wtorek, 31 sierpnia 2021

Miłość na później - Mhairi McFarlane




Życie Laurie rozpada się na miliony kawałków, gdy po osiemnastu latach związku porzuca ją partner. Porzuca i niemal natychmiast obezwładnia wiadomością o tym, że spodziewa się dziecka z inną kobietą.

Zrozpaczona prawniczka czuje, że jej życie się skończyło, a całej historii dodatkowej goryczy dodaje fakt, że pracuje ona w tej samej firmie, co jej były już chłopak, Dan.

Wiedziona chęcią zemsty, bohaterka idzie na układ z Jamiem - mężczyzną przyprawiającym wszystkie kobiety o szybsze bicie serca, mającym jednak przypiętą łatkę casanovy. Decydują się udawać związek, co ma przynieść obu wymierne korzyści - ona wzbudzi zazdrość u byłego partnera, on zaś stanie się bardziej wiarygodnym kandydatem na partnera firmy dla szefostwa. Układ, zdawać by się mogło, idealny.

Gdy jednak naczelny flirciarz wchodzi w prawdziwą relację opartą na czymś innym niż seks, uświadamia sobie, że prawdziwa miłość to nie tylko mrzonki, lecz stan, którego naprawdę można doświadczyć. Laurie zaś również zaczyna się coraz bardziej angażować, za nic mając ostrzeżenia znajomych i współpracowników.

Mimo że od samego początku wiedziałam, w jakim kierunku potoczy się ta historia, mimo że bez pudła oceniłam każde z przyszłych wydarzeń, czytałam tę książkę z obłędną przyjemnością i wypiekami na twarzy, przy końcu przewracając już stronice jak szalona i skacząc po tekście, by jak najszybciej doczytać do końca.

I co czekało mnie przy finałowej scenie? Łzy wzruszenia. Ta autorka zawsze wywija moje wnętrze na lewą stronę, dociera do najwrażliwszych miejsc i sprawia, że czytając jej książki, płaczę. Choć zauważyłam pewną tendencję - początkowe rozdziały mogą się dłużyć, a akcja nabiera tempa gdzieś za połową. Podobnie rzecz miała się w przypadku innej książki tej autorki, co każe mi sądzić, że taki ma właśnie styl - powoli nakreśla całe tło, by później nagrodzić wytrwałych czytelników korowodem wydarzeń zmierzających ku finałowi na piątkę. A wszystko to w duchu chic-lit.

Najnowsza książka McFarlane to opowieść o nadziei, o nowych początkach, o grze pozorów i o tym, że często to na jakich się kreujemy ma źródło w głęboko skrywanej przeszłości lub minionych doświadczeniach życiowych. Nierzadko powłoka karierowicza, bawidamka czy osoby oschłej, to tylko maska, mająca ukryć poranione wnętrze i głęboko wrażliwą duszę. Maska, mająca uchronić przed kolejnym zranieniem.

Miłość na później jest rownież historią o kobiecie żyjącej w świecie mężczyzn - w świecie rządzonym zazdrością, popisywaniem się, szowinizmem, zazdrością, odrzuceniem  i niemożnością uwierzenia w to, że kobieta naprawdę może coś znaczyć. Że może być kimś więcej, niż tłem i motorem napędowym dla mężczyzny. 

Bardzo zżyłam się też z bohaterami. Najmocniej polubiłam... Jamiego. Autorka wspaniale nakreśliła jego drogę do maski, którą przybrał, ukazując jednocześnie jego życie rodzinne i prawdziwą twarz. Jego postać pokazuje, jak często oceniamy po pozorach, ale też jak łatwo jest grać w świecie opartym na kłamstwie i jak trudno pozbyć się łatek, które przykleiły się do nas za sprawą naszego zachowania, budując nam wątpliwą reputację.

Och, jakże ona mi się szalenie podobała! Czytajcie koniecznie!

Nie dajcie się zwieść okładce:)


Historia dla fanów Jojo Moyes czy Sary Jio - emocje i wzruszenia na podobnym poziomie:)


Nie mów nic, kocham Cię



poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Dziewczyna, która patrzyła w słońce - Anna Szczęsna


Choć Anna Szczęsna ma już na swym koncie pokaźną liczbę książek (m.in. Sztukę dawania prezentów, Iskierkę nadziei czy Trzykrotkę), moje czytelnicze ścieżki przecięły się z autorką dopiero przy okazji cyklu Między stronami życia, w skład którego wchodzą obecnie Dziewczyna, która patrzyła w słońce Dziewczyna z wiatrem we włosach.

