środa, 30 listopada 2016

Tak pysznie dawno nie było! [My New Roots - Sarah Britton]


My New Roots to książka kucharska mieszcząca w sobie inspirujące przepisy kuchni roślinnej na każdą porę roku, według autorskich przepisów Sary Britton. Wśród receptur znajdują się także propozycje dań wegańskich i bezglutenowych, tak, by każdy – bez względu na wybory żywieniowe – mógł z książki skorzystać. 

Kuchnia roślinna nigdy nie była tym, co mogłoby mnie przekonać. Muszę jednak przyznać, że autorka pokazuje, że to co zdrowe nie musi być mdłe i nudne – może być za to pyszne i kolorowe. Może także pieścić kubki smakowe i sprawić, że dotąd nielubiane warzywa, staną się podstawą przygotowywanych odtąd posiłków.

Tym co cechuje Britton jest korzystanie z sezonowych składników. Autorka robi cuda z tego, co najzdrowsze, najświeższe, lokalne i najłatwiej dostępne w danej porze roku. Jej książka jest uporządkowana właśnie według tychże, po to, by pozwolić organizmowi żyć w zgodzie z naturą.




Źródło fotografii - blog My New Roots

Świadectwem tych kulinarnych cudów są pyszne fotografie, z których niemalże unosi się zapach prezentowanych dobroci – ciasteczek z dołeczkiem, malinami i makadamią; pasty orzechowo-paprykowej; grillowanych brzoskwiń z sosem jeżynowym;  śniadaniowej gryczanej tarty figowej; sałatki ze wstążek selera z prażonym kuminem i granatem; banoffee.  Jestem o-cza-ro-wa-na i całkowicie kupiona. To jedna z  najbardziej obłędnych książek kucharskich, jakie ostatnio miałam w ręku. Absolutnie obezwładniająca i zwiastująca niebo w gębie.

Jeśli zdecydujecie się na zakup, pozostaje życzyć Wam wielu wyśmienitych posiłków. Bon apetit! 

Jeśli nie jesteście przekonani - wejdźcie na stronę autorki. Ja oszalałam!

wtorek, 29 listopada 2016

Małżeństwo jakiego zawsze chcieliście - Gary Chapman


Małżeństwo jakiego zawsze chcieliście to kolejna publikacja Gary’ego Chapmana, autora bestsellerowych 5 języków miłości.

Tym razem, terapeuta pochyla się nad problematyką małżeństw i kilku jego najważniejszych aspektach: miłości – kluczowej do dalszego zgłębiania tematu; umiejętności słuchania – niezbędnej, by móc pracować nad związkiem; podziałem ról – by jedna ze stron nie czuła się zanadto obciążona; wspólnym podejmowaniu decyzji; seksie; rozwiązywaniu konfliktów i wreszcie planowaniu domowego budżetu. Wymienione kwestie często stanowią punkt zapalny do wielu kłótni i płaszczyznę niezrozumienia w niejednym związku.

Autor wskazuje jakie błędy są najczęściej popełniane przez mężów i żony oraz sposoby na to jak łatwo można im zaradzić. Czyni to na przykładach z  życia, którymi podzieliły się z nim małżeństwa uczęszczające na jego terapie (wszystko publikowane jest za ich zgodą). Wykorzystanie prawdziwych opowieści pozwala na skonfrontowanie ich z własnymi doświadczeniami i buduje poczucie wspólnoty oraz solidarności – bardzo łatwo przekonamy się, że podobne problemy dręczą wielu ludzi i nie są ani niczym nowym, ani wstydliwym.

Dzięki tej publikacji macie szanse na znalezienie złotego środka i harmonii w Waszym związku, możecie na powrót przeżyć fascynację współmałżonkiem. Wszystko to jednak możliwe będzie jedynie wówczas, gdy będziecie na zmiany otwarci.


Tym razem jestem mniej ukontentowana niż po lekturze ostatniej książki autora,  w  dużej mierze dlatego, że temat jeszcze bezpośrednio mnie nie dotyczy, niemniej wciąż jest to pozycja warta polecenia – szczególnie dla tych, który przeżywają trudności w związkach małżeńskich. 

poniedziałek, 28 listopada 2016

Noc ognia - Eric-Emmanuel Schmitt


Noc ognia Erica Emmanuela Schmitta, to jedna z jego najintymniejszych książek, do której napisania autor dojrzewał długie dwadzieścia pięć lat.

Stanowi ona zapis jego podróży na i przez Saharę, by tam zbierać materiały do filmu o Karolu de Foucauldzie, francuskim trapiście, eremicie i misjonarzu, przebywającym przez wiele lat wśród muzułmańskich Tuaregów na Saharze w Algierii.

Choć podróż miała być jedynie zawodową przygodą, stała się dla autora, dotąd zatwardziałego ateisty, podróżą życia, podróżą po nawrócenie, podróżą, którą ten zapamięta na resztę swych dni.

Schmitt oraz cała jego grupa, mieli na Saharze przewodnika. Ze względu jednak na zwykłą pewność siebie i chęć zaimponowania innym, pewnego popołudnia pisarz odłączył się od karawany, czego konsekwencją było stracenie z oczu beduińskiego opiekuna i kompletne zagubienie się w samym centrum pustyni, na krótko przed zapadnięciem zmroku – z resztkami wody, bez jedzenia i bez nadziei na ocalenie. To właśnie ta noc – noc zagubienia, stała się dla niego tytułową nocą ognia – nocą nawrócenia i zyskania wiary, którą później – przez długie lata – zgłębiał i próbował uporządkować.

To, co miało być pretekstem do nagrania filmu, stało się najważniejszym wydarzeniem z życia pisarza, podczas którego losy jego oraz losy misjonarza, któremu poświęcona miała być produkcja, splotły się i zadrgały jednym rytmem.

Niezwykle intymna, prywatna, odsłaniająca duszę opowieść, której nie sposób oceniać. Jest niczym biografia, niczym poezja i niczym pamiętnik – zbyt droga, by poddawać ją surowej ocenie. To przede wszystkim książka dla tych, którzy twórczość Schmitta znają, a którzy teraz chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o przebiegu nocy, o której pokrótce czytali w wywiadach, i o której wiedzieli tyle, że była, i że była znacząca.

Teraz dowiecie się dlaczego.




niedziela, 27 listopada 2016

Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia - Barbara Gawryluk


Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia to spisana przez Barbarę Gawryluk ni to biografia, ni to wspomnienia o królowej polskich tekstów dla dzieci, ni to wywiad-rzeka. Autorka w wielu miejscach oddaje głos samej poetce, co znacząco podnosi wartość książki, bogatej w fakty, plotki, anegdotki – tym bardziej, że Chotomska pamięć ma nieprawdopodobną. Wierszami sypie jak z rękawa, do każdej fotografii mnoży setki historii. A tych w książce tej nie brakuje! Nie sposób zliczyć wszystkich ilustracji, przedruków, wierszy, pocztówek i innych źródeł umieszczonych w publikacji.

Na wydanie to składają się również liczne wspomnienia byłych i obecnych współpracowników Chotomskiej, jej przyjaciół, znajomych i rodziny. Wspomina Bohdan Butenko, Joanna Olech, wypowiada się Grzegorz Kasdepke, Wojciech Korcz czy Grzegorz Leszczyński. Ich zwierzenia ukazują poetkę z wielu różnych perspektyw, malując jej obraz kompletny i strojny.

Chotomska jawi się jako osoba nieprzystępna dla dorosłych i otwarta dla dzieci – ten dualizm wynika przede wszystkim z przepaści dzielącej niewinne dzieci oraz (często) interesownych starszych.
Autorka ukazana została jako mistrzyni improwizacji i wielka ambasadorka słowa pisanego. Wydaje się, że dzięki niej czytanie w Polsce wniosło się na wyższy poziom, a jej hasła promujące czytelnictwo z powodzeniem mogłyby zostać wykorzystane w aktualnych kampaniach.

Poetka wspomina czasy PRL-u, nakreśla swoje dzieciństwo, dorastanie, młodość, pracę twórczą, odsłania jej kulisy, pokazuje zalety i wytyka wady. Słowo, które kojarzy mi się z Chotomską, to – elegancka. Zawsze, bez względu na okazję – dama.

Szalenie podoba mi się także jej stosunek do dzieci przychodzących na spotkania autorskie – każdego traktowała indywidualnie, czego wyraz dawała w specjalnie preparowanych dedykacjach wpisywanych do książek. Wśród młodego pokolenia autorów, niekoniecznie pisarzy przez wielkie P,  na palcach jednej ręki policzę takich, którzy w ten sposób traktują dziś czytelnika (tu ukłon w stronę Marcina Mellera, którego zawsze przy podobnych okazjach wspominam).

Pyszny był to powrót do lektur dzieciństwa, arcymiła wędrówka szlakiem jednej z najważniejszych dla mnie pisarek tego okresu. Polecam każdemu, kto pamięta Jacka i Agatkę, a teraz chciałby bliżej poznać ich „mamę”. Jest barwnie, jest wesoło, jest anegdotycznie. No i to piękne wydanie Marginesów – obłęd!



sobota, 26 listopada 2016

Jeszcze jeden oddech - Paul Kalanithi


Jeszcze jeden oddech to opowieść autobiograficzna spisana w większości przez Paula Kalanithiego – wybitnego neurochirurga, który pewnego dnia usłyszał straszną diagnozę – rak płuc.

Był młody, nie przekroczył jeszcze czterdziestki, jego głowa wypełniona była planami i marzeniami – dotąd nie doczekał się dziecka, a jego najwybitniejsze osiągnięcia zamykały się za szpitalnymi drzwiami – tam był mistrzem, a dla wielu także i aniołem. W dniu śmierci miał 37 lat i osierocił ośmiomiesięczną córeczkę, która narodziła się już po usłyszeniu przez mężczyznę diagnozy.

Choć może się wydawać, że książka ta będzie wyłącznie zapisem czasu choroby Kalanithiego i jego prób radzenia sobie z nią – jest czymś innym. W  dużej mierze stanowi świadectwo jego pracy i poświęcenia – zadecydował on bowiem, że będzie pracował tak długo, jak długo starczy mu sił.
Kalanithi jako lekarz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaka czeka go przyszłość i z czym wiąże się choroba, z którą przyszło mu się zmagać – miał świadomość coraz silniejszego bólu, który będzie mu towarzyszył każdego dnia, wiedział, że choroba ta nie daje nadziei na wyleczenie, a jedynie na wydłużenie życia i zwiększenie jego komfortu. Miał świadomość, że na końcu tej drogi czeka go śmierć.

Odnalezienie się w nowej sytuacji zajęło mu sporo czasu – mimo że miał ogromne wsparcie ze strony bliskich i współpracowników. Książka ta bardziej niż zapisem jego zmagań z chorobą, swoistym dziennikiem czy kroniką – czego wielu, w tym ja, oczekiwało – jest zapisem jego pracy lekarza. Autor wspomina jak znalazł się w obecnym miejscu, jak wiele kosztowało go zdobycie tytuły neurochirurga i z jak wieloma dramatami zmagał się w swojej pracy zawodowej, której oddawał się z ogromną pasją i poświęceniem.

Lekarzy takich jak Kalanithi życzę każdemu – jeśli już przyjdzie Wam zmierzyć się ze służbą zdrowia, spotkanie tak mądrych ludzi może okazać się drogocenne.

Trudnością, którą każdy czytelnik napotka podczas lektury tejże książki, jest świadomość jej zakończenia. Czym bliżej ostatniej strony, tym trudniej brnąć dalej, wiedząc, co nas czeka.

Całość jest nieukończona i urwana – śmierć autora nie pozwoliła mu na dokończenie książki. Uczyniła to w jego imieniu jego żona, odsłaniająca jak wyglądały jego ostatnie chwile i nietracąca głębokiej wiary w powodzenie projektu literackiego swojego męża. Projektu, który ujmuje odwagą, doświadczeniem, mądrością i godnością.

Jeśli nie boicie się trudnych lektur – znajdziecie w niej wiele dobrego.




piątek, 25 listopada 2016

Jesień - Karl Ove Knausgård


Jesień Karla Ovego Knausgårda otwiera nowy cykl, zdominowany przez pory roku i będący swoistym pamiętnikiem do nienarodzonej córki.

Inaugurująca serię część stanowi zbiór literackich miniatur, w których autor – znany dotąd polskiemu czytelnikowi z  Mojej walki, książki miejscami brutalnej i pełnej przemocy – ukazuje się jako osoba subtelna i delikatna, zdolna do zachwytów nad zmieniającą się przyrodą, będącą świadectwem nie tylko przemijania, ale także wzrostu.

W Jesieni Knausgård opisuje zastaną rzeczywistość – przedstawia nienarodzonej jeszcze córce jej rodzeństwo, wspomina moment ich przyjścia na świat, prezentuje siebie, otoczenie. Rozmawia z  nią, a dialogi te pełne są obaw i niepewności – o to jak będzie, co będzie i kiedy będzie. Realia opisywane przez autora są ujęte szeroko – manewruje on między opisami fizjologii a rozważaniami egzystencjalnymi, podejmuje tematy przyziemne, jak i wzniosłe. O wszystkim tym mówi jednak z tak wielką prostotą, na jaką tylko go stać – tak, by dziecko, do którego całość jest adresowana mogło sedno uchwycić. Nie ma tu wstydu czy pruderii. Nie ma kwestii zbyt łatwych czy zbyt trudnych. 

Fragmenty, które urzekają mnie najbardziej to te, w którym autor zwraca się do córki bezpośrednio – wówczas bowiem odkrywa swoją nieznaną dotąd twarz – oblicze pełne subtelności, ojcowskiej czułości i troski. Takiego Knausgårda chcę poznawać.

Jako ze spektrum tematów jest szerokie, nie sposób mówić o jakimkolwiek uporządkowaniu myślowym – Knausgård lawiruje pomiędzy wątkami różnej rangi, co może w pewnym momencie budować mylne wrażenie chaosu.

Melancholię całości podkreślają kapitalne obrazy Vanessy Baird, norweskiej malarki i ilustratorki. Ów klimat jesieni – najpierw złotej, później kapryśnej i nierozerwalnie związanej ze słotą – został doskonale uchwycony i oddany, zarówno w warstwie tekstowej, jak i w malarskim uzupełnieniu.

Wydane w punkt – literacka jesień łączy się z tym, co widoczne za oknem, uśmierzając nieco sezonowe depresje.



czwartek, 24 listopada 2016

Król Gromoryk i zagadkowy smok - Wojciech Widłak; Fredek i jeden do pary - Zofia Stanecka



Wydawnictwo EGMONT po niewątpliwym sukcesie serii Czytam sobie, idąc za ciosem, wprowadziło na rynek nowy cykl – Czytam i główkuję. Autorzy Ci sami, formuła jednak nieco inna, bardziej nastawiona na logiczne i samodzielne myślenie, wnioskowanie, dostrzeganie, że nauka jest wszędzie wokół nas. Dzięki temu młody czytelnik nie tylko sięgnie po mądrą powiastkę, lecz także podszkoli elementarne umiejętności, jakże przydatne zarówno na wczesnym (nawet przedszkolnym), jak i na późniejszym etapie edukacji.


Król Gromoryk i zagadkowy smok to pełen humoru tekst spod pióra Wojciecha Widłaka, dzięki któremu dziecięca wyobraźnia będzie mogła sobie pofolgować. Przeznaczona jest ona dla czytelników powyżej 4 roku życia. Warstwa fabularna dotyczy pewnej arcydziwnej zagadki. Oto na dworze króla pojawia się smok. Jak to na tę magiczną istotę przystało, jest on wielki i ogoniasty – tyle przynajmniej wynika z opowieści króla, który dotąd jako jedyny miał z nim styczność. Czy władca faktycznie widział potężnego stwora, czy też jego wyobraźnia płata mu figle?




Fredek i jeden do pary to z kolei powiastka Zofii Staneckiej, uwielbianej przez dzieciaki pisarki. Tytułowy bohater – Fredek Epsilion Dwudziesty – jest następcą tronu na planecie zwanej Pedanterią. Niestety, ma on całkowicie dość świata, którym rządzi absolutny porządek. Jego frustracja jest tak wielka, że pewnego dnia, niewiele myśląc, obiera kurs na najbardziej zabałaganioną planetę. Nikogo nie zdziwi fakt, że wylądował nie gdzie indziej, jak na Ziemi. Tutaj zaprzyjaźnia się z pewną dziewczynką i jej rodzeństwem. Przyjaźń wielokrotnie wystawiana będzie na próbę, gdyż różnice między nimi, nie tylko te dotyczące pojmowania porządku, będą niewyobrażalne. Czy z natury pedantyczny Fredek i bałaganiarska Jagoda będą potrafili się porozumieć?

Obie książeczki cechują żywe, barwne ilustracje, stanowiące równie istotny element całości, co tekst. Ich autorkami są kolejno – do Króla Gromoryka, Ewa Poklewska-Koziełło, zaś do Fredka Marta Szudyga. Ponadto na każdej stronie publikacji znajdują się zadania do wykonania – raz będą one miały związek z matematyką, innym razem z pobudzaniem wyobraźni lub ćwiczeniem spostrzegawczości, jeszcze innym z usprawnianiem motoryki małej. Wszystko po to, by dziecko poza zabawą, podszkoliło podstawowe umiejętności.

Polecam.



środa, 23 listopada 2016

Duński przepis na szczęście - Jessica Alexander, Iben Sandahl


Duński przepis na szczęście promujący filozofię hygge, jest dla mnie nie tyle czymś odkrywczym, ile niezwykle godnym naśladowania i pomocnym, a w konsekwencji - wartym polecenia. 

Książka ta, napisana przez Jessicę Alexander i Iben Sandahl, promuje najskuteczniejszą filozofię wychowania, kształtującą ludzi szczęśliwych (wszak Duńczycy od, bagatela, 40 lat plasują się w czołówce narodów najszczęśliwszych) i wyrosła z pytania, jakie kobiety zadawały sobie od dawna – jak to możliwe, że duńskie dzieci i rodzice są tak spełnieni i radośni?

Szukając odpowiedzi, autorki natrafiły na szereg badań naukowych oraz odbyły rozmowy ze specjalistami z różnych dziedzin. Nie bez znaczenia było także ich własne doświadczenie – Alexander jako żona Duńczyka bardzo szybko mogła skonfrontować tak różne od siebie wychowanie duńskie i amerykańskie, zaś Sandahl jako psychoterapeutka, doświadczała wielu spotkań mających wpływ na jej widzenie owej metody wychowawczej.

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki duńscy rodzice uczą swoich dzieci nazywania i radzenia sobie z emocjami, jak mówią im prawdę i zachęcają do dalszej pracy, mocno im kibicując. Nie udają, że ich dzieci są najwspanialsze i najlepsze nawet wówczas, gdy coś im nie wyjdzie, lecz umiejętnie prowokują je do dalszych działań, wzmacniając ich motywację. Dzięki temu, nawet w obliczu porażek, nie załamują się, lecz walczą dalej – są nauczeni, że przeszkody bowiem są tylko kolejną przygodą, nie zaś barierą nie do pokonania. Podobnych przykładów jest w tej książce bardzo wiele - mogłabym je mnożyć i wymieniać, jednak odebrałabym Wam wówczas radość przyszłej lektury i wdrażania pomysłów.

Jednym z największych marzeń mojego życia, którego odbicie znalazłam na kartach tej publikacji, jest stworzenie domu, do którego każdy jego członek, a także przyjaciele i dalsza rodzina, będzie chciał wracać – ciepłego, wspierającego, otwartego, przytulnego i przyjacielskiego, zapewniającego poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty, wsparcia i zaufania. Wydaje się, że hygge (dosłownie – „miło pobyć razem”) jest dla mnie stworzone, jest bowiem dokładnie tym szczególnym rodzajem relacji, o jakiej marzę.

I choć Duński przepis na szczęście poświęca tematyce ledwo jeden, końcowy rozdział książki, wszystko to, co znajduje się w niej wcześniej, jest właśnie zapisem form kształtowania człowieka tak, by na hygge był gotowy i dojrzały. Ono jest jedynie naturalną konsekwencją.

Polecam – zarówno tym, którzy dzieci jeszcze nie mają, ale już chcą się dowiedzieć, jak można wychowywać inaczej niż „po polsku”, jak i tym, którzy swoje pociechy mają, a przyjęte metody wychowawcze wydają się albo nieskuteczne, albo przeciwnie  –  zgodne z duchem filozofii duńskiej – znajdziecie tu wiele inspiracji, przykładów, scen z życia wziętych. A samą lekturą będziecie bardziej niż zadowoleni.



wtorek, 22 listopada 2016

Ślady - Jakub Małecki



Ślady Jakuba Małeckiego to książka, po lekturze której wyjątkowo długo przyszło mi zbierać myśli. Mija kilka tygodni, a odpowiednich słów wciąż brakuje.

Bohaterowie pisarza, jak zresztą cała ludzkość, pozostawiają na tym świecie ślady swojej obecności. Gest, słowo, pamięć, drganie kamieni. Subtelny znak tego, że kiedyś się istniało.

Tadeusz ginie na wojnie, jednak jego śmierć nie stanowi końca. Od tej pory bowiem, będzie trwać w życiach innych osób. Jego dalsza krewna – Bożena – spełnia się jako słynna modelka. Kariera jednak nie pomaga jej zakończyć ucieczki przed samą sobą, którą to od wielu lat praktykuje. Ojciec kobiety, Ludwik, codziennie budzi się nie widząc, kim jest, jednak usilnie stara się tego dowiedzieć. Ich losy splatają się, nakładają na siebie, uzupełniają i wzajemnie naświetlają. Pozornie oderwane od siebie opowieści, stanowią jedną zmyślną układankę, która w całości objawia się dopiero na samym końcu.

Powieść czyta się niespodziewanie szybko, czego zasługą są nie tyle krótkie rozdziały, ile język. Wielowątkowość zespolona w jedno w finale powieści jest plusem powieści, jednak powoduje ona także konieczność wytężenia uwagi i wzmożonego wysiłku podczas lektury. Z pewnością nie jest to książka do szarpanych podróży w pociągu, bowiem z łatwością można się w niej pogubić, tracąc z oczu główny wątek. 

Ślady to także swoiste memento mori, z nieustannie pojawiającym się motywem vanitas. Śmierć spogląda z każdego rozdziału, wcale się nie czając, lecz będąc naturalną konsekwencją życia. To dziewiętnaście opowiadań hołdujących temuż, będących zogniskowanych wokół spraw egzystencjalnych. 

Małeckiemu udało się stworzyć powieść nietuzinkową, niepodrabialną i wyjątkową, a naszym jedynym zadaniem jest podążanie pozostawionym przez niego śladem.

Zatem do lektury!










poniedziałek, 21 listopada 2016

Szczęście to... [Hygge. Klucz do szczęścia - Meik Wiking]



Gorąca herbata, miękki koc, ciepłe światło płynące od świec lub / i kominka, grube skarpety, wygodny fotel, delikatne dźwięki (strzelającego ognia, skrzypiącego drewna i in.), ktoś bliski obok i coś słodkiego pod ręką – czujecie ten nastrój? Na samą myśl o nim czuję się spokojna i zrelaksowana. To właśnie hyggejedno z najpiękniejszych duńskich słów, a zarazem przyczyna, dla której ten naród od lat uchodzi za jeden z najszczęśliwszych na świecie. Bo obok horrendalnie wysokich podatków i wiecznie niesprzyjającej pogody, Duńczycy wypracowali sobie sposób myślenia i dostrajania się do trudnej rzeczywistości tak wspaniały, że zadziałałby na każdego.

Hygge to styl życia, o jakim wielu marzy, do jakiego wielu dąży i jaki wielu praktykuje, nawet nie wiedząc, że wpisuje się w  duńską tradycję. Szukając swojej oazy, robimy wszystko, by wytworzyć uczucie ciepła, szczęścia, wyciszenia, komfortu i bezpieczeństwa. Czym innym są pojawiające się często w Internecie grafiki przedstawiające książkowego mola wyposażonego w kubek gorącego napoju, ogromny koc, kota pod pachą, dobrą książkę i wełniane skarpety? To wszystko ilustracje hygge.

Meik Wikind, dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem mieszczącego się w Kopenhadze, od lat szuka przyczyny i źródła szczęścia. Wynikami swoich badań dzieli się w  książce Hygge. Klucz do szczęścia. W  publikacji omówione zostaje niemalże wszystko – sama idea hygge; światło; zbawienne skutki bycia razem; wpływ potraw i napojów na szczęście; ubrania; dom – niezwykle istotny element; szukanie hygge poza nim, o każdej porze roku i za niewielkie pieniądze; Boże Narodzenie; pięć wymiarów hygge i inne. Na pierwszy plan wysuwa się znaczenie obecności drugiego człowieka - jego bliskość, wsparcie, dotyk, którego tak często sobie szczędzimy, a który przecież redukuje stres i ma ogromny wpływ na jakość naszego życia. Więcej nie zdradzę, nie chcąc kraść Wam przyjemności lektury i samodzielnego odkrywania na nowo (bo przecież to wszystko znane fakty!) kwintesencji szczęścia.

Dodatkowym atutem publikacji jest poręczne wydanie i kapitalne grafiki oraz fotografie, które ją wypełniają – już one tworzą odpowiedni nastrój i skłaniają do wyciszenia. Coś wspaniałego.

U mnie książka trafia na półkę honorową – ilekroć zauważać będę spadek nastroju, będzie pierwszą, po którą sięgnę. A umieszczony w niej manifest, od dziś wisi w widocznym miejscu mojego domu.

Niech świat stanie się bardziej hyggeligt, nawet tutaj, w Polsce, tak często ponurej, chmurnej, narzekającej i nieszczęśliwej. Szczęście jest w nas i w naszym nastawieniu. 

niedziela, 20 listopada 2016

Binek i Pulpet w świątyni Majów - Krzysztof Łaniewski-Wołłk



Binek i Pulpet w świątyni Majów, to publikacja Krzysztofa Łaniewskiego-Wołłka, wydana nakładem mojej ulubionej oficyny Dwie Siostry i wpisująca się w serię książeczek bazujących na zasadzie „znajdź i wskaż”. Ilustracje Adama Wójcickiego bogate są w prawdziwą wielość elementów, szczególików i drobiazgów, sprawiających, że oko młodego czytelnika musi wykazać się nie lada sprawnością i spostrzegawczością.


Binek wraz z grupą turystów wysiał właśnie z  autokaru wiozącego podróżnych do zapomnianej świątyni Majów. Pech chce, że jego psiak – Pulpet – wyrywa się i mknie wprost do niej, za nic sobie mając zakazy, nakazy czy przebieg podróży. Binkowi nie pozostaje nic innego, jak puścić się za nim w pościg. Książka ta jest tak naprawdę zapisem ucieczki i pogoni, rozrysowanej na kilkanaście stron, na których mnoży się od elementów kultury Majów, typowej zabudowy, ukrytych w szczelinach zwierząt i wyrastających zewsząd roślin. Pulpet ucieka, a Binek wraz z czytelnikiem próbuje go złapać, co rusz natrafiając na pułapki. 




Pomysłowa książka z kartonowymi kartkami zaprasza młodego odbiorcę do udziału w niesamowitej (i niebezpiecznej!) przygodzie. Spostrzegawczość będzie ćwiczona na jeszcze jeden sposób – na ilustracjach zaszyfrowana została bowiem wiadomość pochodząca od Majów. Można ją odczytać za pomocą kodu umieszczonego z tyłu. Jej odkrycie zapewni kolejną porcję przygód.

Świetna!

sobota, 19 listopada 2016

Tomorrow never knows - Kevin Hadley


Tomorrow never knows to angielski kryminał z ćwiczeniami, wpisujący się w cały cykl wydawnictwa EDGARD, proponujący naukę języków poprzez lekturę powieści.

Poziom książki Kevina Hadleya obejmuje A2-B1.

Do lektury dołączona jest płyta mp3 obejmująca 2h30min nagrań w wykonaniu native speakera, dzięki którym nauka będzie jeszcze efektywniejsza – czytając i słuchając historii kryminalnej, nie tylko mamy okazję poznać wciągającą opowieść, ale przede wszystkim bezboleśnie i całkowicie naturalnie podszkolić język, doskonaląc przy tym rozumienie ze słuchu i poznając prawidłową wymowę.

Tym co istotne jest tłumaczenie nowych słówek i zwrotów na marginesie, na kolorowym tle, dzięki czemu nie ma konieczności przerywania lektury i sięgania do słownika, by zrozumieć pojawiające się nowe wyrazy – wystarczy szybkie zerknięcie na bok strony i wszystko będzie jasne. Plusem jest również pojawianie się słownictwa współczesnego – książka nie jest angielską klasyką, lecz powieścią z językiem żywym, wykorzystywanym na co dzień.

Przerywnikami dla kolejnych rozdziałów są ćwiczenia – łącznie w publikacji pojawia się ich 80, są zróżnicowanie pod względem treściowym i formalnym, a ich głównym celem jest utrwalenie nie tylko pojawiającego się słownictwa, lecz także form gramatycznych oraz konstrukcji leksykalnych. Ponadto ich prawidłowe wykonanie trenuje rozumienie treści.

