Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tania Książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tania Książka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Dom Jętki - James Hazel



Dom Jętki to prozatorski debiut Jamesa Hazela, autora (rzekomo) porównywanego do wyjadacza gatunku, Jeffery'ego Deavera.

Gdyby kryminał ów został mi podany bez wzmianki o tożsamości autora, nie sądzę, bym spostrzegła się, że jest to tekst nowicjusza. Napisany z wielką dbałością o każdy szczegół, zręcznie lawirujący między poszczególnymi wątkami z teraźniejszości i przeszłości, a przy tym wciągający od pierwszych stron - taki właśnie jest thriller, którego lektura stanowi niewątpliwą przyjemność.

Książka pomyślana została jako zapis intrygi uknutej w czasach II wojny i przekazywanej z pokolenia na pokolenie, niczym mroczne i oczyszczające dziedzictwo, aż po dziś dzień, oczywiście w sposób szalenie poufny i niemalże nie do wykrycia.

Oto odnalezione zostaje ciało brutalnie okaleczonego mężczyzny. Ślady wskazują na to, że został on otruty, a podany mu zmodyfikowany i niezidentyfikowany środek przynosił tak wielkie cierpienie, że denat sam się kiereszował, byle tylko przyspieszyć nieuchronną śmierć.  To odkrycie kieruje myśli policji w stronę nazistów, którzy podczas wojny eksperymentowali na ludziach, stosując podobne metody.

Mniej więcej w tym samym czasie ktoś grozi głównemu bohaterowi powieści, a chwilę później umiera, wbity na pal. Dobrze sytuowana rodzina żąda od byłego policjanta, by zajął się sprawą morderstwa, bowiem w kieszeni ich syna odnaleziono jego wizytówkę. Charlie Priest jeszcze nie wie,  że wplątał się w szalenie niebezpieczną historię, na której końcu czai się śmierć. Jego zleceniodawcami są bowiem właściciele firmy farmaceutycznej, zaś sprawa zaczyna się dziwnie zbiegać z niedawno odkrytym zabójstwem dokonanym z użyciem trucizny... 

W książce tej dzieje się bardzo dużo, a Priest nie ma taryfy ulgowej. Cierpiący na rozszczep osobowości prawnik robi wszystko, by odkryć sprawcę zabójstwa i połączyć rozsypaną układankę w całość. Motywem, który przewija się podczas całego jego śledztwa są jętki, wskazujące odpowiedni kierunek. Tak jakby ktoś chciał, by bohater go odnalazł... 


Dom Jętki to książka, przy której bardzo dobrze się bawiłam. Powieść ta stanowiła świetną odskocznię od ostatnich gatunków, po które sięgałam, zapewniając mi rozrywkę na naprawdę przyzwoitym poziome. Mimo że początek był zdecydowanie bardziej emocjonujący niż sam finał - polecam tę lekturę na Wasze wakacyjne wyjazdy. Idealnie nada się na czas odpoczynku (oczywiście dla tych, których krew, eksperymenty na ludziach i całe spektrum związanych z tym "widoków" nie przerazi), bo napisana jest tak sprawnie, że przez tekst po prostu się płynie, w napięciu oczekując rozwiązania. Nie jest to oczywiście historia, do której będziecie wracać, ale przecież nie takich oczekujemy na letni urlop, prawda? 

wtorek, 21 maja 2019

Zły król - Holly Black


Zły król to kontynuacja Okrutnego księcia, jednej z najlepszych i najbardziej wciągających książek fantasty dla młodych dorosłych, jaką ostatnio czytałam.

Drugi tom, to ciąg dalszy o jakim marzył każdy czytelnik- naszpikowany akcją, jej wielokrotnymi zwrotami, niejednoznacznymi bohaterami, którzy są jednocześnie postaciami dynamicznymi, zmieniającymi się w czasie, dojrzewającymi, nabierającymi pazura oraz... przebiegłości. 

Żądza władzy dotykająca większość przewijających się przez powieść postaci manipuluje każdym - to ona, bardziej nawet niż rozum czy serce, kieruje decyzjami tych, którzy są odpowiedzialni za losy królestwa. Spisek goni spisek, zdrada depcze za zdradą, a knowaniom zdaje się nie być końca.

Jude rządzi Cardanem, jednak ten wcale nie jest tak poddany jej woli, jak mogłoby się wydawać, zaś wrogowie nie śpią. Dawne sojusze są już nieaktualne, a zawarcie nowych wymaga poświęceń.

Władca Królestwa Elfów na różne, coraz bardziej wymyśle sposoby próbuje ośmieszyć Jude i udowodnić jej swą potęgę, niszcząc tym samym jej autorytet, ona zaś na tyle przesiąknęła już światkiem pełnym intryg, że nie pozostaje mu dłużna, za jego plecami załatwiając wiele istotnych  dla państwa spraw.

Sytuacja robi się tym gorsza, że główni bohaterowie, ci, którzy tak serdecznie mieli się nienawidzić, zdają się przekuwać swe przepełnione gniewiem serca w... miłość. Nieświadomie, bez udziału ich woli, poddają się czemuś, czego nie chcą i co próbują zagłuszyć, raniąc się coraz dotkliwiej.

Jak zakończy się walka dwu światów? Kto wygra ten nierówny pojedynek i ile ofiar poświęci? Kto pozostaje przyjacielem, kto zaś wrogiem czekającym na potknięcie i dogodną okazję do ataku? 


Holly Black spisała się na medal, oferując czytelnikowi spragnionemu szalonej akcji to, czego ten najbardziej oczekuje. Nie ukrywam, że niewielu autorów potrafi mnie sprowokować do takich nerwów, jak Black pod koniec każdej z jej dotychczasowych książek. To mistrzyni cliffhangare'ów, autorka wiedząca jak rozjuszyć odbiorcę i sprowokować go, sprawiając, by ani na moment nie przestał myśleć o bohaterach i świecie, który tak nagle, zdecydowanie za szybko musiał opuścić. 

Nie wyobrażam sobie, ile nerwów stracę, wypatrując kolejnego tomu, wiem jednak jedno - oczekiwania mam ogromne i liczę, że Black po raz kolejny udowodni swój niesłychany talent w budowaniu napięcia. A jakiego oczekuję zakończenia? O tym cśśś :)


sobota, 30 marca 2019

Królowa oszczędzania. Mój rok bez zakupów - Cait Flanders


Moda na minimalizm trwa w najlepsze. Ludzie otoczeni ze wszystkich stron nadmiarem, próbują na różne sposoby odgruzować swoje życie - duchowo, emocjonalnie, ale też fizycznie. Nie od dziś wiadomo bowiem, że nadmiar negatywnie wpływa na wszystkie jego sfery. Kupując, często kompensujemy sobie braki w innych dziedzinach - zagłuszamy emocje, pozwalamy sobie na krótki wystrzał endorfin czy próbujemy zmienić swój status społeczny.

Podobne motywacje kierowały Cait Flanders, autorką książki Królowa oszczędzania. Zauważyła ona, że nie ma pieniędzy, bo lokuje je w setki niepotrzebnych rzeczy, które nie dość, że przygniatają ją i ograniczają jej przestrzeń, to jeszcze budzą wyrzuty sumienia, ale też uniemożliwiają wyjścia / wyjazdy, na które nie może sobie pozwolić, wydawszy wcześniej majątek na głupoty.

Postanowiła zrobić coś, co całkowicie odmieni jej życie - pozbyć się nadmiaru, a następnie przez rok ograniczyć zakupy do minimum, wydając pieniądze jedynie na artykuły spożywcze, środki czystości, potrzebne kosmetyki oraz na najbardziej niezbędne ubrania pod warunkiem, że coś, co ma, ulegnie zniszczeniu. Choć przejście na konsumpcyjny detoks nie było proste, zewsząd bowiem czekały na autorkę pokusy, a "życzliwi" znajomi tylko czekali na jej potknięcie, udało się jej osiągnąć zamierzony cel. Bardzo szybko zorientowała się, jakie mechanizmy nakłaniały ją do zakupów, co chciała sobie nimi udowodnić, jak się z tym czuła i jak można inaczej przepracować pewne kwestie, unikając bezmyślnego rzucania się w szał zakupów. Flanders zaczęła oszczędzać widoczne kwoty, jej ciało dawało jej znaki, że jest w lepszej formie, jej emocje powoli zaczynały się porządkować, zaś przestrzeń wokół niej jeszcze nigdy nie była tak harmonijna. Autorka przekonała się, że pogoń za jak największą gotówką jest bezcelowy - ważniejsze jest życie tak, by wystarczało na wszystko, co niezbędne, a tych naprawdę niezbędnych rzeczy wcale nie jest aż tak dużo, jak mogłoby się wydawać.

Rok bez zakupów okazał się dla niej wyzwalający - uporządkowała nie tylko swoją przestrzeń i odłożyła gotówkę, ale przede wszystkim zajrzała w głąb siebie, uświadamiając sobie, jak dotąd postrzegali ją ludzie i jak bardzo jej to nie odpowiada.

Szalenie wciągnęła mnie jej opowieść, stając się inspiracją do zmian. Nie mam w sobie tyle odwagi, by zrezygnować z zakupów na rok, ale dzięki tej książce wytyczyłam sobie małe cele, które chcę i wiem, że mogę osiągnąć. Kto wie? Być może dzięki tym małym kroczkom za jakiś czas będzie mnie stać na skok na głęboką wodę?:)


Jeśli nie jesteście przekonani, czy poradniki to coś dla Was - spróbujcie. Mimo przypisania książki do tej kategorii, nie zgodziłabym się z tą sztywną klasyfikacją. Bardziej niż źródło porad jest to bowiem świadectwo zmieniającego się życia, w którym człowiek przejmuje odpowiedzialność za swoje decyzje i szuka ich źródła, nie zagłuszając już więcej swych myśli. Oczywiście, znajdziecie tu wskazówki pomocne przy wprowadzaniu podobnego wyzwania w swoje życie, jednak nie one są dominantą.

Polecam. Jeśli zaś zainteresowała Was ta tematyka, zerknijcie również do książki Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków - nieco inna w formie, jednak opisująca polskie warunki rocznego życia bez zbędnego kupowania. Nawet nie wiecie, ile pieniędzy marnotrawicie na rzeczy, bez których doskonale moglibyście się obejść. 


piątek, 22 marca 2019

Tysiąc i jedna mrówka - Joanna Rzezak



Tysiąc i jedna mrówka to nowość spod pióra Joanny Rzezak, wprowadzająca młodego odbiorcę w fascynujący świat mrówek.

Zwierzęta te fascynowały mnie od zawsze, jednak od czasu, gdy kilka gatunków mogę obserwować w warunkach domowych, moje zainteresowanie jeszcze bardziej wzrosło.

Książka Rzezak w sposób skrótowy przedstawia najważniejsze informacje o świecie mrówek - prezentuje ich sposób i stadia rozwoju, w formie ciekawostek zaznajamia z typowymi zachowaniami niektórych gatunków, a wszystko to przy asyście cudnej szaty graficznej. Na każdej stronie roi się od wędrujących mróweczek, wśród których jedna się wyróżnia - młody czytelnik może zatem nie tylko zapoznawać się z fascynującym światem tych owadów, lecz dodatkowo trenować spostrzegawczość, rozwijaną podczas odnajdywania tej jednej wyjątkowej, pośród setek innych. 

Przy tym wszystkim jest to również opowieść o bogactwie natury - obok mrówek autorka opowiada bowiem również o grzybach, wspomina o ślimakach, owocach drzew, mieszkańcach wód - jest to zatem swoisty przegląd wiadomości ze świata widzianego oczami mrówki - śledzimy wszystko, na co może się ona natknąć, nie ograniczając się do najbliższej i najbezpieczniejszej przestrzeni jaką jest mrowisko. Dowiemy się, kto i czemu mrówkom zagraża, kto im pomaga i jak te maleńkie stworzenia radzą w sobie w świecie pełnym niebezpieczeństw.

Polecam - każdy mały odbiorca zachwyci się światem tych pracowitych owadów i na pewno wraz ze zbliżającą się wiosną postanowi przyglądać się ich pracy i codziennym wędrówkom. Kto wie, może nawet podejmie się ich zliczenia lub rozpoznania gatunku?:)

Dobry wstęp do kształcenia przyszłego myrmekologa:) 

sobota, 26 stycznia 2019

Zaczytana zima - zrób zapasy!


Nie wiem jak Wy, ale ja jestem jak wiewiórka - lubię gromadzić zapasy. Jeśli zaś rzecz tyczy się książek, to chyba nie muszę Wam mówić na ile zim jestem zaopatrzona w razie nagłego zaprzestania ich sprzedaży?:D Nie powstrzymuje mnie to w żaden sposób od wyszukiwania nowych okazji.

Dziś mam dla Was dwie propozycje, obie pochodzące z Taniej Książki.


Pierwsza wabi listą 500 tytułów wartych przeczytania, będących w bardzo korzystnych cenach, bo aż do 50% taniej. Wśród nich znajdziecie m.in. A ja żem jej powiedziała, Sztukę kochania, Chemię śmierci, książki Remigiusza Mroza czy też Pocieszki Grocholi lub Trupią farmę - można przebierać w gatunkach i autorach.

Lista wszystkich dostępnych tytułów tutaj.



Druga promocja również nie pozwala przejść obok siebie obojętnym, bo oferuje wygłodniałemu czytelnikowi, który nie lubi dużo wydawać, książki po 9 zł. Tym sposobem zgromadzicie sobie niemałe zapasy, a Wasza skarbonka w ogóle się nie uszczupli. Z dostępnej listy (tutaj) warto zwrócić uwagę na kieszonkowe wydania Bondy, Puzyńskiej, Cusslera, Gerritsen, Kinga, Valko i wielu innych, ale też klasyczne wydania Wellman (Ja nie mogę być modelką). Znajdziecie także sporo kolorowanek i książek dla dzieci (w tym seria Kicia Kocia). 

Nie zastanawiajcie się długo, bo promocja trwa do 29 stycznia, a czas ucieka;) Zostawiam Was z weekendowym dylematem co wybrać i sama spieszę zapełniać koszyczek:) Pochwalcie się, co udało Wam się upolować!







piątek, 4 stycznia 2019

Niezwykłe przyjaźnie w świecie roślin i zwierząt - Emilia Dziubak




Niezwykłe przyjaźnie w świecie roślin i zwierząt zaintrygowało mnie z dwu powodów. Pierwszy z nich, to oczywiście tematyka. Moje żywe zainteresowanie światem fauny i flory oraz rządzącymi nią zależnościami nie przemija i nie potrafi zostać zaspokojone, gdy więc ujrzałam w zapowiedziach tę pozycję, nie mogłam w żaden sposób jej się oprzeć.

Gdyby jednak to nie wystarczyło, wystarczyłoby zerknąć, kto jest autorem, a wszelkie ewentualne wątpliwości co do powodów mojego sięgnięcia po tę pozycję zostałyby natychmiast rozwiane.


Emilia Dziubak, polska ilustratorka i autorka książek dla dzieci, której prace uwielbiam i po które sięgam w ciemno - bez względu na podejmowaną tematykę. Tutaj jednak, ku mojej ogromnej uciesze, spotkały się moje dwie miłości, oferując mi lekturę idealną.

Całość pomyślana została jako rozważania domowego kota - Homera - który sądząc, że ze względu na obecność licznych sąsiadów w jego domu brakuje już dla niego miejsca, zdenerwowany wyrusza w świat, by szukać w nim przyjaciela idealnego. Jego celem jest spotkanie kogoś, kto go doceni, będzie wielbić, a dodatkowo będzie się nim opiekować. Nie za dużo wymagań? Sprawdźmy!

Homer przemierzając świat, poznaje różne typy przyjaciół - od opiekunów (np. mrówek i mszy) przez tych na dobre i na złe (krowa i bakterie), nieświadomych (różanka i małż), idealnych (trzmiel i kwiat koniczyny), zakochanych (chociażby klacz i osioł), z sąsiedztwa (m.in. bocian i wróbel), aż do przyjaciół z pracy (wilk i kruk), fałszywych (żabnica i ryba) i od święta (jak hiena i lew). Przy tym wszystkim powoli uświadamia sobie, że trudno znaleźć mu kogoś lepszego, niż przyjaciel, który czeka na niego w domu.
Sama wędrówka kota jest jedynie pretekstem do prześledzenia relacji rządzących światem roślin i zwierząt - niektóre wydadzą Wam się oczywiste, inne Was zaskoczą. Wszystkie zostały przepięknie zilustrowane i bardzo skrótowo opisane, by rozbudzić ciekawość i ewentualnie zachęcić młodego czytelnik do sięgnięcia po inne książki podejmujące podobną tematykę. Dziubak prowadzi nas szlakiem przyrody i pozwala na eksplorację terenów, do których  na co dzień nie mamy dostępu i nad którymi nawet niekoniecznie się zastanawiamy.

Niewątpliwym plusem książki jest jej format - dzięki wielkości a4 dziecko ma możliwość dokładnego przyjrzenia się wszelkim szczegółom, zaś kartonowe kartki sprawiają, że robić może to po wielokroć - strony odporne są na łatwe zniszczenia, nie gniotą się i nie targają tak szybko, jak miało by to miejsce w innym przypadku.

Jako swoista niespodzianka (także dla mnie) na końcu publikacji znajduje się test, pozwalający czytelnikowi na określenie jakim sam jest typem przyjaciela. Ja jestem krewetką, a Wy?:) Sprawdźcie się koniecznie. 

Gdy będziecie zerkać na księgarniane półki z napisem nowości - nie przeoczcie tej książki. Nie bez powodu zostawiam Was z kilkoma ilustracjami - czyż one nie są po prostu piękne? Tam gdzie estetyka łączy się ze sporą dawką wiedzy o świecie, nie może być miejsca na nudę - publikacja ta jednocześnie zaspokoi ciekawość, jak i nacieszy oko. Czyż można chcieć więcej? Cudo!




czwartek, 3 stycznia 2019

Hotel Winterhouse - Ben Guterson Chloe Bristol



Hotel Winterhouse to powieść, która przyciągała mnie jak magnes. Odkąd tylko ujrzałam jej okładkę i przeczytałam opis, chodziłam jak zahipnotyzowana. Nawet podczas lektury innych tekstów, w głowach wciąż miałam ją - historię jedenastoletniej Elizabeth Jones, nastolatki, kochającej rozwiązywać łamigłówki i wielbicielki książek. Oto dziewczynka zostaje wysłana przez wujostwo do tajemniczego Hotelu Winterhouse. Nie wiadomo kto opłacił pobyt, ale mimo szczerej niechęci do opiekunów, spędzenie Gwiazdki poza domem nie napawa bohaterki optymizmem. Zwłaszcza, że już w drodze na miejsce spotkają ją dziwne rzeczy - ma wrażenie, że jest śledzona przez podejrzaną parę przyodzianą w czerń. Co gorsza, oni również zmierzają w to samo miejsce. Na szczęście sam hotel robi na dziewczynce piorunujące wrażenie, szybko też zaprzyjaźnia się ona z jego właścicielem, bibliotekarką oraz z Freddiem - jedyną osobą będącą mniej więcej w jej wieku i tak samo kochającą zagadki.

Przemierzając długie korytarze i zaglądając na kolejne piętra, bohaterowie będą próbowali zgłębić sekret skrywany w hotelowych murach - sekret, sięgający lata wstecz, związany z pewnym proroctwem i darem rodu Fallsów, o którym ci taktownie milczą. Sekret, którego istotą jest Książka.

Hotel Winterhouse to szalenie wciągająca, naszpikowana akcją i aż prosząca się o odkrywanie kolejnych zagadek powieść, która nie pozwala się nudzić podczas lektury. Co prawda rozwiązania byłam pewna już w połowie książki, nie jestem jednak jedenastolatką (a tyle lat ma przecież główna bohaterka i do takiego odbiorcy przeznaczona jest całość), więc miałam na względzie to, że zagadka musi być na miarę docelowego czytelnika i zupełnie mi to nie przeszkadzało - przeciwnie, z zaciekawieniem przyglądałam się temu jak rozwija się akcja i w którym kierunku zmierza.
                                            
Jeśli kochacie książki (a kochacie), jeśli lubicie zagadki (a na pewno lubicie), jeśli chcielibyście pobuszować po ogromnej bibliotece (a chcielibyście!), to nie potrafię Wam wskazać lepszej nowości. Nic to, że w zamyśle książka dedykowana jest dla młodszego czytelnika. Ja bawiłam się świetnie i Wy również będziecie. 

Bardzo dobra rzecz - gorąco polecam.


czwartek, 6 grudnia 2018

Jestem dzieckiem książek -Oliver Jeffers, Sam Winston




Książki dla dzieci od zawsze od zawsze są moim konikiem. Odnoszę wrażenie, że poświęcane im jest znacznie więcej czasu, zachowując dbałość o każdy drobiazg - tak w formie, estetyce, jak warstwie merytorycznej. Dziecko jest odbiorcą wybrednym, łatwo się nudzi, szybko traci uwagę, zatem stworzenie czegoś, co go zadowoli, ba! zachwyci, jest sprawą niełatwą. 

Dziś chciałabym przedstawić Wam moje kolejne odkrycie - książkę, którą jestem odurzona, i od której nie sposób oderwać wzroku. Jestem dzieckiem książek to historia małej dziewczynki przemierzającej na swej tratwie morze słów. Pewnego dnia przybywa ona do domu chłopca i porywa go na wspólną wyprawę do jej świata - świata opowieści, będącego przestrzenią napędzaną wyobraźnią, dzięki czemu zdarzyć może się w niej wszystko - raz puszczona w ruch imaginacja zdolna jest napędzać go nieustannie. 

Na wyjątkowość publikacji składają się ilustracje zbudowane ze słów. I to słów nieprzypadkowych. Są to fragmenty czterdziestu dwóch klasycznych opowieści dla dzieci, a także kołysanek. Wśród nich znajdziemy między innymi Przypadki Robinsona Crusoe, Podróże Guliwera, Pinokio, Przygody Sindbada Żeglarza i wiele, wiele innych. Koncept ten otwiera przed czytelnikiem ogromne możliwości - ma on szansę on nie tylko poszukiwać fragmentów znanych sobie tekstów kultury, ale też zachęcać do ich lektury swoją pociechę. Publikacja ta to ocean możliwości, pretekst do rozmów o istocie literatury, o rysowaniu świata słowami - wariantów jej wykorzystania nie jestem w stanie zliczyć, co rusz do głowy przychodzi mi nowy. Ilustracje są niezwykle estetyczne, choć przy tym wszystkim minimalistyczne - nie odwracają uwagi czytelnika, nie rozpraszają go, a raczej uspokajają i wyciszają. Można nawet rzec - hipnotyzują. Oliver Jeffers zaczarował mnie swoim pomysłem i sądzę, że nie jestem w mniejszości. Każdy miłośnik literatury znajdzie tu ukojenie i ogromną radość - czy nie tego właśnie szukamy w książkach?

Odnoszę wrażenie, że tak naprawdę jest to publikacja dla dorosłych, którzy mają rozkochać swoje pociechy w czytaniu, a którzy sami odnajdą w niej swoje pierwsze literackie miłości i docenią jej formę wydania. Przestrzeń złożona ze słów, to przecież nic innego, jak nasze życie, którego szlak wytyczają przeczytane przez nas książki - od tych wczesnodziecięcych, poprzez nastoletnie, aż do dzisiejszych, dorosłych. Tak właśnie wyobrażam sobie mój świat - cały zbudowany ze słowa, płynący wraz z nurtem liter. Czym bowiem jest życie, jeśli nie opowieścią?

Ogromnie polecam.



Źródło ilustracji: Wydawnictwo Tekturka

czwartek, 8 listopada 2018

Szekspir bez cenzury - Jerzy Limon


William Szekspir, to postać, wokół której narosło wiele legend. Do końca nie wiadomo kim był i czy to na pewno on jest autorem tekstów, którymi dziś zachwyca się cały świat. Jedno jest pewne - rola jaką odegrał dla języka jest nieoceniona. Szacuje się, że słowniki zawdzięczają mu około 1700 słów, choć liczba ta stale się zmienia. Zdajecie sobie sprawę, że nawet Wy, wcale o tym nie wiedząc, mówicie językiem Szekspira?

Jerzy Limon, profesor Uniwersytetu Gdańskiego i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, podjął się zebrania, usystematyzowania i niejako "przełożenia" z języka Szekspira na nasz, wielu słownych żartów i kalamburów znajdujących się w jego utworach, zwłaszcza tych frywolnych, których w szkołach w ów sposób nie odczytujemy, jednak w domowych pieleszach, możemy to zrobić z nieskrywaną przyjemnością, odkrywając dramatopisarza na nowo. Jego lingwistyczna śmiałość i otwartość nie jest wulgarna ani prostacka, stanowi raczej świadectwo fenomenalnej sprawności operowania grą słowną, humoru i puszczania oczka do czytelnika wszędzie tam, gdzie tylko pozwala na to kontekst i językowe zawiłości.

Limon, w porządku alfabetycznym ujął słownictwo, które może być u Szekspira rozumiane wielorako i poddał je gruntownej analizie, przytaczając wszelkie możliwe tłumaczenia i konteksty, co stanowi niezwykle interesującą lekturę i zupełnie nowe odczytanie wielu fragmentów (a czasem i całości!).


Szekspir bez cenzury to szalenie frapujące ujęcie, pokazujące autora po raz kolejny jako twórcę wybitnego, bawiącego się słowem i świetnie się przy tym bawiącego. Jako filolog, ale też jako miłośnik twórczości tegoż, jestem wyczulona na językowe smaczki, których tutaj nie brakuje. Reżyserem, który mógłby tę wiedzę wykorzystać nie jestem, ale jako nauczyciel pewne ciekawostki mogę starszym uczniom zaserwować, pokazując, że ten Szekspir wcale nie jest tak nudny, jak i się wydaje.

Świetne, choć wymagające, wydanie, które docenią zarówno miłośnicy Szekspira, jak i specjaliści zajmujący się jego epoką. Wiele przyjemności z lektury znajdą tutaj także reżyserzy, aktorzy, tłumacze, a sądzę, że i gros innych czytelników, którzy po nią sięgną. Jeśli interesują Was kultura i sztuka, szczególnie zaś teatr - zachęcam do czytania. 

Szczerze polecam.

wtorek, 6 listopada 2018

Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek - Mary Ann Shaffer, Annie Barrows

 

O książce Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek , będącej swego czasu niezwykle popularną, zrobiło się głośno po raz kolejny, a wszystko to za sprawą serialu, który niedawno wyprodukowany został przez Netflix.

Oto Mary Ann Shaffer oraz Annie Barrows i ich epistolarna opowieść znów trafiają pod strzechy, wprawiając w zachwyt kolejnych czytelników - także tych, którzy najpierw zakosztowali w produkcji filmowej, a dopiero później sięgnęli po pierwowzór.

Autorki zdają się stawiać jedno pytanie - Czy literatura ma moc ocalającą? 



Uwielbiam odwiedzać księgarnie i rozmawiać z księgarzami; to jest zupełnie inna, specyficzna rasa ludzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pracowałby za tak niską pensję, jaką mają ci sprzedawcy, ani żaden rozsądny kupiec nie podjąłby się handlu takim towarem - zysk jest wprost śmieszny. A zatem musi powodować nimi miłość do czytelników i czytania oraz to, że pierwsi mają dostęp do książkowych nowości [1].

Ileż prawdy zawiera ów cytat! Z perspektywy byłego księgarza mogę potwierdzić i uśmiechnąć się do własnych wspomnień, które przywołała lektura tejże powieści.

Rok 1946. Młoda pisarka - Juliet - wyrusza w trasę promującą swą książkę, szukając jednocześnie inspiracji do napisania kolejnej. Zniszczona wojną Anglia potrzebuje śmiechu i optymizmu - tego brakuje jej najbardziej. Autorka przypadkowo dowiaduje się o istnieniu wyspy Guersney - miejsca niezwykłego, bo w swej wojennej historii mającej zapisane powstanie pewnego niezwykłego klubu o równie nietuzinkowej nazwie - Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Zafrapowana genezą grupy, Juliet postanawia skontaktować się z jej obecnymi członkami, by opowiedzieli jej oni historię grupy. Po czasie pisarka wyrusza na wyspę, by na miejscu zebrać niezbędne materiały, ale też spotkać osoby, które dotąd znała jedynie z wymienianej korespondencji. Nie wie jeszcze wówczas, że poza doskonałym materiałem na swoją nową książkę, znajdzie tu o wiele więcej.

Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek to tak naprawdę hołd dla literatury posiadającej moc ocalającą - to dzięki niej bohaterowie przetrwali mroczne czasy wojny - choć początkowo ich motywacja była czysto pragmatyczna, ostatecznie słowo pisane uratowało niejedną duszę członków klubu. To zaś jest nie do przecenienia. Jest zatem książka ta próbą odpowiedzi na pytanie, które w dyskursie powraca od lat i powracać będzie jeszcze długo - tak pod wpływem przemian politycznych, historycznych, gospodarczych jak i społecznych. Próbą - co trzeba dodać - dość udaną i nastawioną na czytelnika masowego - dzięki czemu do refleksji skłonić będzie mogła wielu. Jako powieść autotematyczna również sprawdza się stosunkowo dobrze.

To pozycja, która może być śmiało polecana zarówno każdemu miłośnikowi literatury jako tematu powieści, jak i amatorom beletryzowanych książek wojennych - każdy z nich znajdzie w niej coś dla siebie, szczególnie panie, gdyż jest ona sklasyfikowana jako książka dla kobiet - i faktycznie, wiele jej cech, każe ją tak przyporządkować.   

Ja sama zaś nieco się rozczarowałam, a to prawdopodobnie za sprawą ogromnych oczekiwań, jakie żywiłam wobec Stowarzyszenia... Muszę przyznać, że mimo stosunkowo niewielkiej ilości stron, często dotykało mnie subiektywne uczucie znużenia, którego nie mogłam przezwyciężyć. Tym bardziej, że w książkach autotematycznych zaczytuję się pasjami i mogłabym przytoczyć co najmniej kilka tytułów znacznie lepiej realizujących ów wątek (jak chociażby kapitalny Eugenides i jego Intryga małżeńska), nawet jeśli niekoniecznie odwołujących się do II wojny światowej (choć i takich nie brakuje, patrz: Złodziejka książek). 

Nie mogę jednak niczego zarzucić warstwie językowej, która jest bardzo poprawna, jak i samemu pomysłowi na książkę - ten podoba mi się bardzo. Daleka jestem od odradzania Wam tego tytułu - wręcz przeciwnie, bardzo go polecam - jestem przekonana, że jeżeli nie postawicie poprzeczki tak wysoko jak ja, czeka Was jedynie miłe rozczarowanie - znajdziecie w niej bowiem wiele ciepła, uroku i prostego optymizmu oraz wiary w ludzi - tak niezbędnych w dzisiejszych czasach, coraz bardziej zdehumanizowanych.

Zakosztujcie w sile płynącej z literatury - a może podczas czytania przegryzać będziecie właśnie placek z kartoflanych obierek?:)



[1] Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, Warszawa 2018, s. 21.

niedziela, 14 października 2018

Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków



Kojarzycie przepięknie wydany Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków? Dziś przedstawiam Wam nowość spod pióra tegoż duetu - Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków.  

Pomysł na książkę jest świetny - oto para ilustratorów, postanawiając opowiedzieć o ponad dwudziestu gatunkach polskich motyli, które z łatwością spotkamy w każdym ogrodzie, stawia na zaprezentowanie ich w niezwykłej formie. Kolejne strony nie będą bowiem zwykłymi grafikami, lecz efektami wykorzystania różnych technik plastycznych. Podczas gdy z jednej spojrzy na nas motyl będący wynikiem kolażu bazującego na wielorakich tkaninach; w tym samym czasie z drugiej 'wyfrunie' kraśnik sześcioplamek narysowany dziecięcą ręką. 

W publikacji tej fotografie, akwarele, dziecięce rysunki, kolaże z tkanin przeplatają się z modelami stworzonymi z patyków i listków, ubogaconych materiałowymi elementami. Całość robi kapitalne wrażenie, przykuwając uwagę odbiorcy swoją nietuzinkowością.

Nie ma drugiej takiej książki, która dzięki wykorzystaniu tak wielu technik plastycznych zdołała stworzyć spójną, a co najważniejsze - przyciągającą czytelnika całość. Mimo że obraz jest tu warstwą dominującą, staje się on zachętą do poznawania kolejnych gatunków - nie tylko ich wyglądu, ale także specyficznych zachowań, upodobań, sposobów odżywiania.

Dzięki kartonowym stronom, książka idealnie będzie leżała w rękach maluszka, który nie zniszczy jej tak łatwo, nawet przy wielokrotnym kartkowaniu. Kartkować zaś będzie na pewno!

Ewie i Pawłowi Pawlakom po raz kolejny udało się stworzyć cudowną publikację, która zachwyci pewnie niejednego dorosłego. Sama jestem pod ogromnym wrażeniem wydania. Cudowna, nieszablonowa, a przy tym niezwykle pouczająca książka, którą polecam każdemu z Was - nieważne, ile macie lat.




sobota, 1 września 2018

Mój mąż i ja - Ingrid Seward



To, co serial The Crown zrobił dla monarchii angielskiej, jest niezmierzone. Kapitalna realizacja sprawiła, że Elżbieta II po raz kolejny stanęła w centrum uwielbienia tłumu i stała się obiektem jego niepojętego zainteresowania.

Świetnie wykorzystali tę okazję wydawcy, oferując czytelnikom i fanom serialu dodatkowe uzupełnienie tego, co pokazano na szklanym ekranie. Książka Mój mąż i ja,  pełni dziś rolę dopełnienia historii najdłużej wspólnie żyjącej pary monarszej, której od lat przyglądają się ludzie na całym świecie. 

Ingrid  Seward od lat zajmuje się prowadzeniem pisma "Majesty" poświęconego przede wszystkim rodzinie Windsorów, zna wielu jego członków osobiście, jest zatem doskonałym źródłem wiedzy o tymże. Prowadzi ona czytelnika szlakiem rodzącego się związku "Elżuni" i Filipa, kieruje naszą uwagę na ich pierwsze wspólne lata, dni szczęśliwe, dni trudne, momenty kryzysów, w obliczu których stawała monarchia i wielu innych etapów ich małżeńskiego stażu. 

Książka ta, pomimo że zapowiada skupienie się na związku Elżbiety II i Filipa, wiele mówi także o samych rządach sprawowanych przez królową nad Wielką Brytanią od ponad 60 lat. 
Wspomina związki dzieci królewskiej pary, przypomina w obliczu jakiego kryzysu stanęła monarchia po śmierci Diany, a wszystko to teraz, gdy oczy całego świata skupione są wokół dwu książęcych par: Kate i Williama oraz Megan i Harry'ego. Stabilność małżeństwa Elżbiety II i Filipa winna być im przykładem, a my mamy możliwość zajrzeć za kulisy życia tej pary i dowiedzieć się, w czym tkwi ich sekret.