Tom pierwszy obejmuje opis perypetii Justyny Różyckiej i Michała Tarkowskiego - pisarzy, których zdaje się dzielić wszystko, połączy zaś wydawnictwo, agentka i... mieszkania. Ona jest autorką hitowych romansów, które nie schodzą z list bestsellerów. Jej książki emanują takim samym ciepłem jak ona sama i pewnie dlatego zbierają rzesze rozkochanych w jej twórczości czytelników. Choć kobieta ma za sobą bardzo trudną przeszłość, której wciąż nie potrafi przepracować, nie przeszkadza jej to w budowaniu życia pełnego sukcesów. On jest z kolei twórcą poczytnych horrorów, które wciąż jednak nie potrafią prześcignąć na sklepowych półkach romansów jego konkurentki. Jego usposobienie odpowiada gatunkowi literackiemu w jakim tworzy. Gdy przeprowadza się on do toruńskiej kamienicy i prosi o pomoc w urządzeniu nowego lokum kreatorki wnętrz, nie ma pojęcia, że naprzeciwko mieszka nie kto inny jak właśnie Justyna Różycka, a ich losy splotą się jeszcze niejeden raz...

Całość kończy się zawieszoną akcją, a ów cliffhinger sprawia, że po drugi tom chcemy sięgnąć natychmiast - warto zatem mieć go na podorędziu. Znacie tę sytuację doskonale z seriali - w momencie największego napięcia, gdy wreszcie ma się wyjaśnić, jak potoczą się losy naszych ulubionych bohaterów, pojawia się cudowny napis - ciąg dalszy nastąpi... Gdybym nie miała na półce drugiej części, chyba bym się wściekła :D

Zatem uprzedzam lojalnie - kupujcie od razu oba tomy, stanowią one bowiem naturalną całość i nie mogą bez siebie istnieć;)

Sam zaś tom pierwszy to opowieść udowadniająca, że zawsze jest czas i szansa na zmianę, a to co najpiękniejsze, przychodzi w życiu nieoczekiwanie - nieważne czy masz lat dwadzieścia, czy czterdzieści - nigdy nie wiesz, czy Twoja największa konkurencja nie okaże się Twoim przeznaczeniem. Jeśli zatem lubicie książki, w których bohaterowie mają szansę na przemianę, a ci z pozoru antypatyczni okazują się wcale nienajgorsi - to pozycja dla Was. Dodatkową przyjemnością jest śledzenie procesu twórczego obu autorów - te fragmenty od razu przypomniały mi książki Jak oni pracują? Anny Napiórskiej.

Szczęsna dała mi się poznać jako autorka, której warto dać szansę. Wykreowane przez nią postaci budzą sympatię, kibicujemy ich poczynaniom, mając głębokie przekonanie (graniczące z pewnością) o tym, jak potoczą się ich losy, co nie odbiera jednak przyjemności czytania. Zatopienie się w świecie autorów romansów i horrorów oraz ich agentki i przyjaciółki było dla mnie miłym akcentem w te dni, gdy sierpień bez ostrzeżenia postanowił stać się listopadem. Jest to bowiem lektura lekka, niezobowiązująca, napisana prosto, językowo przejrzysta, tak, by czytelnik mógł skupić się na samej akcji i oddać czystej rozrywce. Tej zaś dostarcza ona sporo.

Mam jeden zarzut do wydania - bardzo wąskie marginesy w połączeniu z małą czcionką, to niezbyt dobry wybór. Czyta się niezbyt wygodnie. Na szczęście przy okazji drugiego tomu ta niedogodność została usunięta :)


niedziela, 15 sierpnia 2021

Miłość na później - Mhairi McFarlane [zapowiedź]




Poruszająca, dowcipna i błyskotliwa komedia romantyczna. – „Woman & Home”

Ona ma złamane serce, a on nie wierzy w miłość. Wspólnie wpadają na pomysł, by udawać związek. Tyle że ten prosty plan szybko się komplikuje… Mhairi McFarlane, autorka bestsellerów „Sunday Timesa”, stworzyła pełną miłosnych przepychanek i dobrego humoru komedię romantyczną, która zachwyci fanki szczęśliwych zakończeń. „Miłość na później” to subtelna i podnosząca na duchu  opowieść o tym, że życie szykuje dla nas czasem bardzo zaskakujące scenariusze. Książka zdobyła wyróżnienie Amazona w kategorii „najlepszy romans 2020”! Premiera już 1 września.

Trzydziestosześcioletnia Laurie, odnosząca sukcesy prawniczka, od ponad osiemnastu lat jest w szczęśliwym związku z Danem, z którym wkrótce mają rozpocząć starania o dziecko. Gdy jej ukochany niespodziewanie z nią zrywa, Laurie jest zszokowana i załamana. Nie dość, że pracują w tej samej kancelarii, to jeszcze lotem błyskawicy w firmie rozchodzi się wieść o ciąży nowej partnerki jej byłego. Dla Laurie to cios poniżej pasa. I wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze słynnym na całą kancelarię playboyem otwiera przed nią nowe możliwości. Zemsta będzie słodka...

Jamie Carter nie wierzy w miłość, ale potrzebuje dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na szefostwie. Laurie z kolei pragnie, by współpracownicy znaleźli sobie nowy temat do plotek. Wspólnie wpadają na pomysł, który może rozwiązać ich problemy: przez kilka miesięcy będą udawać, że są parą. Dzięki temu Laurie odegra się na Danie i wzbudzi w nim zazdrość, Jamie zaś będzie miał szansę na awans, a może i udziały w firmie, przełożeni bowiem oczekują stabilizacji w jego życiu prywatnym. Koledzy z pracy angażują się w rozgrywany w mediach społecznościowych romans na niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i z góry ustaloną datą jego zakończenia. Prosty plan szybko zaczyna się jednak komplikować…

„Miłość na później” to urocza komedia romantyczna, która pod przykrywką lekkiej i niezobowiązującej historii niesie w sobie wartościowy przekaz. Mhairi McFarlane przekonuje w niej, że każdy koniec daje szansę na nowy początek i nawet tak bolesne doświadczenia jak zdrada czy rozstanie mogą przynieść nam coś dobrego. Książka zdobyła uznanie zagranicznych mediów i czytelniczek, które doceniły kreacje postaci, błyskotliwe dialogi, a także niekwestionowany talent autorki do ukazywania głębi psychologicznej bohaterów oraz skomplikowanych relacji między nimi. Brytyjska pisarka na przykładzie losów Laurie i Jamiego udowadnia, że w życiu, zwłaszcza miłosnym, nie warto kierować się uprzedzeniami, a na prawdziwe uczucia nigdy nie jest za późno. 

Powieść Mhairi McFarlane z pewnością przypadnie do gustu fankom romansów, w których pojawia się tak popularny ostatnio w literaturze obyczajowej motyw udawanego związku. Przejmująca i zabawna historia Laurie i Jamiego zachwyci przede wszystkim miłośniczki prozy Abby Jimenez, Beth O’Leary oraz Christiny Lauren.

Mhairi McFarlane – urodzona w Szkocji pisarka. Studiowała filologię angielską na Uniwersytecie w Manchesterze. Po ukończeniu studiów przeprowadziła się do Nottingham, gdzie pracowała jako dziennikarka. Obecnie skupia się na pisaniu komedii romantycznych, które cieszą się uznaniem mediów i czytelniczek. Jej debiutancka powieść „Nie mów nic, kocham cię” (oryg. „You Had Me At Hello”, 2012) wkrótce ma zostać zekranizowana. 

Premiera 01.09.2021r.





środa, 11 sierpnia 2021

Czas na nową miłość - Kinga Gąska



Czytając pierwszy tom serii Kingi Gąski - Miłość aż po rozwód - okrutnie zżymałam się na męskich bohaterów. Irytowały mnie wcale nie kobiety (jak podejrzewała w posłowiu autorka), które - fakt - łatwowierne, naiwne, ale jednak kierujące się spragnionym miłości, ciepła i akceptacji sercem, dumne i niezgadzające się na porażkę ani na osąd społeczeństwa, trwały w wyniszczających je związkach (przemocowych zarówno psychicznie, jak i fizycznie). Irytowali mnie faceci, bo to oni wykorzystując zranione serca kobiet, najpierw karmili je ciepłymi słówkami i swą opiekuńczością, a później zdzierali maski, ukazując swe prawdziwe oblicza - bajkopisarzy, bawidamków, alkoholików, uzależnionych od narkotyków, skłonnych do przemocy frustratów, wyżywających się na swoich żonach.

Ze swojego otoczenia znam podobne historie, daleka jestem od osądzania, ale zbyt wiele widziałam, by pewne zachowania mnie nie rozsierdzały. 

Z tym większą ulgą zakończyłam tom pierwszy - mając nadzieję, że te patologiczne męskie zachowania - mimo że na kartach literatury - zostawiłam już za sobą.

Sięgając po tom drugi - Czas na nową miłość - liczyłam na zmiany, na metamorfozy głównych bohaterek, które połączyła osoba Pawła - byłego męża jednej, syna drugiej i brata trzeciej. Czy moim wyobrażeniom stało się zadość?

Ewelina, Joanna i Jadwiga - trzy całkowicie różne postaci żeńskie, z innym bagażem doświadczeń, inną drogą życia, zdawałoby się - z różnych światów.

Ewelina trwając w separacji, postawiła na siebie. Rozwijała się jako fryzjerka, promowała salon na Instagramie, zdobywając coraz większe grono obserwatorów i wreszcie - samotnie wychowując córeczkę, kiepsko znoszącą rozłąkę z ojcem przebywającym za granicą. Korzystając z rad koleżanki, postanowiła zaszaleć na Tinderze, by nie spędzać każdego wieczoru w samotności.

Jadwiga, jej mama, zdecydowała nie spłacać już kredytów zaciągniętych przez syna, lecz zmusić go do wzięcia odpowiedzialności za własne czyny. Postanowiła w końcu wyswobodzić się z toksycznych relacji, w które wplątywała się co rusz - mąż alkoholik i syn bajkopisarz przysporzyli jej już dość zmartwień. Swą energię i czas ukierunkowała na opiekę nad wnuczką Zuzią oraz rozwijanie pasjonackiego profilu na Instagramie.

Joanna, trzecia z kobiet, to była żona Pawła, który okłamywał ją nieustannie, przebywając w swym świecie nieskrępowanej imaginacji. Konfabulował, tworząc zarówno iluzję własnego życia sprzed Joanny, jak i później rozpowiadając kłamstwa na jej temat, burząc jej wizerunek zaradnej bizneswoman. Kobieta próbowała wrócić do równowagi, podróżując i powoli rezygnując ze stuprocentowej kontroli nad biznesem, by pozwolić wykazać się swym pracownikom. 

Ich losy splatają, udowadniając, że kobieca solidarność istnieje i może przynieść wiele dobrego.

I owszem - otrzymałam swoje metamorfozy. Choć mężczyźni jeszcze niejedno namieszali w życiu bohaterek, stały się one silniejsze, pewniejsze siebie, zdecydowane i mniej pobłażliwe. Zaczęły liczyć na siebie i na siebie stawiać, wiedząc, że to ich szczęście jest najważniejsze. Przy tym wszystkim nie zapomniały o drugim, co jedynie utwierdza w przekonaniu, że człowiek, który sam ze sobą się pogodził i w swojej głowie zaprowadził porządek, ma większe zasoby, by nieść dobro dalej.

Czas na nową miłość to lekka obyczajówka, którą z powodzeniem możecie zabrać na letni wypoczynek. Co prawda trochę nerwów przy niej stracicie (jednak bez porównania z tomem pierwszym!), ale ostatecznie dostarczy Wam rozrywki na miarę wakacyjnych wojaży. Czyta się ją raz-dwa, a przecież to jeden z wyznaczników dobrej urlopowej lektury.

Bez fajerwerków, za to całkiem przyzwoicie - i jeśli tylko lubicie polskie obyczajówki, to będziecie zadowoleni.

A jeśli macie ochotę na lekturę - na Instagramie czeka na Was rozdanie z dwoma pakietami obu tomów do złapania.

O, tu.