Linda Conrad to zbliżająca się do
czterdziestki, nieszablonowa i budząca zainteresowanie autorka bestsellerów. Na
jej nietuzinkowość wpływa zasadnicza kwestia – od lat nie wychodzi ona z
domu. Wszystko za sprawą traumy, którą przeżyła dwanaście lat wcześniej, kiedy
to znalazła zwłoki swojej siostry i spojrzała w oczy jej mordercy, nie
wiedząc, dlaczego ją oszczędził, skoro spostrzegł jej obecność. Zabójca nigdy
nie został schwytany, co dodatkowo napędzało strach Lindy. Kobieta popadła
w depresję, z której w żaden sposób nie potrafiła się wydostać. Wszystko zmienia się, gdy
przypadkowo Linda widzi w telewizji mordercę – okazuje się, że jest nim
znany dziennikarz, Victor Lenzen. Wszystkie wspomnienia odżywają, a jej jedynym
celem staje się pomszczenie siostry. W tym celu postanawia wykorzystać swoją
sławę i umówić się na wywiad z zabójcą, tuż po napisaniu książki,
w której szczegółowo opisuje morderstwo, którego dokonał. Spotkanie ma
odbywać się na jej warunkach.
Niestety, emocje nie były tak
wielkie, jak można by oczekiwać. Koncept
książki kapitalny, wykonanie dobre. Oczekiwałam jednak realizacji na poziomie
znacznie wyższym, stąd moje rozczarowanie. Do samego końca całość poprowadzona
jest niezwykle zmyślnie. Odnoszę jednak wrażenie, że autorka tak bardzo skupiła
się na rzetelnym poprowadzeniu głównego wątku, że zupełnie straciła z oczu
troskę o budowanie emocji – tych niestety zabrakło i to jest mój główny – i
jedyny zarzut. Dobrym zabiegiem było
przeplatanie głównej narracji rozdziałami książki głównej bohaterki – dzięki temu
zabiegowi czytelnik krok po kroku mógł śledzić minione wydarzenia.
Cieszy mnie, że wykupione zostały
już prawa od ekranizacji – być może to, czego nie udało się osiągnąć literacko,
da się nadrobić w filmie, korzystając z dostępnych technik skupiania
uwagi i budowania emocji. Może powstać kapitalna, klaustrofobiczna ekranizacja.
Póki co – jest w miarę
sprawnie napisana opowieść, która nie budzi jednak większych emocji.
blog o książkach, egzemplarz od wydawnictwa, książka, Melanie Raabe, opinia o książce, Pułapka, recenzja książki, thriller psychologiczny, Wydawnictwo Czarna Owca
Zawsze mi smutno, kiedy teoretycznie dobra książka jest pozbawiona oddziaływania na uczucia. Wielka szkoda. Może faktycznie w filmie wyjdzie to lepiej. Mimo wszystko mam ochotę przeczytać powieść ☺
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę w czerwcu. Pamiętam duszną, niepokojącą atmosferę, ale zupełnie nie pamiętam jej zakończenia. Film może być całkiem niezły ;)
OdpowiedzUsuń