Jeśli masz słabą psychikę – nie czytaj!
Brutalność mordu dokonanego w tej
książce zrobiła wrażenie także na mnie – osobie, która rzadko daje się poruszyć
krwawym opisom, bo niejeden już czytała, niejedno zabójstwo widziała w tv,
a wyobraźnię ma bujną nad wyraz, tak, że nie trzeba jej stymulować dodatkowymi
elementami, by potrafiła zdziałać cuda. Marcinowi Grygierowi udało się jednak zjeżyć
włos na mojej głowie i sprawić, że książka zaprząta moje myśli na długo po
lekturze.
Zaczyna się mocno – oto odnalezione
zostaje ciało zamordowanej dziewczyny. Standard, powiedzielibyście. Nic
bardziej mylnego – w miejsce głowy, zwłoki mają doczepiony koński łeb,
pochodzący prawdopodobnie z jednej z pobliskich licznych stajni. Co
symbolizować ma ten bestialski czyn, o czym ma zaświadczać?
Jeśli wydaje wam się, że to
makabra, lojalnie uprzedzam – dalej jest już tylko mroczniej i mocniej.
Nieobliczalny i wciąż przebywający na wolności morderca dopiero się rozgrzewa.
Pierwsza zbrodnia stanowi jedynie przykrywkę do jego pieśni zbrodni, a
niezwykły talent do mylenia tropów wskazuje, że nie jest to pierwszy lepszy
głupek, lecz ponadprzeciętnie inteligentny zabójca, z którym nie ma żartów
i który doskonale wie, do czego zmierza. A zmierza do tego, by zemścić się za piekło,
którego doświadczył w przeszłości.
Grygier kapitalnie pokazuje
mechanizmy działania zła – wizualizuje to, jak jeden zły czyn prowokuje drugi,
jak cierpienie ewokuje cierpienie, jak doznane krzywdy prowadzą do wyrządzania
im innym, jak łatwo dać się uwieść żądzy zemsty i jak trudno wydobyć się ze
spirali piekła, które gotujemy jedni drugim. Autor uwypukla zasadę kół na
wodzie – pokazuje jak drobiazgi mogą zataczać coraz szersze kręgi – w przypadku
tej powieści są to drobinki wyrządzonych krzywd, lecz doskonale wiemy, że
podobnie działa i dobro – raz rozsiane, rozpromienia się na kilometry. Do nas
należy wybór co będziemy wokół siebie roztaczać.
Coraz rzadziej zdarza mi się
trafić na kryminał, który od pierwszych stron przyciągałby mnie na tyle, że nie
chciałabym się od niego oderwać. Tutaj tak właśnie się stało. Aż dziw bierze,
że to debiut, wszak jest kapitalny! Nie mogę się doczekać kolejnych tekstów
autora – obok doskonale poprowadzonego wątku głównego, świetnie poradził on
sobie również z portretowaniem postaci i trzymaniem w ryzach motywów
pobocznych, które znacząco wpływały na linię narracyjną. Świetna robota!
Czytałam dojeżdżając do pracy i
za każdym razem, gdy znajdowałam się w miejscu docelowym żałowałam, że
pociąg nie jechał dłużej. Z niecierpliwością czekałam też przerwy i powrotu
do domu, by móc wrócić do punktu, w którym przerwałam tę pasjonującą
lekturę. Polecam ogromnie! Jeśli tylko szukacie dobrego kryminału, zdolnego wstrząsnąć
i przerazić, Nie patrz w tamtą
stronę będzie doskonałym wyborem, którego na pewno nie pożałujecie. No,
chyba że zaczną was nawiedzać senne koszmary.
Czytajcie na własną
odpowiedzialność.
#27października, blog, blog książkowy, blog o książkach, blog z recenzjami, kryminał, książki, Marcin Grygier, morderstwo, Nie patrz w tamtą stronę, opinia, recenzja, Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Książka bardzo w moim guście:) Sporo dobrego się o niej naczytałam, więc mam ogromną ochotę przeczytać. Niestety u mnie w bibliotece jej nie posiadają a ja trzymam się twardo postanowienia o niekupowaniu nowych książek;p
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania, ale ponieważ czytam na telefonie to trochę opornie mi idzie..
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
A to faktycznie może wiele utrudniać i nawet czasem zabić przyjemność lektury:(
OdpowiedzUsuńPodobno nawet hurtownie wydawnictwa już jej nie mają. Poszła całościowo do sprzedaży, ciekawa jestem czy gdzieś się jeszcze ostała. Sama mam ebook, a wolałabym ją mieć w papierze jednak:)
OdpowiedzUsuńKrwawe opisy mnie nie przerażają, jeżeli jest ciekawa zagadka i wartka akcja - jestem za!
OdpowiedzUsuńI słusznie!:) Jeden z lepszych kryminałów jakie ostatnio czytałam, a pochłaniam je na potęgę!
OdpowiedzUsuń