Tytuł: Zbaw nas ode złego
Autor: Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 9788363621964
Ilość stron: 448
Cena: 34,90 zł
Horrory już dawno przestały mnie
straszyć, nawet jeśli wiem, że inspirowane są wydarzeniami autentycznymi.
Naprawdę rzadko pojawia się film, będący w stanie zmrozić mi krew w żyłach i
spowodować, że będę bała się sama zasnąć, mimo że cały czas leżę bezpiecznie w
łóżku i nigdzie nie muszę się ruszać.
To czego nie robią produkcje
filmowe, uzupełniła książka, która – oparta na faktach – już od pierwszych
stron sprawiała, że musiałam lekturę przerywać, bo zaczęłam widzieć, słyszeć i
odczuwać obecność tego, o czym pisze Ralph Sarchie. Niełatwo mnie przerazić,
autorowi jednak to się skutecznie udało. Mam świadomość istnienia w świecie
wydarzeń, opisywanych przez Sarchiego, wiele wysłuchałam podobnych historii,
relacji świadków i osób dotkniętych opętaniem oraz zniewoleniem czy nękaniem, a
jednak każdorazowe nowe naświetlenie sprawy, przeczytanie kolejnych opowieści, wciąż
budzi we mnie ten sam strach, ale też świadomość konieczności bronienia się na
wszystkie możliwe (i akceptowalne) sposoby i niepoddawania się sceptycyzmowi,
często towarzyszącemu wielu ludziom, wypowiadających się na temat tej
problematyki.
Autor Zbaw nas ode złego to weteran nowojorskiej policji, który oprócz
przybywania na makabryczne miejsca zbrodni, popełnianych przez ludzi,
zdecydował się na podjęcie bezinteresownej Pracy. Pod określeniem tym kryje się
ścisła współpraca z demonologami Edem i Loraine Warrenami (znanymi między
innymi z filmu Obecność), polegająca
na badaniu przypadków opętań i zniewoleń. Ponadto Sarchie asystował przy wielu egzorcyzmach
katolickiego biskupa. Jak sam mówi, dzięki swoim działaniom (policyjnym oraz demonologicznym)
na własne oczy zobaczył dwa typy zła – zło wtórne i zło pierwotne – których potworności
nie są w stanie oddać żadne słowa i których nikt nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić.
Zło, które widywał on po pracy policyjnej, to zło nieludzkie, demoniczne, które
autor mimo niewystarczających środków i możliwości przekazu, zdecydował się
zrelacjonować i opisać nie po to, by – jak pisze – zyskać sobie sławę i
rozgłos, lecz po to, by stanąć przeciwko złu w najczystszej postaci, które on,
jako osoba zawodowo związana z porządkiem zbrodni i kary, potrafił należycie rozróżnić.
Autor na kartach swojej książki,
zabiera nas w podróż śladem duchów i demonów. Zarysowuje on historie ludzi,
którzy powoli byli przez duchy zniewalani albo ze względu na własne złe wybory
(często skrywane pod fałszywą maską zabawy), albo ze względu na znalezienie się
w miejscach z jakichś względów naznaczonych złem, a także takich, na których
rzucono klątwy. Zbaw nas ode złego to
wędrówka po szlaku historii mrożących krew w żyłach, których nigdy nie
chciałoby się doświadczyć na własnej skórze. Będziemy świadkami nocnych
krzyków, jęków, pojawiających się zjaw, tajemniczych ran na ciele, siniaków, przedmiotów
zmieniających swoją lokalizację, zmian charakteru, mówienia językami, prób
gwałtu przez inkuba lub sukuba i wielu innych zachowań, mogących zostać mylnie
odebranych jako objawy chorób psychicznych.
Co ważne, autor nie tylko
relacjonuje wydarzenia, których był świadkiem, ale też udziela wskazówek jak
rozróżnić prawdziwe nękanie od fałszywego, ducha ludzkiego od demona i wiele
innych. Przy tej okazji niestety, dochodzi do wielokrotnego powielania tych samych
fraz i wyjaśnień, co w pewnym momencie zaczyna być męczące, bowiem gdy już
wcześniej coś zostało omówione, to nie ma potrzeby, by każdorazowo przywoływać
podstawy wiedzy, czego jednak autor zdaje się nie uznawać. To jednak stanowi
jedyny element książki, do którego można by mieć wątpliwości, a który traci na
znaczeniu przy ocenie całości.
