piątek, 16 czerwca 2017

Piękna i Bestia - Elizabeth Rudnick



Piękna i Bestia to jedna z moich ulubionych bajek dzieciństwa. Oglądana po wielokroć, teraz mogła dołączyć do mojej biblioteczki dzięki wydanym przez EGMONT zapisie historii dokonanym przez Elizabeth Rudnick – zapisie, trzeba dodać, stworzonym nie na podstawie oryginalnej animacji Disneya, lecz w oparciu o scenariusz niedawnej wersji musicalowej, w której rolę Pięknej zagrała Emma Watson.

Oto Bella wychowywana jest przez samotnego ojca w malowniczym miasteczku Francji. Jej życie upływa głównie na czytaniu książek, czym wyróżnia się spośród tłumu wzdychających do lokalnego przystojniaka – Gastona – dziewczyn. To jednak, co czyni ją inną, przyciąga owego muskularnego mężczyznę, który za cel życia obrał sobie zdobycie Belli. Nie ma on wsparcia jej ojca, starego wynalazcy, który właśnie wybiera się na doroczny konkurs.

Pech chce, że pogoda mu nie sprzyja, błądzi w lesie i na skutek ucieczki przed wilkami ląduje w starym, wydawać by się mogło, że opuszczonym zamczysku. To jednak, zamieszkałe jest przez Bestię – niegdyś przystojnego księcia, który jednak nie miał w swoim sercu dość miłości i skazany został na życie pod postacią potwora do czasu, aż nie pokocha i nie zostanie pokochany. Czas ucieka, a Bestia nie dość, że nikogo nie poznał, to jeszcze staje się coraz bardziej zatwardziały i pałający zemstą.

Za najście na teren swej posiadłości i zerwanie róży z jej terenu, więzi staruszka, okazując swój brak litości. Jego życie zmienia się jednak, gdy na zamek przybywa zaniepokojona zaginięciem ojca córka. Ofiarowując się jako więzień w miejsce ojca, odmienia nie tylko zamek i jego zaczarowanych mieszkańców, ale także powoli kruszy serce Bestii, widząc w nim nie tylko zewnętrzną powłokę, ale przede wszystkim – serce. 

Opowieść Rudnick wiernie oddaje wydarzenia znane z ekranu i wcześniejszych adaptacji. Napisana jest poprawnie i płynnie, dzięki czemu utrwalona w świadomości czytelnika baśń odżyje w jego wyobraźni na nowo. Brakuje w niej nieco filmowych ilustracji, przypuszczam jednak, że to ze względu na pragnienie nieograniczania czytelniczej fantazji. Każdy z nas bowiem, czytając tę książkę, przed oczami będzie miał inną Bellę.

Jeśli jesteście fanami produkcji Disneya, jeśli upodobaliście sobie baśnie wyróżniające się mądrością i promujące pozytywne postawy – gorąco polecam. Książka wciąga podobnie jak jej adaptacja. 

Moją lekturę dodatkowo wzbogacało ukochane Studio Accntus, do którego nagrań odsyłam:






3 komentarze:

  1. Chyba najbardziej lubię w tym przypadku piosenki :). // Jak coś, to mój stary blog już nie istnieje. Nowy http://stronapostronie2017.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem miło wspominam ową baśń, więc może warto byłoby powrócić do niej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie była to moja ulubiona opowiesć, ale chętnie obejrzałabym najnowszy film z Emmą Watson.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń