środa, 31 października 2018

Lunchbox na każdy dzień - Malwina Bareła


Coraz popularniejsza staje się ostatnio moda na bento. Czym jest owo tajemniczo brzmiące słowo?

Bento to nic innego, jak wywodzący się z tradycji japońskiej posiłek serwowany w pudełku. Zwyczajowo składa się on z porcji ryżu / makaronu, mięsa / ryby oraz warzyw i owoców. Całość ma stanowić pełnowartościowy posiłek. 

Do tej pory bento najczęściej kojarzyłam z daniami przygotowanymi dla dzieci przez ich mamy, by zachęcić je do jedzenia tego co zdrowe - warzywa, owoce i porcje ryżu fantazyjnie poukładane są wówczas na talerzu w taki sposób, by przypominać jakieś zwierzątko, zabawkę, znaną postać czy roślinę. Wszystko po to, aby zdrowe jedzenie zyskało w oczach dziecka na atrakcyjności.  

 Jak się jednak okazuje, takie bento to kyaraben i nawiązuje ono do kultury popularnej. Nie każde zaś "pudełkowe jedzenie" musi być od razu świnką ulepioną z ryżu, zawsze jednak podane jest estetycznie - by karmić nie tylko ciało, ale także nasycić wzrok. Rodzajów bento jest wiele, a różnice między nimi dotyczyć mogą wszystkiego - opakowania, okoliczności ich spożywania albo produktów jakie są wykorzystywane do jego stworzenia. Idea jest ta sama - w pudełku należy zawrzeć zbilansowany posiłek, który będziemy w stanie przygotować bez wielkiego nakładu czasu i który będzie się pięknie prezentować wizualnie.

Istotne jest bowiem także to, by zacząć jedzenie od sycenia oczu - odpowiedni dobór kolorów, przemyślane ułożenie - to wszystko może sprawić, że chętniej sięgniemy po to, co zdrowe.

Nie wiem jak na Was, ale na mnie to działa - sama z siebie po seler nie sięgnę, ale gdybym znalazła go starannie ułożony w pudełku obok innych dobroci - zjadłabym go z ochotą, bo już sam widok estetycznie podanego posiłku zachęca mnie do jego spożycia. 

Malwina Bareła, autorka blogu Filozofia smaku, w swojej książce Lunchbox na każdy dzień nie tylko przybliża samą ideę bento, ale również przedstawia korzyści z niej płynące, rodzaje pojemników niezbędnych do rozpoczęcia takiego sposobu odżywiania się, jak i - co stanowi serce tej książki - dzieli się swoimi pomysłami na lunch zamknięty w pudełku.

Centralna część publikacji (a więc przepisy) usystematyzowana jest według pór roku, którym odpowiadają kolejne posiłki.

I tak wiosna zachwyci Was makaronem z truskawkami i serem; lato nasyci miniserniczkami z jagodami (mniam!!), jesień oczaruje plackami z dyni, a zima rozgrzeje pieczoną owsianką piernikową. Już same nazwy brzmią pysznie, a jeśli dodacie do tego odpowiednie walory wizualne i smakowe, to Wasz posiłek zamieni się w prawdziwą ucztę.

Kto by pomyślał, że ambrozję można zamknąć w pudełku :)

Polecam gorąco! Na każdą porę roku, z okazji i bez niej. Zacznij zabawę w 'bentowanie' już dziś;) 

Uwaga! To zaraża - szczególnie w pracy;)

Jaki znak Twój? Wierszyki na dalsze 100 lat niepodległości - Michał Rusinek



Obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości zostały tak pomyślane, by nikomu - nawet tym najmłodszym - nie umknęła owa istotna data. 

Kapitalną robotę zrobili również  Joanna oraz Michał Rusinkowie pod sztandarem Wydawnictwa Znak Emotikon. Oto w ręce młodego czytelnika dzięki temu niezwykle utalentowanemu rodzeństwu trafia książka, będąca jednocześnie gotowym scenariuszem na akademię z okazji świętowania tego ważnego dla Polaków dnia.

W niej to autor; mając w pamięci Katechizm polskiego dziecka stworzony w 1900 roku, kiedy to Władysław Bełza zadał dzieciom dziesięć pytań, które później przez lata wraz z odpowiedziami przyswajało każde pokolenie; postanowił zaktualizować to, co uległo zmianie przez te ponad sto lat. 

Autor stawia te same pytania co niegdyś, jednak odpowiedzi zostały uaktualnione o to, co przez lata ewoluowało; przysposobione do współczesnego języka i dziecięcej percepcji. Pytania "kto Ty jesteś? jak znak Twój? gdzie Ty mieszkasz? W jakim kraju? Czym ta ziemia? Czym zdobyta? Czy ją kochasz? A w co wierzysz? Czym Ty dla niej?  Coś jej winien?" zostały znowelizowane i uwspółcześnione, odpowiedzi zaś dużo bardziej rozbudowane - tak, by zaspokoić ciekawość współczesnego małego Polaka. 

Jako zaś że rymy Rusinka łatwo wpadają w ucho i zapadają w pamięć, ich czytanie winno być obowiązkowe w nadchodzące dni - w szkołach, przedszkolach, domach, centrach kultury. Po to, by najmłodsi z pełną świadomością mogli uczestniczyć w tych ważnych wydarzeniach, ale też, by z dumą głosić mogli, że są Polakami.

Całkowicie nowe odczytanie, na miarę dzisiejszych czasów. Z kapitalnymi (jakżeby inaczej!) ilustracjami Joanny Rusinek. 

Obowiązkowa pozycja w każdej biblioteczce niepodległej Polski. 

poniedziałek, 29 października 2018

Bullet journal. Planuj życie kreatywnie


Swoje własne planery, szkicowniki, notatniki, pamiętniki i organizery tworzyłam od lat. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się korzystać z profesjonalnego Bullet journal. Dałam szansę temu wydanemu przez Wydawnictwo Buchmann, bo wyjątkowo urzekł mnie tak swoją okładką, jak wnętrzem, bliskim mojemu poczuciu estetyki. 

Jestem osobą, która uwielbia wszystko notować i spisywać. Jestem również tym typem, który ma słabość do rzeczy ładnych. To drugie często mnie gubi, bo każdego roku mam kilka kalendarzy, kilka(naście) notatników i całą masę podobnych narzędzi do zapisywania. Jeśli macie podobny problem, myślę, że powinniście pomyśleć nad bujo, który powinien rozwiązać te kwestie. Jako że może on łączyć funkcjonalność tak planera, jak notatnika czy pamiętnika, zastąpi Wam dziesiątki notesików, które zagracały Waszą przestrzeń. 

Jego głównym celem jest pomoc w uporządkowaniu celów, priorytetów i planów, tak, by wystarczyło jeszcze miejsca na przyjemności. Regularne jego prowadzenie pozwala również kontrolować nawyki i mobilizować się do ich zmieniania na lepsze lub też wprowadzana postanowień dotyczących wszystkich sfer naszego życia - mając je wszystkie zanalizowane w jednym miejscu, łatwiej nam zarządzać samymi sobą. Wszystko to w formie przeróżnych list. Całość przeplatana jest inspirującymi myślami.

Fantastyczne jest to, że na stosunkowo niewielkiej powierzchni możemy notować niemalże wszystko, nie tworząc przy tym chaosu - listy książek / filmów / piosenek / stron internetowych, przepisy na ulubione potrawy, sprawy do załatwienia, ważne daty do zapamiętania, plan domowego budżetu, najbliższe wydatki. Przy tym wszystkim umożliwia on artystyczną ekspresję. Poza czernią i bielą, jedynym pojawiającym się w bujo kolorem jest przygaszony turkus - resztę swobodnie możemy zagospodarować sami - kolorując, mażąc, szkicując, malując, wykreślając, rysując. Dzięki temu, mimo że początkowo każdy Bullet journal wygląda identycznie, ostateczny kształt nadajemy mu sami, wyrażając tym samym własne wnętrze.

Jestem urzeczona i mam głębokie poczucie, że Wydawnictwo Buchmann rozpaliło moją nową pasję ;)

Jeśli tak jak ja lubicie mieć wszystko na papierze, koniecznie zapoznajcie się z ideą bujo i sięgnijcie na początek po taki gotowy wzór - doskonale przygotuje on Was do późniejszego samodzielnego tworzenia własnych magazynów kreatywności oraz informacji.

Polecam. A Was zostawiam z kilkoma przykładowymi stronami - zajrzyjcie do wnętrza.



niedziela, 28 października 2018

Historie spod podłogi [Dom. Wyprawa. Serce] - Justyna Bednarek



Seria trzech książeczek z cyklu Historie spod podłogi, w skład którego wchodzą: Dom, Wyprawa i Serce, to kolejna realizacja serii Czytam sobie, której celem jest przysposabianie najmłodszych do samodzielnej lektury, poprzez zastosowanie trzypoziomowego programu wspierającego naukę czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat. 

Poziom pierwszy, którego realizacją jest Dom składa się ze 150 do 200 wyrazów w tekście, ułożonych w krótkie zdania. Na kolejnych stronicach znajdują się dodatkowe ćwiczenia głoskowania. 
Poziom drugi [tu: Wyprawa] zawiera do 900 wyrazów w tekście, wprowadzane zostają dłuższe zdania oraz elementy dialogu. Poza 23 podstawowymi głoskami dodane zostaje również h, a w miejsce głoskowania ćwiczone jest sylabizowanie. 
Poziom trzeci [Serce], najbardziej zaawansowany, posiada już do 2800 wyrazów w tekście, a zdania są dłuższe i bardziej złożone, oparte na wszystkich głoskach. Na końcu znajduje się alfabetyczny słownik trudnych wyrazów.

Dom jest krótkim wprowadzeniem w to, co dzieje się pod każdym dachem tam, gdzie zdaje się nikt nie zaglądać: pod dywanem, pod panelami. Miejsca te zamieszkują Kudelek i Grubelek - dwa pyłki kurzu, które świetnie się razem bawią. W drugiej części serii, jaką jest Wyprawa towarzysze na skutek nieszczęśliwego splotu wypadków opuszczają swą norkę pod podłogą i lądują pod starym kredensem, gdzie zawierają zupełnie nowe znajomości. Czy uda im się wrócić do domu, omijając wszelkie domowe niebezpieczeństwa?



Część trzecia, Serce, podejmuje temat 'zwierzątek' hodowanych przez naszych bohaterów, jakim są niesporczaki. Podczas jednego ze spacerów z pupilem, życie Kudelka i Grubelka będą zagrożone, a w ich obronie stanie nie kto inny, jak ich odwieczny wróg - kot. Jak potoczą się losy tej znajomości?  Odpowiedzi szukajcie na kartach tej książeczki - więcej zdradzić nie mogę, by nie psuć Wam zabawy.



Urzeczona jestem całą serią książeczek z serii, ale ta przyciągnęła mnie szczególnie, jako że każdy kolejny poziom jest kontynuacją poprzedniego, co pozwala zachować ciągłość i rozwijać się wraz z bohaterami, co wcześniej nie miało miejsca. Justyna Bednarek tak sprawnie włada piórem, że zwykły kurz potrafi zamienić w magiczne i ciepłe opowiastki. Nie wierzycie? Zajrzyjcie pod podłogę!


Czujemisie - Agata Królak



Pamiętacie kapitalne Różnimisie Robimisie Agaty Królak? Do kolekcji dołączają własnie Czujemisie, równie wspaniałe, ale już dla dziecka nieco starszego. O ile w poprzedniej części do cudnej urody ilustracji dołączone było tylko jedno słowo będące podpisem, o tyle tutaj mamy już do czynienia z formą nieco bardziej rozbudowaną - każda strona to pełne zdanie wyrażające, jak dokładnie czuje się miś.



Dominującą rolę dla całości wciąż gra obraz - bardzo charakterystyczna kreska i dobór kolorów, które razem tworzą kompozycję imitującą dziecięce obrazki - proste, schematyczne, zawierające najistotniejsze elementy. 


Choć Robimisie graficznie podobały mi się bardziej, Czujemisie to kolejna kapitalna propozycja dla najmłodszych, w której zakochają się również rodzice. Może posłużyć nie tylko jako pretekst do rozmowy o uczuciach - szczególnie tych trudnych, może stać się przyczynkiem do dyskusji o tym, co spotkało nasze dziecko, ale służyć może także jako oswojona lekcja gramatyki i poprawnego budowania zdań oraz tworzenia porównań i przenośni - język polski dla najmłodszych w cudnie przystępnej formie. 

Z książeczki można korzystać na wiele sposobów, a jednym z nich może być również zabawa w zgadywanki - wystarczy polecić dziecku, by na podstawie obrazka odgadnął, jak może czuć się miś, a tu już prosta droga do lingwistycznych gier. 

Dzięki tej publikacji dziecko nauczy się również rozróżniać oraz definiować emocje, których całej palety doświadczy w swoim życiu. Wartości edukacyjne tej na pozór banalnej książeczki są niezmierzone, a piękna szata graficzna jedynie dopełnia całości i czyni korzystanie z publikacji niezwykle przyjemnym dla oka.


Poznajcie niezwykle uczuciowe i urokliwe misie i zaproście je do swojego domu!  Obiecuję, że nie pożałujecie.

Pozostawiajmy po sobie tylko to, co inni chcieliby oglądać. [Sztuka porządkowania życia po szwedzku - Margareta Magnusson]


Książka, którą chcę Wam dziś przedstawić jest wyjątkowa z wielu względów, a jednym z nich jest tożsamość i wiek autorki.

Oto Margareta Magnusson, osoba między osiemdziesiątym a setnym rokiem życia, mając na uwadze własne doświadczenia, postanawia podzielić się z czytelnikami tajnikami döstädning - porządkowania przed śmiercią, pojęcia wywodzącego się ze Szwecji. Niezwykle praktyczne podejście do tematu, który u nas wciąż jest tabuizowany, a w Szwecji nie stanowi niczego, o czym nie można by rozmawiać. 

Wyrzucanie wszystkiego, co zbędne w chwili, gdy czujemy, że zbliża się nasze odejście, wydaje się czymś niezwykle racjonalnym, choć dla niektórych może stanowić czynność niezwykle bolesną, bo wiążącą się z pogodzeniem się z nieuchronną śmiercią. Czy jednak, aby uporządkować swój dobytek trzeba koniecznie czekać do kresu swego życia? Magnusson udowadnia, że nie. 

Każdy z nas, niemalże każdego dnia, nabywa nowe rzeczy - drobiazgi, ale i rzeczy większe. Gromadzimy książki, ubrania, świeczki, tekstylia, gadżety, dekoracje, rośliny, kosmetyki i wiele, wiele innych przedmiotów, z którymi po naszym odejściu ktoś będzie musiał się uporać. To zaś będzie wiązało się dla niego nie tylko z wielkim obciążeniem psychicznym (choć stanowić może element przepracowania żałoby), ale także z ogromnym nakładem czasu i sił.

Dlaczego by więc nie zadbać o uporządkowanie wszystkiego znacznie wcześniej? Na przykład teraz?

Kto choć raz musiał się przeprowadzić albo zmienić szafy, ten wie, ile szpargałów jesteśmy w stanie przechowywać, często nie mając nawet świadomości ich istnienia. Autorka daje nam pretekst, by (może już po raz wtóry) odgruzować swoje życie i znaleźć w nim nieco przestrzeni. 

Już od dawna mamy bowiem świadomość tego, że nadmiar przygniata - także duchowo. Pora zatem na radykalne podejście do otaczającej nas przestrzeni i spojrzenie na wszystkie nasze rzeczy z perspektywy, można nawet dość makabrycznie rzec - pozagrobowej. Upychasz po kątach stare listy / pocztówki / pamiątki / pamiętniki, których nie powinien zobaczyć nikt poza Tobą? Wyrzuć. Masz przedmioty, które mogłyby komuś sprawić przykrość? Do kosza.

Tymi i wieloma innymi radami dzieli się na kartach tej króciutkiej publikacji autorka, łącząc temat trudny i bolesny, z typowo szwedzkim ciepłem i pragmatyzmem


Wadą wydania jest jego dość zaporowa cena - 39,90 zł za 127 stron tekstu ujętego w książeczce o niewielkim formacie to moim zdaniem za dużo. Jeśli jednak ta jedna publikacja miałaby całkowicie odmienić Wasze życie i podejście do gromadzenia rzeczy - być może warto...


Magia życzliwości - Jaime Thurston


O tym, że życzliwość ma wielką moc, wiemy od dawna - jeden drobny gest, może zmienić dzień lub nawet życie wielu ludzi, działając według zasady kręgów na wodzie.

Specjalnie dla czytelników złaknionych informacji o tejże, Jaime Thurston w jednym miejscu zebrała wszystkie dane dotyczące życzliwości mającej moc odmieniania świata. Według niej to najprostszy sposób nie tylko na polepszenie samopoczucia (swojego i innych), ale również przepis na długotrwałe szczęście. 

Na książkę składa się kilkadziesiąt propozycji na okazanie nieoczekiwanej uprzejmości. Są to między innymi bycie życzliwym dla nieżyczliwych, okazywanie wdzięczności, prace społeczne, spełnianie życzeń, zachęcanie, przytulanie, obecność, szczerość, przyjmowanie cudzej życzliwości i wiele innych. 

Każde hasło zostało poprzedzone cytatem / złotą myślą / dobrą radą otwierającą rozważania jemu poświęcone, przedstawione w piękniej formie graficznej - nadającej się idealnie do ramki.  Samo zaś rozmyślanie nad kolejną ideą połączone jest z konkretnymi wzorami zachowań i zachętą do działania 

Publikacja ta ma inspirować, otwierać na drugiego człowieka i płynące z niego dobro, uwznioślać i zachęcać do czynienia świata lepszym. Wydana wyjątkowo ładnie, w duchu poprzednich edycji poświęconych m.in. hygge. To właśnie warstwa graficzna jest główną siłą tej publikacji. 

Polecam każdego dnia wykonać jeden krok w stronę życzliwości - książka proponuje ich aż nadto, a kolejność wcale nie jest z góry ustalona.

Jeśli szukacie pomysłu na to, jak uczynić życie swoje i swoich bliskich (a także całkiem nieznajomych!) szczęśliwym, Thurston dostarczy Wam wiele cennych wskazówek, stając się bodźcem do działania. 

piątek, 26 października 2018

Cuda za rogiem - Keigo Higashino



Oto przed Wami powieść magiczna.

Yuji Namija, przez wiele lat prowadzący sklep wielobranżowy, na skutek splotu wydarzeń stał się nie tylko sklepikarzem, ale przede wszystkim - osobą, która dla wszystkich miała dobrą radę.

Jego miejsce pracy ewoluowało w swoisty kącik porad, do którego przez otwór w rolecie można było wrzucić list przedstawiający dręczący nas problem, a na drugi dzień przed otwarciem odebrać odpowiedź ze skrzynki na mleko. W celu zachowania anonimowości, epistoły podpisywane były pseudonimami, które nie pozwalały na identyfikację autorów. Dla właściciela jednak tożsamość piszącego nie miała znaczenia - wszystkich traktował jednakowo, nie zapominając o odpowiedzi nawet na pozornie błahe wiadomości. 

Ten nietypowy sposób pomagania innym zyskał sobie ogromny rozgłos. Młodzi, starsi, ludzie z problemami wielkiej wagi i ci z drobnymi wątpliwościami - każdy mógł zasięgnąć rady u właściciela, który pochylał się nad każdą kwestią i odpowiadał najrozważniej, jak tylko mógł, niosąc pocieszenie, rozwiewając wątpliwości czy zwracając uwagę na niedostatki pomysłów nadawcy.

Po jego śmierci budynek opustoszał, a o samym właścicielu powoli zapominano. Wszystko miało zmienić się w dniu, kiedy po kilkudziesięciu latach od śmierci pana Namiyi, jego dawny sklep stał się kryjówką dla trzech złodziei. Ich przybycie otworzyło wrota, dzięki którym teraźniejszość połączyła się z przeszłością, a kącik porad znów miał ożyć... 

Keigho Higashino stworzył książkę, która zyskiwała na wartości dzięki niespiesznej lekturze. To ona bowiem pozwalała się pochylić nad każdym kolejnym problemem i zastanowić się, co my zrobilibyśmy na miejscu tak autora listu, jak Namiyi. Powieść ta ma w sobie magię, którą trudno ubrać w słowa - kryje się ona między kolejnymi poradami, czai w zachowaniu bohaterów, zmieniających się niemalże na naszych oczach. Osoby, które wybrały nieciekawą ścieżkę życiową, pod wpływem rad udzielanych innym, sami dostrzegają szpetotę swoich wyborów i kierują się w stronę dobra. Książka Higashino niesie jasny przekaz - każdy ma szansę na zmianę, bez względu na to, jak mocno pobłądził.

Na uwagę zasługuje także kapitalna okładka, autorką której jest Nikola Hahn, a która - nie ukrywam - stała się dla mnie pierwszym wabikiem. To ona zwróciła moją uwagę i to w dużej mierze dzięki niej, miałam szansę poznać tę cudowną powieść. 

W chwili, gdy mimo ogromnej niechęci do tegoż, znalazłam się w tak fatalnym momencie dorosłego życia, że nie mam czasu ani dla siebie, ani dla innych, [co napawa mnie tak złością, jak smutkiem] a moimi niemalże jedynymi towarzyszami dnia stają się szkolne dzieci [które uwielbiam, ale które nie zastąpią mi rodziny i przyjaciół], całym światem zaś praca pochłaniająca 99% mojej energii, książki takie jak Cuda za rogiem stają się dla mnie szczególnie ważne. 

Ta zaś jest szczególna. Ciepła, z pozytywnym przekazem, inspirująca do czynienia dobra i bycia z innymi i dla innych, nawet za cenę rezygnacji z siebie. Ukazana została w niej przewrotność losu, która dosięgnąć może każdego z nas, przewartościowując nasze życia. Miałam wrażenie, że czytając ją, spotykam się z kimś bliskim.

Polecam - idealna do czytania pod kocem i z ciepłą herbatą na podorędziu.



wtorek, 16 października 2018

Apartament w Paryżu - Guillaume Musso




Apartament w Paryżu, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso, autora uwielbianego przez rzesze czytelników na całym świecie, jednak udane na tyle, że z pewnością nie będzie ono ostatnie.

Oto Madeline postanawia wynająć pracownię ukrytą w malowniczym zaułku Paryża. Zaszywa się tam, by spędzić trochę czasu w samotności i odnaleźć odpowiedzi na pytania skryte głęboko w jej wnętrzu. Na skutek nieporozumienia, to samo miejsce zostało w tym samym czasie wynajęte przez Gasparda - dramatopisarza, którzy zaplanował sobie pracę w ciszy i osamotnieniu.

Żadne z nich nie chce zrezygnować, jednak gdy żadne tego nie zrobi, zamiast planowanej samotności, czeka ich dzielenie pracowni należącej przez lata do słynnego artysty, Seana Lorenza, z którym wiąże się pewien sekret...

Tych dwoje samotników postanawia połączyć siły i ruszyć w ślad za zaginionymi obrazami byłego właściciela "ich" mieszkania. Choć inaczej wyobrażali sobie swój pobyt w urokliwym zakątku Paryża, ich spotkanie - jak wiele tych niespodziewanych - na zawsze odmieni ich życia.


Musso czyta się z niezwykłą lekkością, co pozwala zrozumieć fenomen jego popularności. Jest jednocześnie tajemniczo i romantycznie, a zmieszanie tych dwu elementów nadaje całości charakterystycznego rysu. Choć wiedziona jakimś przeczuciem spodziewałam się przede wszystkim wątku romansowego, na pierwszy plan wysuwa się tu raczej wątek sensacyjny. Autor sprawnie posługuje się piórem, kreśląc obrazy bohaterów z trudną przeszłością, którzy muszą mierzyć się ze swoimi słabościami, by ich prywatne śledztwo mogło posuwać się naprzód. A to - dla dwójki samotników - wcale nie może być łatwe. I tę trudność właśnie stara się odmalować Musso, wkładając w ręce czytelników powieść angażującą, choć z całą pewnością nie nowatorską.

Przyjemnie, lekko, rozrywkowo - w sam raz na poprawę nastroju w jesienne wieczory. Polecam. Zaczytacie się i nie zauważycie, że na dworze zrobiło się ciemno, a w Waszym kubku zabrakło herbaty.



Nowy Sekretnik Szeptuchy - Katarzyna Berenika Miszczuk



Może i szeptucha ze mnie żadna, ale za to Słowianką jestem z krwi i kości, zatem Nowy Sekretnik Szeptuchy musiał trafić w moje ręce. Planowanie, zapisywanie, odhaczanie i skreślanie to moje żywioły - a jeśli użytkowanie kalendarza może się wiązać także z nabywaniem wiedzy - jestem na tak.

Sytuacja taka ma miejsce właśnie w przypadku kalendarza zaprojektowanego przez Katarzynę Berenikę Miszczuk w nawiązaniu do serii jej książek. Oto między kolejnymi datami, użytkownik znajdzie specjalne przepisy szeptunki na pozbycie się bólu gardła czy chrypy; horoskopy, testy (m.in. sprawdzające jakim typem nalewki jesteśmy); dowie się, jak zabić demoniczne istoty; pozna sekrety urodowe, a także przepisy na różne rodzaje nalewek. Między kartami znajdą się również bajki oparte na słowiańskich podaniach.

Całość tworzy wyjątkowy kalendarz. Choć okładka jest barwna, sugerująca kolejną powieść, wnętrze utrzymane jest w kolorystyce czarno-białej, pozwalając tym samym właścicielowi na dowolne rozplanowanie przestrzeni i dodanie ewentualnych kolorów. 

Estetycznie, klasycznie, z dawką słowiańskiej wiedzy. Jeśli jeszcze nie wybrałyście kalendarza na przyszły rok - polecam wziąć ten pod uwagę.



poniedziałek, 15 października 2018

Szkolnik superdziewczyny


Rok szkolny rozkręcił się już na dobre i pewnie część z Was zauważyła już, że organizacja nie należy do najłatwiejszych elementów codzienności. Zawsze na coś zabraknie czasu - a to na naukę, a to na zabawę, a to na spełnianie marzeń, a to na zwyczajnie nicnierobienie czy spokojne pogaduchy z koleżanką.

W tej sytuacji pomocny okazać może się planer, który pozwoli Wam zorganizować się na tyle, by w Waszym nastoletnim życiu nie zabrakło czasu na nic. Oto przed Wami Emi i  Tajny Klub Superdziewczyn. Szkolnik Superdziewczyny. 

Książka ta, to swoista hybryda pamiętnika i planera, dedykowana jedynie wyjątkowym dziewczynom - a więc Tobie.

Dzięki niej z powodzeniem zaplanujesz naukę, odpoczynek, odrabianie zadań domowych, a także organizację ważnych wydarzeń - urodzin, dziewczyńskich wieczorów i wszystkiego, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Możesz zabrać go ze sobą wszędzie, by w każdej chwili móc coś dodać albo usunąć ze swojej listy rzeczy do zrobienia.

Poza typowym kalendarzem, znajdziesz tu sylwetki znanych Superdziewczyn (np. J.K. Rowling) oraz przepis na siedem kroków do superorganizacji. Będziesz mogła wpisać do niego najważniejsze informacje na swój temat, rozpisać swoje ulubione zajęcia i przedmioty, stworzyć listę najistotniejszych wydarzeń roku, wpisać plan lekcji, utworzyć spis wszystkich zadań domowych według kryterium ważności, wykreować listę prezentów świątecznych, planów sylwestrowych, noworocznych postanowień, planów wakacyjnych  i wiele, wiele innych.

Bardzo ważne jest również to, że całość jest wydana bardzo estetycznie i z pewnością Ci się spodoba - a to przecież istotne, prawda? 

Jeśli wciąż masz trudności z organizacją, koniecznie dołącz do Tajnego Klubu Superdziewczyn i wraz z Emi zaplanuj ten wyjątkowy rok. Będzie się działo! A Ty będziesz miała wszystko pod kontrolą i o niczym nie zapomnisz. 

niedziela, 14 października 2018

Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków



Kojarzycie przepięknie wydany Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków? Dziś przedstawiam Wam nowość spod pióra tegoż duetu - Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków.  

Pomysł na książkę jest świetny - oto para ilustratorów, postanawiając opowiedzieć o ponad dwudziestu gatunkach polskich motyli, które z łatwością spotkamy w każdym ogrodzie, stawia na zaprezentowanie ich w niezwykłej formie. Kolejne strony nie będą bowiem zwykłymi grafikami, lecz efektami wykorzystania różnych technik plastycznych. Podczas gdy z jednej spojrzy na nas motyl będący wynikiem kolażu bazującego na wielorakich tkaninach; w tym samym czasie z drugiej 'wyfrunie' kraśnik sześcioplamek narysowany dziecięcą ręką. 

W publikacji tej fotografie, akwarele, dziecięce rysunki, kolaże z tkanin przeplatają się z modelami stworzonymi z patyków i listków, ubogaconych materiałowymi elementami. Całość robi kapitalne wrażenie, przykuwając uwagę odbiorcy swoją nietuzinkowością.

Nie ma drugiej takiej książki, która dzięki wykorzystaniu tak wielu technik plastycznych zdołała stworzyć spójną, a co najważniejsze - przyciągającą czytelnika całość. Mimo że obraz jest tu warstwą dominującą, staje się on zachętą do poznawania kolejnych gatunków - nie tylko ich wyglądu, ale także specyficznych zachowań, upodobań, sposobów odżywiania.

Dzięki kartonowym stronom, książka idealnie będzie leżała w rękach maluszka, który nie zniszczy jej tak łatwo, nawet przy wielokrotnym kartkowaniu. Kartkować zaś będzie na pewno!

Ewie i Pawłowi Pawlakom po raz kolejny udało się stworzyć cudowną publikację, która zachwyci pewnie niejednego dorosłego. Sama jestem pod ogromnym wrażeniem wydania. Cudowna, nieszablonowa, a przy tym niezwykle pouczająca książka, którą polecam każdemu z Was - nieważne, ile macie lat.




sobota, 13 października 2018

Krótka historia sztuki - Susie Hodge



Historia sztuki to ocean niemalże bez zna. Co rusz, pojawiają się nowe dzieła, nad którym warto by się pochylić. Ich interpretacja jednak nie będzie możliwa, jeśli nie sięgniemy głębiej - do podstawowych kierunków, nurtów, dzieł, tematów, technik i ich przedstawicieli. 

Dzięki kieszonkowemu przewodnikowi o niezwykle wdzięcznej nazwie Krótka historia sztuki, mamy możliwość w sposób nad wyraz sprawny "przespacerować się" szlakiem sztuki, odkrywając jej różnorodność, piękno, a także wielorakość pełnionych przez nią funkcji. 

Celem ułatwienia odbiorcy poruszania się po książce, Susie Hodge podzieliła ją na cztery części. Pierwsza z nich obejmuje zagadnienia poświęcone kierunkom sztuki, druga skupia się na dziełach, trzecia koncentruje się wokół tematów, zaś czwarta opowiada o technikach. 

Główną oś stanowi część poświęcona dziełom sztuki - to ona jest najobfitsza i zawiera opis pięćdziesięciu najważniejszych prac znanych artystów.

Strony zaprojektowane są bardzo czytelnie - u góry każdej z nich odbiorca znajdzie kluczowe daty, pod nagłówkiem zaś spis najwybitniejszych artystów (lub dokładne informacje o prezentowanym dziele). Pod reprodukcjami dzieł sztuki wymienione zostały pozostałe dokonania twórcy, obok zdjęć zaś najważniejsze informacje o danym tekście kultury. 

Każda strona posiada odnośniki do kierunków, tematów i technik, dzięki czemu czytelnik z łatwością na bieżąco może uzupełniać wiedzę.

Całość została wydana bardzo estetycznie, jakość reprodukcji jest zadowalająca, zaś lekkość i poręczny format książki pozwoli na noszenie jej ze sobą wszędzie tam, gdzie będziemy odczuwali taką potrzebę, bez konieczności dźwigania ciężkiej książki, jak to często bywa przy publikacjach poświęconych tejże tematyce.

Polecam wszystkim, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze sztuką i poszukują kompendium, które w sposób zwięzły, acz przemyślany i solidnie wykonany prezentują najważniejsze i podstawowe fakty.

Krótka historia sztuk to doskonały materiał dla początkujących.




Nie możesz być na Śląskich Targach Książki? Kup tanio online.


Nie możesz być na Śląskich Targach Książki? Kup tanio online. 

Księgarnia Tania Książka po raz kolejny bombarduje publikacjami za 10, 15 i 20 złotych.

Jest w czym wybierać. Sama  wypatrzyłam tam Hobbita  w okazyjnej cenie (czy to możliwe, że ktoś go jeszcze nie ma?!) i parę tytułów, o których swego czasu pisałam na blogu, m.in. Dyskretne szaleństwo czy Żałując macierzyństwa.

Jest też Szczygielski, Mankell, Roth, Miłoszewski, Cussler, Feeney, dopatrzyłam się również klasyki, a więc wszystko w myśl zasady - dla każdego coś miłego. 

Promocja trwa do 16 października, zatem nie zastanawiajcie się długo, tylko zapewniajcie koszyczki lekturami na jesienne dni i wieczory;) 




Drzewa - Piotr Socha, Wojciech Grajkowski





Moi stali Czytelnicy dobrze już wiedzą, iż powiedzieć, że kocham publikacje Wydawnictwa Dwie Siostry, to nic nie powiedzieć. Zachwycam się właściwie każdą ich kolejną książką, a gdy widzę pracę, jakiej dokonał cały sztab ludzi, by prezentowały się one tak, jak się prezentują, ogarnia mnie przeogromny podziw. 

To jednak, co zrobił Piotr Socha, najpierw w Pszczołach, a teraz w kooperacji z Wojciechem Grajkowskim w Drzewach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 

Publikacja, która w zamierzeniu ma przybliżać świat drzew najmłodszym odbiorcom, robi to bez względu na wiek tego, który książkę weźmie do ręki. Testowałam na pięciolatkach, jedenastolatkach, dwudziestoparolatkach i pięćdziesięciolatkach - wiek nie grał żadnej roli, efektem lektury zawsze były słowa zachwytu i uznania, wyrażone rzecz jasna adekwatnie do dojrzałości i zasobu słownictwa;). 

Książka ta poświęcona została w całości największym organizmom żyjącym na Ziemi. Snuje ona ich złożone historie, tradycje z nimi związane, opowiadając jednocześnie o ich niezwykłej mocy. Od tysięcy lat drzewa towarzyszą człowiekowi, dając mu schronienie, pożywienie i ciepło. Niewzruszenie stoją na straży świata, będąc niemymi świadkami wielu historycznych wydarzeń, co nierzadko wykorzystywane było między innymi na kartach literatury (które - nomen omen - również mamy właśnie dzięki nim). Dzięki Sosze mamy szansę na nowo odkryć ich złożony świat, przyjrzeć się ich bogactwu, rozmaitości i wielorakości; zachwycić się wyglądem korzeni, różnorodnością owoców, spojrzeć z "bliska" na endemity; poznać tych, którzy żywią się drzewami lub skrywają się w ich cieniu lub wnętrzu, nierzadko doskonale się kamuflując. Jeśli zaś wydaje Wam się, że Statua Wolności jest wysoka, to chyba nigdy nie słyszeliście o hyperionie.

Poza samą historią drzew, książka oferuje nam także przegląd budowli, instrumentów oraz wehikułów z drewna, wejrzenie w świat drwali i ich pracy, a także krótki pokaz drewnianych masek. Bardzo dużą rolę w publikacji tej odgrywa historia, szczególnie jedna z jej dziedzin - genealogia. Autor prowadzi również czytelnika szlakiem symboliki drzew - w religiach, legendach, literaturze (ukłony m.in. w stronę J.R.R. Tolkiena i jego entów). Wszystko to zrobione z przeogromną klasą i dbałością o najdrobniejsze szczegóły - tak merytorycznie, jak graficznie.
 
Jestem zachwycona, oszołomiona i całkowicie zaczarowana światem drzew, którego gościem choć na chwilę mogłam się stać, dzięki niewyobrażalnej pracy Autorów. Bardzo Wam dziękuję (i proszę o więcej, bo to jest po prostu doskonałe!). Mi-strzo-stwo! 




czwartek, 4 października 2018

Wszystko, czego pragnęliśmy - Emily Giffin




Emily Giffin większości kojarzyć się może z książkami dla kobiet i o kobietach - ich emocjach, przeżyciach, doświadczeniach, relacjach w jakie wchodzą.

Tym razem jednak autorka poszła o krok dalej. Bohaterki (i bohaterowie) powieści Wszystko, czego pragnęliśmy to postaci zmagające się z niezwykłe złożonym problemem.

Oto Nina prowadzi wygodne życie u boku bogatego męża, który już dawno przestał jej imponować swoją stanowczością i próbą załatwienia wszystkiego za pieniądze. Ich relacje są poprawne, kobiecie zaś odpowiada wystawne życie, coraz częściej jednak zaczyna dostrzegać jego mankamenty. 

Jej syn, Finch, chodzi do elitarnej szkoły (w której dominują dzieci bogatych rodziców, myślące, że są królami świata) i właśnie dostał się do Princeton, dając jednocześnie kolejny powód do rodzicielskich przechwałek w towarzystwie. Szczególnie Kirk, jego ojciec, ma upodobanie w przechwałkach.

Do tej samej szkoły uczęszcza Lyla - dziewczyna, która na miejsce w niej zasłużyła ciężką pracą, a nie znajomościami i majątkiem. Naukę może zacząć dzięki stypendium. Wychowywana jest ona przez ojca, który choć pracuje od rana do nocy, stara się zapewnić jej dobre wychowanie i odpowiednie warunki. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje dopasować się do środowiska, które niełatwo akceptuje nowych. Szczególnie, że Lyla wyróżnia się latynoską urodą odziedziczoną po mamie.

Jej usilnie próby zdobycia akceptacji kończą się wraz ze skandalem obyczajowym, którego staje się bohaterką. Oto po jednej z imprez rozprzestrzenione zostaje jej zdjęcie w niedwuznacznej pozycji, okraszone rasistowskim komentarzem. Za jego autora uznany zostaje Finch.

W ten sposób dwa różne światy - świat Niny, w którym wszystko można załatwić za odpowiednią opłatą i świat Toma, w którym na wszystko trzeba sobie zapracować ciężką pracą - zderzają się, całkowicie zmieniając przyszłość ich dzieci.

Zaczyna się nierówna walka pełna kłamstw, fałszywych zagrywek, oszustw i prób udowodnienia sobie samemu, o co toczy się ten bój - o dobro dzieci, czy o zwycięstwo kosztem wszystkiego.


Giffin udało się nakreślić powieść szalenie aktualną. Temat nadużyć wobec kobiet wciąż jest na tapecie, zaś problematyka wychowania współczesnej młodzieży, coraz częściej przyzwyczajonej do tego, że wszystko jej się należy i jest pępkiem świata, a jej wybryki to tylko młodzieńcze szaleństwa - choćby były najbardziej okrutne - jest nie mniej ważna. Autorka prowokuje, zmusza do refleksji, a nawet opowiedzenia się po jednej ze stron - choć w pewnym momencie żadna z nich nie wydaje się już tak przejrzysta, jak miało to miejsce na początku. 

Co ciekawe, choć akcja osnuta została wokół zdjęcia, w którego powstanie zaangażowani byli Lyla i Finch, to nie oni są tutaj głosem wiodącym. Ich przeżycia zostały niejako zepchnięte na dalszy plan. Prawdziwa walka toczy się bowiem między rodzicami. I jest to walka bardzo często rozumiana metaforycznie. 

Ksiązki Giffin zazwyczaj kojarzone są z lekkimi obyczajówkami, tym razem jednak autorka stworzyła rodzaj powieści społecznej - omawia bowiem współczesne bolączki, skupiając się szczególnie na pozornej bezkarności twórców internetowych wykroczeń oraz możliwościach jakie dają odpowiednie zasoby pieniężne. Twórczyni zastanawia się, czy rolą rodzica jest stawać zawsze po stronie dziecka, czy też opowiedzieć się za sprawiedliwością, nawet gdyby miała ona zaszkodzić komuś nam bliskiemu. Dylematy moralne przed jakim stają bohaterowie są ogromne, ich ceną zaś jest więcej niż jedno życie. Rozpad może tu dosięgnąć relacji małżeńskich, rodzicielskich, ale także towarzyskich.

Bardzo dobrze napisana, bez cienia przegadania


Polecam.

poniedziałek, 1 października 2018

Powoli. Jak żyć we własnym rytmie - Brooke McAlary


Żyj powoli. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.

Świat niczego nam nie ułatwia - zewsząd atakują nas reklamy rzeczy, które musimy mieć; miejsc, które musimy odwiedzić i aktywności, które powinniśmy wykonać, by być na czasie. Oczywiście, żeby było nas na to stać, musimy więcej i efektywniej pracować. Szybciej, więcej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej. I tak w kółko. Aż do zadyszki. 

Niektórzy z tej niewoli efektywności, bycia wszędzie, gdzie warto być oraz posiadania wszystkiego, co wypada mieć próbują się uwolnić - z większym lub mniejszym skutkiem. Inni nawet nie zauważają, że zostali wciągnięci w pułapkę lub wypierają ten fakt, spychając go na margines świadomości. 

Plakaty przypominające, że musimy zwolnić; specjalny kalendarz, z którego wyrzucamy obowiązki, a w zamian znajdujemy czas dla siebie - możliwości zaplanowania życia tak, by było w nim miejsce na życie jest wiele. 

Brooke McAlary, w kolejnej po Prostocie. Sile codziennych rytuałów książce pokazuje nam i przypomina, jak cieszyć się życiem. Robi to po to, by świat przestała wypełniać masa zlanych w jedno sfrustrowanych, przepracowanych, zmęczonych osób, a w ich miejsce pojawiły się twarze uśmiechniętych, zrelaksowanych i spełnionych ludzi, którzy znaleźli równowagę w tych szalonych czasach. 

Autorka namawia nas do szczerości - ilu bowiem z nas tak naprawdę cieszy się życiem i tym, co ma?
Mamy dziś ten wielki przywilej i przekleństwo żyć w czasach wielu możliwości i dostępności niemalże wszystkiego. Masz pracę, rodzinę, zdrowie, dobrych ludzi wokół siebie, masz gdzie mieszkać, a mimo to zamiast się uśmiechać, czujesz, że dłużej nie wytrzymasz i że ze szczęściem Ci nie po drodze?

Źle sypiasz, czujesz się zestresowany, ale za to Twój kalendarz pęka w szwach, plany do zrealizowania się piętrzą, a Ty na kolejną propozycję skwapliwie potakująco kiwasz głową, zanim najpierw zastanowić się, czy podołasz i czy nie będziesz robił czegoś, kosztem samego siebie, swojego czasu i czasu dla swoich bliskich? Ta książka jest dla Ciebie. 

McAlary uczy nas jak ograniczyć aktywność w czasach, gdy wydaje się to kompletnie niemożliwe do zrealizowania. Jak się wyciszyć, zyskać chwile dla siebie i uwolnić się od nadmiaru (rzeczy, obowiązków, emocji, stresu, strachu, ...). 

Fantastyczne jest to, że efekty widać niemalże od razu. Na początku  poczujesz się nieswojo, jednak szybko przekonasz się, jak wiele korzyści przynosi nowy sposób życia. Skoncentrowany na Tobie, nie na Twoich obowiązkach. Choć nie będzie to droga łatwa i o upadek na niej nie będzie trudno, warto na nią wejść i już dziś cieszyć się odzyskanym życiem.

Bo Ty jesteś jeden. Twoje obowiązki zawsze będzie mógł przejąć ktoś inny, jednak nikt nie zastąpi Cię u boku Twoich bliskich. Gdy Ciebie zabraknie świat się nie zawali, ale świat Twoich bliskich rozpadnie się w drobny mak, Ty zaś już niczego nie będziesz mógł cofnąć.

Zastanów się, czy gdyby został Ci ostatni dzień życia, chciałbyś go poświęcić na wywiązywanie się z kolejnych obowiązków, czy raczej chciałbyś zrobić coś dla siebie?
  
Odpowiedz sobie i żyj według swojej odpowiedzi.