wtorek, 11 lipca 2017

Opowieść podręcznej - Margaret Atwood


Wszystko, poza skrzydłami przy twarzy, jest czerwone – kolor krwi, po którym się nas poznaje. Spódnice do kostek, pełne, marszczone, u góry prosty stanik zakrywający piersi, długie rękawy. No i białe przepisowe skrzydła: zasłaniają nam widok, ale  nas zasłaniają przed wzrokiem innych. Nigdy nie było mi dobrze w czerwonym, to nie mój kolor. [1] 

Opowieść podręcznej stanowi zapis wspomnień tytułowej kobiety, której przyszło żyć w czasach, będących piekłem dla niej i wielu innych. Freda pełni funkcję podręcznej w Republice Gileadu. Ma rodzić dzieci Komendantowi, który na skutek niepłodności swojej żony, na wzór starotestamentalnych zapisów, ma ją zapładniać na jej łonie, po to, by mieć wrażenie, że dziecko poczęte zostało z tą, która tej możności została pozbawiona. Malejący przyrost naturalny dziesiątkuje Republikę i choć Podręczne traktowane są jak niewolnice bez żadnej wartości – tak naprawdę tylko one są w stanie ją uratować. Muszą jedynie modlić się o prędkie zapłodnienie i pokornie służyć swemu Komendantowi, nie wychylając się i nie przeciwstawiając.

Podręczne wyjść mogą raz dziennie – na targ, gdzie uzupełnić mają zapasy żywności. Tam jednak również spotkają je poniżenia i ograbianie z wartości. Gdyby chciały pozbawić się życia, również byłoby to działanie na granicy niemożliwego – władze zadbały o to, by przedmioty umożliwiające podobną formę buntu zostały z  ich otoczenia usunięte.

Aby przetrwać, Freda kurczowo trzyma się wspomnień o swojej córce i mężu, o minionym życiu w czasach, gdy kobiety traktowane były podmiotowo, nie zaś tak jak obecnie.

Świat zarysowany przez Margaret Atwood to wizja przyszłości (teraźniejszości?), która wcale nie jest tak nierzeczywista, jak mogłoby się wydawać. Kasty istniejące w Republice Gileadu wydają się niezwykle aktualne, choć skryte pod płaszczem obrazowania metaforycznego.

Z przedmiotowym traktowaniem kobiet spotykamy się w wielu miejscach na świecie, pozbawianie praw jest wszechobecne, a wiele prób buntu pacyfikowanych.  Brak samodzielności, działania ukierunkowane na efekt, ciche ograniczanie wolności – z tym stykamy się na co dzień. Przejawem buntu w powieści, a zarazem swoistym memento świadczącym o możliwościach człowieka jest przewijające się hasło  Nolite te bastardes carborundorum – nie dajcie się pognębić sukinsynom. Ono właśnie ma podręczne krzepić, podnosić na duchu i przypominać, że to w nich tkwi siła stawiania oporu – chociażby psychicznego. A póki ten będzie stawiany, póty będą istnieć.

Atwood Opowieścią podręcznej zyskała sobie sławę na całym świecie, która dziś, za sprawą serialu, po raz kolejny wybrzmiewa, oddając hołd nie tylko jej znakomitemu pisarstwu, ale przede wszystkim czujnemu obserwowaniu rzeczywistości i reagowaniu na zastane wydarzenia. Jej literacka droga, to misja wskazywania człowiekowi bolączek świata i tragicznych w skutkach konsekwencji jego wyborów.

Wciąż możemy zawrócić z obranej ścieżki, wciąż mamy możliwość wyboru. Atwood zdaje się krzyczeć do naszych sumień.

Co z  tym zawołaniem zrobimy?

Końca świata nie będzie, czeka nas koniec człowieka [2]

________________________

[1] Opowieść podręcznej, Margaret Atwood, Warszawa 2017, s. 16.
[2] Końca świata nie będzie, czeka nas koniec człowieka, Margaret Atwood, [online:] http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,127763,21846737,margaret-atwood-konca-swiata-nie-bedzie-czeka-nas-koniec.html?disableRedirects=true, z dnia 03.07.17 r.

14 komentarzy:

  1. Genialna powieść. Czytałam ją kilka lat temu i teraz i wciąż robi piorunujące wrażenie. Nie wiem, czy widziałaś serial, ale też rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kilka powieści Atwood, natomiast tej jeszcze nie. Zaskoczona jestem trochę ogromną popularnością książki, którą możemy teraz zauważyć, a właściwie może nie tyle zaskoczoczona, co trochę zasmucona tym, że wiele młodych kobiet nie sięgnęłoby po nią, gdyby nie serial. Nie jestem fanką seriali, ale koniec końców, ten, nie dość, że podobno jest bardzo dobry, to jeszcze robi kawał porządnej roboty, inspirując ludzi do powrotu do tego klasycznego tytułu. Ja sięgnę po "Opowieść podręcznej" z pewnością, ale poczekam chwilkę, aż ten cały szum przycichnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serialu nie oglądałam ale książkę mam i na pewno przeczytam, chociaż pewnie podczas lektury będzie mnie coś trafiało;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Bohaterka Realna11 lipca 2017 14:00

    Bardzo ciekawi mnie ta książka, wydaje się nietuzinkowa i wartościowa. Kiedyś koniecznie muszę po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Opowieść podręcznej" to powieść, która bardzo mnie intryguje. Mam ją w wersji elektronicznej i postaram się sięgnąć po nią jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji wyczuwam bardzo przejmująco lekturę, która zawiera w sobie bardzo przygnębiająco wizję świata.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamówiłam sobie właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem bardzo Twoich wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby jak najprędzej, ja też długo zwlekałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ano, to fakt. Dobija człowieka to, o czym czyta, ale przynajmniej zmusza do myślenia, a mam wrażenie, że to coraz trudniej uzyskać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie. Koniecznie najpierw chciałam przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja się z kolei bardzo z niej cieszę. Gdy serial był jeszcze w zapowiedziach, rozmawiałam o książce z moją dobrą znajomą z pracy. Po tej rozmowie próbowałam ją nabyć, ale rzecz jasna było to mocno utrudnione, nawet z drugiej ręki. Wznowienie spadło mi jak z nieba i ogromnie mnie raduje, że dużo osób dzięki niemu i serialowi będzie mogło odkryć Atwood i - oby - sięgnąć po inne jej teksty;)

    OdpowiedzUsuń