O tym, że Cecelia Ahern jest moją
ukochaną pisarką wie już cały świat i nikogo przekonywać nie muszę. Moja wielka
sympatia to autorki zrodziła się za sprawą jej powieści z pierwszego etapu
twórczości – kiedy wydarzeniom codziennym towarzyszyła ukryta magia, historie
zawsze miały słodko-gorzki finał i niemalże z całą pewnością można było
powiedzieć, że zestawem obowiązkowym do czytania (oprócz książki i dobrej
herbaty / kawy) będzie solidna paczka chusteczek.
Od tamtego czasu Ahern przeszła
długą drogę pisarską, a jej twórczość ewoluowała. Dziś mogę jedynie z rozrzewnieniem
wspominać tamte powieści, bowiem cała magia w nich zaklęta bezpowrotnie zniknęła
– w jej miejsce pojawiło się twarde stąpanie po ziemi i ugruntowanie akcji
w świecie rzeczywistym. Wątki obyczajowe i same pomysły na snute historie wciąż
są jednak doskonałe, zatem po każdą kolejną powieść pisarki sięgam ochoczo i
bezzwłocznie.
Pomysł na Miłość i kłamstwa poznałam rok temu z ust samej autorki,
jednak jego realizację stworzyłam sobie w głowie całkowicie inną od tego,
co dostałam.
Oto Sabrina Boggs podczas
porządkowania rzeczy swojego ojca, natrafia na tajemniczą i niezwykle cenną
kolekcję, o której istnieniu nie miała pojęcia. Okazuje się, że jej tata był
kolekcjonerem i jednym z najlepszych graczy w kulki o jakim słyszała
okolica.
Jak więc doszło do tego, że
najbliżsi nie mieli pojęcia o jego pasji? Kobieta postanawia dociec prawdy i
poznać prawdziwą twarz ojca, którego, jak się okazuje, zupełnie nie znała.
Bohaterka działa z tym większą determinacją, gdy dowiaduje się, że
najcenniejsze okazy z kolekcji bezpowrotnie zniknęły. Próbuje dowiedzieć
się kto stoi za kradzieżą i co tak naprawdę łączyło go z jej ojcem.
Podczas swoich poszukiwań poznaje
dzieciństwo Fergusa, docieka źródła jego zainteresowania i dowiaduje się co
przyczyniło się do tego, że marmurki stały się miłością jego życia. Miłością i
największym kłamstwem. Pają i obsesją.
Ahern stworzyła powieść, w której
oddaje hołd nie tylko pasjom i pragnieniom (oczywiście, gdy nie przesłaniają one reszty życia), ale także sile rodzinnej miłości. Pokazuje
jak wielką moc mogą mieć zainteresowania, na które przekierujemy całą życiową
energię i którym podporządkujemy wszystko. Autorka pokazuje zarówno moc
twórczą, jak i destruktywną zamiłowań. Tak naprawdę książka ta to oddanie głosu
samemu Fergusowi – to on wysuwa się na pierwszy plan, on staje się głównym
bohaterem, on opowiada o swoim życiu, on staje się przykładem tego, co pasja może
zrobić z człowiekiem i jak mocno można się w niej zatracić.
Powieść ta nie zdeklasyfikowała
ona innych publikacji autorki stojących na moim osobistym podium, jest jednak
dobrym uzupełnieniem kolekcji (sic!)
Akcja płynie w niej dość sennie,
monotonnie, nie ma co liczyć na nagłe zwroty akcji czy kaskadę emocji.
Polecam ją wiernym fanom pisarki,
reszcie – szczególnie tym, którzy jej twórczości jeszcze nie znają – radzę zacząć
od innej jej powieści. Ta może Was znużyć, a byłaby to niepowetowana strata.
***
A wiecie, że rok temu spędziło
się moje największe marzenie i miałam możliwość zjeść z Cecelią Ahern
śniadanie? To dopiero była magia! Jeśli jesteście ciekawi jak było, zapraszam
na relację – klik.
Recenzje innych książek Ahern na blogu:
Sto
imion / Love,
Rosie / Pamiętnik
z przyszłości / Dziewczyna w lustrze / Zakochać
się / Pora na
życie / Podarunek / Gdybyś
mnie teraz zobaczył / Kiedy Cię poznałam
blog książkowy, Business&Culture, Cecelia Ahern, egzemplarz recenzencki, marmurki, Miłość i Kłamstwa, nowa książka Cecelii Ahern, opinia o książce, recenzja książki, Wydawnictwo Akurat
Mam wielka chęć na tę książkę! Bo za każdym razem, gdy wychodzi kolejna nowa książka, jest jeszcze lepsza od poprzedniej. ;)
OdpowiedzUsuńZjeść śniadanie z ukochanym autorem - ehh to by było coś! Zazdroszczę, że miałaś taką okazję. Ja wielką fanką Ahern nie jestem, choć "Ps. Kocham Cię" i "Sto imion" mi się podobało.
OdpowiedzUsuńPrawda?:)) Czułam się jak w niebie;))
OdpowiedzUsuńCzyli Ty wolisz Ahern w nowym wydaniu;) Ja wolałam jej starsze książki;)
OdpowiedzUsuń