niedziela, 30 września 2012

To już 5 lat Zbrodni w Bibliotece!

















Dobrze, że jesteście, dobrze, że istnieje w Polsce strona całkowicie poświęcona zbrodniczej literaturze, czyli tej, po którą sięgam najczęściej i najchętniej. Tej, dzięki której moje czytanie osiągnęło taką a nie inną częstotliwość.
Dobrze wiedzieć, że jest miejsce w sieci, które gromadzi informacje o wszelkich nowościach z interesującej mnie sfery, a które dodatkowo wychodzi do czytelnika z propozycją współpracy i wpływu na rozwój: Syndykatem Zbrodni w Bibliotece.
Syndykalista, to brzmi dumnie. A nim, dzięki Wam, stałam się jakiś czas temu.

Z okazji urodzin, życzę wielu sukcesów wszystkim osobom odpowiedzialnym za kształt ZwB, ale też blogerom, którzy tworzą Syndykat i wspólnymi siłami dążą do tego, by baza recenzji ZwB była czarą obfitości.
Życzę Wam i sobie, by strona dostarczała Wam wielu "kryminalnych uniesień".
Zbrodni w Bibliotece - stu lat istnienia!

_______________
Źródło zdjęcia

Nieznane, jedenaste przykazanie


Tytuł: Nieznane przykazanie
Autor: Marek Meissner
ISBN:978-83-62405-25-1
Liczba stron: 353
Wydawnictwo: SOL
Rok wydania: 2012






Daję ci rozum i wolną wolę – po to, byś umiał decydować o tym, co jest dobre, a co złe.

Te słowa, mające stanowić treść nieznanego dotąd, jedenastego przykazania, ujawnionego przez pewną wschodzącą gwiazdę literatury na kartach jej najnowszej książki, spowodowały niemały zamęt. Bynajmniej nie przez to, że bujna wyobraźnia autora mogłaby stanowić dla kogoś rzeczywiste zagrożenie, a pojawienie się nieznanego dotąd przykazania miało stanowić zaczątek kolosalnych zmian, lecz przez mało precyzyjne tłumaczenie z języka aramejskiego, które stało się pożywką dla żądnych sensacji mediów. One bowiem wokół jednego niefortunnie użytego słowa zbudowały tezę podburzającą autorytet Kościoła.

Sprawa ta jednaj wydaje się wyciszać, gdyby nie fakt nagłego zainteresowania dziennikarzy historią rodziny Greenów, podejrzanie zamieszanej nie tylko w treść wydanej książki, lecz w prawdziwą burzę, rozpętującą się w Rzymie, za przyczyną masowych opętań księży, blisko związanych z Watykanem. Wydaje się, że szatan postanowił uderzyć w Kościół, atakując jego newralgiczny punkt.
Cała sytuacja zostałaby mimo to zamknięta, gdyby nie przypadek. Oto Mark Wells, wzięty dziennikarz, po rozstaniu ze swoją boskiej urody żoną, rozpoczyna pracę jako dziennikarz innego typu – na mocy umowy spełnia każdą zachciankę szefa, pisząc jedynie na tematy, które ten mu podrzuci. Gdy więc pewnego dnia jego zadaniem staje się napisanie artykułu o rodzinie Greenów, rodzinie autora Nieznanego przykazania, bohater wcale nie spodziewa się, że sprawa ta doprowadzi go do niewyjaśnionych tajemnic z Salem, z roku 1692 i bezpośrednio zagrozi jego bezpieczeństwu.

Mężczyzna, wraz z koleżanką po fachu – Carlą – zaczyna odkrywać sekrety skrzętnie wyciszane od lat. Razem wplątują się w aferę światową, są niezamierzonymi widzami opętań, psychomachii, płonących cyrografów, odnajdują  zakopany dzienniczek będący niemym świadkiem licznych rytualnych mordów. Spisek, który odkrywają, a który ma swój początek u końca XVII wieku, stanowi zagrożenie nie tylko dla Kościoła, lecz dla całego świata.
Sprawę utrudnia bezpośrednie zaangażowanie w śledztwo osób podlegających mocy szatana.

Choć książkę tę charakteryzuje wartka akcja, porównywanie jej do beletrystyki Dana Browna jest sporym nadużyciem. Z wielu powodów: przede wszystkim nie jest równie widowiskowa, dzieli je przepaść w sposobie budowania napięcia i stylu narracji, ale także we wprowadzaniu wątków mających zmienić bieg historii. Proza Browna jest spektakularna, choć tworzona pod masę. Tutaj wykonanie jest po prostu poprawne i na miarę polskich realiów. Z pewnością nie jest to tekst pretendujący do mienienia się bestsellerem światowym. Kolejne różnice: Brown skupia się nade wszystko na wplataniu w tok narracji „dowodów” mających bezpośrednio uderzyć w Kościół, powołuje się na autorytety, zdaje się nie tyle kreować świat przedstawiony, ile bezpośrednio wpływać na rzeczywistość za pośrednictwem wątków zawartych w swoich książkach. Marek Meissner jedynie wykorzystuje znany od wieków motyw istnienia czegoś spoza kanonu chrześcijańskiego, nie negując przy tym podstawowych prawd wiary, a jedynie budując wokół stworzonego przez siebie samego wątku, całej fascynującej historii walki o przetrwanie Kościoła na świecie.
Dwie skrajności, które łączą jedynie niektóre elementy, takie jak przynależność gatunkowa.
Pozostaje jednak faktem, że fanom Browna, książka Meissnera również może przypaść do gustu. Z tą różnicą, że zaciekłym przeciwnikom pisarza amerykańskiego – także może się spodobać.
Do kogo zatem skierowana jest ta książka? Na pewno nie dla osób żądnych sensacji nie mających pokrycia w rzeczywistości, lecz dla osób ceniących dobrą intrygę, zagadkę, dzięki rozwiązaniu której nie tylko uratowany zostaje świat, lecz także rodzi się piękne i szczere uczucie.


Wilhelmina i aksamitny nosek – Tove Appelgren, Salla Savolainen

Tytuł: Wilhelmina i aksamitny nosek
Autor: Tove Appelgren, Salla Savolainen
ISBN:13:978-83-916458-6-4
Liczba stron: 156
Wydawnictwo: Kojro
Rok wydania: 2008


Wilhelmina była małą i radosną dziewczynką, mającą kochającą rodzinę. Do szczęścia brakowało jej tylko jednego – psa.
Mała bohaterka całkowicie zaangażowała się więc w proces namawiania rodziców na opiekę nad kolejnym członkiem rodziny, szczeniakiem, którego głównym zajęciem jest rozrabianie, zabawa, przepychanki z innymi pieskami. Mając na uwadze swoje wielkie marzenie, ale wiedząc też, że mama i tata tak łatwo nie ustąpią, dziewczynka starała się wszelkimi sposobami okazać, że chęć posiadania czworonoga, to nie przejściowy kaprys, lecz wielka potrzeba serca.
Rodzice wpadli w końcu na doskonały pomysł, mający sprawdzić czy ich mała córeczka podoła wszelkim obowiązkom związanym z posiadania pupila – „pożyczyli” psa, którym ich pociecha miała się przez kilka dni zajmować: karmić, wyprowadzać na spacery, bawić się, pilnować, by nie powodował szkód. Widząc radość jaka towarzyszyła dziewczynce w wypełnianiu tych dodatkowych codziennych obowiązków, zgodzili się na przyjęcie pod swój dach wybranego przez córkę szczeniaczka. Jak się jednak okazało, nie był to koniec trudności, na jej drodze do trwałego posiadania pieska…

Książka ta, to niezwykle ciepła i mądra opowieść o odpowiedzialności za nasze domowe zwierzęta, to lekcja cierpliwości, miłości i spora dawka rodzinnej atmosfery.
Ubogacona pięknymi ilustracjami, obfitująca w przemyślane dialogi, to idealna książka ucieleśniająca przykład rozrywki, która może być także nauką.
Polecam gorąco, szczególnie czytelnikom najmłodszym, którzy znaleźli się na etapie ogromnej chęci posiadania zwierzaka. Publikacja ta ukaże im, że pies to nie tylko ktoś kolejny do kochania i zabawy, lecz przede wszystkim – duża odpowiedzialność i obowiązek.





sobota, 29 września 2012

Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami – Wojciech Mann, Krzysztof Materna


Tytuł: Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami
Autor: Wojciech Mann, Krzysztof Materna
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 208
ISBN: 978-83-240-1855-0










Najprzyjemniejsze podróże to te, które odbywa się w gronie osób potrafiących zadbać o dobrą atmosferę, humor na najwyższym poziomie, a także bezustanną zabawę, a przy tym – umiejętność dostosowania się do każdej, nawet najbardziej ekstremalnej sytuacji.
Takie właśnie wędrówki po świecie, odbywałam w ubiegłym tygodniu z Wojciechem Mannem i Krzysztofem Materną.
Panowie zabrali mnie do Ameryki Północnej, Ameryki Południowej, na krańce Polski, na wschód, na zachód – gdzie tylko ich oczy poniosły, gdzie tylko ktoś ich zaprosił. Byłam w Acapulco, byłam w Katowicach, byłam w Wenecji – egzotycznie, ale i swojsko.
Nie sposób opisać wrażeń towarzyszących podroży. Błądzenie poza granicami kraju podczas stanu wojennego, to niemała przygoda; podróżowanie bez dokładnej wiedzy na temat tego co mnie czeka i czego wymagać będą inni – kosztowało sporo odwagi i tą wykazali się panowie, który teraz, po latach, na mocy uprawnień nadanych przez współczesną Europę, zapewniających wszystkim prawo do wolności słowa i nieskrępowaną dowolność w pisaniu i wydawaniu książek na jakikolwiek temat, przez każdego, nawet ludzi nie mających o składaniu zdań zielonego pojęcia, postanowili wydać swoją własną publikację. Publikację, której podtytułem powinien być dopisek: niebezpiecznie zabawna.

Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami, to zapis relacji z 14 podróży, jakie odbywali wspólnie, ale też indywidualnie Mann i Materna. Ich wypowiedzi przeplatają się, każdy z mężczyzn zaznaczył w książce swoją obecność, podkreślił wyjątkowość i niezawisłość. Ich relacje to oprócz wędrówki po świecie, wędrówka przez meandry humoru, dowcipu i inteligentnego żartu. Dodające książce uroku fotografie z czasów PRL-u, wraz z towarzyszącymi im podpisami, to godny i ujmujący bonus. Towarzyszenie bohaterom w ich życiowych podróżach, to zaszczyt i niesłychana możliwość przyjrzenia się ich znajomości z innej perspektywy.

Polecam serdecznie, ubawicie się, zwiedzicie kawał świata i nabierzecie ochoty na spełnianie marzeń.


wtorek, 25 września 2012

Mężczyźni, których kochałam - Adele Parks



Tytuł: Mężczyźni, których kochałam
Autor: Adele Parks
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 414
ISBN: 978-83-7508-485-6










Gdy człowiekowi uda się trafić na osobę, która wydaje się być jego drugą połówką pod każdym względem, trzyma się jej kurczowo. Życie przestaje być rutyną, a staje się przyjemną, pełną ciepła i wzajemnego zrozumienia wędrówką przez meandry codzienności.
Tak było w wypadku Nat i Neila. W oczach znajomych uchodzili za parę idealną, nie mającą przed sobą żadnych, nawet najmniejszych sekretów, szanującą swoje prace, choć tak bardzo różne, podziwiającą swoje zainteresowania, choć balansowały na dwu odległych biegunach.
Związek, któremu nawet po latach patronowała bezwarunkowa miłość, oddanie, wierność i zgodność w kwestii braku chęci do posiadania potomstwa, zadeklarowana na długo przed zawarciem związku małżeńskiego. Wszystko jednak dramatycznie zmienia się, gdy pewnego dnia Neil wspomina o tym, że jego pragnienie rodzicielstwa nagle się nasiliło. Nat, pozostawała nieugięta, jej mąż próbował wszelkich sposobów, by przekonać ją do macierzyństwa lub też chociaż rozpocząć jakiekolwiek negocjacje czy rozmowę. Każda jego próba kończyła się karczemną awanturą i jedynym z możliwych tłumaczeń: „Nie chcę, bo nie. Ustaliliśmy to.” Nat, tak bardzo zatraciła się w swojej niechęci, że nie zauważyła nawet jak jej mąż zaczyna się od niej oddalać. Oboje stąpali po niepewnym gruncie – ona, czując, że gdzieś popełniła błąd, że Neil to prawdopodobnie wcale nie Ten Jedyny, rozpoczyna ciąg randek z byłymi chłopakami, mających na celu ujawnienie się tego, którego przeoczyła i nie doceniła. Neil z kolei, szuka pocieszenia w ramionach striptizerki Cindy – płaci nie za widok jej nagości, lecz za ciepłą rozmowę o jej córce, za wymianę poglądów i towarzystwo.
Oboje, Nat i Neil, swoje popołudniowe spotkania utrzymują w wielkim sekrecie przed sobą. Kończą się czasy szczerości, ich małżeństwo powoli się rozpada, oboje są nieszczęśliwi, a wszystko potęguje niczym nie skrępowane gadulstwo ich znajomych, które pewnego dnia przypadkowo staje się roznosicielem prawdy.

Nat, której przez całe życie towarzyszył paraliżujący strach, boi się teraz, że utraci męża. Neil, nie wiedząc dlaczego jego żona nie chce mieć dzieci, szuka sposobu i słucha rad striptizerki na uśpienie czujności ukochanej. Kończy się jednak awanturą i hucznym rozstaniem. Jak na tę wiadomość zareagują ich najbliżsi znajomi? Jak potoczy się życie tej dwójki?


Okładkowe fragmenty opinii uważam za krzywdzące. Nazwanie tej książki komedią, to katastrofalna pomyłka. Być może kogoś śmieszą ludzkie tragedie, fakt, że najczęściej wynikają one z drobnych nieporozumień, niedomówień, które niczym jątrząca się rana przeradzają się nagle w bombę z samozapłonem. Być może ktoś uzna splot wypadków zaprezentowanych na kartach tej książki za komedię pomyłek – jednak, należałoby się zastanowić czy gdyby coś podobnego wydarzyło się w naszym życiu, gdyby tak wielka tragedia dosięgła kogoś z nas, gdyby kurczowo zaciskające się na szyi widmo paraliżującego strachu determinowało każdy nasz ruch i decyzję – czy wtedy nadal twierdzilibyśmy, że to komedia? Czy pęknięte serce przyjęłoby takie usprawiedliwienie? Wątpię.
To powieść obyczajowa, z widmem wielkiego cierpienia w tle, czytadło posiadające głębię emocjonalną. W żadnym wypadku nie komedia.
Polecam, na pewno nie dla odstresowania, bo emocji będzie wiele, ale w ramach świeżego spojrzenia na swój związek, przyjaźnie, zastanowienia się czy aby na pewno w relacjach tych jesteśmy bezwarunkowo szczerzy, czy nie ukrywamy czegoś, co może całkowicie zmienić perspektywę i czy nie tłumimy dawno ukrytych żalów. 


sobota, 22 września 2012

Tropiąc jednego wilka



Tytuł: Tropiąc jednego wilka
Autor: Justyna Karolak
Wydawnictwo: Replika
ISBN: 978-83-76741-87-1
Rok wydania: 2012
Oprawa:
miękka + skrzydełka
Ilość stron: 436











Ojj, niemały problem miałam z tą książką.
Gdybym należała do osób, które po przeczytaniu trzech stron decydują czy dla jakiejś pozycji warto poświęcić kilka godzin życia, czy też nie – odrzuciłabym ją w kąt.
Z każdym kolejnym zdaniem bowiem pukałam się w głowę, w której kotłowała się tylko jedna myśl: „Co ja w ogóle czytam?!”. Pierwsze stronice niemalże zabiły mnie swoją bezsensownością, pustką i jakąś pseudointelektualną paplaniną. Widząc, jak obszerna jest cała książka, modliłam się jedynie o to, by te pierwsze zdania okazały się jedynie prowokacją, a cała pseudomądrość zamieniła się wnet w naprawdę logiczne i pozbawione quasi-filozoficznego ducha Coelho zdania. I tak też się stało – na tych trzech stronicach męka się skończyła. Katastrofalne wynurzenia zaczęły nabierać spójności, stały się pretekstem do refleksji głębszej i zdecydowanie poważniejszej. Opowieść troszkę głupiutkiej nastolatki, powtarzającej to samo co dwa słowa, nabrała mocy i szybko okazała się być wstępem do refleksji dojrzałej już osoby nad istotą swojej kobiecości i nad istotą kobiecości w wymiarze ogólnym. Bełkot dorastającej dziewczyny, zamienił się w głębsze zastanowienie się nad życiem – pozwolił wrócić dwóm przyjaciółkom w czasy młodości i zanalizować każde ich posunięcie. Stanęły oto bowiem przed szansą i wielką próbą zdefiniowania kobiecości, dookreślenia jaką rolę w jej pojmowaniu i rozumieniu pełnią mężczyźni, wszystko to jednak za sprawą dość dziwacznej metafory mrówek spadających z sufitu i Marynarza, będącego wytworem wyobraźni dwóch przyjaciółek, a jednocześnie uosobieniem ich młodzieńczych marzeń o męskim ideale, balansowało na cienkiej granicy absurdu.
Dzięki kończeniu jednego rozdziału zdaniem, które stanowiło także rozpoczęcie kolejnego, bez trudu czytelnik mógł zorientować się w nadchodzących przemyśleniach.
Choć całość wydaje się mocno odrealniona, wypada zastanowić się czy aby na pewno nigdy nie miałyśmy w życiu momentu, w którym zatrzymałyśmy się i wraz z inną bratnią duszą i wspólnie dochodziłyśmy do prawdy o sensie swojego istnienia, o celowości bycia właśnie kobietą, właśnie w takim świecie zdominowanym przez mężczyzn; czy wspólnie nie analizowałyśmy swoich błędów, swojej bierności.
Myślę, że książka ta z powodzeniem mogła streścić się na mniejszej ilości stron, jednak pewną perwersyjną radość sprawiało mi śledzenie kolejnych wynurzeń, wspomnień przyjaciółek, których życie odznaczało się kolejnymi podbojami w poszukiwaniu jedynego Marynarza, mającego ukierunkować ich życie jednoznacznie.
Rozmowy przyjaciółek nie odbywały się jednak przy herbatce i dobrym ciastku, nie charakteryzowały się spotkaniami, podczas których dominował głośny śmiech, uczucie ciepła na myśl o tym, co minione. Kobiety swoje refleksy przeszłości przekazywały sobie i analizowały drogą telefoniczną. Świadkami ich reminiscencji były więc jedynie one same – ich dialog stanowił jedynie furtkę do siebie samych, pozwalający dostrzec pewne sprawy z innej perspektywy. W refleksjach obu pań nie brakowało goryczy, żalu i tęsknoty za tym, co utracone. Chciały one jedynie wyciągnąć wnioski na przyszłość, jeszcze raz przyjrzeć się temu, co gdzieś się rozpadło i dociec przyczyny niepowodzenia.
Czy polecam? Na pewno nie każdemu, z pewnością osobom cierpliwym, które potrafią wydobyć z książki kwintesencję, nie zważając na ewentualne niedociągnięcia.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

piątek, 21 września 2012

Szaleństwo elfów


Tytuł:
Szaleństwo elfów
Autor:
Karen Marie Moning
Seria:
Kroniki Mac O’Connor

ISBN:978-83-7480-261-1
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2012


Szaleństwo Elfów – Karen Marie Moning

Seria Kroniki Mac O’Connor, to aktualnie mój ulubiony cykl fantastyczny. Akcja osadzona w deszczowej i pochmurnej Irlandii, opatulona celtyckimi wierzeniami, mitami i legendami, atmosfera unoszącej się nad miastem mgły, miasta spowitego mrokiem, z zanikającymi uliczkami i drogami, a do tego postaci będące indywiduami nieprzewidywalnymi, których nikt, nawet główna bohaterka, nie potrafi do końca rozpracować – to coś, czego zdecydowanie można oczekiwać po tej książce, co więcej – są to elementy dopracowane do perfekcji. Żadne wydarzenie nie jest przypadkowe, bohaterowie są na tyle tajemniczy, że właściwie niewiele się o nich dowiadujemy, a przez to wciąż są pociągający.
Z wielką przyjemnością i ogromnym zainteresowaniem śledzę dalsze losy Mac, która przeniosła się ze słonecznej Kalifornii do deszczowej Irlandii, by dokonać zemsty za tragiczną śmierć swojej siostry.

Nieskrywaną radość sprawia mi obserwacja, jak ze ślicznej i, co tu dużo kryć, pustej dziewczyny stała się ona zdeterminowaną, cwaną, pomysłową i energiczną kobietą, która potrafi zjednać sobie ludzi i za wszelką cenę dowieść prawdy. Jako widząca sidhe przekonuje się, że jej wartość jest ogromna – prawdopodobnie tylko dzięki temu jeszcze żyje.
Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich dwóch części, Mac wchodzi w jeszcze intymniejszą relację z elfickim Księciem, ale też Jericho Barronsem. Odkrywa, że jej znajomi nie są tym, za kogo się podają, a ich życie to ciąg sekretów, których nie sposób odkryć do końca.
Na domiar złego, Mac z coraz większą częstotliwością dostaje do swojej skrzynki listowej fragmenty pamiętnika Aliny – swojej siostry – w której krok po kroku opisuje ona swoje dublińskie życie, lecz także fakty, które odkrywała, a które zaważyły na jej życiu i mogą mieć też ogromny wpływ na życie MacKayli.
Kto i w jakim celu podrzuca Mac urywki słów jej ukochanej siostry? Komu zależy na tym, by bohaterka poznała prawdę?

Jak każda poprzednia część, także i Szaleństwo elfów pozostawia otwarte pole dla następnej części. Wiele spraw wciąż pozostaje niewyjaśnionych, gros komplikuje się coraz bardziej, a stawka jaką są losy całej ludzkości wydaje się jedynie szczytem góry lodowej. Niezmienna pozostaje także wartka akcja, stopniowo narastające napięcie, szereg tajemnic, które miast do rozwiązań, prowadzą do kolejnych sekretów; ograniczone zostały jedynie sceny, w których kipi od namiętności i erotyzmu. W tej kwestii część ta jest bardziej stonowana, skupia się przede wszystkim na akcji właściwej, a nie na pobocznych opisach potencjalnych stosunków seksualnych, które mogłyby zostać odbyte, gdyby nie wielka łaskawość elfów.

Polecam serdecznie, zachęcam jednak do rozpoczęcia od pierwszej części cyklu. Dla niecierpliwych jednak powiem, że na początku skrótowo zostaje przypomniana cała historia Mac, po to, by ktoś, kto dopiero wkracza w jej świat, nie czuł się wyobcowany przez mnogość terminologii. Jak w każdej poprzedniej części, także i w tej na końcu znajdziemy mały słowniczek pojęć, wraz z ich prawidłową wymową. Większość słów pochodzi z języka gaelickiego.

Dla miłośników celtyckich klimatów, będzie to z pewnością duża gratka.
Polecam gorąco!


 Recenzje poprzednich części:




środa, 19 września 2012

Zbrodnicze nowości

 




Tego roku, przed fanami kryminałów jeszcze wiele historii mrożących krew w żyłach. Oto kilka z nich:






Kategoria: Horror, sensacja, kryminał
ISBN:
978-83-7839-364-1
Tytuł oryginału: Lovens gap
Data wydania: 04.10.2012
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 464
Cena detaliczna: 42,00 zł
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka

Kolejna powieść norweskiej mistrzyni kryminałów.