Biografie zawsze cieszą się ogromną popularnością, te jednak, które dotyczą losów rodzin królewskich, zainteresowanie budzą jeszcze większe - każdy ma bowiem nadzieję, że doczyta w nich coś, o czym w tabloidach nie może być mowy, o informacjach dotąd strzeżonych, nieujawnianych, a teraz wreszcie przekazywanych światu. Elżbietę II cechuje wielka powściągliwość w okazywaniu emocji, do czego była przygotowywana od najmłodszych lat, opowieść zatem o życiu jej i jej męża, stanowi ciekawe wejrzenie do świata jej uczuć i wieloletniego pożycia.  Jest przy tym napisana ze swadą: tak, że czyta się ją z wielkim zainteresowaniem i zachłannością.

Polecam, szczególnie fanom  serialu, dla których książka ta okaże się ciekawym dopełnieniem całości i naświetleniem pewnych wątków z innych perspektyw, niż te ujęte w serialu. Gwarantowany bestseller w kręgu zainteresowanych monarchią brytyjską.

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Uczciwa oszustka - Tove Jansson





Uczciwa oszustka Tove Jansson nie stanowi nowości, jest jednak kolejnym pięknym wznowieniem znanego już tekstu.

Autorka znana przede wszystkim z cyklu Muminki, to pisarka, której twórczość - bez względu na to czy dedykowana jest dzieciom, czy dorosłym - cechuje pewna niespieszność wyrażana na różne sposoby, odczytywana zarówno na poziomie języka, sposobu prowadzenia narracji, usposobienia postaci, jak i włączeniu przyrody w poczet bohaterów.

Nie inaczej jest w przypadku tejże pozycji. 

Przenosimy się do małej miejscowości znajdującej się nad skutą lodem zatoką, Västerby. Zima nie odpuszcza, śnieg sypie od miesięcy, a surowy klimat daje się we znaki mieszkańcom.

Miasteczko zamieszkuje pewna zamożna ilustratorka książek dla dzieci, specjalizująca się w rysowaniu królików. Stąd też jej willa nazywana jest przez sąsiadów Króliczym Domem. 

Chrapkę na niego ma Katri - była pracownica sklepiku, która mieszka wraz z bratem i owczarkiem niemieckim, do którego tylko ona może się zbliżać. Bohaterka uknuła cały misterny plan, którego celem jest zdobycie zaufania Anny, zamieszkania wraz z nią, a z czasem także zdobycie potrzebnych środków na spełnienie marzenia Matsa, jakim jest posiadanie własnej łodzi. Dotąd bowiem jej brat zajmował się jedynie ich budowaniem, pracując w szkutni braci Liljebergów. 

Samotna kobieta śpiąca na pieniądzach wydaje się łatwym celem. Katri zrobi wszystko, by w jej oczach stać się osobą godną zaufania.


Jansson po raz kolejny utkała powieść do lektury niespiesznej, której bohaterowie tak bardzo odstają od tego, co znamy, że nie sposób określić ich inaczej jak tylko dziwakami, na co niewątpliwy wpływ ma wyobcowanie i osamotnienie wynikające z położenia ich miejscowości. Każdy stara się tutaj grać pod siebie, nie zdradzając jednocześnie zbyt wiele, sporo kwestii załatwiając półsłówkami, by czasem nie powiedzieć zbyt wiele. Bohaterowie są złożeni, ich motywacje - poza Katri - niejednoznaczne i niepewne. 

Nie zrezygnowała również autorka z typowego dla siebie stylu, rozpoznawalnego zawsze i wszędzie, pozbawionego ozdobników, przegadania i przepychu. Sukces Jansson tkwi w prostocie, w umiłowaniu minimalizmu - w formie i treści. 

Polecam tę opowieść o kobietach, z których jedna zbyt ufnie podeszła do drugiej, a druga z łatwością wkupiła się w jej łaski, przyjmując rolę uczciwej oszustki. 




Inne ksiażki Tove Jansson na blogu:

Może Ci się również spodobać:
Szwecja okiem Polki - Muminkowy raj

wtorek, 14 sierpnia 2018

Będzie bolało - Adam Kay



Po ogromnej fali popularności książki Mali bogowie moda na teksty lekarzy / pacjentów / dziennikarzy podejmujących temat pobytów w szpitalu nie maleje. Czytelnicy, a co za tym idzie - pacjenci - są głodni wiedzy na temat tego, jak wygląda prawdziwe życie lekarza, co dzieje się za drzwiami, do których nie mamy dostępu, co tak naprawdę myślą lekarze, kiedy każą nam siedzieć długie godziny na izbie przyjęć.

Oto naga prawda, podana jednak zupełnie inaczej niż u Pawła Reszki. Będzie bolało to podszyte sporą dawką humoru i ciętej ironii zapiski byłego lekarza, który piął się latami po ścieżce lekarskiej kaiery, aż wreszcie dotarł do punktu, w którym powiedział "stop".

Gdybym nie przeczytała ostatniego rozdziału, mogłabym powiedzieć, że książka bawi do łez i powoduje skurcze brzucha wywołane eksplozją śmiechu. Epilog jednak - odmiennie niż całość, utrzymany jest w zupełnie innym tonie, co sprawia, że dramat Kaya wybrzmiewa niesamowicie,a całość pozostaje w naszej głowie na dłużej, niż pozostała by zabawna opowieść o ginekologicznych anegdotkach.

Zanim jednak dotrzecie do tego rozdzierająco smutnego momentu, czeka Was lektura ukazująca życie lekarzy w Wielkiej Brytanii, którzy już w wieku 14 lat muszą zadecydować o ścieżce swojej kariery. Rzuceni najpierw w wir trudnych studiów, a później na głębokie wody stażu i rezydentury, mogliby z łatwością zwariować z przemęczenia, odpowiedzialności spoczywającej na ich barkach i braku zrozumienia nawet wśród bliskich. Ludzie, którzy spędzają kilkadziesiąt godzin na nogach, operując non stop i decydując, który nagły przypadek jest ważniejszy od drugiego; osoby, które nie potrafią wziąć wolnego dnia na własny ślub; których związki rozpadają się, bo nie mają szans trwać. Kay o swoim lekarskim życiu, o ginekologicznych przypadkach z jakimi przyszło mu się mierzyć, o porodach, które nie zawsze przebiegały tak, jakby chciał, o pacjentach, których zachowanie często przyprawiało o dreszcze opowiada z taką swadą i humorem, że czyta się go z nieskrywaną przyjemnością, zastanawiając się nierzadko, co ludzie mają w głowach dokonując pewnych "zabiegów" na własnym ciele. 

Bawiłam się przednio, uśmiałam się szalenie, powtykałam do książki dziesiątki karteczek indeksujących, by co ciekawsze fragmenty podsuwać gościom. I w takim tonie mogłabym lekturę zakończyć, bardzo szybko o niej zapominając. To jednak, co serwuje autor na koniec, co stanowi gwóźdź do trumny jego decyzji o odejściu z zawodu, do tej pory we mnie rezonuje, dyskwalifikując jednocześnie książkę jako literaturę faktu o charakterze humorystycznym. 

To lektura, która jednocześnie bawi, wzrusza, przeraża i zasmuca. 

Bardzo dobra. Polecam! Na pewno nie jest odcinaniem kuponów od popularności książek w tej tematyce, lecz kandydatką na kolejny bestseller.



Zbliża się początek roku szkolnego? Nie panikuj!



Zbliża się początek roku szkolnego? Nie panikuj!

Łatwo się mówi, prawda? Te wakacje były (są!) moim pierwszym pełnoprawnym urlopem nauczycielskim. Mam jednak to do siebie, że zamiast całkowicie odciąć się od pracy, ciągle kombinuję "co by tu od września....". Wyprawkę na nowy rok szkolny zaczęłam kompletować jeszcze zanim zabił ostatni dzwonek poprzedniego, bo zawsze wiem jaki to wydatek na raz. Wszystkie pomoce naukowe, długopisy, piórniki, organizery, materiały dydaktyczne - mój portfel co roku płacze. Na szczęście, coraz częściej można natknąć się na promocje, które choć trochę odciążą nasz domowy budżet. Chociażby ta od Taniej Książki ( https://www.taniaksiazka.pl/podreczniki-c-313.html?Theme=#artykuly-szkolne ).
Na stronie można znaleźć zarówno podręczniki, lektury, repetytoria w atrakcyjnych cenach, jak i całą gamę artykułów szkolnych od ołówków poczynając, na tornistrach kończąc. Oczywiście podoba mi się jakieś 10 piórników, więc wybrać jeden wcale nie będzie łatwo, za to ceny rekompensują ewentualne trudności decyzyjne:) Podział na kategorie bardzo ułatwia poruszanie się po stronie jedynie w tym obszarze, który nas interesuje, a to pozwala oszczędzać nie tylko czas, ale i pieniądze. Jeśli macie wątpliwości, które podręczniki są refundowane, a które nie - u dołu strony znajdziecie podpowiedź.



A Wy? Kompletujecie już wyprawkę czy zostawiacie to na ostatni moment, by móc cieszyć się wakacjami jak najdłużej? Kupujecie z głową czy jak w amoku?:) Dajecie się uwieść feerii barw i wzorów czy stawiacie na klasykę?








poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Kocham tylko tak - Kate Sterritt



Kocham tylko tak Kate Sterritt to typowa książka dla kobiet, z którą spędzić będziecie mogli przyjemne wakacyjne popołudnie - oddając się wzruszeniom, czytając o miłości i cierpiąc wraz z bohaterami, po to, by w końcu znaleźć ukojenie. 

Emerson Hart od najmłodszych lat spotykała się z Merekim - najpierw tworzyli parę zgranych przyjaciół, wraz z upływem czasu jednak ich dziecięca przyjaźń przerodziła się w młodzieńczą fascynację, a później miłość. Byli nierozerwalni. Planowali wspólną przyszłość, w której ona miała być wziętą malarką organizującą cieszące się powodzeniem wystawy, on zaś budowniczym wieżowców sięgających nieba. Realizacji ich planów zagroziło jedno spotkanie, po którym nic nie było już tak jak dawniej. 

Po latach, na drodze Emerson staje Josh - mężczyzna, który nie dość, że przypomina jej Merekiego, to jeszcze sprawia, że odżywają wszystkie jej młodzieńcze pragnienia, których nie zdołała spełnić. 
Kobieta jednak nie potrafi zaufać własnemu sercu i pozwolić odejść przeszłości, mimo że wszystko wokół zdaje się wołać, by poddała się temu, co nadeszło. Tym bardziej, że bohaterów łączy pewien niezwykły obraz pochodzący z czasów, gdy serce Emerson było jeszcze otwarte...

Nie jest to literatura wysokich lotów - ot, lekka powiastka na słoneczne dni, idealnie wpasowująca się letnie popołudnia na hamaku i wakacyjny odpoczynek. Niezobowiązująca, dostarczająca wzruszeń, a nawet zaskakująca swym finałem. Na urlop czy ogródek - jak znalazł. Znajdziecie w niej wszystko to, co oferować może literatura kobieca - uczucie, przeszłość naznaczoną cierpieniem i szansę na ponowne szczęście. Kocham tylko tak wybrzmiewa znanym rytmem, niby melodia, którą gdzieś już się zasłyszało i która przywodzi na myśl ciepłe wspomnienia. Z tego też powodu, mimo pewnej sztampowości, chce się ją czytać, chce się do niej wracać i wsłuchiwać w dobrze znany rytm, niczym w ulubioną piosenkę. 

Takich właśnie książek potrzeba na wakacyjny detoks od stresu i codziennego zabiegania - polecam zatem na sierpniowe dni. 


środa, 11 lipca 2018

Książki na wakacje - co wybrać i jak nie przepłacić?




Halo, halo! Wyjechaliście na wczasy,a na miejscu brak stoisk z tanią książką?
Nigdzie jeszcze nie wyjechaliście, ale już wolicie uzbroić się w dobrą i niedrogą lekturę?
Mam dla Was coś idealnego - Tania Książka dostępna online, od ręki, bez pośredników ;)

Wystarczy, że odwiedzicie tę stronę, a  Waszym oczom ukażą się przecenione bestsellery. Rabaty sięgają aż 80%.


Co dobrego znajdziecie w promocji?

A ja żem jej powiedziała... Kaśki Nosowskiej - pamiętacie jeszcze moją recenzję? Jeśli nie to klik. Kto po jej przeczytaniu jakimś szalonym zrządzeniem losu wciąż jej nie nabył, teraz ma szansę - i to za -40% ! Kupujta!


Mali bogowie - komu za ciepło i chce sobie zmrozić krew w żyłach? Nic prostszego! Dla przypomnienia moja opinia tutaj. A dla Was -33%. A co!


Opowieść podręcznej - Atwood za -40%? Nie ma nad czym się zastanawiać. Książka wbije Was w leżak, nikt Was już nie pozbawi miejsca na plaży, nie sposób będzie Was wydobyć!
Recenzja tu. 




Szperajcie, wybierajcie - jest na czym oko zawiesić!
Promocja trwa całe wakacje, ale ceny mogą ulegać zmianie;)



Dam Ci to wszystko- Dolores Redondo


Wiele osób słysząc nazwisko Dolores Redondo, słyszy - bestseller. Nie bez przyczyny - napisana przez nią seria Dolina Baztán zyskała sobie wielu sympatyków, którzy po każdą jej kolejną powieść sięgną bez zastanowienia.

I właśnie jest ku temu okazja, bowiem do księgarń trafiła książka Dam Ci to wszystko będąca odpowiedzią na tęskne westchnienia wiernych czytelników.

Przedmiotem opowiedzianej historii są losy poczytnego pisarza Manuela, który dowiaduje się, ze jego mąż Álvaro zginął w wypadku samochodowym. Na jaw wychodzi, że przebywał on w Galicji, nie zaś w Barcelonie, jak sugerował przed wyjazdem. Ta tragedia jest jednak dopiero początkiem nieszczęść spływających na mężczyznę. Okazuje się bowiem, że żył w kłamstwie. Gdy przybywa do Galicji, dowiaduje się, że śledztwo zostało zamknięte. Poznaje jednak rodzinę swojego męża, o której istnieniu nie miał pojęcia - jak się okazuje członków dostojnego rodu Muñiz de Dávila. Ostatnią rzeczą jaką można by o nich powiedzieć, to że przyjęli go serdecznie. Manuel nie baczy na to jednak zbytnio, zbyt wstrząśnięty tym, jak wiele tajemnic miał przed nim Álvaro i jak długo udało mu się prowadzić podwójne życie. Gdy postanawia opuścić Galicję, na jego drodze stają ludzie podejrzewający, że w sprawę wypadku zamieszani są członkowie znamienitego rodu, których sprawiedliwość się nie ima.  

Manuel postanawia wszcząć prywatne śledztwo wraz z emerytowanym policjantem oraz księdzem zaprzyjaźnionym z rodziną tragicznie zmarłego. 

Dam Ci to wszystko zdobyło prestiżową nagrodę Premio Planeta, co wielu potencjalnym czytelnikom wystarczyć może za zachętę - wyróżnienie świadczy bowiem o powrocie autorki w wielkim stylu. 

Jej powieść łączy w sobie elementy kilku gatunków - na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się kryminał, jednak doprawiony jest on solidną porcją obyczajówki, a także szczyptą powieści społecznej, opisującej galicyjskie tradycje. Początki są niespieszne - autorka skrupulatnie zarysowuje tło, krok za krokiem, rozdział za rozdziałem dodając istotne dla rozwoju akcji elementy, wcale nimi jednak nie bombardując. Wiele w książce tej opisów, także trzeba być przygotowanym nie tylko na śledztwo, które wraz z bohaterami będziemy rozwiązywać, ale również na malowniczo zarysowaną przestrzeń Galicji, którą podczas tej lektury bardzo dobrze poznamy.

Bóg nie jest automatem do kawy - Zbigniew Czendlik, Marketa Zahradnikova


Bóg  nie jest automatem do kawy  to jeden z lepszych wywiadów, jakie było mi dane ostatnio czytać.

Gdybym miała napisać, czego dotyczy, napisałabym, że to wywiad-rzeka o życiu. O życiu człowieka, który choć wzrastał w wierze od najmłodszych lat, to pokory wciąż musiał się uczyć. Oto Zbigniew Czendlik, ksiądz urodzony w Brennej, po latach seminarium wrzucony na głęboką wodę do wymagającej parafii w Chorzowie, gdzie musiał oddawać się kapłańskiej rutynie, a później... wrzucony na wodę jeszcze głębszą. Po trzech latach spędzonych u św. Floriana, z jedzeniem podawanym pod nos i kapłańskim all inclusive, został przez ówczesnego arcybiskupa skierowany do Czech - świata pozornie bliskiego, a w praktyce niesłychanie odległego. 

Podczas lektury ma się wrażenie, że Czendlik to taki "ksiądz z jajem", słucha się go magicznie, niczym najlepszego gawędziarza. A mówi przy tym o sprawach ważkich  - powołaniu, wierze, Bogu, Kościele, miłości. Wszystko to bez sztucznego nadęcia, pompatyczności i wywyższania się, lecz z wielkim i zdrowym dystansem. Być może w Polsce szybko zamknięto, by mu usta. W Czechach jest ożywczym magnesem przyciągającym do Chrystusa.

Kazanie, podobnie jak minispódniczka, powinno być krótkie i dopasowane [1].
Kojarzycie księdza, który do sesji zdjęciowej włożył czerwone szpilki, by w ten sposób promować równość kobiet i mężczyzn? To właśnie Czendlik, a zdjęcie to, jest kwintesencją tego, jak mówi i o czym mówi. Człowiek o niezwykłej otwartości, wyzbyty strachu przed trudnymi tematami, trafiający do miejsca, w którym ateistę spotkać nietrudno, a dotrzeć do niego z żywą wiarą - niełatwo. I na tym właśnie czeskim gruncie, znalazł Czendlik sposób na to, by swoim słowem i  życiem przyjść do każdego i otwierać go na dialogiczny Kościół. 

Źródło


Polecam - by w te wakacje nie zaniedbać duchowości i przypomnieć sobie, że dobro nie zna granic. Absolutny bestseller, do którego będę wracać, by przypomnieć sobie, że często to, co wydaje się banalne i przyziemne, może być i jest źródłem prawdziwego szczęścia. W świecie dążącym do wyjątkowości łatwo utracić do z oczu i prychnąć na to z pogardą. Zatem - ku refleksji.




[1] Bóg nie jest automatem do kawy, Markéta Zahradníková, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2018, s. 50.

wtorek, 10 lipca 2018

Łobuzy. Grzesznicy mile widziani - Grzegorz Kramer SJ, Piotr Żyłka, Łukasz Wojtusik



Łobuzy  to lektura, z którą spędzić można kilka inspirujących popołudni. Oto Piotr Żyłka, redaktor portalu Deon.pl oraz autor rozmów z ks. Janem Kaczkowskim i Grzegorz Kramer - jezuita, od niedawna proboszcz i wielce medialna postać, stanęli w ogniu pytań Łukasza Wojtusika - ojca rodziny, dla którego sprawy wiary są niezwykle istotne. Panowie udowadniają, że w Kościele jest miejsce dla każdego i nie ma pytań oraz kwestii, które powinno się zamiatać pod dywan. Podejmują się rozmów o wielu palących sprawach - ich dialogi nie uciekają od tematu miejsca kobiet we współczesnym Kościele, różnorodności wspólnot - od "tradsów" przez Odnowę aż do Taize. 

Mężczyźni pochylają się między innymi nad tym, czym powinno być świadectwo, jak można i należy świadczyć, czy konieczne jest głoszenie wspaniałych, a jednocześnie pustych słów mających przyciągnąć do Kościoła; czy najważniejsze są statystyki, czy może Kościół powinien pozwolić sobie na kryzys, by się odnowić?

Autorzy rozmawiają o cierpieniu, umieraniu, grzeszności, spowiedzi, sakramentach, politycznych (a fe!) kazaniach i smutnych chrześcijanach widzianych w świątyniach. Pokazują jak można żyć, podejmują wątki swoich projektów mających na celu pomóc innym ludziom (jak krakowska Zupa na Plantach) będących namacalnym wyrazem miłosierdzia i bezinteresownej miłości.

Bestseller, który daje do myślenia - nad sobą, swoim miejscem w Kościele, swoją kondycją duchową. Nie zawsze jest wygodny, jest miejscem ścierania się różnych opinii i poglądów, ale to właśnie lubię - zetknięcie się światów, które na pozór zdają się odległe, a które łączy miłość do Boga i chęć dialogu.

Trzy męskie, silne głosy, z których każdy dochodzi z innego miejsca w Kościele i z innego miejsca na ścieżce życia - razem dają  czytelnikowi rozmyślania religijne, w których warto się zaczytać. 

Polecam - by w te wakacje nie zaniedbać duchowości.