poniedziałek, 22 lutego 2016

Lewa strona życia – Lisa Genova



 To taka zatroskana mina - połączenie odrobiny horroru ze szczyptą lęku, którą miałby każdy, kto zostałby zmuszony do siedzenia przy którymkolwiek pacjencie oddziału neurologicznego [1].

Dziwne przypadki neurologiczne, to przez dłuższy czas była moja codzienność. Z  tego powodu zdecydowanie trudniej czytać mi o chorobach mających swoje źródło w funkcjonowaniu mózgu – przypominają przytłaczające szale szpitalne, oddziały neurologiczne, na których z rzadka czuło się nadzieję, częściej zaś atakowała rozpacz i smutek na twarzach odwiedzających bliskich ludzi.

Lisa Genova poświęca rzadkim chorobom wiele swojej uwagi i w sposób – mimo wszystko – niosący nadzieję, opisuje je, tkając fabuły mogące zwrócić uwagę na istniejące, choć rzadko omawiane problemy wielu (mimo wszystko) ludzi. Paradoksalnie to, co rzadkie – jest częste. Nawet w  Polsce, nawet na naszym podwórku. Wiem, widziałam.

Lewa strona życia opowiada historię kobiety, która w wyniku wypadku samochodowego doznała urazu i cierpi zespół pomijania stronnego. Do tej pory samowystarczalna bizneswoman, teraz uzależniona jest od innych – bez ich pomocy nie potrafi sobie poradzić, gdyż zupełnie nie dostrzega rzeczy znajdujących się po jej lewej stronie. Problemem staje się chodzenie, jedzenie, ubieranie się, korzystanie z toalety. Każda czynność, która do tej pory zajmowała jej chwilkę, urasta teraz do rangi czasochłonnego zajęcia ponad jej siły, nieraz wymagającego więcej determinacji i siły niż szereg zadań wykonywanych przez nią wcześniej w pracy.

Choroba Sary jest szansą na jej pogodzenie się z mamą, która odtąd – w  miejsce dotychczasowej opiekunki – zajmuje się nią i jej małymi dziećmi oraz domem. Bohaterka musi zmagać się nie tylko z trudną sytuacją poszpitalną, lecz także przyzwyczaić się do ponownej obecności mamy w  jej życiu. Życiu – należy dodać – znaczonym teraz pomarańczową taśmą, wydzielającą lewą stronę, pozwalającą się skupić i dostrzec to, co na pierwszy rzut oka nie istnieje.

Kobieta po raz pierwszy w swoim życiu musi pozwolić, by kontrolę przejęli jej bliscy. Musi nauczyć się nowej rzeczywistości i zawalczyć o powrót do pełnej lub chociaż częściowej sprawności. Musi przyzwyczaić się do nowej relacji z ukochanym, który przyjął rolę jej opiekuna (wszak gdzie miejsce na pożądanie, gdy większość dnia spędza się na pomocy chorej żonie). Przede wszystkim zaś musi uporządkować swoje priorytety i podjąć ostateczną decyzję co do dalszej pracy zawodowej. We wszystkim tym wspierają ją bliscy, z mężem Bobem na czele.

Genovie po raz kolejny udało się stworzyć opowieść chwytającą na serce i afirmującą życie. Autorka pokazuje jak wielką wartość mają zdrowie, rodzina i codzienność ukierunkowana na coś innego niż tylko praca. Czyta się jednym tchem, mając w tyle głowy dziękczynienie za własną sytuację życiową.

Do zaczytania, pochłonięcia, polecania.

Recenzja innej książki Lisy Genovy



[1] Lewa strona życia, Lisa Genova, Słupsk 2013, s. 118.

15 komentarzy:

  1. To moja ulubiona książka autorki. Bez wątpienia Genova ma duży talent, bardzo się cieszę, że dzieli się nim z czytelnikami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twórczość Lisy Genovy, niesamowicie intrygującą i budzącą ogromne emocje. Czekam z niecierpliwością na każdą kolejną jej powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie. Rozejrzę się za nią w mojej bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę powieść, Lisa Genova kolejny raz udowadnia w niej, że potrafi w niezwykły sposób przedstawiać trudne, bolesne tematy, jednocześnie niosąc nadzieję i mądre przesłanie. Nic nie przebije 'Motyla', który mnie po prostu zmiażdżył, ale 'Lewa strona życia' jest naprawdę doskonała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest przepiękna! Dam tej książce szansę, jeśli wpadnie w moje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dotąd spośród książek autorki poznałam jedynie "Motyla" - bardzo podobało mi się to ujęcie choroby (w tym przypadku Alzheimera). Z pewnością sięgnę również po "Lewą stronę życia".

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewelina Białek23 lutego 2016 11:45

    Przeczytam na pewno! Na razie spotkałam się z autorką przy okazji Motyla i bardzo spodobała mi się forma przedstawienia choroby - bezpośrednia, smutna, ale całkiem "naukowa".Dlatego w planach mam resztę książek L. Genovy :)

    Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie! Ja za to wrócę do "Motyla":)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też! Podoba mi się to, że jest naukowo, ale nie przytłaczająco jeśli idzie o terminologię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dokładnie!
    "Motyl" wciąż przede mną, widziałam jedynie film i zapowiada książkową rewelację;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O tak, to prawda - mamy szczęście, że możemy ją czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  12. jak tylko gdzieś znajdę to koniecznie przeczytam! wydaje się być bardzo ciepłą książką...

    OdpowiedzUsuń