Oliver Harris ukończył studia w
zakresie literatury angielskiej i kreatywnego pisania. Aktualnie pracuje nad
doktoratem z psychoanalizy i mitologii greckiej.
Imał się różnych zajęć z
wielorakich kategorii: był magazynierem, pracownikiem firm PR-owych, a także
statystą. Aż do tej pory nie odważył się jednak niczego opublikować. Podwójne życie to jego literacki debiut
i to debiut zaskakująco dobry. Podczas lektury
nie miało się wrażenia, że oto czytamy powieść nowicjusza, lecz raczej doświadczonego
twórcy tekstów sensacyjnych.
Wynikało to prawdopodobnie nie
tyle ze świeżości pomysłu ile ze sposobu jego sprzedania.
Nick Belsey, pracownik
londyńskiej dochodzeniówki znalazł się na skraju bankructwa. Jego kariera chyli
się ku upadkowi, stracił dach nad głową, pieniądze utopił w hazardzie i
hektolitrach alkoholu. Nie pomaga mu także podejrzenie o romans z żoną szefa.
Wszystko wskazuje na szybki koniec Nicka.
Okazuje się jednak, że nic nie
jest przesądzone, gdy na scenie pojawia się sprawa zaginięcia mieszkańca Bihops
Avenue, skądinąd najbogatszej dzielnicy stolicy Wielkiej Brytanii.
Nick łamiąc wszelkie zasady i
kodeksy, postanawia rozpocząć nowe życie wykorzystując tożsamość oraz środki
pieniężne zaginionego. Jak się jednak okazuje, nie tylko on zainteresował się poszukiwanym
Aleksiejem Devereux. Wieść ta przysparza mu nie lada problemów, staje się on
nie tylko obiektem zamachów snajperskich, lecz także jednym z głównych
podejrzanych w sprawie zaginionego. Wszystko wskazuje na to, że jego misternie skonstruowany
plan nowego życia spełźnie na niczym.
Od czego jest jednak przenikliwa
inteligencja i spryt?
Fabuła być może nie porywa swoim
nowatorstwem, z pewnością jednak porywa i pozwala na wieczór, być może dwa
wieczory przygody z londyńskim półświatkiem. Krótkie zdania, jakimi w
większości posługuje się autor znacznie wzmagają tempo wypadków.
Oliver Harris pozostaje wiernym
konwencji i tradycjom. Akcja nie jest jednak na tyle porywająca, by móc
powiedzieć, że zostało się przez książkę pochłoniętym bez reszty.
Czyta
się ją lekko, nie jest
przepełniona dłużyznami, jednak czegoś w niej brakuje.
Jak na debiut, jest jednak
zaskakująco dobra. Na tyle interesująca, że z pewnością sięgnę po kolejne
książki Harrisa, o ile takowe powstaną. Fanką się nie stałam, jednak z chęcią
będę śledzić rozwój warsztatu pisarskiego tego debiutującego autora.
A Wam polecam to samo.
a, jakoś mnie fabuła nie pociąga...
OdpowiedzUsuńW przypadku, gdy książkę czyta się naprawdę przyjemnie i pozbawiona jest ona opisów, które nie mają większego sensu dla całości utworu, naprawdę warto jest po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCzytałam i też mam podobne odczucia do twoich, że niby dobra historia, ale brak jej tzw. ikry i przez to, mnie jakoś nie porwała ta książka.
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie:)
OdpowiedzUsuńA mnie książka jednak wciągnęła bez reszty xP
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie - całkiem udany debiut; szczerze - dawno nie czytałam tak dobrej sensacji:)
Pozdrawiam serdecznie!
jeśli znajdę ją w bibliotece, to czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że będzie lepsza. Ale jak ją spotkam to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZabrzmiało całkiem ciekawie, rozejrzę się za tym debiutem literackim
OdpowiedzUsuń