Pokazywanie postów oznaczonych etykietą shczooreczek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą shczooreczek. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 czerwca 2017

Piękna i Bestia - Elizabeth Rudnick



Piękna i Bestia to jedna z moich ulubionych bajek dzieciństwa. Oglądana po wielokroć, teraz mogła dołączyć do mojej biblioteczki dzięki wydanym przez EGMONT zapisie historii dokonanym przez Elizabeth Rudnick – zapisie, trzeba dodać, stworzonym nie na podstawie oryginalnej animacji Disneya, lecz w oparciu o scenariusz niedawnej wersji musicalowej, w której rolę Pięknej zagrała Emma Watson.

Oto Bella wychowywana jest przez samotnego ojca w malowniczym miasteczku Francji. Jej życie upływa głównie na czytaniu książek, czym wyróżnia się spośród tłumu wzdychających do lokalnego przystojniaka – Gastona – dziewczyn. To jednak, co czyni ją inną, przyciąga owego muskularnego mężczyznę, który za cel życia obrał sobie zdobycie Belli. Nie ma on wsparcia jej ojca, starego wynalazcy, który właśnie wybiera się na doroczny konkurs.

Pech chce, że pogoda mu nie sprzyja, błądzi w lesie i na skutek ucieczki przed wilkami ląduje w starym, wydawać by się mogło, że opuszczonym zamczysku. To jednak, zamieszkałe jest przez Bestię – niegdyś przystojnego księcia, który jednak nie miał w swoim sercu dość miłości i skazany został na życie pod postacią potwora do czasu, aż nie pokocha i nie zostanie pokochany. Czas ucieka, a Bestia nie dość, że nikogo nie poznał, to jeszcze staje się coraz bardziej zatwardziały i pałający zemstą.

Za najście na teren swej posiadłości i zerwanie róży z jej terenu, więzi staruszka, okazując swój brak litości. Jego życie zmienia się jednak, gdy na zamek przybywa zaniepokojona zaginięciem ojca córka. Ofiarowując się jako więzień w miejsce ojca, odmienia nie tylko zamek i jego zaczarowanych mieszkańców, ale także powoli kruszy serce Bestii, widząc w nim nie tylko zewnętrzną powłokę, ale przede wszystkim – serce. 

Opowieść Rudnick wiernie oddaje wydarzenia znane z ekranu i wcześniejszych adaptacji. Napisana jest poprawnie i płynnie, dzięki czemu utrwalona w świadomości czytelnika baśń odżyje w jego wyobraźni na nowo. Brakuje w niej nieco filmowych ilustracji, przypuszczam jednak, że to ze względu na pragnienie nieograniczania czytelniczej fantazji. Każdy z nas bowiem, czytając tę książkę, przed oczami będzie miał inną Bellę.

Jeśli jesteście fanami produkcji Disneya, jeśli upodobaliście sobie baśnie wyróżniające się mądrością i promujące pozytywne postawy – gorąco polecam. Książka wciąga podobnie jak jej adaptacja. 

Moją lekturę dodatkowo wzbogacało ukochane Studio Accntus, do którego nagrań odsyłam:






piątek, 19 maja 2017

Na wodach Północy - Ian McGuire



Na Wodach Północy to powieść męska, zwulgaryzowana i mięsista.

Opowiada o hermetycznym środowisku wielorybników, gdzie przeszłość jednocześnie ani nie ma znaczenia, ani nie może być zapomniana – w odpowiedniej chwili zostać może bowiem wykorzystana. Wiedza to najcenniejsze co posiadają członkowie okrętowej załogi, a zemsta jest tutaj cierpliwa.

W roku 1859 na pewien okręt zaciąga się Patrick Sumner, medyk ze zszarganą reputacją, pragnący zapomnieć o przeszłości i jako lekarz okrętowy uciec od tego, co minione, a co wiąże się z głośnym skandalem. Na tym samym statku nieopatrznie przebywa brutalny morderca – prawdopodobnie sodomita i niezwykle mściwy człowiek, zdolny zamknąć usta każdemu, kto zdecyduje się świadczyć przeciwko niemu. Jego tożsamość jest nieznana, jednak czujne oko Sumnera zauważa drobne szczegóły, które innym zdają się umykać. Gdy odnalezione zostają zwłoki młodego chłopaka, którego lekarz wcześniej badał, postanawia on przyjąć rolę samozwańczego detektywa. Niestety, jego decyzja dociekania prawdy wiązać będzie się z czymś daleko gorszym od tego, co widział do tej pory. Szukając mordercy, Sumner odkrywa prawdziwy cel wyprawy, w którą się udał. Jego wiedza komuś będzie bardzo nie w smak.

