Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobiety To Czytają. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobiety To Czytają. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 sierpnia 2017

Pokalane poczęcia - Natalia Rogińska (Kobiety To Czytają!)


Natalia Rogińska, autorka Alicji, Grubej i Maciejki powraca z kolejną książką, która za sprawą poruszanej problematyki zasłużyła na wpisanie jej w poczet publikacji należących do klubu Kobiety To Czytają!

Bohaterkami najnowszej powieści pisarki są kobiety, które łączy jedno – dziecko – czasem jedynie chęć jego posiadania (nierzadko rozpaczliwa), czasem zaś ciąża niechciana, która staje się wielką komplikacją życiowych planów. Wszystkie panie zjawiają się u jednego ginekologa, którego zapiski otwierają książkę i dalekie są od tego, co chcielibyśmy, by myślał o nas lekarz. Ireneusz Skrobak (nazwisko doskonale współgra z jego renomą) przyjmuje swoje pacjentki w prywatnym gabinecie, gdzie – chcąc, nie chcąc – miły jest, bo być musi; ale pracuje także w szpitalu, w którym uśmiechu i serdeczności nikt już od niego nie wymaga, a on nie ma zamiaru nimi obdarzać.

Jego „klientkami” są Greta, Honorata, Beata, Adriana i Agata.

Pierwsza z pań, Greta, jest, podobnie jak Skrobak, lekarką, która dziecka pragnie ponad wszystko. Jej desperackie próby zajścia w ciążę coraz bardziej irytują jej męża, który musi być na każde wezwanie biologicznego zegara kobiety. Ich życiem rządzi owulacja, a współżycie już dawno przestało być przyjemnością.

Honorata to z kolei bohaterka niezwykle płodna. Mimo że początkowo chciała mieć dużą rodzinę, po drodze okazało się, że jej pragnienie jest niczym w porównaniu z obsesją jej męża. Uważa on, że jego małżonka ma rodzić jedno dziecko za drugim, nie zważając przy tym na jej samopoczucie.

Beata problem z dzieckiem ma zgoła inny – to nie ona jest w ciąży, lecz przygodna kochanka jej męża. Kobieta postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i – po odrzuconej przez przyszłą mamę propozycję aborcji – kontroluje przebieg ciąży.

Adriana jest kobietą spełnioną zawodową, za nic ma jednak płeć przeciwną. Pragnie dziecka, jednak nie chce w tym celu poświęcać swojego ciała ani obcować z mężczyzną, którym pogardza. Wynajmuje zatem surogatkę…

Agata tak bardzo chce zatrzymać przy sobie ukochanego, że postanawia „zapomnieć” o tabletkach antykoncepcyjnych, które powinna regularnie zażywać.

Wszystkie bohaterki łączy desperacja w dążeniu do celu, jakikolwiek by on nie był. Zrobią one wszystko, by osiągnąć swoje zamysły, nawet gdyby po drodze miały zadeptać innych. Ich życiu przygląda się Skrobak, który niejedno widział i niejedno słyszał. Swoje też myśli.

Rogińska stworzyła książkę niezwykle aktualną, w której zderzają się pragnienie ciąży i chęć pozbycia się jej, lekkość w zachodzeniu w nią i niemożność posiadania dziecka mimo wielu podjętych prób. Autorka dotyka delikatnej materii, poruszając się w przestrzeni macierzyństwa, niepłodności, planowania powiększania rodziny, ale też planowania tego, jak nie przyczyniać się do przyrostu naturalnego. Pokazuje przy tym różne drogi dochodzenia do upragnionego dziecka: naturalną ciążę, in vitro, adopcję, naprotechnologię, dzięki surogatce. Nie boi się opisywać różnorakich przypadków i wskazywać na odmienne reakcje towarzyszące ciąży – tak emocjonalne, jak fizjologiczne. Prezentuje przypadki kobiet, które świadomie decydują się na samotne macierzyństwo, ale też takich, dla których ciąża jest jedyną drogą do zatrzymania przy sobie mężczyzny. Nie zbywa także milczeniem przypadków tych par, które ze względów zdrowotnych boją się podejmować decyzję o dziecku i odraczają ją w czasie.

Rogińska podejmuje mnogość tematów, pozostawiając wiele pola do dyskusji. Debata nad poruszanymi w tekście problemami na pewno będzie gorąca.

Polecam – nie tylko kobietom, bo mężczyzn temat dotyczy w równym stopniu. 


Inne książki w serii Kobiety To Czytają: 

środa, 2 sierpnia 2017

Światło nie może zgasnąć - Diane Chamberlain


Gdy doktor Olivia Simson ma właśnie kończyć dyżur na pogotowiu i wrócić do oczekującego na nią męża, z którym od jakiegoś czasu, ze względu na jego chorą fascynację miejscową artystką Annie O’Neill, jej się nie układa, zostaje wezwana do nagłego przypadku – rany postrzałowej klatki piersiowej.

W rannej rozpoznaje ona kobietę odpowiedzialną za kryzys w jej małżeństwie, jednak urazy nie biorą u niej góry nad zdrowym rozsądkiem. Widząc, że stan pacjentki jest krytyczny, jej serce przestrzelone na wylot i że z pewnością umarłaby ona podczas transportu do innego szpitala, zdecydowała się na natychmiastową operację, będącą dla rannej jedyną szansą na przeżycie. Niestety, Annie zmarła, pozostawiając w rozpaczy nie tylko swoją rodzinę, ale także całą miejscową społeczność, w oczach której uchodziła ona za świętą oraz jej męża, który w tym momencie postanowił od niej odejść.

Każdy zadawał sobie jedno pytanie: czy Olivia zrobiła wszystko, by pomóc Annie, czy może z premedytacją podjęła taką, a nie inną decyzję, skazując ją na śmierć?

Śmierć miejscowej świętej była dla kobiety szokiem oraz okazują do tego, by w końcu bliżej poznać tę, która zabrała jej męża. Bohaterka zaprzyjaźnia się z Alekiem, wdowcem po swojej pacjentce i małymi kroczkami zgłębia tajniki życia i legendy Annie. Po drodze okazuje się, że do świętości wiele jej brakowało, a losy jej i męża Olivii są dziwnie splecione...

Jestem pod ogromnym wrażeniem lektury i wciąż zachodzę w głowę, jak to możliwe, że każda książka Chamberlain jest tak świetnie i płynnie nakreślona, pisana z widoczną wprawą i lekkością, bez żadnych większych pisarskich wpadek (przynajmniej tych jeszcze nie miałam okazji czytać). Autorka ma całkowitą władzę nad językiem, który nie wymyka jej się ani na moment.

To opowieść tkana w taki sposób, że gdy się ją czyta, cały świat wokół znika – nieważne jest śniadanie, stygnąca herbata, nawołujący domownicy, upływający czas – tego praktycznie się nie czuje. Wsiąknęłam w tekst tak bardzo, że ani się obejrzałam, a był środek nocy. Chamberlain jest depozytariuszką niekwestionowanego daru snucia narracji – jest w tym prawdziwą mistrzynią. Jej książki czytam namiętnie, ale jeszcze nigdy aż tak bardzo nie zżyłam się z ich bohaterami. Tym bardziej cieszy mnie, że planowane jest niedługie wydanie drugiego i trzecie tomu, które autorka napisała na wyraźne życzenie (lub żądanie, jak kto woli) fanów jej twórczości.

Powieść jest tak emocjonująca, że nie sposób przejąć koło niej obojętnie. Wyróżnia się na tle innych książek należnych do jej gatunku, promieniuje niczym tytułowe światło, zachęcając do sięgnięcia po nią. Także bohaterowie zostają z czytelnikiem na dłużej – ich zagmatwane losy, zranienia, kłamstwa, w które się uwikłali i wreszcie oczyszczające i wyzwalające spotkanie z prawdą, zrzucającą łuski z oczu i odzierającą ze złudzeń, sprawiają, ze czuje się z  nimi wręcz namacalną łączność. Chamberlain stawia szereg pytań do dyskusji: czy warto strzec tajemnic pomimo wszystko i za wszelką cenę, czy zdrada może zostać wybaczona, co jest gorsze: ukrywanie prawdy czy niewierność? To jedynie wierzchołek góry lodowej, bowiem równie istotne co kwestie uczciwości, są tutaj zagadnienia relacji rodzicielskich, (nie)wydolności wychowawczej, zdolności do stawiania granic, umiejętności radzenia sobie ze stratą, szukania winnych w obliczu tragicznych wydarzeń, a także wielu innych, których czytelnik sam może dociekać, bowiem – jak to u Chamberlain – powieść nie jest naskórkowa, porusza wiele wątków i rodzi wiele wątpliwości, często ukrytych głęboko pod powierzchnią. Zmusza niejako do odkrywania kolejnych warstw.

Nie mogę się doczekać kolejnych tomów, a Wam szczerze polecam lekturę książki – pochłonie Was bez reszty.


Inne książki w serii Kobiety To Czytają: 

sobota, 29 lipca 2017

Nic nie mów - Naomi Ragen



Daniella to młoda Amerykanka pochodząca z zamożnej, żydowskiej rodziny. Lata jej młodości to czas prób w zadowalaniu niezwykle wymagającej matki – by zdobyć jej uznanie, zdecydowała się na studia medyczne, mimo że ani nie czuła się na siłach brać odpowiedzialności za ludzkie życie, ani niespecjalnie radziła sobie z trudnymi przedmiotami i presją kierunku. Pragnieniem jej serca był wyjazd do Izraela, by tam poświęcać się rodzinie innej niż ta, w której się wychowała – bez wygórowanych oczekiwań, bez posad na pokaz, bez patrzenia na innych przez pryzmat zasobności ich portfela, lecz z miłością i wyrozumiałością, płynącymi z przepełnionego wiarą serca.

Kluczem do realizacji jej marzenia było spotkanie Shlomiego Goodmana – mężczyzny wrażliwego, wiernego wyznawcę judaizmu, sumiennie zgłębiającego Torę lekkoducha. Młodzi pobrali się, gdy Danielle miała 19 lat i bardzo szybko obdarowani zostali przez Boga potomstwem. Jednym, później kolejnym… W pewnym momencie postanowili oni pójść za głosem serca i wyjechać do Izraela. Podróż ta była początkiem końca nie tylko ich miłości, ale przede wszystkim szczęśliwego życia. Choć ich trudna sytuacja rozwijała się latami, jej kolebką był właśnie ów wyjazd. W Izraelu bowiem czekało na nich znacznie więcej niebezpieczeństw, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Odgrodzeni od rodziny, pozbawieni pracy zarobkowej, co rusz obdarowywanymi przez Boga nowym potomstwem, skazani byli na życie w ubóstwie, a później na utrzymywanie się z rolnictwa nieopodal Strefy Gazy. To jednak wciąż były czasy szczęśliwe.

Tragedia nadeszła później, gdy po wielu latach dwu synów Danielli wylądowało w szpitalu – jeden w śpiączce i z bardzo ciężkimi obrażeniami głowy po pobiciu, drugi zaś niemiłosiernie poparzony, kwalifikujący się do wielu przeszczepów skóry. Nad rodziną zbierają się ciemne chmury, gdy po upartym i wielokrotnie powtarzanym przy łóżku syna Nic nie mów, nic nie mów, nic nie mów… wezwana zostaje policja. Ta zaś, pod okiem Biny Cedek, dowiedzieć się będzie musiała, co sprawiło, że tak miłe i rezolutne dzieci, wychowane – co było widoczne – z  wielkim sercem, dosięgnęła taka tragedia, o której źródle nikt nie chce mówić. Tymczasowo w stan oskarżenia postawiona zostaje matka, jednak szybko okazuje się, że była ona jedynie trybikiem w znacznie większej sprawie. Sprawie, która prowadzić będzie do sekty, której członkami nieświadomie stała się cała rodzina Goodmanów.

Naomi Regen, izraelska pisarska amerykańskiego pochodzenia, realizując swój projekt literacki podjęła się zadania karkołomnego. Jak bowiem pisać o tym, co inspirowane wydarzeniami prawdziwymi i nie popaść w faktograficzną obojętność i suchość przekazu? Jak ubrać w słowa to, co trudne i nienazwane, jak przelać na papier całą paletę emocji – zarówno dziecięcych, rodzicielskich, jak i tych, które towarzyszyły śledczym oraz katom? Przy tym wszystkim trzeba niezwykłej delikatności, tym większej, że rzecz dotyczy strefy religii i – po nieodpowiednim doborze słów – może zostać opacznie zrozumiana.

