Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pamiętnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pamiętnik. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 grudnia 2015

Zabaw się w kronikarza, czyli Misja: Rodzinka.




Misja rodzinka to hybryda drzewa genealogicznego, kroniki rodzinnej i książek utrzymanych w  duchu Zniszcz ten dziennik. Świetna, nowoczesna alternatywa dla tradycyjnych albumów, zbierająca nie tylko zdjęcia, ale również wspomnienia, odbicia, ręczne prace – to komplementarny pamiętnik rodowy, w  którym znajdzie się miejsce na aktywność każdego z jego członków.

Faktycznie, jak zapewnia wydawnictwo – tego dziennika nie będziesz chciał zniszczyć ani wyrzucić. Będziesz za to z ochotą zapełniał kolejne jego strony, po to, by później odłożyć na półce i za jakiś czas wracać do niego z sentymentem i rozrzewnieniem.

Kapitalny prezent dla młodszych członków rodziny, zdolny zaszczepić w nich chęć poznawania rodziny i dbania o relacje oraz pamięć. Dzięki tej publikacji właściciel dowie się o swoich bliskich rzeczy, o których dotąd nie słyszał, a które stanowią ważny element familijnej tożsamości i tradycji. Ponadto, zmuszony będzie odwiedzić dawno niewidzianych członków rodziny, a co za tym idzie – podtrzymać, a nierzadko pewnie i odnowić nadszarpnięte więzy.



Książka ta zatem obok znaczenia praktycznego i kronikarskiego, będzie miała duży wpływ na zaciskanie rodzinnych nici bliskości, zdolna odbudować to, co nadwątlone.

Do zadań znajdujących się w książce zaliczyć można nie tylko tworzenie listy rodzinnych zawodów (praktykowanych i tych znajdujących się w  sferze marzeń), ale też pamiętnika z  wyjazdu, miłosną mapę rodzicielskich relacji, drogę dojścia do wyznawanych poglądów, nekrologi ukochanych zwierzaków, rodzinne przepisy, opis formy świętowana urodzin,  a także fotografie.

Wszystko to przeplatane jest cytatami skoncentrowanymi wokół rodziny i bliskości.


Doskonała propozycja prezentowa – tworzenie albumu będzie niezwykłą frajdą dla całej rodziny i niebanalną i w świecie, w  którym rodzina jest zagrożona – pamiątką na lata.

piątek, 16 października 2015

Pamiętnik Mal


Jeśli chcecie poznać osobę, która skutecznie pokazuje, że zło nie zawsze jest kwestią wyboru, a nierzadko postawą narzuconą przez starszych, jedyną znaną i pojmowaną, zupełnie niezgodną z wnętrzem człowieka – poznajcie Mal, córkę Diaboliny.

Dla wielu czytelników wydawnictwa EGMONT i widzów kanału Disney Channel jest ona postacią doskonale znaną. Fioletowowłosa, próbująca być złą, by przypodobać się matce, a jednak podświadomie dążąca do dobra, swojej prawdziwej natury nastolatka obnaża się przed nami w swoimi pamiętniku, stanowiącym zapis jej licealnej codzienności w Auradonie. Jej zapiski wzbogacone o szkice „porozrzucane” po całym dzienniku doskonale współgrają z tym, co bohaterka ma w duszy.

Dzięki jej zapiskom poznajemy osobę, której ona sama początkowo w sobie nie widziała. Jesteśmy świadkami jej wewnętrznej przemiany (a raczej uświadomienia sobie, kim tak naprawdę jest i chce być).

Z całą pewnością książka ta zwróci uwagę nastolatek, szczególnie fanek Disneya oraz jego najnowszej produkcji – jest uzupełnieniem tego, co znane z ekranu, ale też przyjemną podróżą szlakiem życia nietuzinkowej dorastającej dziewczyny, która – podobnie jak każda w jej wieku, tylko na trochę innym poziomie – dochodzi do etapu, na którym określa swoją tożsamość, gruntuje własne „ja” i w całej pełni objawia je światu. U Mal „przemiana” ta jest widoczna tym bardziej, że jej początkowe oblicze w niczym nie przypominało wielkiego finału.

Sądzę, że publikacja ta z powodzeniem nadaje się na prezent dla dziewczyn dorastających, borykających się z podobnymi jak Mal problemami: brakiem akceptacji i miłości ze strony rodziców, niezrozumieniem, konfliktami wewnętrznymi, chęcią bycia kimś innym niż wizja matki, niedocenienie, niechęć, traktowanie jako kogoś gorszego ze względu na pochodzenie. To niekoniecznie opowieść z pogranicza magii i rzeczywistości: to dziennik dziewczyny mającej problemy uniwersalne, ponadczasowe i niezmienne. Stanowi zatem świetny pretekst do rozmowy o wymienionych wyżej kwestiach, może wspomóc trudny proces dojrzewania, a także – ba! Przede wszystkim! – dostarczyć wiele rozrywki.


Polecam!

piątek, 28 lutego 2014

Zakochany Kafka – Jaqueline Raoul-Duval


Tytuł: Zakochany Kafka
Autor: Jaqueline Raoul-Duval
Wydawnictwo: Pascal
ISBN: 9788376422237

Ilość stron: 304
Cena: 39,90 zł


Franz Kafka zawsze zdawał mi się postacią interesującą – jego powieści zbudowały w mojej głowie obraz człowieka-absurdu, którego codzienność musiała być nietuzinkowa, przynaglająca go do tworzenia tekstów nie przez wszystkich należycie docenianych.
Inna rzecz – wysoko cenię sobie wszelakie opowieści o miłościach pisarzy – są one dla mnie niejako kluczem do wejrzenia w duszę tego, kto pisze tak a nie inaczej, kto z jakichś przyczyn realizuje w swych tekstach temat zakochania w sposób zindywidualizowany i mocno charakterystyczny. Nierzadko zastanawia mnie ile w fikcji literackiej odbicia życia, ile zniekształceń i zakrzywień. Nie ukrywam, że lubię, gdy powieści mające w tytule Zakochany…(wstaw nazwisko odpowiedniego pisarza) pisane są z wykorzystaniem sztafażu romansowo-obyczajowego, ukazując nie tylko suche fakty, ale także realizując je w sposób wciągający dla czytelnika.

Zakochany Kafka sugerował wszystkie te elementy: romantyczna, pastelowa okładka, wskazanie ważnej roli listów, pewna sugestia „powieści o…”, a nie notki encyklopedycznej czy też pracy badawczej, wtrącającej dialogi bardziej w formie cytatu, niż z chęci zwrócenia uwagi na relacje łączące bohaterów.
Książka ta to prawdziwe siedlisko rozmów – często urywanych, krótkich, rzeczowych zdań, które zwłaszcza w pierwszej części przywodzą na myśl dialogi sceniczne dwójki nowo poznanych osób: jedno pytanie nie wynika z drugiego, dialogi nie są płynne, stanowią raczej świadectwo próby zachłyśnięcia się drugą osobą, gestem nieporadnym, życzeniowym i choć do pewnego momentu atrakcyjnym, później – denerwującym.

Brnąc przez pierwsze sto stron miałam wrażenie, że to jedynie szkic przyszłej książki – kontury, zarysy wymiany myśli i wstępna fabuła.
Blurb sugeruje, że książka ta będzie miała charakter powieści biograficznej: i rzeczywiście, kilka ustępów językowo i konstrukcyjnie przypomina powieść, kilka zaś notkę biograficzną zaczerpniętą ze słownika encyklopedycznego, mającą ewidentnie dokumentarny charakter, nie zaś jak chyba chciała autorka, zbeletryzowany.
Moje oczekiwania rozminęły się z tym co zastałam – spodziewałam się tekstu o wiele silniej podporządkowanego regułom powieści, nosiłam się z nadzieją na wciągającą, pełną pasji opowieść o czterech miłosnych obsesjach Kafki, dostałam zaś niemalże podręcznikową relację jego związków, z dodaniem odpowiednich cytatów zaczerpniętych z listów i dzienników.
Wiele ustępów jest zupełnie zbędnych: miały chyba wprowadzić nutkę kontrowersji, jednak realnie niczemu nie służą, raczej zniesmaczają niż wzbudzają ciekawość: jak na przykład wyimek o masturbacjach Kafki na myśl o jednej z panien – po co mi to było wiedzieć?

Tym, co jest plusem, to rzetelne uporządkowanie. W książce zostały wydzielone cztery części, z których każda podejmuje temat kolejnej miłości Kafki. Są zatem:

- Felicja – uczucie chyba najdłuższe i najbardziej chaotyczne: stanowiące raczej miłość listową, przerywaną kilkoma wybitnie nieudanymi spotkaniami. Franz i Felice miotają się, nie są pewni swoich uczuć, zaręczają się i zrywają zaręczyny, raz się wzajemnie zniechęcają, innym razem błagają o jakikolwiek przejaw uczucia, zupełnie nie wiedzą czego chcą, ich pragnienia ciągle się rozmijają, w niczym się nie zgadzają. Felice Kafki nie docenia – mimo że czyta wiele, jego teksty zbywa milczeniem, nie komentuje, czym jawnie daje mu znać, że ich nie aprobuje.
W „czasie Felicji” Franz wikła się uczuciowo także z Gerti i Gretą – są to jednak krótkie, platoniczne, peryferyjne relacje, bez większego znaczenia.
-  Julia – kolejna kobieta, z którą Kafka się zaręcza, ostentacyjnie wyrażając bunt przeciwko pogardzie rodziny, jaką wobec niego i niej (córki szewca) żywili.
- Milena – przy niej Franz z niezwykłą intensywnością uświadamia sobie, że rządzi nim obsesja tego, że nie podoła żadnemu związkowi – to ona jest przyczyną rozpadu każdego z nich. Zwierza się Kafka tutaj ze swojego pierwszego seksualnego doświadczenia, które na zawsze zdeterminowało jego późniejsze decyzje.
 - Dora – kobieta, z którą los zetknął go, gdy był już bardzo schorowany. To chyba jedyny z jego związków, który miał realna szansę przetrwania, oparty był bowiem na prawdziwej miłości, służbie drugiemu, bezinteresownej pomocy i wspólnocie dusz.
Gdy jest toczony chorobą, zaczyna pragnąć żyć: z nią, przy niej, dla niej.

Największym plusem książki jest… wydanie. Staranne, na doskonałej jakości papierze, z naprawdę piękną okładką. Niestety, największym zarzutem wobec treści jest jej wtórność i brak pasji, której oczekiwałabym przy wczytywaniu się w relacje miłosne. Książka ta zdaje się jedynie opracowaniem listów na potrzeby jakiejś pracy, opracowaniem jednak tak słabym, że o wiele większym pożytkiem byłoby skierowanie ku źródłom i odczytanie bezpośrednio dzienników i epistolarnych tekstów Kafki, które przynajmniej nie oszukiwałyby formą i nie pretendowałyby do miana powieści.
Jest wydanie to świadectwem uczuciowego życia geniusza o niezwykle skomplikowanej osobowości: zmiennej, skłonnej do autodestrukcji, nieznośnej, wybuchowej, niezrównoważonej, mam jednak wrażenie, że to zapis wybiórczy, nie ukazujący całości złożonej postaci jaką niewątpliwie był Kafka. Z pewnością sięgnę do Dzienników – mam wrażenie, że one, paradoksalnie, pozwolą mi lepiej zapoznać się z tym, co tutaj zostało potraktowane w mojej opinii po macoszemu.

środa, 25 września 2013

Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny – Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindeberg


Tytuł: Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny
Autor: Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindenberg
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788377852286
Ilość stron: 356
Cena: 44,90 zł


Gdy za oknem jesień w pełni, a w niepamięć odchodzą powoli wspomnienia o upalnym lecie i urlopie spędzonym w atrakcyjnym miejscu gdzieś w Polsce czy poza jej granicami, warto na chwilkę się zatrzymać i oddać wspomnieniom lub też  podróżom palcem po mapie, do miejsc cieplejszych i bardziej urokliwych niż te, które widzimy za oknem podczas pluchy. Kto powiedział, że na urlop można wybrać się tylko w sezonie lub na krótko po nim? Są przecież takie miejsca, które niczym magnes przyciągają turystów cały rok – należą do nich między innymi Toskania i Umbria.
W Polsce coraz więcej pasjonatów i miłośników podróży, którzy swoim entuzjazmem i doświadczeniem dzielą się z czytelnikami i potencjalnymi wojażerami, zarażając ich oraz inspirując. Anna Maria Goławska i Grzegorz Lindenberg oddali w ręce odbiorców subiektywny przewodnik po Toskanii i Umbrii, zachęcający do podróżowania w te zakątki świata lepiej niż niejeden profesjonalny i komercyjny informator. Ich publikacja uatrakcyjniona jest rewelacyjnymi fotografiami, mającymi moc skupiania uwagi i budzenia chęci do natychmiastowego zapuszczenia się w opisywane rejony.
Czytając tę książkę, tylko ją czytając, poczułam się ogromnie zrelaksowana i wypoczęta. Nie wyobrażam więc sobie jak cudownie miałabym się po wycieczce do Włoch opisywanych z taką dbałością o elementy, mające zachęcić i zauroczyć.
Przewodnik ów ma kilka zasadniczych części. W pierwszej z nich zawarte zostały podstawowe informacje turystyczne, mające sprawić, że będziemy czuli się komfortowo, będąc wyposażeni w podstawową wiedzę, torującą nam drogę do atrakcyjnego spędzenia czasu i sycenia się smakami oraz zapachami. To takie must have – garść wiadomości o rodzajach noclegów, środkach łączności, sjeście, klimacie, języku.
Dalej jest już tylko bardziej pociągająco – Asyż, Florencja, Piza, miejscowości małe acz równie (a może bardziej) atrakcyjne i wciąż nieodkryte przez masę.  Wspaniała wędrówka malowniczymi zakątkami, ulubionymi przestrzeniami autorów, którzy dzielą się tym, co najbardziej zapadło im w pamięć, tym, do czego wielokrotnie wracają. Wspólnie z nimi odkryjemy prawdzie turystyczne perły, często pomijane w oficjalnych przewodnikach,  miejsca nieskalane stopami milionów turystów. To takie subiektywne i ogromnie wnikliwe wejrzenie we Włochy marzeń, Włochy, które rozsiadają się w naszej wyobraźni i szaleją tam do nieprzytomności.
Oprócz swoich własnych relacji, autorzy zdecydowali się na zestawienie własnych opinii o konkretnym odwiedzanym miejscu z sądami wcześniejszych podróżników, którzy również je oceniali. Dzięki temu przed nami zarysowuje się bogata panorama poglądów, łącząca się w jeden kompletny obraz, będący źródłem prawdziwie miarodajnej oceny.

Tym co stanowi o wartości tego przewodnika, nie-przewodnika jest właśnie subiektywność. Oceny autorów, ich przemyślenia, wspomnienia dawkowane z dużą częstotliwością, to elementy najsilniej zachęcające do podróżowania. Bardziej niż suche fakty, uwagę przyciągają opisy wrażeń, podróż szlakami wspomnieniowymi, mnogość smaków, zapachów, silne doznania sensualne. To taki pamiętnik podróży, z którym warto się zaprzyjaźnić.

Polecam!

czwartek, 12 września 2013

Zdobywam zamek – Dodie Smith


Tytuł: Zdobywam zamek
Autor: Dodie Smith
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788379430062
Ilość stron: 351


Ile razy w marzeniach oddawałam się iluzorycznej wizji, w której mieszkałam na prawdziwym zamku, ile razy chciałam się poczuć jak księżniczka, która z największej wieży swojej posiadłości wyglądać będzie z ogromnego tarasu na rozległe tereny, nad którymi unosi się romantyczna mgła, a ptaki zbudują swoje gniazda we wszystkich zakamarkach? Ile razy marzyłam o nocnych przechadzkach krętymi schodami i niezliczonymi korytarzami zamku jedynie z kandelabrem w ręku? Ile razy oczami wyobraźni widziałam antyczne meble, ogromne salony, marmurowe łazienki, monumentalną bibliotekę, garderobę wypełnioną po brzegi szeleszczącymi sukniami?  Nie zliczę.
Wiem jedynie, że owe rojenia po raz kolejny wygodnie umościły się w mojej głowie za sprawą rewelacyjnej książki Dodie Smith, której narratorka – łudząco przypominająca romantyczne bohaterki L.M. Montgomery czy Jane Austen – miała możliwość mieszkania w zamku, o którym marzyła w pokrewny sposób i z podobną intensywnością.
Cassandra, to siedemnastoletnia ujmująca dziewczyna, oczytana, bystra, inteligenta i obdarzona wielką wrażliwością. Za sprawą spisywanego przez nią pamiętnika, mamy możliwość śledzenia losów jej rodziny, przebywającej na wynajętym zamku. Ojciec po wydaniu bestsellerowej książki od lat nie napisał ani słowa, zbywając milczeniem wszystkie próby dialogu o jego dalszej twórczości. Topaz, macocha Cassandry, Thomasa i Rose, to modelka potrzebująca uwagi innych, żyjąca pełnią życia, gdy tylko czuje się ważna. Rose – dziewczyna marząca o wielkiej miłości i lepszej stopie życiowej. Thomas – chłopak, którego wszyscy zdają się ignorować i Stephen – osoba, która od zawsze pomaga Mortimerom, żywiąc potajemnie uczucia do Cassandry.
Ich życie zmienia się, gdy w sąsiedztwie pojawia się rodzina Cottonów. Neil i Simon, to dwójka Amerykanów, którzy zapoznają Cas i Rose, spełniając tym samym ukryte pragnienia tej drugiej. Od chwili ich spotkania, losy dwu rodzin zostają splecione, zmierzając w niespodziewanych kierunkach. Rodzina Mortimetów, która czasy świetności ma już dawno za sobą, w znajomości z Cottonami widzi prawdziwą opatrzność i szansę na realną poprawę jakości życia.
To opowieść buzująca od emocji – tych wypowiedzianych i niewypowiedzianych – kotłujących się w sercu dorastającej nastolatki, wciąż traktowanej jak dziecko, które niewiele wie o życiu, gdy tymczasem jej zmysł obserwatorski jest tak silnie rozwinięty, że prawdopodobnie dostrzega najwięcej z całej swojej rodziny. 
Brakuje dziś książek tak uroczych, tak czarujących i rozczulających jak Zdobywam zamek Smith. To powieść uzależniająca i odurzająca, porywająca bezinteresowną przyjemnością czytania: miałam wrażenie, że autorka nie oczekiwała niczego więcej od czytelnika, jak tylko tego, by dobrze się bawił, śledząc pokrętne losy nastolatki o wielce marzycielskim usposobieniu.
 Od wielu tekstów odpadam z nudów – bo są wtórne, bo wiem jak się skończą, bo gardzą czytelnikiem, bo bohaterowie są nijacy. U Smith nic nie jest byle jakie, wszystko tchnie świeżością, a jednocześnie pewną elegancką klasyką. Nieprawdopodobna zdolność do połączenia tych dwu rzeczywistości zdaje się – nie do połączenia. A jej się udało, ona zrobiła to w sposób tak precyzyjny, że nie sposób byłoby jednoznacznie wskazać na datę powstania tej książki, jeśliby się jej nie znało. Rytm powieści jest ujmujący, a liczne nawiązana do innych tekstów kultury, stanowią jedynie doskonały dodatek do tej harmonijnej historii. Przez pamiętnik Cassandry przewija się i Bach, i Szekspir, i Bronte, i Austen, i Shelley, i Keats: prawdziwa plejada ważnych twórców, którzy odkrywani są na nowo, często przez pryzmat niepohamowanej szczerości i poczucia humoru narratorki.

