czwartek, 10 czerwca 2021

Zakazany owoc - Jojo Moyes

 



Jojo Moyes, której powieści uwielbiam, które stanowią dla mnie niesamowitą odskocznię od codzienności i gwarancję dobrze spędzonego czasu, moje pewne comfort reading books, porwała mnie tym razem do świata artystycznej bohemy, niezrozumienia dla odmienności, niechęci do tego co nowe i błędów przeszłości, które rezonują na kolejne pokolenia bohaterów.

Moyes prowadzi nas dwoma głównymi torami opowieści - początkowe rozdziały to wydarzenia sięgające przeszłości, stanowiące podstawę tego, o czym czytać będziemy później. Są to czasy młodości Lottie i Celii, czasy ich ogromnej przyjaźni i potajemnych wypadów do Arcadii - wyróżniającej się na tle innych budynków posiadłości w Merham, którą miejscowi nazywali siedliskiem zła, podczas gdy była ona li przestrzenią wolności. Zamieszkiwali ją Frances, Adeline i George - ludzie wyjątkowi, dalecy od konwenansowych zachowań czy wypowiedzi, za nic mający opinię mieszkańców i robiący to, co im w duszy gra. Choć gospodarze byli z nich nie najlepsi, w ich otoczeniu bohaterki czuły się tak swobodnie, jak nigdy wcześniej. Wraz z upływającym czasem Arkadia stała się świadkiem wielu miłości - szczególnie tych nieszczęśliwych i niespełnionych, a na skutek splotu wydarzeń weszła później w posiadanie Lottie.

O tym dowiadujemy się jednak znacznie później, w narracji współczesnej, której najważniejszą postacią jest Daisy -  świeżo upieczona i opuszczona przez ojca swojego dziecka mama, która podejmuje się urządzenia wnętrza Arkadii. Jej nowy szef, Jones, planuje otworzyć w tej niezwykłej willi miejsce spotkań i hotel dla ludzi miastowych, a jako że jest on właścicielem głośnego lokalu w Londynie, miejscowym staje się to bardzo nie w smak. Boją się oni, że Merham utraci swą sielskość i spokój, stając się w zamian siedliskiej rozpusty, tak jak - w ich opinii - miało to już miejsce przed laty. Robią zatem wszystko, by pokrzyżować plany Daisy i jej pracownikom. Tymczasem kobieta odkrywa sekrety miejsca, w którym przyszło jej przepracowywać ból złamanego i porzuconego serca, dowiadując się więcej o sobie i innych, niż mogłaby przypuszczać. Arcadia staje się dla niej czymś znacznie więcej niż obiektem do wyremontowania - staje się szkołą i... domem, a przy tym przestrzenią bezpieczeństwa. 

Tym co wyróżnią tę wielowątkową powieść, poza niezwykłą atmosferą miejsca akcji, jest przytłaczające poczucie smutku i niespełnienia. Desperacja, żal, tęsknota, a nawet rozpacz ciągną się za większością bohaterów, potęgując wrażenie nieszczęścia atakującego nas ze wszystkich stron. Bardziej niż miłość szczęśliwą, obserwujemy tę niemożliwą, rozgoryczoną, zaś sam tytułowy zakazany owoc również nierozerwalnie wiąże się z owym poczuciem braku spełnienia i może być zarówno metaforą samej Arcadii, jak i rodzących się pod jej dachem uczuć. Bohaterowie zarysowani przez Moyes wyróżniają się na tle dotychczasowych historii - eleganccy mieszkańcy Merham skonsrastowani zostali z barwnymi ptakami, jak lubię myśleć o lokatorach Arcadii, a mimo tej pozornej odległości ich życiowe wybory aż tak bardzo się od siebie nie różniły. Cechą dominującą tej powieści jest nostalgia i wiążąca się z nią pewna niespieszność narracji - nie znajdziecie tu szybkiej akcji czy wielu intryg, choć oczywiście i te się pojawiają. Mam wrażenie, że to bardziej powieść o emocjach i różnych odcieniach miłości, o wyborach i ich konsekwencjach.

Ponad 500 stron bardzo dobrej rozrywki, dającej możliwość spojrzenia na cudze życie z perspektywy minionych lat, szansę na dokonanie oceny i zrozumienie jak brzemienne w skutki może być rezygnowanie z marzeń i własnego szczęścia, by nie ranić innych. Zaczyna się dość leniwie, jednak obiecuje szeroki wachlarz emocji

Polecam serdecznie! Na Instagramie czekają na Was trzy egzemplarze do wzięcia:)




Inne książki Jojo Moyes na blogu:


0 komentarze:

Prześlij komentarz