Lato Karla Ovego Knausgårda zamyka cykl Cztery pory roku poświęcony córce, której autor opowiada świat, i której pozostawia swoiste memento, sumę doświadczeń i przemyśleń –
tak ojcowskich, pisarskich, jak i po prostu – ludzkich.
Książka domyka całość, jest
kropką w wyjątkowej serii opowieści pochylających się nad codziennością,
prozaicznymi czynnościami; będących namysłem nad tym, co na co dzień wydaje nam
się oczywiste i niewarte zastanowienia. Fragmenty rozmyślań przeplatane są
dziennikiem – niemym i wiernym świadkiem przemiany autora i jego otoczenia. Oto
dziecko, które, zdawałoby się, dopiero przyszło na świat, wymaga już znacznie
więcej aktywnej uwagi – próbuje swoich pierwszych słów, żądne jest zabawy, wspólnej
lektury, absorbuje wiele czasu, szuka swojego miejsca w rodzinie.
W Lecie Knausgård jest całkowicie szczery – pisząc o rzeczach
trywialnych, zaskakuje sam siebie, obnaża wszelkie noszone dotąd maski, jawi
się jako człowiek targany takimi samymi wątpliwościami jak każdy z nas –
jako ojciec nie tylko martwi się o przyszłość swoich dzieci (tu: córki), ale
także snuje marzenia na temat ich przyszłości, wyobraża sobie kim będą, gdzie
poniesie ich los. Ojcostwo zmienia go, nie jest już tym depresyjnym mężczyzną
znanym z Mojej walki, dzieci
dodają mu skrzydeł, choć – co tu kryć – dostarczają także wielu zmartwień i
trosk. Autor nie ma w zwyczaju pudrować swojego życia, lukru tutaj nie
znajdziecie. Choć są zachwyty (który rodzic nie zachwyca się własnym dzieckiem?!),
wszystkiemu przyświeca autentyczność. Knausgård nie jest rodzicem wolnym od
błędów wychowawczych – zdarza mu się zrobić coś, czego prędko żałuje, jednak w żaden
sposób nie próbuje się od tego wykpić – wręcz przeciwnie, przyznaje się do
wszystkiego, malując świat rodzica właśnie takim, jakim jest – bez obróbki, z prawem
do popełniania błędów. Rozważania ojca przeplatane z miniesejami na temat
życia i jego elementów składowych, stanowią mieszankę doskonałą.
Autor tym razem pochyla się nad
ślimakami, biedronkami, ale też nad własną tożsamością; tym, co go konstytuuje
i czyni człowiekiem. Wiele w części tej przemyśleń egzystencjalnych, gros rozmyślań nad sobą samym i sensem
istnienia w szerszej perspektywie. I te właśnie chwile namysłu, czynią
część tę jedną z najlepszych, jeśli nie najdoskonalszą, oddającą istotę
życia, podkreślającą jego kruchość i sens życia człowieka wiecznie
poszukującego odpowiedzi i zadającego pytania.
Jest to przy tym wszystkim literatura wysokiej próby, w której zdania same układają się na języku. Czyta się bardzo smacznie (szczególnie rozdział o lodach – nie do przejścia bez odpowiedniej aprowizacji).
Polecam.
Czytaj także o poprzednich tomach:
blog, blog książkowy, blog z recenzjami, Cztery pory roku, Karl Ove Knausgård, książka na lato, lato, literatura, opinia, recenzja, recenzje książek, współpraca z wydawnictwami, Wydawnictwo Literackie
0 komentarze:
Prześlij komentarz