Sarchie zarysowuje sytuacje
autentyczne, które wydają się wyjęte z najgorszych horrorów – tych grających
ciszą, z rzadka przerywaną mrożącymi krew w żyłach wstawkami, oddziałującymi na
psychikę. Najgorszy jest jednak moment, w którym uświadamiamy sobie, że to wcale
nie film, nie ma przycisku „stop”, odwrócenia się na pięcie i pójścia we
własnym kierunku – opisane wydarzenia miały miejsce naprawdę, a dotknięci nimi
ludzie cierpieli okropne katusze, żyjąc w ciągłym strachu o siebie i swoich
najbliższych i nie mogli się z nich „wyłączyć”.
Autor, pisząc tę książkę zdawał
sobie sprawę, że może się ona spotkać ze sceptycyzmem odbiorców, a jednak za
ważniejsze uznał zaświadczenie o rzeczywistym istnieniu Szatana i demonów.
I choć pod względem językowym książka ta nie wypada może najlepiej, podczas lektury wcale się tego nie zauważa, bo ważniejsza od formy staje się treść. Ma to również swoje plusy – dzięki prostocie jest ona bardzo przystępna, mimo poważnej tematyki.
POLECAM, raczej jednak do
czytania za dnia niż pod osłoną nocy.
Bóg, demon, duchy, egzorcyzmy, inkub, Kościół, nękanie, opętanie, Ralph Sarchie, sukub, Szatan, zło, zniewolenia
Miałam iść na film ale z niego zrezygnowałam, bo takie historie nie są na moje nerwy. Jeżeli chodzi o książkę, to też nie wiem czy byłabym w stanie przez nią przebrnąć, bo kiedyś czytałam coś podobnego, również opartego na prawdziwej historii, to przez kilka dni nie mogłam spać. Nie wiem czemu ale mniej boję się krwawych historii o mordercach, niż historii o duchach.
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam spać jedynie bezpośrednio po lekturze - wszystko wokół mnie nagle stawało się demoniczne. I doskonale Cię rozumiem - ja również bardziej boję się historii o duchach, niż o mordercach.
UsuńZ chęcią bym przeczytała, intrygują mnie takie historie, a jeszcze lubię się bać, to najlepszy znak, że książka jest udana.
OdpowiedzUsuńJa również lubię się bać, ale to jest zupełnie inny rodzaj strachu i łatwo nie było.
UsuńMuszę kiedyś przeczytać, bo mimo swoich przekonań religijnych, lubię takie "smaczki". A że czytam z reguły wieczorami, to myślę, że czekałyby mnie 'ciekawe' przeżycia ;)
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością!
Usuńjak usłyszałam pierwszy raz ten tytuł, pomyślałam "alez to dobre!" :) niemniej, u mnie wlasnei odwrotnie - wszelkie horrory, czy to filmy czy ksiazki, sprawiaja ze sie boje i praktycznie w ogole po nie nie siegam, nie lubie tego stanu. wiec choc mnie ciekawi, nie moge i z tym tytulem sie zmierzyc, tak juz mam, tchorz ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uda Ci się przemóc;))
UsuńZapowiada się interesująco. Lubię się bać. Poszukam...
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam:)
UsuńTemat opętania przerazal, przeraza i juz zawsze bedzie przerazal. Mam taka chec na ta ksiazke, ale chyba zbyt sie boje, Chociaz zapisze sobie tytul. Kiedys bym chcuaka sue z nia zmierzyc,.
OdpowiedzUsuńMoże dobrym pomysłem byłoby w tym wypadku czytanie na raty?:)
Usuńproszę, w życiu bym nie podpowiedziała, że ten film idzie w parze z książka. miałam się brać na niego do kina i zapewne planów nie zmienię, ale w późniejszym terminie do ksiażki chętnie bym zajrzała.
OdpowiedzUsuńA widzisz! Przypuszczam, że wersja kinowa będzie znacznie się różniła, choć powiem Ci, że będąc po lekturze książki i mając świadomość, że reżyser (producent?) jest ten sam, co w przypadku przerażającego dla mnie Sinisteru, waham się czy nie poczekać aż film wyjdzie na dvd i zobaczyć go w domu...
Usuń