Oryks i Derkacz to książka otwierająca cykl MaddAddam – postapokaliptyczną wizję świata objętego
katastrofalnymi w skutkach zmianami klimatycznymi oraz zgubnym działaniem człowieka
ukierunkowanym na głębokie genetyczne modyfikacje gatunków.
Atwood pochyla się nad
ryzykownymi działaniami człowieka uzurpującego sobie prawo do kreacji i
ingerowania w doskonałą naturę. Jego celem jest nie tylko mieszanie
gatunków, ale także całkowite wyeliminowanie chorób oraz stałe tworzenie nowych
– tak, by farmaceutyczny biznes mógł kwitnąć, ale by ludzie nie mogli mieć
pretensji o brak postępów w medycynie. Paranoja bycia nowym bogiem
zawładnęła bohaterami Oryksa i Derkacza, ściągając
na nich zagładę w postaci zabójczej zarazy.
W wyniku jej
rozprzestrzeniania się, na świecie pozostał tylko jeden człowiek – Yeti, z którego
perspektywy możemy poznać zarówno to, co minione i co doprowadziło do globalnej
katastrofy.
Poza retrospekcjami i
wspomnieniami o jego ukochanej – Oryks, i jego przyjacielu – Derkaczu, jesteśmy
świadkami jego prób przetrwania w nowym środowisku, w którym jego
jedynymi towarzyszami są genetycznie zmodyfikowane zwierzęta oraz potomkowie
Derkacza, uznający tegoż za bóstwo.
Oryks i Derkacz to powieść nabierająca rozpędu bardzo powoli, będąca jednocześnie niepokojącą wizją możliwej przyszłości. Mimo
początkowego chaosu i wielkiego nagromadzenia niepołączonych ze sobą faktów, co
rusz pojawia się w niej wiele frapujących wątków, skłaniających do
refleksji nad obecnym stanem rzeczy – zarówno tym fikcjonalnym, jak i realnym,
spoza ram książki. Owa zaduma, do której proza ta składania, z całą
pewnością jest jej wartością naddaną oraz czynnikiem uniwersalizującym.
Pisarka zdaje się mówić, że
postapokalipsa być może zaczęła się już dziać na naszych oczach, choć jesteśmy
zbyt malutcy, by mieć dostęp do pewnych danych. Wystarczy jednak odrobina
wyobraźni i zdrowego rozsądku oraz szerokie horyzonty myślowe, a w mig
stanie się jasne, jak wielkie sprawy załatwiają „ci na górze” niemalże na
naszych oczach, choć wciąż niewidzialnie. Jeśli nie zaprzestaniemy niebezpiecznych eksperymentów, mających tylko pozornie służyć dobru ludzkiemu, a faktycznie napełniać kieszenie jednostek, być może już niedługo świat opisywany
przez Atwood będzie i naszą rzeczywistością.
blog z recenzjami książek, blogerka książkowa, MaddAddam, Margaret Atwood, opinia o książce, Oryks i Derkacz, postapokalipsa, recenzja książki, Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńChętnie bym ja przeczytała . Zapisuje na listę . Zapraszam do mnie na konkurs ;)
OdpowiedzUsuń