Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trucizna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trucizna. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 września 2014

Zwierciadło pęka w odłamków stos – Agatha Christie


Tytuł: Zwierciadło pęka w odłamków stos
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
ISBN: 978-83-245-9293-7
Ilość stron
: 280
Cena: 24,90zł


Zwierciadło pęka w odłamków stos urzekło mnie w dwójnasób – raz, że intryga skonstruowana jak zwykle misternie, a przy tym rozwiązanie zagadki prostsze być już nie mogło, co potęguje wrażenie mistrzostwa Christie, dwa, że autorka wspomina w nim wielokrotnie uwielbiany przeze mnie tekst Tennysona, z którego zaczerpnięty został tytuł, a który przez lata stawał się inspiracją dla innych artystów. Pod recenzją prezentuję piosenkę, będącą jedną z najpiękniejszych znanych mi korespondencji tekstów, a której melodię słyszałam i którą nuciłam  niemalże przez całą lekturę.  





Zerwana nić jak cienki włos,
Zwierciadło pęka w odłamków stos,
,,Klątwa nade mną”, woła w głos
Pani na Shalott1.


Podczas przyjęcia w Gossington Hall spotyka się wielu ludzi, w tym fanów znaczącej aktorki Mariny Gregg. Jedną z jej wielbicielek obecnych na fecie, była Heather Badcock, z wielkim zapałem opowiadająca o tym, jak przed laty mimo choroby, pobiegła na spotkanie z nią, by zyskać autograf. Krótko po ich rozmowie, Heather ginie, wypiwszy truciznę przeznaczoną, jak sądzono, wcale nie dla niej, lecz dla gwiazdy filmowej, która oddała jej swój koktajl po niefortunnym wypadku.
St Mary Mead po raz kolejny staje się sceną dla licznych morderstw, popełnianych raz po raz na ludziach obecnych na przyjęciu. Sprawą zajmuje się nie kto inny, jak wiekowa już Jane Marple, dla której rozwiązywanie zagadek kryminalnych jest najlepszym medykamentem na świecie. Tylko ona jest w stanie spojrzeć na sprawę z należytej perspektywy i przyjąć spojrzenie mordercy, z niezwykłą precyzją łącząc fakty dla policji nieczytelne. W swoim rozumowaniu korzysta – co częste dla utworów Christie – z utworu literackiego, idealnie opisującego sytuację na fecie oraz późniejsze wydarzeni: jest on nie tylko poszlaką, ale też doskonałą puentą.
Autorka po raz kolejny proponuje nam zmyślną intrygę, której rozwiązanie jest tak oczywiste, że nikomu – poza starszą panią – nie przychodzi nawet do głowy. Morderca popełnił zbrodnię doskonałą, korzystając ze sprzyjających okoliczności i świetnie maskując swoje poczynania.

To jedna z książek Christie, którą dzięki licznym odwołaniom i własnym porównaniom przeżyłam wyjątkowo silnie.
Polecam ją gorąco, w tle koniecznie puszczajcie wersję Joli Koryckiej i Wojciecha Dudzińskiego (Marta – dzięki Tobie!) lub – dla lubujących się w wersjach obcojęzycznych – Loreeny McKennit. Wtedy gwarantowane są o wiele bardziej intensywne doznania
:)




Wojciech Dudziński i Jola Korycka - Pani na Shalott




1. Alfred Tennyson, Pani na Shalott, [online] http://www.anneofgreengables.fora.pl/tworczosc-wykorzystywana-w-powiesciach-i-ekranizacjach-powiesci-lmm,177/pani-na-shalott-alfred-tennyson,541.html, wejście z dnia 11.09.2014r.

sobota, 7 grudnia 2013

Republika złodziei – Scott Lynch


Tytuł: Republika złodziei
Autor: Scott Lynch
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374803984
Ilość stron: 680
Cena: 45 zł

Nazwanie „donośnym głosem w gatunku fantasy” przez George’a R.R Martina nobilituje.
Wydanie dwu tomów powieści, które dla czytelników stały się doskonałą realizacją, powodującą, że z wypiekami na twarzy oczekiwali części kolejnej, motywuje i zmusza do ciągłej pracy nad jakością swojej twórczości i chęcią spełnienia oczekiwań odbiorców.
Zdarza się jednak tak, że na skutek życiowych zawirowań, pisarstwo trzeba odłożyć na dalszy plan i zmusić czytelników do cierpliwości, dając nadzieję na wydanie kolejnego tomu, lecz nie precyzując kiedy to nastąpi.
Podobnie rzecz miała się z Lynchem, który i od polskich czytelników oczekiwał kredytu zaufania, który ci – chętnie w nim złożyli, licząc na ogromne literackie odsetki.

Wydając Republikę złodziei Lynch ich nie zawiódł, udowadniając, że dobrze zainwestowali swoje nadzieje. Mało tego, że nie zawiódł – przerósł oczekiwania i przeskoczył poprzeczkę narzuconą przez samego siebie. Pobił swoje własne możliwości, konstruując fabułę tak wciągającą, że nie sposób nawet zaczerpnąć tchu, śledząc kolejne losy Locke’a. Jego oszustwa są nie tylko przyczynkiem do fascynującej intrygi, lecz także pretekstem do obwarowywania tekstu humorystycznymi formułami, nadającymi jej kolorytu i wyróżniającymi cykl na tle innych jemu podobnych.

Niecni Dżentelmeni zamieniają się na powrót w szczyry lądowe. Opuszczają przestrzeń morską, by na dobre zakotwiczyć się w mieście. Spektakularna klęska, którą ponieśli wcale ich nie demobilizuje. Wręcz przeciwnie – fakt, że ledwo uszli z życiem zdaje się wpływać na nich inspirująco. Tym dziwniejsze wydaje się ich zachowanie, że Locke tak naprawdę powoli umiera – jego ciało toczy choroba spowodowana trucizną, na którą nikt nie zna antidotum.
Gdy Locke zaczyna już iść w stronę światła, na scenę jego życia wkracza tajemnicy więzimag, oferujący mu propozycję, która może przynieść mu jedynie korzyść. W zamian za oczyszczenie ciała przy użyciu magii, musi stać się pionkiem w politycznych rozgrywkach między magami, którzy właśnie rozpoczynają swoje wybory. 
Sprawa nie jest jednak tak prosta: proces zdrowienia będzie tak bolesny, że lepsza byłaby śmierć. Gdy zdaje się, że nieustraszony dotąd Lamory zdecyduje się na bliską śmierć, mag wspomina o kobiecie z jego przeszłości, czyniąc swoją propozycję o wiele bardziej interesującą….


Lynch po raz kolejny udowodnił jak precyzyjnie potrafi tkać ze słów – przeplata on zabawne partie dialogowe fabułą zbudowaną z największą maestrią. Zdaje się, że pochwały autora Gry o tron nie są jedynie czczą gadaniną i reklamą bez związku z realiami, lecz odpowiednim komentarzem do rodzącego się talentu fantastyki, który nie był jedynie przebłyskiem doskonałości, jak twierdzono po pierwszym tomie, lecz wciąż jaśniejącą na firmamencie swojego gatunku gwiazdą. Język – doskonały, styl – doskonały, fabuła – doskonała.
Czyż nie na takich pisarzy czekamy?

Polecam!