakość, a także pewność tego, co pijemy, to trzy podstawowe elementy, dzięki którym prawie nikogo nie trzeba już przekonywać, by skusił się na własnoręczne tworzenie coraz to nowych mieszanek smaku zawartych w koktajlach.

Książka Makarowskiej nosi podtytuł Klinika soku. Nie został on zastosowany bez przyczyny. Autorka proponuje takie przyrządzanie soków, by miały one właściwości zdrowotne i mogły pomóc rozwiązać przeróżne problemy, w tym nadwagę, słabą odporność, wysoki cholesterol, wysoki poziom cukru, nadciśnienie, brak energii, problemy reumatyczne, problemy skórne a także wiele, wiele innych.

Publikacja ta to nie tylko zbiór przepisów, lecz także przewodnik po tym jak i kiedy pić, co z czym łączyć, jak przygotować składniki do obróbki, jak najlepiej je wybierać spośród setek produktów dostępnych w marketach i na targach, od czego zacząć koktajlową przygodę, jak przyrządzić domowe mleko będące bazą do kolejnych napojów.

Jeśli idzie zaś o same przepisy, są one uporządkowane według następujących kryteriów: koktajle śniadaniowe, lunchowe, wege, oczyszczające, zdrowotne, fitnessowe, odchudzające, upiększające, dla kobiet w ciąży, dla kobiet 50+. Z ponad 100 koktajli zawartych w  tej książce, części nie mogłam albo przyrządzić, albo z  jakichś powodów wypić (choć wiadomym jest, że wciąż jestem w czasie odkrywania, całościowo nie zdążyłam książki i zawartych w  niej receptur przepracować). W  części przypadków wynikało to z mojej nietolerancji jakiegoś produktu (tu oczywiście próbowałam stosować zamienniki lub z jakiegoś elementu rezygnować), nierzadko jednak (jeśli nie w większości) okazywało się, że zwyczajnie nie mam dostępu do jakiegoś składnika, co bywało mocno frustrujące. O ile nasiona chia są już możliwe do kupienia niemalże wszędzie, to gdy mam ochotę na szybki koktajl niekoniecznie łączy się ona z  pragnieniem odbycia maratonu po sklepach celem odnalezienia biooleju z wiesiołka czy też oleju rydzowego lub śliwek niesiarkowanych. Cóż, nie brzmi to ani tanio, ani ogólnodostępnie, nie każdy ma sklep ekologiczny za rogiem.


Z  tego też powodu – mimo poręcznego, lekkiego (co rzadkie w książkach kulinarnych) formatu – publikacja ta nie wskoczy na podium moich ulubionych. Stanowi jedynie przewodnik po tym, jak rozpocząć przygodę z przygotowywaniem soków, nie może być dla mnie jednak jedynym źródłem przepisów, co najwyżej inspiracją do tworzenia własnych mieszanek.

Jeśli jednak wymienione składniki macie akurat w domowej spiżarni – zachęcam do sięgnięcia i degustacji koktajli, na które przepisy znajdziecie w  tej książce.


***


Specjalnie dla Was - niespodzianka. Po wpisaniu kodu w koszyczku na stronie księgarni dobreksiazki.pl (przekieruje Was po kliknięciu w banner), będziecie mogli skorzystać z 10% rabatu na zakupy. Zapraszam do korzystania;)





poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Układ - Elle Kennedy (+niespodzianka dla czytelników)




Hannah Wells jako jedna z nielicznych uczennic zdołała zaliczyć test u nowej nauczycielki. Dla niej to powód do radości, niemający jednak większego wpływu na jej dalsze życie, dla innych jednak, wyniki tegoż miały znaczenie fundamentalne.

