Kątem oka to publikacja, którą trudno przyporządkować mi do jednego gatunku - jest to bowiem szczególne połączenie literatury pięknej i książki psychologicznej; osobliwa droga myśli mająca momentami charakter pamiętnika, wypełniona retrospekcjami i odniesieniami do tego, co teraz.
Język, którym posługują się bohaterowie nie jest transparentny, mnoży się w nim od pojęć naukowych, zatem podczas lektury nastawić trzeba się na wzmożony wysiłek intelektualny, który zaprocentuje lepszym poznaniem i zrozumieniem samego siebie, a zapewne także osób będących wokół nas.
Narrator jest czujnym obserwatorem rzeczywistości, uważnym rozmówcą, który bardzo drobiazgowo opisuje ludzkie zachowania, mimikę, ruchy twarzy, mikrogesty, mimowolne skurcze oddające emocje i towarzyszące kolejnym wypowiedziom. Obserwuje, jak kto siedział, jak spojrzał, jak drgnęła mu powieka. Obserwuje, bo wie, że każde z tych - często nieuświadomionych zachowań - oddaje prawdziwe myśli, tłumaczy reakcje. Jego rozmowy z kolejnymi postaciami przypominały mi spotkanie z psychoterapeutą - nierzadko osoba skrzywdzona sama musiała szukać odpowiedzi na własne pytania, a ich głośne zwerbalizowanie pomagało jej uświadomić sobie to, co od dawna wiedziała, pokazać jak wielką drogą jest autentyczne wybaczenie.
Kątem oka to swoista droga myśli, strumień świadomości, refleksji, rozważań, prób odpowiedzenia na pytanie czym jest przebaczenie, jakie czynniki muszą zaistnieć, by mogło ono w pełni wybrzmieć, a wszystko to przefiltrowane przez relacje ludzi zranionych w bardzo różny sposób, trwających w wielorakich relacjach.
Autorka docieka tego, czym jest proces wybaczania, czy kierują nim jakieś zasady, jakie błędy można najczęściej popełnić, zaznajamia nas ze swoistą techniką wybaczania, przypomina o konieczności egzekwowania próśb o wybaczenie, złych skutkach kompromisów, a wszystko to en passant, wszak nie jest to poradnik, lecz unikatowa powieść.
Kątem oka to książka dla odbiorcy uważnego, gotowego na pogłębioną refleksję, na aktualizację poglądów, oswajanie się ze śmiercią, wejście w dialog z bohaterami. Sama co rusz łapałam się na tym, że odpowiadałam im w myślach, wchodziłam w dyskusję, miałam wręcz wrażenie, że każda kolejna rozmowa ożywa na moich oczach. To nie lektura na raz - to publikacja, którą co chwila się odkłada, by skonfrontować własne myśli z myślami bohaterów. Zranionej przyjaciółki, syna z przemocowej rodziny obarczonego traumą alkoholizmu, dziecka będącego świadkiem sceny, której widzieć nie powinno.
Autorka pozwala poświęcić nam wiele czasu i myśli zagadnieniu, które zdaje się, traktujemy dziś bardzo instrumentalnie i po macoszemu, rzadko pogłębiając jego istotę, jedynie incydentalnie zastanawiając się, czy naprawdę wybaczyłem, czy o wybaczenie poprosiłem i czy nie poszedłem czasem na kompromis, który jedynie oddala od siebie bliskie osoby, zamiatając problem pod dywan, wciąż wibrując pod skórą jak jątrząca się rana spychana na granice świadomości.
To była dla mnie trudna, ale ważna lektura. Uświadamiająca jak mało we mnie przestrzeni na autentyczne wybaczenie, jak wiele kwestii jeszcze do przepracowania.
Momentami czułam się jak na kozetce, widząc swoje odbicie w postawach i doświadczeniach bohaterów. Mój egzemplarz ciężki jest od kolorowych karteczek znaczących istotne dla mnie fragmenty, zaś najważniejszym rozdziałem, z siedmiu naznaczonymi całą plejadą emocji, był ten ostatni - poświęcony unikalnym warsztatom gromadzącym ludzi z różnych środowisk, z różnymi doświadczeniami i różnymi osobowościami, złączonymi jednym - potrzebą prawdziwego wybaczenia.
Ogromnie polecam tę książkę Waszej uwadze. Jej lektura, a także pogłębiona nad nią refleksja, zdziałają w Waszym życiu dużo dobrego.
Jeśli nie jesteście pewni czy to książka dla Was - kliknijcie tutaj. Zostawiam odnośnik do paru jej fragmentów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz