środa, 30 sierpnia 2017

Skaza - Cecelia Ahern



Choć Cecelia Ahern znana przede wszystkim z takich powieści jak PS Kocham Cię czy Love, Rosie, będących typowymi historiami obyczajowymi, w ręce czytelników oddała ona także pierwszą powieść z  gatunku young adult, dedykowaną przede wszystkim młodzieży.

Bohaterką Skazy jest Celestine – dziewczyna uznawana zarówno przez rodziców, jak i chłopaka oraz jego ojca i przyjaciela rodziny – sędziego Trybunału demaskującego wszelkie nieprawidłowości moralne toczące społeczeństwo za osobę idealną, wzór cnót. Gdy więc pewnego dnia, widząc jawną niesprawiedliwość w traktowaniu Naznaczonych, decyduję się ona pomóc starszemu, słaniającemu się mężczyźnie, na skutek czego ukarana zostaje ona przez Trybunał na pięć skaz, jej czarno-biały świat przestaje jawić się tak jak do tej pory. Zarówno siedemnastolatka, jak i coraz większe grono ludzi widzące w niej przywódczynię przyszłej rewolucji, zaczynają spostrzegać, że moralność głoszona przez Trybunał jest podwójna, a działalność tegoż coraz częściej skupia się nie na ochronie społeczeństwa, lecz na wymierzaniu zemsty w białych rękawiczkach.

Coraz więcej ludzi zauważa, że w świecie, w którym za każde, nawet najdrobniejsze przewinienie grozi surowa kara, nie da się żyć, nie zatracając człowieczeństwa.

Celestine mimowolnie staje się symbolem zmian, gromadząc wokół siebie tyleż zwolenników, co przeciwników. Jej życie, dotąd normalne i pożądane przez każdą nastolatkę, staje się wegetacją znaczoną rytmem zakazów i nakazów oraz ciągłymi kontrolami Demaskatorów.

Skaza to dystopijna opowieść wpisująca się w nurt popularnych narracji rzędu Igrzysk śmierci czy też Niezgodnej, w których jednostka buntuje się, stając się zarzewiem zmian i rewolucji w społeczeństwie mimowolnie poddawanym rządom terroru i zastraszania. Autorka przestrzega w niej przed nadmiernym perfekcjonizmem promowanym przez media oraz literaturę poradnikową, ale także zaświeca czerwoną lampkę tam, gdzie zaczyna się polityka – Ahern w sposób jawny i czytelny pokazuje, że tam gdzie jest władza, tam można przeforsować każdą teorię i prawo. Jako że prywatnie powiązana jest ona ze środowiskiem politycznym, dosyć łatwo o wniosek, że jej obserwacje mają źródło w rzeczywistości i są przestrogą zarówno dla tych, którzy władzę chcą pozyskać, jak i dla tych, którzy są jej poddani, a widzą jedynie to, co rządzący chcą pokazać.

Mimo że Ahern do tej pory specjalizowała się w powieściach słodko-gorzkich, opartych na wątkach miłosnych, a jej powieści z reguły były promienne i zarażały optymizmem, z mrocznym klimatem Skazy poradziła sobie wcale nie gorzej, udowadniając, że ma jeszcze sporo do zaproponowania czytelnikom i nie pozwalając tym samym zaszufladkować się jedynie jako autorki romansów i powieści kobiecych.

Choć powieść ta ma pewne niedoskonałości (kilka przestojów w akcji, powolna przemiana bohaterki) tłumaczę je sobie tym, że jest ona jedynie przygrywką do uniwersum, które w kolejnych tomach zostanie należycie rozbudowane i naszpikowane większą brutalnością oraz nieprzewidywalnością, nie zaś delikatnością, za którą wciąż – chcąc, nie chcąc – nieco chroni się autorka.

Liczę, że kolejne części będą napisane z jeszcze większym przytupem i cechować je będzie jeszcze większa moc narracyjna. Już teraz nie mogę się doczekać adaptacji filmowej, o którą książka aż się prosi, a której realizacji podjęła się wytwórnia Warner Bros.

Tymczasem polecam lekturę.

Inne książki Ahern na blogu:





wtorek, 29 sierpnia 2017

Piękne życie - Shauna Niequist





Miałam świadomość, że gubię gdzieś to, czego tak bardzo pragnę: więzi, sens, spokój. Coś jednak kazało mi przeć naprzód – system przekonań i odruchów, które wciąż mnie pchały i pchały, nawet wtedy, gdy marzyłam, by odpocząć. [1] 

Są takie nowości wydawnicze, od których próbuję się opędzić – bo za dużo, za szybko, bo przecież nie mogę przeczytać wszystkiego bez zaniedbania innych dziedzin życia. Książka Shauny Niequist chodziła za mną od dawna, ja jednak dzielnie starałam się oprzeć jej urokowi, podkreślanemu przez cudowną okładkę. Ona jednak za nic miała sobie moje próby rezygnacji z lektury, kusząc coraz intensywniej. W końcu uległam.

Jeśli miarą dobrej książki, jest ilość założonych w niej karteczek, to Piękne życie spełnia wszystkie kryteria publikacji doskonałej. Mój egzemplarz mieni się od różnobarwnych zakładek znaczących ważkie dla mnie fragmenty, cytaty, czasem całe rozdziały.


Wiem już, że książkowe przyciąganie, które poczułam w jej przypadku, nie było bezzasadne. Było koniecznością i szansą na otrząśnięcie się z marazmu (w tym lekturowego) w jaki wpadłam. Publikacja ta okazała się dla mnie kubłem zimnej wody, wylanym prosto na rozgrzaną do czerwoności od setek niepotrzebnych myśli głowę.

Choć docelowo nie jest to książka propagująca minimalizm, lepiej niż którakolwiek z poświęconych temuż zachęca do życia prostego i oddanego idei mniej znaczy więcej. Nie jest ani sztucznie moralizatorska, ani przegadana. Jest swoistym świadectwem życia osoby przytłoczonej przez nadmiar i w konsekwencji nie znajdującej już miejsca dla takiej wersji siebie, jaką chciałaby być, nie mającej szans na życie według marzeń, lecz jedynie według obowiązków i surowych list rzeczy do zrobienia, które wciąż się nawarstwiały, powodując frustrację i nerwowe wyżywanie się na bliskich (polegające nierzadko na zwyczajnym byciu daleko myślami).

Jeśli w Twoim słowniku dominuje „tak”, mówione wszystkim, dysponowanie zdolnościami i czasem tak, że brakuje Ci już chwil na oddech – ta książka jest dla Ciebie.

Jeśli widzisz ile masz zobowiązań i chce Ci się płakać, a mimo wszystko bierzesz na siebie kolejne – ta książka jest dla Ciebie.

Jeśli szukasz kogoś, kto powie Ci, że nie musisz być idealna, że nie musisz pracować ponad siły, że masz prawo do odpoczynku – ta książka jest dla Ciebie.

Jeśli pasja stała się dla Ciebie przykrym obowiązkiem i nie wiesz jak z tego wybrnąć – ta książka jest dla Ciebie.

Jeśli wreszcie nie potrafisz uwolnić się od presji – ta książka jest dla Ciebie.




Niequist pokazuje, że fakt, iż mamy możliwość zrobienia czegoś (dysponujesz talentem, zdolnością, jesteś miły i uczynny) wcale nie oznacza, że musisz to zrobić. Autorka dążenie do wydajności przyrównuje do wyniszczającego narkotyku, zastanawiając się naprawdę musimy zadowolić wszystkich, czy musimy angażować się w bylejakość, po to, by ktoś się na nas nie obraził, czy musimy przyjmować odpowiedzialność za porażki i niepowodzenia innych?

Piękne życie to katartyczna lektura, wypełniona gotowymi materiałami na sentencje, niosąca nadzieję i realne narzędzia do pracy z wyniszczającej presją. Trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość, bo wino, którego sobie nawarzyliśmy do tej pory, nie może zostać wypite naraz, bez negatywnych konsekwencji dla zdrowia (z których kac i zawroty głowy to pestka).  Dzięki przewodnictwu Niequist i jej świadectwu, możemy jednak tego dokonać, bez względu na to, jak bardzo uwikłaliśmy się w niepotrzebne zobowiązania. Autorce drastyczna zmiana życia niosąca pokój zajęła 3 lata. A Ty? Jesteś gotowy na taką przemianę i życie w pełni?


Nie chcę więcej. Tylko mniej. Mniej wszystkiego. Mniej stresu. Mniej płaczu. Mniej hałasu. Mniej telewizji. Mniej wina. Mniej zakupów online. Mniej „jeszcze to, jeszcze to, jeszcze to”, nieważne czy „to” dotyczy wycieczki, filmu, rejsu łódką czy imprezy dla dzieci. [2]




[1] Piękne życie, Shauna Niequist, Kraków 2017, s 16.
[2] Tamże, s. 30

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Rekin i baran - Marta i Adam Biernat



Rekin i baran to książka, którą smakowałam nad wyraz powoli. Mając za oknem słoneczne (mniej lub bardziej) polskie lato, czytałam o przeszywającym zimowym mrozie Islandii. Widząc połacie zieleni, w lekturze przemierzałam bezkresne, surowe i kamieniste przestrzenie. Obserwując stado owiec i baranów, czytałam o ich głowach spoczywających na talerzach Islandczyków, co – nie da się ukryć – powodowało pewien dyskomfort.

Książka Marty i Adama Biernatów stała się moją wakacyjną przygodą, wyjazdem-bez wyjazdu z  domu, próbą zmierzenia się z kulturą odmienną i niezmiernie fascynującą.

Oto para ludzi zakochanych w dalekiej Północy, zabrała mnie w czytelniczą podróż życia, pozwalając dotrzeć do miejsc, na których pewnie nigdy moja stopa nie postanie, umożliwiając obserwację fascynujących zwyczajów i poznawanie arcyciekawej historii i obyczajowości.  

Rekin i baran to kompletna książka dla wszystkich tych, którzy przeżywają swoją fascynację krajem, już w samej swej nazwie kryjącym obietnicę mroźnej (i nieraz mrożącej) przygody. Ulegały jej wielkie umysły, z  J.R.R. Tolkienem na czele, ulegnijcie i Wy. Obiecuję porywającą i zachwycającą lekturę, zaszczepiającą umiłowanie i szacunek do kraju, który wzięła sobie pod lupę.

Torfowe domy, prawo weta, wszędobylskie owce, superzdrowy i smaczny skyr, ryby pochodzące z krystalicznie czystej wody, regularne, prozdrowotne i napawające dumą spożywanie tranu, to jedynie wierzchołek góry uroków towarzyszących życiu na Islandii.  

Kapitalne, niebywale klimatyczne fotografie towarzyszące lekturze jedynie podkreślą nastrojowość miejsca, do którego porwie Was ta książka. Język zaś – co widać i co doceniam – rządzony jest miłością jego depozytariuszki i użytkowniczki do przestrzeni, które opisuje. Takie wydanie mogło wyjść spod pióra i aparatu jedynie tych, którzy kierowani byli pasją do Islandii i wszelkich elementów towarzyszących tejże. I to się czuje. Brawo, Marto i Adamie!

Ja jestem zachwycona i biorę pełną odpowiedzialność za stwierdzenie, że Wy również będziecie. Krajem, jego mieszkańcami, książką.


Zapalajcie świece, szykujcie ciepły pled, stawiajcie wodę na aromatyczną herbatę i zanurzcie się w tej pasjonującej lekturze. Ale uwaga! Nie denerwujcie elfów. Wszystko musicie najpierw z nimi przedyskutować. 

Polecam!


piątek, 25 sierpnia 2017

Rudowłosa - Orhan Pamuk


Sądzę, że nawet jeśli te dawne knigi idą w zapomnienie, zawarte w nich historie docierają do nas, opowiadane wciąż na nowo. [1]

Lata osiemdziesiąte XX wieku, mała miejscowość pod Stambułem. Oto Cem zaangażowany zostaje przez mistrza Mahmuta, studniarza, do pomocy przy poszukiwaniu wody na – jak się później okazuje – jałowej działce. Mężczyzna jest dla niego jak ojciec – chłopak szuka u niego akceptacji, dobrego słowa i szacunku. Podczas ciężkiej pracy opowiadają oni sobie wzajemnie historie – jedną z nich jest historia losów Edypa. Bohaterowie zbliżają się do siebie, tworząc dziwną relację, do złudzenia przypominającą tę ojcowsko-synowską. Rytm ich pracy zmienia się, gdy do miasta przybywa wędrowna trupa teatralna, a w niej pewna rudowłosa piękność, która całkowicie zawładnęła myślami Cema. Nastolatek szaleje z pożądania i platonicznego uczucia, które żywi do nieznajomej. W jego imię co wieczór wpatruje się w okna wynajmowanego przez nią mieszkania i podpatruje prace grupy aktorów. Pewnego dnia, na skutek jego rozproszenia i nieuwagi, podczas prac przy studni zdarza się tragiczny wypadek. Cem, wierząc, że zabił swojego mistrza i znikąd nie mogąc dostać pomocy, przerażony zbiega z miejsca zdarzenia, by przez lata ukrywać się, żyjąc w nieustannym strachu i niewiedzy na temat tego, co naprawdę wydarzyło się przy studni.

Po latach wróci on do wioski, dowiadując się wreszcie przed czym tak naprawdę uciekał i kim była rudowłosa piękność, której nigdy nie wyrzucił z głowy.

Przy tej tematyce łatwo popaść w banał i już na wstępie zniszczyć potencjalnie ważny pomysł, zamieniając go w festiwal pustych i przewidywalnych gestów. Pamuk stowarzysza się z gustami odbiorców, pisząc o miłości i namiętności, robi to jednak w taki sposób, że użytkując nośne, zaaprobowane poetyki, tworzy z nich literaturę wysokiej próby.

Tytuł pięknie ogrywa temat, sugerując to, co będzie najistotniejsze. Rudowłosa to ostatecznie współczesna wariacja na temat Króla Edypa wszczęta na skutek lektury tegoż przez głównych bohaterów, prowokujących swój los. Konfrontując antyczną tragedię z losami współczesnej Turcji, Pamuk rysuje obraz przestrzeni smaganej dramatami, miejsce styku Wschodu z Zachodem, portretuje rządzące nim zasady, opisuje obyczajowość i tradycje miejscowych, a także podejmuje temat winy i kary oraz przeznaczenia.

Romans jest jedynie pretekstem do opowiedzenia historii znacznie ważniejszej, osadzonej na pozornie błahej konstrukcji.

Polecam, czyta się bowiem Rudowłosą z nieskrywaną przyjemnością, a jej głębia może zostać opisana jedynie poprzez metaforę studni.

źródło

[1] Rudowłosa, Orhan Pamuk, Kraków 2018, s. 191.


czwartek, 24 sierpnia 2017

Dawka życia - Lizzie Enfield [Klub Kobiety To Czytają]




Dawka życia Lizzie Enfiled pochyla się nad głośnym od pewnego czasu tematem szczepień.
Główna bohaterka, Isobel, pod wpływem doniesień o możliwości wykształcenia się autyzmu u zaszczepionych dzieci, dobrowolnie rezygnuje z tej formy chronienia swoich pociech przed groźnymi chorobami.

Na skutek tej decyzji oraz szerzącej się w okolicy epidemii (Isobel nie jest jedyną matką, która przestraszona doniesieniami, odmawia szczepień), jej córka zaczyna chorować na odrę. Mimo że jej samej udaje się wyjść z wszystkiego cało, zaraża dziewięciomiesięczną córkę przyjaciół rodziny, która na skutek powikłań po bardzo gwałtownym przebiegu choroby, głuchnie obustronnie. Ojciec Iris, Ben, wiedziony żądzą zemsty za egoistyczne zachowanie Isobel, swojej dawnej kochanki, a także kierowany nagromadzonymi przez lata żalami, postanawia wejść z przyjaciółmi na ścieżkę prawnej egzekucji pieniędzy. Wie, że Isobel i Erica nie stać na wypłacenie żądanego przez nich odszkodowania, to jednak dodatkowo go nakręca. Chce on bowiem zmusić przyjaciół do wzięcia odpowiedzialności za sytuację jego córki, chce obarczyć ich poczuciem winy, którego – jak sądzi – w ogóle nie doświadczają. Pragnie odebrać ich idealnej rodzinie coś, co – jak zaślepiony zemstą uważa – oni ukradli jemu i jego najbliższym.

Choć całość fabuły zbudowana została na szkielecie tworzonym przez motyw szczepień i narosłych wokół nich kontrowersji, książka Enfield traktuje je wyłącznie jako punkt wyjścia i osnowę narracji, koncentrującej się głownie wokół tematu winy i odpowiedzialności.

Autorka stawia pytania o to czy decyzja o nieszczepieniu dzieci jest formą świadomego wyboru czy też konsekwencją społecznego zastraszania i mody, która może powodować nawrót ciężkich chorób, już dawno pokonanych; zastanawia się czy rodzice mają prawo nie szczepić swoich pociech, narażając tym samym inne dzieci na niebezpieczeństwo. Skupia się ona także na tym, kogo wówczas uznać za winnego – matkę starającą się chronić własne dziecko kosztem innych; czy też los, który nieopatrznie pozwolił na szerzenie się okrutnej choroby wybranej jako miejsce zło obok poszczepiennego autyzmu.

Enfield kreśli powieść oczami Isobel oraz oczami Bena, dzięki czemu czytelnik może wejść w skórę każdej ze stron sporu, poznając jej argumenty, sposób myślenia i motywacje. Historia ta brutalnie odsłania także rodzinne konflikty, które dotąd były zamiatane pod dywan, a które wybrzmiały jako skutek tragiczne sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Poza kwestiami winy, odpowiedzialności i zemsty, autorka porusza temat lojalności oraz zmusza czytelnika do opowiedzenia się po jednej ze stron i odpowiedzenia na pytanie – komu należy się większe współczucie? Czy warto poświęcać lata przyjaźni w imię prywatnej wendety?

Enfield utkała powieść wzbudzającą wiele emocji, szczególnie, że temat szczepień jest bardzo nośny i wciąż kontrowersyjny. Szkoda tylko, że mniej skupiono się na nim samym, więcej zaś na konsekwencjach wyboru bohaterki i związanym z nim praniem brudów z przeszłości.

Niemniej, sięgnąć warto, szczególnie, że możliwe jest etyczne oddziaływanie książki, zmuszające do zrewidowania poglądów pod wpływem lektury.

Inne książki w serii Kobiety To Czytają: 

środa, 23 sierpnia 2017

Ali & Nino - Kurban Said





Przed Wami opowieść o styku dwu kultur – europejskiej i azjatyckiej, które spotykają się w Baku i żadna nie chce zostać wyparta przez tę drugą, dzieląc mieszkańców na zwolenników dwu przeciwległych ‘obozów’ kulturowych. W tych okolicznościach azerski chan Ali zakochuje się w gruzińskiej księżniczce Nino, za nic mając dzielące ich różnice kulturowe, poglądowe oraz religijne. Uczucie zdaje się silniejsze niż obyczaje, jednak jego eksplozja nieszczęśliwie połączyła się z innym wybuchem, daleko na zachodzie – oto miłość rozkwita w cieniu I wojny światowej, która dramatycznie wpłynie także na losy lokalnych mieszkańców.

Niestety, książka, której bohaterowie stali się w Azerbejdżanie i Gruzji niemalże postaciami historycznymi, o których losach wie każdy, przyniosła mi małe rozczarowanie, bowiem – jak się zdaje – oczekiwania przerosły realizację. Być może moja fascynacja miejscem, w którym toczy się opowieść była zbyt mała, by zapewnić mi zachwyt nad tąż.  

Moje zainteresowanie lekturą było dość płytkie i niezobowiązujące, płynęłam przez nią, bowiem ciekawiły mnie przesądzone skądinąd losy głównej pary, bardziej jednak frapowały mnie kulturowe obwarowania. Ona – chrześcijanka, on – muzułmanin. Wydaje się, że jedynym miejscem, w którym będą oni mogli żyć, aby znajdować się w przestrzeni tak wielokulturowej, by zdolna była pomieścić ich oczekiwania i pragnienie spełnienia będzie Baku. To jednak, na skutek toczącej się wojny nie było już przestrzenią gwarantującą bezpieczeństwo.

Nie sposób ukryć, że Ali&Nino to faktycznie piękna opowieść miłosna, za nic mająca sobie przeciwności losu, pokazująca jednak jak silne jest poczucie obowiązku, honoru i czynienia tego, czego się od bohaterów oczekuje. Gdyby nie te cechy, które uderzały w Alim, losy tej kaukaskiej pary mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej – kto jednak wie czy szczęśliwie.

Kurban Said w bardzo syntetycznym ujęciu prezentuje antagonistyczne poglądy na rolę kobiety w świecie, na rolę wojny, prawa, ale również – co szalenie istotne – zemsty i godności. Maluje on Zakaukazie jako przestrzeń niejednorodną, wymieszaną, po trosze europejską i po trosze azjatycką, zdolną jednak do porozumienia, wolną od nienawiści, lecz surowo przestrzegającą prawa i moralności wywiedzionej z kultury i religijności. Baku przestawione zostało jako kocioł naleciałości dwu dominujących kultur, które zmieszane tworzą jego prawdziwy orientalny, a jednocześnie niezwykle bliski obraz.  Miłość tytułowych bohaterów zdaje się jedynie sposobnością do opowiedzenia historii miejsca styku tego co znane, z  tym co obce i inne.

I dla niej samej warto powieść tę przeczytać, nie nastawiając się jednak zbytnio na potoczystą formę całości czy literackie uniesienia.

 Jest poprawnie, ale nie tak wciągająco, jak oczekiwałam.




wtorek, 22 sierpnia 2017

Ludzie na drzewach - Hanya Yanagihara [recenzja przedpremierowa]


Hanya Yanagihara zasłynęła dzięki kapitalnemu Małemu życiuktóre dla mnie okazało się książką totalną, sprawującą władzę nad myślami jeszcze na długo po lekturze.

Ludzie na drzewach to debiutancka powieść autorki, podejmująca zgoła inną tematykę, lecz wciąż przemycająca jeden wątek, który stanie się chyba dla niej stałym i znaczącym (choć raz mimochodem wyznaczającym całą oś narracyjną, innym razem będący jedynie tłem dla opowieści) – molestowanie seksualne. Pisarka podjęła się dość karkołomnej próby literackiej, z której wyszła jednak obronną ręką.

Zaczynamy od końca, zaburzając linearność – oto Norton Perina, wybitny naukowiec, zdobywca Nagrody Nobla, zostaje postawiony w stan oskarżenia za molestowanie seksualne swoich podopiecznych. Skargę składa jedno z jego adoptowanych dzieci – Victor, od samego początku sprawiający największe trudności wychowawcze.

Owo zaskarżenie i wyrok są jednak jedynie pretekstem do poznania historii życia Periny, rozpoczynającej się w murach uniwersytetu. Jako  niezwykle zdolny, choć egotyczny i przemierzający uczelnię własnym szlakiem student medycyny, mężczyzna oddelegowany zostaje do podróży na jedną z mikronezyjskich wysp z wybitnym antropologiem, Paulem Tallentem. Podróż ta jawi się jednocześnie jako kara i szansa. Na miejscu bowiem okazuje się, że niektórych tubylców, żyjących według zrytualizowanego rytmu,  cechuje niesłychana długość życia – potrafią oni przeżyć setki lat bez uszczerbku na zdrowiu fizycznym, zaś ze sporymi deficytami psychicznymi i społecznymi. Perina, próbując odkryć sekret nieśmiertelności, pozwala sobie na odwieczne niszczycielskie działanie w imię wyższych celów – skazuje nieskażoną dotąd wyspę na dewastację i europeizację zamieszkujących ją plemion, po to tylko, by ze swoich badań uczynić prawdziwie znaczące odkrycie. Yanagihara za sprawą historii Periny stawia pytania o to, jak daleko może posunąć się człowiek w imię nauki; czy dewastacja środowiska naturalnego i niszczenie plemiennych obyczajów jest zasadne; czy dla badań można poświęcać miejscowych: ich poglądy, tradycje, święte obrzędy? Czy ważniejsze nad dobro plemienia, jest dobro całej ludzkości? Jak daleko leży altruizm od egoizmu pod maską dobroczynności?

Wybitny naukowiec, którego losy poznajemy za sprawą snutej przez niego samego narracji (do ręki dostajemy bowiem swoiste wspomnienia tegoż), zmienia się na naszych oczach. Ten, którego początkowo uznajemy za odkrywcę działającego w imię wyższych celów, za mężczyznę o dobrym sercu, bowiem adoptującego dziesiątki plemiennych dzieci bez przyszłości; bohatera, któremu trzeba współczuć; powoli jawi się przed nami jako okrutnik i człowiek działający z perfidią i premedytacją. Wcześniejsze próby utożsamienia się z nim, tworzonych w umyśle mów obronnych, wewnętrznego buntu wywołanego jawną niesprawiedliwością, powoli tracą na znaczeniu i obracają się wniwecz. 

Oto bowiem ten, któremu dzięki sprawnej narracji Yanagihary można by współczuć, okazuje się postacią godną pogardy i zasłużonej kary. Zżymać można się jednak na jej dość delikatny wymiar, szczególnie w obliczu popełnionych zbrodni przeciwko moralności. Autorka zdecydowanym głosem pokazuje, że poza prawem nie może funkcjonować nikt – nawet ten, który zrobił wiele dla nauki, teoretycznie w imię wyższych wartości, które miałyby go usprawiedliwiać. Brakiem moralności przekreślił on bowiem swoje odkrycia, a jego wyniszczający wpływ na świat zdaje się niewart ofiary.

Ludzie na drzewach, to lektura tyleż fascynująca, ileż bulwersująca. Stawia szereg niewygodnych, choć aktualnych i uniwersalnych pytań, nakreślona została zaś bardzo sprawnie. Jest zapisem zmian środowiska pod wpływem cywilizacji oraz prób dopasowania się plemion do nowej rzeczywistości i konsekwencji tegoż. Mroczna, egzotyczna, tajemnicza i pasjonująca – taka właśnie jest debiutancka powieść Yanagihary.

Polecam!


Autorka w swoim projekcie literackim inspirowała się bulwersującymi losami noblisty Daniela Gajduska, tekst tworząc niemalże osiemnaście lat. 


Premiera książki 13 września.


Recenzja Małego życia:


poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Jakoś to będzie. Szczęście po polsku



Jakoś to będzie. Szczęście po polsku, to rodzima odpowiedź na duńskie hygge, japońskie ikigai i szwedzkie lagom, które od pewnego czasu opanowały polską świadomość.

Utrzymana w tej samej konwencji, wydana w podobny sposób (mały format, charakterystyczne fotografie) jednoznacznie kojarzy się z zapoczątkowaną przez Duńczyków modą. W myśl zasady „cudze chwalicie, swego nie znacie” Beata Chomątowska, Dorota Gruszka, Daniel Lis i Urszula Pieczek postanowili zebrać w jednej publikacji to, co przez lata kształtowało polską mentalność i wyzwoliło rodzimą filozofię „jakoś to będzie”, będącą wynikiem niezachwianej wiary w pokonanie wszelkich przeszkód, jakie napotkamy na swojej drodze (tych zaś – jak pamiętamy z historii – było i będzie wiele) zestawionej z ironicznym poczuciem humoru.

(...)

Jakoś to będzie jest ni to przewodnikiem, ni to książką kucharską, ni to wreszcie socjologiczną próbą odpowiedzi na pytanie o to, kim tak naprawdę jest typowy Polak. Z całą pewnością jest publikacją z której mamy prawo być dumni, syntetycznie pokazuje bowiem wszystko to, czym możemy się chlubić i wszystko to, nad czym powinniśmy jeszcze popracować. Bardzo ciekawe opracowanie, które z chęcią podarowałabym wszystkim znajomym, doskonale zdającym sobie sprawę z  tego, że „jakoś to będzie”.

Szczerze polecam – z uśmiechem i ku pokrzepieniu polskich serc.

Czytaj całość:


niedziela, 20 sierpnia 2017

Amelka vs Mozaika




Chciałabym dziś zaprezentować Wam wyjątkową publikację – komiks Amelka vs Mozaika poświęcony prawdziwej dziewczynce, Amelce, która jest małą bohaterką, na co dzień zmagającą się z trudnościami znacznie większymi niż te, które udaje jej się pokonać na łamach tejże publikacji.

Dziewczynka cierpi a rzadką wadę genetyczną – trisomię chromosomu 20 w postaci mozaiki. Objawami są m.in. wrodzona wada kręgosłupa wymagająca specjalistycznego gorsetowania oraz częstej rehabilitacji; opóźnienie psychoruchowe; wada wzroku; cechy autystyczne oraz zaburzenia integracji sensorycznej. Amelka od dziecka przemierza korytarze przychodni, udając się od neurologa, poprzez gastrologa, alergologa, okulistę, audiologa, ortopedę, ortooptyka aż do genetyka. Jej dzieciństwo upływa pod znakiem specjalistycznych wizyt i zabiegów, które dziewczynka bardzo dzielnie znosi, okazując się prawdziwą małą bohaterką.

Leczenie Amelki nie jest tanie. Kompleksowa rehabilitacja pochłania mnóstwo pieniędzy. Dziewczynkę można wesprzeć wpłacając środki na specjalne konto. Po więcej informacji zapraszam tutaj i tutaj.

Akcja charytatywna zogniskowana wokół Amelki stała się także źródłem pomysłu na stworzenie specjalnego komiksu, według scenariusza Andrzeja Włudeckiego (taty Amelki) i Macieja Kura.

Zaczęło się od pewnego rysunku, który tata dziewczynki otrzymał od Nikodema Cabały, a który prezentował ją jako superbohaterkę. Zainspirowało to komiksiarzy, którzy z miejsca podchwycili pomysł. Rysunkami zajęli się wspomniany już Nikodem Cabała, Katarzyna Koleta, Adam Święcki, Krzysztof Budziejewski, Małgorzata Szymańska, Dominik Szcześniak, Konrad Guliński, Michał Ambrzykowski, David Korgnai, Jarosław Ejsymont, Tomasz Kleszcz, Tomasz Kaczkowski, Dagmara Matuszak, Piotr Rosner, Nika Jaworowska-Duchlińska, Piotr Nowacki, Agnieszka Szymańska, Jacek Frąś, Adam Kmiołek, Kajetan Wykurz, Michał Dziekan, Tony Sandoval, Katarzyna Witerscheim, ASCALEREEN oraz Dominik Broniek.

Na publikację składają się dwie dłuższe opowieści Mali bohaterowie oraz Nie-wesołe miasteczko. W  każdej z nich bohaterka stawić będzie musiała czoło Mozaice – sprawa jest o tyle trudna, że ma ona możliwość ukrywania się pod różnymi postaciami – raz jest klaunem, innym razem czarodziejką, wszystko po to, by zmylić Amelkę i uśpić jej czujność. Ta jednak, wspierana przez inne dzielne dzieci, nie da się ogłupić, raz po raz tocząc z nią kolejną zwycięską bitwę.

Komiks jest o tyle ciekawy, że ilustracje stworzyło do niego wielu autorów, z których każdy nadał Amelce inny, typowy dla siebie rys, zachowując jednocześnie taką samą kolorystykę. Całość  prezentuje się zaskakująco spójnie, a nade wszystko – wyjątkowo. Przypomina przy tym jak wiele dobrych ludzi znajduje się wokół Amelki – prawdziwa mozaika. Ważniejsza niż walory estetyczne oraz fabularne jest w  przypadku tegoż motywacja i przyczyna powstania komiksu. Jako że przyświeca jej wyjątkowy cel, nie sposób przejść wobec wydania obojętnie. Każde zerknięcie w  jego stronę  przypomina, jak wielu małych bohaterów znajduje się wokół nas i jak bardzo potrzebują oni naszego wsparcia.

Walka z chorobami genetycznymi jest nierówna i niepewna. Pomagajcie na tyle, na ile potraficie. Niech skazujcie małej superbihaterki na samotną bitwę.

Grafika Nikodema Cabały, od której zaczęło się całe zamieszanie


sobota, 19 sierpnia 2017

Puk-puk! Kaori Takahashi


Puk, puk! Kaori Takahashi to wyjątkowa, rozkładana książka, która zachwyca mnie formą i prostotą pomysłu. Nie nadaje się ona do tradycyjnego czytania  - wymaga sporej powierzchni zdolnej pomieścić to, co proponuje nam japońska pisarka.

Opowiada ona historię dziewczynki poszukującej zagubionego misia. Po powrocie ze szkoły dostrzega ona, że nie ma go tam, gdzie zawsze się znajdował. Dziewczynka pyta rodziców, szuka w pokoju, bibliotece, chodzi od drzwi do drzwi, wszystko po to, by odnaleźć zgubę. Każde kolejno odwiedzone miejsce poprzedza czarno-biała ilustracja dziewczynki pukającej do drzwi i pytającej „Puk, puk! Czy jest tam mój miś?”

Musicie jej pomóc w poszukiwaniach! Wraz z bohaterką pukajcie do sąsiadów, zaglądajcie pod kanapę, wdrapujcie się coraz wyżej, wyżej i wyżej. Wraz z kolejnymi rozłożonymi elementami, do dziewczynki dołączać będą kolejni towarzysze. Miś musi przecież gdzieś tu być! Książka ta po rozłożeniu zajmie Wam całą podłogę, imitując dom, w którym poszukiwana jest zguba.

Ta książka to idealna wizualizacja tego, jak rozwija się historia – tutaj dzieje się to dosłownie na naszych oczach. Czytelnik jest współuczestnikiem wydarzeń, może eksplorować odkrywaną przestrzeń, natrafiając na morze niespodzianek. Zanim odnajdzie misia, spotka na swej drodze wiele osób, którzy staną się bohaterami jej historii. Ich mieszkania zaś – to dopiero niespotykane miejsca! Tego co w  nich znajdziecie, zdradzić Wam nie mogę, jednak gwarantuję, że takich lokali mieszkalnych jeszcze nie widzieliście. Przygotujcie się na doskonałą przygodę z książka, która do czytania właściwie się nie nadaje, do snucia historii jest jednak idealna. Tutaj każdy z Was może zostać autorem.

Książka dedykowana jest dzieciom powyżej 2 roku życia. Myślę jednak, że znacznie lepiej sprawdzi się jako publikacja dla starszych – nie tylko ze względu na dość cienki karton, z którego jest wykonana, a który dość łatwo jest potargać, ale także ze względu na mnogość zawartych na kolejnych rozkładanych kartach elementów – starsze dziecko, 3, 4-letnie znacznie lepiej poradzi sobie z opowiadaniem tego, co zastane, ale też zdecydowanie bardziej doceni zaskakującą i oryginalną konstrukcję.

Polecam ogromnie, ja jestem oczarowana.

 

piątek, 18 sierpnia 2017

Zdrowe lody. 75 łatwych przepisów - Christine Chitnis


W czasach, gdy coraz większą popularnością cieszą się lody rzemieślnicze, większości z  nas nawet przez myśl nie przejdzie, by podobny orzeźwiający deser stworzyć samodzielnie – kompozycje są wówczas nieograniczone, a czas poświęcony na jego przygotowanie zwróci się pod postacią feerii smaków i zadowolenia tych, z którymi podzielicie się swoim wyrobem.

Christine Chitnis w swojej książce Zdrowe lody dzieli się z czytelnikiem zestawem 75 receptur na domowej roboty lody. Przepisy uporządkowane są według następujących grup: lodu na patyku, śnieżne rożki, slushy i granity, aromatyzowany lód, mrożone jogurty i sorbety, lody beznabiałowe, lodowe kanapki, shaki, posypki, rożki i jeszcze więcej.

Część propozycji to przepisy skomponowane według reguł diety wegańskiej, stąd też książka znajdzie uznanie u każdego, kto po nią sięgnie. Od samego przewracania stron robi się chłodniej, nie sposób jednak uniknąć wówczas ślinki zbierającej się w ustach.

Lody z ogórka, melona i mięty; lody z jeżyn, kokosa i szałwii; mrożony „jogurt” z czeremchy i kawałków gorzkiej czekolady; krakersy grahamowe z lodami; shake z grillowanych brzoskwiń; migdałowe rożki – czy to nie brzmi apetycznie?

Kiedy zajadać się pysznymi, pełnowartościowymi lodami domowej roboty, jeśli nie teraz, podczas fali upałów? Zmrożony słodki deser to idealna propozycja na walkę z gorącem, a przy tym okazja do ostawienia produktów dostępnych w sklepie składających się prawie w całości z cukru w najgorszej jego postaci.

Zamiast kupować to, co nafaszerowane jest chemią, możecie samodzielnie stworzyć coś na ochłodę, co z pewnością smakować będzie Wam o wiele bardziej, a co przy okazji nie zrujnuje Waszego zdrowia, a wręcz przeciwnie – dostarczy organizmowi witamin.

Mniam!

Zachęcam w sierpniową podróż szlakiem zdrowych lodów.  Jest pysznie, zdrowo  i orzeźwiająco!








czwartek, 17 sierpnia 2017

Łapy do góry - Catharina Valckx



Łapy do góry Cathariny Valckx to propozycja dla tych z młodych czytelników, którzy zmagają się z wysokimi wymaganiami rodziców, co do których obawiają się, że nie zdołają ich zrealizować, przez wzgląd na zupełnie odmienne zainteresowania.

Z podobną sytuacją zmaga się Billy. Jego ojciec bardzo martwi się, że syn nie pójdzie w jego ślady i nie wyrośnie na prawdziwego gangstera. Jego obawy nie są bezpodstawne, bowiem Billy ma to do siebie, że jest niezwykle miły i ani w głowie mu napadanie na innych. Ojciec nie daje jednak za wygraną, wyposaża syna w odpowiedni strój, pistolet i z instrukcjami wysyła na trening. Zadaniem bohatera jest wołanie „Łapy do góry!” do każdego napotkanego zwierzęcia.

Jak to się zatem stało, że ze swojej wyprawy, na której pilnie stosował się on do ojcowskich rad, powrócił on z całą paczką nowych przyjaciół?

Książka pod płaszczykiem humoru i sympatycznej skądinąd opowieści, skrywa trudne zagadnienia rodzicielskich wymagań i pragnień dopasowania dziecka do z góry założonych wyobrażeń – że pójdzie w nasze ślady, będzie kontynuowało rodzinną tradycję, że zostanie lekarzem, prawnikiem, założy własną firmę i tak dalej, i tym podobne. Ile rodziców, tyle planów na życie dziecka. A co jeśli zupełnie nie wpisuje się ono w nasz starannie opracowany scenariusz? Czy mamy prawo żądać od dziecka realizowana naszej woli, czy też powinniśmy pozwolić mu na wolność wyboru?

Publikacja ta ma za zadanie już od najmłodszych lat wpajać dziecku, by podążało za swoimi pragnieniami, bowiem z dużym prawdopodobieństwem po czasie okaże się, że wbrew pozorom są one zbieżne z  tym, co wymarzyli sobie dla niego bliscy – wszak dla rodzica najważniejszy jest sukces pociechy, też zaś najłatwiej osiągnąć gdy żyje się pasją. Najważniejsze, aby być wiernym swoim przekonaniom, a wówczas wszystko ułoży się tak, jak powinno.


Jeśli już od najmłodszych lat chcecie wpajać dziecku, że jest kochane bezwarunkowo, dokładnie takim, jakim jest, bez względu na to czym będzie zajmowało w przyszłości, ta książeczka może Wam podobne rozmowy ułatwić. To mądra opowieść o przyjaźni, odwadze i miłości, która z pewnością Wam się spodoba.

Polecam.

środa, 16 sierpnia 2017

Robak Lolek - Anna Litwinek


Drodzy Państwo, dziś przed Wami wystąpi postać nietuzinkowa – Robak Lolek.

Do literackiego życia powołany on został przez Annę Litwinek. Na pewno ją kojarzycie – kilka lat temu nakładem Wydawnictwa Znak na rynku pojawiła się jej debiutancka powieść Czarownica, bardzo dobrze przyjęta przez czytelników.

Teraz, już jako mama trójki dzieci, mama – trzeba dodać – o wielkiej sile wyobraźni, założyła ona własne wydawnictwo – Marruda – po to, by na własnych warunkach, według własnego zamysłu wydawać książki dla najmłodszych, na które pomysłów jej nie brakuje. Wszak każdy wieczór, to nowa opowieść dla własnych pociech. W założeniu wydawnictwa i pracy twórczej niewątpliwie pomogło jej doświadczenie zdobyte podczas pisania i wydawania debiutanckiej powieści.  Nie wiem, jakie jest Wasze pierwsze skojarzenie z nazwą wydawnictwa, ale mnie – jak się okazuje, wcale nie bez powodu – kojarzy się ona z marudzącym dzieckiem, które uspokoić może ciekawa opowieść.

Autorka wspominając o źródle nazwy, powołuję się także na swoje rodzinne określenia „mała ruda” i odniesień do pierwszego nazwiska – Rudnicka. Udało się zatem Litwinek zebrać całe doświadczenie i stworzyć coś bardzo osobistego, a jednocześnie dedykowanego innym.

Opowiadam Wam o tym wszystkim, by zachęcić Was do zapoznania się z ofertą raczkującego wydawnictwa, które być może za kilka lat ma szansę stać się jednym z bardziej rozpoznawalnych. Póki co w jego ofercie znajduje się seria książeczek o wspomnianym już Robaku Lolku, kierowana do najmłodszych – dzieci w  wieku od 0 do 2 lat+. Ich pierwszą recenzentką była córka Autorki, która kierowała projektami mamy tak, by odpowiadały one tym, dla których miały być realizowane.



Pomysłem na serię jest takie jej tworzenie, by miała szansę dorastać wraz z dzieckiem – pierwsza z czterech jest książką kontrastową, pozbawioną tekstu, operującą obrazem i zachęcającą rodziców do snucia własnych opowieści inspirowanych tym, co zastane. Pomysłów może być gros ­­– tyle, ile rodziców i ile wyobrażeń oraz skojarzeń. Litwinek daje odbiorcy wolną rękę do tkania narracji, graficzne podpowiadając jedynie co nieco, by nie musiał zaczynać on od zera, szczególnie, że nie każdy przecież ma taki sam dar opowiadania.

Kolejne tomy są już książeczkami kolorowymi, wprowadzającymi dziecko w świat, w którym przyszło mu się narodzić.




Jest zatem publikacja Robak Lolek poznaje zwierzęta, która – choć barwna – wciąż pozostaje bez tekstu, w dalszym ciągu pozwalając rodzicowi na realizowanie się w roli kreatora wydarzeń sugerowanych przez ilustracje. Dzięki tej książeczce dziecko zobaczyć może sowę, sarenkę, wiewiórkę, niedźwiedzia, lisa, wilka, jeża, bociana, pszczoły, bobra, żabę, kaczki i wiele, wiele innych zwierząt w ich naturalnym środowisku.

Kolejną częścią jest Robak Lolek w podróży, odpowiadająca na naturalne zainteresowanie dziecka środkami lokomocji, jakimi przemierza świat i jakie obserwuje wokół siebie. Ta część zawiera już bardzo krótkie zdania, które można dowolnie rozbudowywać, obudowując własną historią. W książeczce tej dowiemy się gdzie mieszka Lolek i jakie pojazdy umożliwiają mu poruszanie się – niestety jako robaczek o specyficznej budowie, nie z każdym może sobie dać radę. Część ta, poza zapoznawaniem dziecka z pojazdami, intuicyjnie wskazuje na ich cechy charakterystyczne, na sposób w jaki są napędzane, ale także na warunki jakie musi spełnić ktoś, kto z nich korzysta. Lolek w wyobraźni próbuje swoich sił na rowerze, na wrotkach, na motocyklu, na sankach, w autobusie, w samochodzie, na kolejce górskiej, w pociągu, w łodzi (także podwodnej), w samolocie i w balonie.

Ostatni dotąd powstały tom to Robak Lolek i przyjaciele. W nim to autorka stara się zwrócić uwagę na relacje, które może nawiązywać jej bohater oraz czytelnik. Lolek mieszka w jednym pokoju wraz z Alą i Olkiem, rodzeństwem o bardzo różnych upodobaniach – tak kulinarnych, jak dotyczących zabawy. Każde z nich – dziewczynka, chłopiec i robak – lubi robić coś innego, podkreślając w ten sposób swoją indywidualność oraz obrazując wielość dostępnych możliwości w otaczającym nas świecie. Część ta inspirować może do wspólnego spędzania czasu, ale także do poszukiwania własnych zainteresowań i rozwijania ich.

Ilustracje towarzyszące każdej części, przypominają te kreślone ręką dziecka, dzięki czemu spodobać mogą mu się w dwójnasób. Litwinek za sprawą swoich publikacji trafić może do każdego dziecka, gwarantując mu oswajanie ze światem, z jego zagadkami, tajemnicami i rządzącymi nim prawami.

Mnie wędrówka szlakiem Robaka Lolka sprawiła dużą frajdę, choć dzieckiem jestem już nieco wyrośniętym. Obiecuję, że Wam i Waszym pociechom sprawi tyle samo radości.

A na dobry początek, na hasło ksiazkaprzyjacielem wpisane w koszyczku na stronie www.marruda.pl, otrzymacie 20% rabatu na całą serię. Kod ważny jest do 30.09.2017r.


Zachęcam do nawiązania znajomości z Lolkiem i odkrywanie oraz wspieranie nowego Wydawnictwa ;)