czwartek, 7 listopada 2013

Może morze wróci – Bartek Sabela


Tytuł: Może morze wróci
Autor: Bartek Sabela
Wydawnictwo: Bezdroża
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788324667376
Ilość stron: 232
Cena: 39,90 zł

Jezioro Aralskie, zwane przez ludność zamieszkującą granice Kazachstanu i Uzbekistanu Morzem, mimo że w ciągu minionych czterdziestu lat z jednego z najpopularniejszego miejsc wakacyjnych oraz źródła utrzymania dla mieszkańców stało się jałową pustynią, na mapach wciąż funkcjonuje jako niebieska plama  - ślad po dawnej świetności i urodzajności.
W swoim czasie było to czwarte co do wielkości jezioro świata, dziś – bezkresny ląd, działający niczym wyrzut sumienia i przypominający o setkach gatunków zwierząt i roślin, które zostały zniszczone wraz życiem ludzkim i hektarami wyciętych lasów.

Jak do tego doszło? Wszystko w myśl mylnie rozumianego postępu, stawiającego na piedestale człowieka wszechrzeczy, zdolnego do każdego czynu, nawet zawłaszczenia i całkowitej degradacji środowiska naturalnego, a jednocześnie źródła utrzymania setek ludzi, którym odebrano chleb i miejsce pracy. Gdy Nikita Chruszczow zaczął realizować sowiecki plan postępu, w oczy rzuciła się jego arogancja, głupota i prymitywizm. Nic to, że jako przywódca mocarstwa zdaje się, że nie reprezentował sobą żadnych wartości. Stał na czele armii głupców i z sobie jedynie znaną cwanością dowodził coraz to bezsensowniejszymi projektami. Jednym z nich była myśl o stworzeniu wielkich pól bawełny, na wzór amerykańskich. Zapomniał jednak, że roślina ta wymaga wiele wody. Stworzył więc kolejny zmyślny projekt – systemy nawadniające, tak dobrze pomyślane, że zamiast wodę dostarczać, nieudolnie ją marnowały. Działania wbrew wszelkich zasad sztuki hydraulicznej przyniosło same szkody. Mało tego – Morze Aralskie pozbawione zostało dopływającej wody i zamieniło się w słoną pustynię – dziś możliwą do zaobserwowania na zdjęciach satelitarnych [patrz: klik ]. Wszystko dlatego, że woda płynąca w systemach irygacyjnych nie docierała ani do jeziora, ani do upraw, wysychając nierzadko nawet w 70%. Jezioro zanikło wskutek ludzkiej działalności. Dziś pozostały po nim cztery niewielkie zbiorniki. A wcześniej jedna z największych katastrof ekologicznych jakie pamięta państwo sowieckie, skądinąd bardzo zaskoczone takim obrotem spraw, wszak według przekonań jezioro było „oczywistą pomyłką natury”.

1989 i 2011.

To właśnie Morze Aralskie staje się motywem przewodnim książki Bartka Sabeli, który analizując opisywane wydarzenia, rysuje szerokie spektrum ludzkiej głupoty i arogancji, a także siejącej zniszczenie sile głupich pomysłów, popieranych przez masy. Cechy te uznaje autor za największą człowieczą zbrodnię, wciąż zbierającą swoje plony, każdego dnia na nowo.
Sabela jest fanem wspinaczki, a wyprawa do Uzbekistanu była jego pierwszą podróżą od wielu lat. Nie udał się tam jednak, by mierzyć się z kolejnymi ścianami skalnymi. Pojechał, by zobaczyć Morze Aralskie. Książka ta stanowi zapis jego wędrówki po Uzbekistanie, od pierwszej jej dni, aż po dotarcie do celu.

Autor porywa czytelnika w przestrzenie tajemnicze i egzotyczne. Rysuje bogate portrety środowiska w jakim przebywa, dociera do ludzi i ich historii związanych z zanikającym jeziorem. Pokazuje ludzkie dramaty, będące skutkiem jednej złej decyzji, powodowanej pychą i arogancją. Sabela każe się niejako zastanowić nad naszą zdradziecką chęcią posiadania wszystkiego, co mają inni, nawet na przekór warunkom i możliwościom.
Jego opowieść wstrząsa i zatrważa.
Otwiera oczy na niszczycielskie działanie ludzkiej głupoty, pokazuje jej dalekosiężne skutki, dociera do serca tragedii.
Sabela maluje Uzbekistan z dwu perspektyw: z jednej strony pokazuje państwo policyjne i biedne, z drugiej wskazuje na siłę ludzkiej przyjaźni i radości. Nad wszystkim tym unosi się duch islamu – wcale nie fanatycznego.
Ksiązka ta wzbogacona jest o wspaniałe zdjęcia, ilustrujące to, o czym Sabela w skrócie relacjonuje.
Jego narracja jest płynna, niebywale wciągająca. Pokazuje mentalność całkowicie nam obcą, daleką od pośpiechu i ciągłej gonitwy. Wiele przytoczonych historii jest dość komicznych, ze względu na próby porozumiewania się autora z miejscowymi bez znajomości wspólnego języka. Są też miłe polskie akcenty.
Wszystko to w tej niewielkiej objętościowo książce, otwierającej oczy na bogactwo świata, którego nie znamy.
Polecam gorąco!

3 komentarze: