niedziela, 7 lutego 2016

Metro 2034 - Dmitry Glukhovsky




Metro 2034 jako kontynuacja wypada doskonale. Opowiada losy zaginionego Huntera oraz  Homera o Saszy. Rzecz dzieje się rok po wydarzeniach ostatniej części, kiedy to Artem zgładził Czarnych, ponoć zagrażających życiu ludzi skrywających się w moskiewskich tunelach.

Unicestwienie jednych, nie zapewniło jednak ochrony przez atakiem innych. Metro dziesiątkuje zaraza, której wytępienia podejmuje się Hunter – mężczyzna-legenda, łowca, przed którym sieć tuneli nie ma, zdawałoby się, żadnych tajemnic. Dodatkowym problemem staje się utracona łączność ze stacją zapewniającą dostawę amunicji, bez której nie ma co liczyć na przetrwanie. Obie sprawy wydają się ze sobą powiązane.

Książkę tę czytało się znacznie lepiej niż tom pierwszy, bowiem bardziej angażuje ona czytelnika w wątki obyczajowe, rozwija historie głównych postaci, zarysowuje ich psychikę i trudy zmagań po spotkaniu z czarnymi.

Przeczytałam ją właściwe na jednym wdechu, później nie mogąc zasnąć – to stanowić może chyba najlepszą rekomendację, tym bardziej, że do książek o tej tematyce podchodzę z dużą dożą ostrożności.

Tym, co oceniam bardzo wysoko jeśli idzie o Metro 2034 rozważania o kondycji ludzkiej, sednie człowieczeństwa, jego istocie i tym co decyduje o naszym byciu lub nie człowiekiem. Świetnie poprowadzone rozważania, pokazujące jak niewiele trzeba, by utracić status prawdziwej istoty ludzkiej, jak krucha jest nasza psychika i jak łatwo ją nadszarpnąć, czyniąc straty  nie do odrobienia. Autor pyta o to, co stawia ludzi wyżej niż zwierzęta, co czyni nas lepszymi? Jego refleksje mają charakter ogólnoludzki i uniwersalny: bez względu na to, kto i kiedy weźmie je pod lupę, wciąż będą aktualne. Nieważne czy pyta człowiek średniowiecza, czy osoba żyjąca w świecie po katastrofie. Pytania i odpowiedzi pozostają niezmienne, co bardzo sugestywnie widać na tle zarysowanego uniwersum. Tutaj nabierają one nowego sensu.

W  mojej opinii jest o wiele lepsza niż tom pierwszy, nie tylko pod względem łatwości i lekkości lekturowej. Metro 2033 skupiało się właściwie na zarysowaniu świata postapokaliptycznego i głównych osi narracyjnych. Stanowiło ono świetne wprowadzenie w  uniwersum, jednak to dopiero tutaj można zaangażować się w lekturę w pełni, także poprzez identyfikowanie się z postaciami. Mniej jest już chaosu, więcej się wyjaśnia, zostaje dopowiedziane w jakiś, chociażby naskórkowy sposób, zapewniając większy komfort czytania. Przy tym wszystkim pojawiają się w  końcu jakieś uczucia – okazuje się (uff!), że nie wszyscy utracili zdolność kochania, współczucia i bycia serdecznym.

Choć wiem, że Metro 2035 nie rozwija wątku, który chciałabym aby został dopowiedziany, sięgnę po kolejny tom z nieskrywaną przyjemnością.

Kto by pomyślał!



Metro 2033

Książkę kupisz na:


2 komentarze:

  1. Katarzyna Kat.7 lutego 2016 20:16

    Na serię Metro poluję już od jakiegoś czasu, lubię kiedy w książkach przedstawiane są wątki postapokaliptyczne :)
    Pozdrawiam,
    Subiektywne
    recenzje

    OdpowiedzUsuń
  2. naczytane.blog.pl7 lutego 2016 21:08

    Kto by pomyślał, że mnie przekonasz do tej akurat serii :)

    OdpowiedzUsuń