Słowik od wielu miesięcy figuruje jako bestseller – mimo że od premiery minęło sporo czasu mierzonego prawami rynkowymi, książka cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem.
Zasadne wydaje się w jej przypadku postawienie pytania o to, co sprawia, że tekst poświęcony II wojnie światowej, tematyce wszak wielokrotnie opracowanej i przepracowanej, zrzesza sobie tak wielkie grono czytelników. Czy jest to pokazanie jej oczami kobiet – jednostek słabszych, delikatniejszych, odsuwanych podczas walk (z niewielkimi wyjątkami) na dalszy plan? Czy jest to może świeże spojrzenie na to, co wojna czyni z człowiekiem i jego psychiką? Czy wreszcie jest to próba zarysowania najeźdźców jako takich samych ludzi jak mieszkańcy okupowanych krajów – słabych, lękających się o własne życie, stąd wykonujących rozkazy wyższych rangą?
(...)
Słowik – Isabelle Rossignol – to młoda, niezwykle atrakcyjna kobieta, która w obliczu wojny nie mogła i nie chciała pozostać bierna. Mimo oporów ze strony rodziny i ustawicznych prób przekonania jej, że obowiązkiem kobiety jest cierpliwie czekać, i że jej chęć niesienia pomocy nikomu nie pomoże, a może wręcz zaszkodzić, postanowiła włączyć się do ruchu oporu. W tajemnicy przed wszystkimi najpierw roznosiła propagandowe ulotki, później zaś podjęła się działań o wiele bardziej niebezpiecznych – przerzucania rannych lotników przez Pireneje. Dzięki jej kanałowi przerzutowemu, udało się ocalić stu siedemnastu pilotów.
(...)
W tym samym czasie siostra Isabelle, Vianne, z którą łączyły ją trudne relacje, zmuszona była osiedlić w swoim domu dwu oficerów niemieckich – pierwszy, wbrew opiniom innych, pomagał jej, jak tylko mógł. Ten jednak, który osiadł w jej domu po śmierci poprzednika, był przedstawicielem wszystkiego tego, co w najeźdźcy najgorsze – brutalności, bezwzględności, obsesyjnej kontroli. To za jego plecami kobieta ratuje życie żydowskim dzieciom, dla których podrabia dokumenty. Niebezpieczeństwo na jakie naraża siebie i swoją rodzinę nie jest jednak jej jedyną ofiarą – mieszkając u boku wroga, narażona jest ona na znacznie gorsze formy zapłaty za życie swoich najbliższych.
(...)
Autorka przedstawia codzienne życie w okupowanej Francji – pokazuje dylematy przed jakimi stały kobiety oraz tragiczne wydarzenia, które stały się ich udziałem – gwałty, poniżanie, głód, konieczność donoszenia na znajomych, by chronić własne życie i wiele innych traumatycznych doświadczeń. Nie jest jednak powieść Hannah pesymistyczna – pomiędzy dramatem wojny tli się bowiem miłość – rodzicielska, ojcowska, siostrzana, damsko-męska – i to ona napędza do działania, ona daje nadzieję i zmusza, by żyć.
(...)
Polecam – jako rewizję czasów wojny i poznanie wizerunku silnych kobiet biorących w niej udział; jako świadectwo pamięci i jako odświeżanie tego, co odległe, by uchronić przyszłość od podobnych błędów.
Szczególnie przypadnie do gustu kobietom – wszak to ich determinację podkreśla.
Czytaj całość:
blog o książkach, blog z recenzjami książek, II wojna światowa, Kristin Hannah, lubimyczytac, opinia o książce, recenzja książki, recenzje książek, Słowik, Wydawnictwo Świat Książki
Nie stronię od literatury poruszającej tematykę wojenną, a jeśli przedstawiona jest z kobiecej perspektywy, to tym bardziej mnie do siebie przyciąga.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to będzie dla mnie bardzo emocjonująca lektura. Kiedy oglądam filmy o podobnej tematyce, zawsze bardzo przeżywam losy ludzi, którzy musieli przetrwać w czasie wojny.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak dla tej książki zarwałam noc :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo podobała mi się ta powieść. Czytam wszystko, co wojenne, a tutaj jeszcze ta perspektywa kobieca - to był na pewno nowatorskie podejście! Przemiana obydwu bohaterek jest naprawdę imponująca, jak i cała fabuła! Wg mnie książka nieprzewidywalna, a to bardzo cenię :). Absolutny must read!
OdpowiedzUsuńMarta
Mam tę książkę, ale jakoś nie mogę się zabrać do lektury, może w tym miesiącu... :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo, bardzo długo zwlekałam. Nigdy nie potrafiłam wygospodarować czasu wtedy, kiedy nastrój był odpowiedni;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, perspektywa kobieca nadaje tematowi świeżości, choć nowatorskim bym tego nie nazwała. Czytałaś "Kochanie, chcę Ci powiedzieć"? Tam co prawda mamy do czynienia z I wojną światową i tym co po niej, jednak widzianymi również oczyma kobiet właśnie. Jeśli nie znasz, bardzo Ci ją polecam;)
OdpowiedzUsuń:) I to jest rekomendacja!
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, wiesz? U młodszych coraz częściej wojna staje się "ciekawostką", pamięć powoli zaczyna się zacierać, a łączność emocjonalna gdzieś się u nich gubi. Trzeba to pielęgnować,
OdpowiedzUsuńZatem polecam;)
OdpowiedzUsuń