Jest 4 kwietnia 1997 roku, pół roku po zmianie rządu w Norwegii. Pani premier Birgitte Volter zostaje znaleziona martwa w swoim gabinecie z raną postrzałową głowy. Ale kogo właściwie zastrzelono? Norweską premier czy Birgitte, osobę prywatną? Norwegia jest wstrząśnięta. Oprócz funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, do sprawy zostaje przydzielonych dwustu policjantów z Komendy Okręgowej Policji w Oslo. Śledztwo prowadzą Billy T. i prokurator Håkon Sand. Obaj tęsknią za Hanne Wilhelmsen, która wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Czy Hanne wróci, by zaangażować się w tak poważną sprawę w kraju











Kategoria: Horror, sensacja, kryminał
ISBN: 978-83-7839-376-4
Tytuł oryginału: XO
Data wydania: 23.10.2012
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 456
Cena detaliczna: 38,00 złAgentka specjalna Kathryn Dance zmierzy się z obłąkanym stalkerem, prześladującym piękną wokalistkę country. 

Kayleigh Towne to śliczna dziewczyna o głosie, który zapewnił jej pierwsze miejsca na listach przebojów country. Piosenkarka przyjmuje sławę z radością – do chwili gdy niewinna wymiana zdań z jednym z fanów otwiera przed nią mroczne, przerażające rejony. Wkrótce ludzie otaczający Kayleigh zaczynają ginąć. Agentka specjalna Kathryn Dance musi skorzystać ze swojej znajomości mowy ciała i talentu do prowadzenia przesłuchań, by powstrzymać szaleńca – ale wkrótce przekonuje się, że jak większość gwiazd, Kayleigh ma niejednego wroga. „Twój cień” to typowa dla Deavera szalona karuzela licznych wątków. Nic nie jest tym, czym się z pozoru wydaje.


Kategoria: Horror, sensacja, kryminał
ISBN:
978-83-7839-371-9
Tytuł oryginału:
Kald mig Prinsesse
Data wydania:
16.10.2012
Format:
130mm x 200mm
Liczba stron:
352
Cena detaliczna:
38,00 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Drugi tom cieszącej się popularnością serii kryminałów z Kopenhagą w tle.

Kopenhaska komenda policji otrzymuje zgłoszenie o brutalnym gwałcie dokonanym na młodej kobiecie. Sprawa zostaje przydzielona asystent kryminalnej Louise Rick. Okazuje się, że kobietę zgwałcił poznany na portalu randkowym mężczyzna, który podał fałszywą tożsamość. Bliższe badanie innych niewyjaśnionych gwałtów ujawnia ten sam sposób działania. Kiedy w podobnych okolicznościach umiera młoda kobieta, policja postanawia użyć wszelkich sił i środków, które pozwolą ująć seryjnego gwałciciela. Kolejne tropy wiodą w coraz to inną ślepą uliczkę, Louise Rick musi więc podjąć niestandardowe działania. Zakłada profil na portalu randkowym…





Tytuł oryginału:Rum nummer 10
Przekład:Paweł Urbanik
Seria:Czarna Seria
Wydanie:I
Data wydania:październik 2012
Format:135 x 210
Oprawa:miękka
Wydawnictwo:  Czarna Owca

W göteborskim pokoju hotelowym znaleziono zwłoki zamordowanej kobiety. Erik Winter po przybyciu na miejsce uświadamia sobie, że wcześniej tu był. Wtedy też chodziło  o zaginioną kobietę, której sprawa nigdy nie została rozwiązana. Winter jest pewien, że wtedy coś widział. Coś, co mu umknęło a co  powinien był zinterpretować. Czy te dwie kobiety miały ze sobą coś więcej wspólnego niż tylko pokój numer 10?
 






Dla Gabriela i jego żony Chiary to miał być początek przyjemnego weekendu w Londynie – najpierw wizyta w galerii w St. James's, by potwierdzić autentyczność nowo odkrytego obrazu Tycjana, a potem spokojny wspólny lunch. Jednak w ten jesienny dzień zdarzyły się dwa krwawe zamachy bombowe w Paryżu i Kopenhadze. Idąc z żoną w stronę Covent Garden, Gabriel dostrzega mężczyznę, który jego zdaniem zamierza właśnie dokonać trzeciego ataku. Zanim Gabriel zdąży wyciągnąć broń, zostaje powalony na chodnik i może tylko obserwować toczący się koszmar.Dręczony poczuciem winy, że nie zdołał powstrzymać masakry niewinnych ludzi, Gabriel wraca do swojego ustronnego domu na wybrzeżu Kornwalii. Wkrótce zostaje wezwany do Waszyngtonu, by po raz kolejny spróbować stawić czoło nowemu obliczu globalnego terroru. Główne zagrożenie stanowi urodzony w Ameryce, a obecnie działający w Jemenie islamski duchowny, którego Allah obdarzył "piękną i uwodzicielską mową". Ten utalentowany oszust, który był kiedyś na liście płac CIA, teraz jako terrorystyczny mózg planuje nową serię ataków.Gabriel i jego zespół, wspomagani przez Amerykanów i Brytyjczyków, opracowują śmiałą i skomplikowaną operację. By plan zniszczenia siatki terrorystów się powiódł, Gabriel sięga do swojej burzliwej przeszłości. Prosi o pomoc pewną kobietę - samotną dziedziczkę fortuny i kolekcjonerkę dzieł sztuki, która pomoże mu przekroczyć mroczną granicę między światem islamu a Zachodem. To córka dawnego wroga, a łączą ją z Gabrielem przelana krew...
Akcja Portretu szpiega z waszyngtońskich kuluarów władzy przenosi się wartko do pełnych przepychu domów aukcyjnych Nowego Jorku i Londynu oraz w surowy pejzaż saudyjskiej pustyni.




Wydawnictwo: Fabryka Słów
Autor: Hanna Winter
Premiera: 1 października

Czasy, kiedy kryminały uważano za „literaturę wagonową”, niezbyt wyrafinowaną rozrywkę czytelniczą, którą nie należy się zbytnio przed nikim chwalić, na szczęście odeszły już w niepamięć. W ostatnich latach to właśnie powieść kryminalna – obok reportażu – jest jedną z najbujniej rozwijających się dziedzin prozy.

Jeśli chodzi o twórczość zagraniczną, niepodzielnie rządzą kryminały ze Skandynawii, co ma swoje dobre i złe strony. W zdecydowanej większości pisarze ze Szwecji, Norwegii czy Finlandii odwołują się do tego samego wzorca z wyraźnymi wątkami polityczno-społecznymi, spopularyzowanego przez Henninga Mankella czy Stiega Larssona, a to sprawia, że ich utwory stają się coraz bardziej przewidywalne.Robert Ostaszewski, POLITYKA nr 24 (2862)Po przygodzie z zimną skandynawską grozą, czas na coś zupełnie nowego – zaplanowany z morderczym wyrachowaniem i przerażającą precyzją – mroczny, niemiecki koszmar."Giń" Hanny Winter. Lektura obowiązkowa dla miłośników dobrego, ostrego, zaskakującego i trzymającego w napięciu kryminału. Premiera wcześniej niż zapowiadaliśmy - już 1 października!




Strzeżcie się!

Baza recenzji Syndykatu ZwB

Pogromcy mitów: Ciało. Mity prawdy i półprawdy.


Tytuł: Ciało. Mity, prawdy i półprawdy
Autor: Nicholas Searle
ISBN:9788376420479
Liczba stron: 156
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2012

Ludzkie ciało od zawsze rozbudzało ciekawość co dociekliwszych ludzi. Jak to możliwe, że na niektóre bodźce reagujemy tak, a nie inaczej; ile jest w stanie wytrzymać ludzki organizm; co tak naprawdę dzieje się w naszych komórkach, gdy wykonujemy tę lub inną czynność; w jakim tempie pracuje nasz mózg – te i wiele, wiele innych pytań rodzi się w naszych głowach co rusz.
Na szczęście są na świecie ludzie, którzy nie poprzestają na zadawaniu pytań i wertowaniu mądrych, lecz czysto teoretycznych książek. Na szczęście są wśród nas Pogromcy Mitów, którzy bez zbędnego owijania w bawełnę, postanawiają obalać mity, sprawdzać to, co ich niepokoi i ciekawi, a nam przedstawiać swoje doświadczenia w swojej serii programów emitowanych przez kanał Discovery Channel.
Mimo ich wielkiej popularności, wielu żałowało, że można ich wyczyny podziwiać jedynie w telewizji.
Dziś, to już przeszłość. Nicholas Searle, wielki fan Pogromców, postanowił spróbować swoich sił i przenieść część doświadczeń na karty książki. Ciało. Mity, prawdy i półprawdy, to podróż w głąb ludzkiego organizmu, pełna niebezpiecznych zasadzek, nowych odkryć, obalonych mitów i odsłonięcia nagiej prawdy.
Bez zaciemniania, bez upiększania, a jednak – nie do naśladowania w domu.
Książka bogata jest w ilustracje dowodzące autentyczności wszelkich przeprowadzanych eksperymentów. I tutaj jedyne do czego mogłabym się doczepić, to kiepska jakość zdjęć rozpoczynających każdy kolejny rozdział – zbyt duża rozdzielczość spowodowała, że możemy dokładnie przyjrzeć się każdemu pikselowi, zamiast cieszyć się doskonałą wersją fotografii. Nie to jest jednak najważniejsze, bowiem całościowo książka prezentuje się doskonale: jest barwna, ciekawie skomponowana, przyciągająca wzrok i atrakcyjna ze względu na mnogość ramek z najważniejszymi informacjami, wielość przypisów wyjaśniających poszczególne fragmenty tekstu oraz dialogi zaczerpnięte z programu.

W tej publikacji znajdziemy odpowiedzi między innymi na to czy w trakcie rezonansu magnetycznego tatuaż może wybuchnąć, czy cukierki, w których skład wchodzi dwutlenek węgla mogą rozsadzić żołądek, co dzieje się z ciałem, gdy postanawiamy się zakolczykować, jaki nacisk wytrzymuje ludzkie ciało i, najciekawsze dla mnie, czy człowiek jest w stanie złapać zębami wystrzeloną kulę. Ponadto przyjrzymy się pracy nerek, serca, skóry, dowiemy się jak zneutralizować przykre doświadczenia choroby lokomocyjnej i morskiej i wiele, wiele innych.
Ta publikacja to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat nas samych, podana z humorem i wielkim przymrużeniem oka. Choć wszystkie informacje są niezaprzeczalnymi faktami, w niektóre będzie ciężko nam uwierzyć.
Pora obalić mity i wraz z Pogromcami udać się w podróż w głąb naszego ciała.
Bon voyage!

wtorek, 18 września 2012

Spektrum – Krystian Głuszko

Tytuł: Spektrum
Autor: Krystian Głuszko
ISBN: 978-83-933290-5-2
Liczba stron: 124
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Rok wydania: 2012

Wystarczająco w życiu naczytałam się o depresji, zaburzeniach emocjonalnych, psychicznych i nerwowych różnych ludzi. Choroby człowieczej duszy i umysłu przestały stanowić dla mnie temat tabu i jakąkolwiek tajemnicę już dawno temu.
Zmuszona przez doświadczenie sięgałam zarówno po literaturę fachową opisującą dokładnie jakie przemiany chemiczne zachodzą w mózgu osoby chorej, ale także po świadectwa osób cierpiących, będących w ciężkiej depresji i nie potrafiących, mimo usilnych prób wydostać się z koszmaru. Takich, którzy nie mieli w sobie dość siły, by próbować, również doskonale przestudiowałam. Miałam w rękach poradniki dla osób, które zetknęły się z ludźmi chorymi, miałam zbiór tekstów, których wobec takich ludzi nie wolno stosować, a w opozycji do całej tej teorii miałam własne doświadczenie choroby i bolesną świadomość reakcji niektórych ludzi na mój stan.
Teraz, gdy po czasie wracam do książek, które za temat obierają sobie trudną rzeczywistość depresji oraz schorzeń często jej towarzyszących, takich jak schizofrenia czy padaczka, moje spojrzenie na wiele spraw jest już inne.
Kiedyś – czytałam z zapartym tchem, widząc jak wiele swoich zachowań mogę odnaleźć w tekście, skrupulatnie notowałam wszelkie przydatne informacje, mając nadzieję, że gdzieś pomiędzy wierszami znajdę pomoc.
Dziś – mój stosunek do lektur tego typu znacznie się zmienił. Choć wciąż czytam z przejęciem, współczuję osobom, które muszą przechodzić przez ten koszmar i łączę się z nimi mentalnie – jest mi czytać coraz ciężej. Odczuwam zmęczenie materiału i choć bardzo chcę poznać te wszystkie historie choroby – nie potrafię tego zrobić z należytą uwagą. Samo czytanie i świadomość, że w żaden sposób nie mogę danej osobie pomóc, obezwładnia mnie i pozbawia tchu. Nie chcę już tylko biernie śledzić czyjeś losy, TAKA pomoc nie jest mi potrzebna, teraz chciałabym zamienić się miejscami i podzielić swoim doświadczeniem, wskazać komuś jakiś kierunek. Cały czas mam wrażenie, że w tym temacie niewiele więcej można powiedzieć – owszem, przyczyny choroby są różne, zależne od człowieka i jego historii życia, jednak sam przebieg, w 99% jest niemalże identyczny. Wbrew pozorom nie tak bardzo się różnimy. Ma to swoje plusy, ma też minusy.

Gdy więc sięgałam po książkę Krystiana Głuszki, który na jej kartach postanowił podzielić się przejmującą historią swojej choroby, kontrowersyjnymi metodami leczenia, oburzającymi opiniami i decyzjami wielu lekarzy – mimo wszystko nie spodziewałam się dowiedzieć niczego więcej ponad to, co już zdołałam poznać. A jednak jego relacja w jakiś sposób odstępuje od poznanych dotychczas. Bardziej niż na szczegółowym opisie wewnętrznych przeżyć, autor pokazuje blaski i cienie swoich zmagań z chorobą, skutki zażywania leków i coraz to dziwniejszych terapii, ale też swoją drogę do odnalezienia nadziei w Bogu. Głuszko pokazuje świat ludzi dotkniętych schizofrenią, nawrotami depresji, wykluczeniem społecznym, o którym wielu nawet nie śniło, zaprasza czytelnika w sam środek historii o złu, które działo się nie w zamierzchłych czasach, lecz w XXI wieku, wieku oświeconym, wieku nauki i postępu. Jak więc możemy wytłumaczyć zabiegi jakim był poddawany? Jak zrozumieć ogrom niezawinionego cierpienia, które niczym małe kamyczki co rusz do ogrodu jego nieszczęścia dodawali kolejni ludzie?
Spektrum, to zapis wyzwolonych emocji autora, który  dzieląc się swoją historią, postanawia obnażyć uczucia najgłębsze, skrywane do tej pory przed wszystkimi.
To wejście w świat osoby, która przez długi czas nie potrafiła odnaleźć siebie, a dla której nadzieją stało się nic innego, jak tylko Miłość.

Jeśli nie boicie się uwolnionych emocji, nie boicie się pokładów cierpienia, smutku, nieraz zniechęcenia, oburzenia i złości, ale też budzącego się współczucia i niejednokrotnie rodzącej się złości – sięgnijcie, otwórzcie oczy na to, co dzieje się wokół Was. Na każdym kroku.

poniedziałek, 17 września 2012

Tajemnica Noelle



Tytuł: Tajemnica Noelle
Autor: Diane Chamberlain
ISBN:  978-83-7839-258-3
Liczba stron: 472
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012



Nie jest żadną tajemnicą, że uwielbiam książki, w których aż kipi od emocji, takich, z których świat przedstawiony całkowicie wylewa się w mój świat, staje się nim na czas lektury, ale też na długo po jej zakończeniu.
Niewątpliwie do takich książek należy Tajemnica Noelle, powieść, którą mogę okrzyknąć najbardziej porywającą od czasów Cichego wielbiciela Olgi Rudnickiej oraz Dallas ’63 Stephena Kinga.

Historia rozpoczyna się wraz z popełnieniem samobójstwa przez tytułową Noelle, przyjaciółkę Tary i Emerson. Po śmierci kobiety, na jaw wychodzą skrywane przez nią od lat tajemnice, które całkowicie zmieniają spojrzenie na zmarłą, ale też rzucają całkowicie nowe światło na życie jej oraz jej najbliższych. Jedynym śladem, który może doprowadzić do wyjaśnienia pewnych nieścisłości jest pozostawiony przez Noelle list, który staje się jedyną poszlaką umożliwiająca odkrycie prawdziwej przyczyny samobójstwa kobiety.

Ta historia, to nieprawdopodobny kocioł emocji, kontrowersyjny, całkowicie burzący hierarchię wartości. Chamberlain stworzyła książkę, która przekreśla cały nasz dotychczasowy świat priorytetów i każe uporządkować go na nowo – każe zastanowić się nad tym czy to, co etyczne, zawsze jest lepsze, czy działania niemoralne można usprawiedliwić w wyjątkowych sytuacjach, zmusza do refleksji nad tym, jak łatwo odmienić czyjeś życie na lepsze, ale też jak łatwo sprowadzić na czyjąś rodzinę tragedię i na zawsze naznaczyć ją cieniem wielkiego dramatu.

To powieść niepokojąca, burząca ład, na długo wrywająca się w pamięć i w żaden sposób nie pozwalająca o sobie mówić ani pisać ze spokojem, lecz tylko ze wzburzeniem. Na samo wspomnienie tej lektury burzy się we mnie krew, na czoło występują kropelki potu, a w myślach znów mam historię, której nie sposób przemilczeć i o której mogę jedynie krzyczeć, zmuszając wszystkich wokół, by koniecznie po nią sięgnęli, bo inaczej ominą ich niebywałe emocje; ominie ich coś, dla czego każdy wytrawny czytelnik może poświęcić kilka zmarnowanych godzin na lektury słabe, po to, by w końcu dostarczyć sobie tak nieopisanych wrażeń za przyczyną „tej jednej, jedynej”, którą, TAK – MUSISZ przeczytać.

