niedziela, 16 sierpnia 2015

Obietnica Łucji – Dorota Gąsiorowska

Czterdziestoletnia Łucja znajduje się na zakręcie – rozczarowana nieudanym małżeństwem i życiem osobistym, a także nieszczęśliwym dzieciństwem, z  którym nie potrafi się pogodzić, postanawia porzucić doskonałą pracę i wrócić do wyuczonego zawodu nauczyciela historii na odległej podkarpackiej wsi Różany Gaj.

Na miejscu zwraca szczególną uwagę na jedną ze swoich uczennic – Anię, będącą łudzącą podobną do jej samej z czasów dzieciństwa: wyciszonej, siedzącej w ostatniej ławce, zmagającą się z brakiem przychylności ze strony klasy. Bardzo szybko Łucja zaprzyjaźnia się ze swoją podopieczną, dowiadując się, jak wielkim ciężarem jest obarczona – samodzielnie opiekuje się umierającą mamą. Dla jedenastolatki to ogromnie trudne doświadczenie, przez które bohaterka postanawia pomóc jej przejść. Między nią, a Ewą – mamą Ani – prędko wytwarza się szczególna więź. Łucja obiecuje jej, że po jej śmierci odnajdzie ojca Ani.

Obietnicę łatwo złożyć, trudniej jednak spełnić, tym bardziej jeśli życie układa się tak, jak się nie spodziewamy i to co pozornie mogłoby być łatwe, staje się szalenie trudne do realizacji.
Mamy więc spóźnione wyznanie – to, które zawsze konfliktuje główne postaci, najczęściej wyrażone przez najmniej pożądanego bohatera – nie inaczej jest w tejże powieści.


Cechuje ją przewidywalne, acz urocze zakończenie. To taki typ książki, którą opłaca się wziąć na wakacje – dla rozluźnienia, usłyszenia po raz kolejny znanej melodii – tej najbardziej chwytliwej, zapadającej w  pamięć, przyjemnej dla ucha. Czytadło, na które warto zwrócić uwagę podczas kompletownia urlopowej biblioteczki.

Polubicie głównych bohaterów – granica między dobrem i złem została tutaj zaznaczona bardzo wyraźnie – mamy postaci jednoznacznie pozytywne i jednoznacznie negatywne, które od początku budzą naszą niechęć i złość. Obietnica Łucji wiąże się z lukrowaniem – jest słodko, ale nie zbyt słodko. Przede wszystkim jest uroczo, a zwycięża dobro i przebaczenie.  Jeśli lubicie historie kobiet, które obarczone sporym bagażem doświadczeń uciekają od miejskiego zgiełku na wieś – Gąsiorowska stanowi dobrą propozycję w szerokim wachlarzu literatury tego typu. Dobry debiut, w którym właściwie debiutu się nie czuje.

Mam jednak zażalenie.


Okładka jest piękna, klimatyczna, ale… myląca. Nie lubię sytuacji, w których bohaterka opisywana jest jako kobieta z hebanowymi włosami, a z pierwszej strony spogląda na nas jasnowłosa piękność, mająca przecież symbolizować tytułową postać. 

8 komentarzy:

  1. Miło wspominam tę książkę i czekam na dalsze losy bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tego typu powieści podchodzę bardzo ostrożnie, bo można się na nich łatwo przejechać. Czasem jest po prostu za słodko, a od nadmiaru cukru, można dostać mdłości. Ale wydaje mi się, że w tym przypadku nie byłoby tak źle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj aż tak słodko nie jest - tego przesłodzenia też nie lubię, choć z rzadka coś mocno docukrowanego podczytuję;)

      Usuń
  3. Pozwolę sobie wytknąć malutki błąd: "rozczarowana nieudanym małżeństwem i życiem osobistym, a także nieszczęśliwym małżeństwem". Poza tym recenzja zachęcająca, a sama książka zapowiada się ciekawie ;)
    http://czytanienaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki wielkie! Miało być oczywiście "dzieciństwem":) Już poprawione:)

      Usuń
  4. Nie czytam rodzimej literatury - albo mnie nudzi, albo zawodzi :P Po wielu nieudanych próbah wytworzyła się taka blokada. Ale kto wie- może się wkrótce przełamie?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała polska literatura? Toż to ogromna generalizacja!
      Szukaj dalej, mamy wielu rewelacyjnych pisarzy:)

      Usuń