Cecilia Ahern rozmiłowała mnie w
sobie tak jak chyba większość czytelników (w większości czytelniczek, jak
sądzę) za sprawą fenomenalnego PS Kocham
Cię, później zaś z każdą kolejną wydawaną przez siebie książką, utwierdzała
mnie w przekonaniu, że jest jedną z tych autorek, których czytania nie muszę
się wstydzić, bo jest wyważoną odpowiedzią na moje zapotrzebowania co do
czytania opowieści słodko-gorzkich, utrzymujących wysoki poziom w swojej
kategorii.
Sto imion, to jak dotąd jedyna jej książka wydawana w Polsce w pierwszej
edycji nakładem Wydawnictwa Akurat. Rzuca się w oczy różnica okładek, dotąd
niezwykle barwnych, żywych, nasyconych, teraz zaś spokojnych, wyciszonych.
Odmienność ta ma swoje źródło i wyjaśnienie w dużej mierze w warstwie
fabularnej [tak to sobie tłumaczę:)],
która w przypadku tej książki dość znacząco odbiega od swoich poprzedniczek.
Cecelia Ahern |
Gdyby ktoś dał m tę książkę do
ręki, ale nie powiedział mi kto jest jej autorem i kazał zgadywać - mimo mojej znajomości całej twórczości
Cecilii Ahern i ogromnego do niej szacunku – nie domyśliłabym się, że Sto imion to tekst spisany jej piórem. Brakuje
w nim typowego dla jej powieści przenikania się rzeczywistości i magii –
zostaje za to magia ujęta metaforycznie, zamknięta w codzienności, która mimo
swojej prostoty, jest pełna ukrytych w niej „czarów”, wpływających na nasze
szczęście. Ahern po raz pierwszy zdaje się dosłownie pokazywać, że magia otacza
nas każdego dnia i nie jest jedynie przestrzenią wyobrażoną, ale nieodłącznym
składnikiem naszego życia: jednak wcale nie ta magia rozumiana jako czarnoksięstwo,
gusła, zaklęcia i paranormalne zdolności, ale jako zdolność do odnajdywania
wyjątkowości w przeciętności i prostocie.
Autorka dosadnie pokazuje, że w
każdym z nas tkwi unikatowa historia do opowiedzenia, którą ktoś musi wydobyć
na światło dzienne, zdaje się odwracać pojęcia takie jak wyjątkowość rozumiana w sposób narzucony przez kulturę masowości. Jej książka jest odpowiedzią na to, co znajdujemy z
gazetach: albo plotki o celebrytach, wywołujące niezdrowe zainteresowanie
fałszywym, wykreowanym na potrzeby sensacji wizerunkiem kogoś znanego; albo
relacje ze zła mnożącego się w świecie; albo też relacje o wydarzeniach/osobach,
robiących coś spektakularnego, co ma realną szansę zaistnieć i przynieść
korzyść materialną. Brakuje za to historii zwykłych, o tym co niezwykłe –
brakuje wejrzenia w codzienność, tęsknoty za prawdą i odkrywaniem iskry w
każdym człowieku, który niezależnie od statusu społecznego – ma wartościową
historię do opowiedzenia, która może być o wiele bardziej inspirująca niż
kolejne zaspokajanie apetytu na sensację.
Ahern staje się ambasadorką ludzkich opowieści – najpiękniejszych, bo pisanych przez życie, a nie wynajętych do tego copywriterów. Jej bohaterowie są dynamiczni, zmieniają się w trakcie trwania akcji, dojrzewają, odnajdują szczęście poprzez analizę codzienności: ubierają szkła, które wyostrzają to, co powinniśmy dostrzegać, zamazując jednocześnie to, co rozprasza naszą uwagę, niepotrzebnie nas na sobie fokusując.
Każde serce ma opowieść do przekazania, jaka jest Twoja?
PS Jestem zauroczona zagranicznymi okładkami!
Ahern staje się ambasadorką ludzkich opowieści – najpiękniejszych, bo pisanych przez życie, a nie wynajętych do tego copywriterów. Jej bohaterowie są dynamiczni, zmieniają się w trakcie trwania akcji, dojrzewają, odnajdują szczęście poprzez analizę codzienności: ubierają szkła, które wyostrzają to, co powinniśmy dostrzegać, zamazując jednocześnie to, co rozprasza naszą uwagę, niepotrzebnie nas na sobie fokusując.
Każde serce ma opowieść do przekazania, jaka jest Twoja?
PS Jestem zauroczona zagranicznymi okładkami!
4, artykuł, Cecelia Ahern, codzienność, dziennikarstwo, hołd, kompromitacja, literatura powszechna, miłość, przyjaźń, sto imion, sukces, śmierć, Wydawnictwo Akurat, wyjątkowość
Nie mogłam się przekonać do "P.S. Kocham Cię". Z pewnością sięgnę, może nie miałam racji za pierwszym razem...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś tę powieść, ponieważ niebawem sama będę ją czytać i mam nadzieję, że mi także przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńKsiążka przede mną więc tylko pobieżnie zerknęłam na okładki, ale masz racje okładki zagraniczne są cudne. Szczególnie ta z sercem mnie zauroczyła ;)
OdpowiedzUsuńA te serduszko jest do tego wycięte, tak jakby okładka była podwójna, witrażyk - świetna sprawa!:)
UsuńMam tę książkę i już się cieszę na jej lekturę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na oku i mam nadzieję, że niebawem wpadnie w moje łapki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tą powieść. Mi się bardziej podoba nasza okładka.
OdpowiedzUsuńA mi nie;) Mdła straszliwie, zwłaszcza na tle innych polskich wydań Ahern. :)
UsuńWiększość zagranicznych okładek powieści tej autorki zachwyca :) Muszę przeczytać tą książkę!
OdpowiedzUsuń