Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowość. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Uczciwa oszustka - Tove Jansson





Uczciwa oszustka Tove Jansson nie stanowi nowości, jest jednak kolejnym pięknym wznowieniem znanego już tekstu.

Autorka znana przede wszystkim z cyklu Muminki, to pisarka, której twórczość - bez względu na to czy dedykowana jest dzieciom, czy dorosłym - cechuje pewna niespieszność wyrażana na różne sposoby, odczytywana zarówno na poziomie języka, sposobu prowadzenia narracji, usposobienia postaci, jak i włączeniu przyrody w poczet bohaterów.

Nie inaczej jest w przypadku tejże pozycji. 

Przenosimy się do małej miejscowości znajdującej się nad skutą lodem zatoką, Västerby. Zima nie odpuszcza, śnieg sypie od miesięcy, a surowy klimat daje się we znaki mieszkańcom.

Miasteczko zamieszkuje pewna zamożna ilustratorka książek dla dzieci, specjalizująca się w rysowaniu królików. Stąd też jej willa nazywana jest przez sąsiadów Króliczym Domem. 

Chrapkę na niego ma Katri - była pracownica sklepiku, która mieszka wraz z bratem i owczarkiem niemieckim, do którego tylko ona może się zbliżać. Bohaterka uknuła cały misterny plan, którego celem jest zdobycie zaufania Anny, zamieszkania wraz z nią, a z czasem także zdobycie potrzebnych środków na spełnienie marzenia Matsa, jakim jest posiadanie własnej łodzi. Dotąd bowiem jej brat zajmował się jedynie ich budowaniem, pracując w szkutni braci Liljebergów. 

Samotna kobieta śpiąca na pieniądzach wydaje się łatwym celem. Katri zrobi wszystko, by w jej oczach stać się osobą godną zaufania.


Jansson po raz kolejny utkała powieść do lektury niespiesznej, której bohaterowie tak bardzo odstają od tego, co znamy, że nie sposób określić ich inaczej jak tylko dziwakami, na co niewątpliwy wpływ ma wyobcowanie i osamotnienie wynikające z położenia ich miejscowości. Każdy stara się tutaj grać pod siebie, nie zdradzając jednocześnie zbyt wiele, sporo kwestii załatwiając półsłówkami, by czasem nie powiedzieć zbyt wiele. Bohaterowie są złożeni, ich motywacje - poza Katri - niejednoznaczne i niepewne. 

Nie zrezygnowała również autorka z typowego dla siebie stylu, rozpoznawalnego zawsze i wszędzie, pozbawionego ozdobników, przegadania i przepychu. Sukces Jansson tkwi w prostocie, w umiłowaniu minimalizmu - w formie i treści. 

Polecam tę opowieść o kobietach, z których jedna zbyt ufnie podeszła do drugiej, a druga z łatwością wkupiła się w jej łaski, przyjmując rolę uczciwej oszustki. 




Inne ksiażki Tove Jansson na blogu:

Może Ci się również spodobać:
Szwecja okiem Polki - Muminkowy raj

wtorek, 21 marca 2017

Księga luster - E.O. Chirovici


Księga luster to powieść wciągająca od pierwszych stron.

Oto słynny agent literacki, Peter Katz, otrzymuje fragment książki, nad którą w normalnych okolicznościach by się nie pochylił. Coś jednak każe mu ją przeczytać, a gdy mężczyzna poddaje się temu wewnętrznemu naciskowi, zostaje wciągnięty bez reszty. Przedmiotem narracji jest pewne niewyjaśnione morderstwo popełnione na znanym profesorze psychologii, Josephie Wiederze, do którego popełnienia prawdopodobnie przyznawać będzie się jego autor, związany z nim kiedyś pracą zawodową. Z nim i z pewną atrakcyjną panią psycholog, z którą łączyła go (ich) zażyłość o nie do końca jasnej proweniencji. Tego jednak nie wiemy, gdyż rękopis urywa się, zaś jego twórca niespodziewanie umiera, nie pozostawiając żadnych dyspozycji ani wskazówek na jego temat. Zaintrygowany agent, wietrząc doskonały materiał na chwytliwą książkę, postanawia dowiedzieć się co stało się w  domu profesora w dniu zabójstwa. Zatrudnia dziennikarza śledczego, ten zaś postanawia skontaktować się z detektywem, który przed laty prowadził sprawę, lecz nie pokierował nią należycie, gdyż ciągle był pod silnym wpływem alkoholu. Od 25 lat sprawa ciąży mu na sumieniu, a prywatne wznowienie śledztwa jest dla niego szansą na odkupienie win i zaniedbań. Tropy rwą się, Katz nie potrafi dociec prawdy, bowiem oplata ją misterna sieć kłamstw plecionych i dopracowywanych przez lata.

Faktycznie, E.O. Chirovici stworzył szkatułkową powieść kryminalną, w której jedna odkryta sprawa prowadzi do kolejnego zamkniętego pudełeczka, te zaś do kolejnego i kolejnego, i kolejnego. Nikt nie wie, co zostanie odkryte w ostatnim i czy tym, co zostanie odnalezione, aby na pewno będzie prawda, czy też jej lustrzane, zniekształcone odbicie. Spojrzenie na sprawę i relacje łączące zaangażowane w nie osoby zmienia się w zależności od tego, komu zostanie oddany głos. Każdy konfabuluje, ubarwia rzeczywistość, oddaje swój punkt widzenia (czy aby rzeczywisty?) i komplikuje sprawę. Czytelnik do samego końca nie wie, w co wierzyć, komu ufać i kto mówi prawdę. Postawiony on zostaje w roli detektywa, który samodzielnie dociec musi istoty rzeczy, bowiem zmieniający się co rusz narratorzy, niczego mu nie ułatwią, a wręcz przeciwnie – prowadzą z nim zwodniczą grę. Zastanawiające jest również to, jak zmienia się myślenie odbiorcy podczas lektury – wydaje się, że w pewnym momencie to, kto zabił staje się sprawą drugorzędną. Istotniejszy okazuje się sposób mówienia o sprawie, psychologiczne gry, mamienie słowem, oszukiwanie i tworzenie nowych półprawd, mających zaciemnić obraz i nie pozwolić na jego pełne odsłonięcie, niż to, kto faktycznie dopuścił się morderstwa.

Historia pełna jest niedopowiedzeń, niedomówień, urwanych w połowie fraz, dochodzeń, śledztw, a przez to wszystko niezwykle frapująca i angażująca czytelnika, który odczuwa przemożną chęć rozstrzygnięcia zagadki rękopisu.

Bardzo dobra. 

niedziela, 20 lipca 2014

Nie tylko o łajdakach – Magdalena Kulus


Tytuł: Nie tylko o łajdakach
Autor: Magdalena Kulus
Wydawnictwo: SOL
ISBN: 9788362405312
Ilość stron: 304
Cena: 29 zł

Magdalena Kulus zachwyciła mnie kilka lat temu rewelacyjnym Blondynem i Blondyną i choć jej najnowsza książka nie jest już dziennikiem, lecz powieścią – wzruszeniom, tym razem wywołanych literacką fikcją, a nie doświadczeniami wyrwanymi z życia, nie było końca.
Przyznaję – nie zapowiadało się. Powolna lektura wróżyła odprężającą lekturę o wakacjach od starego życia, jak ją wówczas odczytywałam, a przemieniła się w dzban słów oczyszczających z codziennych emocji, ze złością i smutkiem na czele.
Bohaterką opowieści jest Nastka – dziewczyna, która dotąd nie odcięła pępowiny, nie radzi sobie z dokończeniem pracy magisterskiej, a na dodatek uwikłała się w beznadziejny romans, w który tylko ona zaangażowała się uczuciowo, wciąż będąc wykorzystywaną przez Olka – malarza, traktującego ją jak zabawkę wielokrotnego użytku.
Postanawia ona uwolnić się z pęt niezadowalającej jej codzienności i przenosi się na wieś za Częstochową do rodzinnego domu, z powodu jego wątpliwej urody, nazwanego Maszkarką. W oddaleniu od tego co znane, postanawia zastanowić się nad swoim życiem i przyszłością, a także przepracować smutki oraz udowodnić sobie i innym, że doskonale potrafi sama o siebie zadbać. Wyzwala się z ograniczeń narzucanych jej dotąd przez rodzinę, przyjaciół, uczelnię, a także samą siebie.
Pobyt na wsi od początku nie jest jednak takim, jakim go sobie wyobrażała – krótko po przyjeździe odwiedza ją Olek z jasno sprecyzowanymi zamiarami; rodzice nasyłają na nią całą rodzinną armię, mającą jej doglądać; nieżyczliwy sąsiad daje o sobie znać; plotkarscy mieszkańcy rozsiewają szereg plotek, z których jedna inwencją przewyższa drugą. Na szczęście w całym tym kołowrotku wydarzeń, Nastka poznaje ludzi życzliwych – księdza Grzegorza, angażującego ją w przygotowanie dzieci do Komunii; chorego Tomka i jego rodzinę, która choć niewolna od trudnych doświadczeń, nie poddaje się zwątpieniu, zawsze mając czas dla siebie nawzajem i wreszcie – Juliana, starszego od niej o dwadzieścia dwa lata skrzypka, który choć utracił żonę oraz dziecko dziś spełnia się w zespole.

Nie tylko o łajdakach, to historia o poszukiwaniu samego siebie, wewnętrznym dojrzewaniu, pogoni za miłością i szczęściem, odcięciu pępowiny i wchodzeniu w dorosłość powolnym rytmem wsi, nie zaś pędem miejskim, przy której raz po raz będzie się uśmiechać pod nosem i ronić łzę – kalejdoskop uczuć jest w nią bowiem wpisany.

Jeśli wciąż się wahacie niech zachęci Was stwierdzenie, że to najlepszej jakości polska powieść obyczajowa, dzięki której występujące w niej w obfitości słońce, czułość, troska o drugiego i miłość do zwierząt oraz ludzi emitowane są za pomocą  nieznanego mi rodzaju transmisji wprost do głowy i serca czytelnika. Ciepła, ujmująca i podnosząca na duchu opowieść, ucząca pokory, cierpliwości, podkreślająca siłę przyjaźni, miłości, a przy okazji pokazująca jak łatwo w życiu zgorzknieć i co robić, by do tego nie dopuścić – na przekór niepowodzeniom i przytłaczającego nas ogromu cierpienia, którego na co dzień doświadczamy w postaci chorób, śmierci lub utraty bliskich osób, nałogów w rodzinie, rozpadów związków i in. Kulus za sprawą swojej książki na powrót wlewa w serca czytelników nadzieję i pragnienie, by niestrudzenie podążać swoją drogą do szczęścia, na której z pewnością spotkamy wielu życzliwych ludzi, jeśli tylko zechcemy się na nich otworzyć.
Autorka ta jak żadna inna polska pisarka, potrafi mnie tak dobitnie przekonać, że życie po prostu jest piękne – z wszystkimi jego ograniczeniami i trudami. Przy tym wszystkim jest tak prostolinijna, nie ucieka się sztucznie do wyszukanych fraz, przytacza fragmenty poezji idealnie odzwierciedlające nastroje w książce, że  aż nie sposób jej nie uwierzyć. Polecam - na osłodę!

Relacja ze spotkania autorskiego tutaj.
Recenzja poprzedniej książki Magdaleny Kulus po kliknięciu:
http://shczooreczek.blogspot.com/2011/08/blondyn-i-blondyna-magdalena-kulus.html?q=blondyn+i+blondyna