czwartek, 30 listopada 2017

Wakacje w Waszyngtonie - Marcin Sendecki



Wakacje w Waszyngtonie to kolejna część z serii Czytam sobie, obierająca sobie za temat wiodący historię abolicjonizmu za czasów Abrahama Lincolna. Opowieść snuta jest z perspektywy siedmioletniego Bartka, mieszkającego razem z mamą, nauczycielką historii i języka angielskiego. Jego wakacje nie zapowiadały się ciekawie, dopóki rodzicielka nie oświadczyła mu, że wyjeżdżają na tydzień do Ameryki, gdzie zaprasza ich jej koleżanka. Waszyngton i jego historia czekała przed Bartkiem otworem. Na miejscu chłopiec (a wraz z nim czytelnik) wraz ze swoim rówieśnikiem (nazwanym na cześć byłego prezydenta, Lincolnem) odwiedził Biały Dom, przed którym poznał jego historię; Kapitol; pomnik Tadeusza Kościuszki; muzea; Mauzoleum Lincolna i inne ciekawe przestrzenie, które stały się dla niego szansą na poznanie interesującej historii Ameryki i toczących się w niej ruchów abolicjonistycznych. 

Marcin Sendecki zadbał o to, by opowieść była nie tylko kształcąca, ale także wciągająca, udowadniając, że uczyć można się także poprzez przyjemną lekturę. Polecam - szczególnie tym dzieciom, które trudno zainteresować historią, bowiem dzięki tej publikacji zobaczą, jak ciekawa to dziedzina i jak wiele można się dzięki niej dowiedzieć o świecie.


***

Czytam sobie to trzypoziomowy program wspierania nauki dla dzieci w wieku 5-7 lat. Prezentowana dziś książeczka przynależy do poziomu 3 - połykam strony. Na tekst składa się od 2500 do 2800  wyrazów, sformułowanych w dłuższe zdania (w tym złożone). Zawiera on dialogi, a całość zbudowana została z użyciem wszystkich głosek.

Patronat honorowy nad serią objęła Biblioteka Narodowa, a całość zgodna jest z zaleceniami metodyków. 

Zarówno papier, jak i odpowiednio dobrana czcionka wspierają proces czytania, zaś wybitni polscy autorzy oraz mistrzowie ilustracji każdorazowo dokładają wszelkich starań, by publikacja była nie tylko atrakcyjna pod względem treściowym, ale również graficznym.



środa, 29 listopada 2017

Rośliny nas ocalą - Miriam Borovich


Rośliny na ocalą Miriam Borovich to książka pozwalająca czytelnikowi na zadbanie o własne zdrowie w sposób możliwie jak najbardziej naturalny – mocą roślin dostępnych na wyciągnięcie ręki, których właściwości prozdrowotne są nie(d)ocenione. Autorka w części wprowadzającej dzieli się z czytelnikami swoją wiedzą na temat zawartych w konkretnych częściach roślin substancji czynnych, pomagających człowiekowi i dających mu możliwość samodzielnego leczenia bez wspierania koncernów farmaceutycznych bazujących na ludzkiej łatwowierności złączonej z troską o zdrowie. Ich nadrzędnym celem jest bowiem zarobek, nie zaś pomoc człowiekowi.

Osobistą apteczkę złożoną z naturalnych elementów każdy z nas z powodzeniem może stworzyć sam – jak tego dokonać i w jaki sposób mądrze z niej korzystać radzi nam Autorka, zachęcająca również do samodzielnej uprawy ziół, z których później będziemy mogli uczynić pożytek. W książce tej znajdzie czytelnik propozycje wykorzystania roślin o właściwościach leczniczych – tak w stosowaniu zewnętrznym jak i wewnętrznym. Autorka pisze o tym, jak przygotować napar, odwar, macerat, sok, nalewkę, syrop, proszek, płukankę, a także olejek eteryczny, zaznaczając przy tym, że efektywność działania rośliny zależy od tego, w jaki sposób przygotujemy ją do wykorzystania.

Główną część książki stanowi opis piętnastu roślin leczniczych – wskazanie ich właściwości, pochodzenia, zawartych w nich substancji czynnych, sposobów wykorzystania, metod uprawy domowej, a także przeciwskazań i interakcji w jakie dana roślina może wejść.
Wśród opisanych roślin znajdziemy między innymi miętę, dziurawiec, babkę płesznik, aloes, pokrzywę, kurkumę,  a także lawendę i miłorząb dwuklapowy. Wszystko napisane jest językiem przystępnym, zrozumiałym, w sposób niezwykle syntetyczny, ujmujący jedynie to, co najistotniejsze.

Całość stanowi dość bogate źródło wiedzy i punkt wyjścia do domowego wykorzystania dobroczynnych substancji. Jeśli zatem Wasze zdrowie leży Wam na sercu, a niekoniecznie chcecie faszerować się aptecznymi specyfikami, warto po tę pozycję sięgnąć i zapoznać się z innymi możliwościami zapobiegania niektórym schorzeniom. Naturalnie i zdrowo. 


wtorek, 28 listopada 2017

Oto jest Wenecja - M. Šašek


Oto jest Wenecja to kolejna w serii po Oto jest Paryż, Oto jest Londyn, Oto jest Rzym, Oto jest Nowy Jork i Oto jest Mediolan książka Miroslava Šaška, która prowadzi młodego czytelnika szlakiem europejskich miast.

Dzięki temu czeskiemu ilustratorowi i autorowi dziecko może odwiedzić nawet najodleglejszy zakątek świata i poznać jego historię wzbogaconą o fantastyczną szatę graficzną, odzwierciedlającą wszystko to, o czym opowiada pisarz.

Tym razem wybierzemy się do Wenecji, na wyspę kształtem przypominającą delfina, popłyniemy gondolą i przekonamy się czy plotki o kanalizacyjnym fetorze mają coś wspólnego z prawdą. Zapoznamy się z typową zabudową miasta, wejdziemy na plac Świętego Marka, przyglądniemy się koniom w słomkowych kapeluszach, policzymy wszystkie mosty i mijane wysepki. Wszystko to z wiatrem we włosach i typową muzyką w tle. Przekonamy się, dlaczego Piazza San Marco nigdy nie będzie wyglądać tak, jak parkingi przed hipermarketami, a także jak doręczane są tu listy. Historia i współczesność, charakterystyczne pamiątki, typowe ubrania, koronkowa konstrukcja pałaców – informacji do zdobycia jest tu co niemiara.


Na samą myśl o czekającej nas podróży, zaczynamy czuć ducha wakacji, prawda? Gwarantuję, że nie ma nic przyjemniejszego w listopadzie, niż podróż do kraju słońca, uśmiechu i głośnej zabawy, gdzie od wieków miasto pożenione jest z nieokiełznanym żywiołem. A jeśli to wszystko przekazywane jest przez Šaška, macie gwarancję nie tylko przyjemności podróżowania, ale także jakości.  Książki tego czeskiego autora są także wielką inspiracją do wakacyjnych (i nie tylko) wojaży. Możecie je traktować jako zbiór wiedzy o świecie, jako dziecięcy przewodnik oraz jako książkę historyczną - opcji jest wiele!



Polecam ogromnie. 



poniedziałek, 27 listopada 2017

Tajemnicza śmierć Marianny Biel - Marta Matyszczak



Tajemnicza śmierć Marianny Biel, to prozatorski debiut Marty Matyszczak, chorzowianki, znanej każdemu szanującemu się czytelnikowi kryminałów z prowadzonej przez siebie od lat Kawiarenki Kryminalnej. Oto osoba, która dotąd powieści kryminalne opiniowała, teraz, po solidnym procesie samokształcenia się i próbowania swych sił (ukończone dziennikarstwo; warsztaty literackie podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, laureatka konkursów na opowiadanie kryminalne, adeptka kursu scenopisarskiego i autorka scenariuszy oraz fars kryminalnych, uff!) oddaje się pod osąd innych recenzentów. Jednym z głównych (a na pewno głównym zwierzęcym) bohaterów powieści jest Gucio, pies, którego pierwowzorem stał się inny Gucio, przygarnięty przez Autorkę ze schroniska.

Książkowy psiak również został adoptowany. Pod swój dach przyjął go Szymon Solański, zwolniony z pracy policjant, próbujący swoich sił jako prywatny detektyw. Niegdyś na szczycie, teraz na ostatnim piętrze chorzowskiego familoka, wynajmuje on zapuszczoną kawalerkę w miejscu, które jakby go wezwało. Oto bowiem znalezione w nim zostają zwłoki Marianny Biel, kobiety niespecjalnie lubianej przez sąsiadów. Kiedyś, podobnie jak on, również sięgała gwiazd – była bowiem najjaśniejszym elementem na firmamencie Teatru Uciecha. Zdaniem policji całość była nieszczęśliwym wypadkiem – podczas ściągania przetworów z piwnicznej półki, jedna z nich nie wytrzymała i przygniotła nieszczęsną kobietę. Inną opinię ma Solański, szukając winnego nie tylko pośród podejrzanych sąsiadów, ale także dalej… Jeśli uda mu się udowodnić swoje racje, utrze nosa byłemu pracodawcy i udowodni, że wciąż warto go zatrudniać.

Psią pomocą służyć mu będzie Gucio, zawsze na miejscu i zawsze z odpowiednią podpowiedzią.
Matyszczak udało się stworzyć humorystyczny kryminał ulokowany w samym sercu Górnego Śląska, co dało mi przyjemność lektury podwójną. Jej bohaterowie są pełnokrwiści i nierzadko odrzucający (co w  świecie kryminału paradoksalnie jest komplementem). Językowo i merytorycznie niczego całości nie brakuje – jest niby krwawo, a jednak z dozą słodyczy, która nie pozwala czytelnikowi wpaść w odmęty smutku i żałości. To kryminał z serii lekkich, po które chętnie się sięga, jeśli z  lektury pragnie się mieć przyjemność.

Książkę wciągnęłam w jedno popołudnie, żałując, że okoliczności nie sprzyjały wcześniejszej lekturze. Drugi tom już czeka na mnie przy łóżku, zerkając kusząco w moją stronę za każdym razem, gdy buszuję po regałach. Czuję, że prędko dam się uwieść…:)



niedziela, 26 listopada 2017

Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim; Jezus i Ty. Modlitwa w życiu codziennym - James Martin SJ




James Martin SJ w pierwszej kolejności zachwycił mnie jako autor książki Jezus, będącej biografią pisaną w sposób tak plastyczny i prosty, że człowiek czytał ją z wypiekami na twarzy.

Duchowość ignacjańska nie jest mi obca, jednak jej praktycznie zastosowanie w życiu nierzadko przychodziło mi z trudem – koncentracja na Bogu i jego dobru tam, gdzie spływa na Ciebie kaskada złych informacji, Twoim bliskim wali się świat, sam stajesz w obliczu ciężkiej choroby, nadwątlającej i tak kruche relacje rodzinne, wokół Ciebie świat wiruje od napędzających go dramatycznych wiadomości, które nie dotyczą kogoś obcego, lecz bliskich Ci ludzi – jak to zrobić? Jak medytować i znaleźć czas w  świecie przepełnionym zadaniami do wykonania, jak być uważnym, jak znaleźć Boga tam, gdzie zdaje się, że czeka On jedynie w cieniu, obserwując jak walczysz z  ciemnością lub się jej poddajesz?

Gdyby życie było łatwe, wprowadzanie pewnych zasad nie miałoby sensu. Próba charakteru tam, gdzie jest trudno, buduje człowieka i powoduje jego wzrost. Wprowadzenie duchowości ignacjańskiej do codzienności napędzanej strachem i wycieńczeniem – to wyzwanie. Wyzwanie, którego podjęłam się wraz z  Jamesem Martinem i jego Jezuickim przewodnikiem po prawie wszystkim oraz będącym dla niego swoistym dopełnieniem tekstem Jezus i ty. Modlitwa w życiu codziennym.
O tych dwu książkach pozwolę sobie opowiedzieć za jednym razem, są dla mnie bowiem uzupełnieniem i duetem, który warto mieć zawsze przy sobie.

Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim to nic innego, jak książka traktująca o wierze, miłości i Bogu oraz odnajdywaniu go w każdej sferze swojego życia – w relacjach, pracy, hobby, obowiązkach, radościach, niepowodzeniach, ale i sukcesach. Język podobny jest innym książkom Martina – przejrzysty i prosty, a przy tym wyjaśniający sprawy głębokie na wielu poziomach. To język człowieka mądrego, który wie, jak to co trudne pokazać tak, by wydało się łatwym. Poradnik ten buduje, pomaga człowiekowi mierzyć się z nieraz trudnymi doświadczeniami dnia codziennego, być dobrym i szczęśliwym pomimo wszystko. Duchowość ignacjańska ma to do siebie, że nie stoi obok naszego życia, lecz wnika w nie bezpośrednio, wpływając na każdą jego część, gdzie nawet najdrobniejszy element zostaje poddany rewizji i należycie kształtowany, a Ty sam prowadzony do świętości z całymi Twoimi ograniczeniami i wątpliwościami.

Nie jest to książka do lektury pospiesznej, raczej podręcznik duchowej samoobrony, który warto mieć zawsze pod ręką, by w chwilach zwątpienia i trudności przypomnieć sobie pomocne ustępy. Fantastyczne jest to, że może ją czytać każdy, bez względu na przekonania religijne, bo najważniejszym jej przesłaniem jest to, by nieść dobro wszędzie tam, gdzie się znajdujemy, a to kwestia ponadwyznaniowa. Całość napisana jest ze swadą, nierzadko ciepłym humorem, delikatną uszczypliwością i niesamowitą prostotą, która pozwala zagłębić się w niej każdemu, nie tylko erudycie, ale także temu, kto obawia się, że całość będzie dla niego „za mądra”.


Uzupełnieniem (a raczej tym, co ja osobiście jako takie uznaję)  Jezuickiego przewodnika po prawie wszystkim jest Jezus i Ty. Modlitwa w życiu codziennym.

Książeczka ta jest krótka i skondensowana na Jezusie i jego obecności w Twoim życiu, którą możesz odkrywać dzięki tym „rekolekcjom”. Autor prezentuje w niej dwa sposoby kontemplacji: kontemplację ingnacjańską oraz lectio divina. Pokrótce opisuje on obie formy medytacji nad Pismem Świętym, pozwalając czytelnikowi wybrać, która z nich będzie dla niego na tym etapie życia właściwsza i bardziej przybliżająca ku Bogu. Ojciec Martin bierze odbiorcę za rękę podczas trzech modlitw, przez które go przeprowadza, obrazując praktyczne zastosowanie wybranych form refleksji nad Biblią. Załącza także proponowane pytania do wykorzystanych fragmentów Pisma Świętego, dzięki którym modlący się wyrobi w sobie pewien nawyk podnoszenia celnych kwestii, które pozwolą nam odnaleźć swoje życie w Biblii i rozważyć je mocą Słowa Bożego. 

Polecam – jeśli jeszcze nie mieliście okazji korzystać z tej formy modlitwy, warto spróbować. Wniesie ona Waszą relację z Bogiem na inny poziom, pozwalając odczytać własne życie w kontekście historii zbawienia. Bardzo wartościowa książka.



sobota, 25 listopada 2017

Kroniki Jaaru. Księga luster - Adam Faber



Kroniki Jaaru. Księga luster to z  gatunku fantasy książka, której bohaterka przyrównana jest do żeńskiej wersji Harry’ego Pottera.
Kate Hallander, w którą życie tchnął Adam Faber, to typowa nastolatka. Mieszka u swojej cioci w Londynie (znamy ten motyw, prawda?), gdzie wszystko wydaje się zwyczajne, dopóki nie trafia ona do pewnego tajemniczego i przyciągającego z magnetyczną mocą sklepu. Tam zaś odnajduje gros magicznych przedmiotów, które zaciekawiają ją dużo bardziej niż świat, który zostawiła za progiem. Kate otrzymuje od właścicielki Księgę luster, która ma wskazać jej dalszą drogę.

Jej pragnienia zogniskowane są wokół jednego – rzuca miłosny czas na Jonathana, na którego widok szybciej bije jej serce. Niestety, zaklęcie prowokuje serię wydarzeń, których nastolatka wcale nie oczekiwała i nie chciała. Jednym z nich jest trafienie przez nią od Jaaru – krainy zamieszkałej przez magiczne stworzenia, wiedźmy i ferów, którzy oczekują na pojawienie się swoich czarownic.

Wśród nich znajduje się Fion – baśniowa istota, która przeżywa problemy całkowicie zwyczajne – nie potrafi dogadać się z własnym ojcem, z którym łączą go coraz bardziej napięte relacje. Po jednej z kłótni, młody fer ucieka z domu, by na własną rękę odnaleźć przypisaną mu czarownicę i udowodnić, jak wiele jest wart. Niestety jego emocjonalną burzę wykorzystała nimfa Erato – nad wyraz niebezpieczna kusicielka, zdolna obiecać wiele, zaś zapewnić zyski jedynie sobie samej.

Jej pojawienie się w życiu Fiona spowoduje katastrofę międzyświatową – nikczemna Erato poluje powiem na pewien magiczny kamień o potężnej sile, który ni stąd, ni zowąd, po wielu latach znika z witryny londyńskiego sklepu, nie pozostawiając za sobą żadnych śladów…

Kto odpowiedzialny jest za jego zaginięcie? Czy uda się go odnaleźć? I jaki związek z  tym wszystkim ma nimfa i fer niemogący się porozumieć z ojcem? Czym jest tajemniczy Jaar i kim są jego mieszkańcy? A co najważniejsze – co wspólnego z tym wszystkim ma Kate?

Faber bardzo sprawnie rozpoczął pierwszą część serii, która niejako dopiero wprowadza czytelnika w magiczny świat, mający otworzyć się przed nim całkowicie w kolejnych częściach. Udało się mu stworzyć uniwersum, które nurtuje i przyciąga uwagę, choć – co muszę wyznać z żalem – nie od pierwszych stron. Początki były trudne, bowiem wiele wątków zaczerpniętych zostało z głębokiej studni motywów fantasy, które są czytelnikowi znane, i z którymi został już na tyle oswojony, że nie budzą głębokiej reakcji od razu. Trzeba czasu, by docenić odświeżenie pewnych formuł i stworzenie nowej przestrzeni na dość przepełnionym poletku gatunkowym. Językowo uczynione zostało to sprawnie, zaś niewątpliwą wartością naddaną całości są piękne ilustracje, które jako pierwsze – znacznie szybciej niż okładkowy opis – koncentrują uwagę odbiorcy. Ich tajemniczość idealnie współgra z światem przedstawionym Kronik Jaaru.

Przy książce bawiłam się dobrze, choć z całą mocą wciągnęła mnie dopiero pod koniec. Pewnością jest jednak, że lektura drugiego tomu będzie dla mnie jedynie kwestią czasu. Mam nadzieję, że Faber rozwinie w nim skrzydła. 



poniedziałek, 6 listopada 2017

Tajemnica mody - Martin Widmark




Seria Biuro detektywistyczne Lassego i Mai liczy już sobie dwadzieścia cztery części. Najnowsza z nich, Tajemnica mody, porywa młodego czytelnika w świat blichtru i światowej sławy. Oto do miasteczka Valleby przyjeżdża popularny kreator mody, mistrz w swojej profesji, który spośród mieszkańców ma wyłonić najlepiej ubrane osoby. Konkursowe szaleństwo ogarnia niemalże wszystkich – sklepy, komisariat, kawiarnia, a nawet świątynia są zamknięte – dorośli szyją nowoczesne kreacje, mające stać się ich przepustką do sławy oraz gwarantem nagrody głównej, jaką jest wyjazd do stolicy mody – Paryża. Zamieszanie panujące w Valleby zostaje jednak niecnie wykorzystane – w niewyjaśnionych okolicznościach gubi się ukochana kotka projektanta Jeana-Laurenta, a on sam otrzymuje list z żądaniem okupu.

(...)

Martin Widmark stworzył kolejną część cyklu, która wciąga tak samo jak poprzednie. Niczym nie ustępuje im ani w humorze, ani w przewrotności, ani tym bardziej w sposobie prowadzenia akcji, który zachęci niejedno dziecko do logicznego i analitycznego myślenia. Tajemnica mody to książka, która zaciekawi także niejednego dorosłego, dając mu asumpt do sięgnięcia po inne części.
(...)



Cały tekst:


Recenzja innego tomu serii na blogu:

Tajemnica więzienia

środa, 1 listopada 2017

Kominiarz / Piekarz - Dominika Czerniak-Chojnacka



Książka Piekarz / Kominiarz Dominiki Czerniak-Chojnackiej, to wydanie warte Waszej uwagi – stworzona została ona niejako z dwu historii – gdy skończymy jedną, obracamy książkę do góry nogami i już możemy poznać drugą. Zaczynamy, jak chcemy – albo od Piekarza albo od Kominiarza. Panowie są braćmi, nie powinni się obrazić na Wasz wybór.

Ich dni pracy wyglądają podobnie, choć tak naprawdę różnią się wszystkim – jeden ubiera się na czarno, drugi na biało; jeden wstaje w nocy, by ten drugi rano miał co jeść; drugi pracuje za dnia, by pierwszy nigdy nie miał zapchanych kominów. Ich prace są niezwykle ważne – jeden bez drugiego długo by nie popracował. 
Książka za sprawą rymowanych historii obrazujących plan dnia piekarza i kominiarza pokazuje, jak istotne jest wykonywanie różnych zawodów, z których jeden służy drugiemu. Autorka wskazuje na to, że w świecie każdy ma swoje miejsce, a każda praca jest potrzebna dla dobra innych.


Wszystko to na kontrastowych kartach, oszczędnie i z humorem oraz z onomatopeiczną zabawą słowem. Kreska jest prosta, wręcz dziecięca, imitująca maźnięcia kredą, a przy tym wszystkim precyzyjna. Historia oparta na kontraście nie tylko w formie, ale również w treści, dzięki czemu przekaz jest kompletny. Maluchy będą zachwycone, a rodzice zadowoleni – zabawne, rymowane treści dziecko z  łatwością może powtarzać, ćwicząc pierwsze słowa lub naśladując dźwięki. 

Przyjemne z pożytecznym!