Według klasyfikacji, powieść Smith wpisuje się w literaturę młodzieżową, jednak byłoby ogromna niedorzecznością traktować ją jedynie w ten sposób: jest to bowiem powieść uniwersalna, adresowana absolutnie do każdego! Inaczej odczyta ją romantyczna nastolatka, inaczej rozsądna kobieta, a jednak – czy wierzycie, czy też nie – obie odnajdą się w niej równie dobrze!
Naprawdę, czuję się oczarowana - dzięki Smith przez wiele godzin czułam się jak w bajce!

niedziela, 11 września 2011

Iskierki – Henryk Urbanek



Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to właśnie małe wydawnictwa są siłą polskiego rynku czytelniczego. Mają one niesamowity dar do wynajdywania książek wartościowych, a przy tym bardzo dobrych w odbiorze.

Drzewo Laurowe powoli staje się dla mnie jednym z najważniejszych wydawców promujących polskich autorów, o których, pewnie podobnie jak o samej oficynie, mało kto słyszał.

Tym razem miałam wielkie szczęście trafić na książkę sytuującą się w kategoriach pamiętnika, autorstwa Henryka Urbanka. Autor ukończył reżyserię filmowo-telewizyjną na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Memuar autora został doceniony w ogólnopolskim „Konkursie na Dobrą Powieść” w kategorii „pamiętnik – wspomnienie”, organizowanego przez Wydawnictwo Drzewo Laurowe.

Zapiski autora, to przykład literatury poruszającej. Forma jaką przybrały jego rozważania dodaje opisywanym wydarzeniom autentyczności, a co za tym idzie większej wiarygodności.
Rozważania bohatera Iskierek dotyczą głównie przemyśleń po samobójczej śmierci jego syna i są przede wszystkim próbą zrozumienia własnego dziecka oraz samego siebie. Bohater próbuje odnaleźć się w niełatwej sytuacji jaką zgotowało mu życie. Podejmuje heroiczny wysiłek odbudowania tego, co zostało dramatycznie zniszczone. Jego trudną sytuację pogłębia niedawne przejście na przymusową emeryturę. Dla człowieka aktywnego takie wydarzenie przewraca uporządkowany świat do góry nogami.

Bohaterowi doskwiera przejmująca pustka i osamotnienie. Zdaje sobie sprawę jak niewiele zrobił, by poznać swojego syna i jak rzadko okazywał mu uczucia – wszystko to sprawia, że ból po stracie zamiast maleć, staje się coraz dotkliwszy. Autora wspomnień czeka niełatwa lekcja – lekcja przebaczenia samemu sobie i swojemu otoczeniu. W uporaniu się ze swoim życiem pomaga mu pisanie, będące kojącym balsamem, pozwalające ujawnić myśli, których nigdy nie wypowiedziałby na głos. Pamiętnik staje się lekiem na niegojące się rany, a także swoistym rozliczeniem z własnym życiem i wyborami w trakcie niego podejmowanymi.

W memuarze tym nie braknie fragmentów listów jego syna Michała,  które powoli odsłaniają zarówno ojcu, jak i czytelnikowi obraz człowieka, który nie potrafił uporać się z własnym życiem. Staną się one wielką przestrogą dla załamanego bohatera.
Problemy, których dotyka ta książka są wciąż aktualne. Ich uniwersalność zostaje podkreślona przez brak dat zamieszczanych przy kolejnych zapiskach. Historia opowiedziana przez Pana Henryka mogła i może zdarzyć się wszędzie – możemy jednak jej zapobiec poprzez wcześniejsze poznawanie swoich bliskich. Czy starczy nam odwagi na zapobieżenie tragedii?

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Pani Urszuli z Wydawnictwa Drzewo Laurowe.