Tytuł: Inicjały zbrodni
Autor: Sophie Hannah
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 978-83-08-05391-1
Ilość stron: 360
Cena: 30,40zł
Data premiery: 11 września 2014.
Niemalże 40 lat po premierze
ostatnich przygód Poirota, na światowej scenie pojawia się kolejna powieść z
udziałem tego detektywa wszech czasów. Spisaniem jego przygód zajął się nie kto
inny, jak Sophie Hannach, wybrana do tego zadania przez spadkobierców Agaty Christie,
zgodnie twierdzących, że nikt inny tak dobrze nie sprawdzi się jako kontynuator
dokumentowania perypetii Małego Belga, jak uznana pisarka wychowana na
kryminałach anglosaskiej autorki.
Także ja i wychowałam się na jej powieściach,
zatem wieść o ponownym oddaniu głosu Poirotowi była dla mnie piorunująca – z miejsca
pojawił się szereg obaw, ale i nadziei na świetne projekty literackie, które
będą nie lada gratką dla fanów, ale też ogromnym hołdem złożonym samej autorce.
Sumiasty, czarny wąs, szare
komórki zdolne rozwikłać dowolną zagadkę, wysokie poczucie własnej wartości,
nieco irytujący ton i fenomenalny zmysł obserwacji, to cechy, które wyróżniają
Poirota spośród innych detektywów. To one sprawiły, że wiele lat temu Mały Belg
umościł się wygodnie w mojej głowie i ani myśli z niej wyjść.
A jego ani myślą opuścić przygody
– gdy na emeryturze spędza wieczór w londyńskim hotelu, gdzie delektuje się
smaczną kolacją, z miejsca zaangażowany zostaje do rozwiązania niełatwej, jak
się okaże, sprawy. Pewna kobieta, której poruszenie mocno go zainteresowało, a wrodzona
ciekawość nie pozwoliła pozostawić sprawy bez wyjaśnienia, wyznaje mu, że grozi
jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Mimo wyraźnego poruszenia, błaga detektywa,
by nie próbował szukać mordercy, bo jej śmierć jest konieczna. Jej relacja
stanowi tak mocno chaotyczną szarpaninę słowną, że detektywowi z trudem przychodzi
wysunięcie z niej rozsądnych wniosków. Sprawa okazuje się tym bardziej
osobliwa, że tego samego wieczoru, w innym hotelu, popełnione zostaje
trzykrotne morderstwo, o którym wieść szybko dociera do mężczyzny. W ustach
ofiar zabójca pozostawił spinki do mankietów z grawerem PJI. Tym razem, w dochodzeniu
pomaga Poirotowi (choć powinno być odwrotnie) Catchpool, przedstawiciel
Scotland Yardu.
Jaki związek mają ze sobą obie
sprawy? Czy Poirotowi uda się rozwiązać zagadkę, zanim dojdzie do kolejnego
morderstwa?
Na te pytania odpowiedzi poznacie
dopiero, gdy wejrzycie tej książce pod okładkę, a zaręczam, że warto.
Jak poradziła sobie Hannah z tym
ogromnym wyzwaniem jakim jest próba dorównania do poziomu Christie, by całość
nie wypadła blado?
Muszę przyznać – doskonale.
Inicjały zbrodni, pomimo kilku odstępstw od charakterystycznego
rytmu powieściowego Christie, jakim jest przede wszystkim długość historii
(około 350 stron przy dużym formacie, podczas gdy u Christie było to około 250
stron) i rozbudowanie wątków, a także osadzenie w roli narratora Catchpoola, a
nie jak było to dotąd – narratora wszechwiedzącego (nie ukrywam, że do formy narracji
zastosowanej przez Hannah bardzo ciężko było się przyzwyczaić, a dodatkowo
sprawiała ona, że ułuda czytania Christie zanikała – dość nieudany zabieg), są
książką bardzo sprawnie napisaną, wierną rozwiązaniom fabularnym znanym z tekstów
Królowej Kryminału i – gdyby nie owe niedopatrzenia (specjalne zastosowania?) –
wręcz łudząco podobną do oryginału.
Spadkobiercy Christie nie pomylili się – Hannah to właściwa autorka, na właściwym miejscu.
Spadkobiercy Christie nie pomylili się – Hannah to właściwa autorka, na właściwym miejscu.
Nic nie uroniła z pewności
siebie, kultury osobistej, impertynencji i analitycznego umysłu Poirota, który
lubował się w popisywaniu się swoją wiedzą i zdolnością od odkrywania prawdy,
nawet tej najbardziej wymyślnej. W Inicjałach
zbrodni czuć atmosferę znaną z książek Christie, namacalne jest podobieństwo
postaci, a ewentualne różnice są niezauważalne i zupełnie bez znaczenia. To wręcz
lustrzane odbicie, które jednak w pewien sposób zostało zniekształcone – skazą na
powieści jest bowiem jednocześnie jej najmocniejsza strona… Poirot. Autorka tak
silnie chciała oddać jego najbardziej charakterystyczne cechy, że w którymś
momencie miarka się przebrała, sprawiając, że detektyw – dotąd irytujący jedynie dla innych bohaterów –
teraz stał się denerwujący także dla
czytelników. Uwielbiałam tę zarozumiałość Poirota i jego wrodzoną nieomylność, u Hannach zaś mocno mnie ona
drażniła, sprawiała, że Poirot wydawał się… sztuczny, nieswój, obcy i przesadzony.
Cieszę się, że wydawcy zachowali charakterystyczne logo znane z niemalże wszystkich wydań książek o Poirocie, choć przyznaję, że nieco mylące jest wyolbrzymienie jej nazwiska na niekorzyść prawowitej autorki, ale marketingowo to zdecydowanie jasne i – jak sądzę – najlepsze rozwiązanie. Sprawi jednak, że Hannah nie będzie oceniania jako samodzielna autorka, a jako naśladowczyni – dla jednym mniej, dla innych bardziej wiarygodna.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych przygód Poirota, a Was zachęcam do szybkiego odwiedzenia księgarni i zrobienia miejsca na półkach – będzie Wam w najbliższym czasie potrzebne, zwłaszcza, że format znacząco wybiega od formatu książek samej Christie;)
Cieszę się, że wydawcy zachowali charakterystyczne logo znane z niemalże wszystkich wydań książek o Poirocie, choć przyznaję, że nieco mylące jest wyolbrzymienie jej nazwiska na niekorzyść prawowitej autorki, ale marketingowo to zdecydowanie jasne i – jak sądzę – najlepsze rozwiązanie. Sprawi jednak, że Hannah nie będzie oceniania jako samodzielna autorka, a jako naśladowczyni – dla jednym mniej, dla innych bardziej wiarygodna.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych przygód Poirota, a Was zachęcam do szybkiego odwiedzenia księgarni i zrobienia miejsca na półkach – będzie Wam w najbliższym czasie potrzebne, zwłaszcza, że format znacząco wybiega od formatu książek samej Christie;)
4, Agatha Christie, detektyw, dochodzenie, Hercules Poirot, hotel, inicjały, kryminał, Londyn, morderca, morderstwo, Sophie Hannah, Wydawnictwo Literackie, zabójstwo, zbrodnia
A ja tak daleko w plecy z jej twórczością... :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Szufladopółka
Koniecznie muszę przeczytać. Przynajmniej dla samego Poirota! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość pani Christie, więc tę książkę będę musiała zdobyć :)
OdpowiedzUsuńMam na nią oko od momentu ujrzenia w zapowiedziach wydawniczych ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami Christie, więc i ta powieść mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń