wtorek, 27 lutego 2018

Pszczoły - Joachim Petterson


Moda na pisanie o pszczołach jest tą moją ulubioną – cieszę się, że wzrasta nie tylko świadomość ludzi na temat istotności tych owadów, ale także ochota na dołączanie się do dbania o nie – tak przez sadzenie potrzebnych im roślin, wpieranie rodzimych pasiek czy też zakładanie własnych.

Pszczoły Joachima Pettersona zyskały opinię najlepszej szwedzkiej książki edukacyjnej wydanej w  roku 2016. Oto jej autor, dyrektor artystyczny prowadzący agencję reklamową w Sztokholmie, jest także wieloletnim pszczelarzem, który pasją tą zaraził się od wujka swojej mamy, na co jednak potrzebował sporo czasu. Pokazuje on, że aby zostać właścicielem pasieki, wystarczy zupełnie zwyczajny ogród, w którym postawimy ule, oczywiście uprzednio zawiadamiając o tym kogo trzeba. Jego pasja ocieka słodyczą – jest dla niego źródłem świeżego miodu – a dla pszczół oazą schronienia. Petterson krok po kroku pokazuje co zrobić, by nie tylko pomóc tym niesamowicie pożytecznym owadom (wystarczy zasadzić odpowiednie rośliny, zapewniające nektar i pyłek), ale także by założyć własną pasiekę, która to pasja nie jest wcale aż tak wymagająca i czasochłonna, jak mogłoby się na pozór wydawać.


Jego książka wprowadza czytelnika w przebogaty świat pszczół, który – niestety z winy człowieka – jest dla nich coraz mniej przyjazny.  Wydana jest cudownie, a jej wielkim plusem jest nie tylko szata graficzna, ale także przeznaczenie praktycznie dla każdego – tak dla czytelnika, który chciałby jedynie dowiedzieć się o pasji autora, o tym, w jaki sposób może sam zadbać o te owady, ale także pozyskać informacje na temat tego, jak wygląda życie w pszczelej rodzinie, kto jest kim, jak go rozpoznać (np. czym różni się pszczoła od osy) i czy należy się go bać, ale także dla tych z odbiorców, którzy marzą o własnej pasiece i chcieliby krok po kroku dowiedzieć się, jak ją założyć i z jakimi obowiązkami w ciągu całego roku będzie się to wiązać. Petterson nie lukruje (sic!) pracy pszczelarza, lecz pokazuje, z czym będzie on się musiał liczyć, nie wyłączając chorób, które mogą dosięgnąć jego „podopiecznych”. Napisana bardzo przystępnie, a przy tym z pasją, której słodki zapach czuje się z daleka, i która zaraża.

Miód, propolis, wosk – dzięki pszczołom na rynku dostępne są setki produktów, które wspomagają nasze zdrowie i urodę. Nie ma owadów, do których miałabym większą wdzięczność niż do niepozornych pszczół, stąd od kilku lat jestem ich wielką samozwańczą agitatorką.  


Zachęcam Was gorąco – tak do lektury, jak do czynnego wspierania pszczół – sadźcie odpowiednie rośliny, jeśli macie możliwość – róbcie dla nich balkonowe lub ogrodowe mieszkanka i SPA, adoptujcie je w akcji Greenpeace: sposobów na pomoc jest wiele. 



2 komentarze: