Jojo Moyes utkwiła w mojej pamięci za sprawą fenomenalnej książki Zanimsię pojawiłeś. Emocji towarzyszących tamtej lekturze nie potrafię porównać z niczym innym – było intensywnie, gorąco i – co pozornie może wydać się wadą – czytałam z rosnącą furią. Losy bohaterów tak silnie mną wstrząsnęły, że jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę, nie byłam w stanie nic sensownego o niej powiedzieć.
Nie ukrywam, że na podobne
doświadczenia czytelnicze liczyłam przy okazji Razem będzie lepiej – powieści, która ma najdoskonalszą okładkę,
jaką kiedykolwiek dane mi było w Polsce zobaczyć. Przypomina mi ona
angielskie obwoluty, do których zawsze tęskniłam i wzdychałam – nie ukrywam, że
szata graficzna stanowi o ogromnej jakości tej pozycji, zatem osobie
odpowiedzialnej za projekt – chapeau bas.
Jeśli jednak okładka nie zrobiłaby swojego, zrobi to treść, która znów zawojowała
mną na długie godziny.
Rozpoczyna się jak typowa powieść
dla kobiet o melodramatyczno-ironicznym sztafażu. Jess pracuje na dwa etaty, by
zapewnić swojej rodzinie byt: wychowuje Nicka, który nie radzi sobie z prześladowaniami
kolegów i proces zasypiania wspomagać musi sobie dawką trawki oraz Tanzie –
niebywale uzdolnioną matematycznie dziewczynkę. Mąż opuścił ją, gdy zachorował
na depresję i od dwóch lat nie wspomaga jej finansowo. Teraz ich córka ma
szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, jednak to wymaga
sporych pokładów pieniężnych, których Jess nie posiada.
Ed stanowi przykład zblazowanego biznesmena – zdaje się, że ma wszystko, w związku z czym może gardzić biedniejszymi od siebie. Pieniędzy nigdy mu nie brakowało, toteż ich nie doceniał. Jego życie jednak powoli zamienia się w ruinę, gdy chcąc pozbyć się namolnej dziewczyny, zdradza jej poufne informacje o inwestycjach swojej firmy, a ona wykorzystuje je, by się wzbogacić.
Tych dwoje, pochodzących z zupełnie
różnych światów spotka się i razem wyrusza w podróż do Szkocji, która na
zawsze odmieni ich życia i postrzeganie ludzi z innych klas społecznych.
Maniak niezdrowego jedzenia na wynos uwięziony zostanie w jednym samochodzie z fanką zdrowego i taniego odżywania, dwójką dorastających, nieszablonowych dzieciaków i psem o wyjątkowo wielkim sercu i posturze.
Maniak niezdrowego jedzenia na wynos uwięziony zostanie w jednym samochodzie z fanką zdrowego i taniego odżywania, dwójką dorastających, nieszablonowych dzieciaków i psem o wyjątkowo wielkim sercu i posturze.
Choć książka ta nie doprowadzała
mnie do szaleństwa tak jak poprzednia, jej wartość znajduję w innym
punkcie – w końcu ileż tak wyczerpujących emocjonalnie pozycji byłabym w
stanie znieść! Książka oddycha emocjami, którymi jest przepełniona, dzięki
czemu całkowicie absorbuje uwagę czytelnika.
To rzeczywiście – jak podają
wydawcy – nowa jakość literatury, którą zwykło się nazywać kobiecą. Jest smutno
i radośnie, jest boleśnie, i jest krzepiąco. Uczucia zostały w niej
zmieszane w doskonałych proporcjach, czyniąc z książki prawdziwie wykwintne
danie główne w dziennym jadłospisie kulturalnym. W którymkolwiek miejscu otworzycie tę
książkę, zostaniecie wciągnięci w opowieść toczącą się instynktownie.
Wszystko jest w niej na miejscu – dobro przyciąga dobro, karma wraca, a
choć trzeba na nią nieraz wyjątkowo długo czekać, efekty wynagradzają wszelkie
wcześniejsze przeciwności losu. Wystarczy wierzyć w siebie, pokładać
ufność w drugim człowieku i zawsze kierować się moralnością.
Napisana z polotem
opowieść, którą koniecznie musicie przeczytać.
Premiera już 8 kwietnia. Mam nadzieję, że do tej pory Wasz apetyt na nią będzie stale rósł.
egzemplarz recenzencki, emocje, Jojo Moyes, miłość, piękne okładki, relacje, rodzina, uczucie, Wydawnictwo Znak, związek
Przyznam, że jestem bardzo ciekawa tej nowej jakości, chociaż okładka mnie jakoś nie kusi. Zapisałam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńNaprawdę?:) No widzisz, co człowiek, to inny gust;)
UsuńMój apetyt już nie może być większy :) Po lekturze "Zanim się pojawiłeś", do książek Moyes nie trzeba mnie przekonywać. A tu jeszcze ekranizacja nadciąga, niedługo premiera kontynuacji "Zanim...". "Razem będzie lepiej" jest na mojej liście "muszę mieć". Też wpadła mi w oko okładka. Jest taka... hm.. no właśnie, jakby tu ją opisać...
OdpowiedzUsuńMam to samo!:) Ekranizacji wypatruję z utęsknieniem!!
UsuńJuż, już miałam zrezygnować z tej książki, ale całe szczęście przeczytałam twoją recenzję:))
OdpowiedzUsuńUff! Rezygnacja byłaby naprawdę wielką stratą!
UsuńOj tak apetyt rośnie.
OdpowiedzUsuńCiszę się ogromnie;)
UsuńMyślę, że o nowej jakości literatury kobiecej, możemy mówić już od dłuższego czasu. Jasne, Moyes wpisuję się w ten nurt, bo to świetna autorka. Emocje i jeszcze raz emocje :) Wydanie rzeczywiście robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńJasne, że tak - ja jedynie potwierdzam zdanie wydawców:)
UsuńOkładka jest rzeczywiście świetna, treść zapowiada się ciekawie, więc będę miała na oku ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam,a po Twojej recenzji koniecznie muszę ją koniecznie jak najszybciej przeczytać:)
OdpowiedzUsuńczyli już wiem, że książka mi się spodoba :) ja osobiście polecam jeszcze inną powieść tej Autorki "Srebrna zatoka"
OdpowiedzUsuńO, tej nie znałam - dzięki za cynk:)
Usuń