wtorek, 15 lipca 2014

Zbaw nas ode złego – Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool


Tytuł: Zbaw nas ode złego
Autor: Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 9788363621964
Ilość stron: 448
Cena: 34,90 zł

Horrory już dawno przestały mnie straszyć, nawet jeśli wiem, że inspirowane są wydarzeniami autentycznymi. Naprawdę rzadko pojawia się film, będący w stanie zmrozić mi krew w żyłach i spowodować, że będę bała się sama zasnąć, mimo że cały czas leżę bezpiecznie w łóżku i nigdzie nie muszę się ruszać.
To czego nie robią produkcje filmowe, uzupełniła książka, która – oparta na faktach – już od pierwszych stron sprawiała, że musiałam lekturę przerywać, bo zaczęłam widzieć, słyszeć i odczuwać obecność tego, o czym pisze Ralph Sarchie. Niełatwo mnie przerazić, autorowi jednak to się skutecznie udało. Mam świadomość istnienia w świecie wydarzeń, opisywanych przez Sarchiego, wiele wysłuchałam podobnych historii, relacji świadków i osób dotkniętych opętaniem oraz zniewoleniem czy nękaniem, a jednak każdorazowe nowe naświetlenie sprawy, przeczytanie kolejnych opowieści, wciąż budzi we mnie ten sam strach, ale też świadomość konieczności bronienia się na wszystkie możliwe (i akceptowalne) sposoby i niepoddawania się sceptycyzmowi, często towarzyszącemu wielu ludziom, wypowiadających się na temat tej problematyki.
Autor Zbaw nas ode złego to weteran nowojorskiej policji, który oprócz przybywania na makabryczne miejsca zbrodni, popełnianych przez ludzi, zdecydował się na podjęcie bezinteresownej Pracy. Pod określeniem tym kryje się ścisła współpraca z demonologami Edem i Loraine Warrenami (znanymi między innymi z filmu Obecność), polegająca na badaniu przypadków opętań i zniewoleń. Ponadto Sarchie asystował przy wielu egzorcyzmach katolickiego biskupa. Jak sam mówi, dzięki swoim działaniom (policyjnym oraz demonologicznym) na własne oczy zobaczył dwa typy zła – zło wtórne i zło pierwotne – których potworności nie są w stanie oddać żadne słowa i których nikt nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić. Zło, które widywał on po pracy policyjnej, to zło nieludzkie, demoniczne, które autor mimo niewystarczających środków i możliwości przekazu, zdecydował się zrelacjonować i opisać nie po to, by – jak pisze – zyskać sobie sławę i rozgłos, lecz po to, by stanąć przeciwko złu w najczystszej postaci, które on, jako osoba zawodowo związana z porządkiem zbrodni i kary, potrafił należycie rozróżnić.

Autor na kartach swojej książki, zabiera nas w podróż śladem duchów i demonów. Zarysowuje on historie ludzi, którzy powoli byli przez duchy zniewalani albo ze względu na własne złe wybory (często skrywane pod fałszywą maską zabawy), albo ze względu na znalezienie się w miejscach z jakichś względów naznaczonych złem, a także takich, na których rzucono klątwy. Zbaw nas ode złego to wędrówka po szlaku historii mrożących krew w żyłach, których nigdy nie chciałoby się doświadczyć na własnej skórze. Będziemy świadkami nocnych krzyków, jęków, pojawiających się zjaw, tajemniczych ran na ciele, siniaków, przedmiotów zmieniających swoją lokalizację, zmian charakteru, mówienia językami, prób gwałtu przez inkuba lub sukuba i wielu innych zachowań, mogących zostać mylnie odebranych jako objawy chorób psychicznych.
Co ważne, autor nie tylko relacjonuje wydarzenia, których był świadkiem, ale też udziela wskazówek jak rozróżnić prawdziwe nękanie od fałszywego, ducha ludzkiego od demona i wiele innych. Przy tej okazji niestety, dochodzi do wielokrotnego powielania tych samych fraz i wyjaśnień, co w pewnym momencie zaczyna być męczące, bowiem gdy już wcześniej coś zostało omówione, to nie ma potrzeby, by każdorazowo przywoływać podstawy wiedzy, czego jednak autor zdaje się nie uznawać. To jednak stanowi jedyny element książki, do którego można by mieć wątpliwości, a który traci na znaczeniu przy ocenie całości.

Sarchie zarysowuje sytuacje autentyczne, które wydają się wyjęte z najgorszych horrorów – tych grających ciszą, z rzadka przerywaną mrożącymi krew w żyłach wstawkami, oddziałującymi na psychikę. Najgorszy jest jednak moment, w którym uświadamiamy sobie, że to wcale nie film, nie ma przycisku „stop”, odwrócenia się na pięcie i pójścia we własnym kierunku – opisane wydarzenia miały miejsce naprawdę, a dotknięci nimi ludzie cierpieli okropne katusze, żyjąc w ciągłym strachu o siebie i swoich najbliższych i nie mogli się z nich „wyłączyć”.
Autor, pisząc tę książkę zdawał sobie sprawę, że może się ona spotkać ze sceptycyzmem odbiorców, a jednak za ważniejsze uznał zaświadczenie o rzeczywistym istnieniu Szatana i demonów.

I choć pod względem językowym książka ta nie wypada może najlepiej, podczas lektury wcale się tego nie zauważa, bo ważniejsza od formy staje się treść. Ma to również swoje plusy – dzięki prostocie jest ona bardzo przystępna, mimo poważnej tematyki.

POLECAM, raczej jednak do czytania za dnia niż pod osłoną nocy.

14 komentarzy:

  1. Miałam iść na film ale z niego zrezygnowałam, bo takie historie nie są na moje nerwy. Jeżeli chodzi o książkę, to też nie wiem czy byłabym w stanie przez nią przebrnąć, bo kiedyś czytałam coś podobnego, również opartego na prawdziwej historii, to przez kilka dni nie mogłam spać. Nie wiem czemu ale mniej boję się krwawych historii o mordercach, niż historii o duchach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogłam spać jedynie bezpośrednio po lekturze - wszystko wokół mnie nagle stawało się demoniczne. I doskonale Cię rozumiem - ja również bardziej boję się historii o duchach, niż o mordercach.

      Usuń
  2. Z chęcią bym przeczytała, intrygują mnie takie historie, a jeszcze lubię się bać, to najlepszy znak, że książka jest udana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię się bać, ale to jest zupełnie inny rodzaj strachu i łatwo nie było.

      Usuń
  3. Muszę kiedyś przeczytać, bo mimo swoich przekonań religijnych, lubię takie "smaczki". A że czytam z reguły wieczorami, to myślę, że czekałyby mnie 'ciekawe' przeżycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak usłyszałam pierwszy raz ten tytuł, pomyślałam "alez to dobre!" :) niemniej, u mnie wlasnei odwrotnie - wszelkie horrory, czy to filmy czy ksiazki, sprawiaja ze sie boje i praktycznie w ogole po nie nie siegam, nie lubie tego stanu. wiec choc mnie ciekawi, nie moge i z tym tytulem sie zmierzyc, tak juz mam, tchorz ze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się interesująco. Lubię się bać. Poszukam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Temat opętania przerazal, przeraza i juz zawsze bedzie przerazal. Mam taka chec na ta ksiazke, ale chyba zbyt sie boje, Chociaz zapisze sobie tytul. Kiedys bym chcuaka sue z nia zmierzyc,.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dobrym pomysłem byłoby w tym wypadku czytanie na raty?:)

      Usuń
  7. proszę, w życiu bym nie podpowiedziała, że ten film idzie w parze z książka. miałam się brać na niego do kina i zapewne planów nie zmienię, ale w późniejszym terminie do ksiażki chętnie bym zajrzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz! Przypuszczam, że wersja kinowa będzie znacznie się różniła, choć powiem Ci, że będąc po lekturze książki i mając świadomość, że reżyser (producent?) jest ten sam, co w przypadku przerażającego dla mnie Sinisteru, waham się czy nie poczekać aż film wyjdzie na dvd i zobaczyć go w domu...

      Usuń