Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jojo Moyes. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jojo Moyes. Pokaż wszystkie posty

piątek, 9 lutego 2018

Ostatni list od kochanka - Jojo Moyes



Ellie to młoda dziennikarka, która podczas swojej pracy natrafia na ślad romansu sprzed lat – znajduje korespondencję, która porusza ją do głębi. Oto dwoje młodych ludzi – nieszczęśliwa mężatka Jennifer, żyjąca u boku bogatego męża i Anthony – reporter często wyjeżdżający do ogarniętej wojną Afryki spotykają się i jak rażeni piorunem zaczynają pałać do siebie ogromnym uczuciem. Lata 60’ nie były czasami rozwodów, a każde odejście i romans kobiety traktowane były niezwykle krytycznie.

Parze zostało zatem jedynie pisanie listów i przekazywanie ich za pomocą pocztowej skrytki. Z czasem jednak przestało im to wystarczać – gdy jednak Jennifer postanowiła odejść od męża, uległa tragicznemu wypadkowi samochodowemu, na skutek którego utraciła pamięć. W czasie rekonwalescencji, gdy natrafiła na ślad listów, mąż wmówił jej, że jej kochanek zginął tego samego dnia. Kobieta nie ma powodów, by mu nie wierzyć. Do czasu, gdy po czterech latach niespodziewanie spotyka Anthony’ego…

Historia tej dwójki, to opowieść o ciągłym mijaniu i spóźnianiu się o sekundy. Ta jednak ma swoje odbicie także w życiu Elle, która sama uwikłana jest w romans z żonatym mężczyzną i odbiera odkrytą przez siebie opowieść bardzo osobiście.

Jojo Moyes ze znaną sobie wprawą tak żongluje narracją, że czytelnikiem zaczynają targać emocje tak ogromne, iż nie sposób ich opisać. Książkę wertowałam niecierpliwie, w  myślach żądając, by wszystko zakończyło się tak, jak sobie wymarzyłam. Niestety, autorka co rusz doprowadzała mnie do czytelniczego szału, komplikując życie bohaterów tak bardzo, że miałam ochotę lekturą rzucać.

Jak często zdarza Wam się podczas czytania krzyczeć, głośno komentować, przerywać lekturę, by się uspokoić, zrobić parę wdechów i na nowo wracać do przerwanego miejsca? Ostatni list od kochanka zapewnił mi takich momentów mnóstwo i – choć może zabrzmi to dziwnie – to jest największą miarą wartości tej książki. Buzujące emocje, nieprawdopodobne oddziaływanie na czytelnika i niewyobrażalna zdolność autorki do takiego pisania, by w czytelniku dokonać swoistego katharsis.

Jestem zachwycona – opowieść ta całkowicie mnie wyżęła – pochłonęła, rozbiła na drobniusieńkie kawałeczki, a później poskładała z powrotem. Cu-do-wna! Poruszająca, ewokująca nieprawdopodobne emocje, powodująca takiego książkowego kaca i tak niesamowite wrażenia po lekturze, że nie sposób czytać po niej cokolwiek innego. Z jednej strony żałuję, że przeczytałam ją dopiero teraz, z drugiej zaś wierzę, że każda książka ma swój czas i ten był dla niej idealny.


Gorąco polecam! Opisy nie kłamią – to jedna z najpiękniejszych powieści Moyes.



Recenzje innych książek Moyes na blogu:


wtorek, 18 lipca 2017

We wspólnym rytmie - Jojo Moyes


Jojo Moyes powraca z powieścią, w której ludzkie losy splatają się w sposób godny zawadiackiego humoru lubującego się w dramaturgii życia.

Natasha rok temu rozstała się z mężem. Niedługo czeka ich oficjalna sprawa rozwodowa oraz podział majątku, w tym domu, w którym obecnie mieszka kobieta. Po odejściu Maca, bohaterka niemalże  z  biegu i bez czasu na ochłonięcie, weszła w związek z Conorem i całkowicie skupiła się na karierze. Jej życie zogniskowane było właściwie wokół pracy polegającej na prawniczej pomocy dzieciom i usiłowaniu bycia profesjonalistką.

Gdy pewnego dnia na jej drodze staje  nastoletnia Sarah, kobieta odruchowo postanawia jej pomóc w kłopotliwej sytuacji, nie wiedząc jeszcze, że to spotkanie będzie dla niej prawdziwym chichotem losu. Na skutek feralnego zbiegu okoliczności, dziewczyna pozostanie bez opieki, gdy jej dziadek trafi w ciężkim stanie do szpitala, a do mieszkania Natashy na jakiś czas wprowadzi się jej prawie były mąż. Wiedzeni instynktem bohaterowie, ryzykując swoje nowe związki oraz życie zawodowe, postanawiają stać się dla Sary tymczasową rodziną zastępczą, odgrywając przed światem nieznajomych idealne małżeństwo.

Postawieni w bardzo niekomfortowej sytuacji Natasha i Mac muszą nie tylko zająć się buńczuczną nastolatką, jak również uporać się po raz kolejny z własną traumą wywołaną niemożnością posiadania dzieci, ale także nauczyć się – chociaż na chwilę – na powrót żyć obok siebie bez skakania sobie do gardeł. Sprawy wcale nie ułatwiają notoryczne ucieczki Sary ze szkoły, pretensje nowego partnera bohaterki oraz bardzo ważna i duża sprawa, nad którą obecnie pracuje ona w kancelarii. Życie nic jednak nie robi sobie z jej planów o wielkiej karierze, lecz za sprawą zbuntowanej nastolatki, postanawia pokazać jej co naprawdę się liczy i gdzie znajduje się jej miejsce.

Kolejna powieść Moyes to prawdziwy wyciskacz łez, pokazujący, że życie to tak naprawdę suma naszych wyborów, które – w zależności od punktu widzenia – mogą mieć zupełnie inne konsekwencje niż moglibyśmy przypuszczać. Narracja prowadzona jest dwutorowo – oczami Natashy i oczami Sary – dwu kobiet, które dzieli przepaść wieku i doświadczeń, ale które łączy jedno – ogromna siła i pasja.

We wspólnym rytmie to nic innego, jak opowieść o miłości – damko-męskiej, rodzicielskiej, dziecięcej, opiekuńczej, a także o towarzyszących jej marzeniach. Książka ukazuje wieloaspektowość tego uczucia. Moyes wzrusza i porusza, pokazując, że nic w  życiu nie jest do końca stracone i zawsze warto dać drugiemu człowiekowi drugą szansę, bez względu na to, jak złe wrażenie na nas wywarł. Autorka zdaje się podkreślać, że złe zachowanie i atakowanie drugiego człowieka oraz agresja, niejednokrotnie są wynikiem zranień, którymi doświadczył nas los. I bez znaczenia pozostaje tutaj wiek – młodszy, wcale nie oznacza, że mniej poraniony. Bohaterowie Moyes to postaci, z którymi bardzo łatwo można się zidentyfikować: zbuntowana i sfokusowana na spełnieniu obietnicy Sara; pozornie zimna i niepotrafiąca nawiązać relacji Natasha; wiecznie flirtujący Mac; wymagający dziadek – każdy z nas znajdzie w którymś z  bohaterów odbicie cząstki siebie, dzięki czemu zrozumienie ich motywacji przyjdzie nam z łatwością.


Bardzo dobra, pełna mądrości powieść o sile miłości, marzeń i pasji, zdolnych pokonać każdą przeszkodę. Polecam ją Waszej uwadze. Moyes udowadnia, że tytuł ulubienicy polskich czytelniczek, który sobie zaskarbiła, nie jest wcale przypadkiem. 

Premiera 2 sierpnia.

***

Inne książki Jojo Moyes:

Zanim się pojawiłeś / Kiedy odszedłeś / Ostatni list od kochanka / Razem będzie lepiej / Dziewczyna, którą kochałeś 

piątek, 6 stycznia 2017

Dziewczyna, którą kochałeś - Jojo Moyes (recenzja przedpremierowa)



Dziewczyna, którą kochałeś to Jojo Moyes jakiej dotąd nie znałam.

Opowiedziana przez nią historia sięga czasów I wojny światowej, kiedy to w hotelu madame Lefèvre stacjonować zaczęli niemieccy okupanci, których ta musiała żywić. Ich dowódcą był kommandant, któremu w  oko wpadł niezwykły obraz wiszący na jednej ze ścian Dziewczyna, którą kochałeś. Jego autorem był mąż Sophie, aktualnie przebywający w obozie pracy. 

Mimo że bohaterka nie przyjęła Niemców z własnej woli, w oczach sąsiadów stała się zdrajczynią, mającą dostęp do najwykwintniejszego jedzenia, podczas, gdy oni cierpieli głód oraz bratającą się z wrogiem. Pomówieniom nie było końca, szczególnie wówczas, gdy kobieta poza oddaniem kommandantowi upatrzonego sobie przez niego obrazu, dopuściła się czegoś strasznego, po to tylko, by kupić swojemu mężowi wolność.


Jej historia ożywa niemalże wiek później, kiedy to Liv, kobieta niemogąca się pogodzić z przedwczesną śmiercią swojego męża, za największą wartość uznająca obraz przypominający jej o dawnym życiu, tonąca w długach i zrozpaczona, spotyka na swojej drodze Paula. Wydaje się, że mężczyzna może pomóc uleczyć jej rany. Okazuje się jednak, że na drodze do ich szczęścia stanie ów hołubiony obraz, o który teraz, po wielu latach, upominają się jego rzekomo prawowici właściciele, sądzący, że został on skradziony ich rodzinie podczas wojny.

Liv zaczyna walczyć o obraz, a także o siebie oraz… Sophie. Zapomnianą, zhańbioną, okrytą złą sławą. Jest zdeterminowana zrobić wszystko, byle tylko oczyścić jej imię i zachować dzieło sztuki.
Obie kobiety, poza dziełem malarskim, łączy postawa waleczności. Każda z nich pragnie odzyskać coś, co utraciła i każda jest w stanie w imię tego poświęcić bardzo wiele.