Jedną z  takich osób jest Garrett Graham, kapitan drużyny hokejowej, mięśniak, do którego wzdycha połowa szkoły, bawidamek i nieznośnie egotyczny chłopak, mający siebie za półboga. Jego celem jest zawodowa kariera sportowa, jednak szyki te może popsuć mu niebezpiecznie spadająca średnia ocen. Bohater przypadkowo wpadając na Hannah, i widząc jaki wynik testu udało jej się osiągnąć, próbuje wszelkimi sposobami przekonać ją, by udzieliła mu korepetycji. Dziewczyna jednak jest bardzo oporna. Jedynym argumentem jaki ją przekonuje, jest stworzenie niebezpiecznego układu – ona przygotuje go do poprawki, on z kolei umówi się z nią na fałszywą randkę, by wzbudzić  zaciekawienie i zazdrość u chłopaka, na którego uwadze dziewczynie niezwykle zależy.

Zasady wydają się jasne, jednak z każdym kolejnym dniem para coraz bardziej się ze sobą zżywa. Nieskory do tworzenia innych niż seksualne relacji z kobietami Garrett otwiera się przed nową znajomą, ona zaś ufa mu bardziej niż komukolwiek innemu. Nikt nie mógł przypuszczać (oprócz przewidującego czytelnika), że zrządzeniem losu ta dwójka zacznie się w  sobie zakochiwać.
Co jednak z układem?

Mimo że książka Elle Kennedy nie jest zaskakująca, a wręcz banalnie przewidująca, czyta się ją z wielką lekkością. Bohaterowie nie są jednoznaczni – budzą sympatię, tym bardziej, że ich pozorny obraz znacząco różni się od rzeczywistego. Fakt, że kapitan drużyny nie jest głupkiem na jakiego wygląda, skupionym jedynie na seksie z jak największą liczbą kobiet, a kujonka daleka jest od stereotypowego wyobrażenia wcale jednak nie dziwi - jest oczywiste, stanowi bowiem stały element literackich romansów, szczególnie w ostatnim czasie. To klasyczna Piękna i Bestia naszych czasów – pozory mylą, piękno ukryte jest we wnętrzu, a każdy człowiek niesie ze sobą bagaż historii, sprawiający, że buduje wokół siebie taki a nie inny mur, odgradzający go od bolesnej rzeczywistości
.
Nieco zadziwiają mnie hurraoptymistyczne opinie na temat tej książki, bowiem w  żaden sposób nie stanowi ona novum zdolnego zachwycić oryginalnym konceptem, nie jest także spektakularną realizacją znanej konwencji. Stanowi raczej poprawnie opowiedzianą historię, wolną od obscenicznej i wszechobecnej w gatunku nadmiernej wulgarności, którą właśnie z tego powodu, a także ze względu na bardzo szybkie zżycie się z bohaterami, czyta się przyjemnie i z ochotą.  Z  tego również względu bez obaw i większego zastanawiania się sięgnę po kolejny tom cyklu – moja ciekawość została rozbudzona, zastanawiam się jak autorka poprowadzi narrację, jakie jeszcze zawiłości czekają na drodze głównych bohaterów. Nie jest to jednak tego typu książka, po której nie sposób zasnąć, która zniewala i powoduje niemożność sięgania po cokolwiek innego. Nie ukrywam jednak, że bohaterowie na tyle wzbudzili moją sympatię, że z radością będę śledziła ich dalsze losy.

To powieść dobra na jedno lekkie popołudnie lub wieczór – zarezerwujcie je tylko dla siebie, nalejcie do kieliszka szampan (lub wodę – jak ja) i delektujcie się chwilą. 


***
Jako że ostatnio większość konkursów odbywała się na Facebooku, pora na zmianę zasad i wyrównanie rachunków:) Tym razem zabawa przeznaczona jest jedynie dla obserwatorów blogu - w ramach podziękowania i docenienia Waszej stałej obecności.

Co należy zrobić? Poza byciem obserwatorem, napisz w komentarzu jaką książkę o tematyce miłosnej powinnam Twoim zdaniem obowiązkowo przeczytać. Jeśli masz ochotę (a wierzę, że palce będą Cię aż świerzbić!) napisz proszę w kilku zdaniach, dlaczego wybór padł akurat na tę.

Jeśli możesz i chcesz - poinformuj o konkursie na blogu, G+, Facebooku czy gdzie tylko Ci się spodoba.

Ciekawskim zdradzę, że w przygotowaniu drugi tom cyklu, stąd warto zapoznać się z częścią pierwszą:)
Bawimy się do 23.04 - dzień po Światowym Dniu Książki ktoś otrzyma miłą wiadomość uświetniającą tę okazję;)




niedziela, 17 kwietnia 2016

Mówiąc inaczej - Paulina Mikuła



Paulina Mikuła to vlogerka od  trzech lat prowadząca kanał Mówiąc inaczej.
Mimo iż od samego początku nie mogłam się do niego przekonać, z wielkim szacunkiem podchodzę do tego, co robi jego autorka.

Jako polonistka (choć to nie takie oczywiste) od lat (właściwie od dzieciństwa, więc wybór studiów wcale tego nie zainaugurował, lecz raczej był naturalną konsekwencją zainteresowań) pasjami śledzę lingwistyczne wpadki, niejasności, dociekam poprawnych form, szukam znaczeń, analizuję błędy. Jestem językowym detektywem, kocham język polski i z tego też powodu cieszę się ogromnie, że ktoś z mojego pokolenia (a nie jedynie prof. Miodek czy prof. Bralczyk, którzy choć wspaniali, umówmy się, nie wszystkim przedstawicielom młodzieży – sprawdziłam empirycznie – są znani) zajmuje się jego propagowaniem i promocją mającą na celu zwiększenie świadomości lingwistycznej za pośrednictwem jednego z najważniejszych dziś kanałów, jakim jest YouTube.

Mikuła robi to i robi to dobrze! Aż serce rośnie, gdy widzę, jak ludzie tłumnie kupują jej książkę, jak ochoczo zabierają się do zgłębiania tajemnic języka i z jaką radością chwalą się tym przed innymi. Internet ma moc i ogromnie raduje mnie, że w końcu zostanie ona wykorzystana do uczenia ludzi mówienia w ich ojczystym języku. Z  jajem, na wesoło. Autorko – szacun! Sprawienie, by ktoś zechciał dokładniej przyjrzeć się temu, jak mówi, zachęcenie go do weryfikacji nieraz sztywnych przyzwyczajeń, utrwalonych przez lata praktyki – to nie lada wyczyn, za który należą się pochwały.

Dosyć ich jednak. O czym tak naprawdę przeczytamy w Mówiąc inaczej? Najprościej rzecz ujmując – o wszystkim tym, co sprawia nam problem. Rozdziały wyszczególnione są w sposób ułatwiający poruszanie się (często na wyrywki) po książce. Są zatem fragmenty poświęcone językowi potocznemu, wulgaryzmom, związkom frazeologicznym, ortografii, interpunkcji, czytaniu ze zrozumieniem, granicom języka oraz dykcji. Są także gratisy – testy językowe wraz z odpowiedziami, mające na celu sprawdzenie się i zwrócenie uwagi na to, co jeszcze kuleje. Dowiecie się dlaczego „poszedłem” a nie „poszłem”, skąd PS, jak poprawnie konstruować maile, czemu nie zasypuje się gruszek w popiele i jak z klasą (sic!) przeklinać.

Merytorycznie całość stoi na wysokim poziomie. Co mnie bardzo cieszy, właściwie nic mnie w tej publikacji nie zaskoczyło. Mało było ustępów nowych, na palcach jednej ręki zliczę te, które jakąś wiedzę mi odświeżyły. Większość stanowiło oczywistość, co jednak wcale nie urąga ani autorce, ani jej publikacji i nie świadczy o nich źle, lecz raczej dobrze o mnie – wielka to radość czytać, że lata prowadzonych językowych dochodzeń na coś się zdała;) To co kuleje i nad czym niestrudzenie pracuję, to interpunkcja, w której (moim zdaniem) wiele zależy nie tylko od zasad, ale również od temperamentu.


Dodatkową wartość tej książki widzę w możliwości wykorzystania jej na zajęciach. Choć sama Mikuła odcina się od szkoły, nie widzę powodu, by z jej publikacji (a także z filmików, a jakże!) nie korzystać z powodzeniem na lekcjach językowych. Przystępna forma, klarowność przykładów, język młodzieży – to właśnie dzięki tym elementom autorka pozyskała rzeszę wiernych fanów i amatorów języka, warto więc wykorzystać je szerzej, czego zrobić nie omieszkam.


A dla Was, na zaostrzenie apetytu, jeden z filmików Mikuły. Dla mnie wciąż niezrównanie lepsza pozostaje jednak książka.




sobota, 16 kwietnia 2016

Już wkrótce...



Wszyscy wiemy, jak wiele wartościowych składników zawierają warzywa i owoce. Ich spożycie dostarcza organizmowi energii oraz cennych substancji odżywczych. Niektóre owoce i warzywa warto spożywać w konkretnych schorzeniach, innych należy się wystrzegać. Trzeba umiejętnie je połączyć, żeby stworzyć smaczny napój, ułatwiający osiągnięcie zdrowotnego efektu. Ważne też, żeby owoce i warzywa były świeże, dlatego najlepiej sporządzać koktajle samodzielnie w domu i pić zaraz po przygotowaniu. Wielu z nas nie ma jednak pewności, jakie składniki wybrać, by napój był smaczny i zdrowy. Kiedy potrzeba dietetycznego przewodnika, do akcji rusza Magdalena Makarowska, ekspert w dziedzinie żywienia. Autorka podpowiada, z jakich składników przygotować koktajle, które podniosą naszą odporność, staną się sojusznikiem w zmaganiach z naszymi schorzeniami, pomogą oczyścić organizm z toksyn, zregenerować po wysiłku fizycznym, odchudzić czy zadbać o urodę. Książka zawiera też koktajlowe smakołyki dla dzieci, napoje idealne dla przyszłych mam, kobiet dojrzałych czy prawdziwych facetów.



piątek, 15 kwietnia 2016

Ślepy trop - Jørn Lier Horst



Ślepy trop to już czwarta wydana w Polsce książka Jørna Lier Horsta. Wcześniej polski rynek został przez autora zdobyty Jaskoniowcem, Psami gończymi i Poza sezonem, czyniąc z niego pisarza zawsze wyczekiwanego z napięciem i niecierpliwością.

Sofie Lund przeprowadza się właśnie do nowego domu z córeczką, którą samotnie wychowuje. Na swojej drodze spotyka długo niewidzianą koleżankę ze szkolnej ławy, Line, będącą ciężarną córką śledczego Williama Wistinga. Postanawia podzielić się z nią swoimi sprawami i poprosić o pomoc. Kobieta odziedziczyła bowiem dom po dziadku – człowieku, który wzbogacił się na nielegalnym handlu, od lat budzącym zainteresowanie organów ścigania. Nie dziwi więc, że bohaterka z niechęcią odnosi się do wszystkiego, co w jakikolwiek sposób przypomina jej o zmarłym krewnym. Mimo że przy pomocy specjalnie do tego celu wynajętej ekipy pozbywa się niemalże wszystkich śladów jego istnienia, jeden element pozostaje nienaruszony – jest nim stojący na środku piwnicy, przytwierdzony do podłogi sejf o nieznanej nikomu zawartości.

Line pomaga Sofie uporać się z otwarciem tegoż, jednak jego zawartość zaskakuje nie tylko obie kobiety, ale także policję, na którą musiały zgłosić odnalezione elementy. Znaleziony w środku przedmiot łączy się bezpośrednio z pewną sprawą kryminalną, od lat nierozwiązaną, a teraz, na skutek wydarzeń mających niedawno miejsce w Larviku, ponownie wypływającą na powierzchnię. Okazuje się, że prowadzone właśnie przez Wistinga śledztwo, w przedziwny sposób wiążę się nie tylko z zawartością sejfu, ale też z niedawną, nie do końca jasną sprawą śmierci dziadka starej znajomej jego córki.

Jeśli macie ochotę na naprawdę dobry kryminał, hołdujący tradycyjnym jego realizacjom – po najnowszą książkę Horsta sięgajcie w ciemno. Obok wciągającej narracji znajdziecie tu bowiem wielką troskę o wiarygodność opisywanych wydarzeń, brak popadania w przesadę i autorską zdolność do pozyskiwania i skupiania uwagi czytelnika. Świetny w  odbiorze, doskonale oddający klimat, fantastycznie realizujący fundamentalne elementy gatunku.

Dwugłos jaki zastosowany został w powieści, w pewnym momencie przekształca się w unisono, czyniąc z opowiedzianej historii, pozornie traktującej o dwu osobnych sprawach, zmyślnie zespoloną całość, wzajemnie się uzupełniającą i naświetlającą.

Jeśli wciąż nie znudziły Was skandynawskie kryminały, koniecznie sięgnijcie po Horsta, który swój gatunek reprezentuje z prawdziwą godnością. Inteligentny śledczy, świetne zarysowanie zarówno jego życia zawodowego, jak i osobistego – to elementy niesamowicie przykuwające uwagę i wysuwające autora na prowadzenie wśród autorów Skandynawii. Wydaje się, że nie ma sposobności, by od tej książki się nie uzależnić – adrenalina rośnie z każdą kolejną stroną, podkręcając napięcie i uniemożliwiając rezygnację z lektury, chociażby na moment. Niezwykle istotne jest to, że to właśnie śledztwo w prowadzonej sprawie jest w tej książce najważniejsze. Coraz częściej obserwuję powolne odchodzenie od tego schematu, na rzecz większego zainteresowania życiem osobistym (szczególnie miłosnym) głównych bohaterów. Horst wierny jest tradycji, dzięki czemu jego kryminał czyta się z wypiekami na twarzy, bez niepotrzebnego odwracania uwagi od meritum i zaśmiecania gatunkami naleciałościami synkretycznymi.


Świetna! 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Przyszywany dziadek – Stanisława Domagalska





Przed Wami klasyka klasyki. Tekst Stanisławy Domagalskiej wespół z ilustracjami Andrzeja Damięckiego wchodzą z przytupem w serię Mistrzowie ilustracji, którą namiętnie kolekcjonuję i z zapałem polecam każdemu, komu tylko mogę (to już 25 tom!).

Grześ obchodzi ósme urodziny i przedziwnym zbiegiem okoliczności zostaje tego dnia obdarzony… dziadkiem. Nietypowy to prezent, w zagadkowy sposób także „dostarczony”, będący jednak źródłem ogromnej radości dla chłopca i jego rodziny, będącej w  dość trudnej sytuacji, bo w trakcie toczącego się postępowania rozwodowego.

Dziadek, to sąsiad, który zrządzeniem losu pomylił drzwi, z miejsca stając się przyszywanym członkiem rodziny Grzesia. Bohaterowie spędzają razem czas i wzajemnie dają sobie radość, podczas wakacyjnych dni.

Mądra to, słodko-gorzka opowieść o wyjątkowej przyjaźni, dzięki której młodemu bohaterowi łatwiej uporać się z rozstaniem rodziców. Starszy pan zajmuje jego czas, pozwala spędzać go pożytecznie i niezwykle, angażuje w przygody wymagające uruchomienia wyobraźni, niesie mu pociechę i odciąga jego myśli od trudnego czasu w domu rodzinnym. Przy tym wszystkim otacza go także opieką, ciepłem i miłością, których chłopiec tak bardzo teraz potrzebuje.

Jeśli myślicie, że dzieci nie wszystko rozumieją, koniecznie przeczytajcie tę książkę. Przekonacie się jak nawet z pozoru błaha kłótnia, odbija się na ich psychice.


To książeczka o tyle wyjątkowa, że można ją podsuwać dzieciakom będącym w podobnej sytuacji co główny bohater. Z całą pewnością spełni ona wówczas funkcję terapeutyczną, pozwoli pewne kwestie uporządkować i zrozumieć, bez obwiniania przez dziecko samego siebie. 

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Czego najbardziej żałują umierający – Bronnie Ware



Tytuł książki Czego najbardziej żałują umierający jest w mojej opinii zwodniczy. Przywodzi on bowiem na myśl całą grupę publikacji poświęconych świadectwom osób, które żegnają się z tym życiem, znajdują się na łożu świeci i przez swoje confiteor przekazują żyjącym ostatnią lekcję.
Tego się właśnie spodziewałam – prześledzenia przez autorkę najczęściej powtarzających się żalów i zebranie ich w całość, wyłuszczając niemalże w punktach, co w ostatecznym rozrachunku faktycznie liczy się najbardziej.

Otrzymałam jednak coś zgoła innego, notabene lepszego.

Autorka, Bronnie Ware, zaczęła prowadzić niemalże koczowniczy tryb życia. Podjęła pracę jako opiekunka osób w opiece paliatywnej, co wiązało się z tym, że na jakiś czas (a bywało różnie – tygodnie, czasem miesiące) zamieszkiwała u tego, kim się zajmowała. Zajęcie to sprawiło, że kobieta zrezygnowała z posiadania własnego mieszkania, miejsca, do którego zawsze mogłaby wrócić. Nie chciała się osadzać, lecz pragnęła ciągle być w  ruchu, służąc tym, którzy najbardziej tego potrzebują.
Jej praca nie była czymś, co niektórzy nazwaliby depresyjnym czy ciężkim. Ware czerpała z niej pełnymi garściami także dla siebie. Rozmowy z umierającymi osobami otworzyły jej oczy na wiele kluczowych kwestii, odmieniły jej sposób myślenia i postrzegania podstawowych spraw, ubogaciły wewnętrznie i wyposażyły w wiedzę o tym, co w życiu najistotniejsze, popartą przykładami owocnie przeżytego danego nam czasu. Wszystkie historie, których wysłuchała łączył jeden przekaz – żyj pełnią życia, spędzaj czas z bliskimi, nie pracuj tyle.

Krótkie przesłanie, z którym na ustach żegnał się z nią niemalże każdy z  podopiecznych. Dzięki ich obecności Ware (paradoksalnie, wszak odchodzili) odzyskała pokój i sens życia. Doświadczenie pracy i przebywania z ludźmi terminalnie chorymi, było dla niej tak istotne, że postanowiła swoją radość wykrzyczeć światu.

Nie tylko dla własnych celów, ale przede wszystkim po to, by każdy mógł zaczerpnąć z mądrości tych, które swoje życie już przeżyli i mogą pozwolić sobie na rachunek sumienia, stanowiący nierzadko ostrzeżenie dla kolejnych pokoleń.

Czego najbardziej żałują umierający to książka, którą czytałam łapczywie, czując, jak ogarnia mnie coraz większy spokój. Mimo śmierci wyzierającej z każdej stronicy, miałam wrażenie, że równocześnie każda kolejna bardziej obfituje w pełnię życia.  

Nie spodziewałam się tak angażującej lektury, niosącej tak świetlisty przekaz, tak doskonałą naukę, emanującą współczuciem, współcierpieniem, zaangażowaniem i radością. Polecam ją serdecznie – dla każdego będzie to okazja do zastanowienia się nad tym, w jakim kierunku zmierza Wasze życie, a także do zrewidowania lub ponownego uporządkowania poglądów.


Ostatecznie i tak liczy się tylko miłość.

niedziela, 10 kwietnia 2016

W domu, w dziczy, na ulicy – Fiep Westendorp



W  domu, w  dziczy, na ulicy to jedna z tych książek Dwóch Sióstr, na które czekałam mocno niecierpliwie. Z  rozbrykanym słownikiem obrazkowym Fiep Westendorp wiązałam wiele nadziei.
Kartonowa edycja dla maluchów, to przepiękne wydanie (jakżeby inaczej!) mające od najmłodszych lat budzić w dziecku ciekawość języka i świata. Dzięki wpadającym w  oko i cieszącym je ilustracjom, młody czytelnik (a tutaj właściwie należałoby powiedzieć – oglądacz) zapała prawdziwą chęcią do nauki, potęgowaną z każdym dniem i każdą kolejną przerzuconą stroną.
Urocze ilustracje holenderskiej graficzki ucieszą nie tylko najmłodszych, ale także (jeśli nie bardziej!) rodziców.

Słownik ten to świetny punkt wyjścia do rozmów o otaczającym świecie, którego piękno i ogrom zostały w nim ujęte.

Książka podzielona została według działów. Nie posiada ona absolutnie układu alfabetycznego, lecz tematyczny. Zgromadzono zatem słownictwo związane z miastem, ulicą, zoo, parkiem, cyrkiem, salonem, kuchnią, ogrodem, zwierzętami domowymi, szkołą (tu szczególnie polecam pochylić się nad nauczycielką, jest wyjątkowa!), muzyką, zabawami, sportem, zawodami, dziczą, gospodarstwem, wakacjami, jesienią. Jest także dział pod hasłem „dobranoc”.




Dziecko otrzymuje w konsekwencji wszystko to, co obiecuje tytuł – otwierając książkę, przenosi się do domu, do dziczy i na ulicę. Jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś wyjątkowe, zostaje pochłonięty przez piękno świata zawartego w tej kartonowej książce. Może go obserwować, przyglądać się kolejnym jego elementom i chłonąć, przyporządkowując kolejne nazwy do ilustracji będących odbiciem otaczającej go rzeczywistości.

Mimo że od pierwszego wydania książki minęło już wiele lat, nic a nic się ona nie zdezaktualizowała. Proponowany przez graficzkę ciepły i przyjazny dziecku świat, wciąż uczy i porywa.


Piękna, warta uwagi propozycja dla maluchów i ich rodziców. Zabawy i zachwytów będzie co niemiara! 

sobota, 9 kwietnia 2016

Sekrety francuskiej kuchareczki




Sekrety francuskiej kuchareczki to książka, z którą miałam spory problem. Zaczęłam ją czytać ponad miesiąc temu i od razu poczułam, że nie była to odpowiednia chwila. Na kilometr śmierdziało mi ramotką, toteż zrażona, przez długie tygodnie nie potrafiłam się przemóc, by do tekstu Marie-Morgane Le Moel wrócić.

Sama siebie zwabiłam jednak podstępem i szczęśliwie lekturę zakończyłam, utwierdzając się jednak w przekonaniu, że najmocniejszą stroną tejże są umieszczone pomiędzy kolejnymi rozdziałami przepisy. Nie oznacza to wcale, że całość wypada w całościowym ujęciu miernie.

W moim odczuciu nie jest to jednak książka do pochłonięcia na raz, lecz raczej pozycja do podczytywania między innymi lekturami – w ramach odciążenia, zrelaksowania, może nawet zresetowania. Nie stawia ona sobie bowiem za cel ani skłonienia do głębszych refleksji, ani nie prowokuje do intelektualnego wysiłku. Jej funkcja jest czysto ludyczna – ma bawić i odprężać, pozwalając na chwilkę zapomnienia.

Sekrety francuskiej kuchareczki to swoisty pamiętnik – prostota językowa wysuwa się na plan pierwszy, język przypomina codzienny, daleko mu do literackiego, a opisywane wydarzenia wybrane zostały – mam wrażenie – przypadkowo. Są to właściwie zapiski kobiety, która od dzieciństwa nastawiona była na rywalizację – najpierw z bratem bliźniakiem, później o względy mężczyzn, wreszcie – o uwagę czytelników. Jej losy są dość zwichrowane – z dużą konsekwencją zakochiwała się w kolejnych Kanadyjczykach, którzy ranili ją mniej lub bardziej. Odnosiłam wrażenie, że z kolejnych związków autorka nie wynosiła żadnej nauki – żyła chwilą, nie myślała o konsekwencjach, zapominała o zaszłościach, bez cienia zwątpienia dawała kolejną i kolejną szansę. Wiało nudą, wszak ileż można czytać o nieudanych związkach na chwilę. Właściwie moją uwagę udało się autorce skupić skutecznie tylko raz – w momencie, gdy opisywała starania bohaterki o to, by pozostać w Australii, w której znalazła sobie narzeczonego. Perspektywa Francuzki nie do końca zrozumianej w nowym świecie, nie zawsze traktowanej poważnie, lecz raczej – uważnie – była dość ciekawa, choć i tutaj można było pokusić się o więcej szczegółów.

Lekka lekturka, do której z powodzeniem można zerkać w chwilach, w których większe skupienie jest nieosiągalne: w drodze do pracy, w kolejce do lekarza czy sklepu, w przerwie od codziennych obowiązków. Na próżno szukać w niej jednak czegoś ambitnego, niewolna jest ona także od fragmentów niezwykle słabych (szczególnie zniechęcający jest właśnie początek, później autorka zaczyna nabierać rozpędu w  swej narracji. Zanim jednak na dobre się rozkręci, całość zostaje urwana – zakończenie także pozostawia wiele do życzenia. Owo zawieszenie akcji potęguje wrażenie, jakoby za ostatnią stroną kryło się kilka kolejnych, które zapomniano dołączyć do wydania. Kompozycja jest nie do końca spójna, a jedyna konsekwencja jaką widzę, zachowana została przy cytowaniu kolejnych receptur na mamine potrawy przerobione na własną modłę, dodawane do każdego wydarzenia łączonego we wspomnieniach z jakąś potrawą).


Moich oczekiwań książka ta nie spełniła, być może jednak miłośniczki Francji znajdą w niej upodobanie. Jeśli nie - warto przynajmniej zakosztować potraw, które proponuje autorka.

piątek, 8 kwietnia 2016

Zapowiedzi kwietnia


W kwietniu niecierpliwie oczekuję jedynie kilku pozycji - cud prawdziwy! Może wreszcie stos nowości będzie mniejszy ;)

Z ciekawością zajrzę do książki Pauliny Mikuły, bo choć za jej kanałem nie przepadam, to może na papierze przekona mnie bardziej.

Nowa książka Grzegorzewskiej to absolutnie obowiązkowa pozycja, podobnie jak świetnie się zapowiadająca Historia pszczół.

Z ochotą przeczytam również kolejną powieść klubu Kobiety to czytają jak i najnowsze dziecko Horsta.
Zapowiada się pysznie!

A Wy na co czekacie tego miesiąca?





czwartek, 7 kwietnia 2016

Bajki dla dzieci. Stories for kids - Janusz Niżyński



Janusz Niżyński proponuje nam i naszym dzieciom książkę zbierającą bajki odwołujące się do tradycyjnych wartości. Jest o mądrości, przemijającym czasie, przyjaźni, miłości, lojalności, wielkości, szczęściu, pieniądzach, pięknie. Wydaje się, że nic co istotne nie zostało pominięte, a przekazane za pośrednictwem opowieści w sposób bardzo przystępny. Powiastki, której bohaterami są najczęściej zwierzęta, to klasyczna forma przekazywania wiedzy oraz doświadczenia niezbędnego do sprawnego poruszania się w świecie i zbudowania prawidłowej, akceptowalnej społecznie hierarchii wartości.

Bajki te nie wyróżniają się może ani ponadprzeciętnym pomysłem na fabułę, ani rzucającymi na kolana ilustracjami, są jednak dobrą formą nauki i sprawną kompozycją, która całościowo prezentuje się bardzo przyzwoicie i przekazuje to, co najistotniejsze, odwołując się do tradycji i form znanych nam z dzieciństwa.

Jeśli zatem chcecie uczyć swoje dzieci języków, jeśli wasza pociecha ma rodziców posługujących się dwoma językami – ta propozycja może okazać się idealną opcją, by zadbać o równoczesny rozwój świadomości lingwistycznej i poszerzania słownictwa w obu językach.


Angielski to dziś punkt obowiązkowy na drodze do pełni wykształcenia, zadbajmy więc o to, by nasze dzieci przyswajały go czym prędzej – najlepiej przez zabawę i lekturę. Ciekawą propozycją na tej drodze będzie z pewnością książeczka Niżyńskiego. 


Wydawnictwo Novae Res znajdziesz także na Facebooku.