Monumentalność Wybrańców w połączeniu ze
świadomością tematyki książki może być bolesnym ciosem. Przy pierwszym
zetknięciu, wiele wskazuje bowiem na to, że będzie to lektura przygniatająca
ciężarem materii. Steve Sem-Sandberg ma jednak wielki dar, dzięki któremu przez
jego zbeletryzowany dokument płynie się jak przez każdą świetnie skonstruowaną
powieść.
Autor podejmuje się spisania
historii dzieci kalekich, upośledzonych fizycznie i umysłowo, ciężko chorych neurologicznie, zwanych wybrańcami. W myśl
idei przyświecającej II wojnie światowej – idei czystości rasy – osoby te
zamykane były w szpitalu w Spiegelgrundzie, który teoretycznie ma za
zadanie ich leczyć, w praktyce zaś, przy pełnym błogosławieństwie führera,
powoli je zabija, uprzednio stosując serię brutalnych badań i eksperymentów. Jest to zatem wstrząsający przykład masowej eutanazji czy jak kto woli - egzekucji.
Książka pomyślana została tak, by
całość osnuć wokół historii życia pacjentów szpitala, na wzór których stworzona została na wpół fikcyjna postać chłopca, który przeżył – Adriana – oraz siostry od początku pracującej u boku kolejnych lekarzy – Anny Katschenki.
Ich losy są splecione – zarówno w rzeczywistości szpitalnej, jak i
później, już podczas powojennych procesów ujawniających dramatyczne wydarzenia
mające miejsce w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym w austriackim Spiegelgrundzie. Chłopak, wcale nie tak bardzo ociężały i
opóźniony jak sądzono, poradził sobie z trudną codziennością w szpitalu,
wielokrotnie udowadniając (na przykład podczas ucieczki), że niełatwo będzie go
ugiąć.
Wybańców czyta się bardzo dobrze. Zdziwieni? Wszystko to za sprawą
autorskiej narracji. Ton jest reporterski, suchy, surowy i odarty z emocji,
jednak właśnie dzięki takiemu przedstawieniu faktów, historia robi na odbiorcy
tym większe wrażenie. To, co musiały przeżywać dzieci, z których oczyszczony miał być naród, było horrorem.
Lekturze stale towarzyszy
wyparcie, bez którego nie sposób byłoby przez nią przebrnąć. Czytelnik stale „zapomina”,
że opisane wydarzenia zdarzyły się naprawdę. Gdy jednak raz po raz brutalnie to
sobie przypomina, czuje przejmujące dreszcze, włos jeży mu się na głowie, a
wściekłości ukierunkowanej na sprawców nie ma końca. Tych momentów nie jest
jednak wiele, książka bowiem wciąga tak bardzo, że z łatwością można
oszukać mózg, który ma wrażenie, że czyta o świecie zmyślonym, w którym to
brutalność stoi na porządku dziennym, stąd łatwo się z nią pogodzić. Ten
sposób czytania sprawia, że lekturę bardziej niż emocjonalnie przeżywałam
rozumowo. Wszystko działo się na poziomie racjonalnym, wyzuta byłam z emocji,
co nie tyle świadczy o znieczulicy, ile o tym, jak przejmująca jest to opowieść, jak
bardzo trzeba oszukiwać samego siebie, by z bezsilności lektury nie
porzucić i dotrwać do końca, poznając losy wybrańców.
Polecam, lojalnie ostrzegając:
nie będzie łatwo.
blog, dzieci, eutanazja, idea czystości rasowej, II wojna światowa, opinia, recenzja, Steve Sem-Sandberg, Tania Książka, Wybrańcy, Wydawnictwo Literackie
słyszałam o tym procederze w III Rzeszy, lubię tego typu książki oparte o prawdziwe wydarzenia, chociaż jednak lepiej, żeby w tym przypadku nie miały miejsca
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jako jednak, że już się wydarzyło, warto o nich mówić, a nie zamiatać sprawę pod dywan.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu planuję kupić tę książkę, a dzięki Twojej recenzji nabrałam na nią jeszcze większego apetytu. To totalnie moje klimaty. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń