Jakiego koloru jest Twój świat i
otaczający Cię ludzie?
Rzeczywistość Alberta Espinozy jest żółta. Ta niewielkich rozmiarów, rażąco pogodna i optymistycznie nastrajająca książka to jego autobiografia – autobiografia człowieka, który chorował na raka od czternastego do dwudziestego czwartego roku życia i przez ten czas nauczył się znacznie więcej niż większość z nas kiedykolwiek dostrzeże. Wiele też stracił: nogę, płuco i część wątroby. Wiele jednak zyskał: żółtych, otaczających go ze wszystkich stron.
Bez obaw! To wcale nie książka o
raku, ale o tym ile radości ze sobą przyniósł do życia autora – o tym, czego
się dzięki niemu nauczył (o sobie i codzienności). Zresztą jej wartość docenił
sam Steven Spielperg, kupując prawa do filmu, którego scenariusz został
napisany na jej podstawie (Polseres
vermelles emitowany w Hiszpanii i we Włoszech). Wiele w niej
optymizmu, ogromne pokłady humoru i przede wszystkim afirmacji życia.
Uwierzycie? Rak tego uczy.
Co byś zrobił, co zrobiłaby większość
z nas, gdyby w tak młodym wieku utraciła nogę? Może przyjęcie
pożegnalne na jej cześć? To nie żart, Espinoza swoją nogę nawet pochował,
dzięki czemu dziś z uśmiechem na twarzy może szarżować zdaniem „jestem
jedną nogą w grobie!”. Co za człowiek, co za dystans! Jego książka jest
dowodem na to, że poczucie humoru może ocalić życie i człowieczeństwo.
Autor wraz z dziećmi, z
którymi przebywał na oddziale – z Jajogłowymi – zawarł umowę na całe życie:
mieli dzielić się życiem tych, którzy już odeszli. Wierzyli oni, że ci, którzy
zmarli osłabili raka i ułatwili reszcie wygraną z chorobą. Espinoza
przejął 3, 7 życia, ma więc go teraz dokładnie 4,7. I te życia opisuje na
kartach tejże książki.
Uroczo ironiczna, torpeduje
doskonałym humorem i radością płynącą z przeżywania każdego kolejnego dnia.
Z niej trzeba się uczyć!
To książka, którą się przeżywa,
której ocenianie byłoby chyba nie na miejscu – ostatecznie jakie mamy prawo, by
oceniać cudze życie?
***
Książkę zdobyłam dzięki cudnej akcji promocyjnej Znaku – wystarczyło podejść do przedstawicieli wydawnictwa czekającymi z książkami na krakowskim rynku o odpowiedniej godzinie, w odpowiednim dniu i dodać selfie z książka na Facebooka. I już – książka była mojaJ Świetny pomysł na masową promocję. Oby więcej takich akcji!
Książkę zdobyłam dzięki cudnej akcji promocyjnej Znaku – wystarczyło podejść do przedstawicieli wydawnictwa czekającymi z książkami na krakowskim rynku o odpowiedniej godzinie, w odpowiednim dniu i dodać selfie z książka na Facebooka. I już – książka była mojaJ Świetny pomysł na masową promocję. Oby więcej takich akcji!
Albert Espinoza, blog książkowy, blog z recenzjami, książka, nowotwór, opinia, opinia o książce, radość życia a nowotwór, rak, recenzja, recenzja książki, Świat na żółto
Nie słyszałam o tej akcji, faktycznie znakomity pomysł;)
OdpowiedzUsuńAle świetna promocja! Szkoda, że u mnie takich nie ma :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety też nie, dlatego cieszę się, że akurat byłam w Krakowie;)
Usuń