Tytuł: Życie listami pisane.
Autor: Agnieszka Stabro
Wydawnictwo: Bellona
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788311128385
Ilość stron: 160
W pamięci Polaków zachował się obraz Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej – kobiety kruchej, poetki posągowej, autorki Pocałunków. Także i w mojej głowie do
niedawna królowała ona jako postać wywodzącą się z krakowskiego domu artystów,
mająca możliwość dorastać w niezwykłym klimacie Kossakówki, w otoczeniu ojca
Wojciecha Kossaka, siostry Magdaleny Samozwaniec, ale też wielu znamienitych
gości – Malczewskiego, Słonimskiego, Witkiewicza i innych.
Spędzenie dzieciństwa i młodości w klimacie krakowskiej
bohemy było dla Lilki znaczące i wpłynęło na jej dalsze życie. Przyzwyczajona
do wygód i luksusów, otaczana zbytkiem, blichtrem i splendorem od
najwcześniejszych lat życia, nie mogła znaleźć swojego miejsca w świecie
odartym z tych przyjemności. Nie tylko wojna była dla niej czasem nie do
zniesienia, lecz także trwanie w dwu pierwszych małżeństwach.
Pawlikowska-Jasnorzewska była bowiem rozkapryszoną
ekscentryczką, wyrosłą z artystycznego domu, której nie w smak było małżeństwo,
będące końcem wolności i niezależności, a także powolną drogą ku zatraceniu,
jakim dla Lilki było macierzyństwo. Za nic nie chciała poetka utracić swojej
indywidualności, toteż nawet będąc w związkach nie stroniła od zalotnego
flirtu, zachwycała futrami, które kupiłaby nawet rezygnując z jedzenia. To one były dla niej znakiem nieskrępowania.
Agnieszka Stabro podjęła próbę ukazania
Pawlikowskiej-Janorzewskiej jako kobiety charakternej, nie pomijając jej wad i
oczywistych śmiesznostek. Nie jest to kolejna biografia, prezentująca wybielony
obraz człowieka, który nie miał prawa istnieć, lecz próba rekonstrukcji życia
artystki na podstawie jej listów i dziennika – dwu źródeł, w których jawiła się
ona jako inna niż ta, którą znaliśmy do tej pory.
Stabro zarysowuje kontur osoby odbiegającej od wyobrażeń
męża o idealnej żonie, pokazuje ekscentryczkę lubującą się w luksusie i wciąż
cierpiącą na głód nadzwyczajnego. Wchodzimy jak podglądacze w jej życie
intymne, budowane z trzech małżeństw, z których dopiero ostatnie, dało poetce
poczucie prawdziwego szczęścia u boku człowieka, który nie pragnął jej zmienić.
Wraz z autorką zerkamy w codzienne kłótnie i konflikty o sprawy przyziemne,
takie jak gotowane obiadu, którymi Lilka zupełnie się nie przejmowała. Wolała z
głową przy ziemi słuchać natury lub w inny sposób kontemplować swój z nią
związek.
W ciągu swych dwu nieudanych małżeństw, często wracała Lilka
do Kossakówki, gdzie niezmiennie czuła się najbezpieczniej. Tylko tam
znajdowała zrozumienie u Mamidła i Magdy.
Ta króciutka publikacja to tak naprawdę lapidarne wejrzenie
w najważniejsze etapy życia artystki: oprócz dzieciństwa, dojrzewania, a
później czasów małżeńskich znajdziemy w niej również ustęp poświęcony czasowi
choroby Lilki. W nim też, jawi się ona jako twórczyni szukająca w swym
dzienniku – przybierającym wówczas formę dziennika choroby – terapii i
pociechy. Tutaj również dochodzi do największych dysonansów pomiędzy listami i
zapiskami diarystycznymi: w tych pierwszych poetka unika mówienia o swoim
prawdziwym stanie, czyni to zdawkowo, półsłówkami, by nie martwić męża, za to w
swoim diariuszu szczerze i dokładnie opisuje wszystkie przypadłości, związane
najpierw z dolegliwościami kobiecymi [i tutaj odnosi się ogromne wrażenie
wcześniejszej wiedzy poetki o swojej prawdziwej chorobie, niewykrytej jeszcze
przez lekarzy, a już przez nią samą przeczuwanej, ten rodzaj ponadwrażliwości,
często występującej u osób dotkniętych tą chorobą – patrz dzienniki Krystyny
Kofty], a następnie rakiem macicy, dającym przerzuty na kości. Obserwujemy
zmianę zachodzącą w poetce, przewartościowanie przez nią życia, a także
widzimy, że pisanie było dla niej aktem heroizmu, wskazującym na to, jak
ogromną miało dla niej wartość.
Mam wrażenie, że ten wolumin ma ogromną siłę oddziaływania –
odczarowuje Pawlikowską-Jasnorzewską, ukazuje obraz człowieka złamanego przez
życie, zmagającego się z jego bolączkami, cierpiącego z powodu swojego
zmieniającego się przez chorobę ciała, osoby samotnej i ogromnie uczuciowej.
To już nie tylko Lilka-rozkapryszona kobieta, Lilka-ulotna, krucha, romantyczna, ale też Lilka cierpiąca prawdziwe katusze, Lilka dzielnie znosząca codzienność bez splendoru, do którego przyzwyczaiły ją wczesne lata młodości, Lilka wierząca w magię, to wreszcie Lilka-człowiek z krwi i kości, a nie jedynie symbol poezji miłosnej.
To już nie tylko Lilka-rozkapryszona kobieta, Lilka-ulotna, krucha, romantyczna, ale też Lilka cierpiąca prawdziwe katusze, Lilka dzielnie znosząca codzienność bez splendoru, do którego przyzwyczaiły ją wczesne lata młodości, Lilka wierząca w magię, to wreszcie Lilka-człowiek z krwi i kości, a nie jedynie symbol poezji miłosnej.
Choć książka ta nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania i
wielokrotnie zupełnie niepotrzebnie powiela informacje, które już wcześniej
zostały podane, to jednak dla mnie była lekturą wyjątkową: unikatową, bo dała
mi impuls do sięgnięcia po dzienniki oraz listy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej;
nie byle jaką, bo pokazującą inne oblicze poetki, niż te znane z historii
literatury.
Polecam.
4+, artystka, biografia, dziennik, Kossakówka, Kraków, listy, małżeństwo, Maria Pawlikowska-Janorzewska, poezja, Sztukater, wojna, Wydawnictwo Bellona