Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poradnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poradnik. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 listopada 2018

Gdzie rosną pieniadze - Joanna Dymmel


Na pewno wielu z Was niejednokrotnie przez głowę przemykało pytanie: jak to zrobić, by bez wychodzenia z domu i większego wysiłku zarobić pieniądze?

Odpowiedź na to pytanie podaje Joanna Dymmel w swojej książce Gdzie rosną pieniądze?

Autorka stara się udowodnić, że pieniądze tak naprawdę znajdują się wszędzie wokół nas, wystarczy tylko się rozejrzeć i uaktywnić ich przypływ. 

Masz książki, do których nigdy nie wrócisz lub których nie zdążyłeś przeczytać, bo zmienił ci się gust (znacie to, prawda? Ja doskonale.) Przetrzymujesz ubrania z nadzieją, że "jeszcze kiedyś się w nie zmieścisz"? Upychasz po szafach nietrafione prezenty, podwójne sprzęty i zalegające przedmioty (nie)codziennego użytku? Twoje mieszkanie to przepełniona przestrzeń? Masz meble z poprzedniej epoki, które już Ci się nie podobają? 

Sprzedaj wszystko, czego nie potrzebujesz! Każda rzecz to pieniądz, a każda rzecz nieużywana, lecz zalegająca, to pieniądz zmarnowany. Być może wśród Twoich rzeczy znajdują się przedmioty, których potrzebuje ktoś inny, być może jesteś w posiadaniu antyku lub przedmiotu z limitowanej kolekcji, o które zabijają się kolekcjonerzy? Autorka pomoże ci je odkryć.

Dymmel na kartach tej stosunkowo krótkiej publikacji robi porządek nie tylko z naszym mieszkaniem, ale też z naszym myśleniem o pieniądzach. Coraz więcej osób decyduje się na wyprzedaże garażowe, coraz częściej korzystamy z możliwości sprzedaży przez Internet, jednak wciąż wielu z nas ma w domu przedmioty, których sprzedaż nawet nie przyszłaby im do głowy, a które są zamrożoną gotówką, tylko czekającą na jej uwolnienie. Autorka nie tylko uczy sztuki skutecznej sprzedaży, ale także wymian oraz odmieniania rzeczy na pozór już nieużytecznych. 

Dzięki tej książce przekonasz się, jak wiele pieniędzy masz poupychanych po szufladach, szafach, garażach, piwnicach i strychach. Pora odgruzować mieszkanie, a pozorne "śmieci" zamienić na pieniądze. Kiedy będzie na to lepsza pora niż szaleństwo przedświątcznych porządków, które już niedługo ogarną nasze mieszkania? Nie tylko oczyścisz przestrzeń, ale jeszcze odłożysz trochę grosza na prezenty.

Czy to nie brzmi obiecująco?:)



środa, 29 listopada 2017

Rośliny nas ocalą - Miriam Borovich


Rośliny na ocalą Miriam Borovich to książka pozwalająca czytelnikowi na zadbanie o własne zdrowie w sposób możliwie jak najbardziej naturalny – mocą roślin dostępnych na wyciągnięcie ręki, których właściwości prozdrowotne są nie(d)ocenione. Autorka w części wprowadzającej dzieli się z czytelnikami swoją wiedzą na temat zawartych w konkretnych częściach roślin substancji czynnych, pomagających człowiekowi i dających mu możliwość samodzielnego leczenia bez wspierania koncernów farmaceutycznych bazujących na ludzkiej łatwowierności złączonej z troską o zdrowie. Ich nadrzędnym celem jest bowiem zarobek, nie zaś pomoc człowiekowi.

Osobistą apteczkę złożoną z naturalnych elementów każdy z nas z powodzeniem może stworzyć sam – jak tego dokonać i w jaki sposób mądrze z niej korzystać radzi nam Autorka, zachęcająca również do samodzielnej uprawy ziół, z których później będziemy mogli uczynić pożytek. W książce tej znajdzie czytelnik propozycje wykorzystania roślin o właściwościach leczniczych – tak w stosowaniu zewnętrznym jak i wewnętrznym. Autorka pisze o tym, jak przygotować napar, odwar, macerat, sok, nalewkę, syrop, proszek, płukankę, a także olejek eteryczny, zaznaczając przy tym, że efektywność działania rośliny zależy od tego, w jaki sposób przygotujemy ją do wykorzystania.

Główną część książki stanowi opis piętnastu roślin leczniczych – wskazanie ich właściwości, pochodzenia, zawartych w nich substancji czynnych, sposobów wykorzystania, metod uprawy domowej, a także przeciwskazań i interakcji w jakie dana roślina może wejść.
Wśród opisanych roślin znajdziemy między innymi miętę, dziurawiec, babkę płesznik, aloes, pokrzywę, kurkumę,  a także lawendę i miłorząb dwuklapowy. Wszystko napisane jest językiem przystępnym, zrozumiałym, w sposób niezwykle syntetyczny, ujmujący jedynie to, co najistotniejsze.

Całość stanowi dość bogate źródło wiedzy i punkt wyjścia do domowego wykorzystania dobroczynnych substancji. Jeśli zatem Wasze zdrowie leży Wam na sercu, a niekoniecznie chcecie faszerować się aptecznymi specyfikami, warto po tę pozycję sięgnąć i zapoznać się z innymi możliwościami zapobiegania niektórym schorzeniom. Naturalnie i zdrowo. 


czwartek, 16 kwietnia 2015

Bonjour, Happiness! (Szczęście na dzień dobry – Jamie Cat Callan)

Szczęście, jego pełnia, jest tym, co współczesnemu zabieganemu człowiekowi bardzo trudno osiągnąć. Wydaje nam się, że goniąc za doskonale płatną pracą, lepszą wypłatą, premiami, nowoczesnym sprzętem, luksusowym domem, modnymi ubraniami lokujemy w szczęśliwą przyszłość i spełnienie. A przecież nie od dziś wiadomo, że mając więcej, chcemy więcej. Wolimy zostawać po godzinach w  pracy, by na koncie bankowym zobaczyć 1000 zł więcej, które i tak będziemy musieli wydać, by ktoś zajmował się naszymi dorastającymi dziećmi, podczas gdy my ową premię wypracowujemy. Widzicie ten paradoks? Zamiast być z rodziną, wolimy w  tym samym czasie pracować na kogoś, kto za nas tę robotę „odbębni”, bo bilans i tak wyjdzie na 0. Pardon, na minus, bo przecież przyzwalamy na rozluźnienie rodzinnych związków.
 
A później się dziwimy – że relacje popsute, że rozwody, że brak kontaktu z  dziećmi, że złe stosunki z  partnerem, że brak czasu na odpoczynek. Narzekamy albo odwrotnie – jeśli już uda nam się w nasz wypchany po brzegi grafik wetknąć jakieś spotkanie ze znajomymi – przechwalamy się: ile to nie zarabiamy, w  jakich to projektach nie bierzemy udziału. Czy tak naprawdę jednak na dłuższą metę ma to jakieś znaczenie? Czy naprawdę łudzimy się, że w  oczach znajomych urośnie ktoś, kto ma genialnie płatną pracę, ale jednocześnie poniża partnerkę, niezdrowo ją kontroluje, wyżywa się na innych, unika kontaktów z  dziećmi, wywyższa się? Takie coś zawsze prowadzi do samotności i… nieszczęścia, choćbyśmy nie chcieli się przyznać. Jak to się dzieje, że Polacy w  ślad za zachodem brną w tę chorą spiralę, podczas gdy jeden naród potrafił się mu oprzeć, pokazując, że można być kimś i jednocześnie cieszyć się życiem?

Mowa rzecz jasna o Francuzach, którzy do perfekcji opanowali joie de vivre, prawdziwą radość życia, płynącą właśnie z  przeżywania codzienności, a nie tylko prześlizgiwania się przez nią w  pogoni za tym, co i tak ostatecznie utracimy.

Przeżycie. Ulotny moment, którego nie można powtórzyć i który trzeba docenić, póki trwa. Zanim przeminie i zniknie na zawsze.[1]

Czym tak właściwie jest owa joie de vivre? Jamie Cat Callan zdecydowała się zapytać o to kilka osób. Książka ta jest po części zapisem ich odpowiedzi i komentarzem do nich – trzeba nadmienić, że w  większości z  nich powtarza się jedno – kochać życie, kochać ludzi, kochać to, że się jest i jest się zdrowym.

Pozycja ta jest zachętą do życia chwilą i poprzestawaniu na małym, co może być dla nas, Polaków, niezwykle trudne. Choć docelowo książka była kierowana do Amerykanów, myślę, że w  kwestii pogoni za szczęściem jesteśmy im bardzo bliscy, co pozwala nam postawić między nami przy okazji podejmowanych zagadnień znak równości. Radość płynąca ze zwykłych chwil, bycie miłym dla innych, niesienie uśmiechu w świat  - oto sekret prawdziwego szczęścia. Nie pieniądze, nie praca, nie sukcesy. Rodzina, przyjaźń, miłość, zdrowe relacje. Cat Callan zachęca także, by dbać o siebie – wewnętrznie i zewnętrznie, tak, by piękno mogło z  nas promieniować. Autorka uczy jak budować swoją pewność siebie, składa nam propozycję nie do odrzucenia.

Ja też miałam tyle lat co wy i mogę was zapewnić, że człowiek nigdy nie ma dość pieniędzy ani czasu. Praca nigdy nie jest dość satysfakcjonująca ani inspirująca(…) Prawda jest taka , ze człowiek zawsze zaczyna od początku.[2]

Pisarka poświęca sporo miejsca także przyjemności płynącej z  jedzenia – zamieściła pysznie brzmiące przepisy, których nie sposób nie wypróbować. Jesteście na diecie? Co z  tego! Francuzki mają szczupłe sylwetki, mimo że pałaszują pięciogodzinne kolacje! Jak to możliwe?
Czytając tę książkę, ma się wrażenie, że szczęście leży u naszych stóp, a my zamiast po nie sięgać, ciągle je depczemy, wypatrując czegoś znaczącego z  nosem uniesionym wysoko.

Lubimy pławić się w cierpieniu, z łatwością poddajemy się rozpaczy i zwątpieniu. Ta książka to wielki apel do nas, maruderów i malkontentów – życie mimo wszystko jest piękne, a każdy ból i smutek kiedyś miną. Spróbujcie zatem z  Cat Callan odnaleźć radość życia, dajcie się porwać na lekcję szczęśliwego życia, opartego na radości z  drobiazgów, małych uprzejmościach, delikatnym uśmiechu, pięknie promieniującym z  wewnątrz. Nie pozwólcie, by myślenie o przyszłych, ewentualnych cierpianych, chorobach, zabierało Wam radość z tego, co teraz.

Aż chciałoby się krzyknąć : Trwaj chwilo, jesteś piękna!

[1] Jamie Cat Callan, Szczęście na dzień dobry, Kraków 2015, s. 17.
[2] Tamże, s. 51.

niedziela, 8 marca 2015

Twój umysł na detoksie – Rafael Santandreu



Tytuł: Twój umysł na detoksie
Autor: Rafael Santandreu
Wydawnictwo: MUZA
ISBN: 978-83-7758-801-7
Ilość stron: 304
Cena: 34,90 zł


Marzec póki co upływa mi pod znakiem rozwoju osobistego – na różnych płaszczyznach. Nieuniknionym było sięgnięcie po książkę, która – jak mi się zdawało – jest mi w  tym momencie życia niezbędna. W  mojej głowie nagromadziło się mnóstwo spraw/problemów/kwestii, które znacząco wpływają na moje zachowanie i reagowanie, utwierdzając mnie w  przekonaniu, że potrzebuję oczyszczenia. Muszę wysprzątać pewne rejony swojego myślenia, by uprościć swoje życie i na powrót nauczyć się cieszyć, nawet na przekór ciągłym przeciwnościom – mniejszym i znacznie większym.
Twój umysł na detoksie zdawał się książką idealną. Przeczytałam ją w trymiga i początkowo rzeczywiście wydawało mi się, że trafiłam w  sedno. Czym dalej jednak, tym bardziej wydawało mi się, że to wszystko stanowi jakiś żart, bo coraz więcej rad zakrawało dla mnie o absurd.

Rafael Santandreu w swojej książce przedstawia podstawowe narzędzia terapii poznawczej, której skuteczność rzekomo poświadcza tysiące przypadków na całym świecie. Nie dziwi mnie to – rzeczywiście wiele rad jest bardzo cennych, zdecydowanie pomocnych w  uporaniu się z własnym odbiorem rzeczywistości, z własnymi emocjami, co w dużej mierze prowadzić może do szczęśliwszego życia. Gdyby jednak zastosować je wszystkie, światem rządziłby chaos – autor nie tyle zachęca, by nie przejmować się porządkiem, ile nalega, by nie robić problemu z  tego, że ktoś w  ogóle nigdy nie sprząta i dołączyć się do niego – słowem: obrastać w  syf, skoro ma nas to uszczęśliwiać, bo przecież są na świecie większe problemy: jak choroby i głód (tutaj autor podpiera się cudnym przykładem psiej kupy pod drzwiami - wiecie: nie macie jej posprzątać albo zżymać się, że inni tego nie zrobili, tylko cieszyć się jej urokiem, bo jest taka ładna i brązowa) W  tym wszystkim autor nie zdaje sobie chyba jednak sprawy, że gdyby nagle cały świat zaczął mieć za nic wyrzucanie śmieci przynajmniej raz na dwa dni, to szybko złowieszcze choroby dopadłyby każdego, czyniąc z małego problemiku, globalną katastrofę. W  jego wizji świata każdy robi co chce, zupełnie nie przejmuje się innymi, pozwala się obrażać, nie reaguje, nie narzeka, nie krytykuje, akceptuje negatywne zachowania – okej! Żyłoby się przyjemniej, gdyby posiąść taką zdolność odseparowania się od emocji, że pewne sytuacje by nas nie ruszały – sama wolałabym, żeby niektórzy w  końcu dali spokój z  „czepianiem się” o wszystko i wyluzowali – ale na litość! To opisane podejście to nie tyle wyrozumiałość i próba niereagowania na cudze złe przyzwyczajenia, ile lekkoduszność w  każdej sferze. To nie tak, że mama w  końcu przestanie cię denerwować ciągłym poprawianiem wszystkiego co robisz i mówisz – to tak jakbyś żył na wysypisku śmieci i miał czuć się z  tym dobrze.

Odniosłam wrażenie, że niektóre sugestie Santandreu są zbyt radykalne: że gdyby wszyscy ludzie na świecie przestali się nagle martwić i przejmować czymkolwiek (chodzi naturalnie o sprawy większej wagi niż symbolicznie wspomniane śmieci) – świat pogrążyłby się w chaosie. Niestety taka lekkoduszność nie leży w  mojej naturze i nie wyobrażam sobie, bym mogła ją zmienić – ba! Ja nawet nie chcę! Pewnie, trochę rozluźnienia w niektórych sferach byłoby dla mnie zbawienne, ale są jednak pewne nieprzekraczalne granice.
Trudno ocenić mi tę publikację – na początku byłam z  niej bardzo zadowolona, zaznaczyłam sobie wiele cennych fragmentów, jednak czym dalej, tym było gorzej. Niewiele rzeczy tam popieram, z  wieloma się nie zgadzam. To jednak moja subiektywna opinia, która w żaden sposób nie przekłada się na jakość książki, której nie sposób jej odmówić.
Źle oceniam zatem nie tyle tę publikację ile swoje nastawienie do zaprezentowanej w  niej metodzie.
Ja wiem, że w całościowym ujęciu to nie dla mnie. Wam – jeśli jesteście na takim etapie swojego życia, że potrzebujecie pomocy w  pokonaniu lęków, odkryciu jak nie zatruwać sobie codzienności, w  oczyszczeniu umysłu – polecam sprawdzenie terapii poznawczej. A nuż dla Was będzie idealna i pomoże Wam uporać się z  zaburzeniami emocjonalnymi, czyniąc Was silniejszymi. Książka oczywiście podparta jest wieloma przykładami z  praktyki terapeutycznej autora, dzięki czemu zobaczycie jak opisywane zmiany przebiegają w  rzeczywistości.

środa, 12 listopada 2014

Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia – Regina Brett



Tytuł:
Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 9788363944667
Ilość stron: 368


Regina Brett – chodzący optymizm, inspiracja, motywacja, kobieta, która jak nikt inny na świecie, potrafi zachęcać do działania na przekór wszystkim przeciwnościom losu.
Odkąd wygrała walkę z rakiem, stała się wsparciem dla wszystkich ludzi, zmagających się z tą chorobą, ale także dla pozostałych – uczy afirmacji życia, wyciszenia, radości z tego, co mamy.
Odkąd w moje ręce trafiła jej pierwsza książka – Bóg nigdy nie mruga która – miałam takie wrażenie – powstała specjalnie dla mnie, jak magnes przyciągając mnie ze sklepowych półek swoją kuszącą, skrzącą się intensywnym kolorem okładką, czytam ją bez przerwy.
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tekstów Brett – w zeszłym roku Jesteś cudem niemalże doprowadziło mnie do łez, teraz zaś pogodny uśmiech sprowokował zbiór felietonów Bóg zawsze znajdzie Ci pracę.
Publikacje tej coraz popularniejszej (i słusznie!) autorki wyzwalają głęboko skrywane emocje, zmuszają do stanięcia przed sobą w prawdzie i – to jest fenomenalne – zawsze kierują nasz wzrok na dokładnie te słowa, których w danym momencie rozpaczliwie potrzebujemy.

Tytuł najnowszej książki Brett może być mylący – nie chciałabym, żeby zwróciły na nią uwagę jedynie osoby zmagające się z bezrobociem, bo byłby to duży błąd. Tytułowa praca, to tak naprawdę nie tylko odwołanie do życia zawodowego, ale do wszelkich ról pełnionych w życiu, co sprawia, że publikacja te dedykowana jest absolutnie wszystkim.
To kopalnia złotych myśli do wydrukowania i powieszenia nad łóżkiem (jak zwykle na co drugiej stronie powklejane mam zakładki indeksujące), kolejna porcja inspiracji, lekcja pokory i pogody ducha, a przede wszystkim spotkanie z kobietą, która wie o czym pisze – i nie sili się przy tym na pompatyczność, bo każde jej słowo płynie prosto z serca i wynika z doświadczenia życiowego.
Na zachętę kilka tytułów felietonów zawartych w zbiorku: Nie myl swojej pracy ze swoją wartością, Warto wiedzieć co jest twoją supermocą i twoim kryptonitem,  Nikt nie może pozbawić cię energii bez twojej zgody, Jeśli masz w coś wątpić, zwątp w swoje wątpliwości, Pozwólmy łagodności opanować świat, Zamiast próbować być najlepszy na świecie, bądź najlepszy dla świata, Każda praca ma w sobie tyle magii, ile jej dostrzegasz, Wszystko się zmienia kiedy ty się zmieniasz, Stwórz coś cudownego tam, gdzie jesteś.

Nieco słabsza niż poprzednie dwie książki, ale wciąż tak samo warta lektury, zwłaszcza w pakiecie z pozostałą setką rad – zachęcam!

I zostawiam Was z garstką wypisanych fragmentów:

Możesz mieć wszystko, tylko nie w tym samym momencie.
To przez nasze błędy, nietrafione decyzje, niewykorzystane szanse wnosimy dobro w życie innych ludzi. Cały ten bałagan ma swój sens.
Odwaga to stan, kiedy nikt inny nie wie, że się boisz.
Życie zawsze daje nam to, czego potrzebujemy w danej chwili, a każda chwila jest dla nas szansą, żeby oddać mu coś w zamian.
Recenzja książki Bóg nigdy nie mruga:

http://shczooreczek.blogspot.com/2012/12/bog-nigdy-nie-mruga.html 


wtorek, 21 października 2014

Miłość i szacunek w rodzinie – dr Emmerson Eggerichs


Tytuł: Miłość i szacunek w rodzinie
Autor: Dr Emmerson Eggerichs
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 978-83-63621-81-0
Ilość stron: 320
Cena: 34,90 zł

Konflikt na linii rodzice-dzieci, dzieci-rodzice trwa niezmiennie od lat.
Każde kolejne pokolenie obiecuje sobie, że nie powieli schematów postępowania praktykowanych przez swoich przodków, jednak niewielu udaje się wyrwać z błędnego koła nieodpowiednich reakcji.
Dr Emmerson Eggerichs w swojej książce dzieli się swoim życiowym doświadczeniem, starając się odpowiedzieć na pytania o to, co robić, by rodzina funkcjonowała jak najlepiej.
Zwraca przy tym szczególną uwagę na to, że każda ze stron: rodzice i dzieci, oczekują od siebie czegoś innego. Rodzice żądają od swoich potomków, natomiast dzieci pragną czuć się kochane. Gdy którakolwiek z tych potrzeb nie zostanie zaspokojona, a druga strona zrezygnuje z mądrego postępowania i da się ponieść emocjom, bardzo łatwo możemy wpaść w to, co Eggerichs nazywa rodzinnym błędnym kołem: dziecko, które nie czuje się kochane nie będzie zwracało się do rodzica z szacunkiem, natomiast rodzic, który nie odczuwa szacunku, nie będzie okazywał miłości: tak długo jak jedna ze stron nie ustąpi, machina będzie się nakręcać, niebezpiecznie przyspieszając i nierzadko powodując dramaty.

Eggerichs to nie tylko psycholog i doradca, ale przede wszystkim doświadczony, choć jak sam mówi – wcale nie idealny – ojciec, szukający wskazówek dotyczących wychowania dzieci w Piśmie Świętym.
Ksiązka ta jest zatem nie tylko poradnikiem postępowania z dziećmi i rodzicami, ale także przewodnikiem po tych fragmentach Biblii, które mogą nas konkretnie ukierunkować i stać się punktem wyjścia do stosowanych przez nas rozwiązań wychowawczych.

Autor przekazuje swoim czytelnikom wiedzę o sposobach na zatrzymanie rodzinnego błędnego koła; rezygnację z krzyku za krzyk, metody, będącej główną z przyczyn  nieporozumień i zranień; uczy jak mądrze i spokojnie odpowiadać na złość, płacz i inne formy wymuszenia stosowane przez nasze pociechy (w różnym wieku); daje świadectwo tego jak okazywać dzieciom miłość, by te naprawdę je poczuły, odpłacając się nam szacunkiem; jak unikać sytuacji, w których możemy dziecko sprowokować do niechcianych reakcji (wybuchy złości, histerii, oskarżenia, raniące słowa itd.)

Książka ta to w dużej mierze lekcja rozumienia drugiego człowieka i spora lekcja dojrzałości oraz pokory, a także sztuki kompromisu i empatii, o której często w stosunku do najbliższych zapominamy.

Dobra, wartościowa lektura dla obecnych i przyszłych rodziców, którzy chcą świadomie wychowywać swoje pociechy i uczyć je właściwych postaw i racjonalnego reagowania. To także szkoła okazywania uczuć, z czym wielu z nas, uwięzionych w cyberprzestrzeni ma dziś rzeczywisty problem.