Trzeba przyznać, że taka forma przyswajania języka jest niezwykle przyjemna – nauka poprzez zabawę (a czymże innym jest oddawanie się radości lektury!) przynosi nad wyraz dobre efekty.
W  mojej opinii czytanie tekstów w języku, którego chcemy się nauczyć, jest jedną z najlepszych form nauki – niezauważenie, mimochodem zapamiętujemy więcej niż poprzez sztywne, sztuczne formuły lekcyjne.

Do polecenia!


Seria EDGARDU to nie tylko język angielski, ale również niemiecki, hiszpański, włoski, a w  przyszłości pewnie i inne.

piątek, 18 listopada 2016

Coraz koszmarniejsza dwójka -Jory John, Mac Barnett, Kevin Cornell


Coraz koszmarniejsza dwójka to druga część serii opowiadającej o Milesie Murphym i Nilesie Sparksie – szkolnych kawalarzach. Odkąd chłopcy połączyli swoje siły, placówka nie może opędzić się od coraz lepszych żartów. Niestety, nie jest to w smak dyrektorowi, a jeszcze mniej jego ojcu – byłemu dyrektorowi szkoły, pod którego czujnym okiem podobne sytuacje nigdy nie mogły mieć miejsca.

Aby placówka oświatowa nie utraciła wypracowanej przez lata renomy, mężczyzna wraca na stanowisko, by znów sprawować silne rządy i zapobiec wszelkim przejawom kawalarstwa. Okazuje się, że surowy i mściwy były dyrektor Barkin będzie trudnym przeciwnikiem, a jego powrót nie tylko ukróci wszelkie kawały, ale również wyeliminuje ze szkoły jakiekolwiek elementy humoru czy zabawy. Uśmiech będzie od dziś sprawą mocno podejrzaną.

Miles i Niles nie chcąc pozwolić, by szkoła została całkowicie pozbawiona radości, decydują się na krok ostateczny i rozpoczynają współpracę z dotąd znienawidzonym dyrektorem Barkinem, który jako jedyny zna słabe punkty swojego ojca i zdolny będzie obalić jego ponowne rządy, samemu odzyskując dobre imię.


Coraz koszmarniejsza dwójka to jeszcze większa dawka humoru niż część pierwsza. Koszmarna i do koszmarnych działań zmuszająca. Będziecie się zaśmiewać i kibicować młodym bohaterom w  ponownym opanowaniu szkoły i zalaniu jej falą dobrego humoru. Na jesienne smutki – jak znalazł!

Hyperion - Dan Simmons


Dan Simmons, znany między innymi z fenomenalnego Drooda , to twórca, po którego książki sięgam, mimo że science-fiction jest jednym z gatunków, które czytam z najmniejszym apetytem.

Hyperion stanowi wznowienie powieści, która ukazała się w Polsce po raz pierwszy w latach 90., i otwierający cykl, którego klasyfikacji gatunkowej niewielu chciałoby się podjąć – Simmons bowiem wymyka się sztywnym granicom, lawirując między gatunkami i tworząc nową jakość.

Świat Simmonsa, to świat odległej przyszłości, istniejący już po zagładzie Starej Ziemi, na której życie było niemożliwe.. W miejsce tego, co minione, pojawiło się kilkaset nowych planet, skolonizowanych przez ludzi na nowo tworzących rzeczywistość – religie, bóstwa, prawa i pragnienia. Zarysowane uniwersum to zasiedlona jak dotąd Hegemonia, WszechJedność i TechnoCentrum, którym grozi atak ze strony Intruzów.

Powieść ta, to wielopoziomowa, schodkowa historia, skupiona wokół tytułowej planety, na którą w obliczu nieuchronnie zbliżającej się międzygalaktycznej wojny zmierzają pielgrzymi. Wśród nich znajduje się Uczony, Poeta, Kapłan, Żołnierz, Kapitan, Detektyw i Konsul. Celem ich peregrynacji jest odnalezienie mitycznych grobowców, w których czai się Dzierzba (czy też Chyżwar, Awatar lub Władca Bólu), istota zdolna zapobiec niechybnej zagładzie. Cena jest jednak wysoka: każdy z pielgrzymów może przedstawić jedną swoją prośbę, z zastrzeżeniem, że wysłuchana zostanie tylko jedna z nich. Ci, którzy wypowiedzieli pozostałe życzenia, pozbawieni zostaną życia.  

Simmons dla swoich czytelników nie ma litości – nie oszczędza ich, lecz wierząc w odbiorcę idealnego, szarżuje terminologią i wprowadza na karty powieści wielość wydarzeń oraz opisów. Znakomita część powieści to historie opowiedziane przez pielgrzymów i to one nadają całości ostatecznego kształtu, czyniąc Hyperiona wyjątkowym. 

Kolejny doskonały tekst Autora, gruntujący jego pozycję i potwierdzający niebywały talent i erudycję. 


czwartek, 17 listopada 2016

Czerwony rycerz - Miles Cameron 🐉



Jeśli dotąd na słowo „rycerz” w Twojej głowie roiło się jedynie od skojarzeń pozytywnych, takich jak szarmanckość, poświęcenie czy honor; będziesz zmuszony na chwilę przeprogramować myślenie i skoncentrować się na czymś innym: na ogromnym znaczeniu przypadkowości, ale też szczęścia, które niewątpliwie stały się udziałem bohaterów Czerwonego rycerza.

Miles Cameron utkał wielowątkową powieść osadzoną w rzeczywistości średniowiecza, kiedy to najważniejszą i najszerzej wyznawaną religię stanowiło chrześcijaństwo. Jego wpływy były ogromne, a potrzeby wielkie.

Gdy pewien chrześcijański klasztor zaczynają nękać ataki ze strony nieznanego przeciwnika, stacjonujące w  nim siostry zakonne wynajmują bandę najemników, mających ich bronić, a ci bez oporów decydują się na pomoc  - zapłata bowiem jest więcej niż godziwa. Okazuje się, że obawy sióstr nie były bezpodstawne, a zakonu nie atakują pospolite rzezimieszki, lecz istoty pochodzące z  przeklętej przez Boga Dziczy, a więc bogliny, elfy i inne istoty doskonale zarysowane i oddane, podobnie zresztą jak świat, z którego przybywają.

Kapitanem najemników jest tytułowy Czerwony Rycerz – postać tyleż tajemnicza, co intrygująca. Młody, choć wprawiony w walce mężczyzna, którego historia, ukazana na tle pozostałych barwnie zarysowanych postaci, stanowi najmocniejszą stronę powieści. Powieści – trzeba dodać – tak obfitującej w szczegóły, że przy pierwszej lekturze z pewnością nie uda się całościowo świata przedstawionego objąć. Autorska wyobraźnia jest nieskrępowana, tak jak i jego język.

W Czerwonym rycerzu wiele jest brutalności, krew płynie strugami, a batalistyczne sceny oddane są z taką drobiazgowością, że co delikatniejszy czytelnik może być zmuszony do przeskoczenia kilku stron, mimo że konsekwencją podobnego gestu może być utrata wielu drobiazgów, które pojawiają się po drodze, a które są istotne dla przebiegu akcji. Tym bardziej, że wielowątkowość powieści wzbudza zdumienie i podziw – autorowi mimo wyjątkowego namnożenia wątków udaje się zachować spójność całości, a co więcej – wciągnąć czytelnika na tyle, że nie zauważa on upływającego przy lekturze czasu i z łatwością wiąże on ze sobą kolejne fragmenty tej kapitalnej układanki.

Wspaniały początek serii, do której z  całą pewnością będziecie po wielokroć wracać, i którą polecać będziecie każdemu miłośnikowi gatunku.



Carnivia. Rozgrzeszenie - Jonathan Holt



Carnivia to jedna z najbardziej klimatycznych i fascynujących serii ostatnich czasów wpisujących się w thrillery. Doskonale zarysowany i pomyślany świat wirtualnej rzeczywistości skonfrontowany z prawdziwą Wenecją, pobudza wyobraźnię i zachęca do jego eksplorowania.

Trzecia część cyklu - Rozgrzeszenie - wprowadza nie lada zamieszanie. Oto Daniele Barbo, założyciel Carnivii, decyduje się na całkowite od niej odcięcie, co prowokuje hakerów do własnych działań. Te nie są jednak jedynie niewinną próbą przejęcia władzy, lecz zagrożeniem dla funkcjonowania całego państwa oraz groźbą wypłynięcia na światło dzienne tego, co na zawsze powinno zostać zakryte.

Wydarzenia te zbiegają się z  otwierającym powieść odnalezieniem zwłok na jednej z weneckich plaż – sposób ich okaleczenia jednoznacznie wskazuje na związek z masonerią. Kapitan Kat Tapo samodzielnie prowadzi śledztwo, które od samego początku zdaje się pułapką. Sprawę komplikuje tożsamość zamordowanego – był on bowiem współwłaścicielem katolickiego banku zaangażowanego w negocjacje z jednym z najbogatszych mieszkańców Włoch.

Wszystko wskazuje na to,  że obie sprawy mogą mieć związek, a Kat uwikłała się w niezwykle trudną sprawę, w  której pomocny może być jedynie mało skłonny do współpracy Daniele.

Jonathan Holt po raz kolejny wykreował rzeczywistość, w której chce się przebywać, i do której chce się wracać, mimo czającego się zewsząd niebezpieczeństwa. Spiski, układy, układziki, niezwykła sceneria dodająca kolorytu i kapitalnie poprowadzona narracja – wszystkie te elementy sprawiają, że nie miałam ochoty rozstawać się ze światem Carnivii. Bardzo dobrze pomyślana intryga, plastyczny język, gros interesujących postaci przewijających się przez książkę i wreszcie sam koncept wirtualnego świata, to elementy, które powieść (a właściwie całą serię) wyróżniają.


Polecam, zachęcam. Zasmakujcie w  Carnivii, a już nigdy nie będziecie chcieli jej opuszczać. Tam bowiem, możecie być kimkolwiek chcecie…

środa, 16 listopada 2016

Osobliwe szczęście Arthura Peppera - Phaedra Patrick

Osobliwe szczęście Arthura Peppera to powieść-zaskoczenie. Przyjemne i pozytywne zarazem.

Arthur Pepper nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swojej żony.

(...)
Przeszukując jej ubrania, w jednym z butów znajduje zdobną bransoletkę z drogimi zawieszkami – widzi ją pierwszy raz w życiu. 

(...)

Na jednej z nich mężczyzna odnajduje numer telefonu i wiedziony impulsem dzwoni. Telefon ten staje się początkiem serii zaskakujących informacji z  życia jego zony, o których nigdy mu nie wspominała, a które sprawiają, że bohater traci grunt pod nogami – wydaje mu się, że tak naprawdę wcale nie znał Miriam i żył w ciągłym kłamstwie. Arthur postanawia podążyć śladem ukochanej, a jego podróż będzie tyleż egzotyczna, co katartyczna. 

Jakie sekrety kryje słoń z  szafirem, pierścionek, naparstek, kwiat, książka, serce, tygrys i paleta? Czy zawsze warto mącić obraz ukochanej osoby dochodzeniem sięgającym głęboko w przeszłość?

Osobliwe życie Arthura Peppera to powieść, z której bije wielka mądrość, ale też ogromne ciepło. 

(...) Niezwykła podróż od Londynu, przez Paryż i Indie, a przy tym bardzo dobry powieściowy debiut Phaedry Patrick, dotąd autorki opowiadań.




Cała recenzja na:


wtorek, 15 listopada 2016

Wielka księga inspiracji - Olga Woźnicka, Anna Jakubska, Ewa Rokitnicka


Wielka księga inspiracji to książka trzech autorek - Olgi Woźnickiej, Anny Jakubskiej i Ewy Rokitnickiej – blogerek, które swoimi pomysłami mogą pomóc Wam ubarwić i udekorować mieszkanie. Książka podzielona jest według następujących kategorii:

 Jest okazja część, w  której znajdziemy garść idei na Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Walentynki.
–  Podaruj w prezencierozdziały pełne inspiracji podarunkowych – ślubnych, urodzinowych, imieninowych, na każdą okazję i bez okazji.
 Domowe inspiracjew niej znajdziemy gros pomysłów na udekorowanie domu drobiazgami cieszącymi oko i niewymagającymi wielkiego nakładu pracy.
 Dla ozdobynieco więcej pracy, za to efekty godne włożonego w wykonanie wysiłku.
 Zmysł praktyczny –  pomysły na drobiazgi mogące ułatwić nam życie – szkatułki, wieszaczki, etui, koszyki, pojemniki, osłonki i wiele innych.

Piękne, kolorowe wydanie, bogate w fotografie ilustrujące kolejne etapy wykonywanych działań – tego książce tej odmówić nie można. Należy jednak zaznaczyć, że przeznaczona jest ona przede wszystkim dla tych, którzy niespecjalnie przeszukiwali wcześniej Internet w poszukiwaniu inspiracji dekoratorskich.

Wielka księga inspiracji dla mnie okazała się wielką księgą rozczarowań – w  dużej mierze dlatego, że DIY nie jest mi obce, wiele tutoriali sama już przerobiłam, niejedne robótki mam już za sobą. Na palcach jednej ręki mogę policzyć zawarte w niej pomysły stanowiące dla mnie pewne novum, poza nimi jednak nie zostałam zainspirowana w żaden sposób.

Jeśli jednak dopiero zaczynacie przygodę z  DIY – warto sięgnąć, książka będzie dla Was bowiem doskonałym przewodnikiem po meandrach świata zrób to sam, szczególnie, jeśli niestraszne Wam druty. Bogate wydanie na pewno ułatwi Wam poruszanie się po kolejnych tutorialach i stanowić będzie zachętę do pracy – nic bowiem nie motywuje tak, jak możliwość podejrzenia efektów.


Jeśli jednak macie już pewne doświadczenie we własnoręcznym tworzeniu ozdób – zanim wydacie siedemdziesiąt złotych – przejrzyjcie książkę dokładnie. Może się bowiem okazać, że niczego dla siebie odkrywczego w niej nie znajdziecie, a pieniądze kosztuje ona nie byle jakie. W takim przypadku lepiej zainwestować je w materiały. 

Dla początkujących - jak najbardziej.
Dla zaawansowanych - niekoniecznie.

poniedziałek, 14 listopada 2016

5 książek, których nigdy nie przeczytam



Każdy z nas ma pewnie książki, które chciał przeczytać, ale które już podczas wstępnej lektury okazały się rozczarowujące lub gorzej - niestrawne. 

Pozycje takie zdarzają się także pośród tytułów, które powinny zostać zrecenzowane lub omówione, bo ktoś zaufał nam na tyle, by przekazać je do zopiniowania. Niestety mam na swojej półce kilka takich, które okazały się dla mnie tak mocno niestrawne, że nigdy ich nie ukończyłam, a co za tym idzie - nie stworzyłam nawet bardzo krytycznej opinii. Rzecz bowiem nie w tym, że książki były złe, lecz w tym, że były złe dla mnie. Chcąc być jednak uczciwą, dam im należne 5 minut na blogu. Wiem  bowiem, że niektórych osławione tytuły podwójnie zachęcają do lektury. 

Oto 5 z nich.


Powrót - Izabela Sowa 

Umęczyłam się okrutnie. Niby lekka, niby spod pióra Sowy, którą lubię, a mimo to... Dwa podejścia do tej niewielkiej książeczki, a ja nadal tkwię w samym sercu historii bez nadziei na jej ukończenie. 
Co dokładnie poszło nie tak - nie wiem, nie potrafię rozgryźć.
Pewnie jednak nigdy nie dokończę opowieści o rozczarowującej wszystkich Dorotce.





Przewrotność dobra - Jolanta Kwiatkowska

Autorka na pierwszych katowickich Targach Książki poprosiła mnie, bym polubiła Dorotkę-wariatkę. Niestety, mimo chęci, nie udało się. Ocenę ma wysoką, a ja podczas czytania myślałam, że oszaleję z rozpaczy. Rzadko lektura wzbudza we mnie tak nieprzyjemne skojarzenia, jeszcze rzadziej jest tak, że nie potrafię powiedzieć czemu. Tutaj nie potrafię.



 Wykształciuchy z wioski Warszawa - Cezary Żbikowski

Nie jestem nawet do końca pewna jak ta książka znalazła się w moim domu. Być może kiedyś temat wydał mi się interesujący - dziś jednak zupełnie już nie. 
Wiem, że do tytułu nie wrócę, a już na pewno nie w najbliższej (i mówiąc to, mam na myśli najbliższe kilka lat) przyszłości. Musiała więc znaleźć się w zestawieniu.



Sergiusz, Czesław, Jadwiga - Maria Nurowska

Książka, która irytuje mnie samą swoją obecnością na mojej półce. Nigdy o nią nie poprosiłam, nigdy jej nie chciałam. Zwyczajnie kiedyś przyszła. Skąd, jak, po co, dlaczego? Nie wiem, ale czytać nie mam zamiaru, bo zwyczajnie budzi we mnie złe emocje, a tych staram się unikać.

Zatem - dziękuję bardzo, powędrujesz do biblioteki, gdzie z pewnością ktoś ucieszy się z Twojej obecności. 



Suki - Krystyna Kofta

Książka będąca wynikiem mojej chwilowej słabości do Kofty po lekturze Lewej, wspomnienia prawej. Teraz? Nie mam ochoty i nie wydaje mi się, żebym miała jej nabrać w przyszłych latach. Jej czas w mojej głowie już minął, a biblioteczka kusi zbyt wielką ilością fascynujących tytułów, bym miała skupiać się na tym, co straciło już datę ważności.

Podobnych tytułów mogłabym znaleźć jeszcze kilka, wciąż mam jednak nadzieję, że uda mi się na powrót  wkraść w moje łaski. Jeśli nie - prędzej czy później trafią pewnie do podobnego zestawienia.


A Wy? Macie podobne doświadczenia i tytuły na liście nieukończonych?




niedziela, 13 listopada 2016

Jak nie umrzeć przedwcześnie? Co jeść, aby dłużej cieszyć się zdrowiem


Dążenie do długowieczności jest wpisane w pragnienie niemalże każdego współcześnie żyjącego człowieka. Co zrobić jednak, by jak najdłużej zachować zdrowie w świecie, w którym coraz częściej nawet bardzo młodzi ludzie zapadają na śmiertelne choroby?

Oczywistym jest, że nieodpowiednia dieta jest tym, co staje się najpopularniejszą przyczyną zachorowań, a jednocześnie jedną z najłatwiejszych do wyeliminowania. Dzięki odpowiedniemu odżywianiu i stylowi życia jesteśmy w stanie zminimalizować (lub całkowicie wyeliminować) ryzyko zapadnięcia na najpopularniejsze choroby XXI wieku, między innymi na chorobę wieńcową, raka płuc, astmę, udar mózgu, a także dziesiątkujące ludzi na całym świecie nowotwory jelita grubego i trzustki.  

Przyczynkiem do powstania książki było obserwowanie przez autora rozwoju choroby, a później powrotu do zdrowia jego babci – kobiety, której nie dawano żadnych szans na przeżycie ze względu na zaawansowaną chorobę wieńcową i brak możliwości dalszego leczenia. Tam jednak, gdzie pojawiła się słabość medycyny, rozpoczęła się siła natury i diety roślinnej. Kobieta miała umrzeć w wieku 65 lat, dożyła jednak sędziwego dziewięćdziesięciosześciolecia. Zdrowa dieta nie tylko uratowała jej życie, ale także przedłużyła je o 30 długich i szczęśliwych lat. Wszystko dzięki profilaktycznemu oraz leczniczemu działaniu produktów promowanych przez autora w tejże publikacji.

Na kartach tego opasłego tomu doktor podejmuje zagadnienia przypadłości zbierających w ostatnich latach największe żniwo – chorób serca, płuc, mózgu, układu trawiennego, wątroby, nerek cukrzycy, nadciśnienia, nowotworu krwi, piersi, depresji, Parkinsona.

W  drugiej części prezentuje te elementy diety roślinnej, których zbawienny wpływ na zdrowie został naukowo udowodniony, a więc między innymi: rośliny strączkowe, kapustę, jagody, produkty pełnoziarniste, orzechy i inne.


Autor wykonał dużą pracę badawczą, poświadczoną przez bogata bibliografia umieszczoną na końcu publikacji. Aby ułatwić czytelnikowi poruszanie się po tekście, książka posiada nie tylko spis treści, ale również indeks najważniejszych haseł, niezwykle cenny przy publikacji tego typu.

Jak nie umrzeć przedwcześnie? Co jeść, aby dłużej cieszyć się zdrowiem to opracowanie kompletne i rozwiewające wiele wątpliwości, mogące spełnić oczekiwania każdej osoby, której na sercu leży zdrowie jej i jej bliskich. Warto się z nią zapoznać, warto przyjrzeć się swojej diecie i wprowadzić do niej te czynniki, które mogą mieć zbawienny wpływ na nasze samopoczucie. 


CzytajPL po raz kolejny!




Czytaj PL już w całej Polsce (i nie tylko)! Podziel się książkami ze znajomymi – wszędzie i za darmo!

Od dziś z darmowych e-booków i audiobooków można skorzystać wszędzie, nawet w najmniejszej miejscowości czy po drugiej stronie globu. W odpowiedzi na liczne prośby organizatorzy akcji Czytaj PL udostępniają w sieci kody do ściągnięcia 12 e-bestsellerów i zachęcają do ich rozpowszechniania wszystkich internautów. W promowanie czytelnictwa może więc włączyć się każdy – wystarczy tylko, że złoży szczególną obietnicę.

