Ślepy trop to już czwarta wydana w Polsce książka Jørna Lier
Horsta. Wcześniej polski rynek został przez autora zdobyty Jaskoniowcem, Psami gończymi i Poza sezonem, czyniąc z niego
pisarza zawsze wyczekiwanego z napięciem i niecierpliwością.
Sofie Lund przeprowadza się
właśnie do nowego domu z córeczką, którą samotnie wychowuje. Na swojej
drodze spotyka długo niewidzianą koleżankę ze szkolnej ławy, Line, będącą ciężarną
córką śledczego Williama Wistinga. Postanawia podzielić się z nią swoimi
sprawami i poprosić o pomoc. Kobieta odziedziczyła bowiem dom po dziadku –
człowieku, który wzbogacił się na nielegalnym handlu, od lat budzącym
zainteresowanie organów ścigania. Nie dziwi więc, że bohaterka z niechęcią
odnosi się do wszystkiego, co w jakikolwiek sposób przypomina jej o
zmarłym krewnym. Mimo że przy pomocy specjalnie do tego celu wynajętej ekipy
pozbywa się niemalże wszystkich śladów jego istnienia, jeden element pozostaje
nienaruszony – jest nim stojący na środku piwnicy, przytwierdzony do podłogi
sejf o nieznanej nikomu zawartości.
Line pomaga Sofie uporać się z otwarciem
tegoż, jednak jego zawartość zaskakuje nie tylko obie kobiety, ale także
policję, na którą musiały zgłosić odnalezione elementy. Znaleziony w środku
przedmiot łączy się bezpośrednio z pewną sprawą kryminalną, od lat
nierozwiązaną, a teraz, na skutek wydarzeń mających niedawno miejsce w Larviku,
ponownie wypływającą na powierzchnię. Okazuje się, że prowadzone właśnie przez
Wistinga śledztwo, w przedziwny sposób wiążę się nie tylko z zawartością
sejfu, ale też z niedawną, nie do końca jasną sprawą śmierci dziadka
starej znajomej jego córki.
Jeśli macie ochotę na naprawdę
dobry kryminał, hołdujący tradycyjnym jego realizacjom – po najnowszą książkę Horsta sięgajcie w ciemno. Obok
wciągającej narracji znajdziecie tu bowiem wielką troskę o wiarygodność
opisywanych wydarzeń, brak popadania w przesadę i autorską zdolność do
pozyskiwania i skupiania uwagi czytelnika. Świetny w odbiorze, doskonale
oddający klimat, fantastycznie realizujący fundamentalne elementy gatunku.
Dwugłos jaki zastosowany został w
powieści, w pewnym momencie przekształca się w unisono, czyniąc z opowiedzianej historii, pozornie
traktującej o dwu osobnych sprawach, zmyślnie zespoloną całość, wzajemnie się
uzupełniającą i naświetlającą.
Jeśli wciąż nie znudziły Was
skandynawskie kryminały, koniecznie sięgnijcie po Horsta, który swój gatunek
reprezentuje z prawdziwą godnością. Inteligentny śledczy, świetne
zarysowanie zarówno jego życia zawodowego, jak i osobistego – to elementy niesamowicie
przykuwające uwagę i wysuwające autora na prowadzenie wśród autorów
Skandynawii. Wydaje się, że nie ma sposobności, by od tej książki się nie
uzależnić – adrenalina rośnie z każdą kolejną stroną, podkręcając napięcie
i uniemożliwiając rezygnację z lektury, chociażby na moment. Niezwykle
istotne jest to, że to właśnie śledztwo w prowadzonej sprawie jest w tej książce najważniejsze. Coraz częściej obserwuję powolne odchodzenie od tego
schematu, na rzecz większego zainteresowania życiem osobistym (szczególnie
miłosnym) głównych bohaterów. Horst wierny jest tradycji, dzięki czemu jego
kryminał czyta się z wypiekami na twarzy, bez niepotrzebnego odwracania
uwagi od meritum i zaśmiecania gatunkami naleciałościami synkretycznymi.
Świetna!
blog książkowy, Business&Culture, Jørn Lier Horst, kryminał, kryminał skandynawski, literatura skandynawska, opinia o książce, recenzja, recenzja książki, Skandynawia, Smak Słowa, Ślepy trop
Dobry kryminał to to co lubię najbardziej, o tym autorze nie słyszałam, ale z tego co przeczytałam u Ciebie powinnam sięgnąć po jego książki. :-)
OdpowiedzUsuńNiemożliwe! W takim razie koniecznie musisz nadrobić tę nieznajomość;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń