poniedziałek, 31 października 2011

Chwalę się:D

Dzisiaj troszkę prywaty i chwalenia;)

Ku mojej wielkiej radości, moja recenzja książki Kochanie, chcę Ci powiedzieć wygrała konkurs na najlepszą tygodniową opinię na stronie Wydawnictwa Prószyński i Spółka (klik). Jest mi niezmiernie miło, to wyróżnienie zapewniło mi wspaniały humor na cały tydzień - tylko wyobraźcie sobie moją radość po otrzymaniu informacji o wygranej! Skakałam z radości:D


Informacja druga: Odsyłam Was do artykułu o blogerach, recenzentach i współpracy z wydawnictwami, na który złożył się szereg zebranych opinii i mini-wywiadów ze znajomymi z blogowego świata. Znajdziecie w nim m.in. moją wypowiedź;)
Autorką jest wspaniała Monika Sztyber, jedna z autorek TEGO bloga, Myślę, że w imieniu własnym oraz wszystkich, którzy zgodzili się na wykorzystanie ich wypowiedzi, serdecznie Ci podziękuję. Bardzo, bardzo cieszę się, że mogłam stać się maleńką cząstką Twojego artykułu i mam szczerą nadzieję, że będziesz ich publikowała więcej i więcej.:)
Czyta się z prawdziwą przyjemnością,  dlatego naprawdę każdemu polecam. Nie przerażajcie się długością - w końcu czytacie więcej niż statystyczni Polacy, więc z pewnością podołacie temu wyzwaniu:) Warto, bo tematyka dotyczy nas wszystkich.
Zapraszam!



Małżeństwo? 77x Tak! – Sylwester Szefer




W dobie kryzysu instytucji małżeństwa coraz mniej mówi się o pięknie i trwałości związku zawartego przed obliczem Boga. Zamiast szacunku okazywanego osobom decydującym się na ten krok, szykanuje się je i wyśmiewa. Inna sprawa, że decyduje się na niego coraz mniej osób, a i te z najróżniejszych pobudek, często mających niewiele wspólnego z wiarą.
Media sprzyjają i podsycają degradację uświęconego związku, promując zjawiska zgoła inne: rozwody, zdrady małżeńskie, życie w konkubinacie. Małżeństwo często staje się przykrywką dla biznesu i rozpada się przy byle okazji: wystarczy kłótnia, niezgodność charakterów czy wszelkiej maści niedopasowanie, by para zaczynała myśleć o rozwodzie.
W tym wszystkim wciąż jednak znajdują się pary, dla których najważniejszym i nierozerwalnym elementem związku jest przebaczenie. Przebaczenie jakiego uczy Bóg, przebaczenie 77 razy, przebaczenie zawsze i wszędzie.

Na książkę Sylwestra Szefera składają się między innymi krótkie świadectwa małżeńskich historii przebaczenia. W większości są to wypowiedzi ludzi, którzy odbyli rekolekcje „Miłość i prawda” organizowane przez wspólnotę Emanuel.
Oprócz ich pięknych historii opierających się na wielkiej miłości, wyrozumiałości i byciu dla drugiej osoby, publikacja ta zawiera informacje przydatne w budowaniu trwałego i dobrego związku. Zarówno dla młodych, jak i starszych stażem małżeństw oraz osób, które dopiero do zawarcia związku się przymierzają, z pewnością nieocenione będą wiadomości z zakresu podstaw psychologii związku. Książka ta ukaże różnice między oczekiwaniami kobiety a mężczyzny i zaproponuje rozwiązania kompromisowe; będzie doskonałym źródłem wiedzy praktycznej mającej skutecznie pomóc w radzeniu sobie z konfliktami.
To jednak nie wszystko! Książka ta to przede wszystkim źródło ogromnej nadziei, wielka porcja siły przydatnej w radzeniu sobie z codziennymi problemami.

Jeśli wydaje Ci się, że nic nie jest już w stanie uratować Twojego związku, a jedynym rozsądnym wyjściem jest rozstanie – zajrzyj do tej publikacji! Znajdziesz tu wiele świadectw związków osób, które znalazły się na różnych życiowych zakrętach, które wiele wycierpiały, a jeszcze więcej – mimo wszystko – wybaczyły. Ich historie staną się dla Ciebie porcją wiary we własny związek, przybliżą Cię do Boga i do małżonka, a jednocześnie dodają odwagi w walce o swoją rodzinę. Tam gdzie miłość łączy się z obowiązkiem, a nad wszystkim czuwa Bóg, jest jeszcze coś – nieopisana łaska.

Doskonałym zwieńczeniem tej książki jest jej część ostatnia, na którą składają się przedstawione w sposób żartobliwy listy próśb skierowanych do żon i mężów. Dla osób, które słabo znają mentalność i psychikę swojej drugiej połówki, prośby te będą doskonałymi wskazówkami na drodze związku. Dzięki nim unikniemy podstawowych błędów będących doskonałymi pretekstami do porządnej awantury. Zatem, mężowie, żony, zapraszam do księgarni! Tę książkę trzeba mieć!



czwartek, 27 października 2011

ZMIANA ZASAD KONKURSU

Kochani, zasady konkursu zostały zmienione. Teraz nawet osoby bez konta na Facebooku mogą wziąć udział. 
Czekam na zgłoszenia;)


KONKURS - ZBIG. CZŁOWIEK, KTÓRY PODMINOWAŁ KREML


Moi Kochani, wraz z Panem Tomkiem Klukiem zorganizowałam dla Was konkurs, w którym do wygrania książka Zbig. Człowiek, który podminował Kreml. 

Jak zdobyć książkę z podpisem autora - Andrzeja Lubowskiego?



A) Skopiuj link do wpisu o książce, który właśnie czytasz, na swoją tablicę w portalu społecznościowym Facebook  lub opublikuj post informujący o konkursie na swoim blogu. [wraz z aktywnym linkiem przenoszącym tutaj]
B) Wklej link do Twojego statusu/postu w komentarzach pod tą notką, żebyśmy wiedzieli, że bierzesz udział w konkursie
C) Masz czas do 4.11, zatem spiesz się!
D) Komisja wybierze zwycięzcę w dniu 5.11. Obwieszczenie podam w aktualizacji do tego wpisu. Zwycięzca otrzyma książkę pocztą. Za wysyłkę odpowiedzialny jest Pan Tomasz.
Wygrany będzie jeden. Nagroda: książka z autografem autora :)

O co walczycie:

Zbig. Człowiek, który podminował Kreml - Andrzej Lubowski egzemplarz PRZEDPREMIEROWY
Manipulował konklawe, które wybrało Polaka na Papieża? Spiskował z Chińczykami przeciw ZSRR? Rozmontował światowy komunizm? Jest ojcem chrzestnym islamskiego terroryzmu? W życiorysie Zbigniewa Brzezińskiego nie brak faktów, na których zwolennicy spiskowych teorii mogą budować najbardziej niewiarygodne scenariusze. Ta książka, oparta na rozmowach z bohaterem, faktach, dokumentach i nigdy wcześniej nie publikowanych raportach, pokazuje prawdę o Zbigu - jednym z najbardziej wpływowych polityków XX wieku.
    Premiera: 4 listopada 2011 r.
Fragment książki:
Brudna etykietka

W lipcu 1976 roku Brzeziński jadł kolację w domu Szimona Peresa, wówczas ministra obrony Izraela, gdy komandosi izraelscy, po pokonaniu 4 tysięcy kilometrów znaleźli się na lotnisku Entebbe, w pobliżu stolicy Ugandy, Kampalii. Odbili z rąk porywaczy 103 zakładników, pasażerów samolotu Air France, porwanego 27 czerwca przez palestyńskich terrorystów. Pięciu komandosów zostało rannych. Zginął tylko dowódca misji, trzydziestoletni podpułkownik Jonatan Netanyahu, starszy brat dzisiejszego premiera. Wszyscy porywacze, trzech zakładników i 45 żołnierzy ugandyjskich przypłaciło to śmiercią. Komandosi zniszczyli 11 sowieckich samolotów MiG-17, należących do lotnictwa Ugandy.

Brzeziński był wtedy osobą prywatną, choć głównym doradcą wówczas już poważnego kandydata na lokatora Białego Domu.  Przyjęto go w Izraelu ze wszelkimi honorami. „Moja wyprawa na Wzgórza Golan i podróże po kraju” – pisał potem – przekonały mnie o jałowości szukania bezpieczeństwa drogą przejmowania terytorium. Stało się jasne, że Izrael nigdy nie zdobędzie wystarczająco dużo ziemi, aby zrekompensować wrogość Arabów”. Tej opinii nigdy nie zmienił.

Po upadku komunizmu żaden temat nie prowokował Brzezińskiego równie często do publicznych wypowiedzi, zwykle dość kontrowersyjnych, co polityka Izraela. Obsesję – „pokonać Kreml”, zastąpiła inna – „rozwiązać konflikt na Bliskim Wschodzie.” Przy różnych okazjach mówił coś, czego żaden inny polityk nie miał śmiałości powiedzieć. 

DO DZIEŁA!


środa, 26 października 2011

Rzeka zimna – Magdalena Kawka




Pani Magdalena Kawka, to z wykształcenia socjolog, choć jak mówi, wcale się nim nie czuje. Ukończony przez nią Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu okazał się wielkim przegranym w starciu z kotami, których autorka jest właścicielką. Pani Magdalena zajmowała  się już prawie wszystkim: próbowała swoich sił jako kwiaciarka, dziennikarka, a nawet urzędniczka, jednak to dopiero pisarstwo przyniosło jej prawdziwe spełnienie. Jest mamą takich książek jak Przygody Kosmatka Kilkulatka, Sztuka latania czy Alicja w krainie konieczności.

Główną rolę w Rzece zimnej odgrywa Tamara, na stałe mieszkająca z mężem w Paryżu, która pewnego dnia otrzymuje niepokojący telefon o zaginięciu swojej matki-pisarki. Choć ich relacje w ostatnich latach znacznie się rozluźniły i ochłodziły, postanawia wrócić do Polski, by dowiedzieć się czegoś więcej.  Trafia do na pozór sielskiego miasteczka, które pod powłoką prowincjonalności skrywa wiele tajemnic, nie będących jedynie sąsiedzkimi urazami i konfliktami. Bohaterka próbując odnaleźć mamę trafia na trop sprawy, którą najwidoczniej zajmowała się jej rodzicielka. Wszystkie ślady prowadzą ją do odkrycia nielegalnego handlu nowonarodzonymi dziećmi, w który zamieszany mieliby być mieszkańcy Grzmotów. Na swej drodze spotyka indywidua najróżniejsze – od lokalnej plotkary, burmistrza, nauczyciela, aż do… ducha. W powieści tej wątek obyczajowy niezauważenie zlewa się z wątkiem sensacyjnym nadając historii niepowtarzalny charakter. Lokalne wierzenia przeplatają się z motywem nielegalnych adopcji. Tamara, podczas pozyskiwania nowych informacji odkrywa rzecz najważniejszą i najboleśniejszą: jak słabo zna własną mamę i jak niewiele wie na temat jej uczuć, wartości i sposobu życia. Poznaje osoby mające o wiele większą wiedzę na temat pisarki niż ona sama, potrafiące wskazać jej cechy charakterystyczne, które Tamarze wydawały się być zupełnie opcje i nieprzystające do znanej sobie mamy.
Choć powieść ta jest skonstruowana niemal bezbłędnie, jedna rzecz razi. Jest to początkowa naiwność głównych bohaterów, którymi aż chce się potrząsać, by otrzeźwieli. Nikomu przez myśl nie przechodzi powiadomienie policji o zaginięciu czy  pozostawienie dowodów i miejsca zamieszkania poszukiwanej w stanie nienaruszonym. Zamiast tego penetrują mieszkanie wzdłuż i wszerz zacierając ewentualne ślady, bo na policję jak twierdzą „zawsze zdążą się udać”. Wielce irytujące i bezmyślne zachowanie.

Przy podchodzeniu do lektury Rzeki zimnej nie spodziewałam się wiele, a dostałam aż nadto. Oczekiwałam przeciętnej próby stworzenia powieści obyczajowo-sensacyjnej, a dostałam nie tylko nieprzeciętną, lecz także wielce wciągającą i zajmującą.
Wydarzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie, napięcie rosło, po to by w kulminacyjnym momencie osiągnąć swoje apogeum. Do samego końca nie wiadomo, jak potoczą się losy głównej bohaterki i jakiego rozwiązania się spodziewać.
Dość mroczny klimat powieści niestety niweluje okładka – moim zdaniem zbyt delikatna i jasna.
Nie walory estetyczne są tu jednak najważniejsze. Liczy się umiejętne połączenie wątku obyczajowego z sensacyjnym stanowiące kwintesencję tej powieści. Publikacja ta jest także pretekstem do podjęcia tematów ważniejszych: nielegalnych adopcji, handlu dziećmi, problemu zanikania relacji międzyludzkich, kwestii braku zainteresowania życiem najbliższych.
Pani Magdalena wykonała kawał dobrej roboty.
Zatem do księgarni drodzy Czytelnicy!


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Pani Lidii z Wydawnictwa SOL.

Katowickie Targi Książki

Trochę to trwało, ale w końcu mogę umieścić własną fotorelację z katowickich targów. Niestety czas nie pozwolił mi na spotkanie z bloggerami ani nawet na przywitanie się z nimi, ale wszystkich obserwowałam i mentalnie towarzyszyłam:)









Co widział pies i inne przygody - Malcolm Gladwell

Nazwisko Malcolma Gladwella wielokrotnie obiło mi się o uszy, recenzje jego książek spotykałam na każdym kroku. Mimo to nie byłam przekonana co do sięgnięcia po książkę będącą zbiorem artykułów, książkę popularnonaukową. Moje złe doświadczenia z tego typu publikacjami odbiły się echem na całym stosunku do nich.

Postanowiłam jednak przełamać zniechęcenie, dać szansę publicystom raz jeszcze i proszę bardzo… nie zawiodłam się!  
Mimo, że podchodzenie do lektury trochę czasu mi zajęło, musiałam sama siebie przekonać, że warto, to w momencie gdy zaczęłam czytać- przepadłam.
Nic nie było w stanie oderwać mnie od lektury. Mimo, że początkowe plany obejmowały przeczytanie jednego artykułu dziennie, skończyło się na tym, że ich dzienna dawka została zdecydowanie powiększona.
Zaczynam żałować, że z serią wydawniczą Punkty przełomowe spotkałam się dopiero pierwszy raz.

Malcolm Gladwell zaskoczył mnie i zaimponował szerokim zakresem swojej wiedzy. Pisać, jak wiadomo- każdy może. Jednak pisać tak, żeby ktoś chciał to czytać i pisać o tym, co ludzie chcieliby przeczytać, to niewątpliwa sztuka, którą autor opanował do perfekcji.
Książka jest przepełniona anegdotami, humorem, czasem ironią. Porusza zarówno tematy wydawałoby się błahe ( jak funkcje kulturowe hasła „Ponieważ jesteś tego warta”), jak i tematy trudne, kontrowersyjne, zahaczające o sferę wiary czy moralności ( problem pigułki antykoncepcyjnej).
Gladwell nie boi się niczego, swoim słowem wkracza na tereny niezbadana przez przeciętnego zjadacza chleba, proponuje przygody, które chciałby z nim przeżyć, zachęca do odkrywania świata, interesowania się rzeczami, którymi nikt się nie interesuje.

Książka podzielona została na trzy zasadnicze części. Są nimi:
- Maniacy, pionierzy i inni geniusze mniejszego formatu – traktująca o ludziach, którzy w jakiś sposób zrewolucjonizowali świat, często wpadając na dziwne pomysły.
- Teorie, prognozy i diagnozy - o teoria
ch jakie snuje człowiek, o jego sposobach na porządkowanie swoich doświadczeń.
- Osobowość, charakter i inteligencja – o tym, jak wielkie znaczenie ma pierwszy kontakt z jakąś osobą, o grze pozorów i szufladkowaniu.

Ciężko powiedzieć mi jednoznacznie, która część była najlepsza- w każdej znajdowałam artykuły odpowiadające na pytania, których nie przyszłoby mi do głowy zadawać, jak i takich, które zadawałam, a na które odpowiedzi nie znajdowałam. Każda wprowadziła coś nowego, a jednocześnie uzupełniała pozostałe.

Polecam wszystkim osobom spragnionym przygód, wszystkim dociekliwym, poszukującym, ciekawskim. To książka dla Was, nie możecie jej przegapić.


4,5/6

poniedziałek, 24 października 2011

Okno z widokiem - Magdalena Kordel


Z prozą Pani Magdaleny Kordel – autorką bestsellerowego Uroczyska i Sezonu na cuda – mam do czynienia po raz pierwszy. Przyznaję, że było to bardzo przyjemne zawiązanie znajomości, która, mam nadzieję, przetrwa dłużej.
Jak się okazuje Okno z widokiem nawiązuje do wątków poruszanych w innych powieściach Pani Magdaleny, osadzonych w przepięknym górskim miasteczku – Malowniczym. Żałuję, że nie rozpoczęłam lektury właśnie od nich, jednak z pewną nieśmiałością przyznam, że nie wiedziałam o powiązaniu tych pozycji. To przeoczenie jednak w niczym nie zamąciło mojego popołudnia z książką. Znajomość poprzedniej części nie była mi niezbędna, by móc zatopić się w historii urokliwego miasteczka i jego mieszkańców.
Ale do rzeczy.
W Oknie z widokiem poznajemy doktor archeologii – Różę – która postanawia odwiedzić swoją babcię. Jej niespodziewane wizyty zawsze wiążą się z jakimś ważnym lub bolesnym wydarzeniem z jej życia. Nie inaczej jest tym razem. Młoda kobieta postanawia zaszyć się w Malowniczym po tym, jak jej dobre imię zostało zszargane, gdy do sieci przeniknęły jej nagie zdjęcia. Mimo, że Róża została oczyszczona, niesmak pozostał. Któż inny, jak nie babcia, potrafi załagodzić nawet największy ból?

Bohaterka nie spodziewa się jednak, że miasto jej dzieciństwa będzie potrzebowało jej dużo bardziej niż ona jego. Na miejscu dowiaduje się, że kapliczce św. Antoniego, do której od zawsze była przywiązana grozi przeniesienie i prawdopodobnie zniszczenie. By tego uniknąć, Róża wraz z księdzem obmyśla intrygę mającą uratować świętego.
Próba ratunku przyniesie ze sobą nie tylko szereg archeologicznych odkryć, spotkań z niezwykłymi ludźmi, niecodziennych przygód, szczyptę romansu, ale także pozwoli na odkrycie kilku rodzinnych sekretów z przeszłości.

Beletrystyka niezwykle rozrywkowa, humorystyczna. Wątek archeologiczny jest wyjątkowo interesujący i stanowi jedną z najmocniejszych stron książki.
Gra kontrastów to cecha charakterystyczna tej powieści: autorka łączy przeszłość z teraźniejszością, magię z religią, świętość z demonizmem – znajdziemy tu prawdziwie wybuchowy koktajl. Wszystko to okraszone dowcipem.
Ciepła historia, która uprzyjemni nam deszczowe popołudnie.
Polecam.



niedziela, 23 października 2011

Rzeka szaleństwa – Marek Wiśniewski




Marek Wiśniewski, to czterdziestoletni historyk, który wraz z rokiem 2010 zadebiutował jako pisarz. Debiut to nie byle jaki, debiut to niezwykły. Niezwykły i ważny. Chciałoby się zakrzyknąć „dlaczego tak późno?!”. O ile na rynku światowym przybywa wybitnych pisarzy i książek omijających sprawy błahe, a  skupiające się na tym co najważniejsze, o tyle nasza rodzima scena pisarska wciąż bardziej zmierza ku tematyce radosnej, lekkiej, poprawiającej humor, umilającej czas i bardzo szybko wyparowującej z głowy. Brak nam odważnych beletrystów, którzy za cel stawialiby sobie analizę ludzkiej kondycji, nie rezygnując przy tym z bogatej metaforyki, intertekstualności i misternie skonstruowanej fabuły. Tych, którzy są i nadal tworzą wymienię na palcach jednej ręki.
Po Januszu Leonie Wiśniewskim, który próbował coś takiego na banalnym i przegadanym naukowymi oraz życiowymi pseudomądrościami poziomie robić, nadszedł czas nowego Wiśniewskiego. Tym razem Marka. Zapamiętajcie to nazwisko, bo jest to nazwisko doskonale zapowiadającego się debiutanta, posiadającego nieopisany zmysł do trafnego komentowania ludzkich zachowań i badania psychiki.
Wystarczy rzec, że autor w tworzeniu swojej książki inspirował się uniwersalnym Jądrem ciemności Josepha Conrada (recenzja). Aluzje literackie dostrzeżemy zarówno na płaszczyźnie bezpośrednich cytatów odnoszących się do tytułu Korzeniowskiego, jak i nazwisk głównych bohaterów (Kurtz, Marlowski). Jak na dobrą intertekstualną powieść przystało, Wiśniewski nawiązuje także do marynistycznej tradycji Conrada – osadza swoją akcję na wodzie. Główny bohater zaciąga się do pracy na barce, mimo że o żegludze pojęcia nie ma  w ogóle. Kuszą go spore zarobki za pozorną bezczynność. Szybko przekonuje się, że znalazł się w środowisku dość specyficznym, z ludźmi, którzy zostali całkowicie zmienieni przez żeglugę. Podobnie jak w oryginalne, także i tutaj czytelnik wraz z bohaterami odbędzie wędrówkę do siedliska zła, będzie zgłębiać ludzką psychikę i obserwować techniki manipulacji. Hipnoza, somnambulizm, wyparcie, mitologia, metempsychoza, nieśmiertelność, trans, sterowanie podświadomością – to tylko niektóre z dotykanych kwestii. Bohater stanie się pionkiem w grze, który mimo, że pozornie może o sobie decydować, tak naprawdę jest sterowany siłami wyższymi, a jego możliwości wyboru są ograniczone przez wybitne jednostki.  Wiśniewski próbuje odpowiedzieć na pytanie o to, co jesteśmy w stanie zrobić dla pieniędzy, jak łatwo popaść w tendencję do zabawy w Boga. Autor pokazuje jak łatwo za pomocą psychicznych gierek kształtować zachowania i myśli człowieka, jak sprawnie można formować ludzki umysł, który jest niczym masa zmieniająca kształt – nie mogąca jednak nigdy wrócić do stanu poprzedniego. Wiśniewski pozwala śledzić nam powstawanie potwora, który dzięki silnej osobowości i lekkiemu nakierowaniu stworzył się sam. Schizofreniczny i paranoidalny świat bohaterów pochłonie nas bez reszty. Sami staniemy się niczym marionetki dowolnie sterowane przez autora, który w każdej chwili może wszystko zmienić, nie pytając nas o zdanie.
Niepokojąca lektura obnażająca ludzki umysł.

Zaskakujący finał, do końca nieprzewidywalna akcja. Proza „zagraniczna”, mało polska, dobra. Brutalna i męska.
Współczesna, bardziej rozbudowana, łatwiejsza w odbiorze wersja Jądra ciemności, która nie jest kopią znanego nam tekstu literatury, lecz inspirowaną nim genialną powieścią sensacyjno-psychologiczną. Na nic się zdadzą próby przebrnięcia przez nią w jedno popołudnie – szkoda trudu, bo zamiast korzyści przyniesie on Wam rozczarowanie, nie znajdziecie wszystkich smaczków i perełek. Należy czytać uważnie i z wielką starannością. Szukajcie aluzji, porównujcie, szukajcie nowości i przełożenia na nasze realia.
Polecam!

4,5/6





Oliver Harris – Podwójne życie




Oliver Harris ukończył studia w zakresie literatury angielskiej i kreatywnego pisania. Aktualnie pracuje nad doktoratem z psychoanalizy i mitologii greckiej.
Imał się różnych zajęć z wielorakich kategorii: był magazynierem, pracownikiem firm PR-owych, a także statystą. Aż do tej pory nie odważył się jednak niczego opublikować. Podwójne życie to jego literacki debiut i to debiut zaskakująco dobry.  Podczas lektury nie miało się wrażenia, że oto czytamy powieść nowicjusza, lecz raczej doświadczonego twórcy tekstów sensacyjnych.

Wynikało to prawdopodobnie nie tyle ze świeżości pomysłu ile ze sposobu jego sprzedania.
Nick Belsey, pracownik londyńskiej dochodzeniówki znalazł się na skraju bankructwa. Jego kariera chyli się ku upadkowi, stracił dach nad głową, pieniądze utopił w hazardzie i hektolitrach alkoholu. Nie pomaga mu także podejrzenie o romans z żoną szefa. Wszystko wskazuje na szybki koniec Nicka.
Okazuje się jednak, że nic nie jest przesądzone, gdy na scenie pojawia się sprawa zaginięcia mieszkańca Bihops Avenue, skądinąd najbogatszej dzielnicy stolicy Wielkiej Brytanii.
Nick łamiąc wszelkie zasady i kodeksy, postanawia rozpocząć nowe życie wykorzystując tożsamość oraz środki pieniężne zaginionego. Jak się jednak okazuje, nie tylko on zainteresował się poszukiwanym Aleksiejem Devereux. Wieść ta przysparza mu nie lada problemów, staje się on nie tylko obiektem zamachów snajperskich, lecz także jednym z głównych podejrzanych w sprawie zaginionego. Wszystko wskazuje na to, że jego misternie skonstruowany plan nowego życia spełźnie na niczym.
Od czego jest jednak przenikliwa inteligencja i spryt?

Fabuła być może nie porywa swoim nowatorstwem, z pewnością jednak porywa i pozwala na wieczór, być może dwa wieczory przygody z londyńskim półświatkiem. Krótkie zdania, jakimi w większości posługuje się autor znacznie wzmagają tempo wypadków.
Oliver Harris pozostaje wiernym konwencji i tradycjom. Akcja nie jest jednak na tyle porywająca, by móc powiedzieć, że zostało się przez książkę pochłoniętym bez reszty.
Czyta
się ją lekko, nie jest przepełniona dłużyznami, jednak czegoś w niej brakuje.
Jak na debiut, jest jednak zaskakująco dobra. Na tyle interesująca, że z pewnością sięgnę po kolejne książki Harrisa, o ile takowe powstaną. Fanką się nie stałam, jednak z chęcią będę śledzić rozwój warsztatu pisarskiego tego debiutującego autora.
A Wam polecam to samo.


sobota, 22 października 2011

Kuszące zło - Keri Artur




W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło…


Długo oczekiwana premierę 3 części bestsellerowej serii Zew nocy pt. Kuszące zło, australijskiej pisarki Keri Arthur już w księgarniach!





W świecie magii i pokus, nocą budzą się do życia piękni, przeklęci i pożądani.
Riley Jenson musi jednak działać na własną rękę. Jest niespotykanym połączeniem wampira i wilkołaka, pracującym dla organizacji, której głównym celem jest utrzymywanie porządku w świecie nadprzyrodzonych stworzeń. Ufając przełożonym i kochankom niewiele więcej niż swoim najgorszym wrogom, Riley gra według własnych zasad. Jej nową misją jest przeniknięcie do potężnie strzeżonego pałacu rozkoszy, którego właścicielem jest przestępca znany jako Deshon Starr - szaleniec od lat zajmujący się genetyką.
Gdy wokół Riley zaczynają kręcić się dwaj seksowni mężczyźni - opanowany i niesamowicie uwodzicielski wampir oraz gorący wilkołak - i zaczynają walczyć ze sobą o jej względy, Riley musi zachować zimną krew. Jeśli ocali świat przed Deshonem Starrem, ocali też samą siebie…

Ta paranormalna seria staje się coraz lepsza z każdą następną książką… ekscytująca przygoda, która daje wszystko co trzeba do znakomitej zabawy – seksownych zmiennokształtnych, gorących wampirów, dziki niekontrolowany sex i szczyptę prawdziwej miłości, która może okazać się wieczna.
FreshFiction.com

Keri Arthur zręcznie splata trzymającą w napięciu fabułę z upojnym
romansem w, nader przyjemnej, rzeczywistości Melbourne. Seksowne
wampiry, namiętne wilkołaki, nieposkromiony, śmiały i przyjemny sex
musi się wam spodobać. Błyskotliwa, seksowna i dobrze
zaplanowana historia. "Wschodzący księżyc" pozostawił mnie z marzeniem o
byciu wampirem… Kim Harrison.

Wymiary
125 x 195 mm
Liczba stron
430
Okładka
Miękka
ISBN
978-83-62329-39-7
Wydanie
pierwsze
Data wydania
20.10. 2011
Wydawca
Wydawnictwo ERICA
Przekład
Kinga Składanowska                         


czwartek, 20 października 2011

Ballada o rycerzu Krzyża – Kazimierz Trybulski




Kazimierz Trybulski pochodzi z Więcborka, jednak aktualnie mieszka w Grudziądzu. Jest emerytowanym nauczycielem, który podczas swojej pracy zawodowej był również instruktorem teatralnym. Wraz ze swoimi amatorskimi grupami odnosił sukcesy w wielu przeglądach i konkursach ogólnokrajowych. Otrzymał dyplom Towarzystwa Upowszechniania Kultury Teatralnej, nagrodę specjalną Ministra Oświaty i Wychowania, a także wiele innych. Warto jeszcze wspomnieć o Złotym Krzyżu Zasługi, którym dostał uhonorowany przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej.
Tereny, które zamieszkuje, przez ponad 200 lat należały do państwa krzyżackiego. Z tego też powodu okolice są przesiąknięte kulturą i historią zakonu, co sprzyja rozwijaniu zainteresowania jego historią. Nie inaczej sytuacja ma się z Panem Kazimierzem, który jest zdeklarowanym miłośnikiem średniowiecza [tutaj blog], a w szczególności właśnie okresem wypraw krzyżowych oraz działalności znanych zakonów rycerskich – templariuszy, joanitów oraz krzyżaków.
Autor sprzeciwia się stereotypowemu myśleniu o tym zakonie – uważa, że oceniać go należy według kryteriów obowiązujących w owych czasach, ale aby to zrobić należy krzyżaków dobrze poznać. Postanowił napisać książkę będącą studium życia codziennego, zwyczajów, polityki, sumienia i religijności tego jednego z najbardziej znanych zakonów. Wszystko to przedstawił w formie krótkiej opowieści pisanej z perspektywy jednego z rycerzy. Trzymając się wydarzeń historycznych autor oddał ducha epoki, nie tracąc przy tym na oryginalności przekazu.

Akcja toczy się w trzech zamkach mieszczących się w Radzyniu Chełmińskim, Grudziądzu oraz Toruniu. Głównym bohaterem opowieści jest Kraft – niemiecki rycerz wstępujący do zakonu, które odwiecznym marzeniem było poznanie środowiska braci od wewnątrz. Choć jest postacią historyczną, wydarzenia z jego życia zostały całkowicie wymyślone przez autora. Ksiązka jest zapisem czternastu dni jego służby w zakonie.
Bohater został obdarzony darem proroczych snów, które objawiają mu przyszłe wydarzenia i przygotowują na odejście  z tego świata.
Ksiązka ta ukazuje codzienne życie rycerza zakonnego, dręczonego wątpliwościami, duchowymi walkami i próbującego rozwinąć w sobie pokorę.

Tytuł sugeruje przynależność gatunkową tekstu do ballady. Synkretyzm powinien objawiać się w niej połączeniem liryki, epiki i dramatu. Tak też się tutaj dzieje. Utwór jest bardzo nastrojowy, posiada zwartą fabułę, narratora, ale także dialogi i rozwijającą się akcję.
Tematem powinno być wydarzenie niezwykłe. Czy tak jest – można polemizować.
Autor przedstawia życie codzienne, które ciężko uznać za niezwykłe, jednak obecność wydarzeń z pogranicza fantastyki wpisuje się w gatunek. Ballady często nawiązują do ludowych historii, najczęściej są pisane wierszem. Pan Trybulski raczy nas jednak prozą, dlatego tak ciężko orzec o przynależności gatunkowej tekstu.
Nie mamy tutaj ludowości, przyrody jako bohatera, języka stylizowanego na gwarę. Występują jednak postaci i wydarzenia lekko fantastyczne, a całość można uznać za ludową opowieść. Ocenę pozostawiam więc każdemu z  osobna.

Pewnym jest, że opowieść ta łamie stereotypy i pozwala wejść w środowisko i życie codzienne zakonu krzyżackiego. Pozwala poznać ich od środka, co całkowicie zmienia podejście do ich historii. Po lekturze tej książki nie będziemy już tak bezlitośnie oceniać działalności i polityki zakonu – dowiemy się, co nimi kierowało, jakie mieli poglądy i jakie działania wpłynęły na wzrost ich potęgi. 
Książka jest ilustrowana przez samego autora. Zamieszczone szkice uzupełniają tekst i przybliżają historię zakonu. Są doskonałym dodatkiem, podkreślającym atmosferę tajemniczości i zagadkowości.

Publikację tę polecam miłośnikom historii, ale także osobom chcącym obalać stereotypy.

4/6






środa, 19 października 2011

Coś za coś - Kevin Maney



Dlaczego niektóre produkty odnoszą sukces, a inne nie?

Znalezienie odpowiedzi na to pytanie uświadomi nam, czemu Hollywood zaczęło nas zasypywać filmami 3-D, gdzie tkwi przyczyna wielkiej porażki firmy Motorola i jaki błąd popełnił Ozzy Osbourne. Poszukiwania odpowiedzi rozpoczyna w miejscu zaskakującym - na planie filmu Avatar.

Co jest ważniejsze, aby odnieść sukces: dostępność czy jakość produktu?
Kevin Maney przygląda się wzlotom i upadkom firm takich jak Apple, Kodak, IBM czy Electronic Arts. Dzięki niemu możemy krok po kroku prześledzić decyzje, które doprowadziły do największych sukcesów i klęsk rekinów biznesu.

Coś za coś - błyskotliwe spojrzenie na potrzeby konsumentów początku XXI wieku.

„Podobnie jak Malcolm Gladwell w Poza schematem i Błysku!, Kevin Maney przedstawia tylko pozornie proste idee i dowody na ich poparcie”.

PREMIERA KSIĄŻKI JUŻ W PRZYSZŁYM TYGODNIU!



wtorek, 18 października 2011

Trwałem umarłem rodzę się żyję & Pustelnia z widokiem na raj - Radosław Lemański


Moi Drodzy, dziś chciałam Wam zaproponować lektury szczególne.
Zdecydowałam się na utworzenie postu z recenzjami łączonymi, gdyż w moim odczuciu obie prezentowane publikacje są ze sobą ściśle powiązane i dobrze byłoby czytać je równocześnie, w ramach wzajemnego uzupełnienia. Są to książki Radosława Lemańskiego (wcześniejsze publikacje: Szczury, A to Polska właśnie!, Wędrówka 2012): Pustelnia z widokiem na raj oraz Trwałem umarłem rodzę się żyję.
Zacznę od pozycji drugiej, będącej tomikiem poezji. Wiersze, które się na nią składają to utwory szczególne. Szczególne, bo dotykające tematyki Boga i relacji zachodzących pomiędzy Nim a człowiekiem. Zawsze byłam pełna podziwu dla poetów, którzy wydając swoje wiersze obnażają część duszy, dzielą się tym co dla nich najważniejsze i najbardziej „własne”. Z pewnością wymaga to ogromnej odwagi i wiary w zrozumienie odbiorcy i krytyki. Tematyka przeżywania własnej wiary i relacji ze Stwórcą to jedno z najbardziej intymnych zagadnień, jakie można poruszyć, a jednocześnie jedno z najbardziej narażonych na wyśmianie i napiętnowanie. Tym bardziej doceniam publikację Pana Lemańskiego.
Wiersze zawarte w tym tomiku, to swoiste przełożenie zasad dekalogu na język poezji. Trzydzieści pięć króciutkich zbiorów myśli przelanych na papier mających służyć jako świadectwo oraz zachęta do odnajdywania Bożych darów w życiu codziennym. Moim ulubionym tekstem jest Za nasze kłótnie – przepraszam Panie.
Czytając teksty Pana Radosława ma się wrażenie, że znalazło się na właściwym miejscu, a czas nagle stanął w miejscu. Widzimy rzeczy ważne, a o pozostałych zapominamy. Wiersze te mają jeszcze jedną ogromną zaletę: sprawiają, że czytelnik ma wrażenie duchowego wzrostu i zmieniania siebie na lepsze. Choćby tylko na ten krótki moment – zawsze coś w nas zostanie, jakieś słowo, jakaś myśl. Teksty te przybierają formy różne, najczęściej jednak są medytacyjne, refleksyjne, uspokajające i wyciszające, dające uczucie wewnętrznego pokoju. Są niczym przepiękna modlitwa serca. Tutaj też dochodzimy do publikacji drugiej – Pustelni z widokiem na raj, będącej zachętą do odnalezienia w swojej codzienności miejsca, które byłoby przeznaczone tylko dla Boga, które byłoby naszym  osobistym wcieleniem eremitorium i jednocześnie przestrzenią, w której będziemy mogli oddawać się codziennej refleksji.
Bohaterem tej publikacji, obok Pana Lemańskiego, jest eremita brat Elizeusz, który zaprosił autora do swojej pustelni na górze Cierniak koło Radochowa, by tam podzielić się z nim cząstką swojego życia i pokazać namiastkę pustelniczego życia. Jego rozważania stały się preludium do stworzenia książki na temat poszukiwania Boga, budowania z nim relacji oraz pielęgnowania ich. Rozważania brata Elizeusza i Pana Radosława są przeplatane częścią wierszy zaczerpniętych z wyżej omawianego tomiku. Dlatego też, moim zdaniem tak ważne jest zaopatrzenie się w obie książki, które doskonale się uzupełniają i wynikają jedna z drugiej. Wspólnie stanowią zestaw nie do przebicia.
Osobiście większe wrażenie zrobił na mnie tomik wierszy, jednak dzięki drugiej publikacji mogłam odnieść część zawartych w nim myśli, do konkretnych przykładów z życia i ponownie zatopić się w poezji.
Polecam każdemu: miłośnikom poezji, poszukiwaczom Boga, osobom skłonnym do medytacji. Nie sądzę, by wśród czytelników mogła znaleźć się osoba, której z tych publikacji nie udałoby się zaczerpnąć choć słowa na dalsze ziemskie pielgrzymowanie.
Zachęcam do lektury!

Książki można nabyć na stronie księgarni Skryby za symboliczne kwoty 10 i 12 złotych. Dostępne są one także w formie e-booka: klik.

Trwałem umarłem rodzę się żyję: 5/6
Pustelnia z widokiem na raj: 4/6



poniedziałek, 17 października 2011

Skugga Baldur. Opowieść islandzka – Sjon





Ciężko przyporządkować mi tę książkę do jakiejś konkretnej kategorii, jak i jednoznacznie ją ocenić. Nazwanie tej publikacji powieścią byłoby lekką przesadą, nazwanie opowiadaniem – niedomówieniem.
Nie jest to tekst porywający intrygą czy fascynującą historią.
Jest to raczej bardzo liryczna, poetycka opowieść o dawnej Islandii. Islandii w jakiś sposób onirycznej i magicznej. Malowniczej i pociągającej.
Język jakim została napisana całkowicie pochłania i zachwyca – jest przepiękny.

Autor przenosi nas na teren tajemniczej Islandii, do której wybrzeży napływa statek widmo. Nie on jest tutaj jednak najważniejszy. W tekście tym przeplata się wiele wątków, które ostatecznie prowadzą do osoby wielebnego Baldura. On to wyrusza w ślad za lisicą, na którą postanawia zapolować.

Publikacja ta dotyka tematyki samotności i odrzucenia w sposób całkowicie nowatorski, z jakim nie spotkałam się do tej pory w żadnej z innych książek. Niebanalna kreacja świata przedstawionego podkreśla panoszący się na stronicach wszechogarniający smutek i tajemnicę. Opowieść ta przepełniona jest bogatą i wyszukaną metaforyką. Posiada sens dosłowny, jak i ukryty, jednak dopiero odnalezienie tego drugiego pozwoli nam w pełni zachwycić się magią słów. By zrozumieć zdarzenia współczesne, musimy cofnąć się lata wstecz. Retardacje są tak zmyślnie wplecione w tekst, że momentami nie sposób zorientować się gdzie właściwie w danej chwili się znajdujemy. Przypomina to ciąg sennych marzeń, graniczących z jawą - nie mamy pewności, że śnimy, dopóki się nie obudzimy.

Jest w tym tekście pewna surowość połączona z niesamowicie odczuwalną melodyjnością słów. Znać, że Sjon to także wybitny twórca tekstów piosenek.
Słowa jakimi operuje oddziałują na wszystkie zmysły, angażują w lekturę cały organizm. Dają swoiste wyciszenie i wrażenie obcowania z czystą poezją.

Niebanalna proza odkrywająca kolejne oblicze literatury. Nie jest wtórna, nie nudzi. Wprowadza raczej w somnambuliczny trans, w którym tak doskonale realizm miesza się z nierzeczywistością. Nie każdemu przypadnie do gustu, myślę jednak, że warto się wypróbować, warto się otworzyć na to niewątpliwe wyzwanie jakim jest Skugga Baldur.
Może okazać się, że nie docenimy go od razu. Z całą pewnością jednak, zrozumienie przyjdzie później.




KONKURS


Szczegóły po kliknięciu w zdjęcie.

niedziela, 16 października 2011

Miłość gór




Góry, to miłość wielu osób. Zdeklarowani turyści zdobywają szczyty, pokonują własne słabości, by doświadczyć potęgi i surowości gór. Zbliżając się do nieba, niejednokrotnie granicząc ze śmiercią pokonują jedyną rzecz, nad którą człowiek nie potrafi i nigdy nie będzie potrafił zapanować – naturę. Góry to miejsca nie zniszczone przez działalność człowieka. Pamiętają wiele. Każdego traktują na równi. Bez względu na wiek, rasę, doświadczenie czy poglądy. Góry są sprawiedliwe. Góry uczą życia i samodyscypliny.

Ich nieujarzmiona natura stała się inspiracją dla wielu poetów i prozaików. Góry są bohaterami znacznej ilości piosenek i tekstów literackich. Od lat inspirują do czerpania radości z życia i pokonywania własnych ograniczeń. Choć są pasją niebezpieczną, dają tak wielkie poczucie wyzwolenia i spełnienia, że każdy gotowy jest zapłacić tę wysoką cenę.

Wydawnictwo WAM wypuściło na rynek niezwykłą pozycję – Miłość gór. Na tę niewielką objętościową książeczkę składają się zebrane przez Krzysztofa Mikuckiego cytaty, których esencję i siłę spajającą stanowi właśnie czyste uczucie do gór.
W publikacji tej znajdziemy wypowiedzi zarówno duchownych, jak i świeckich; ludzi znanych, jak i anonimowych. Przypomnimy sobie sentencje już klasyczne, jak i poznamy całkowicie nowe, do te pory nie odkryte.
To niezwykły, piękny zbiór, którego nie powinno czytać się jednym tchem. To deser, którym należy się delektować. Każdy cytat przeznaczony jest do smakowania i refleksji, składnia do próbowania przełożenia go na własne życie i na własne doświadczenia.

Miłość gór, to nie tylko tekst. To także w znacznej mierze album. Album ze zdjęciami uwieczniającymi malownicze górskie widoki – zarówno szczyty bardzo wysokie, jak i te niższe. Każdy odnajdzie w nim coś swojego, coś co będzie mógł potraktować jako „własne”.

Jeśli chodzi o segregację tematyczną cytatów, to autor zastosował podział książeczki na sześć podstawowych części. Mają one tytuły: Tajemniczość gór, Potrzeba bliskości z górami, Pamiętne wrażenia, Cenne spostrzeżenia,  Istota alpinizmu, Moc podróżowania.
Taki sposób usystematyzowania cytatów pozwala na szybsze znalezienie interesującej nas wypowiedzi.

Książeczka ta może stanowić wspaniały prezent dla kogoś, kto podobnie jak osoby, których wypowiedzi w niej znajdziemy, kocha góry i wiąże z nimi znaczną część swojego życia.
Jest wydana bardzo starannie i na pewno okaże się być pozycją, do której po zakupie będziemy wielokrotnie wracać.
Polecam.



sobota, 15 października 2011

Requiem dla tancerki – Agnieszka Fibich


Agnieszka Fibich urodziła się w Warszawie i to właśnie w tym mieście rozwijała się jej fascynacja i miłość do prozy i poezji. Swoje pierwsze pisarskie kroki autorka zaczęła stawiać bardzo wcześnie: już w wieku 11 lat napisała swój pierwszy wiersz. Kilka lat później została członkinią Klubu Młodych Poetów na Stary Mieście. Tam też rozwijała swój talent i szkoliła pisarski warsztat.
Pani Agnieszka nie ogranicza się jedynie do poezji. Szybko spróbowała swoich sił także jako prozaiczka i autorka opowiadań. Ciężkie wydarzenia z jej życia wpłynęły na powstanie pierwszej powieści kryminalnej, która pociągnęła za sobą kolejną – Requiem dla tancerki.

Wyraz „requiem” wywodzi się z języka łacińskiego i oznacza „odpoczynek”. Jest to słowo jak najbardziej adekwatne i doskonale odzwierciedlające wydarzenia, których świadkami będziemy podczas lektury. Swoim śledztwem detektywi będą próbowali zapewnić odpoczynek wieczny tancerkom zamordowanym jak i „odpoczynek” doczesny od bezustannego lęku, potencjalnym ofiarom seryjnego zabójcy.

Agnieszka Fibich skonstruowała klasyczny kryminał, w którym splatają się ze sobą dwie perspektywy czasowe. Wydarzenia mające miejsce we wcześniejszych latach stają się preludium, a jednocześnie wyjaśnieniem zdarzeń najnowszych. Autorka zrywa z linearnością, po to by przedstawić czytelnikowi sposób działania mordercy.


W Requiem dla tancerki poznajemy Cesara – inspektora policji, który podczas swojego wieczoru kawalerskiego poznaje seksowną Lolę – tancerkę jednego z paryskich lokali. Spotkanie z nią ma dramatyczny wpływ na jego dalsze życie. Bohater zakochuje się, mimo że następnego dnia ma ślubować innej kobiecie dozgonną miłość. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy dowiaduje się, że będzie ojcem. W międzyczasie miastem wstrząsa seria brutalnych morderstw popełnianych na atrakcyjnych tancerkach co większych i bardziej renomowanych nocnych klubów Paryża. Cesar staje się głównym nadzorującym śledztwo. W rozwiązaniu sprawy pomaga mu Marie – niezwykle przenikliwa i zdolna policjantka. Razem szybko zauważą, że podobne sprawy miały miejsce kilka lat temu w innym europejskim kraju – Polsce.

Książka ta jest bardzo przemyślana i niezwykle wciągająca. Akcja równomiernie przyspiesza, a czytelnik nie może przestać czytać nie tylko ze względu na misternie skonstruowaną intrygę, ale także z powodu historii romansu Cesara. Mimo, że opowieść trzyma w napięciu do ostatnich chwil, to niestety rozwiązanie jest przewidywalne. Pytanie tylko czy to kwestia zbyt wielu zdradzonych faktów i ukłon w stronę czytelnika, który dzięki temu zabiegowi będzie mógł poszczycić się samodzielnym rozwiązaniem zagadki, czy też przypadkowe ujawnienie informacji, które mogły zostać przed odbiorcą zakryte do samego finału.
Nie zmienia to jednak faktu, że książka posiada wartką akcję, czyta się ją doskonale, a do tego co rusz zaskakuje. Sceneria nocnego Paryża dodaje historii wyrafinowania i odpowiedniego klimatu.

Nie jest to jedynie kryminał, lecz także niezwykła opowieść o zdradzie, miłości i poszukiwania spełnienia w miejscach i w związkach z osobami, które stanowią tabu i stają się przyczyną ukrywania swoich prawdziwych uczuć przed innymi. To historia podwójnego życia raniącego otoczenie i samego bohatera. To wreszcie historia o prawdzie, która zawsze wyjdzie na jaw, bez względu na to jak bardzo próbowalibyśmy ją ukryć.

Co mnie zachwyca, to strona domowa autorki. Jest niezwykle przejrzysta i skupia całą uwagę odwiedzających na najważniejszej w chwili obecnej rzeczy – najnowszej powieści Pani Agnieszki. Na stronie nie uświadczymy zbędnych „zapełniaczy” i rozpraszaczy. Dawno nie spotkałam się z taką klasyczną oszczędnością, a efekt jest niesamowity – sami oceńcie: http://www.agnieszkafibich.pl/

Jeśli jesteśmy już przy temacie rozwiązań graficznych, warto zwrócić również uwagę na fenomenalną okładkę Requiem dla tancerki. Jedynym minusem jest fakt rozmazującego się tuszu wykorzystanego w książce. Wystarczy delikatnie przejechać po literkach, a pozostanie za nami ciemna smuga.


 4/6