Czytaj PL jest największą na świecie kampanią promującą czytelnictwo. Od 2 listopada plakaty z okładkami 12 bestsellerów i kodem QR, który umożliwia ich bezpłatne wypożyczenie na 30 dni, znalazły się na ulicach 16 miast Polski. Organizatorzy akcji postanowili odpowiedzieć na głosy internautów i umożliwili akcji dotarcie do mniejszych miejscowości, a także… poza granice kraju. W tym roku aplikacja po raz pierwszy pozwala na dzielenie się darmowymi e-bookami i audiobookami ze znajomymi. Od 9 listopada ze strony www.czytajPL.pl można także pobrać plakat akcji, wydrukować go i powiesić w zaprzyjaźnionym sklepie, domu kultury czy kawiarni. Pobranie grafik i plakatów jest równoznaczne ze złożeniem obietnicy rozpowszechnienia ich i zarażania czytaniem innych. Osoby, które zdecydują się promować czytanie w ramach akcji, mogą wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania są: podświetlany czytnik e-booków Kindle Paperwhite 2, góra słodyczy, bony na zakupy w księgarni Woblink oraz kody rabatowe na e-booki gwarantowane dla wszystkich uczestników. Wskazane przez nich lokalizacje zostaną dołączone do mapy Czytaj PL. Jako pierwsza obietnicę złożyła redakcja jednego z najpopularniejszych portali literackich, Niestatystyczny.pl.

Plakaty można pobrać z tej trony: http://czytajpl.pl/obietnica.html

Kolekcję Czytaj PL tworzy 12 książek, które dobrano tak, by każdy, niezależnie od literackiego gustu, znalazł coś dla siebie. Wszystkie tytuły są bestsellerami, a ich łączny nakład przekracza 10 milionów egzemplarzy. Są wśród nich pozycje zaliczane do klasyki swoich gatunków, jak „Inne pieśni” Jacka Dukaja czy „Lśnienie” Stephena Kinga, jak i nowe tytuły, jak „Trawers” napisany przez Remigiusza Mroza, określanego mianem najgorętszego nazwiska polskiego kryminału, „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza, następcy Stiega Larssona, czy „Czerwony kapitan” Dominika Dana, na podstawie którego nakręcono film z Maciejem Stuhrem w roli głównej. Na półce wirtualnej wypożyczalni znalazła się także biografia największego wizjonera XXI wieku Elona Muska i książki dla poszukiwaczy ciekawostek naukowych – „W rzeczy samej” Marka Miodownika, oraz dla miłośników języka polskiego i Pauliny Mikuły. Pulę dwunastu tytułów zamykają „Złodziejska magia”, czyli pierwsza część popularnej trylogii fantasy „Prawo millenium” Trudi Canavan, kultowy „Kajko i Kokosz. Szkoła latania”, popularna na całym świecie opowieść dla młodzieży o magicznym krześle stworzona przez Andrzeja Maleszkę oraz „Ósme życie” gruzińskiej pisarki Nino Haratischwili.

Aby skorzystać z darmowych książek należy ze sklepu App Store lub Google Play pobrać aplikację Woblink i przejść do zakładki Czytaj PL. Następnie można już skanować kody QR umieszczone na ponad 600 nośnikach w 16 miastach dające darmowy dostęp do konkretnych książek. Czytaj PL trwa od 2 do 30 listopada. Lokalizator darmowych wypożyczalni e-booków można znaleźć na stronie www.czytajPL.pl
Organizatorzy: Krakowskie Biuro Festiwalowe jako operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO oraz platforma Woblink.com

Wydawcy: Audioteka, Filia, Galeria Książki, Karakter, Media Rodzina, Prószyński i S-ka, Sound Tropez, Wydawnictwo Literackie, Klub Świata Komiksu, Wydawnictwo Otwarte, Znak, Czarna Owca

Miasta partnerskie: Częstochowa, Gdańsk, Katowice, Poznań, Toruń, Wrocław

Pozostałe miasta biorące udział w akcji: Warszawa, Łódź, Bielsko-Biała, Bydgoszcz, Białystok, Lublin, Rzeszów, Sosnowiec, Szczecin

Partnerzy: Instytut Książki

Patronat medialny: Niestatystyczny.pl, Lubimy Czytać, Kawerna


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa

sobota, 12 listopada 2016

Muza - Jessie Burton



Muza Jessie Burton, to jedna z najbardziej intrygujących książek ostatnich miesięcy. Podobnie jak wcześniej w Miniaturzystce, także i tu autorka pokazuje, jak wielkim talentem pisarskim została obdarowana i jak świetnie potrafi z niego skorzystać, ku niewątpliwej uciesze czytelników.

Narracja prowadzona jest dwutorowo – pierwsza perspektywa to lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku, kiedy to do renomowanej galerii sztuki Instytutu Skeltona w Londynie trafia tajemniczy obraz niepewnej proweniencji. Przedstawia on lwa oraz dwie młode kobiety, z których jedna trzyma odciętą głowę swojej siostry. Dzieło to przekazał pewien młody człowiek, w którego rodzinie płótno znajdowało się – jak sam twierdzi – od zawsze. Szybko okazuje się, że wyszło ono spod pędzla młodego hiszpańskiego artysty z początku lat czterdziestych – Izaaka Roblesa – zaginionego podczas II wojny światowej. Dotąd świat zobaczyć mógł trzy jego dzieła – Rufina i lew może być czwartym, rzucającym zupełnie nowe światło na pozostały dorobek malarski twórcy. W tym samym czasie, w którym obraz trafia do galerii, pracująca w niej czarnoskóra maszynistka i niespełniona pisarka zmagająca się z rasizmem – Odelle Bastien – trafia na zagadkowy trop prowadzący aż do Andaluzji roku 1936.

W tamtych właśnie czasach prowadzona jest druga linia narracyjna. Oto Harald Schloss, marszand pośredniczący w handlu największymi dziełami owych czasów, staje przed szansą sprzedaży obrazu – jak mu się wydaje – wybitnego, choć początkującego Roblesa. Jego twórczość jednak, spowija więcej mroku i tajemnic, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Prawdę znają jedynie nieliczni, a po latach próbuje jej dociec także Odelle, niestrudzenie poszukująca sprawiedliwości. Losy wszystkich bohaterów zapętlają się, po to, by ostatecznie połączyć się jedno – w  kompletny i fascynujący obraz.

Burton bardzo umiejętnie wprowadza atmosferę tajemniczości, tworząc nastrój sprzyjający lekturze niespiesznej i, paradoksalnie, pospiesznej – jednocześnie bowiem chcemy czytać jak najprędzej, by odkryć wszystkie sekrety, ale też jak najwolniej, by niczego nie uronić ani Londynu lat czterdziestych i siedemdziesiątych nie opuszczać. Akcja zagęszcza się z rozdziału na rozdział i gdy już wydaje nam się, że jesteśmy blisko uchwycenia sedna, prawda po raz kolejny się wymyka, mile łechtając czytelnicze ambicje odkrycia wszystkich kart.

Autorka wspaniale zarysowała nie tylko zasady i konszachty panujące w artystycznym światku, ale także wewnętrzne przeżycia bohaterów – ich rozterki, troski, pasje, wątpliwości, pragnienia i trudności stojące na drodze do ich spełnienia.

Jestem całkowicie urzeczona. Muza jest książką, którą trawi się jeszcze długo po lekturze, a zaczyna w pełni doceniać dopiero po przewróceniu ostatniej strony. Takie powieści lubię najbardziej i na takie czekam z utęsknieniem. 

Szczerze polecam!


Premiera 24 listopada.


Recenzja Miniaturzystki - klik