sobota, 25 kwietnia 2015

Spotkanie autorskie z Małgorzatą Kalicińską




Wczoraj, 24 kwietnia, w Filii nr 16 MBP w Rudzie Śląskiej odbyło się spotkanie autorskie z Małgorzatą Kalicińską.

Było dokładnie takie jak lubię: autorka prowadziła je właściwie sama: prowadząca zadawała pytanie wstępne i reszta już płynęła. Było o drodze do pisania, jej źródłach umiejscowionych w pisaniu listów i pamiętnika "na rozpisanie się", było o pokoleniu head down, o przyczynach spadającego poziomu czytelnictwa, było o serialu, o facetach, cywilizacji w jakiej żyjemy, było o domowej przemocy, pokoleniu agresorów, o uczeniu się relacji, ilości książek wydawanych w Polsce tygodniowo, trudności w odnajdywaniu "perełek", planach na pisarską przyszłość, literaturze "dotulającej" i wielu innych liźniętych tematach. Był też klucz do jednej z jej książek, który uświadomił mi jak bardzo budowanie postaci osadzone jest w rzeczywistości.


Naprawdę przyjemne, ciepłe, spędzone w miłej atmosferze spotkanie. Choć dotąd Kalicińską znałam jedynie z Ireny zostałam skutecznie zachęcona do Rozlewiska i lektury maili wymienianych przez nią z córką, Beatą Grabowską:)



Biblioteka zgromadziła sporą liczbę fanów autorki i członków DKK, którzy po części oficjalnej stanęli w kolejce po autografy z nadzieją na krótką wymianę zdań:) 
 Jedyne co nie umknęło mojej uwadze, to drobne, podprogowe przekazy, że autorka chyba woli swoją nieco straszą publiczność - tę, która jest w wieku jej bohaterek:) No cóż, jeszcze się nie klasyfikuję, byłam najmłodsza na sali i zdarzały się momenty, w których miałam wrażenie, że autorka sądzi, że nie jestem w stanie ogarnąć tego co się dzieje, bom czarną owcą wśród tłumu - wcale niesłusznie;)


______

Przypominam o rozdawajce:
tutaj. Piękne kubki z serii Book Porn mogą być Wasze:)

środa, 22 kwietnia 2015

Rozdanie z okazji obchodów Światowego Dnia Książki - wygraj kubki serii BookPorn.





Drodzy czytelnicy! Przed Wami długo oczekiwany konkurs, w  którym do wygrania będą fantastyczne kubki Dotdesign z  serii BookPorn. Sama posiadam kilka ich modeli i mogę zaświadczyć, że picie z  nich herbaty/kawy w  towarzystwie książki to prawdziwa przyjemność! Całą sytuacja czytania nabiera dzięki nim wyjątkowej aury: napój smakuje lepiej, książka podoba się bardziej:)






Dzięki uprzejmości Dotdesign Wam do zaproponowania kubki z  tej właśnie serii. Trafią one do trójki szczęściarzy, którzy w  komentarzu tutaj i/lub na Facebooku (zgłoszenie tu i tu podwaja głos) wyrażą swoją chęć posiadania;)
Cała zabawa odbywa się w  ramach świętowania Światowego Dnia Książki, który – przypominam – już jutro.

Zgłoszenia będę przyjmować nieco dłużej, by dać szansę wszystkim chętnym na wzięcie udziału w  zabawie:)

ZASADY


Zabawa odbywa się równolegle na blogu i Facebooku


1.W komentarzu wyrazić chęć udziału w zabawie.
2. Polubić fanpage Dotdesign na Facebooku (dla tych, którzy mają Facebooka, reszty ten punkt nie obowiązuje).
3. Na swoim blogu udostępnić podlinkowany baner informujący o konkursie i/lub na swoim Facebooku udostępnić zdjęcie z informacją :)
4. Anonimowi użytkownicy również mogą brać udział w rozdaniu.
5. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie również mój fanpage TU 

Zwycięzcy otrzymają jeden z  trzech losowo wybranych kubeczków z  serii – wszystkie są śliczne, więc myślę, że taka niespodzianka będzie dodatkową atrakcją;)

Zabawa trwa od 22.04-30.04.2015 do godz. 24.00 
ogłoszenie zwycięzcy nastąpi do 3 dni od tej daty :)


Biorąc udział na blogu i Facebooku PODWAJACIE swój los :)

* źródło zdjęć tutaj

wtorek, 21 kwietnia 2015

Usmiech Madeline – Darien Gee


Uśmiech Madeline to kontynuacja poprzedniej książki Darien Gee – Herbaciarni Madeline, opisująca codzienne życie mieszkańców małego miasteczka Avalon. Jak w  każdej społeczności, także i tutaj znajdują się postaci wiodące i te, które dają się wieść.

Bettie Shelton, to dość ekscentryczna i nieznosząca sprzeciwu (a właściwie tak zmyślnie tocząca dyskusję, że jakikolwiek sprzeciw przestaje być możliwy) kobieta o wielkim sercu, założycielka i główna agitatorka Klubu Miłośniczek Albumów i Scapbookingu. Spotkania członkiń klubu odbywają się w  herbaciarni Madeline i zrzeszają coraz większą grupę pasjonatów i tych, których „szefowa” skutecznie próbuje przeciągnąć na swoją stronę.  Zebrania nie są jedynie szansą do zetknięcia się z  podobnymi sobie fascynatkami i okazją do stworzenia czegoś niebanalnego – to tak naprawdę centrum wydarzeń kulturalnych miasteczka, ośrodek wsparcia i pomocy, przestrzeń dobroci i miejsce rozwiązywania sporów, to wreszcie tętniące serce Avalon. 

Uczestnikami spotkań są między innymi Connie – młodziutka menażdżerka herbaciarni, zakochana w znalezionek kozie Serenie; Isabel rozpamiętująca swoje życie i zdradę męża; Ava – samotna matka, była kochanka tragicznie zmarłego męża Isabel i matka jego syna, Maxa, która nie ma nikogo na świecie i jako osobę kontaktową podaje właśnie kobietę, której odebrała ukochanego; Frances, która mimo posiadania dwójki synów stara się o adopcję dziewczynki - Mei Ling, która ma jednak spore kłopoty zdrowotne oraz Yvonne – hydraulik pochodząca z bogatej rodziny plantatorów żurawiny, która po odejściu narzeczonego w  dniu ślubu wciąż próbuje uporządkować sobie życie. Dla tych młodych kobiet spotkania i tworzenie albumów to próba przepracowania strat i zranień, która połączona z  rozmowami staje się skuteczną drogą do osiągnięcia katharsis, a także wszczepieniem się w  życie miejskiej wspólnoty.

Świetnym zwieńczeniem tej publikacji jest umieszczenie na końcu przepisów kulinarnych, porad dotyczących scrapbookingu, a także adresy portali społecznościowych, które zrzeszają miłośników ozdabiania albumów. To opowieść, którą czyta się z dużym zadowoleniem, przypomina leniwie toczącą się serialową sagę, kojarząca się z latem, pozytywnym nastawieniem, dobrym humorem.
Uśmiech Madeline to książka do niespiesznej lektury, kojąca i przekazująca strumień ciepła zainicjowany przez prawdziwe relacje serdeczności i życzliwości. Historia o tym, jak nawet największe zranienia i cierpienia można przekuć w dobro, pokazująca, że także to, co wydaje nam się przypadkowe i niesprawiedliwe jest częścią większego planu mającego wyzwolić nas z  pęt ograniczeń nakładanych przez samych siebie. Czasem troska, której nie rozumiemy to jedynie pretekst do walki o takie wersje nas samych, które chcielibyśmy widzieć. Powieść ta jest także świadectwem tego, jak ważna jest bliskość i wsparcie bliskich osób, jak gruntują one przyjaźń i cementują dobre relacje, pozwalając życiu toczyć się zgodnie z  jego rytmem.  Choć początkowo wydaje się, że snute tutaj historie mają niewiele ze sobą wspólnego, dość szybko okazje się, że splata je niewidzialna nić przeznaczenia umocniona ludzką dobrocią.

Polecam tę opowieść w  szczególności tym, którzy lubią zatopić się w opowieści pokaźnych rozmiarów, zostać w  niej na dłużej, niespiesznie oddychać codziennością bohaterów, z  którymi – gwarantuję – bardzo łatwo się zżyć. Choć książka jest pokaźnych gabarytów – w  ogóle ich nie odczujecie, całkowicie poddając się naturalnemu rytmowi narracji.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Słowo klucz: OTWARTOŚĆ

źródło
Zawsze miałam kłopot z otwartością. Wiele rzeczy chciałam zrobić, posiadałam ich dokładny obraz w swojej głowie, a jednak zawsze paraliżowała mnie nieśmiałość i to co na swoje własne potrzeby nazywam umiarkowaną niechęcią do przebywania wśród ludzi i bycia w centrum zainteresowania.
Wielokrotnie widziałam siebie jak robię to czy tamto, zachowuję się w ten czy inny sposób, choć doskonale wiedziałam, że wizualizacja nigdy nie przemieni się w rzeczywistość. Zazdrościłam innym, tym, którzy potrafią sprzedać siebie, swoją osobowość, przeżyć i dowiedzieć się więcej właśnie dlatego, że nie paraliżuje ich strach (przed opinią innych, krytyką, właściwie często irracjonalny) i nie ogranicza nadmierna skromność. Zdaję sobie sprawę, że mogę wiele, potrafię wiele, mam wiele uzdolnień, a mimo to - na przekór wieloletniej pracy nad sobą - wciąż często brakuje mi tej właśnie otwartości. Boję się gdzieś pojechać, pójść sama, bo nie daj Boże będę zmuszona kogoś o coś zapytać, gdzieś wstąpić, coś o sobie opowiedzieć, wyciągnąć rękę do kogoś obcego - co to, to nie!

Zapytacie jak w takim razie mógł przyjść mi do głowy tak idiotyczny pomysł, by zostać nauczycielem? Znam swoje ograniczenia, a mimo to rzucam się na głęboką wodę, prawda?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to chyba kwestia dużego poczucia humoru Boga, który wyposażając mnie w chorobliwy lęk przed nowymi sytuacjami, jednocześnie dodał mi w pakiecie niepohamowaną chęć do uczenia i stawania przed młodymi ludźmi, którzy często - bardzo! - mogą postawić właśnie w takich niecodziennych sytuacjach, w których - chcąc, nie chcąc - trzeba sobie poradzić.
I wiecie co? Właśnie tu włącza się moja definicja otwartości. Otwartość, to dla mnie przede wszystkim pokonywanie siebie. A szkoła, to dla mnie miejsce, w którym jak nigdzie indziej się jej uczę. 

Parę lat temu wielu rzeczy nigdy bym nie zrobiła, dziś - właśnie po szkolnych praktykach i późniejszej pracy - nie są one dla mnie żadnym problemem. Otwarcie walczę o swoje (nawet na egzaminach, kłócąc się, jeśli ktoś niesprawiedliwie ocenia - gdybyście mnie znali, 3 lata temu ta sytuacja mogłaby wam się wydać rodem z filmu science fiction), wyrażam swoje zdanie, intuicyjnie i natychmiastowo reaguję w mało komfortowych sytuacjach, "z głową" odpowiadam na jawne prowokacje, pierwsza zagaduję, powoli wychodzę z norki introwertyka, staram się być towarzyska.
źródło

Co dziwniejsze, dziś o wiele łatwiej być mi otwartym przed obcymi niż przed znajomymi - to dopiero postęp na drodze! Jestem o wiele bardziej bezpośrednia, naturalna, nie kryję się ze swoją opinią, bronię siebie i innych, walczę o swoje i powoli, bardzo, bardzo powoli uczę się sprzedawać siebie - ale wśród obcych:P Nad resztą wciąż muszę pracować.
Otwartość to przecież ciekawość świata i poznawania nowych rzeczy, przekraczania granic bezpieczeństwa (to mam) połączona z czynem i odwagą  (nad tym pracuję). Trzymajcie kciuki za dalsze postępy!

 ____________________________________
Wpis powstał z inspiracji Asi z Od deski do deski, która zaprosiła mnie do wzięcia udziału w akcji organizowanej przez Mocną Grupę Blogerów, dotyczącą otwartości. Wydaje się, że to słowo wytrych, używane przy każdej sposobności, nie zawsze w sposób przemyślany. Jak to zwykle bywa z podobnymi wyrazami - dla każdego znaczy on coś innego, często na przekór słownikowym definicjom, co poniekąd widać powyżej. Do dalszej zabawy ukazującej różne jej oblicza zapraszam Agnes  z Dowolnika, Karolinę z blogu Zwiedzam wszechświat i Magdalenardo. Mam nadzieję, że się podejmiecie;)
http://mocnagrupablogerow.pl/slowo-klucz-otwartosc/


sobota, 18 kwietnia 2015

Świat Pożyczalskich


Zastanawialiście się kiedyś jak to by było, gdybyście byli niewielkich rozmiarów, a Wasze życie uzależnione było od wielokrotnie większych ludzi, od których musielibyście „pożyczać” niezbędne do życia przedmioty, a który za nic nie mogliby Was zobaczyć?  Jeśli nie, Mary Norton pozwoli Wam choć na chwilkę wyobrazić sobie podobną egzystencję.

Pożyczalscy idą w  świat, to drugi tom pięciotomowego cyklu o przygodach rodziny Pożyczalskich: Strączka, Dominiki i Arietty.
Nasi niewielkich rozmiarów bohaterowie, zmuszeni zostali do opuszczenia wygodnego mieszkania pod podłogą w  starej willi. Niestety, jej właściciele zdecydowali się na zerwanie podłogi, co skazało ich na tułaczkę. Zmuszeni do przemierzania świata Pożyczalscy, co rusz muszą stawiać czoła niebezpieczeństwom. Decydują się oni na odnalezienie swoich krewnych, Henryków. Niestety, teren, który muszą przeszukać jest dość duży. Na szczęście bohaterowie znajdują na swej drodze but, w  którym postanawiają się urządzić. Gdy wszystko zaczyna się układać, bohaterowie zauważają, że znajdują się w nieco innym niż dotąd miejscu – ich but ktoś zabrał ze sobą do domu!
Jak z  tym zagrożeniem poradzą sobie Pożyczalscy? Czy po raz kolejny będą skazani na tułaczkę? Wydaje się, że już nigdy nie zaznają oni spokoju.

Sytuacja niewiele zmienia się w  tomie trzecim – Pożyczalskich na wyspie.
Bohaterowie po wydarzeniach ostatniej części przy pomocy Spillera znajdują wreszcie swoich krewnych i wydaje się, że znaleźli w końcu bezpieczną przystań. Niestety, życie w  spokoju nie jest im dane, a sytuacja po raz kolejny zmusza ich do przeprowadzki. Dokąd udadzą się tym razem? Aż dziw bierze, że na ich drodze zawsze stanie ktoś, kto zaproponuje nowe rozwiązanie. Gdyby nie Spiller, Pożyczalscy już dawno byliby w  nieciekawej sytuacji. A dzięki niemu udają się w  miejsce legendarne, w  którego istnienie nie bardzo wierzono – do Małego Potoku, swoistej Ziemi Obiecanej, miniaturowego miasteczka obiecującego dobrobyt.
Oczywiście podróż nie jest wolna od trosk – zresztą czy przemierzanie świata w  czajniczku może być łatwe? Tu jakiś człowiek, tam zwierzę.

Norton stworzyła niezwykle ciepłą sagę, którą czyta się z  prawdziwą przyjemnością, choć momentami jest to lektura senna. To klasyka gatunku, która cieszy i uczy kolejne pokolenia dzieci. Nie myślcie, że skoro jest to tak dawno powstała książka, będzie zdezaktualizowana. Co to, to nie! Wartości w  niej prezentowane są niezmienne, a i sama historia opowiedziana z taką swadą, że nie sposób uznać jej za niedzisiejszą! Co prawda, znajdują się tu pewne formalne archaizmy – dziś już w  ten sposób wypowiada się niewielu – to raczej język jakim opowiadali historie nasze prababcie, lekko moralizatorski, ale przy tym przeuroczy. Autorka stworzyła świat, w  którym wszystko jest tak jak należy – mimo przeciwności, na przekór trudnościom rodzina trzyma się razem, wspiera się i szuka rozwiązań. Czytający te powieści dorosły odbiorca wiele wyczyta między wierszami, wiele pocieszenia znajdzie dla siebie samego, zobaczy jak niewielkim wysiłkiem można wykorzystać elementy otaczającego świata i jak to, co dla nas wydaje się błahostką (okruszek) dla innych może być sprawą życia i śmierci. 

Cudowna jest również kreacja postaci – typowe małżeństwo i ich nieco zawadiacka, niepokorna córka, nadająca ich życiu wiele smaczku. Nie sposób ukryć, że to jej decyzje i pociąg do przygód w  dużej mierze napędzają akcję. 


Atrakcyjność lektury potęgują przepiękne ilustracje Emilii Dziubak, które aż się proszą, by uczynić z  nich obrazki do dziecięcych pokoików.

To kandydatki do zaczytania!