Osadzona z daleka od bezpiecznego lądu historia, to prawdziwie soczysty kąsek dla tych, którzy szukają powieści niewolnej od mało subtelnego języka – dosadnego, czasem skatologicznego, naturalistycznego i wyjątkowo brutalnego.

Ian McGuire swej prozy nie uładza. Od początku jest ona odpychająca – ani mnogość wulgaryzmów, ani towarzystwo bohaterów wątpliwego pochodzenia i sławy tego nie ułatwia, a ulokowanie akcji na dalekiej Północy, w ekstremalnych warunkach, jedynie owo pragnienie zarzucenia lektury potęgują. Jednocześnie nie sposób tego zrobić, bowiem McGuire opowiada tak, że mimo odrzucenia, chce się brnąć dalej – bez względu na chłód, brud i fetor, który wręcz unosi się nad kolejnymi stronicami. Opisy męskich rozmów dotyczących ich fizjologii czy też dalekie od jakiegokolwiek poczucia przyzwoitości czy smaku dominują w książce, ukazując prymitywne oblicza głównych bohaterów, a w czytelniku wzbudzając jedynie niesmak.

Brak u McGuire’a jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego, w jaki mógłby wyposażyć bohaterów – zdaje się, że jedynie Sumner, mimo wątpliwej przeszłości, posiada coś na kształt sumienia i dopóki nie musi – do brutalności się nie odwołuje. Inni zaś przeciwnie – mordują,  zachowują się plugawie i za nic mają ludzkie odruchy. Powieść jawi się jako niezwykle przytłaczająca, posępna, mglista i mroczna. Nie ma w niej miejsca na jakiekolwiek dobro, zdaje się, że nad bohaterami wciąż unoszą się czarne chmury, czyniące ich czoła marsowymi. Z całą pewnością nie jest to lektura zdolna poprawić humor, próżno szukać w niej lekkiej rozrywki.

Bardzo gorzka w wymowie i przygnębiająca, będąca jednocześnie studium człowieczej natury.




czwartek, 18 maja 2017

Mój przyjaciel Stefan - Eva Lindstrom


Mój przyjaciel Stefan to opowieść o tytułowej sowie. Jego historię opowiada dziewczynka, która najpierw zobaczyła go w telewizyjnym programie, później zaś spotkała przed sklepem, gdzie rozerwała mu się torba i gdzie pomogła mu ona pozbierać rozsypane rzeczy, inicjując tym samym znajomość.

Dowiadujemy się, że puszczyk próbuje odnaleźć swoje miejsce w mieście, co okazuje się sprawą wcale nie łatwą. Sprzedając swój dom rodzinny i przenosząc się z południa kraju, wcale nie sądził, że zadomowienie się w nowym miejscu może przysporzyć tyle trudności.

(...)

Czytaj dalej:


piątek, 12 maja 2017

Lokatorka - J P Delaney



Lokatorka mimochodem wpisuje się w cykl książek poświęconych minimalizmowi, choć poradnikiem w żadnym wypadku nie jest. Oto właściciel luksusowego mieszkania przy Folgate Street 1 – znany architekt, który lata wcześniej na skutek nieszczęśliwego wypadku stracił żonę i dziecko, czyni wszystko, by zaprojektowane przez siebie pomieszczenia utrzymywać w duchu skrajnego ascetyzmu i minimalizmu, sprawiając jednocześnie, by dom żył i kontrolował życie swoich mieszkańców, wspierając tym samym podniesienie jego standardu.
Jego wnętrza są całkowicie oczyszczone z nadmiaru, nie ma w nich miejsca nawet na ocieplające dodatki, a warunkiem najmu jest podpisanie umowy składającej się z kilkudziesięciu dość nietypowych punktów, ograniczających możliwości dekoracyjne żyjących w nim osób. Te jednak są ostatnim etapem rekrutacji dla potencjalnych wynajmujących – wcześniej należy wypełnić specjalnie spreparowaną ankietę oraz – w razie wzbudzenia zainteresowania właściciela – udać się na rozmowę kwalifikacyjną, mającą ostatecznie określić szanse wynajmu tej idealnie czystej, gładkiej, białej i zaawansowanej technologicznie przestrzeni mieszkalnej.

Historia napisana jest dwugłosowo: z perspektywy Emmy, byłej wynajmującej, tragicznie zmarłej w ascetycznym mieszkaniu oraz Jane – kobiety, która zafascynowana tak samym mieszkaniem, jak jego właścicielem, skłonna jest poświęcić wszystko, by „udomowić” Folgate Street 1.

Obie kobiety, poza widoczną fascynacją architektem, łączy wiele: mają podobny typ urody (niemalże identyczny kolor włosów, bliźniacze rysy twarzy) oraz pragnienie, by zacząć wszystko od nowa i odnaleźć utracone poczucie bezpieczeństwa w miejscu, które żąda przestrzegania żelaznych reguł. Obie także z łatwością dają się uwikłać w dość specyficzny związek z Edwardem, dopiero po czasie zauważając, że poczucie bezpieczeństwa z wolna zastępowane jest strachem o własne życie i poczuciem całkowitej kontroli sprawowanej nad nimi przez… wynajmowany apartament.  

Sam Edward zaś… z przerażającą dokładnością i precyzją uwodzi kobiety, używając dokładnie tych samych słów i zachowań, które wcześniej stosował w relacji do innych. Obserwując to, stajemy się niemymi świadkami działań, podkreślających paradoksalną nieprzewidywalność bohatera, u którego wszystko musi przebiegać dokładnie tak, jak wcześniej to sobie zaplanował: nic nie jest przypadkowe, nie ma miejsca na swobodę i spontaniczność, a uczucia zdają się jedynie elementem wyrachowanej gry.

Jane próbuje dociec, co tak naprawdę zdarzyło się przed laty przy Folgate Street 1, narażając się tym samym na czyjeś niezadowolenie. Czy także i dla niej upragnione siedlisko bezpieczeństwa stanie się przestrzenią przeklętą?

Delaney bardzo sprawnie stopniuje napięcie, wprowadza nowe wątki, ujawnia nieznane fakty, sprawiając, że minimalistyczne mieszkanie staje się klaustrofobiczną pułapką, której nieprzewidywalność powoduje poczucie dyskomfortu także u czytelnika.  Niezwykły klimat domu, którego przeszłość wcale nie jest tak nieskazitelna jak chciałby utrzymywać bardzo nietypowy właściciel sprawia, że od lektury trudno się oderwać.

Lokatorka to dobry thriller psychologiczny, skonstruowany tak, by każda z postaci wzbudzała u czytelnika podejrzenia, a przy tym wciągający i sprawnie napisany.
Polecam.

Premiera 16 czerwca.


czwartek, 11 maja 2017

Zapisane w wodzie - Paula Hawkins


Zapisane w wodzie, druga po Dziewczynie z pociągu powieść Pauli Hawkins mająca szansę zawładnąć listami bestsellerów, właśnie pojawiła się w księgarniach.

Oparta na podobnym zamyśle – schemacie niedopowiedzeń, niejasności, pomieszania z poplątaniem i pozornego chaosu, jest odpowiedzią na to, za co pokochali ją czytelnicy na całym świecie.

Rzecz dzieje się w okolicy Topieliska – miejsca, które przyciąga kobiety swoją historią i sprawia, że co rusz w nim giną - prawdopodobnie śmiercią samobójczą. Dla jednych to miejsce świadomego żegnania się ofiar z życiem, dla innych przestrzeń, w której łatwo pozbyć się niewygodnych mieszkanek miasta i to właściwie bez jakichkolwiek śladów, które można by zbadać. Prawda bowiem zapisana jest jedynie w wodzie.

Fascynację miejscem przeżywa między innymi Nel Abbott, od lat w trudnych stosunkach z siostrą, która kilka dni przed rozpoczęciem właściwej akcji, dzwoni do niej z prośbą o pomoc. Jules jednak, z  podobną zatwardziałością jak przez wszystkie minione lata, ignoruje telefon.

Gdy odnalezione zostaje ciało Nel, śledztwo prowadzi Sean, mężczyzna, jako dziecko będący świadkiem śmierci matki, dokładnie w tym samym, przeklętym już miejscu oraz Erin – kobieta z mało chwalebną przeszłością, która przeniesiona próbuje się zrehabilitować i jako jedyna nie jest obciążona historią miejsca będącego sceną dla kolejnej tragedii. Wydaje się, że wszyscy mieszkańcy miasteczka są uwikłani w jakąś straszną sprawę z przeszłości, każdy coś wie, podejrzewa, ale nikt nic nie mówi, oddając przebieg historii losowi i zgadzając się na wszystko, co ten dowiedzie. Mówi się, że Nel skoczyła, rzecz jednak wcale nie jest przesądzona.

Jules po latach musi wrócić do miejsca, którego nienawidzi, by zaopiekować się swoją siostrzenicą i zmierzyć z demonami przeszłości. Ich wzajemne stosunki są bardzo trudne, a sprawy nie ułatwia silne przekonanie bohaterki o tym, że jej siostra nie mogła skoczyć. Nie tylko ona próbuje przekonać policję o niesłuszności ich domysłów, lecz poszlaki są na tyle nikłe, że sprawa zdaje się nie do rozwiązania. Osoba zaś, która wie, gdzie wszystko się zaczęło, i gdzie należy zacząć drążenie przeszłości, jest przez organy ścigania ignorowana, jako będąca niespełna rozumu i uwikłana w dawne oszustwo finansowe.

Hawkins udało się stworzyć sprawny thriller, który wciąga i przykuwa uwagę, brakuje w nim jednak mocnego dramatyzmu, który sprawiałby, że lektury nie dałoby się i nie chciałoby się porzucać. Trudno zarzucić autorce niedbalstwo, bowiem opowiedziana przez nią historia ma wszelkie znamiona dopracowanej opowieści, doskwierał mi jednak ów brak silnego napięcia, mimo że całość opowiedziana została zmyślnie, a finał zaskoczył i rozegrał się dużo dalej, niż można by początkowo przypuszczać.

Sprawnie napisana historia, w sam raz do poczytania w leniwe popołudnie, która zadowolić powinna tak tych, którzy już prozę i styl Hawkins znają, jak tych, którzy dopiero próbują zgłębić jej fenomen.

Niczym nie zaskakuje, jednak z dużym prawdopodobieństwem stanie się kolejnym bestsellerem. Czy na miarę Dziewczyny z pociągu? Czas pokaże. Tymczasem zachęcam do lektury i weryfikacji jej wartości.



środa, 10 maja 2017

Dźwięki duszy [Lirogon - Cecelia Ahern]



Podczas kręcenia filmu dokumentalnego zwieńczającego materiał o dwu braciach bliźniakach, po śmierci Toma, jednego z nich, głęboko w leśnej dziczy, przez grupę filmową odnaleziona zostaje wyjątkowa dziewczyna, długo ukrywana przed światem. Laura porozumiewa się z nim nieco inaczej niż inni ludzie – uczy się go i oswaja, naśladując nowo zasłyszane dźwięki.

Jej zachowanie przypomina lirogonaptaka mającego praktycznie nieograniczone zdolności mimetyczne. Niezwykły talent z miejsca zostaje dostrzeżony przez Solomona, mężczyznę równie wrażliwego na dźwięki, z którym od razu nawiązuje nić porozumienia oraz Bo – jego życiową i zawodową partnerkę, chcącą wykorzystać dziewczynę, by za jej przyczyną wypromować kolejny film, mający być dopełnieniem jej kariery. Z tego powodu, mimo sprzeciwu Sola, angażuje ją w program StarrQuest, ten zaś w krótkim czasie robi z niej celebrytkę. Dziewczyna zagubiona jest w chaosie świata, który dopiero poznaje. Kakofonia dźwięków towarzysząca jej każdego dnia, wprowadza w jej życie napięcie i zagłusza odgłosy jej młodego serca. Serca po raz pierwszy przeżywające prawdziwą miłość, która – jak się wydaje – będzie niemożliwa do spełnienia. 

Źródło


Trudności z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości, mnogość nowych obowiązków, zadań do wykonania i poleceń koniecznych do wykonania na mocy umowy z programem telewizyjnym przytłaczają dziewczynę, powoli tracącą kontakt z osobami, którym zawdzięcza ujawnienie światu po latach życia w ukryciu i odosobnieniu.


Cecelia Ahern po chwilowym spadku formy znów zachwyca. Ujęła mnie historią Laury, całkowicie kupiłam jej nieprzystawalność do dzisiejszych realiów, jej wyobcowanie, a jednocześnie autentyczność, jakiej próżno dziś szukać. Kobieta wyrażała siebie w sposób całkowicie naturalny, czując, że jej serce w końcu może zostać oswojone. 