Autorce udało się zarysować świat rodziny omotanej przez sekciarskiego przywódcę, odcinającą się od najbliższych, gotową spełnić każdą wolę swego guru i robiącą to bez względu na konsekwencje. Jest to świadectwo przerażającej podległości, niepojętego zbałamucenia, które przydarzyło się inteligentnym ludziom z otwartymi sercami i nieco zagubionymi w życiu, szukającymi oparcia. Porażające i szalenie niewygodne.


Mimo że książka dotyka materii niezwykle trudnej i delikatnej, nie robi aż takiego wrażenia, jak mogłaby i powinna, przez wzgląd na moc tematu, tym bardziej, że inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami. Z dużym prawdopodobieństwem siły zabrakło w  języku, nie zaś w braku czytelniczej wrażliwości – coś po drodze sprawiło, że – abstrahując od tematyki – na polu realizacji mogę ocenić ją jedynie jako „dobrą”, nie zaś, jak chciałabym – „bardzo dobrą”.  Warto jednak czytać, warto zgłębiać mechanizmy działania sekt, warto uwrażliwiać, wskazywać na sposób ich działania i budzić uśpioną czujność. Kto wie, jaka wiedza przyda nam się w życiu i jak uda nam się ją wykorzystać, reagując, póki będzie jeszcze na to czas.


Inne książki w serii Kobiety To Czytają: 

piątek, 7 lipca 2017

Dobroć nieznajomych - Katrina Kittle





Dobroć nieznajomych Katriny Kittle, jako kolejna książka z cyklu Kobiety to czytają wzbudza wiele emocji i zmusza do refleksji, ewokując szereg pytań krążących wokół rodziny, relacji, sąsiedztwa, przemocy, przyjaźni, molestowania, niezawinionej winy i traumy.

Sarah Laden to młoda wdowa, samotnie wychowująca dorastających synów. Stratę ojca, a tym samym męskiego autorytetu każdy z nich przeżywa inaczej. Buntują się, zamykają w sobie, nie chcą rozmawiać z matką. Kobieta poza borykaniem się z własnym cierpieniem po utracie męża oraz próbą wsparcia swoich dzieci, musi jeszcze zarabiać na dom, co powoduje, że narastają w niej zmęczenie oraz frustracja. Wsparcie ma w swojej sąsiadce, a jednocześnie najlepszej przyjaciółce.

Gdy więc pewnego dnia, przypadkowo spotyka na ulicy Jordana Kendricka, syna tejże, który niemalże na jej oczach próbuje popełnić samobójstwo – nie ma wątpliwości. Zawozi go do szpitala, ratując mu życie i myśląc, że w ten sposób pomoże przyjaciółce, tak jak ona zawsze pomagała jej. Niestety, w szpitalu okazuje się, że Jordan był ofiarą molestowania seksualnego, a dowody znalezione w mieszkaniu chłopca, jednoznacznie wskazują na jego rodziców. Gdy mama chłopca trafia do szpitala, Sarah za namową swojego starszego syna postanawia zająć się Jordanem, tworząc dla niego tymczasową rodzinę zastępczą. Ta decyzja jest dopiero początkiem dramatu, z jakim będą musiały mierzyć się obie rodziny. Czy Sarah będzie w stanie zająć się jeszcze jednym dorastającym chłopcem? Jak ma pomóc mu poradzić sobie z traumą? Jak wpłynie to na jej rodzinę? Dlaczego nigdy nie zorientowała się jaki dramat rozgrywa się na jej oczach, niemalże ściana w ścianę? Czy jej przyjaciółka wykorzystywała także inne dzieci, może jej własne?

Setki pytań kotłujących się w głowie bohaterki towarzyszyć będzie także i nam podczas lektury. Kittle stworzyła buzującą od trudnych emocji książkę, w której splecione ze sobą kazirodztwo i pedofilia przygniatają swoim ciężarem. Okrucieństwo, które wyziera z  tej książki, a które nie jest opisane wprost, które tak naprawdę rozgrywa się w naszej wyobraźni na podstawie zasygnalizowanych opisów, jest ogromne. Raz po raz każe ono zastanawiać się nad tym komu ufamy, jak mało wiemy, jak wiele nam umyka przez nasze zapracowanie, cierpienie, frustrację. Czy wiesz co dzieje się tuż po Twoim nosem? Czy nie przyzwalasz cicho na jakąś tragedię?

Jordan był przez swoich rówieśników traktowany jak odludek i dziwoląg – był małomówny, nigdy się nie bronił, w oczach nauczycieli uchodził za nieśmiałego. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że jest molestowany przez na pozór idealnych, serdecznych rodziców, od których jest uzależniony.

Książka ta przemawia do wyobraźni tym bardziej, że spisana została z  kilku różnych punktów widzenia – samego Jordana, synów głównej bohaterki oraz jej samej. Każdy z nich przeżywa wstrząsającą sytuację na swój sposób, dla nikogo nie jest ona łatwa, ale też każdy ma do siebie pretensje z zupełnie innych powodów. Nikt nie czuje się niewinny.

Bardzo mocny, druzgocący, uwrażliwiający tekst, z którym warto się zaznajomić, i który sprawi, że zaczniemy się baczniej przyglądać naszemu otoczeniu.



Inne książki z serii Kobiety to czytają na blogu:

poniedziałek, 27 lutego 2017

Wszystko, co mam - Katie Marsh



Po pięciu latach małżeństwa, Hanna postanawia odejść od męża pracoholika. Ma już dosyć jego pretensji, wyrzutów, obrażania jej, lekceważenia i stałego stawiania na drugim miejscu – tuż za pracą.
Do tej pory kobieta poświęcała mu wszystko – dla niego zrezygnowała z marzeń o podróżach i pracowała w szkole, która od czasu zmiany dyrektorki nie dawała jej radości, lecz rodziła jedynie frustrację i nieustanną presję. Gdy otwiera się przed nią szansa na pracę z dziećmi w Tanzanii, postanawia definitywnie zakończyć swoje małżeństwo.

Gdy w końcu zdobywa się na odwagę, by powiedzieć Tomowi prawdę, znajduje go leżącego na podłodze w ich sypialni – bełkoczącego i sparaliżowanego, wykazującego wszystkie objawy niedawno przebytego udaru.

Trzydziestoośmioletni Tom trafia do szpitala i dzięki natychmiastowo wdrożonemu leczeniu oraz szybko podjętej rehabilitacji, bardzo szybko robi postępy w odzyskiwaniu sprawności. Stale wymaga jednak opieki. Hanna, do niedawna zdecydowana na odejście od męża, teraz musi po raz kolejny zweryfikować swoje pragnienia i zastanowić się, kto potrzebuje jej bardziej – Tom czy tanzańskie dzieci. Wybór okazuje się oczywisty, mimo że prowokuje kolejne odłożenie siebie i swoich marzeń na bliżej nieokreślone potem.

Kobieta mimo rosnącej frustracji i strachu o każdy kolejny dzień pomaga mężowi, w którym udar budzi jedynie rozpacz – dotąd niezwykle aktywny zawodowo, teraz uniezależniony jest od innych. Oboje nie wiedzą jeszcze jednak, że choroba męża to wcale nie przekleństwo, lecz błogosławieństwo dla ich rozpadającego się małżeństwa. Dzięki wymuszonej bliskości, mają szansę po raz kolejny się w sobie zakochać i zrozumieć, że są dla siebie najważniejsi - bardziej nawet niż superpilne zadania czekające do wykonania w pracy.

Powieść Katie Marsh to nie tylko obyczajówka na więcej niż przyzwoitym poziomie, lecz przede wszystkim historia prowokująca morze refleksji – o chorobie przebytej w młodym wieku; o sensie cierpienia; o poświęceniu dla bliskich kosztem rezygnacji z siebie; o coraz szybciej rozpadających się związkach, nawet tych, które zdawały się idealne; o szalonej pogoni za pieniądzem i awansem; o pracy zawodowej rodzącej jedynie frustrację i zmuszającej do życia pod ciągłą presją i wreszcie o ucieczce od rodziny, znajomych i bliskich i egoistycznym zapatrzeniu jedynie w siebie samego.

Marsh te wszystkie refleksje udało się skumulować na kilkuset stronach, nie tracąc przy tym z oczu rozwoju fabularnego. Jej bohaterowie do bólu przypominają współczesnych młodych ludzi, stąd każdy odbiorca z łatwością się z nimi zidentyfikuje, czytając w nich co najmniej kilka cech własnych. Powieść rodzi wiele emocji oraz nieustannie tlącą w tyle głowy świadomość własnej kruchości i przemijalności. Uczy doceniać życie i cieszyć się nim, póki czas. Pozwala na otrząśnięcie się i dostrzeżenie, że praca to nie wszystko, że praca, to tak naprawdę nic. Najważniejsi są ludzie, którzy czekają na nas w domu.

Pokazuje nam, że czasem choroba to nie dopust Boży, lecz dar, pozwalający na zmianę życia i ponowne dostrzeżenie jego sensu, jednoczący bliskich, dotąd rozproszonych i oddalonych.

Jako że akcja powieści prowadzona jest dwutorowo – z perspektywy teraźniejszości i przeszłości, gdy bohaterowie dopiero się poznawali i zaczynali wspólne życie – mamy szansę na spojrzenie z boku na ich relację, na to, jak łatwo zniszczyć to co kruche i z jaką lekkością przychodzi ludziom ranienie się i wyzywanie, będące nierzadko reakcją na stres przynoszony do domu z pracy.

Książkę dosłownie wchłonęłam jednego popołudnia. Ani się obejrzałam, a losy bohaterów – tak mi bliskie – zaangażowały mnie w pełni, nie pozwalając oderwać się od lektury. Dobra rzecz.



Inne książki z serii Kobiety to czytają na blogu:

środa, 8 lutego 2017

Jak gdybyś tańczyła - Diane Chamberlain



Jak gdybyś tańczyła, najnowsza powieść Diane Chamberlain, mimochodem wpisuje się we współczesną debatę na temat macierzyństwa.

Główna bohaterka – Molly – i jej mąż – Aidan – po utracie biologicznego dziecka i niemożności zajścia w kolejną ciążę, zapisują się do programu adopcji otwartej. Kobieta nie jest pewna swojej decyzji, tym bardziej, że od lat ukrywa przed partnerem prawdę o swoich rodzicach. Boi się, że przeszłość odbierze jej marzenia o szczęśliwej rodzinie. Starając się jednak o dziecko, będzie musiała zmierzyć się ze swoją przeszłością i uporządkować to, co dotąd było chaosem opartym na zranieniu. Jej historię poznamy z  dwu perspektyw – małej Molly wpatrzonej w swego schorowanego ojca, jak i dojrzałej niemogącej uwolnić się od tego, co minione.

Dwutorowe prowadzenie narracji pozwala czytelnikowi na powolne dochodzenie do prawdy, bez momentu szoku – Chamberlain przygotowuje odbiorcę na rozwiązanie, oswaja go z możliwym finałem i to sprawia, że lektura staje się spokojniejsza, choć wciąż naszpikowana emocjami. Główna bohaterka – zarówno jako dziewczynka, jak i później jako dorosła kobieta stojąca przed trudnymi wyborami – co rusz mierzyć się musi z losem, który jej nie oszczędza. Musi odnajdywać w sobie pokłady siły i nadziei, siląc się przy tym na wybaczenie tym, którzy ją krzywdzili – tak umyślnie, jak i nieumyślnie.

Autorka poza główną osią narracyjną próbuje podjąć problematykę zarówno ciąż niechcianych, w które kobieta zaszła w zbyt młodym wieku; tych usuniętych ze wszelkimi najgorszymi możliwymi komplikacjami dla organizmu; jak i tych, w które zajść nie można, i które prowadzą do innego oblicza macierzyństwa – do adopcji. Także i tutaj nie skupia się jednak na jej klasycznym ujęciu, lecz idzie o krok dalej – ku adopcji otwartej, pozwalającej dziecku na zachowanie kontaktu zarówno z matką, która je wychowuje, jak i z tą biologiczną.

Lektura tejże książki ewokuje wiele pytań, prowokuje podejmowanie kwestii niewygodnych, czyniąc to jednak subtelnie. Poza wątkiem macierzyństwa, nieustannie przewijającym się podczas narracji i skądinąd kluczowym zagadnieniem jest również obecność choroby w życiu człowieka i milcząca zgoda na eutanazję. Nad wszystkim góruje zaś najistotniejsze – miłość rodziny.

Polecam tym, którzy nie lubią powieści prostych i bezrefleksyjnych. Tutaj, gdy tylko zerwiecie warstwę naskórkową, znajdziecie mnogość tematów do przemyślenia.




Inne książki z serii Kobiety to czytają na blogu:

wtorek, 11 października 2016

W cieniu - Diane Chamberlain


W  cieniu to kolejna powieść, w której Chamberlain, autorka m.in. Tajemnic Noelle, Zatoki o północy czy Daru morza, udowadnia jak uzdolnioną jest pisarką. Książka, którą mam w rękach, to – ośmielę się ocenić – jedna z najlepszych dotychczas wydanych w Polsce tekstów twórczyni.

Jako temat będący osią narracyjną, przyjmuje pisarka życie zogniskowane wokół bliskiej osoby dotkniętej nieodwracalną chorobą mózgu, która to paraliżuje go i zawłaszcza, nie dając nadziei na powrót do minionej kondycji.

Joelle przychodzi na świat w komunie, a jej poród jest niestety bardzo skomplikowany. Gdyby nie pomoc przypadkowo przebywającej na miejscu znachorki – Carolynn – nowo narodzona dziewczynka nie miałaby szans na przeżycie.

Po wielu latach, gdy bohaterka jest już dorosła, jej życiem nie przestają wstrząsać tragedie. Pracuje na oddziale położniczym jako pracownica socjalna i mimo niedawnego rozwodu oraz niemożności zajścia w ciążę, każdego dnia spotykać musi się z matkami, które nie zawsze potrafią zbliżyć się do swojego dziecka. Od jakiegoś czasu w ośrodku leczniczym przebywa jej najlepsza przyjaciółka, Mara. Kobieta trafiła tam zaraz po urodzeniu pierwszego synka, Sama. Poród był na tyle obciążający, że doszło do wylewu krwi do mózgu. Dając życie chłopcu, bohaterka poświęciła własne, bowiem mimo długiej rehabilitacji nic nie wskazywało na to, by jej stan miał się poprawić. Dawnej Mary już nie było, pozostał jedynie cień, osoba w wiecznej euforii, nad którą nieustannie czuwała jej matka, mąż oraz Joelle.

Stałe przebywanie kobiety przy Liamie i jego synku, sprawiło, że ich zażyłość wykroczyła poza ramy przyjaźni. Gdy pewnego dnia doszło między nimi do zbliżenia, żadne nie przeczuwało jak poważne będzie to miało konsekwencje.

Joelle zachodzi bowiem w ciążę, mimo że przez lata starań nie potrafiła tego osiągnąć. Świadectwo zdrady jest namacalne, a rosnący brzuch coraz trudniej ukryć, co może rodzić pytania pracowników szpitala, w  którym oboje pracują. Wytęskniona ciąża staje się dla Joelle brzemieniem – Liam dręczony wyrzutami sumienia i rosnącym przywiązaniem robi wszystko, by jej unikać, ona zaś szuka wszelkich sposobów, by wyleczyć Marę i na powrót uszczęśliwić ojca własnego dziecka.

Mimo że główny wątek powieści dotyczy czasów współczesnych, korzeniami sięga ona znacznie głębiej. Autorka po wielokroć wykorzystuje retrospekcje, by przenieść się do dzieciństwa znachorki Carolynn  i jej siostry bliźniaczki, Lisabeth. Okazuje się bowiem, że ich losy są o wiele bardziej splecione z życiem Joelle, niż można by przypuszczać.

W  cieniu to doskonale skrojona powieść, której lekturze towarzyszą ogromne emocje. Mimo iż wielokrotnie zżymałam się na zachowanie głównych bohaterów, ostatecznie ich trudna historia skłoniła mnie do wielu refleksji, które stają się niewątpliwą wartością naddaną książki. Zachowanie postaci można krytykować , to jednak zasadnicza cecha pisarstwa Chamberlain – nic nie jest jednoznacznie białe ani czarne, wszędzie pojawiają się odcienie szarości, wiele zachowań budzi kontrowersje i skłania do zadumy. To jest właśnie cenne – nieważne jak bardzo (nie) pochwalamy zachowania bohaterów, najistotniejsze, byśmy dojrzeli jak nieprzewidywalne i trudne jest życie.


Polecam.

Inne książki z serii Kobiety to czytają na blogu: