Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchowość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchowość. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Po schodach do nieba – Betty J. Eadie


Po ostatniej, dość kiepskiej książce o zaświatach  sądziłam, że chwilowo odłożę podobne lektury na półkę.

Na szczęście jednak, wcale tego nie zrobiłam. Sięgnęłam do publikacji Po schodach do nieba Betty J. Eadie i zupełnie przepadłam. Tego było mi trzeba! Nieprawdopodobne jak słowo czytane potrafi nieść ukojenie, uspokojenie i pokrzepiać.

Książka jest zapisem doświadczeń autorki, o której lekarze sądzili, że zmarła. Jej ciało nie reagowało na reanimację, zatem prowadzący ją doktorzy zrezygnowali z dalszych działań ratunkowych W czasie gdy oni bez skutków walczyli o jej życie, ona znajdowała się w miejscu, o jakim nigdy nie śmiała marzyć. Szczęście towarzyszące jej wędrówce było nie do opisania tak bardzo, że autorka na wiele lat zrezygnowała z  opowiedzenia swojej historii światu.

Teraz jednak robi to, niosąc nadzieję, pokój i światło wszędzie tam, gdzie dociera jej poruszająca historia.
Eadie przekonała się, że życie nie kończy się na ziemi, lecz przekracza śmierć, prowadząc nieśmiertelną duszę tam, gdzie przynależy od zawsze. Pokazuje świat, do którego dążymy, którego pragniemy, a którego nigdy nie zaznamy na ziemi na skutek cielesnego ograniczenia. Biologia to tylko część tego, co nas czeka.

Autorka rzuca nowe światło na doświadczenia z pogranicza śmierci: pokazuje dusze istniejące zanim znalazły się w swoich ziemskich powłokach, wskazuje jak wielki mają one wpływ na wybór swojego przyszłego życia i osób, które spotkają – uzasadnia rodzenie się przyjaźni, relacje rodzinne, a także nasze cierpienia, choroby i życiowe doświadczenia mające przysłużyć się duchowemu wzrostowi. I niesie jeden podstawowy przekaz – przekaz miłości, którą musimy się darzyć bez względu na wszystko. Mówi również o wpływie pozytywnego myślenia na energię, która się wokół nas wytwarza, przypomina o radości życia, którą wielu utraciło, prezentuje jak przebiega proces leczenia, podczas którego dusze uzdrawiają ciało. Pokazuje, że śmierć to jedynie przejście do innego stanu, a ziemia to czas edukacji, nic więcej. Prowadzi także przez sąd, który sami nad sobą będziemy czynić i wskazuje efekt kół na wodzie, którego codziennie jesteśmy uczestnikami: to, co daję, jest tym co dostaję. Każdy mały gest zatacza coraz większe koła na wodzie: nieważne czy jest dobry, czy zły.

Jej opowieść, mimo że dotyka tematyki niełatwej, budzącej kontrowersje albo przez wielu ludzi wkładanej między bajki lub traktowanej jako efekt halucynacji towarzyszących wydzielaniu przez organizm człowieka pewnych substancji w  obliczu śmierci, jest piękna i niezwykle prosta – sprawia, że to co niezrozumiałe i nie do ogarnięcia, nagle staje się nieco bardziej oczywiste, logiczne i spójne.
Przede wszystkim jednak Eadie głosząc swoją historię śmierci, uczy jak należy żyć.

Piękna i poruszająca. Jedna z lepszych opowieści o życiu po śmierci, jaką dotąd czytałam. 




niedziela, 7 czerwca 2015

Jak możemy zostać uzdrowieni – Christoph Haselbarth, dr Peter Riechert


Współczesny świat toczy coraz więcej chorób. I, mimo że medycyna posuwa się do przodu, wciąż są przypadłości, na które nie ma ona lekarstwa, albo które mimo szybkiej lekarskiej interwencji mają skłonność do nawrotów.

Przyczyn może być wiele: zanieczyszczone środowisko, złe odżywanie, geny, wirusy, stres. Czy zdajemy sobie jednak sprawę z coraz mocniej nagłaśnianego powiązania chorób organizmu z  chorobami duszy i psychiki? O chorobach psychosomatycznych słyszał chyba każdy, nie wszyscy jednak biorą je na poważnie. A przecież psychika i ciało to jeden organizm, w którym niedomaganie jednej struktury, pociągnie za sobą zaburzenia w  drugiej. Jak inaczej wyjaśnimy wpływ stresu/lęku na rozwój wielu chorób? Albo jak wyjaśnić wpływ choroby ciała na częstsze występowanie depresji?

Choć nie zdajemy sobie z  tego sprawy, także kondycja duchowa wpływa na stan naszego organizmu. A tę, niestety, coraz bardziej i częściej się zaniedbuje.

Jak możemy zostać uzdrowieni. Uwolnienie drogą do uzdrowienia, to książka Christopha Haselbartha i dr. Petera Riechtera napisana w  oparciu o doświadczenia grupy chrześcijańskiej lekarzy, podejmująca wciąż kontrowersyjnych powiązań zdrowia fizycznego i duchowego. Nie jest ona publikacją opartą jedynie na chrześcijańskiej teologii, ale też na medycynie i konkretnych przypadkach chorobowych oraz ich późniejszej terapii, co z  góry wyklucza wszystkie ewentualne zarzuty mogące być jej stawiane.

Autorom książki bardzo zależy, by była ona odczytywana należycie i stanowiła źródło pomocy oraz wsparcia. Pożytek przyniesie ona jednak dopiero wtedy, gdy zastosujemy się do kilku oczywistych zadań ujętych przez twórców we wstępie.

O co jednak chodzi? Życie człowieka często zdominowane jest przez utrwalone postawy powodujące różne dolegliwości. W książce tej, autorzy (na podstawie wieloletnich badań) zapisali jakie, powodują konkretne konsekwencje zdrowotne i co zrobić, by się ich pozbyć. Choć dla wielu może brzmieć to nieprawdopodobnie, wystarczy odrobina wiary, by doświadczyć prawdziwej mocy tych działań. O części mogę opowiedzieć z własnego doświadczenia sprzed kilku lat (depresja, lęki i in.).
Autorzy gorąco zachęcają do porzucenia takich życiowych postaw jak gniew, chowanie urazy, lęk, brak samoakceptacji, samooskarżanie się, skłonność do agresji, stres, twardość serca i wiele, wiele innych.

Twórcy książki problemy poruszają całościowo, choć syntetycznie: nazywają chorobę, podają jej możliwe duchowe i psychiczne przyczyny, zarysowują przyczyny medyczne, a następnie projektują terapię: duchową i medyczną. Częstokroć wystarczy jedynie pierwsza z nich,  by zauważyć całkowite cofnięcie się choroby, wymaga to jednak wielkiego zaufania Bogu i odkrycia blokad na nas ciążących.

Brzmi jak magia? A nie powinno. To przykłady współczesnych uwolnień prowadzących do uzdrowień. Takie rzeczy dzieją się codziennie, na całym świecie. Nie każdy jednak ma świadomość takich możliwości. Koszty są żadne, a efekty powalające: pełnia zdrowia, dobre samopoczucie, pokój, szczęście.

Jeśli zatem macie w  sobie dość wiary – polecam. Działa. Macie moje słowo i słowo osób, których świadectwa umieszczone zostały na końcu jako przykład skuteczności tej duchowej terapii.



sobota, 28 marca 2015

Po drugiej stronie – Michael H. Brown





Tę książkę należy traktować jako serię rozważań przygotowujących do życia wiecznego[1].

Świadomość śmierci tkwi w każdym z nas. Z  jej nieuchronności zdajemy sobie jednak najczęściej sprawę dopiero wtedy, gdy chorujemy my lub ktoś nam bliski albo nagle tracimy kogoś znajomego, kto przecież wcale nie chorował, był młody, w  pełni sił, aż nagle – z  dnia na dzień – przekroczył tę niewidzialną granicę, pozostawiając nas z  bólem, niedowierzaniem i innym niż dotąd stosunkiem do przemijalności.
Niezaprzeczalnie śmierć dotknie każdego – nie dla każdego jednak wiązać się ona będzie z  powrotem do życia ziemskiego. Doświadczenie śmierci klinicznej dane jest nielicznym. Ci jednak, dzieląc się swoimi niezwykłymi doświadczeniami z innymi ludźmi, świadczą o tym, co czeka nas po przekroczeniu jej progu.

Książek poświęconych temu przeżyciu powstało już wiele – są one mniej lub bardziej wiarygodne, mniej lub bardziej służące dobru. Próbę zebrania wielu takich doświadczeń w  jednym miejscu i wskazaniu na ich cechy wspólne podjął także Michael H. Brown – amerykański dziennikarz śledczy, który po nawróceniu na katolicyzm odnajduje w  nim pełnię życia, angażując się w  każde jego działania. Znany jest z  dwu innych książek wydanych w  Polsce – Duchy wokół nas oraz Ostatnia godzina.

Ta książka to swoiste memento – zebrane tu świadectwa nie mają służyć przestraszeniu czytelnika czy też zbałamuceniu go – mają za to uwrażliwić na to, co wiemy, a co próbuje nam się wszelkimi sposobami wyperswadować – że żyjąc na ziemi, planujemy sobie życie po śmierci. Od nas zależy, jak szybko przemierzymy pośmiertny tunel i co znajdziemy u jego zwieńczenia – bramy niebios, bramy piekieł czy bramy czyśćca, gdzie dokonać się  będzie musiało nasze oczyszczenie.
Brown pokazuje na złożoność owych stanów i ich wielopoziomowość – szczególnie czyśćca. 


