Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lipca 2014

Zbaw nas ode złego – Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool


Tytuł: Zbaw nas ode złego
Autor: Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 9788363621964
Ilość stron: 448
Cena: 34,90 zł

Horrory już dawno przestały mnie straszyć, nawet jeśli wiem, że inspirowane są wydarzeniami autentycznymi. Naprawdę rzadko pojawia się film, będący w stanie zmrozić mi krew w żyłach i spowodować, że będę bała się sama zasnąć, mimo że cały czas leżę bezpiecznie w łóżku i nigdzie nie muszę się ruszać.
To czego nie robią produkcje filmowe, uzupełniła książka, która – oparta na faktach – już od pierwszych stron sprawiała, że musiałam lekturę przerywać, bo zaczęłam widzieć, słyszeć i odczuwać obecność tego, o czym pisze Ralph Sarchie. Niełatwo mnie przerazić, autorowi jednak to się skutecznie udało. Mam świadomość istnienia w świecie wydarzeń, opisywanych przez Sarchiego, wiele wysłuchałam podobnych historii, relacji świadków i osób dotkniętych opętaniem oraz zniewoleniem czy nękaniem, a jednak każdorazowe nowe naświetlenie sprawy, przeczytanie kolejnych opowieści, wciąż budzi we mnie ten sam strach, ale też świadomość konieczności bronienia się na wszystkie możliwe (i akceptowalne) sposoby i niepoddawania się sceptycyzmowi, często towarzyszącemu wielu ludziom, wypowiadających się na temat tej problematyki.
Autor Zbaw nas ode złego to weteran nowojorskiej policji, który oprócz przybywania na makabryczne miejsca zbrodni, popełnianych przez ludzi, zdecydował się na podjęcie bezinteresownej Pracy. Pod określeniem tym kryje się ścisła współpraca z demonologami Edem i Loraine Warrenami (znanymi między innymi z filmu Obecność), polegająca na badaniu przypadków opętań i zniewoleń. Ponadto Sarchie asystował przy wielu egzorcyzmach katolickiego biskupa. Jak sam mówi, dzięki swoim działaniom (policyjnym oraz demonologicznym) na własne oczy zobaczył dwa typy zła – zło wtórne i zło pierwotne – których potworności nie są w stanie oddać żadne słowa i których nikt nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić. Zło, które widywał on po pracy policyjnej, to zło nieludzkie, demoniczne, które autor mimo niewystarczających środków i możliwości przekazu, zdecydował się zrelacjonować i opisać nie po to, by – jak pisze – zyskać sobie sławę i rozgłos, lecz po to, by stanąć przeciwko złu w najczystszej postaci, które on, jako osoba zawodowo związana z porządkiem zbrodni i kary, potrafił należycie rozróżnić.

Autor na kartach swojej książki, zabiera nas w podróż śladem duchów i demonów. Zarysowuje on historie ludzi, którzy powoli byli przez duchy zniewalani albo ze względu na własne złe wybory (często skrywane pod fałszywą maską zabawy), albo ze względu na znalezienie się w miejscach z jakichś względów naznaczonych złem, a także takich, na których rzucono klątwy. Zbaw nas ode złego to wędrówka po szlaku historii mrożących krew w żyłach, których nigdy nie chciałoby się doświadczyć na własnej skórze. Będziemy świadkami nocnych krzyków, jęków, pojawiających się zjaw, tajemniczych ran na ciele, siniaków, przedmiotów zmieniających swoją lokalizację, zmian charakteru, mówienia językami, prób gwałtu przez inkuba lub sukuba i wielu innych zachowań, mogących zostać mylnie odebranych jako objawy chorób psychicznych.
Co ważne, autor nie tylko relacjonuje wydarzenia, których był świadkiem, ale też udziela wskazówek jak rozróżnić prawdziwe nękanie od fałszywego, ducha ludzkiego od demona i wiele innych. Przy tej okazji niestety, dochodzi do wielokrotnego powielania tych samych fraz i wyjaśnień, co w pewnym momencie zaczyna być męczące, bowiem gdy już wcześniej coś zostało omówione, to nie ma potrzeby, by każdorazowo przywoływać podstawy wiedzy, czego jednak autor zdaje się nie uznawać. To jednak stanowi jedyny element książki, do którego można by mieć wątpliwości, a który traci na znaczeniu przy ocenie całości.

Sarchie zarysowuje sytuacje autentyczne, które wydają się wyjęte z najgorszych horrorów – tych grających ciszą, z rzadka przerywaną mrożącymi krew w żyłach wstawkami, oddziałującymi na psychikę. Najgorszy jest jednak moment, w którym uświadamiamy sobie, że to wcale nie film, nie ma przycisku „stop”, odwrócenia się na pięcie i pójścia we własnym kierunku – opisane wydarzenia miały miejsce naprawdę, a dotknięci nimi ludzie cierpieli okropne katusze, żyjąc w ciągłym strachu o siebie i swoich najbliższych i nie mogli się z nich „wyłączyć”.
Autor, pisząc tę książkę zdawał sobie sprawę, że może się ona spotkać ze sceptycyzmem odbiorców, a jednak za ważniejsze uznał zaświadczenie o rzeczywistym istnieniu Szatana i demonów.

I choć pod względem językowym książka ta nie wypada może najlepiej, podczas lektury wcale się tego nie zauważa, bo ważniejsza od formy staje się treść. Ma to również swoje plusy – dzięki prostocie jest ona bardzo przystępna, mimo poważnej tematyki.

POLECAM, raczej jednak do czytania za dnia niż pod osłoną nocy.

piątek, 11 lipca 2014

Duchy wokół nas – Michael H. Brown


Tytuł: Duchy wokół nas
Autor: Michael H. Brown
Wydawnictwo: M
ISBN: 9788375956504
Ilość stron: 188
Cena: 24,90 zł

Wielu z nas z lubością ogląda horrory, szczególnie zaś te, które w ostatnich czasach cieszą się największą popularnością – o duchach, demonicznych opętaniach i in.
Wielu także posiada choć jedno wspomnienie o obecności duchów w swoim życiu – realnej czy też wyobrażonej [pozdrawiam wszystkich, którzy w dzieciństwie pobudzali swoją wyobraźnię historiami o tychże!:)]. Ilu jednak z Was rzeczywiście wierzy w obecność duchów, demonów, aniołów i całego ponadziemskiego wymiaru?
Przy odpowiedzeniu na to pytanie język mógłby się nam zacząć plątać: bo jak to w XX wieku, dobie racjonalizmu i naukowego podejścia do wszystkiego, przyznać się do wiary w coś, czego nie da się zbadać, dotknąć, zobaczyć? Czy to nie zakrawa o szaleństwo, co pomyśleliby znajomi? Lepiej wmawiać sobie, że rzeczywistość duchowa istnieje tylko w filmach i nie ma żadnego wpływu na nasze życie.
Michael H. Brown w swojej publikacji Duchy wokół nas zadaje kłam wszystkim twierdzeniom o tym, że to co niedostrzegalne, nie istnieje. Podkreśla on jak silnie przenika się owa rzeczywistość z rzeczywistością ziemską, jak mocno na nią oddziałuje – w dobrym i złym sensie, w zależności od tego, na jak wiele pozwolimy. 
Zaznacza także, że działanie szatana w świecie trudno dostrzec, bowiem jego największym zwycięstwem jest sprawienie, że negujemy jego istnienie, każde zło i niepowodzenie zrzucając na Boga (w którego też notabene niekoniecznie wierzymy, ale przecież ktoś musi być winny).  To niedowiarstwo usypia naszą czujność, sprawia, że wielokrotnie otwieramy się na działanie demonów. Lęki, neurozy, depresje – dla wielu to przykłady chorób, z którymi koniecznie należy udać się do psychiatry, będącym jedyną możliwą pomocą: tabletki, psychoterapia i po jakimś czasie zapominamy o problemie. Ilu z nas jednak nie cierpi wcale z powodu złej gospodarki hormonalnej czy traumatycznych przeżyć, lecz dlatego, że znajduje się pod wpływem demonów, które nas nękają? Oprócz opętań istnieją bowiem inne formy nękania, z których rzadko zdajemy sobie sprawę, bo nie są tak  spektakularne. Ponadto wielu mylnie trwa w przekonaniu, że nękanie może spotkać jedynie tych, którzy oddawali się praktykom czarnej magii – wielu z nas nieświadomie mogło otworzyć się na działanie złego ducha, przed którym sami nie będziemy potrafili skutecznie się obronić. Brown w swojej książce prezentuje rzeczywistość wcale nie tak odległą – wiele z podawanych przez niego przykładów będziecie mogli z pewnością przełożyć na własne życie, gdy tylko zdecydujecie się na chwilę szczerości i refleksji. Gdy dzięki przykładowym modlitwom zawartym w tej książce uwolnicie od zniewoleń, zobaczycie jak wielki wpływ ma na Wasze życie wymiar, którego istnienie dotąd negowaliście – zapewnia autor. I nie macie nic do stracenia.
Choć problematyka demonologiczna zajmuje w tej książce wiele miejsca, dużo uwagi poświęcono w niej również duchom dobrym oraz aniołom, w które jakoś wierzyć nam łatwiejJ Analizuje autor możliwość obecności naszych bliskich zmarłych wokół nas, wskazuje na nasilenie jej w momencie umierania, dzieli się konkretnymi przykładami i doświadczeniami. Nie jest to zatem teoretyczna wędrówka, lecz szlak sygnowany wieloma wydarzenia autentycznymi.

Problematyka zawarta w tej książce jest mi bliska i znajoma, w moim przypadku obyło się zatem bez sceptycyzmu, nie zabrakło jednak ostrożności, z którą przyglądam się nawet temu, co znane. Obecność duchów (dobrych i złych) to wciąż jednak tematyka niezwykle delikatna, z którą należy postępować nad wyraz ostrożnie.
Polecam tę publikację szczególnie uwadze tych, którzy zaciekawieni  są tematyką wymiaru duchowego, interesują się historiami opisywany w horrorach, a dotąd nie wierzyli w ich rzeczywiste istnienie, a także tym, dla których problemy nękania i opętań nie są obce i tym, którzy podejrzewają, że mogli czegoś podobnego doświadczyć. Być może Brown da Wam kilka wskazówek co do dalszego postępowania i rozwieje Wasze wątpliwości.
To przede wszystkim bardzo pouczająca i budząca podejrzliwość lektura, ale także – uspokajająca, jeśli przestanie się negować jej zgodność z prawdą.

sobota, 5 lipca 2014

Rycerz widmo – Cornelia Funke


Tytuł: Rycerz widmo
Autor: Cornelia Funke
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-4367-5
Ilość stron: 264


Najcenniejszych przyjaciół – powiedziała mi kiedyś matka – spotykamy w najmroczniejszych czasach, bo  nie sposób zapomnieć tych, którzy nam pomogli wydobyć się z mroku[i].

Za sprawą ksiązki Rycerz widmo, Cornelia Funke porwała mnie w przestrzenie, które w pierwszych kilku latach mojego czytelnictwa lubiłam eksplorować najbardziej. Rzecz ta chyba wcale nie uległa zmianie – wciąż znajduję ogromną przyjemność w zwiedzaniu ruin i zabytkowych przestrzeni oraz czytaniu o nich. Klimatyczne zamczyska, pałace i wnętrza tętniące historią, stanowią naturalną pożywkę dla mojej rozszalałej wyobraźni, która właśnie w tych miejscach rozwibrowana jest najbardziej.

Jedenastoletni Jon, mimo swojego młodego wieku zmaga się z wieloma problemami – po śmierci ojca, jego mama znalazła nowego partnera, nazywanego przez bohatera Brodaczem. Jako że nie potrafili się oni ze sobą porozumieć, zadecydowano o wysłaniu chłopca do szkoły z internatem. Jona bardzo zagniewał taki obrót spraw – czuł się odrzucony i niechciany, a jego negatywne uczucia do narzeczonego mamy uległy jedynie eskalacji. Bohater był pełen negatywnych przeczuć: podejrzewał, że w nowej szkole nie znajdzie przyjaciół (zresztą nawet nie miał zamiaru ich szukać), będzie się nudził i tęsknił za domem.
Wówczas jednak nie wiedział jeszcze, że dotkliwy brak najbliższych będzie jego najmniejszym problemem w nowym miejscu zamieszkania. Już pierwszej nocy okazało się bowiem, że na jego życie czyha żądny zemsty duch, wraz ze swoimi kompanami. Jedyną osobą, która wierzy w jego  nieprawdopodobną opowieść jest Ella – dziewczynka (sic!), której ciocia zna się na zjawach jak nikt inny. Młodzi bohaterowie zaprzyjaźniają się i razem stają do walki z ogromnym niebezpieczeństwem. Po ich stronie stanie duch rycerza Williama Longspee, który leży w katedrze na skutek złożonej setki lat wcześniej przysięgi, a także… Brodacz. Skąd się tam wziął? Nie zdradzę:)

Funke po raz kolejny zafundowała mi przemiłe popołudnie w towarzystwie barwnych i sugestywnie zarysowanych postaci. W wielu momentach miałam ochotę wskoczyć do książki (skutek uboczny nadmiernej fascynacji Atramentowym sercem) i wraz z nimi zamykać się na noc w katedrze, by niwelować otaczające ich zewsząd zagrożenie.
Wartka narracja, żywy język, szybka zmiana wydarzeń, kalejdoskop ciekawych postaci, pamiętających czasy średniowiecza, żądne krwi zjawy, dobrotliwe duchy i wielka przyjaźń – oto elementy spajające tę powieść w całość i nadające jej wyjątkowy koloryt. Oprócz warstwy przygodowej, bardzo ważna okazuje się w niej także warstwa dydaktyczna: między wierszami snute są tutaj bowiem rozważania o istnieniu piekła i nieba, sile przyjaźni oraz miłości. Wpleciono również gros legend i historii, które z całą pewnością zachęcą czytelnika do zgłębiania tajemnic podanych miejscowości i – być może –  także i podróży.

Ilustracjami Andrei Offerman do tej książki zachwycam się bez końca. Są precyzyjne, dopracowane, hojnie obdarowane detalami. Zastanawia mnie tylko jedno – dlaczego wszystkie polskie wydania Funke konsekwentnie posiadają czarno-białą szatę graficzną. Nie ukrywam, że w przypadku tej książki tworzy to niezwykły klimat opowieści, obudowuje ją tajemniczością i doskonale się sprawdza, są jednak takie jej teksty, obok których chętnie widziałabym barwne rysunki. To już jednak uwaga poboczna, na zupełnie inną dyskusję.

Polecam tę książkę młodym (i tym trochę starszym) miłośnikom tajemnic, sekretów, klątw, historii miłości, rycerzy, duchów, opowieści związanych ze starymi i nawiedzonymi zamczyskami. W tej publikacji znajdziecie wszystkie te elementy, sowicie doprawione mądrością życiową, problemami wielu dzisiejszych młodych ludzi (nowi partnerzy rodziców, brak przyjaciół itp.), które dzięki przygodzie zostają całkowicie rozwiązane.



[i] Cornelia Funke, Rycerz widmo, Warszawa 2014, s. 215-216.


Inne książki Funke:

http://shczooreczek.blogspot.com/2013/07/krol-zodziei-cornelia-funke.html?q=funkehttp://shczooreczek.blogspot.com/2013/02/reckless-kamienne-ciao-cornelia-funke.html?q=funkehttp://shczooreczek.blogspot.com/2013/05/reckless-nieustraszony-cornelia-funke.html?q=funke


wtorek, 17 czerwca 2014

Przepraszam, czy tu straszy? – Marcin Przewoźniak


Tytuł: Przepraszam, czy tu straszy?
Autor: Marcin Przewoźniak
Wydawnictwo: Papilon
ISBN: 9788324599462
Ilość stron: 128
Cena: 26,90zł

Będąc dzieckiem, z upodobaniem śledziłam seriale z nutką tajemnicy, elementami grozy i wszechobecnymi duchami oraz duszkami. Pasjami zaczytywałam się w tekstach, sugerujących, że „będą straszyć”. Co tu kryć: lubiłam się bać, mając cały czas świadomość, że w każdej chwili mogę książkę zamknąć/telewizor wyłączyć i żaden potwór mnie nie zje. Wiem, że nie jestem w tym poczuciu osamotniona, o czym świadczyć mogą przeróżne publikacje, które oswajają lęki, przybliżają dzieciom wszelkiego rodzaju duchy i uczą, że właściwie one są jak my – nie chcą niczyjej krzywdy, a jedynie świętego spokoju.
Marcin Przewoźniak w swojej książce Przepraszam, czy tu straszy? w sposób ujmujący i przezabawny (wszak śmiechem strach zabić najprościej!) zapoznaje swoich młodych czytelników z pewną wiekową rodziną duchów, zamieszkującą od ponad dwustu lat posiadłość uznawaną przez miejscowych (i słusznie!) za nawiedzoną. Od stuleci bronią swojego miejsca zamieszkania i nie dopuszczają, by ktokolwiek do niego wtargnął. Niestety, dla agentów nieruchomości niemożność znalezienia nowego właściciela domu stała się nie lada problemem. Wyznaczono nawet specjalną nagrodę dla tego, komu uda się ową posiadłość sprzedać – wakacje i wysokie wynagrodzenie, o których marzyło wielu.

Duchy były niezłomne: straszyły, pokazywały się bez głów, byle tylko przegonić ewentualnych nabywców. Skutkowało długo. Do czasu, gdy pan Kłódka oprowadzał po kolejnych posiadłościach zapracowanego pana Poświatowskiego. Tenże, jako osoba nad wyraz roztargniona, nie dość, że się nie przestraszył obecności duchów, to jeszcze w ogóle jej nie zarejestrował. Kupił dom: ku radości agenta i przerażeniu duchów. Ci, zaniepokojeni obrotem spraw, zdecydowali się podjąć ostateczną walkę. Wówczas nie wiedzieli jeszcze, jak zagorzałych będą mieli przeciwników: wyposażonych w nowoczesną technologię i dalekich od dziwienia się jakimkolwiek nadnaturalnym zjawiskom.
Książeczka ta stanowi zapis ich przekomicznych i przestrasznych starć. Kto wygra walkę o dom? Przekonajcie się sami!
Gwarantuję, że płynna narracja Przewoźniaka i doskonałe ilustracje Katarzyny Kołodziej wywołają u Was pożądany dreszczyk emocji i pobudzą wyobraźnię. Ta publikacja to doskonały pretekst do nauki frazeologizmów związanych ze strachem, duchami, ale też sposobność do tworzenia własnych historii.
Strasznie ciekawa propozycja!:)

czwartek, 12 czerwca 2014

Między teraz a wiecznością – Marie Lucas


Tytuł: Między teraz a wiecznością
Autor: Marie Lucas
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 464



Między teraz a wiecznością to książka pisana z myślą o młodzieży, zafascynowanej wątkami nadprzyrodzonymi, zakrawającymi o czarną magię i spirytyzm. Nie jest jednak mrocznie i strasznie – to raczej opowieść, w której dobro zwycięża nad złem i miłość nad nienawiścią.
Szesnastoletnia Julia trafia do nowej szkoły, gdy wraz ze śmiercią jej ojca, zmuszona jest do przeprowadzki i zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Jej tata oficjalnie wciąż trwał w związku, z którego miał syna Justina, nigdy zaś nie zdołał poślubić jej matki. Mimo to opiekował się nimi i zapewniał im doskonałą sytuację finansową. Gdy pewnego dnia postanowił odejść od dawnej rodziny i na stałe zostać z Julią i jej mamą, zginął w wypadku samochodowym. Jego ciało spaliło się, uniemożliwiając wszystkie ewentualne próby dochodzenia ojcostwa, tym samym skazując bohaterkę na znaczny spadek w randze społecznej.
Dziewczyna w nowej szkole wciąż udaje siebie sprzed wypadku – zamożną, tryskającą radością życia, poszukującą przyjaciół podobnych sobie. Szybko udaje jej się zdobyć paczkę znajomych, a także chłopaka, przed którymi zgrywa kogoś, kim już dawno nie jest.
Jedyną osobą, przed którą nikogo nie udaje jest Niki – chłopak uznawany przez wszystkich za „nienormalnego”, odludek, skutecznie budujący wokół siebie barierę. Bohater ów skrywa bowiem pewien sekret – ma dar rozmawiania ze zmarłymi, o czym na krótko po śmierci swojego dziadka dowiaduje się Julia, gdy jej przodek decyduje się przekazać jej pewną wiadomość, dotyczącą testamentu jej ojca…
Dziewczyna wikła się w prawdziwie zakręconą historię, raz po raz zdając sobie sprawę, że całe swoje życie budowała na kłamstwie. Jej relacje z Nikim, Feliksem, przyjaciółmi i mamą oparte są na wielu przemilczeniach i unikach. Wydaje się, że jedynie „rozmawiający z duchami” jest w stanie dać jej odczuć, że to nie majątek decyduje o wartości człowieka.
Marie Lucas zbudowała opowieść o rodzącej się młodzieńczej miłości, która nie jest czarno-biała, zmusza do trudnych wyborów i niejednokrotnie stawia nas w sytuacjach, w których rozum nie jest w stanie nadążyć za uniesieniami serca.
Dla nastolatków, zwłaszcza tych, którzy czują, że kochają dwie osoby jednocześnie  – jak znalazł. Znajdą oni bowiem w niej odbicie swojej sytuacji, swoje dylematy, swoje decyzje i motywacje. Ja niestety nieco się zmęczyłam sztampowością utworu.
Dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron wzbudziło we mnie oczekiwane emocje. I dla nich warto było po książkę sięgnąć. A także dla refleksji o tym czy aby na pewno jesteśmy w świecie sami i czy nie otaczają nas aniołowie… zarówno promienni, jak i mroczni.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Czerwień rubinu – Kerstin Gier


Tytuł: Czerwień rubinu
Seria: Trylogia czasu
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 23 maja 2011
ISBN: 9788323734383
Ilość stron: 344
Cena: 24,99
Gdy Gwendolyn kończy szesnaście lat, okazuje się, że obdarzona została ona genem podróży w czasie. Sytuacja jest dla niej o tyle zaskakująca, że przez całe życie do jego przejęcie przygotowywana była jej kuzynka Charlotta. Ona to ukończyła lekcje fechtunku, gruntowny kurs historii i kultury dawnych czasów, poznała leksykę typową dla kilku stuleci wstecz, a także imponująco szybko opanowała języki obce i nauczyła się klasycznych tańców i etykiety dworskiej.
Niestety, to nie ona będzie przenosić się w czasie, lecz Gwen, która żadnej w powyższych umiejętności nie posiadła (za wyjątkiem rozmów z duchami, których nikt poza nią nie widzi), będąc tym samym zupełnie nieprzygotowaną do czekającego ją zadania. Co gorsza, uznana zostaje ona za spiskowca, który zagrozić ma misji nie tylko nie kompletnym beztalenciem, ale przede wszystkim brakiem ogłady i jakiejkolwiek chęci współpracy. Dziewczyna w oczach Mistrzów i swojego współpodróżnika  Gideona uchodzi za wyjątkowo oporną i niezdolną do przysłużenia się wykonaniu zadania. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że to ją zapowiadały przepowiednie i że to jej krew niezbędna jest do zamknięcia kręgu dwunastu.

Drugi podróżnik, Gideon, to wyjątkowo arogancki typ, który (podobnie jak wszyscy pozostali) nie ukrywa niechęci do Gwen ani ogromnego zachwytu nad Charlottą, „stworzoną do wyższych celów”. Chłopak onieśmiela jednak bohaterkę nieprzeciętną urodą, sprawiającą, że serce zaczynało jej przy nim szybciej bić. Tych dwoje będzie musiało dojść do konsensusu, by misja, którą chcąc, nie chcąc muszą wykonać wspólnie, została zwieńczona sukcesem. W interesie Gideona jest ekspresowe przygotowanie Gwen do przeskoków, w jej zaś jak najszybsze przyswojenie niezbędnej wiedzy i pozyskanie sojuszników.
Kerstin Gier zbudowała powieść dla nastolatków opartą na znanym i chętnie (a przy tym gęsto) wykorzystywanym schemacie – ona nieprzygotowana do tego, co ją czeka; on impertynencki i wyniosły, ale za to niewymownie przystojny i onieśmielający. Razem stworzą związek niewolny od słownych potyczek, iskrzącej wymiany zdań oraz… pocałunków, który jednak mimo schematyzmu będzie rozwijał się dość interesująco, tym bardziej, że w moim odczuciu intencje Gideona nie są do końca szczere, co czyni relację tej dwójki dość niejednoznaczną.
Książka ta istnieje poza czasem i to nie tylko ze względu na fabularne wycieczki do XVII i innych wieków, ale przede wszystkim dzięki żywej i barwnej narracji, która wyrzuca czytelnika poza linearność i gwarantuje zapomnienie o upływających godzinach.

Jeśli macie więc ochotę na lekką, niewymagającą, choć angażującą emocjonalnie (na poziomie rzecz jasna płytkich uczuć – przyjemności i ciekawości z poznawania losów bohaterów) lekturę, trylogia rozpoczęta tomem Czerwień rubinu, to coś dla Was. Nie braknie w niej lekcji historycznych i kulturalnych, krztyny romansu, elementu tajemnicy, pięknych kostiumów szytych na miarę, a także radości z poznawania innych niż znane nam światy.
Marzyliście o podróżach w czasie? Oto Wasza szansa!


PS Na podstawie książki film - Rubinrot.





niedziela, 12 stycznia 2014

Sklepik Okamgnienie. Walizka pełna gwiazd – Pierdomenico Baccalario

Tytuł: Sklepik Okamgnienie. Walizka pełna gwiazd
Autor: P.D. Baccalario
Wydawnictwo: Olesiejuk
ISBN: 9788378449713
Ilość stron: 238

Wyobraź sobie, że przyszło Ci spędzać dzieciństwo w miasteczku tyleż spokojnym i sprzyjającym braku rozproszeń, ileż nudnym. Tak nudnym, że decydujesz się na rezygnację z nauki, by w pełni cieszyć się słonecznymi dniami, spędzonymi z wędką w ręku nad brzegiem jeziora. Oczywiście, nic nikomu o tym nie mówiąc.

Podobną decyzję podjął Finley Mc Phee, spędzający siedemdziesiąt jeden dni poza murami szkoły, narażając się tym samym na niezdanie do kolejnej klasy. W niczym mu to jednak nie przeszkadzało – najważniejsze było chwilowe upojenie na łonie natury.
Konsekwencje jego zachowania, były dużo bardziej dalekosiężne niż mógłby przypuszczać. Gdyby nie wagary, prawdopodobnie nigdy nie znalazłby się w centrum wydarzeń, które lada dzień miały rozegrać się w, na pozór nużącym i sennym, miasteczku Applecross.
Zaczęło się na pozór niewinnie: wizytą dyrektora w domu, który poinformował rodziców Finleya o zaistniałej sytuacji, kilkudniowym gniewie tychże, po których nastąpił ciąg reperkusji. Młodzieniec został wysłany do wielebnego Prospera, który to miał narzucić na niego stosowną karę. Imał się Finey różnych prac, aż w końcu został pomocnikiem listonosza. I to własnie ta praca, pozwoliła mu natknąć się na nową dziewczynę w mieście – Aiby Lily.

Spotkanie z nią było dla niego jak rażenie piorunem – zaskoczony jej niezwykłością, uległ obezwładniającemu go uczuciu zakochania, wierząc, że nieprzypadkowo los zetknął ich ze sobą.

Wówczas jeszcze nie wie, jak znaczącą rolę w jej życiu przyjdzie mu odegrać.
Dziewczyna bowiem, to potomkini tajemniczego mieszkańca miasta – Ricarda, który niemalże dwa stulecia wcześniej zginął, roztrzaskując się wraz z czerwonym, legendarnym już statkiem, na którym wówczas przebywał.
Dziś, po wielu latach, jego spadkobiercy wracają do miasteczka, by otworzyć sklepik „Okamgnienie”. W ślad za nimi podążają jednak wrogowie, którzy mają swoje własne cele.

Fineyowi przyjdzie zmierzyć się ze światem, którego istnienia nigdy by nie podejrzewał, skonfrontuje swoje wyobrażenia z rzeczywistością, pozwalając ponieść się czarodziejskiej fali.

Opowieść snuta przez Baccalaria, to podróż pełna magii i niezwykłości. Przez książkę przemierzają duchy, strachy, olbrzymy, a bohaterowie na każdym kroku stykają się z magicznymi przedmiotami: peleryną niewidką, złotym atramentem, pająkiem reperatorem, spodniami ze szkockiej żywej wełny, kijem podróżnym, czy też siecią tkaczy snów.
Magia snuje się za bohaterami niczym cień, sprawiając, że ich życie wyrwane zostaje z rutyny i przewidywalności.
W okamgnieniu stają się uczestnikami wydarzeń nieprawdopodobnych. Ci, którzy do niedawna narzekali na senność i nudę miasteczka, dziś zmagają się z postaciami rodem z baśni  i bajek. Stają oko w oko z niebezpieczeństwami, by dać świadectwo swojej mężności i gotowości do poświęcenia.
Wszystko to w fantastycznej oprawie graficznej, będącej uciechą dla oka. Fantastyczne szkice wieńczą każdy kolejny rozdział, ilustrując to, co wymagające zobrazowania. Iacopo Bruno wykonał kawał świetnej roboty, szkicując – jak mówi – ołówkiem magicznym. Nie ulega to wątpliwości.

Gwarantuję, że przy tej lekturze ani Wy, ani Wasze dzieci nie będziecie się nudzić. Spędzicie za to szare, jesienne popołudnie w atmosferze przypominającej najwspanialsze chwile z dzieciństwa, kiedy to Wasza wyobraźnia pracowała na tyle silnie, że była w stanie wygenerować obrazy dziś czytane na kartach książek.
Dajcie się skusić!

środa, 20 listopada 2013

Duchy polskich miast i zamków – Paweł Zych, Witold Vargas


Tytuł: Duchy polskich miast i zamków
Autor: Paweł Zych, Witold Vargas
Wydawnictwo: BOSZ
ISBN: 978-83-7576-205-1
Ilość stron: 208
Cena: 34,90

Mając w pamięci przepięknie wydany i ilustrowany Bestiariusz słowiański, będący nieocenionym źródłem wiedzy o lokalnych wierzeniach, niewiele było trzeba, bym dała się porwać kolejnej publikacji Witolda Vargasa i Pawła Zycha, utrzymanej w podobnym duchu.
Właśnie – duchu. Tym razem bowiem, panowie wzięli pod lupę najpopularniejsze duchy nawiedzające polskie miasta i zamki – a tych, jak wiemy nie brakuje.
Całość uporządkowano według województw. W ich obrębie wyszczególnione zostały najbardziej znane i najczęściej pojawiające się w tradycji zjawy, mające moc straszenia i stanowiące jedne z najważniejszych elementów lokalnej kultury, o który pytają się odwiedzający kolejne miasta turyści. Książkę tę otwiera mapa Polski, na której wyróżniono kolejne województwa i podano numery stron, na których można znaleźć konkretne informacje.
Ten wyjątkowy spis treści do jedynie preludium do tego, co czeka nas w środku.
A tam – feeria kolorów, bogactwo strachów i zjaw, prawdziwa plejada gwiazd spoza tego świata. Obok skrótowych opisów konkretnych zjaw i związanych z nimi wierzeń, pojawia się to, co stanowi o największej sile oddziaływania tej książki – fenomenalne ilustracje, budujące charakterystyczną estetykę publikacji.
Na kartach tej wyśmienitej książki znajdziemy (co odróżnia ją od Bestiariusza…) li postaci zamieszkujące tereny Polski, które pozbawione powłoki cielesnej, błąkają się po ziemskich miejscach zamieszkania, strasząc lub jedynie smutnie zawodząc, nie mogąc znaleźć drogi ucieczki z tego padołu.
Opisywane postaci, z których każda stanowi istne kuriozum, a wszystkie razem dają wyraz polskiej tradycji ludowej, posiadają własne odnośniki do konkretnego źródła w przebogatej bibliografii. Zaplecze źródłowe tej książki jest bowiem niewyobrażalnie wielkie! Jeśli więc ilustracje w niej zawarte jedynie Was rozochocą i rozniecą głód wiedzy bardziej rozbudowanej, autorzy zadbali także o to, dostarczając, na końcu publikacji, szeroki wybór pozycji, do których warto sięgnąć, by poszerzyć swoją wiedzę o wierzeniach Polaków, których echa do dziś słyszymy.
Oprócz galerii duchów, autorzy starają się odpowiedzieć na pytanie o to, skąd tak naprawdę biorą się legendy je opiewające. Wspominają wówczas o wierze w życie pozagrobowe, sięgającej jeszcze czasów pogańskich, kiedy to popularną praktyką były dziady, zastąpione później chrześcijańskim świętem zmarłych. Jako jedno ze źródeł wymieniają oni również nietypowe życiorysy mieszkańców miast, które wywarły na ludności je zamieszkującej ogromny wpływ, szerząc dobrą lub złą sławę, tych, których dotyczyły. Wspominają także o wpływie wątków staro- i nowotestamentowych, jako niewyczerpane źródło inspiracji dla legend.
By ułatwić czytelnikowi wędrówkę szlakiem duchów, autorzy dokonali pewnych podziałów, pokrótce je wyjaśniając. Wyróżnili oni duchy zamkowe, miejskie, wiejskie, podziemi, podwodne, cmentarne, leśne, polne i drogowe. Wśród nich lokują się znakomitości, białe damy, rycerze, nikczemnicy, duchy pospolite, wieczne, zbawione i wiele, wiele innych.

Doskonała to książka, przybliżająca bogate spectrum lokalnych wierzeń w duchy, po dziś dzień ukazujące się mniej lub bardziej przypadkowym ludziom.
Dajcie się porwać w tę tajemniczą i bogatą podróż, pozwólcie sobie na kontakt z okolicznymi duchami – naprawdę warto!

Autorzy niesieni dotychczasowym sukcesem i uznaniem swoich książek, zapowiadają kolejne, których już teraz nie mogę się doczekać. Ma być o duchach polskich wsi i bezdroży, diabłach, aniołach i świętych, zbójnikach, czarownicach i innych postaci wpisujących się w bogactwo polskiej kultury i wierzeń.

niedziela, 6 lutego 2011

"E. E." Olga Tokarczuk

Olga Tokarczuk. Zdobywczyni wielu prestiżowych nagród, pisarka,eseistka,psycholog. Można by wymieniać długo.
Nie umiem pojąć fenomenu tej pisarki.
Albo to ja mam kiepską rękę do jej książek, albo to jej książki kiepsko do mnie trafiają.
Z racji, że jednym z tegorocznych wyzwań jest sięganie po literaturę zdobywców Nike, po raz kolejny postanowiłam dać jej szansę. Zobaczyłam jak są oceniane poszczególne książki i postanowiłam wypożyczyć "E.E.".
Opisu z tyłu nie było, może to i dobrze.
Akcja toczy się w 1908 roku we Wrocławiu.
Młodziutka Erna Eltzner mdleje i od tego momentu zaczyna być uczestnikiem dziwnych wydarzeń. Widzi nieżyjące osoby, których nie znała, rozmawia z duchami. Jej matka zafascynowana faktem, że jej najmniej charakterystyczna, najbardziej nieporadna córka otrzymała rodzinny dar udaje się do lekarza.
Okazuje się, że Erna jest medium. Lekarz Loewe, Artur Schatzman ( badacz mózgu, student) Walter Frommer, psychoanalityk da Vogel oraz cała rodzina i sąsiedztwo zaczynają brać udział w seansach spirytystycznych, podczas których przez Ernę przemawiają różne duchy. Zarówno rodziny, jak i osób całkowicie nieznanych.
I właściwie tutaj fabuła się kończy.
W książce opisanych jest kilka seansów, spotykają się różne poglądy, dochodzi do konfrontacji nauki z wiarą.
Fakt faktem- czyta się szybko, lekko, nie powiem, żebym podczas lektury była całkowicie znudzona. Jednak nic mnie tutaj nie zaskoczyło ani nie zachwyciło. Podejrzewam, że tak samo szybko jak przeczytałam, tak samo szybko zapomnę, że w ogóle to zrobiłam.
W moim odczuciu bardzo przeciętna książka.
Może ja do Tokarczuk jeszcze nie dorosłam, może czegoś w jej prozie nie zauważam,a może trafiam na złe książki. Mimo to nie poddaję się i mam do Was, drodzy czytelnicy wielką prośbę. Jeśli kiedykolwiek czytaliście jakieś książki Pani Olgi, które możecie mi polecić - zróbcie to. Mam wielką ochotę się do niej przełamać, jednak ciągle nie zostało mi to dane. Mam nadzieję, że pomożecie;)

3,5/6