poniedziałek, 10 marca 2014

Sto imion – Cecelia Ahern


Tytuł: Sto imion
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
ISBN: 978-83-7758-610-5
Ilość stron: 448
Cena: 39,99 zł


Cecilia Ahern rozmiłowała mnie w sobie tak jak chyba większość czytelników (w większości czytelniczek, jak sądzę) za sprawą fenomenalnego PS Kocham Cię, później zaś z każdą kolejną wydawaną przez siebie książką, utwierdzała mnie w przekonaniu, że jest jedną z tych autorek, których czytania nie muszę się wstydzić, bo jest wyważoną odpowiedzią na moje zapotrzebowania co do czytania opowieści słodko-gorzkich, utrzymujących wysoki poziom w swojej kategorii.
Sto imion, to jak dotąd jedyna jej książka wydawana w Polsce w pierwszej edycji nakładem Wydawnictwa Akurat. Rzuca się w oczy różnica okładek, dotąd niezwykle barwnych, żywych, nasyconych, teraz zaś spokojnych, wyciszonych. Odmienność ta ma swoje źródło i wyjaśnienie w dużej mierze w warstwie fabularnej [tak to sobie tłumaczę:)], która w przypadku tej książki dość znacząco odbiega od swoich poprzedniczek.
Cecelia Ahern
Kitty Logan, to dziennikarka, której od pewnego czasu nic nie wychodzi. Gdy podczas audycji programu telewizyjnego naraziła dobre imię i całkowicie zniszczyła życie pewnego mężczyzny, co skończyło się dla niej sprawą w sądzie i znaczącymi trudnościami ze znalezieniem pracy, wydawało się, że gorzej być już nie może. Niestety, na krótko po opisywanych wydarzeniach zmarła jej i mentorka – jedna z nielicznych osób wierzących, że w kobiecie tkwi wielki potencjał, który zdoła wykorzystać jedynie wtedy, gdy zajrzy we własne wnętrze.  Chcąc oddać hołd Constanze, Kitty postanawia napisać artykuł, którego jej przyjaciółka nie zdążyła stworzyć. Za jedyną wskazówkę ma listę stu osób, którą otrzymała od umierającej zwierzchniczki, gdy ta postanowiła podzielić się z nią swoim sekretem. Kitty musi zrozumieć, co łączy wszystkie osoby, mając na to coraz mniej czasu. Jeśli jej się to uda, odzyska szacunek swój i swoich znajomych. Nie wie jednak, jak dalece zadanie to zmieni jej życie.
Gdyby ktoś dał m tę książkę do ręki, ale nie powiedział mi kto jest jej autorem i kazał zgadywać  - mimo mojej znajomości całej twórczości Cecilii Ahern i ogromnego do niej szacunku – nie domyśliłabym się, że Sto imion to tekst spisany jej piórem. Brakuje w nim typowego dla jej powieści przenikania się rzeczywistości i magii – zostaje za to magia ujęta metaforycznie, zamknięta w codzienności, która mimo swojej prostoty, jest pełna ukrytych w niej „czarów”, wpływających na nasze szczęście. Ahern po raz pierwszy zdaje się dosłownie pokazywać, że magia otacza nas każdego dnia i nie jest jedynie przestrzenią wyobrażoną, ale nieodłącznym składnikiem naszego życia: jednak wcale nie ta magia rozumiana jako czarnoksięstwo, gusła, zaklęcia i paranormalne zdolności, ale jako zdolność do odnajdywania wyjątkowości w przeciętności i prostocie.
Autorka dosadnie pokazuje, że w każdym z nas tkwi unikatowa historia do opowiedzenia, którą ktoś musi wydobyć na światło dzienne, zdaje się odwracać pojęcia takie jak wyjątkowość rozumiana w sposób narzucony przez kulturę masowości. Jej książka jest odpowiedzią na to, co znajdujemy z gazetach: albo plotki o celebrytach, wywołujące niezdrowe zainteresowanie fałszywym, wykreowanym na potrzeby sensacji wizerunkiem kogoś znanego; albo relacje ze zła mnożącego się w świecie; albo też relacje o wydarzeniach/osobach, robiących coś spektakularnego, co ma realną szansę zaistnieć i przynieść korzyść materialną. Brakuje za to historii zwykłych, o tym co niezwykłe – brakuje wejrzenia w codzienność, tęsknoty za prawdą i odkrywaniem iskry w każdym człowieku, który niezależnie od statusu społecznego – ma wartościową historię do opowiedzenia, która może być o wiele bardziej inspirująca niż kolejne zaspokajanie apetytu na sensację.

Ahern staje się ambasadorką ludzkich opowieści – najpiękniejszych, bo pisanych przez życie, a nie wynajętych do tego copywriterów. Jej bohaterowie są dynamiczni, zmieniają się w trakcie trwania akcji, dojrzewają, odnajdują szczęście poprzez analizę codzienności: ubierają szkła, które wyostrzają to, co powinniśmy dostrzegać, zamazując jednocześnie to, co rozprasza naszą uwagę, niepotrzebnie nas na sobie fokusując.
Każde serce ma opowieść do przekazania, jaka jest Twoja?

PS Jestem zauroczona zagranicznymi okładkami!





9 komentarzy:

  1. Nie mogłam się przekonać do "P.S. Kocham Cię". Z pewnością sięgnę, może nie miałam racji za pierwszym razem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś tę powieść, ponieważ niebawem sama będę ją czytać i mam nadzieję, że mi także przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka przede mną więc tylko pobieżnie zerknęłam na okładki, ale masz racje okładki zagraniczne są cudne. Szczególnie ta z sercem mnie zauroczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te serduszko jest do tego wycięte, tak jakby okładka była podwójna, witrażyk - świetna sprawa!:)

      Usuń
  4. Mam tę książkę i już się cieszę na jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę mam na oku i mam nadzieję, że niebawem wpadnie w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chcę przeczytać tą powieść. Mi się bardziej podoba nasza okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi nie;) Mdła straszliwie, zwłaszcza na tle innych polskich wydań Ahern. :)

      Usuń
  7. Większość zagranicznych okładek powieści tej autorki zachwyca :) Muszę przeczytać tą książkę!

    OdpowiedzUsuń