Porywająca, fenomenalna, igrająca z ludzkimi uczuciami, zdecydowanie z kategorii tych, wobec których nie można przejść obojętnie! To powieść, która nie daje spokoju, budzi dylematy moralne, skłania do zastanowienia się nad tym, jak mało wiemy o sobie nawzajem, jak słabo znamy osoby, które mienimy przyjaciółmi, jak wielkie tajemnice skrywa każdy człowiek.
Ksiązka zaskakiwała mnie do ostatnich stronic, co spowodowało refleksję i podziw innego typu: imponują mi pisarze, który potrafią tak doskonale skomponować fabułę, stworzyć ją tak spójną, mimo mnogości wątków, których co rusz przybywa, a które mimo wszystko pod koniec okazują się być idealnie dopasowane, perfekcyjnie splecione, wynikające jedno z drugiego. Zawsze zastanawiam się wówczas nad jednym: jak to jest zrobione? Pisane od końca? Na bieżąco poprawiane, by w końcu stać się wersją doskonałą i bez  żadnych zgrzytów? Nie mogę wyjść z podziwu.

Szokująca lektura, która wyszła spod pióra niezrównanej mistrzyni zgrabnie operującej dramaturgią i emocjami.

Choć innych książek Chamberlain nie czytałam, dla tej jednej formułuję tak śmiałe sądy ogólne.
I z pewnością zrobię dla autorki miejsce specjalne na mojej półce.

 

niedziela, 16 września 2012

Na sprzedaż

Kochani, mam do sprzedania kilka książek, które znajdziecie tutaj.

Listę będę aktualizowała na bieżąco,bo co rusz w mojej biblioteczce dublują się egzemplarze niektórych książek, a na inne brakuje już miejsca.
Jeśli komuś coś wpadnie w oko, proszę o kontakt mailowy shczooreczek@interia.pl 
Oczywiście istnieje również możliwość wymiany:)



sobota, 15 września 2012

Wyznania upiornej mamuśki – Jill Smokler


Tytuł: Wyznania upiornej mamuśki
Autor: Jill Smokler
ISBN:  978-83-7839-263-7
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012







Wbrew powszechnie panującym stereotypom nie każda kobieta stworzona jest do macierzyństwa. Nie każda odczuwa ten naturalny zew krwi, który powoduje, że na widok małych zaróżowionych nosków, rączek i stópek otwiera jej się serce i natychmiast wylewa się z niego cała gama matczynych uczuć, z gorącą miłością i wyrozumiałością na czele.
Nie każda kobieta marzy dniami i nocami o tym, by zajść w ciążę, nie każda w tym czasie rozkwita, a już prawie żadna nie chce przyznać się do tego, że w jej wypadku natura chyba się pomyliła – że ona naprawdę nie najmniejszej chęci i nie umie być wzorową matką, że to nie tylko fanaberia, poprzez którą kobieta nie chce przyjąć do wiadomości, że jej życie pełne wolności właśnie zostało skreślone, a zaczął się znój i praca na pełnym etacie, bez możliwości zwolnień, urlopów czy jakichkolwiek spóźnień. To po prostu naga prawda.
Oto prawda – nie każda kobieta chce i potrafi być matką. I nie zmieni tego nic – widok niemowlaka, jego uśmiechu, pierwszych kroków – nic. Choć będzie je kochała, to nie będzie TO, o czym tak doniośle rozprawiają mamy, które dziecka pragnęły i liczyły się z wszystkimi konsekwencjami jego przyjścia na świat.

Nie trudno się domyślić, że Jill Smokler o żadnym dziecku nie śniła. Owszem, miała męża, owszem byli rodziną, ale dziecko? Nie wchodziło w grę. Pociecha autorki jednak jeszcze zanim przyszła na świat potrafiła twardo postawić na swoim i przebić się przez wszelkie przeszkody, ze środkami antykoncepcyjnymi na czele.
I tak oto życie pewnej kobiety, zamieszkującej planetę zwaną Ziemią, zmieniło się nie do poznania i już nigdy nie miało wrócić na właściwie tory. Znalazło się w przestrzeni międzyplanetarnej i już na zawsze miało w niej pozostać. Jedyną pociechą dla przyszłej matki stało się pisanie blogu, na którym postawiła na szczerość i bez zbędnych pięknych słów opisywała jakie emocje towarzyszyły jej od chwili poczęcia, aż do wychowywania kolejnego, i jeszcze kolejnego dziecka.
W jej opisach roi się od cierpkich słów, gorzkich refleksji, złośliwych uwag, ciętych opisów codziennego życia, a wszystko to podane jest w taki sposób, że osoba, która nie musi jeszcze przeżywać tego samego[tak, ja!] zanosi się głośnym śmiechem. Przypuszczam, że mamy czytające te książki również mogą wybuchać śmiechem, lecz w ich wypadku będzie to raczej śmiech solidarności. Smokler odziera z lukru całą istotę macierzyństwa. Nie pozostawia suchej nitki na niczym ani nikim, obnaża się całkowicie i nie stroni od błyskotliwych uwag, otwierających oczy wszystkim, którym przesłoniły je różowe śpioszki dziecka.

Książka ta, oprócz opisów codziennych zmagań matki z jej rosnącymi i rozwrzeszczanymi pociechami, z całą rodziną, która nagle zmienia się w Centrum Dobrą Radę, zawiera także część komentarzy z blogu autorki, które rozpoczynają każdy kolejny rozdział i również cechują się szczerością wręcz bolesną. Matki, dzielą się uwagami i spostrzeżeniami o jakich nie powie żaden poradnik dla przyszłej mamy, zapisują swoje bolesne doświadczenia, ale też świadczą o radości jaką dało im macierzyństwo. Ile mam, tyle opinii, ale łączy je jedno – stała gotowość na bycie przy swoim dziecku – nieważne czy odczuwana jako coś naturalnego, czy powodowana musem.

Komu polecam tę rewelacyjną książkę? Mamom, przyszłym mamom, tym, które nie chcą być mamami, ale też: dzieciom i nade wszystko: ojcom! Tak, tak panowie – nawet nie wiecie jak wiele błędów popełniacie myśląc, że każda kobieta doskonale się „bawi” wychowując dziecko i jakiego karygodnego zaniedbania dopuszczacie się, gdy po narodzinach Waszej pociechy udajecie, że dla Was nic się nie zmieniło i nadal możecie żyć tak jak dotychczas.
Strzeżcie się, mamy całego świata jednoczą przeciwko Wam siły!