poniedziałek, 30 września 2013

Sklepy cynamonowe – Bruno Schulz


Tytuł: Sklepy cynamonowe
Autor: Bruno Schulz
Wydawnictwo: MG
ISBN: 9788377791219
Ilość stron: 256
Cena: 34,90 zł


Pisanie recenzji Sklepów cynamonowych Brunona Schulza, to zadanie zgoła karkołomne, co do którego nie czuję się w pełni predysponowana, toteż recenzji nie będzie. Będzie za to opinia – subiektywna, pozbawiona mądrości znawcy i czujnego krytycznego oka, będzie opisem przeżyć lekturowych człowieka zafascynowanego tą wyjątkową twórczością, aczkolwiek świadomego, że o owym zbiorze opowiadań pisało już tak wiele znamienitych nazwisk, że nieprawdopodobnością byłoby dodanie czegoś znaczącego od siebie.

Bruno Schulz – urodzony w Drohobyczu, polski prozaik żydowskiego pochodzenia, grafik, malarz, rysownik i krytyk literacki. Wydaje się, że wszystkie te talenty i zdolności połączone zostały w jedno w najnowszym wydaniu jego najpopularniejszego zbioru opowiadań, pisanego pierwotnie jako postscriptum do korespondencji z Deborą Vogel.
Akcja usytuowana jest w miasteczku do złudzenia przypominającym rodzinne strony autora. Różni je jedynie pewna fantasmagoryczność, efemeryczność i przebiegłość rzeczy martwych do płodnego tworzenia nowych przejść uformowanych w miejski labirynt -  nie do pokonania pod osłoną nocy.
Postacią najważniejszą i dominującą jest Ojciec – łącznik pomiędzy światem iluzorycznym a realnym, mężczyzna stąd, a jednocześnie nie stąd. Bohaterów ów wymyka się wszelkim klasyfikacjom, jest tak samo złudny, jak i cały świat, w który został wtłoczony. Ojciec to kupiec, poważany i znany w mieście, mający jednak pragnienie wznioślejsze – chce być demiurgiem, kreatorem i stworzycielem nowego, co obficie klaruje w swoim monologu o manekinach, jednym z najbardziej rozpoznawalnych opowiadań tomu.
Postacią nieco mniej widoczną, a jednak ogromnie ważną jest narrator – młody chłopiec, oczyma którego śledzimy eksperymenty i wariactwa Ojca, a także jego własne wędrówki zwodniczymi ulicami miasteczka.
Schulz to mistrz metafory, eksperymentator pracujący na przenośniach, na nich budujący całą sieć powiązań. To właśnie one, jako druzgocąco przeważający środek stylistyczny, wpisują się w zamysł autorski i sprawiają, że Sklepy cynamonowe istnieją jako świadectwo bogactwa językowego i obfitości zwrotów dawno wypartych z oficjalnego obiegu.
To właśnie strona lingwistyczna sprawia, że lektura tej książki jest doświadczeniem odurzającym, przypominającym narkotyczny trans, senne miraże. Zacieranie granic snu i jawy, sprawia że czytelnik (ja) porusza się jakby we mgle – otumaniony mnogością doświadczeń bombardujących zmysły, ospały i upojony kapitalnym doświadczeniem całkowitego wchłonięcia przez świat przedstawiony.

Schulz swoją zdolność malowania przenosi nie tylko na płótno, ale i na papier – jego pociągnięcia piórem mają moc oddziaływania smagnięcia pędzlem – wszystko, każde słowo, każda sceneria jest nie tyle napisana, co namalowana, delikatnie rozmyta, podobnie jak kontury postaci zdobiących to wydanie.
Wyobraźnia autora jest nieposkromiona, wybujała i tak niepowtarzalna, że nie sposób mówić o niej inaczej jak tylko w kategoriach oniryczności. Wszystko, co przelał na papier jest umowne, ulotne i unikalne. Jego świat przepoczwarza się na naszych oczach, zmienia, tworząc panoramy świeże i chwilowe, a przy tym sprawiając, że książka ta jest przeznaczona do lektury wielokrotnej: każdorazowo znajdziemy się w innej scenerii, w nowej przestrzeni, zawsze do złudzenia przypominającym Drohobycz, ale właśnie – będącej li jedynie halucynacją.

Polecam.

9 komentarzy:

  1. Wiesz, pięknie napisałaś o sztuce tworzenia Schulza, te smagnięcia pędzla... poruszyłaś moje wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak czuję, że ciekawie byłoby wrócić do prozy Schulza - dziś z pewnością odebrałabym ją inaczej, niż kilkanaście lat temu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to samo! co prawda czytałam go kilka, a nie kilkanaście lat temu, ale różnice już były odczuwalne!

      Usuń
  3. Proponujesz dziś lekturę wymagającą. Motywujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, chciałabym, żeby i ona była chętnie czytana;)

      Usuń
  4. Trudno pisać o dziełach, o których powiedziano już chyba wszystko

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele razy słyszałam o tej książce, szczególnie w szkole mimo, że nie była lekturą. Muszę się w końcu za nią zabrać, tym bardziej po Twojej recenzji, która bardzo mi się podoba ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z moich ulubionych lektur, właśnie przez tę malowniczość, bardzo działała na wyobraźnię. Pamiętam, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Schulza jako jeden z tematów do wyboru na maturze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miało nie być recenzji, a czytało się jak dobrą recenzję :D
    Książka nie przypadła mi do gustu, ale zastanawia mnie to "namalowanie" zamiast "napisanie", dlatego może dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń