Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miód. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 marca 2018

Pasieka dredziarza - Ewa i Paweł Piątek



Pasieka dredziarza, to nic innego, jak świadectwo niesamowitej pasji i życia pod prąd. Nie jest to ani typowy poradnik pszczelarza, ani pamiętnik tegoż, ani też leksykon pojęć związanych z pszczelarstwem. Jest to za to hybryda wspomnianych form, napisana przystępnie, szalenie interesująco i z niezwykłą pasją. Podzielona jest ona na dwa głosy - jej i jego. Pana Pszczół i Pani Domu, którzy razem prowadzą pszczeli biznes miodem płynący. 

Z miasta przenieśli się na wieś, by tu wieść życie wolniejsze, spokojniejsze i oparte na rytmie natury. Paweł Piątek to pszczelarz, który dzieli się z czytelnikiem swoim dniem - zmieniającym się wraz z następującymi po sobie porami roku. Jego relacja pełna jest widocznej fascynacji wykonywaną pracą. Wspomina zarówno o pozytywnych elementach życia pszczelarza, jak i tych chwilach, które mogą zmrozić krew w żyłach. Uwielbiam czytać i słuchać ludzi, którzy o swej pasji mówią tak, jakby nic poza nią nie istniało. I tak gawędzi Piątek - z wyczuwalnym zachwytem, błyskiem w oku, którego nie widać, ale którego istnienia ma się pewność.  

Ewa Piątek z kolei jest tym elementem, który domowy ul Piątków spaja w całość - gaworzy o ich życiu rodzinnym, początkach biznesu o prowadzonej strony, wpływu pszczół na ich życie, sposób odżywiania się i funkcjonowania. Kobiecym okiem przygląda się ich relacjom sąsiedzkim, a także macierzyństwie, które - z czego doskonale zdaje sobie sprawę - zupełnie inaczej wyglądałoby w mieście. 

Mimo że początkowy zamysł na książkę był zupełnie inny, powstała opowieść, od której trudno się oderwać. Lekturze musi towarzyszyć podjadanie ulubionego miodu, wystawianie twarzy do słońca i zachwyt nad budzącą się do życia przyrodą. Pasieka pszczelarza urzeka i poprawia nastrój, wycisza i zachęca do obserwowania pszczelego życia wokół nas i wspierania tych pożytecznych owadów.

Dla mnie, osoby żywo zainteresowanej tematem, książka stanowiła kapitalny wgląd w codzienność pszczelarza i związane z nią poświęcenia. Myślę jednak, że także ci, którzy dotąd nie pałali miłością do pszczół, dzięki tej pozycji znacząco zmienią nastawienie.

Polecam!


Zapraszam także na stronę https://pasiekadredziarza.wordpress.com/, na której autorzy dzielą się nie tylko pasją pszczelarską,  ale ostatnio także i emocjami związanymi z premierą książki.
Na zachętę zostawiam Was także z jednym odcinkiem, który warto obejrzeć:)



wtorek, 27 lutego 2018

Pszczoły - Joachim Petterson


Moda na pisanie o pszczołach jest tą moją ulubioną – cieszę się, że wzrasta nie tylko świadomość ludzi na temat istotności tych owadów, ale także ochota na dołączanie się do dbania o nie – tak przez sadzenie potrzebnych im roślin, wpieranie rodzimych pasiek czy też zakładanie własnych.

Pszczoły Joachima Pettersona zyskały opinię najlepszej szwedzkiej książki edukacyjnej wydanej w  roku 2016. Oto jej autor, dyrektor artystyczny prowadzący agencję reklamową w Sztokholmie, jest także wieloletnim pszczelarzem, który pasją tą zaraził się od wujka swojej mamy, na co jednak potrzebował sporo czasu. Pokazuje on, że aby zostać właścicielem pasieki, wystarczy zupełnie zwyczajny ogród, w którym postawimy ule, oczywiście uprzednio zawiadamiając o tym kogo trzeba. Jego pasja ocieka słodyczą – jest dla niego źródłem świeżego miodu – a dla pszczół oazą schronienia. Petterson krok po kroku pokazuje co zrobić, by nie tylko pomóc tym niesamowicie pożytecznym owadom (wystarczy zasadzić odpowiednie rośliny, zapewniające nektar i pyłek), ale także by założyć własną pasiekę, która to pasja nie jest wcale aż tak wymagająca i czasochłonna, jak mogłoby się na pozór wydawać.


Jego książka wprowadza czytelnika w przebogaty świat pszczół, który – niestety z winy człowieka – jest dla nich coraz mniej przyjazny.  Wydana jest cudownie, a jej wielkim plusem jest nie tylko szata graficzna, ale także przeznaczenie praktycznie dla każdego – tak dla czytelnika, który chciałby jedynie dowiedzieć się o pasji autora, o tym, w jaki sposób może sam zadbać o te owady, ale także pozyskać informacje na temat tego, jak wygląda życie w pszczelej rodzinie, kto jest kim, jak go rozpoznać (np. czym różni się pszczoła od osy) i czy należy się go bać, ale także dla tych z odbiorców, którzy marzą o własnej pasiece i chcieliby krok po kroku dowiedzieć się, jak ją założyć i z jakimi obowiązkami w ciągu całego roku będzie się to wiązać. Petterson nie lukruje (sic!) pracy pszczelarza, lecz pokazuje, z czym będzie on się musiał liczyć, nie wyłączając chorób, które mogą dosięgnąć jego „podopiecznych”. Napisana bardzo przystępnie, a przy tym z pasją, której słodki zapach czuje się z daleka, i która zaraża.

Miód, propolis, wosk – dzięki pszczołom na rynku dostępne są setki produktów, które wspomagają nasze zdrowie i urodę. Nie ma owadów, do których miałabym większą wdzięczność niż do niepozornych pszczół, stąd od kilku lat jestem ich wielką samozwańczą agitatorką.  


Zachęcam Was gorąco – tak do lektury, jak do czynnego wspierania pszczół – sadźcie odpowiednie rośliny, jeśli macie możliwość – róbcie dla nich balkonowe lub ogrodowe mieszkanka i SPA, adoptujcie je w akcji Greenpeace: sposobów na pomoc jest wiele. 



środa, 28 maja 2014

Miód na serce – Sarah-Kate Lynch


Tytuł: Miód na serce
Tytuł oryginału: The Wedding Bees
Autor: Sarah-Kate Lynch
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 9788378397618
Ilość stron: 320
Cena: 34 zł

Miód na serce to jedna z najcieplejszych, najbardziej podnoszących na duchu i radosnych książek jakie czytałam w ostatnim czasie. Już sama jej okładka przyciąga wzrok i wprowadza w fantastyczny nastrój. Kolorystyka doskonale oddaje to, co znajdziemy w środku – dobroć, serdeczność, promienność, troskliwość, słodycz zamknięta w słoiku miodu i… słońce. Ta opowieść to prawdziwe antidotum na wszystkie smutku. Utrzymana w lekkim, pogodnym tonie staje się z miejsca największą radością dnia i prawdziwym wytchnieniem.
Sugar to trzydziestosześciolatka, która wiele lat temu uciekła sprzed ołtarza, skazując się na utratę kontaktu z rodziną. Od tamtej pory przemierza cały świat wraz ze swoimi pszczołami, które odziedziczyła po ukochanym dziadku i które teraz decydują o ich kolejnych miejscach zamieszkania. To dzięki ich interwencji  bohaterka nie uwikłała się w związek bez przyszłości i to one dają jej radość życia. Brzmi szalenie? Być może, ale gdy zagłębicie się w lekturę, dostrzeżecie, że w tym szaleństwie jest metoda:)
Sugar „Honey” Wallace jest taka jak jej imię – słodka, urocza i nade wszystko – dobra oraz cechująca się niezwykłą kulturą osobistą. Niemalże każdy dzień jest dla niej okazją do niesienia innym pomocy i wprowadzania w ich życie słońca. Wszędzie gdzie pojawi się kobieta natychmiast dzieją się niespodziewane rzeczy: godzą się odwieczni wrogowie, w miejsce uszczypliwości pojawia się życzliwość, ludzie odnajdują sens życia, zdobywają się na odwagę w walce o własne szczęście i radość. Gdy bohaterka stawia swoje pierwsze kroki w Nowym Jorku, niemal natychmiast trafia na staruszka, któremu potrzebna jest pomoc. W wyniku splotu okoliczności poznaje wówczas Theo Fitzgeralda– Szkota, który raz spoglądając jej w oczy od razu wiedział, że jest kobietą, na którą czekał całe życie i nie zawahał się jej tego powiedzieć, budząc jedynie konsternację. Sugar jest bowiem kobietą zranioną, która na zawsze postanowiła zablokować się na miłość. Theo jednak jest nieugięty, a i jej pszczoły mają w jego sprawie wiele do powiedzenia…:)

Bardzo podobało mi się wykorzystanie motywu pszczół – naznaczając je funkcją doradców i przewodników, autorce udało się przekazać sporo wiedzy o tych niezwykle pożytecznych owadach. Wyposażając je w wiele cech ludzkich ukazała ich przydatność dla człowieka i mnogość zadań, przed którymi stoją, a także ich przyzwyczajenia oraz potrzeby. Świetny dodatek edukacyjny, będący wisienką na torcie tej błyskotliwej, zabawnej i ujmującej opowieści o ludzkiej dobroci i korzyściach płynących z grzeczności. Akcja jest miarowa, spokojna, bez żadnych zwrotów, ale przy tym tak niezwykle wciągająca, że nie sposób porzucić lektury na rzecz innych zajęć.
Czytanie tej historii przypomina picie ulubionej herbaty – smak i ciepło powolutku rozchodzą się po całym organizmie, zapewniając doskonałe samopoczucie. Barwna plejada postaci jest zaś niczym miód, który właśnie przy okazji tej książki powinniśmy do gorącego napoju dodać.

Choć Sarah-Kate Lynch była mi do tej pory autorką nieznaną, od tej pory będę sięgała po jej książki w ciemno! Jej narracja jest niewymuszona, lekka, czytając, ma się wrażenie unoszenia się nad ziemią. Rewelacyjne odprężenie po ciężkim dniu. Tytuł tej książki to jej kwintesencja – jest prawdziwym  miodem na serce.
Całkowicie mnie zauroczyła! I uwierzcie – nawet jeśli nie przepadacie za romansami, ta książka Was uwiedzie. Nie spodziewałam się tak przyjemnie spędzonych dni i bez wahania będę tę arcyuroczą opowieść proponować wszystkim znajomym, bez względu na ich dotychczasowe upodobania czytelnicze. Stanowi ona bowiem idealny przykład lektury krzepiącej, podnoszącej na duchu, a przy tym propagującej dobre maniery, grzeczność i łagodność w świecie zwulgaryzowanym i agresywnym. Czytając ją, miałam wrażenie, jakby ktoś bardzo bliski poklepywał mnie po plecach – to historia, z której promieniują jedynie pozytywne emocje. Gorąco polecam!