Moyes utkała powieść o oddaniu, stracie, tęsknocie i walce o ideały oraz prawdę i szczęście. Jej bohaterki, to niezwykle silne osobowości, które mimo przeciwności losu są skłonne do heroicznych postaw i gestów. Choć tematyka nie jest łatwa, przedstawione dylematy moralne również nie – jej wartość jest nie do przecenienia. Oczywiste dobro zestawia pisarska z chorobliwą wręcz nienawiścią podsycaną przez plotki i pomówienia, zdolną zniszczyć niejedno serce. Całość napisana jest z wielką pasją i dbałością o szczegół oraz zakorzenienie w historii.

Bardzo dobra powieść, która ponad walką o prawo do własności stawia sentyment, przywiązanie i symbolikę. Istotniejsi od pieniędzy i kariery są zaś ludzie, których kochamy, i na których nam zależy.

Warto.




środa, 18 marca 2015

Karma wraca (Jojo Moyes – Razem będzie lepiej)



Jojo Moyes utkwiła w mojej pamięci za sprawą fenomenalnej książki Zanimsię pojawiłeś. Emocji towarzyszących tamtej lekturze nie potrafię porównać z niczym innym – było intensywnie, gorąco i – co pozornie może wydać się wadą – czytałam z rosnącą furią. Losy bohaterów tak silnie mną wstrząsnęły, że jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę, nie byłam w  stanie nic sensownego o niej powiedzieć.
Nie ukrywam, że na podobne doświadczenia czytelnicze liczyłam przy okazji Razem będzie lepiej – powieści, która ma najdoskonalszą okładkę, jaką kiedykolwiek dane mi było w  Polsce zobaczyć. Przypomina mi ona angielskie obwoluty, do których zawsze tęskniłam i wzdychałam – nie ukrywam, że szata graficzna stanowi o ogromnej jakości tej pozycji, zatem osobie odpowiedzialnej za projekt – chapeau bas. Jeśli jednak okładka nie zrobiłaby swojego, zrobi to treść, która znów zawojowała mną na długie godziny.

Rozpoczyna się jak typowa powieść dla kobiet o melodramatyczno-ironicznym sztafażu. Jess pracuje na dwa etaty, by zapewnić swojej rodzinie byt: wychowuje Nicka, który nie radzi sobie z  prześladowaniami kolegów i proces zasypiania wspomagać musi sobie dawką trawki oraz Tanzie – niebywale uzdolnioną matematycznie dziewczynkę. Mąż opuścił ją, gdy zachorował na depresję i od dwóch lat nie wspomaga jej finansowo. Teraz ich córka ma szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, jednak to wymaga sporych pokładów pieniężnych, których Jess nie posiada.

Ed stanowi przykład zblazowanego biznesmena – zdaje się, że ma wszystko, w  związku z czym może gardzić biedniejszymi od siebie. Pieniędzy nigdy mu nie brakowało, toteż ich nie doceniał. Jego życie jednak powoli zamienia się w ruinę, gdy chcąc pozbyć się namolnej dziewczyny, zdradza jej poufne informacje o inwestycjach swojej firmy, a ona wykorzystuje je, by się wzbogacić.
Tych dwoje, pochodzących z  zupełnie różnych światów spotka się i razem wyrusza w  podróż do Szkocji, która na zawsze odmieni ich życia i postrzeganie ludzi z  innych klas społecznych.
Maniak niezdrowego jedzenia na wynos uwięziony zostanie w  jednym samochodzie z  fanką zdrowego i taniego odżywania, dwójką dorastających, nieszablonowych dzieciaków i psem o wyjątkowo wielkim sercu i posturze.

Choć książka ta nie doprowadzała mnie do szaleństwa tak jak poprzednia, jej wartość znajduję w  innym punkcie – w  końcu ileż tak wyczerpujących emocjonalnie pozycji byłabym w  stanie znieść! Książka oddycha emocjami, którymi jest przepełniona, dzięki czemu całkowicie absorbuje uwagę czytelnika.

To rzeczywiście – jak podają wydawcy – nowa jakość literatury, którą zwykło się nazywać kobiecą. Jest smutno i radośnie, jest boleśnie, i jest krzepiąco. Uczucia zostały w  niej zmieszane w  doskonałych proporcjach, czyniąc z  książki prawdziwie wykwintne danie główne w  dziennym jadłospisie kulturalnym.  W  którymkolwiek miejscu otworzycie tę książkę, zostaniecie wciągnięci w  opowieść toczącą się instynktownie. Wszystko jest w  niej na miejscu – dobro przyciąga dobro, karma wraca, a choć trzeba na nią nieraz wyjątkowo długo czekać, efekty wynagradzają wszelkie wcześniejsze przeciwności losu. Wystarczy wierzyć w  siebie, pokładać ufność w  drugim człowieku i zawsze kierować się moralnością.
Napisana z  polotem opowieść, którą koniecznie musicie przeczytać.

Premiera już 8 kwietnia. Mam nadzieję, że do tej pory Wasz apetyt na nią będzie stale rósł.