Lirogon to chwytająca za serce historia nieśmiałej dziewczyny i jej wielkiego talentu, mającego moc przemieniać dusze tych, którzy się z nim zetkną. Niezwykle szczera, naturalna, odarta ze sztuczności współczesnych.

Przy tym wszystkim to opowieść o zgiełku wielkiego miasta oraz mediów i skontrastowanym z nim życiu w leśnej ciszy. Piękna historia, wychwalająca łączność z naturą, mogącą umożliwić odnalezienie samego siebie, a także piętnująca pogoń za sławą i pieniądzem za wszelką cenę, nawet za cenę szczęścia i wolności innych ludzi. Na czasie, choć wcale nie moralizatorska rzecz o kilku bolączkach współczesnego świata. Ahern z właściwą sobie subtelnością i trafnością dokonuje pewnej diagnozy społecznej, ubierając ją w świetną powieść, od której nie sposób się oderwać, i która pozostaje z czytelnikiem na długo. Sama zaś historia miłości rodzącej się w książce, to miód na serce - narodziny pięknego, czystego uczucia wnoszą w czytelnika radość i nadzieję. 

Szalenie mi się podobała.

PO-LE-CAM!

Lirogon - źródło


Czytaj również:





poniedziałek, 8 maja 2017

Quidditch przez wieki - J.K.Rowling



Quidditch, jako najpopularniejsza gra czarodziejów, od pokoleń zrzesza wiernych fanów na kolejnych rozgrywkach – tak szkolnych, jak światowych.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak powstała ta gra i jakie jest jej pierwotne źródło?

Jeśli nie, to dzięki (nie)nowości  jaką jest książka (w poprzednim wydaniu – broszurka) Quidditch przez wieki macie szansę dać nura w historię tej magicznej gry.

Oto J.K. Rowling ustami Kennilworthy’ego Whispa przenosi nas w czasie i ukazuje genezę quidditcha i jego pierwowzory, w różnych krajach i różnych latach wyglądające nieco inaczej. 

Autor(ka) prezentuje ewolucję czarodziejskiego sportu od rozgrywek, w których zamiast dzisiejszych bramek wykorzystywano nadmuchane zwierzęce pęcherze, a w miejsce złotego znicza poszukiwano i zabijano (sic!) znikacza – zagrożonego wyginięciem ptaszka, który zainspirował późniejszego wynalazcę do stworzenia jego mechanicznego odpowiednika, aż do wersji współczesnej, znanej z serii o Harrym Potterze.

Z trzech wydanych ponownie książek, wpisujących się w znane nam uniwersum, ta jest najbardziej kompleksowa. Mimo że objętościowo niczym nie różni się od pozostałych, ujmuje temat w sposób najbardziej wyczerpujący – prezentuje tak pierwowzory, jak najważniejsze drużyny, obowiązujące zasady, jak i całą ewolucję czarodziejskich rozgrywek. Nie jest ani powierzchowna, ani przegadana. Wzbogacenie wydania rycinami, dodaje jej wartości estetycznej oraz – co tu kryć – objętości. Całość prezentuje się bardzo dobrze i stanowi ciekawy dodatek do serii, wydany z  należytą starannością i najlepiej ze wszystkich pomyślany.

Dochód także przeznaczony jest na cele charytatywne – fundację Lumos oraz Comic Relief.

 ***


Jeśli myślicie, że Wasze marzenie o grze w  Quidditcha nigdy się nie spełni – nic bardziej mylnego! Już dziś możecie dołączyć do górnośląskiej drużyny Black DiamondsSilesia Miners. Miałam okazję widzieć ich sprzęt oraz możliwości i gwarantuję, że możecie zagrać jak prawdziwi czarodziejeJ Jeśli nie wierzycie, zapraszam na blog.



niedziela, 7 maja 2017

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - Newt Skamander [J.K.Rowling]




Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Skamandra, jednego z  bohaterów J.K. Rowling, miałam dotąd okazję czytać jedynie w wersji elektronicznej – pozbawionej ilustracji, okrojonej z tego, co stanowi jej wartość estetyczną.

Reedycja umożliwiła tak mnie, jak innym czytelnikom wejrzenie do jednego z najciekawszych podręczników Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Newt Skamander, autor leksykonu (w jego roli rzecz jasna Rowling) przez lata podróżował po świecie, by zgłębiać swą wiedzę dotyczącą magicznych stworzeń, występujących pod każdą szerokością i długością geograficzną. Jego odkrycia stały się kanwą do napisania tomu o wielkim znaczeniu w świecie czarodziejów.

Część stworzeń znana będzie zarówno czytelnikom, jak i widzom serii o Harrym Potterze. Wśród nich znajdziemy bazyliszka, trytony, rogogona węgierskiego, znikacza (prawzór Złotego Znicza), a także urokliwego niuchacza, jednego z głównych postaci niedawnej ekranizacji opartej na Fantastycznych zwierzętach… i funkcjonującej pod tym samym tytułem. Krótkie informacje dotyczące kolejnych magicznych stworzeń uzupełnione są rycinami, mającymi ilustrować wspominane gatunki, co szczególnie istotne jest w świecie mugolskim – jako że wymienianych stworzeń nie możemy spotkać, ich wizualizacja jest szczególnie pożądana i wartościowa.

Jako że książka ta jest pozycją bardzo specyficzną, przeznaczona i polecana jest jedynie znawcom świata stworzonego przez Rowling, niezdatną do lektury poza serią.

Wątpliwości budzi także jej objętość – jak na podręcznik jest wyjątkowo pobieżna. Każda notka zawiera elementarne wiadomości, bez prób ich pogłębienia ani elementów wskazujących na jego naukowość. Być może jednak w Hogwarcie bardziej niż na czytaniu i formie, skupiano się na działaniu i czarowaniu. Musimy się zatem zadowolić tym, co otrzymaliśmy. Dalekie jest to jednak od wyobrażeń tego, co Hermiona uznawała za „lekką lekturę” do poczytania przed snem. Wydaje się, że do pogłębiania wiedzy korzystała ona z zupełnie innych źródeł.

Podobnie jak przy pozostałych tomach serii uzupełniających uniwersum Harry’ego Pottera, dochód ze sprzedaży książki przeznaczony jest na wsparcie organizacji charytatywnychComic Relief oraz Lumos.










sobota, 6 maja 2017

Baśnie barda Beedle'a - J.K.Rowling




Baśnie barda Beedle’a przez lata były białym krukiem. Jedyną możliwością ich zdobycia i przeczytania była wizyta w dobrze zaopatrzonych bibliotekach albo zakup z drugiego obiegu za horrendalną sumę rzędu nawet ponad 300 zł.

Wznowienie tej boleśnie niedostępnej, a przez to chorobliwie pożądanej pozycji, było bardzo dobrym zagraniem marketingowym – tym lepszym, że połączone zostało z reedycją dwu pozostałych trudno dostępnych książek z uniwersum Harry’ego Pottera, jakimi są Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć oraz Quidditch przez wieki. Trudno zatem się dziwić, że z  miejsca stała się ona bestsellerem.

Baśnie barda Beedle’a doskonale znane są wszystkim tym, którzy uważnie śledzili losy tak książkowego, jak filmowego ‘Chłopca, który przeżył’.

Oto niewielkich rozmiarów zbiór najpopularniejszych czarodziejskich baśni, którymi od najmłodszych lat karmione były magiczne dzieciCzarodziej i skaczący garnek, Fontanna szczęśliwego losy, Włochate serce czarodzieja, Czara Mara i jej gdaczący pieniek oraz ta najbardziej rozpowszechniona i będąca źródłem wielu dramatycznych wydarzeń w świecie Hogwartu – Opowieść o trzech braciach, stanowiąca podstawę akcji Harry’ego Pottera i Insygniów śmierci.
Każda z baśni opatrzona jest dodatkowym komentarzem Albusa Dumbledore’a.

Całość stanowi doskonałe uzupełnienie serii o Harrym Potterze. Gdyby jednak oceniać ją jako samodzielną pozycję, nie zyskałaby wysokiej noty, na co wpływa przede wszystkim jej objętość. Jako pełnoprawny zbiór jest zdecydowanie zbyt krótka, same opowieści zaś mocno skrótowe. O ile dla fanów świata stworzonego przez Joanne Kathleen Rowling będzie to gratka, o tyle dla czytelnika spoza tego specyficznego kręgu odbiorców, może być to lektura mocno rozczarowująca – tak formą, jak zawartością.

Baśnie zawarte w tomie cechuje wyjątkowa brutalność, doskonale znana z serii o Harrym Potterze: nie ma w nim miejsca na subtelność czy delikatność, co w mugolskim świecie uznane mogłoby zostać za mało wychowawcze. Nie sposób odmówić jednak baśniom dydaktyzmu i uniwersalizmu przeniesionego na realia magiczne – opowieści piętnują zachowania naganne i nagradzają te pożądane, utrwalając w czytelniku prawidłowe wzorce.

Dochód ze sprzedaży książki przeznaczony jest na poczet fundacji Lumos, co samo w sobie stanowi jej największą wartość.





czwartek, 4 maja 2017

Rzecz o ptakach - Noah Strycker





Dlaczego czytasz tę książkę? Mógłbyś powiedzieć: „Żeby się dowiedzieć czegoś o ptakach”, albo „dla rozrywki”, ale prawdopodobnie to nie jedyne powody. Czytanie zdaje się zaspokajać powszechne ludzkie pragnienie [1].

Publikacje poświęcone naturze święcą triumfy. Póki co – całkowicie zasłużenie. Inspirowanie człowieka XXI wieku – człowieka zagonionego, wpatrzonego w migoczące ekrany smartfonów, telewizorów, tabletów i laptopów – do poznawania i przyglądania się temu co nas otacza, jest misją chwalebną.

Oderwanie go na moment od pędu współczesności i zwrócenie jego wzroku ku zwierzętom i roślinom stanowi nie lada wyzwanie, mogące znacząco wpłynąć na stosunek współczesnych do otaczającego ich świata fauny i flory.

Rzecz o ptakach wpisuje się w serię publikacji mających przybliżyć człowiekowi świat zwierząt i wskazać, jak wiele cech wspólnych posiada on z tymi, których rzadko widzi, a którzy przemierzają setki, a nieraz tysiące kilometrów szlakiem powietrznym.

Albatrosy, gołębie, sowy śnieżne, pingwiny, szpaki, papugi a nawet kury posiadają szereg specyficznych zachowań, wyróżniających ich na tle pozostałych gatunków oraz przybliżających do człowieka (jak na przykład fastfoodowa kultura czy też sposób łączenia się w pary, a także hierarchiczność oraz zamiłowanie do muzyki). Czytanie o nich, jest doświadczeniem niezwykłym, bowiem nienawykli do pogłębiania wiedzy o tych ptakach, których widzimy na co dzień, mamy w końcu szansę zobaczyć je z zupełnie nowej perspektywy – jako żyjące zasadami, uporządkowane istoty o ściśle określonym życiowym celu.

Jedne gatunki, o których wiedzą miałam w głowie uporządkowaną już wcześniej są gołębie (ze względu na rodzinną tradycję praktykowania lotów sportowych) oraz kury i papugi, z którymi styczność mam w najbliższym otoczeniu. Cała reszta była dla mnie nowością i wielką inspiracją do dalszego zgłębiania tematu.

Książka ta jest połączeniem ornitologicznych odkryć i fachowej wiedzy z przejrzystym, przykuwającym uwagę językiem skrzącym się od anegdotek i odniesień do filmików na YouTube czy literatury popularnej (m.in. Harry Potter, Władca Pierścieni). Posiłkując się metaforyką opisywanego świata, można powiedzieć, że Strycker doskonale zarzuca wędkę i łowi czytelnika – a ten raz złapany, nie będzie nawet myślał o tym, by się wydostać, zanim nie doczyta do końca.

Jedynym mankamentem, który wypunktowałam już podczas wstępnego wertowana książki, jest brak fotografii. Mimo że każdy rozdział otwierają świetne grafiki prezentujące opisywany gatunek, całość aż prosi się o dopełnienie, które (sic!) odnajdujemy w smartfonach, na których to co rusz wyświetlamy sobie kolejne ptaki w pełnej krasie.

Sięganie po telefon może rozpraszać i utrudniać lekturę, jednak Strycker pisze na tyle zajmująco, że będą to jedynie chwile utraty pełnej uwagi.

Polecam serdecznie – szczególnie tym, którzy pałają niechęcią do gołębi. Może dzięki tej pozycji spojrzycie na nie życzliwiej?:)


Zerknijcie na zjawiskowe "murmuration":



[1] Rzecz o ptakach, Noah Strycker, Warszawa 2017, s. 14.