O kondycji polskiego czytelnictwa
pisano już wiele.
Rokrocznie powstają raporty, od
których czytającym włos jeży się na głowie. Polacy nie czytają, nie kupują książek,
nie wypożyczają, unikają wszelkiego kontaktu ze słowem pisanym – podobno najgorzej
jest wśród młodzieży.
Moje osobiste obserwacje zdają
się zadawać kłam tego typu doniesieniom, bo – chyba mam ogromne szczęście lub
to kwestia wyboru ścieżki życiowej – obracam się wśród niemalże samych
czytających. Czytających i kupujących książki masowo. Lub masowo je
wypożyczających. To jednak nie zmieni statystyk, nie zreformuje kultury
czytania w Polsce w ogóle. Zawsze z wielka ochotą sięgam po
teksty pochylając się nad tym tematem.
Wyjątkową pozycją poruszającą tę
problematykę jest Szwecja czyta, Polska
czyta biorąca pod lupę dwa sąsiadujące ze sobą kraje – Polskę i Szwecję,
które dzieli nie tylko morze, ale także ocean jeśli idzie o sposób podejścia do
czytania i wychowywania pokolenia młodych czytelników.
Katarzyna Tubylewicz i Agata
Diduszko-Zyglewska podjęły się rozmów z przedstawicielami Szwecji i Poski,
mającymi znaczący wpływ na poziom czytelnictwa w tychże. Wśród nich
znaleźli się pisarze, bibliotekarze, udziałowcy w największych
wydawnictwach – wszyscy zatroskani o kulturę czytania, wskazujący na sposób
walki o nią w obu krajach.
Niemalże już od pierwszych
wypowiadanych przez nich słów widać różnice w sposobie rozumienia tematu –
Polska po upadku komunizmu zachłysnęła się wolnością, która to widoczna jest
również w sposobie wydawania i promowania książek. O czytelnika nie dba
się od najmłodszych lat, dopiero od niedawna słychać głosy wsparcia dla
czytania od urodzenia, stąd wśród młodzieży znaczący spadek zainteresowania
lekturą – szczególnie jeśli zamiast niej mogą sięgnąć po to co łatwiejsze i
szybsze – film czy grę. Szwedzi natomiast statystycznie czytają 20 minut
dziennie – niby nic, droga z pracy do domu – a jednak to właśnie między innymi ten drobiazg wskazuje na szacunek i przywiązanie Szwedów dla słowa pisanego w ogóle. My wracając z pracy,
najczęściej mamy w ręku telefon.
Nie sposób jednoznacznie ocenić
powodów takiego stanu – jest ich wiele. Zupełnie inna sytuacja ekonomiczna,
inny status pracownika, inne zarobki, inny czas pracy, inne warunki życia. Nie
można zatem Szwecji czcić bałwochwalczo, można jednak przeczytać, wyciągnąć
wnioski i wprowadzić – często naprawdę drobne – zmiany, mogące budować kulturę
czytania od najmłodszych lat.
Kapitalna pozycja, dla wszystkich
zatroskanych o stan czytelnictwa w Polsce - wydawców, bibliotekarzy, nauczycieli, księgarzy, czytelników. Kopalnia pomysłów, inspiracji i
iskierka nadziei – wszak podobno w tym roku Polacy książek kupowali
więcej…
Lektura obowiązkowa!
Agata Diduszko-Zubylewicz, czytanie, czytelnictwo, Katarzyna Tubylewicz, Krytyka Polityczna, książka, kultura czytania, opinia, Polska, Polska czyta, recenzja, Szwecja, Szwecja czyta, w Polsce, w Szwecji
Ech... dużo kultury moglibyśmy się nauczyć od krajów północnej i zachodniej Europy. Jakiś czas temu byłam na spotkaniu z urbanistką z Amsterdamu i ona powiedziała tam jedną ciekawą rzecz: pomimo tego, że bardzo dużo mieszkańców miasta jeździ na rowerach, oni cały czas prowadzą kampanie popularyzujące ten sposób komunikacji, bo im więcej osób korzysta z rowerów tym społeczeństwo jest zdrowsze, korki mniejsze, a miasto mniej zanieczyszczone. Myślę, że w Szwecji pewnie też prowadzi się akcje popularyzujące czytelnictwo, pomimo, że jest ono na wysokim poziomie. Oni tam po prostu wiedzą, że warto promować postawy korzystne dla całego społeczeństwa. My jeszcze na tą wiedzę musimy trochę poczekać.
OdpowiedzUsuń