W  głównej komorze czyśćca jest kilka stadiów zadośćuczynienia. Najgłębsze pokłady, gdzie cierpi się najdotkliwsze męki, przypominają tymczasowe piekło[2].

Ze świadectw zawartych w  książce wyłania się jego hierarchiczny układ, uzależniony od stopnia naszego „wewnętrznego brudu”. Brown pokazuje jak inaczej spojrzymy na nasze życie i wszystko co nas spotkało po śmierci – jak konieczne i logiczne okaże się każde wydarzenie, każde cierpienie, każda decyzja. Ponadto będziemy mogli ujrzeć alternatywne wersje swojego życia – takie jakie byłoby ono, gdy w  momencie podejmowania decyzji poszlibyśmy w innym niż obrany przez nas kierunek.
Brown przypomina, że sądzeni będziemy nie z  tego, co w  naszych oczach uchodzi za ważne, lecz z  tego, co Bóg uzna za istotne – nasze życie dla bliźnich, bezinteresowność (ile razy zdarzyło Wam się coś zrobić bez myślenia o własnych korzyściach?), uśmiech, pociechę, drobne gesty – zarówno dobre i jak złe – mające działanie lawinowe, którego nawet nie jesteśmy w  stanie sobie wyobrazić. Nasze jedno odburknięcie, może przenieść się z  jednej na drugą osobę tak daleko, by w ostatniej linii doprowadzić nawet do morderstwa – przyjmując taką perspektywę zupełnie inaczej spojrzymy na swoje zachowanie. 


W  życiu tak naprawdę znaczenie mają rzeczy pozornie nieistotne. Żyjmy jego pełnią. Natychmiast wybaczajmy drobne zniewagi. Ludzi, wokół których się obracamy brońmy przed trybunałem własnych myśli. Nie cieszmy się z ich niepowodzeń[3].

Autor wskazuje jak wiele zła sami na siebie sprowadzamy złorzecząc innym, zapominając o modlitwie szczerej, popadając w  obojętność i oziębłość.
Choć to świadectwo radosne i pełne nadziei, zawiera wiele przestróg, które powinnyśmy wziąć pod uwagę w  naszej codzienności. Łatwo podczas lektury o szczegółowy rachunek sumienia, wiwisekcję własnego życia i konieczne poszerzenie perspektywy, a nie zogniskowanie się na sobie samym.
Dla mnie książka ta okazała się niezwykle cenną lekturą, potrzebną, uspokajającą i przywracającą mnie na właściwe tory. We współczesnym świecie łatwo się zagubić – ważne, by mieć wówczas obok siebie wartościowe pozycje, które ustawią nas do pionu. Jedną z  nich jest właśnie książka  Browna.
Nawet jeśli nie wierzycie w to wszystko, co zostało tutaj opisane, bo przecież każdy z nas na własnej skórze przekona się o tym co nas czeka dopiero w chwili śmierci, warto tę publikację czytać, by samemu się duchowo rozwijać.
Polecam do namyślenia się.


[1] Michael H. Brown, Po drugiej stronie, Kraków 2013, s. 141.
[2] Tamże, s. 180.
[3] Tamże, s. 153.




wtorek, 10 lutego 2015

Prostota – Bill Hybels


Tytuł: Prostota
Autor: Bill Hybels
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 978-83-64647-11-6
Ilość stron: 368
Cena: 34,90zł


Mam wrażenie, że naszym światem rządzą dychotomiczne wartości – z  jednej strony jesteśmy uwikłani w  konsumpcjonizm, od którego nie sposób się uwolnić, tak silnie został w  nas zakorzeniony; z drugiej zaś coraz częściej do głosu dochodzą dążności minimalistyczne – chcemy mniej mieć, mniej kupować, mniej zjadać, mniej… . Wszystko po to, aby – paradoksalnie – osiągnąć pełniejsze i spokojniejsze życie, które utraciliśmy, zachłysnąwszy się dostępnością wszystkiego, tak różną od doświadczeń peerelowskich.
O popularności minimalizmu wyrażanego przez wyrzucanie zbędnych ubrań, bibelotów, sprzętów, wszystkiego tego, co przez lata zgromadziliśmy, po to, by osiągnąć wspomniane „,mniej”, świadczą coraz liczniejsze i coraz chętniej kupowane poradniki odsłaniające wiedzę, zdawać by się mogło tajemną, dotyczącą tego, jak to zrobić. Pewnym jest, że usunięcie bałaganu z naszego zewnętrza, spowoduje większy spokój w wewnętrzu. Pewnym jest jednak również to, że samo pozbycie się zbędnych ubrań nie wystarczy, by osiągnąć pełnię pokoju płynącego z  głębi nas samych. Owszem – daje to pewną ułudę większej władzy nad swoim życiem, jednak, by prawdziwie ją osiągnąć potrzeba czegoś więcej – potrzeba wprowadzenia strategii minimalistycznej do naszej duchowości.
Jednym z  lepszych przewodników na tej – trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie – niezwykle trudnej i wymagającej ogromnego samozaparcia ścieżce prostowania życia jest – w  mojej opinii – Bill Hybels, autor znany m.in. z  książek Potęga Bożego szeptu czy Życie, które działa.
On to wielokrotnie udowodnił już czytelnikom na całym świecie, że jego rady zastosowane w  praktyce mają mierzalną skuteczność.

Przemęczony. Sfrustrowany. Przytłoczony. Wiecznie poirytowany. Uwikłany w znienawidzoną pracę. Wyładowujący złość na bliskich.

Czy którekolwiek z  powyższych określeń, aby Cię nie dotyczy? Każde?
Jeśli tak, doskonale wiesz, że można by je tylko mnożyć, a każde z  nich sprowadzałoby się do tego samego – w  którymś miejscu swojego życia dramatycznie zabłądziłeś i teraz tak bardzo przyzwyczaiłeś się do nowej rzeczywistości i ciągłego utyskiwania, że nawet przez myśl ci nie przyjdzie, by coś zmienić. Współczesne tempo życia, wieczne poczucie bycia zmuszonym do wykonywania niechcianego zawodu tylko dlatego, by w  ogóle mieć pracę, życie w  niezgodzie ze swoimi przekonaniami, stałe oddalanie się od rodziny, uciekanie w pracę czy inne formy eskapizmu – ogłupiające filmy, niby-spotkania z  niby-przyjaciółmi podtrzymujące niby-przyjaźń, kancerogenne dla duszy relacje czy wreszcie tworzenie ułudy szczęśliwości i dostatku – to wszystko sprawia, że za naszym niemym przyzwoleniem niszczone jest to, co najcenniejsze -  jedyne życie jakie mamy.
Dając się uwikłać w  narzucony rytm i sposób życia tracimy z  oczu to co najważniejsze: zdrowe relacje, oparte na miłości; czas na rozmowę bliskimi, a nie jedynie wspólne „przebywanie” przed telewizorem, nawet wtedy, gdy jesteśmy niewypowiedzianie zmęczeni. Kiedyś nie będziemy rozliczani z  ilości obejrzanych filmów czy wspólnie przesiedzianych popołudni, nikt nie zapyta ile pracowaliśmy godzin: zdamy za to relację z  tego, jak traktowaliśmy bliskich i czy słowo „b l i s k i” naprawdę coś znaczyło.
Hybels żarliwie zachęca, by wziąć życie w  swoje ręce, póki nie jest na to za późno oraz zmienić je: pozbyć się tego, co zbędne (sztucznie wytwarzane obowiązki, przedkładanie kompulsywnego sprzątania nad kojącą rozmowę z  rodziną; podejmowanie nowych zobowiązań, które zamiast nas rozwijać – frustrują; zgoda na wszystkie propozycje znajomych; nieumiejętność odmawiania, nawet gdy wiemy, że robimy coś kosztem samych siebie; przedkładanie próśb obcych lub dalszych znajomych nad prośby i pragnienia bliskich; brak wydzielonego w  planie dnia czasu na autorefleksję, modlitwę, czas dla ukochanych etc.).  Autor pokazuje jak umiejętnie wykorzystać to, co nam bliskie i znajome (kalendarz), by dobrze zaplanować dany nam czas, zanim na trwałe nowe zwyczaje wejdą nam w  nawyk – chce on, byśmy świadomie wybrali prostsze życie, za które pewnie wielu się na nas nie raz obrazi – czyż ważniejsze nie jest jednak własne szczęście niż niedojrzałe postawy roszczeniowe innych?

Zatem: czyśćmy szafy, czyśćmy biurka, pozbywajmy się balastu – najważniejsze jednak, by oczyścić duszę: z  niezdrowych pożądań, ze zgubnych przyzwyczajeń. Hybels wymienia najważniejsze dziedziny, w  których należy zaprowadzić porządek, by móc zacząć żyć prościej. Za zmiany oferuje życie, w  którym w  miejsce wycieńczenia pojawia się pełnia energii, nadmiar obowiązków zastąpiony zostaje dobrą organizacją, poczucie przytłoczenia wyparte zostaje przez poczucie, że panujemy nad swoim życiem, poczucie spełnienia wypełnia przestrzeń dotychczasowego niepokoju, a nad całością przyświeca koncentracja na tym, co najistotniejsze.
Brzmi bajecznie, prawda?

Zachęcam do podjęcia wysiłku walki o siebie!


PS No i ta okładka - boska!