czwartek, 2 stycznia 2014

Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Gibbs


Tytuł: Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem
Autor: Abigail Gibbs
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 9788377584897
Ilość stron: 560
Cena: 39, 99 zł


Po raz kolejny trafiłam na książkę, o której ciężko pisać bez przyspieszonego tętna i wracania raz po raz do świata stworzonego przez autorkę – choć bardzo młodą, to niewyobrażalnie utalentowaną.

Do książki tej podeszłam po trosze na zasadzie doświadczenia – wiele było wokół niej szumu, wszak jej twórczyni początkowo publikowała ją w odcinkach na swoim blogu, zyskując niebagatela 17 milionów wejść, co uczyniło z niej niekwestionowane zjawisko na skalę światową, zwłaszcza że tekst ów stanowił kolejną, angielską odpowiedź na amerykańską sagę Zmierzch, zaś prawa do jego publikacji sprzedano do 19 krajów – a ja lubię być wobec szumnych powieści podejrzliwa, ale też – o, Matko Marketingu – ciekawska.

Nie jestem kompulsywną zbieraczką publikacji poświęconych wampirom – jako postaci literackie są one dla mnie zupełnie obojętne – akceptuję ich istnienie, lubię sobie o nich poczytać, ale nie stanowią też centrum moich czytelniczych upodobań ani też ośrodka badań.

Abigail Gibbs sprawiła jednak [zaraz po Sherrilyn Kenyon, choć u niej linia fabularna opierała się na czymś zgoła innym], że wampiry zaczęły mnie prawdziwie intrygować, a nawet toczyć ze mnie krew – bo ta niemalże lała się ze mnie wraz z potem podczas lektury – i to jest komplement.

Siedemnastoletnia Violet, to dziewczyna zadziorna i nieskrępowana w wyrażaniu swojego zdania, jakkolwiek niesprzyjające byłyby ku temu okoliczności. Nawet w obliczu zagrożenia życia, nic nie było wstanie stępić jej ciętego języka, co prawdopodobnie stało się z jednym elementów ważących nad tym, że, paradoksalnie, udało jej się uniknąć śmierci mimo bycia świadkiem masowego mordu na Trafalgar Square. Na skutek przypadkowego zdarzenia, wciągnięta została ona w świat, który dotąd pozostawał dla niej jedynie przestrzenią zarezerwowaną dla fikcyjności. Poznała bogatego arystokratę o wampirycznej proweniencji, co dalece skomplikowało ich wzajemne relacje. W praktyce została ona przez niego uprowadzona i przetrzymywana w nieprzyzwoicie luksusowej rezydencji, gdzie zatrzymał się czas, a w kieliszkach podawano krew zamiast szampana. Powinna stać się tym, kim reszta sprowadzanych kobiet – zabawką do gryzienia, upuszczania świeżej krwi, branką zaspokajającą wszelkie potrzeby, tak się jednak wcale nie dzieje. Oto Violet wtłoczona w mroczną (nawet nie wie jak bardzo!) rzeczywistość, powoli zaczyna w nią wnikać, coraz mniej pragnąć powrotu do domu, a coraz bardziej dając upust swoim żądzom.
Ucieleśnieniem jej wszystkich pragnień staje się niebezpieczny i równie nieokrzesany Kaspar – jej wybawca, a przy tym następca tronu, z którym zaczyna łączyć ją namiętność, na którą żadne z nich nie powinno sobie pozwolić. Stawką w tej grze jest bowiem coś więcej niż nieprzyzwoitość i społeczne wykluczenie płynące ze związku człowieka z wampirem, lecz pokój między wymiarami.

Gibbs skonstruowała fabułę godną największych weteranów literatury. Mimo że od początku akcja budowana była niezwykle precyzyjnie, raz po raz pogłębiając elektryzujące napięcie, to przez ostatnie sto stron wprost gotowałam się z emocji, gorączkowo kartkując książkę w poszukiwaniu rozstrzygnięcia, które – o ironio – nie nastąpiło, urywając akcję w momencie przełomowym.

Co ciekawe i dość wyjątkowe w gatunku – akcja wcale nie jest skoncentrowana na seksie, będącym główną osią, wokół której skoncentrowana została akcja ani na rozbuchanej erotyce – owszem, napięcie seksualne między bohaterami jest odczuwalne i nadaje narracji magnetyzmu, ale oni – w odróżnieniu od innych postaci literatury wampirycznej – potrafią je poskromić i w ten sposób zintensyfikować potencjał.
Seks nie jest dominantą, lecz jedynie wątkiem epizodycznym, koniecznym przy pisaniu o wampirach, będących ucieleśnieniem ideału kochanka, ale też przy konstruowaniu historii związków  w ogóle, którego ten element jest koniecznym dopełnieniem.
Tym, co jeszcze wpływa na jakość książki, jest dwutorowa narracja, prowadzona zarówno z perspektywy Violet jak i Kaspara, dzięki czemu możemy na bieżąco kontrolować przebieg zdarzeń z dwu odległych od siebie spojrzeń, w których niespodziewanie szybko zacznie zacierać się granica między tym co wampirze, a tym, co człowiecze.

Przy okazji mówienia o tej książce przychodzą mi do głowy same sformułowania dalekie od tradycyjnego komplementowania. Nic jednak nie poradzę na to, że podczas lektury było mi aż niedobrze od spotęgowania wrażeń i że jednocześnie chciałam ją pospiesznie czytać dalej, jak i odrzucać, bo wręcz omdlewałam z emocji. Napięcie z każdą stroną narastało, nawarstwiało się, intryga się zgęstniała, a ja nie mogłam złapać tchu – emocje te wciąż są żywe, a pisanie o nich powoduje wręcz ich eskalację!

Obłędna lektura!
Ale uwaga – to wampir czasowy!;)



PS Zaczynać rok takimi lekturami to wielka poprzeczka dla kolejnych :)

23 komentarze:

  1. Czytałam tą książkę i mam zupełnie inne wrażenia, niż Ty. Dla mnie jest ona beznadziejna i bardzo infantylna, ale w sumie nie można oczekiwać od nastolatki nie wiadomo jakich cudów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastolatką już nie jestem, wielką fanką romansów paranormalnych też nie, a mimo to - podobała mi się:) Nie wytykam jej infantylności i niedojrzałości w zachowaniu bohaterów, bo nie znam innych archetypów wampira w literaturze tej miary: zawsze wygląda to tak samo:)
      Nie zgodzę się, że po nastolatkach nie można oczekiwać cudów - ich wyobraźnia daje czasem lepsze efekty niż oszlifowane fabuły dojrzałych pisarzy. Moim zdaniem to kwestia gatunku - to od niego nie należy oczekiwać cudów, bo one się po prostu nie zdarzą.

      Usuń
    2. Mimo wszystko ta powieść wydawała mi się trochę niedopracowana, mdła i było jej całkiem sporo irytujących elementów. Jednak każdy ma swoje podejście i odbiera wszystko ze swojej perspektywy, a do mnie twórczość tej autorki raczej nie przemawia.

      Usuń
    3. Jasne, były elementy niedopracowane i irytujące, tak jak zupełnie zbędne przekleństwa w ustach głównej bohaterki, które z powodzeniem mogłyby zostać zastąpione, ale pewnie autorce brakło słów, nagła zmiana decyzji Violet też pozostawia wiele do życzenia - co innego gdy ktoś jest pod tak ogromnym wpływem magnetyzmu wampirów, że ulega im od razu, a co innego, gdy nagle się zakochuje i w imię namiętności do sadysty rzuca samotnego ojca i ciężko chorą siostrę, by na wieczność skazać się na niepewny los...:) Absolutnie niczego Ci nie narzucam, chciałam po prostu zaprezentować swoje stanowisko;)

      Serdeczności!

      Usuń
  2. Tym razem odpuszczam. To zupełnie nie moja bajka, chociaż naczytałam się dużo dobrego o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opinie są podzielone, dlatego postanowiłam sama sprawdzić

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo, to jak Ty polecasz, to nie widzę innej opcji - trzeba czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj i daj znać czy zaczynam się staczać w doborze lektur, czy faktycznie jest dobra:)

      Usuń
  5. normalnie bym nie przeczytała, ale skoro tak polecasz... czasami trzeba spróbować coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, dlatego też i ja do niej zerknęłam;)

      Usuń
  6. Książka ma strasznie skrajne opinie. Ale wszyscy wiemy, że to dlatego, że wampir czas triumfu ma już za sobą ;) Część jest tym tematem znudzona i dlatego różne bywają oceny, ale ja chciałabym jednak sprawdzić sama ;) biorę udział w konkursie z ta książką więc jeśli mi się poszczęści może nawet będę miała wkrótce okazję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem znudzona, bo gdy wampiry miały czas triumfu, to strategicznie omijałam wszystkie książki im poświęcone - pewnie też poniekąd dlatego teraz u mnie wybuch euforii:D
      Jasne, coś tam czytałam, np. wspomnianą Kenyon i kilka innych, mniej znanych serii, ale już taki Zmierzch ciągle pozostaje dla mnie wierzchołkiem niezdobytym - świadomie;)

      Usuń
  7. Czytałam dopiero przed chwilą negatywne recenzje tejże książki, tutaj zachwyty, więc jednak się zastanowię nad nią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Scathach, oceniłam tę książkę chyba na 6/10, więc całkiem nieźle, zważywszy na to, że 9 zdarza się u mnie raz na jakieś sto pozycji (a dziesiątka wcale :)). Wtedy miałam kilka zastrzeżeń co do kiepskiego języka głównej bohaterki, ale im więcej czasu mija od przeczytania tej książki, tym częściej o niej myślę i chętnie poznałabym już drugą część, tak więc doskonale wiem, co czujesz :)

    BTW, oglądam White Collar! Naprawdę wow, z chłopem mym już osiem odcinków obejrzeliśmy przez ostatnie dwa dni. Pewnie byłoby więcej gdyby nie to, że niemowlę w domu skutecznie to uniemożliwia :D Ale faktycznie serial rewelacyjny i dobrze, że trafiłam na Twój podsumowujący post, bo inaczej oglądałabym teraz Breaking Bad, czy coś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej język rzeczywiście nie jest najlepszy, ale tak sobie myślę, że u niewielu nastolatków jest - składam to na karb celowego zabiegu (lub też przypadkowego, ale generalnie oddającego sposób porozumiewania się między nastolatkami:P). Druga część bardzo mnie ciekawi, choć mam jakieś podejrzenie, że nie będzie już tak dobrze;P

      Ale się cieszę, że Cię nie zawiódł! Ja też jak usiadłam to cały 1 sezon obejrzałam w jeden dzień, tak mnie wciągnęło! A z najnowszym się ociągam, bo teraz nie mogę sobie na takie posiedzenie pozwolić, a wiem, że też zrobiłabym z niego jednodniówkę;D
      Breaking Bad jest ponoć bardzo dobry!
      Ja sobie Twój serial już do kolejki dodałam i zaczynam w tym tygodniu (zaraz po obejrzeniu nowego Sherlocka, którego z polskimi napisami nie umiem złowić, wrrr).

      Usuń
    2. Polskich napisów chyba jeszcze nie ma, wczoraj na FB grupy Hatak czytałam, że nie oni je robią, więc podejrzewam że jeszcze kilka dni poczekamy. A też siedzę jak na szpilkach :)

      Usuń
    3. A ja gdzieś wyczytałam, że na napiprojekt już są, tylko trzeba sobie odcinek najpierw ściągnąć na komputer.
      To mnie niestety tak czy siak nie urządza, więc czekam!:))

      Usuń
  9. Książkę mam już na półce i z każdą recenzją (nie ważne czy negatywną, czy pozytywną) jestem jej coraz bardziej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać czy Ci się podobało, jak już będziesz po lekturze;)

      Usuń
  10. Jestem w trakcie lektury... Zgadzam się co do nadmiernych wulgaryzmów, które mogły być do przełknięcia, pod warunkiem, że były używane w odpowiedniej dawce i w przemyślany sposób... Książka ma jeden atut -> ta historia wciąga... i jak na razie jest zupełnie inna od znanych mi książek o wampirach...

    OdpowiedzUsuń